Marine Gael Lestrange
Nazwisko matki: Slughorn
Miejsce zamieszkania: rodowa posiadłość na Wyspie Wight
Czystość krwi: szlachecko czysta
Status majątkowy: bogata
Zawód: śpiewaczka w rodowej Operze (sopran koloraturowy), dama
Wzrost: 167 cm
Waga: 50 kg
Kolor włosów: ciemny brąz
Kolor oczu: niebieskoszare
Znaki szczególne: szczupła budowa ciała; pieprzyk ponad wargą na prawym policzku; w miejscach publicznych zawsze elegancko ubrana i uczesana, prywatnie uwielbia chodzić boso i z rozwianymi włosami; pod lewą piersią posiada małe znamię o bliżej nieokreślonym kształcie, choć samej Marine czasem wydaje się, że przypomina literę L.
o długości 10 cali, z tamaryszku i z krwią reema; zdobiona rękojeść przedstawia kształty morskich fal
Slytherin
łabędź
człowieka z głową wieprza
likierem ajerkoniakowym, starymi woluminami i powietrzem po burzy
siebie, kroczącą pewnie przez płomienie, w jednej dłoni trzymającą różdżkę, w drugiej opasły tom "Dziejów Magii", w którym także i dla mnie znajdzie się miejsce
Transmutacją, Starożytnymi Runami, muzyką, smokologią, działaniem klątw i uroków
nie kibicuję, trzymanie miotły między nogami to nie sport
śpiewam, gram na fortepianie, trenuję taniec i jeździectwo, a latem pływam
muzyki klasycznej, symfonicznej, operowej
Luma Grothe
Jej rodzina nosiła znamiona szaleństwa – choć część spraw udawało się wyciszyć i niewiele osób wiedziało o ich wysoko postawionym przodku, usiłującym zlikwidować Departament Tajemnic w akompaniamencie mamrotania o teoriach spiskowych, nazwisko Lestrange wciąż budziło niejednoznaczne skojarzenia. Sekrety Wyspy Wight interesowały postronnych na równi z życiorysem jej mieszkańców.
Theseus Lestrange przywykł do tego, że otaczały go plotki; jedne traktowały o jego rzekomym uwielbieniu do czarnej magii, inne sugerowały, że za mocno spoufalał się z pannami bez rodowodu. Jak to w życiu bywa, w każdej z nich znajdowało się przynajmniej ziarenko prawdy, dlatego w odpowiednim momencie interweniował ojciec Theseusa, wybierając mu na żonę młodziutką pannę Odelię Slughorn. Aspirująca alchemiczka nie miała pojęcia, że gdy w rytm weselnych dzwonów wędrowała do ołtarza, gdzieś w Londynie rodziło się nieślubne dziecko jej nowego męża.
Pierwsze miesiące małżeństwa były dla obojga sprawdzianem, z którego udało im się wyjść zwycięsko. Połączyła ich szczera przyjaźń oraz przywiązanie, a było to znacznie więcej, niż mogliby wymarzyć w tamtych czasach. Mimo to, on trzymał przed nią w tajemnicy pewne aspekty swej przeszłości, w tym niewielkie sumy pieniędzy, wysyłane nieszlacheckiemu pierworodnemu, a ona zataiła swoją przyszłość, zbliżającą się nieuchronnie z każdym miesiącem wyczekiwanej długo ciąży.
Na zewnątrz szalała burza, w rodowej posiadłości uzdrowiciele uwijali się jak w ukropie, Odelia odpuszczała ten padół łez, prowadzona przez swoją starą, wierną przyjaciółkę Serpentynę, a na świecie pojawiła się Marine Gael Lestrange.
Miała wszelkie predyspozycje aby zostać klasycznym przypadkiem córeczki tatusia – od wielkich, niebieskoszarych oczu, ujmujących każdego, kto na nią spojrzał, aż po łagodne usposobienie młodej damy – lecz ten, pokonawszy pierwszą falę żalu po stracie żony, rzucił się w wir czarnomagicznych pasji i dalekich podróży, pozostawiając córkę pod opieką swoich rodziców i guwernantek. Gdy stawiała pierwsze kroki, bawił w Paryżu, jej pierwsze słowa nie miały za wiele wspólnego z jego osobą, a gdy opowiadała mu o swojej przyjaciółce Lavinii, potakiwał tylko z aprobatą i głaskał córkę po głowie w wymuszonym geście.
