Wydarzenia


Ekipa forum
Melisande Rosier
AutorWiadomość
Melisande Rosier [odnośnik]26.04.17 14:47


Melisande Nesle Rosier

Data urodzenia: 23 czerwca 1932
Nazwisko matki: Crouch
Miejsce zamieszkania: Norfolk, Corbenic Castle
Czystość krwi: czysta, szlachetna
Status majątkowy: bogaty
Zawód: badacz-behawiorysta smoków w rezerwacie Kent, prawie dyplomatka
Wzrost: 161
Waga: 47
Kolor włosów: brąz
Kolor oczu: ciemne brązowe
Znaki szczególne: Pieprzyk na brodzie po prawej stronie



Marie,
minęły już trzy lata. Potrafisz to zrozumieć? Zdawać by się mogło że świat ucierpiał tak bardzo wraz z twoją stratą, iż sam winien zaprzestać dalszej drogi, poddać się, złożyć broń, odmówić funkcjonowania bez Ciebie na nim. A jednak ziemia nadal się kręci tak jak wcześniej, ptaki zdają się śpiewać identycznie, nawet róże kwitną tą samą czerwienią.
Minęły trzy lata, a ja nadal nie potrafię się pożegnać. Trwam, nie potrafiąc wybaczyć sobie tego, że tyle lat spędziłam zazdroszcząc ci bycia sobą. Wybacz.


