Korytarz
AutorWiadomość
Korytarz
Gustowny, urządzony w ciemnych, przytłumionych barwach ze stanowczą dominacją brązu i zieleni. Jest przestronny, lecz zazwyczaj znajduje się tu mnóstwo ludzi, śpieszących do swoich obowiązków, lecz zatrzymujących się na moment, by wymienić najświeższe i najważniejsze plotki z politycznego półświatka. Często dochodzi tu także do spięć między redaktorami poszczególnych działów; słowne (a przy tym niezwykle elokwentne) potyczki trwają, dopóki głosu nie zabierze zniecierpliwiony redaktor naczelny, uciszając adwersarzy i zdecydowanie zażegnując publiczne konflikty.
16.02
Cornelius uścisnął dłoń redaktorowi "Walczącego Maga", a potem pozwolił zaprowadzić się korytarzem do jednego z gabinetów. O ile inne gazety bywały czasem niepokorne, o tyle "Walczący Mag" należał do najgorliwszych zwolenników konserwatywnej władzy, a Sallow bez skrępowania myślał o redakcji jako o swojej propagandowej tubie. Regularnie spotykał się z redakcją, przekazując im informacje prosto z Ministerstwa i dzieląc się własnymi radami na temat poruszanych tematów i publikowanych artykułów. Wszyscy służyli wszak Ministrowi Magii, Cornelius jako jego Rzecznik, redakcja jako pióro. Konserwatywne ideały głoszone przez Czarnego Pana już od lat rezonowały w czytelnikach "Walczącego Maga" i Sallow wiedział, że dziennikarze opisują je z takim samym (jeśli nie większym) entuzjazmem jak on.
Dziś chciał omówić pewne kwestie do poruszenia w kolejnych numerach - czasem dawał redaktorom wolną rękę, czasem teksty były kopiowane bezpośrednio od Ministra (jak noworoczne przemówienie), ale lubił mieć pewne pojęcie o ich planach, lubił dzielić się własną wizją, lubił mieć kontrolę. Za półtorej miesiąca rocznica Nocy Oczyszczenia, wśród ludzi zwanej Bezksiężycową. Wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik, a artykuły przygotować tłum do tej chwili.
-Dzień dobry. - zdjął płaszcz i kapelusz, a potem rozsiadł się w wygodnym fotelu i spojrzał prosto w oczy Finneasowi Crabbe, swojemu dalszemu kuzynowi i zdolnemu dziennikarzowi. Crabbe był nieco młodszy od Corneliusa, ale równie ambitny i zawsze świetnie się dogadywali.
-Naczelnego dziś nie ma? - spytał bez ogródek, bowiem z nim porozmawiałby równie chętnie. Jeśli Finneas poczuł się odrobinę urażony, to tego nie okazał.
-Jego ojciec zmarł nagle przedwczoraj, przez kilka dni nie będzie go w redakcji. - wyjaśnił cicho redaktor, a Cornelius wzruszył lekko ramionami.
-Bardzo mi przykro, proszę mu przekazać szczere kondolencje. - stwierdził bezbarwnie, obiecując sobie, że napisze list, który będzie brzmiał naprawdę szczerze. -Czy ta strata ma coś wspólnego z wojną? - dopytał z nadzieją, ale Crabbe pokręcił tylko głową i wyjaśnił coś o długiej chorobie. Szkoda. Ofiary wojny łatwo było kapitalizować, nekrolog z powodu choroby nie zrobi na nikim wrażenia.
-Swoją drogą, chciałbym poruszyć temat ofiar wojennych. Podniosłem go wczoraj na sympozjum w Shropshire, ale niestety nie zrobił żadnego wrażenia na naukowcach, światłej elicie naszego kraju. - stwierdził z jawną dezaprobatą. Brak reakcji na los sierot w Shropshire (nawet zmyślonych) wydawał się mu jawną niewdzięcznością wobec lordów, którzy zaprosili Vane'a na swoje ziemie. Niechęć do polityki była zaś naiwna. Inteligentni ludzie mieli prawie rok na to, by zorientować się, że od konfliktu targającego Wielką Brytanią nie sposób uciec, że wojna nie jest już jedynie polityką, ale wszechogarniającą rzeczywistością.