Na całe szczęście Marine miała właśnie ją, blondwłosą piękność o oliwkowej karnacji, powierniczkę sekretów i towarzyszkę zabaw. To Lavinia przysłuchiwała się pierwszym próbom gry na fortepianie, gdy stopy panny Lestrange nie dosięgały jeszcze dobrze do pedałów, to ona wiedziała lepiej, która ogrodowa alejka zaprowadzi ich w ciekawsze zakamarki i gdzie popołudniami można spotkać koncertujące syreny. To jej Marine zwierzała się z dziecięcych trosk – bardzo mocno pragnęła, by tatuś zwrócił na nią uwagę, lecz on wciąż był zajęty. Nawet wtedy, gdy magiczne zdolności jego córki ujawniły się wreszcie, powodując, że kości ze Smoczego Cmentarza, który zwiedzała z dziadkiem, poderwały się w powietrze i lewitując w miejscu przestraszyły mugolskich archeologów. Lavinia chichotała przez to cały wieczór, zapewniając swoją drogą przyjaciółkę, że takie i inne czary będą mogły wykonywać, gdy urosną już na tyle, by wyruszyć do Hogwartu. Kuszona tą i innymi wizjami wspólnej, beztroskiej przyszłości, Marine nie zauważyła jedynej wady swojej blondwłosej bratniej duszy – Lavinia nie istniała, nie tak naprawdę. Nie była niestety jedynie wytworem wybujałej, dziecięcej wyobraźni, ale objawem czegoś znacznie gorszego.
Problem zaczęto zauważać, gdy panna Lestrange rosła, ale nie przestawała przynosić z samotnych wędrówek opowieści o przygodach, jakie przeżywała z przyjaciółką. Początkowo dziadek przestraszył się, że być może wnuczka zadała się z mugolską dziewczynką i dlatego Lavinia nie została nikomu przedstawiona, ale to babcia zachowała przytomność umysłu i wezwała uzdrowiciela, który ubrał w słowa to, co podejrzewano od jakiegoś czasu. Plaga koszmarów przebiegała do tej pory dość łagodnie, ale nic nie gwarantowało, że nie nasili się w przyszłości. Sowicie opłacony medyk zobowiązał się zatrzymać tę tajemnicę dla siebie, a poza dziadkami o chorobie dowiedział się ojciec dziewczynki, który postanowił powziąć drastyczniejsze środki. Nie przebierając w słowach wyjaśnił swojej dziesięcioletniej córce, że Lavinia jest jedynie wytworem jej wyobraźni; gdy pod długich godzinach do Marine dotarło, że Theseus mówi prawdę, w tej jednej chwili obdarto ją z prawie wszystkich szczęśliwych wspomnień, jakie tylko posiadała. Po raz pierwszy wpadła wtedy w szał, którego nie powstydziłby się żaden nieletni Lestrange – krzyczała, szarpała się, a w swoim pokoju poczyniła prawdziwe spustoszenie, zanim zrozpaczeni członkowie rodziny siłą zmusili ją do zażycia Eliksiru Słodkiego Snu. Była nim pojona przez niemalże przez cały tydzień i czuła się tak, jakby właśnie tyle przespała. Dopiero po miesiącu od tych wydarzeń była gotowa na spokojną rozmowę; ojciec zobowiązał się powrócić na stałe do domu, dziadek zaplanował już dla nich wizyty we wszystkich rezerwatach, w których mogła podziwiać swoje ukochane smoki, a babcia sprowadziła z Francji nauczycielkę śpiewu, pragnąc rozwijać w Marine rodową pasję muzyczną. Odwracano jej uwagę, aranżowano mnóstwo aktywności, a z domu pozbyto się wszystkiego, co mogło przypominać dziewczynce o nierealnej przyjaciółce i pogłębiać jej niefortunną przypadłość. Na miesiąc przed jedenastymi urodzinami panna Lestrange odważyła się powędrować do rodowej biblioteki i sięgnąć po księgę, która traktowała o jej chorobie. Przerażona dosłownymi opisami, a także obrazkami, uciekła stamtąd czym prędzej, przed oczami mając paskudną rycinę, przedstawiającą człowieka z głową wieprza; symbol ten po dziś dzień wydaje się jej straszniejszy, niż sam ponurak, a Marine panicznie boi się go zobaczyć.