Urodziła się w Dover pewnego czerwcowego dnia, nie różniącego się niczym od tego, który go poprzedzał. To była zwyczajnie niezwyczajna letnia noc, która przyniosła wraz z ostatnim tchnieniem dnia na świat trzeciego potomka Cedriny i Corentina. Dziewczynkę, której nadano imię Melisande.
To był dobry dom, kochającej się rodziny posiadającej na pozór wszystko. Tristan – najstarszy z rodzeństwa szybko stał się jej wzorem, chciała być taka jak on, chciała móc robić to co on – jeździć na polowania z ojcem i nosić spodnie, a nie te długie i przeszkadzające we wspinaniu się na drzewa suknie. Pisała też poezję tak jak on, od kiedy tylko nauczyła się pisać – i mimo, że potrafiła pisać składnie i ładnie, to nie posiadała w sobie polotu czy odpowiedniego talentu. Jednak pomimo tego z uporem osła zbijała słowa w wersy a te w całe sonety o niczym. Jej praktyczna cząstka duszy skutecznie przekreślała karierę poetki. To wszystko zaś mocno nie podobało się matce, która zadowolonym spojrzeniem mierzyła jej starszą siostrę. Melisande od samego początku czuła, że Cedrina nie pragnęła niczego bardziej jak tego, by druga z córek mocniej przypominała tę pierwszą która z pokorą siadała do zajęć typowo szlacheckich; etykiety, nauki języków, gry na instrumentach czy śpiewu. Tylko Historia Magii była w stanie usadzić Mel na miejscu na chwilę dłużej, ale i ona przegrywała ze swoistego rodzaju cichym zaproszeniem wdzierającym się przez ceglane ściany do środka zamku.
Mela miała cztery lata gdy ujawniły się jej zdolności. Ojciec razem z bratem byli tego dnia poza posiadłością robiąc rzeczy nieodpowiednie dla dam i małych dziewczynek i tylko to pozwoliło wejść jej do jego komnat nie natrafiwszy na czuje, przeszywające ją spojrzenie Tristana. Tam podjęła zamiar pozostania od dziś chłopcem – nie zwracając uwagi na fakt, że przez nieodpowiednie chromosomy najzwyczajniej w świecie nie mogła nim być – ubrała się w jego szaty(bo była już na tyle dorosła że podołała temu zadaniu), a następnie sięgnęła po nożyczki i pewnym ruchem obcięła warkocz zaplecionych na plecach włosów. Gdy zeszła na wieczorną kolację oświadczyła, że od dziś jest chłopcem i należy się do niej zwracać Robert, mina matki nie wyrażała niczego więcej poza zawodem i złością, spoglądając na ojca przez krótką chwilę Mela była pewna, że dostrzegła unoszący się ku górze kącik ust. Silne pociągnięcie za nadgarstek przez matkę nie zwiastowało niczego dobrego. Czuła, że za ten wybryk zapłaci sporo. Zaparła stopy, mając nadzieję że w ten sposób uniknie kary która już za chwilę miała nadejść do niej wielkimi krokami. Uratowała ją tylko lewitująca w jadalni zastawa, jasno informująca całą rodzinę, że mała Melisande nie jest charłakiem – dzięki Merlinowi za to.
Tylko Tristan spełnił jej prośbę od tego dnia nazywając ją Robem, fakt ten tylko mocniej sprawił, że jej pragnienie bycia jak on jedynie wzrosło. Dziecięcy bunt szerzyła podczas lekcji – nawet tańca, który lubiła – źle układała widelce, nie trafiała w nuty i deptała po stopach partnera, nie dlatego, że nie umiała, chciała pokazać że nikt nie może nakazać jej jak żyć – wszak była Rosierem. Doprowadzała tym matkę do granic cierpliwości i to właśnie wtedy – gdy Melisande miała osiem lat – ojciec zabrał ją do ich rodzinnego rezerwatu. Z wielkimi, świecącymi z podniecenia oczętami rozglądała się na boki. Rezerwat był piękny, a do tego był ich – zapragnęła bywać tu częściej.
-Ogromny. – szepnęła z zachwytem przyglądając się jednemu ze smoków.
-I niesamowicie groźny. – przyznał ojciec – A jednak to my mamy nad nim kontrole. Potrafimy nad nim zapanować dzięki brzękadłu. To silniejsze stworzenia, ale my jesteśmy za to sprytniejsi – potrafimy się dopasować do sytuacji. Nasza elastyczność jest naszą siłą. Potrafimy znaleźć wyjście z sytuacji, kiedy ta nas do tego zmusza. – oświadczył przekazując jej tym samym mądrość. Sprawiając że dziecięcy bunt ustąpił miejsca zrozumieniu. Zapłacił za niego zabierając ją czasem ze sobą do rezerwatu, który ekscytował ją w całości. Przestała biegać i zdzierać kolana, wracać umorusana błotem. Z pokorą zakładała suknie, trafiła czysto w nuty i milcząco wykonywała stawiane przed nią zadania w niektórych odnajdując namiastkę zainteresowania. Cedrina została smokiem, od którego Melisande musiała być sprytniejsza. Jej brzękadłem zaś stała się pokora. I tylko serce skrywało niewypowiadane już na głos pragnienia.
Znalazła się we francuskiej szkole – dokładnie tak samo jak Tristan i Marianne. Dyskusja nad wyborem placówki edukacyjnej w której szkolić będą się latorośle Rosierów odbyła się tylko raz – w momencie gdy Tristan wybierał się do szkoły. Rodzice nie wierzyli w zdolności Albusa Dumbledora – nie wierzyła i ona. Została gryfem szybko odnajdując swojego rodzaju ujście w balecie, ale i pianino stało się jej dobrym przyjacielem przynosząc wyciszenie i skupienie. Energia roznosiła ją jednak nadal a jej niespożytkowane pokłady wykorzystywała podczas meczów Quidditcha na pozycji ścigającej.
Balet okazał się jej pierwszą, czystą, miłością. Był skomplikowany a figury trudne i wymagające, ale popychał ciało do granic możliwości – wymagał tego od niego – ciągła praca nad sobą pozwalała na pokonywanie własnych ograniczeń. Nauczył ją kontroli nad własnym ciałem, ale jednocześnie był też wyzwoleniem. Latanie na miotle zaś było posmakiem wolności, będąc w górze mogła zostawić wszystkie swoje problemy na dole, tak naprawdę pobyć sobą, przez chwilę nieskrępowaną jarzmem oczekiwań i powinności. Nie miała ręki do roślin, ale za to dobrze radziła sobie ze zwierzętami – lubiła je – przez chwilę nawet w młodej głowie pojawiła się irracjonalna myśl że i ona mogłaby pomagać przy smokach z rezerwatu. Wiedziała jednak, że pomysł ten nie miał szans na opuszczenie krainy marzeń – dama nie ryzykowała życiem, miała być ostoją i ciepłem domowego ogniska. Pilnie notowała na Historii Magii lubiąc ją, podobnie jak numerologie - wnikliwy umysł odnajdywał się w niej bez problemów, astronomia nie sprawiała jej większych trudności ale nie ujmowała ja swoją istotą bardziej. Zaklęcia i OPCM wychodziły jej dobrze, za to eliksiry sprawiały problem prawie od zawsze powodując w jej niewielkim ciele frustracje. Najlepiej radziła sobie z Transmutacja. Z siostrą pozostawały dla siebie prawie obce. Kompletnie różnie, choć im starsze tym bardziej zewnętrznie do siebie podobne – po przeciwnych stronach barykady nie mogły odnaleźć wspólnego języka. Melisande był zła, że bycie damą przychodziło jej siostrze bez trudu, ale jednocześnie i zazdrosna o uwagę, którą poświęcała jej matka. Nie znosiła jej szczerze i z całego serca, ale jednocześnie kochała równie mocno, od dziecka wpajano jej że rodzina była najważniejsza – była wszystkim. Tak oto zrodziła się walka w ciele niepozornego dziewczęcia – kochała siostrę ponieważ narodziły się z jednej krwi, ale nienawidziła jej za to że była idealna, oraz za to, że ona nie potrafiła taka być.
Wieść o śmierci Albusa Dumbledora nie była zaskoczeniem – należało się tego spodziewać prędzej czy później – potwierdziła tylko obawy rodziców i dobrze podjętą decyzję. Skończyła szkołę i powracając do domu nie odnalazła w sobie nic poza pustką. Nie miała celu choć usilnie starała się go odnaleźć przez osiem lat.