-To skłoniło mnie do przemyśleń na temat naszej propagandy. Wszyscy obywatele powinni być przejęci losem wojennych ofiar, patriotów poświęcających życie za nasz kraj, osieroconych dzieci i owdowiałych młodych kobiet. Lord Rosier podkreślał to już na Connaught Square w sierpniu, a potem w Tower, gdy za poległych w szturmie rebeliantów policjantów stracono więźniów. Życie na życie, to jeden sygnał jaki dajemy... ale niech Walczący Mag zdobędzie informacje o jakiś reprezentacyjnych ofiarach tej wojny i odda hołd ich życiu. Przeprowadźcie wywiady z wdowami, sfotografujcie zapłakane dzieci, i takie tam. - poinstruował, nachylając się w stronę dziennikarza. Pióro Finneasa sunęło po papierze, pilnie notując te sugestie. -Cały Londyn usłyszał o bohaterskim poświęceniu lorda Alpharda Black, niech cała Anglia usłyszy o reszcie ofiar, o skali tej wojny, o bestialstwie rebelii. To nie statystyki poruszą serca czytelników, a łzawe historie. Oddamy hołd wszystkim poległym, rozmawiałem już o tym w Ministerstwie i zdobyłem fundusze na pomnik ku czci żołnierzy, którzy oddali życie w obecnym konflikcie. Planuję odsłonięcie tego nowego zabytku w okolicy rocznicy Nocy Oczyszczenia, ale "Walczący Mag" powinien przygotować czytelników już wcześniej. Opiszcie jakiegoś poległego młodzieńca w każdym kolejnym numerze, możecie też zorganizować zbiórkę obywatelskich cegiełek, funduszy nigdy za wiele. - wzruszył lekko ramionami. Może inni czarodzieje chcieliby wykarmić za te pieniądze sieroty, ale jedzenie znika, a marmur trwa wiecznie. Cornelius wiedział o tym lepiej niż Aquila Black, wzgardzona przez tłum. Poza tym, nadwyżka w budżecie pomnika spotka się z aprobatą ze strony Ministra. Fundusze Ministerstwa nie były nieograniczone, a ludzie mogli wspomóc szczytny cel i pozwolić tym samym na podniesienie pensji szmalcowników albo może jakąś skromną premię dla Corneliusa. Przede wszystkim, odnowiona stolica potrzebowała symboli - Cornelius widział, że pomniki Cronusa Wyzwoliciela oraz Salazara Slytherina przyjęły się w mieście i planował już całą kulturalną rewitalizację, postawienie podobnych monumentów w wiernych Ministerstwu hrabstwach. Może nawet w Staffordshire? Stoke-on-Trent potrzebowało odnowienia, zdecydowanie.
-Poza tym, za dwa tygodnie zamyka się świąteczny jarmark. Przypomnijcie proszę czytelnikom o trwających tam atrakcjach, potrzebują jakiś... wesołych tematów, a walki mugoli nie cieszą się ostatnio taką popularnością jak oczekiwał inwestor. Słyszałem też o spadku zysków w loterii na początku lutego i ponownym wzroście w Walentynki - zakończmy miesiąc z przytupem, niech obywatele pójdą kupić losy, nawet ponownie. Przeprowadź wywiad z jakąś wdową, której pomogliśmy w zeszłym miesiącu, niech podziękuje wszystkim, którzy wsparli ten szczytny cel. - zmarszczył lekko brwi, jarmark był priorytetem, iskrą nadziei w wojennej rzeczywistości, jednym miejscem, gdzie zawsze można było kupić alkohol i słodycze. O jego popularność należy dbać.