Nadeszły jednak spokojniejsze czasy (wojna toczyła się już tylko na zewnątrz) i przełomowy okres w życiu każdej młodej czarownicy; posłusznie poddając się zaleceniom uzdrowiciela i przyjmując odpowiednie eliksiry, a także unikając stresujących sytuacji, młoda dama szykowała się do pierwszej podróży do Hogwartu, skąd w dzień jedenastych urodzin otrzymała oficjalny list. Pękała z dumy, gdy ojciec prowadził ją na ulicę Pokątną, gdzie miała zakupić swoją pierwszą różdżkę oraz szkolne przybory; drzewo różane i łuska chimery okazały się być idealnym połączeniem dla małej szlachcianki. Dziadkowie sprawili jej kota, rodzina matki wysłała złoty kociołek i tak wyposażona mogła śmiało wsiadać do nowego hogwarckiego ekspresu. Podekscytowana nadchodzącą przygodą, nikomu nie przyznała się, że w tłumie dzieci na peronie dostrzegła Lavinię, machającą jej na pożegnanie.
Kwestia przydziału do Slytherinu była wyłącznie formalnością, a Marine z dumnie podniesioną głową zajęła miejsce przy stole Ślizgonów, pośród starszych uczniów rozpoznając znajome twarze – szlacheckie kręgi nie były aż tak szerokie, by nie kojarzyła synów i córek najznamienitszych rodów. Miała nadzieję stać się częścią ich grona już niebawem, będąc o wiele bardziej zafascynowaną znajomością z nimi, niż z rówieśnikami. Chciała przynieść chlubę swojej rodzinie, być wzorową młodą damą i dobrą uczennicą – z perspektywy czasu to zadanie okazało się bardziej wymagające, niż myślała.
Zaczęło się od kota. Jeden ze starszych uczniów zapragnął zrobić pannie Lestrange kawał i zaklęciem zmienił kolor zwierzęcia; zielona sierść pupila sprawiła, że Marine natychmiast pomyślała iż ma zwidy, postanowiła więc udawać, że kota nie zauważa. Zapytana odpowiadała, że uciekł i nie ma najmniejszego pojęcia, co się z nim stało, nawet jeśli godzinę temu wszyscy widzieli go w Pokoju Wspólnym. Tak bardzo bała się nawrotu choroby, że brnęła w tę farsę dalej, stając się pożywką dla żartownisiów. Pomógł jej dopiero jeden ze starszych szlachciców, litując się nad dziewczynką i cierpliwie wyjaśniając całą sytuację z przemianą zwierzaka. Wdzięczna Marine na jakiś czas obrała sobie młodzieńca za wzór i zasypywała go pytaniami z dziedziny Transmutacji, która szybko stała się jej ulubionym szkolnym przedmiotem.
Mimo genów oraz oczekiwań rodziny ze strony matki, piętą achillesową szlachcianki stały się Eliksiry do spółki z Zielarstwem. Nie pomógł złoty kociołek, nie pomogło wsparcie kuzynów i kuzynek – spod ręki Lestrange wychodziły niekompletne, felerne mikstury. Być może nie przejmowałaby się tym faktem aż tak bardzo, gdyby nauczycielem nielubianego przedmiotu nie był sam Horacy Slughorn, odpowiadający za wybór członków do elitarnego Klubu Ślimaka. Dostanie się do jego kręgu było prawdziwą nobilitacją i spędzało sen z powiek Marine, która niestety o organizowanych przez Klub bankietach mogła tylko pomarzyć. Za radą babki postanowiła zwrócić na siebie uwagę w inny sposób, wykorzystując dziedziny, w których przodowała. W trzeciej klasie została więc członkinią chóru, umilając swoim głosem wszelkie szkolne uroczystości, postarała się także o najlepsze oceny ze Starożytnych Run, do których zapałała prawdziwą pasją.
Wakacje spędzała na rodzinnej wyspie, okazjonalnie wybierając się z ojcem do Francji; ich relacja uległa znacznej poprawie, lecz do zażyłości wciąż było im daleko. Niewprawiony w swej roli Theseus, w miarę dorastania córki zaczął traktować ją bardziej jak koleżankę, niż własne dziecko. Podzielił się z nią swoimi zainteresowaniami, po raz pierwszy bezpośrednio stykając ją z czarną magią w postaci starych ksiąg i artefaktów. Podróżowali zwiedzając smocze rezerwaty, wysłuchując koncertów najznamienitszych sław i wprawiając Marine do roli perfekcyjnej szlachcianki poprzez wakacyjne wyjazdy z przedstawicielami zaprzyjaźnionych rodów. Praktykowała szlachecką etykietę, doskonaliła taniec balowy, uczyła się jazdy na Aetonach i pływania w granicach rodowej posiadłości, dawała także krótkie występy dla członków bliższej i dalszej rodziny. Wszystko to było wyczerpującą lekcją życia i nauczyło ją także jednej, nadrzędnej umiejętności – potrafiła znakomicie udawać, że bycie damą jest dla niej stanem naturalnym i jednocześnie największą ambicją. Konserwatywne wychowanie padło na podatny grunt; od małego uważała mugoli za podludzi, szlamy za gorszy sort obywateli, a zdrajcy krwi nie znajdowali nawet miejsca w jej myślach. Rola kobiety sprowadzała się do zostania żoną i urodzenia dziedzica, dlatego Lestrange starała się nie myśleć o matce, która nie spełniła swojej powinności. Nie interesowały jej szkolne miłostki, wiedziała doskonale, że to ojciec (i zapewne babcia) wybierze mężczyznę, z którym jego córka spędzi resztę życia. Pogodziła się z tym, tonując także marzenia o karierze i obiecała sobie, że karierę śpiewaczki zakończy z dniem ślubu.