Pamiętasz jak przyłapałaś mnie kiedyś na ćwiczeniach? Weszłaś po cichu do jednej z naszych komnat i obserwowałaś mnie podczas tańca. Byłam na Ciebie za to zła – oczywiście, że byłam, uważałam cię za konkurencję i intruza. Ale powiedziałaś wtedy coś, co na zawsze utkwiło w mojej pamięci. Coś, co zrobiło rysę na wysokim murze który stał między nami by finalnie go zburzyć. Powiedziałaś wtedy „Zatańcz jeszcze dla mnie. Proszę.” A ja nie wiedząc czemu, spełniłam twoją prośbę.


Zdawało jej się, że poznaje się z siostrą na nowo, tak jakby nie dzieliły razem życia od zawsze. Spojrzała na nią z innej strony po raz pierwszy nie widząc w niej konkurencji a towarzyszkę. Stosunki między nimi z dnia na dzień uległy poprawie – Melisande w końcu zrozumiała że to nie Marianne jest winna czemukolwiek. Dni upływały na doskonaleniu baletowych umiejętności i pomocy matce w pielęgnacji rodowych kwiatów. Czasem zasiadała na dłużej by zszyć ze sobą kilka materiałów, zmienić je przy pomocy zaklęć transmutacyjnych. Jednak chowała to w jednej z szuflad, na razie traktując, jako cichą tajemnicę. Nadal jednak czuła się dziwnie pusta, pozbawiona celu i zawieszona w próżni. Melisande była świadoma swoich obowiązków wobec rodu, nie była też głupia więc doskonale zdawała sobie sprawę, że po wydaniu za mąż starszej siostry matka zajmie się doborem męża dla niej. Nie liczyła na miłość, choć pragnęła jej. Wybrany kandydat zdawał się doskonałym dla jednej z rosierowych róż – był kulturalny, dobrze ułożony, szarmancki i bystry, wróżono mu doskonałą karierę w Ministerstwie. Do tego kontrolowany z każdej strony – matka niczego tak nie lubiła jak panowania nad sytuacją. Nie przeszkadzałoby jej to, gdyby nie jedna wada, swoistego rodzaju rysa, która nakazała Melisande uniesienie się dumą i nie przyjęcie zaręczyn. Młody lord od zawsze patrzył w kierunku Marianne, widziała to jak rozglądał się za nią i jak poprawiał mankiety gdy znajdowała się blisko. I gdy na jednym z sabatów padł na kolano prosząc ją o rękę nie mogła odpowiedzieć „tak”. Nie mogła, bowiem nazywała się Rosier, a oni byli złotym laurem, nie zaś niechcianą, marną, nagrodą pocieszenia. Matka oczywiście sądziła, że zrobiła to jej na złość, chcąc w ten sposób ją ukarać. Nawet nie zdając sobie sprawy z prawdziwego powodu odrzucenia zaręczyn. Pozwolono jej na ten wybryk, ale wiedziała, że nie pozwolą by powtórzyła to zachowanie raz jeszcze.