-Wreszcie, wydrukujcie przypomnienie, że za posiadanie nielegalnej prasy grozi więzienie albo śmierć. Policja wciąż nie złapała winnych grudniowych plotek, a lady Black zapowiedziała wyjazd do Paryża i jest niepocieszona. Skoro nie możemy jeszcze ich przykładnie ukarać, to zasiejmy w ich sercach strach - "Prorok Codzienny" maczał palce w oczernianiu lady Black - na placu znaleziono w końcu skrawki ohydnego artykułu w oszczerczej gazecie. -a jesienią lord Cygnus przekazał Ministerstwu numer oczerniający jej brata, Alpharda. Ta kampania nienawiści musi zostać należycie ukarana - jeśli nie możemy znaleźć sprawców, niech "Walczący Mag" przypomni, że za czytanie tego nielegalnego brukowca grozi stryczek. - zarządził zimno, bębniąc palcami w biurko Crabbe'a. Frustrowała go myśl, że nie znaleźli sprawców tamtej oszczerczej propagandy, ale nie ma co się zniżać do kontrpropagandy. Załatwią to strachem. -Poza tym... - uśmiechnął się drapieżnie, jak zawsze, gdy zdradzał Finneasowi przecieki z Ministerstwa. Wiedział, że znajomy znał tą minę, widział jak w jego oczach rozbłysła ciekawość. -...prawo dopiero zostanie uchwalone i dowiesz się o tym jako pierwszy, ale lobbuję w Ministerstwie na rzecz surowej kary za posiadanie mugolskich wynalazków i obcowanie z mugolską kulturą. Czas powrócić do naszych korzeni, tradycyjnych i czarodziejskich, czas wspierać naszych twórców, czas ukarać dziwolągów, którzy interesują się ich techniką. - oczywiście nie zdradzi, że sam znał się co nieco na mugolskiej kulturze i nauce. Dawne hobby starannie ukrywał, zdradzając wiedzę o wrogach tylko przed Rycerzami Walpurgii i tylko w razie potrzeby. -Więzienie, może nawet śmierć, to pozostaje w gestii Ministra Magii - na razie prawo nie obowiązuje, ale póki jest to kwestią czasu, "Walczący Mag" powinien zacząć zachęcać przykładnych obywateli do pozbywania się mugolskich reliktów. Niech spalą książki, wyrzucą z domów śmieci. Może jakieś pokazowe palenie książek? Zastanowię się. - myślał głośno, pozwalając Finneasowi chłonąć te pomysły. Słyszał, że mugole sami palili książki swych wrogów podczas ostatniej wojny - nie chciał się zanadto do nich upodabniać, a poza tym nienawidził ognia, ale w samym pomyśle było coś kusząco spektakularnego.
-To wszystko na dziś. - zdecydował, świadom, że to on prowadził monolog, a Finneas słuchał. Tak zwykle bywało w ich duecie, redaktor naczelny był bardziej gadatliwy, ale Cornelius cenił współpracę z młodym i bardziej spolegliwym Crabbe'm. -Powiedz naczelnemu, że sam wpadłeś na część tych pomysłów, ucieszy się. - zasugerował łaskawie. Otwarcie wpływał na "Walczącego Maga", ale wiedział, że dziennikarze - zwłaszcza redaktorzy naczelni - są próżni i wolą myśleć o treści gazety jako o owocu własnej kreatywności. Niech robią co chcą, dopóki piszą to, co im mówi - i dopóki są mu użyteczni.
-Ach, dwie ostatnie sprawy. - rzucił, podnosząc się z krzesła. -Zgodzisz się chyba, że wczorajsze sympozjum naukowe nie było godne uwagi. Napisz kolumnę o wystąpieniu lorda Blacka, należy mu się za nazwisko. Jedno, góra dwa zdania o Vanie, nie podoba mi się ten typ. I co najmniej pół strony wywiadu z jakąś wdową ze Shropshire. Nie zapomnij dodać zjadliwie, że sieroty głodują, a profesor Vane zbiera pieniądze na cel, którego szczegółów nie raczył zdradzić - i zakwestionować, czy powinniśmy powierzać swoje pieniądze osobom, których poglądy polityczne są niejasne. - syknął, zaciskając nienawistnie usta. -Do widzenia.