W piątej klasie spełniła się jedna z jej ambicji – została mianowana prefektem swojego domu. Obowiązki wypełniała sumiennie i choć nie można powiedzieć, by zachłysnęła się władzą, była zdecydowanie bardziej surowa dla uczniów o krwi mieszanej. A takich w szkole powoli zaczęło ubywać, bowiem władzę przejął sam Grindelwald, zamieniając placówkę wedle uznania; nie było to już miejsce przyjazne szlamom i ich wielbicielom, prym wiedli raczej ich tępiciele, do których w duchu należała także Lestrange. Osiągając niemal doskonałe wyniki z SUMÓW (Nędzny z Eliksirów zapewne śni się dziadkowi Slughornowi po dziś dzień, a staruszek budzi się zlany potem) zdecydowała się kontynuować większość przedmiotów, ze Starożytnymi Runami, Transmutacją oraz Zaklęciami na czele. Rozpoznawanie i tłumaczenie symboli szybko stało się jej pasją, a poprzez wpływy ojca zainteresowała się urokami oraz klątwami, których nie mogła oczywiście praktykować w szkole. Sam Grindelwald dowodził placówką na własną modłę, wprowadzając dyscyplinę oraz – co spodobało się Marine najbardziej – wplatając czarną magię w program zajęć, oczywiście pod pretekstem obrony. Poznawanie złowrogich zaklęć sprawiało, że dziewczyna czuła się potężniejsza, choć wciąż oczywiście były to tylko podstawy. I może dlatego w głowie Lestrange szybko urodziła się myśl, że każdy kolejny poziom wtajemniczenia przyniesie jej większe poczucie sprawstwa oraz kontroli, których zaczęła łaknąć. Uważała, że zgłębiając tajniki skomplikowanej, zaawansowanej magii stanie się mniej podatna na to, co wciąż czyhało na nią w cieniu podświadomości. Nie chciała być słaba, nie zamierzała poddać się objawom choroby, która rzekomo wciąż tliła się wewnątrz niej. Po ukończeniu Hogwartu planuje pod okiem ojca nauczyć się jak najwięcej, a wszystko po drodze wskazuje na to, że obrała dobry kierunek – po tajemniczej śmierci nauczyciela Obrony, posadę objął sam Grindelwald; pobieranie nauk od prawdziwego mistrza może jej przecież tylko pomóc.
Póki co szykuje się do OWUTEMÓW i ma nadzieję, że pójdą jej tak samo płynnie, jak egzamin z teleportacji, który zdała śpiewająco kilka miesięcy temu.
Życie pod płaszczem pozorów nie sprawia jej problemu; pozując na idealną córkę i wnuczkę, dumną szlachciankę i aspirującą śpiewaczkę, Marine walczy ze swoimi demonami i pielęgnuje ambicje, mające doprowadzić ją na sam szczyt.
But be the serpent under it.”
Symbol wdzięku, piękna, muzyki i czystości wiernie obrazuje to, co Marine stara się reprezentować na co dzień. Oznaka marzeń i doskonałości w przewrotny sposób oddaje przemianę, jaką przeszła sama śpiewaczka - nieokazałe pisklę zamieniło się we wspaniałego, królewskiego ptaka.
Wyczarowując patronusa, czarownica wspomina chwile spędzone z narzeczonym w Widmowym Lesie, gdzie z obu stron padły obietnice wierności i przysięgi warte dla niej więcej, niż jakiekolwiek słowa sprzed ślubnego ołtarza.