Posiadałaś w sobie jakaś niezidentyfikowaną lekkość w rozwiązywaniu problemów i dostrzegania, że kogoś trapią, Marianne. Widziałaś jak plączę się próbując znaleźć dla siebie miejsce. Wiedziałaś też, że nikogo nie podziwiam tak mocno jak Tristana – przecież, mimo lat moje pragnienie dorównania mu, a nawet bycia jak on, nigdy nie wygasło. Choć skrzętnie ukrywałam to przed światem udało Ci się mnie przejrzeć. I tylko dzięki Tobie odnalazłam tak upragniony cel.


Miała dwadzieścia lat, gdy odnalazła kilka notek nakreślonych starannym pismem starszej siostry - bardzo podobnym do jej. Przejrzała je uważnie uchylając ze zdziwienia lekko powieki, nie mogąc zrozumieć czy to ona była tak oczywista, czy to Marianne znała ją tak dobrze. Ruszyła w stronę gabinetu ojca czując jak ciąży jej każdy krok a serce głucho obija się o klatkę piersiową.
-Badacz – behawiorysta smoków? – powtórzy za nią ojciec gdy w kilku słowach wyjaśniła swój plan. Była Rosierem, rezerwat był dla niej ważny, smoki od zawsze pociągały ją tak samo mocno jak balet, zdawała sobie jednak sprawę że nie może zostać łowcą – była cenniejsza niż smok, który mógł pozbawić ją życia. Przytaknęła głową spokojnie. - I zdajesz sobie sprawę, że nigdy nie zostaniesz łowcą? - upewnił się ojciec będąc świadom podziwu, jakim Melisande darzyła Tristana.
-Wiem. – krótka odpowiedź wypłynęła z ust pewnie, choć przy pierwszej literce dolna warga zadrgała lekko. Jeszcze jako dziecko marzyła że zostanie łowcą. Razem z bratem stworzą duet idealny, duet niepokonany. Mimo tego, że jej praca różniłaby się od tego co robi łowca, czy opiekun smoków, to się wspierałaby swoją wiedzą rezerwat. Marie znalazła wyjście z sytuacji. Połączyła jej zamiłowanie do smoków, Tristana i możliwości spełniania się.
-Jesteś pewna, że tego chcesz? Smoki obserwować będziesz jedynie z daleka, a większość twojej pracy skupi się na przeglądaniu notatek łowców, opiekunów i badaniach na próbkach? – dopytywał dalej, jakby nie będąc do końca pewien czy jego córka zdaje sobie sprawę z proponowanego rozwiązania. Posada na którą chciała zacząć się szkolić była cenna i wartościowa, jednak Corentin obawiał się, że rozczaruje córkę.
-Tak. – potwierdziła cicho, nerwowo splatając na kolanach ręce. Przenikliwe spojrzenie ojca prześlizgnęło się po niej uważnie, jakby mierząc jeszcze prawdziwość jej słów.
-Skąd ten pomysł, Melisande? - wytrzymała jego spojrzenie przez dwa uderzenia serca, potem zaczęła mówić. Nie musiała się długo zastanawiać, odpowiedź zdawała się jakby od zawsze leżeć na wierzchu.
-Smoki są naszym dziedzictwem, chcę je poznać dogłębnie, rozwinąć nasze stosunki z rezerwatami poza krajem i w kraju, podzielić się informacjami i odkryciami do których doszliśmy na zasadzie transakcji wiązanych. Przemyślałam to ojcze. Ale żeby móc zając się dyplomacją, muszę wiedzieć o czym mówię. - nie spuściła wzroku. Wręcz przeciwnie uniosła ku górze podbródek, nie pozostawało nic innego jak czekać. Wszystko co miało zostać powiedziane padło z jej ust.
-Dobrze więc, zorganizuję wszystko. - padło z ust ojca, a Mela w końcu, po wielu latach, poczuła jak pustka która wcześniej mieściła się w jej ciele zaczyna zapełniać się po brzegi.
Była szczęśliwa.