/zt ~1300 słów
Cornelius uścisnął dłoń redaktorowi "Walczącego Maga", a potem pozwolił zaprowadzić się korytarzem do jednego z gabinetów. O ile inne gazety bywały czasem niepokorne, o tyle "Walczący Mag" należał do najgorliwszych zwolenników konserwatywnej władzy, a Sallow bez skrępowania myślał o redakcji jako o swojej propagandowej tubie. Regularnie spotykał się z redakcją, przekazując im informacje prosto z Ministerstwa i dzieląc się własnymi radami na temat poruszanych tematów i publikowanych artykułów. Wszyscy służyli wszak Ministrowi Magii, Cornelius jako jego Rzecznik, redakcja jako pióro. Konserwatywne ideały głoszone przez Czarnego Pana już od lat rezonowały w czytelnikach "Walczącego Maga" i Sallow wiedział, że dziennikarze opisują je z takim samym (jeśli nie większym) entuzjazmem jak on.
Dziś chciał omówić pewne kwestie do poruszenia w kolejnych numerach - czasem dawał redaktorom wolną rękę, czasem teksty były kopiowane bezpośrednio od Ministra (jak noworoczne przemówienie), ale lubił mieć pewne pojęcie o ich planach, lubił dzielić się własną wizją, lubił mieć kontrolę. Za półtorej miesiąca rocznica Nocy Oczyszczenia, wśród ludzi zwanej Bezksiężycową. Wszystko musiało być dopięte na ostatni guzik, a artykuły przygotować tłum do tej chwili.
-Dzień dobry. - zdjął płaszcz i kapelusz, a potem rozsiadł się w wygodnym fotelu i spojrzał prosto w oczy Finneasowi Crabbe, swojemu dalszemu kuzynowi i zdolnemu dziennikarzowi. Crabbe był nieco młodszy od Corneliusa, ale równie ambitny i zawsze świetnie się dogadywali.
-Naczelnego dziś nie ma? - spytał bez ogródek, bowiem z nim porozmawiałby równie chętnie. Jeśli Finneas poczuł się odrobinę urażony, to tego nie okazał.
-Jego ojciec zmarł nagle przedwczoraj, przez kilka dni nie będzie go w redakcji. - wyjaśnił cicho redaktor, a Cornelius wzruszył lekko ramionami.
-Bardzo mi przykro, proszę mu przekazać szczere kondolencje. - stwierdził bezbarwnie, obiecując sobie, że napisze list, który będzie brzmiał naprawdę szczerze. -Czy ta strata ma coś wspólnego z wojną? - dopytał z nadzieją, ale Crabbe pokręcił tylko głową i wyjaśnił coś o długiej chorobie. Szkoda. Ofiary wojny łatwo było kapitalizować, nekrolog z powodu choroby nie zrobi na nikim wrażenia.
-Swoją drogą, chciałbym poruszyć temat ofiar wojennych. Podniosłem go wczoraj na sympozjum w Shropshire, ale niestety nie zrobił żadnego wrażenia na naukowcach, światłej elicie naszego kraju. - stwierdził z jawną dezaprobatą. Brak reakcji na los sierot w Shropshire (nawet zmyślonych) wydawał się mu jawną niewdzięcznością wobec lordów, którzy zaprosili Vane'a na swoje ziemie. Niechęć do polityki była zaś naiwna. Inteligentni ludzie mieli prawie rok na to, by zorientować się, że od konfliktu targającego Wielką Brytanią nie sposób uciec, że wojna nie jest już jedynie polityką, ale wszechogarniającą rzeczywistością.