Statystyki i biegłości | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 10 | Brak |
Zaklęcia i uroki: | 10 | (+3 różdżka) |
Czarna magia: | 5 | (+2 różdżka) |
Magia lecznicza: | 0 | Brak |
Transmutacja: | 10 | Brak |
Eliksiry: | 0 | Brak |
Sprawność: | 0 | Brak |
Zwinność: | 6 | Brak |
Język | Wartość | Wydane punkty |
Język ojczysty: angielski | II | 0 |
Język obcy: francuski | II | 2 |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty |
Starożytne Runy | II | 10 |
Kłamstwo | II | 10 |
Astronomia | I | 2 |
Historia Magii | I | 2 |
Retoryka | II | 10 |
Spostrzegawczość | I | 2 |
ONMS | I | 2 |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty |
Szlachecka etykieta | I | 0 |
Szczęście | I | 5 |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty |
Brak | - | 0 |
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty |
Muzyka (śpiew) | II | 7 |
Muzyka (fortepian) | I | 0,5 |
Muzyka (wiedza) | I | 0,5 |
Literatura (wiedza) | I | 0,5 |
Malarstwo (wiedza) | I | 0,5 |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty |
Taniec balowy | II | 7 |
Pływanie | I | 0,5 |
Jeździectwo | I | 0,5 |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty |
Genetyka (jasnowidz, półwila, wilkołak lub brak) | - | 0 |
Reszta: 17 |
Różdżka, statystyki (14)
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Marine Lestrange dnia 28.04.17 9:46, w całości zmieniany 6 razy
Witamy wśród Morsów
[10.08.17] Ingrediencje (maj)
[14.05.18] Ingrediencje (lipiec/sierpień) + rzut uzupełniający
[16.10.18] Ingrediencje (wrzesień/październik)
[13.03.17] Rozwój: +2PB do Muzyka (śpiew)
[02.11.17] +1 PB do puli (nagroda za szybką zmianę)
[24.12.17] Rozwijanie biegłości: Śpiew (III), -7 PB z puli
[18.02.18] Wsiąkiewka (maj/czerwiec), +2 PB do reszty
[15.04.18] Wsiąkiewka (majoczerwiec II) +1PB
[31.05.18] Rozwój biegłości: retoryka (z I na II), -8 PB z reszty (zostało 2)
[13.09.18] Wsiąkiewka (lipiec/sierpień) +2 PB
[29.03.19] Wsiąkiewka wrześniopaździernik +2PB
[05.05.17]Zakupy: kot, zaklęcia ochronne; -10PD;
[13.06.17] Aktualizacja postaci: +1 punkt biegłości (dodana biegłość śpiewu), -40 PD
[10.09.17] Lusterko +5PD
[18.09.17] Zdobycie Osiągnięć: Sen na Jawie; Ślepy Los; +60PD
[30.09.17] Lusterko +7PD
[04.12.17] Zakupy (łapacz snów): -50PD
[17.12.17] Lusterko: +3 PD
[07.01.18] Zwrot PD: +50 PD
[18.02.18] Wsiąkiewka (maj/czerwiec), +90 PD, +2 PB
[15.04.18] Wsiąkiewka (majoczerwiec II) +30PD, +1PB
[02.05.18] Osiągnięcie: Weteran, +100 PD
[20.05.18] Wykonywanie zawodu (majoczerwiec) +50PD
[31.05.18] +1 do OPCM, -80 PD
[13.06.18] Zdobyto podczas Festiwalu Lata: 2 odłamki spadającej gwiazdy
[11.08.18] [G] Zakupy podczas Festiwalu Lata - turmalin czarny dla Morgotha, -100 PM
[13.09.18] Wsiąkiewka (lipiec/sierpień) +90 PD
[16.09.18] Zdobycie osiągnięć: Na głowie kwietny ma wianek, Mały pędzibmber; +60 PD
[07.09.18] Wykonywanie zawodu (lipcosierpień) +50PD
[09.10.18] Oddanie Jaydenowi łapacza snów
[10.12.18] Osiągnięcia: Obieżyświat, Do wyboru, do koloru, +60 PD
[10.12.18] Osiągnięcie: Złoty Myśliciel, +30 PD
[12.12.18] Wykonywanie zawodu (wrzesień/październik), opis NPC +55 PD
[21.12.18] Powiększenie limitu postaci, -800 PD
[23.12.18] Lusterko, +6 PD
[06.01.19] Spotkanie na szczycie +35 PD
[26.01.19] Lusterko, +5 PD
[15.03.19] [G] Zakupy (kanarek), -20 PM (przekazano Rosalie Yaxley)
[29.03.19] Wsiąkiewka wrześniopaździernik +2 PB, +90 PD
[02.05.19] Zdobycie osiągnięć: Weteran II, Wodzirej I, Zaobrączkowany, +160 PD