Siedziałyśmy w jednym z domowych salonów wypisując zaproszenia. Dziwiło mnie mocno, że chcesz zrobić to osobiście. Jeszcze bardziej dziwił mnie fakt, że poprosiłaś mnie o pomoc tłumacząc się podobnym charakterem pisma. Fakt, pisałyśmy podobnie, jednak moje litery zawsze zdawały się niecierpliwe, czekające na moment, gdy będą mogły zerwać się z szeregu; podczas gdy twoje z wdziękiem i gracją prezentowały się na kartkach. Pamiętam jak zastał nas w ten sposób Tristan uświadamiając, że pisząc marszczymy nos dokładnie tak samo. Resztę dnia spędziłyśmy śmiejąc się, nie potrafiąc odnaleźć rzekomo identycznego u nas gestu. Brakuje mi chwil takich jak tamta.


Rodzinny zamek zdawał się opustoszeć strasznie w momencie, gdy Marie wyprowadziła się z niego. I choć Melisande zdawała sobie doskonale sprawę z tego, że taka jest kolej rzeczy i rola damy, to w egoistycznym odruchu sądziła, że zdecydowanie za szybko jej siostra znalazła się daleko. Że miały za mało czasu by nadrobić stracone chwile. Że powinny otrzymać go więcej. Praca w rezerwacie pochłaniała ją całkowicie; pierwsze badania w których uczestniczyła opiewały wokół smoczych jadów i możliwości ich wykorzystania. Kolejne dowiodły, że albiony drażni czerwień. I choć rzeczywiście – tak jak mówił ojciec – większość czasu spędzała w laboratorium, a smoki poznawała z notatek opiekunów i obserwowała z daleka, to pokochała tą pracę z całego serca. Pozwalała jej ona się spełniać i rozwijać, posiadając przed sobą cel, do którego skrupulatnie dążyła. Chciała zająć się w nadchodzącej przyszłości dyplomacją rezerwatu zdając sobie sprawę, że współpracującą z podobnymi miejscami są w stanie zyskać, będąc też już w środku całej  machiny widziała i przekonywała się że ma rację. Czas więc dzieliła między pracę, odwiedziny u siostry, spotkania z bratem i potajemne doskonalenie swoich umiejętności baletowych o których wiedziały tylko cztery ściany komnaty i Marianne. Nie pozostawiła za sobą transmutacji, a czasem, późnym wieczorem przy pomocy różdżki i nici próbowała ze sobą połączyć odpowiednie fragmenty futra. Została ciocią szybko, a wraz z biegiem czasu widziała że Marie idealnie nadaje się na matkę; posiadała odpowiednią dawkę wyczucia, ciepła i zrozumienia by dobrze odchować młodego potomka na wspaniałego człowieka szanującego rodzine i tradycje. Jednak nie było jej to dane. Wieść o jej śmierci zdawała się Meli absolutnie nierealna, wyciągnięta z wora pełnego absurdów. Zabita przez wilkołaka w momencie, gdy dopiero stawiała poważniejsze kroki w życiu. Świat zaczął się jawić jako miejsce pozbawione sprawiedliwości, skoro zabierał ze sobą jednostki dobre – takie jak Marie.

Nie potrafię tego zrozumieć, Marie. Nie chcę. Nie godzę się. Byłaś jasnym promykiem potrafiącym wywołać uśmiech każdego. Teraz cały świat zdaje się smutny i nikt nie jest w stanie temu zaradzić.