-To skłoniło mnie do przemyśleń na temat naszej propagandy. Wszyscy obywatele powinni być przejęci losem wojennych ofiar, patriotów poświęcających życie za nasz kraj, osieroconych dzieci i owdowiałych młodych kobiet. Lord Rosier podkreślał to już na Connaught Square w sierpniu, a potem w Tower, gdy za poległych w szturmie rebeliantów policjantów stracono więźniów. Życie na życie, to jeden sygnał jaki dajemy... ale niech Walczący Mag zdobędzie informacje o jakiś reprezentacyjnych ofiarach tej wojny i odda hołd ich życiu. Przeprowadźcie wywiady z wdowami, sfotografujcie zapłakane dzieci, i takie tam. - poinstruował, nachylając się w stronę dziennikarza. Pióro Finneasa sunęło po papierze, pilnie notując te sugestie. -Cały Londyn usłyszał o bohaterskim poświęceniu lorda Alpharda Black, niech cała Anglia usłyszy o reszcie ofiar, o skali tej wojny, o bestialstwie rebelii. To nie statystyki poruszą serca czytelników, a łzawe historie. Oddamy hołd wszystkim poległym, rozmawiałem już o tym w Ministerstwie i zdobyłem fundusze na pomnik ku czci żołnierzy, którzy oddali życie w obecnym konflikcie. Planuję odsłonięcie tego nowego zabytku w okolicy rocznicy Nocy Oczyszczenia, ale "Walczący Mag" powinien przygotować czytelników już wcześniej. Opiszcie jakiegoś poległego młodzieńca w każdym kolejnym numerze, możecie też zorganizować zbiórkę obywatelskich cegiełek, funduszy nigdy za wiele. - wzruszył lekko ramionami. Może inni czarodzieje chcieliby wykarmić za te pieniądze sieroty, ale jedzenie znika, a marmur trwa wiecznie. Cornelius wiedział o tym lepiej niż Aquila Black, wzgardzona przez tłum. Poza tym, nadwyżka w budżecie pomnika spotka się z aprobatą ze strony Ministra. Fundusze Ministerstwa nie były nieograniczone, a ludzie mogli wspomóc szczytny cel i pozwolić tym samym na podniesienie pensji szmalcowników albo może jakąś skromną premię dla Corneliusa. Przede wszystkim, odnowiona stolica potrzebowała symboli - Cornelius widział, że pomniki Cronusa Wyzwoliciela oraz Salazara Slytherina przyjęły się w mieście i planował już całą kulturalną rewitalizację, postawienie podobnych monumentów w wiernych Ministerstwu hrabstwach. Może nawet w Staffordshire? Stoke-on-Trent potrzebowało odnowienia, zdecydowanie.
-Poza tym, za dwa tygodnie zamyka się świąteczny jarmark. Przypomnijcie proszę czytelnikom o trwających tam atrakcjach, potrzebują jakiś... wesołych tematów, a walki mugoli nie cieszą się ostatnio taką popularnością jak oczekiwał inwestor. Słyszałem też o spadku zysków w loterii na początku lutego i ponownym wzroście w Walentynki - zakończmy miesiąc z przytupem, niech obywatele pójdą kupić losy, nawet ponownie. Przeprowadź wywiad z jakąś wdową, której pomogliśmy w zeszłym miesiącu, niech podziękuje wszystkim, którzy wsparli ten szczytny cel. - zmarszczył lekko brwi, jarmark był priorytetem, iskrą nadziei w wojennej rzeczywistości, jednym miejscem, gdzie zawsze można było kupić alkohol i słodycze. O jego popularność należy dbać.
-Wreszcie, wydrukujcie przypomnienie, że za posiadanie nielegalnej prasy grozi więzienie albo śmierć. Policja wciąż nie złapała winnych grudniowych plotek, a lady Black zapowiedziała wyjazd do Paryża i jest niepocieszona. Skoro nie możemy jeszcze ich przykładnie ukarać, to zasiejmy w ich sercach strach - "Prorok Codzienny" maczał palce w oczernianiu lady Black - na placu znaleziono w końcu skrawki ohydnego artykułu w oszczerczej gazecie. -a jesienią lord Cygnus przekazał Ministerstwu numer oczerniający jej brata, Alpharda. Ta kampania nienawiści musi zostać należycie ukarana - jeśli nie możemy znaleźć sprawców, niech "Walczący Mag" przypomni, że za czytanie tego nielegalnego brukowca grozi stryczek. - zarządził zimno, bębniąc palcami w biurko Crabbe'a. Frustrowała go myśl, że nie znaleźli sprawców tamtej oszczerczej propagandy, ale nie ma co się zniżać do kontrpropagandy. Załatwią to strachem. -Poza tym... - uśmiechnął się drapieżnie, jak zawsze, gdy zdradzał Finneasowi przecieki z Ministerstwa. Wiedział, że znajomy znał tą minę, widział jak w jego oczach rozbłysła ciekawość. -...prawo dopiero zostanie uchwalone i dowiesz się o tym jako pierwszy, ale lobbuję w Ministerstwie na rzecz surowej kary za posiadanie mugolskich wynalazków i obcowanie z mugolską kulturą. Czas powrócić do naszych korzeni, tradycyjnych i czarodziejskich, czas wspierać naszych twórców, czas ukarać dziwolągów, którzy interesują się ich techniką. - oczywiście nie zdradzi, że sam znał się co nieco na mugolskiej kulturze i nauce. Dawne hobby starannie ukrywał, zdradzając wiedzę o wrogach tylko przed Rycerzami Walpurgii i tylko w razie potrzeby. -Więzienie, może nawet śmierć, to pozostaje w gestii Ministra Magii - na razie prawo nie obowiązuje, ale póki jest to kwestią czasu, "Walczący Mag" powinien zacząć zachęcać przykładnych obywateli do pozbywania się mugolskich reliktów. Niech spalą książki, wyrzucą z domów śmieci. Może jakieś pokazowe palenie książek? Zastanowię się. - myślał głośno, pozwalając Finneasowi chłonąć te pomysły. Słyszał, że mugole sami palili książki swych wrogów podczas ostatniej wojny - nie chciał się zanadto do nich upodabniać, a poza tym nienawidził ognia, ale w samym pomyśle było coś kusząco spektakularnego.
-To wszystko na dziś. - zdecydował, świadom, że to on prowadził monolog, a Finneas słuchał. Tak zwykle bywało w ich duecie, redaktor naczelny był bardziej gadatliwy, ale Cornelius cenił współpracę z młodym i bardziej spolegliwym Crabbe'm. -Powiedz naczelnemu, że sam wpadłeś na część tych pomysłów, ucieszy się. - zasugerował łaskawie. Otwarcie wpływał na "Walczącego Maga", ale wiedział, że dziennikarze - zwłaszcza redaktorzy naczelni - są próżni i wolą myśleć o treści gazety jako o owocu własnej kreatywności. Niech robią co chcą, dopóki piszą to, co im mówi - i dopóki są mu użyteczni.
-Ach, dwie ostatnie sprawy. - rzucił, podnosząc się z krzesła. -Zgodzisz się chyba, że wczorajsze sympozjum naukowe nie było godne uwagi. Napisz kolumnę o wystąpieniu lorda Blacka, należy mu się za nazwisko. Jedno, góra dwa zdania o Vanie, nie podoba mi się ten typ. I co najmniej pół strony wywiadu z jakąś wdową ze Shropshire. Nie zapomnij dodać zjadliwie, że sieroty głodują, a profesor Vane zbiera pieniądze na cel, którego szczegółów nie raczył zdradzić - i zakwestionować, czy powinniśmy powierzać swoje pieniądze osobom, których poglądy polityczne są niejasne. - syknął, zaciskając nienawistnie usta. -Do widzenia.
/zt ~1300 słów
Słowa palą,
więc pali się słowa. Nikt o treści popiołów nie pyta.
więc pali się słowa. Nikt o treści popiołów nie pyta.
Cornelius Sallow
Zawód : Szef Biura Informacji, propagandzista
Wiek : 44
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
OPCM : 8 +3
UROKI : 38 +8
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 1 +3
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Korytarz
Szybka odpowiedź