Od tego czasu każdy głębiej zapadał się w siebie. Śmierć Marie dotknęła każdego, bowiem każdemu była bliska i serdeczna. Tristan był mniej obecny, choć w jego oczach świeciła się większa troska. Matka omijała dokładnie drugą z córek nie mogąc patrzeć na nią, małe refleksy emocji, podobne ułożenie oczu identyczny kształt nosa sprawiały, że widok ten przypominał jej o ukochanej, utraconej córce. Sama Melisande zapadła się w sobie. Automatycznie wykonywała polecenia wrzucając się w wir pracy, odkrywając, że nie może już tańczyć. A może bardziej nie chce. Komnata rozbrzmiewała dźwiękami do których stawiała kroki już tysiąc razy, a jednak tym razem stopy nie chciały się ruszyć choćby o milimetr, jakby każdy ich ruch był zbrodnią przeciwko ludzkości; zbrodnią przeciwko Marie.
Minęły trzy lata życia dobrego, na pozór pełnego. Ale w sercu Melisane czaiła się pustka której tym razem nie był w stanie wypełnić znaleziony upragniony cel. Tkwiła, zatracając się w pracy i tęsknocie. Nie potrafiąc wybaczyć sobie lat spędzony na ignorowaniu siostry. Lat, których teraz jej zabrakło. Tkwi więc uczęszczając na sabaty, uznając wyższość czystokrwistych czarodziei, spełniając się zawodowo, wyczuwając w powietrzu nadchodzące zaręczyny; prywatnie umierając z każdym dniem po trochu, jedynie cicho licząc, że kiedyś uda  pogodzić się jej ze śmiercią siostry.

Kocham cię, Marie, chyba tylko tyle tak naprawdę chciałam ci powiedzieć.


Patronus: Melisande przywołując patronusa wraca do wspomnienia na pozór przeciętnego. Pewnego letniego dnia, podczas którego wraz z bratem i siostrą siedzieli w domowych ogrodach obserwując zachód słońca. Popijając wino i rozmawiając na tematy banalne. Niby nic nadzwyczajnego, ale właśnie wtedy - w najzwyklejszej prozie życia - poczuła się naprawdę niespełnienie szczęśliwa.


Statystyki i biegłości
StatystykaWartośćBonus
OPCM: 10 Brak
Zaklęcia i uroki: 0 +3 (róg twardy)
Czarna magia: 0 Brak
Magia lecznicza: 0 +1 (różdżka)
Transmutacja: 10 +7 (różdżka, kieł)
Eliksiry: 0 Brak
Sprawność: 10 Brak
Zwinność: 19 Brak
JęzykWartośćWydane punkty
Język ojczysty: angielski II0
Język obcy: francuskiII2
Biegłości podstawoweWartośćWydane punkty
AnatomiaI2
AstronomiaI2
Historia MagiiII10
KłamstwoI2
KokieteriaI2
NumerologiaII10
ONMSIII25
PerswazjaII10
SpostrzegawczośćI2
ZielarstwoI2
Biegłości specjalneWartośćWydane punkty
Savoir-vivreII0
Biegłości fabularneWartośćWydane punkty
Rycerze WalpurgiiI6
Rozpoznawalność (arystokratka)II0
Sztuka i rzemiosłoWartośćWydane punkty
KrawiectwoI½
Literatura(wiedza)I½
Malarstwo(wiedza)I½
Muzyka(wiedza)I½
Muzyka(fortepian)I½
AktywnośćWartośćWydane punkty
GimnastykaI½
Gimnastyka artystycznaI½
Łyżwiarstwo figuroweI½
Taniec klasyczny(balet)II7
Taniec balowyI½
JeździectwoI½
Lot na miotleI½
PływanieI½
SzermierkaI½
GenetykaWartośćWydane punkty
Brak-0
Reszta: 9,5


I've heard allegations 'bout your reputation
I'll show you my shadows if you show yours
Let's get it right dear, give a good fight dear
We'll keep it all up behind
closed doors
Melisande Travers
Melisande Travers
Zawód : badacz; behawiorysta smoków; początkujący twórca świstoklików
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I do not chase. I conquer.
You will crumble for me
like a Rome.
OPCM : 10
UROKI : 0 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0 +1
TRANSMUTACJA : 10 +7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 19
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t4704-melisande-rosier#100644 https://www.morsmordre.net/t5050-nulla#108518 https://www.morsmordre.net/t12140-melisande-travers https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t5178-skrytka-bankowa-nr-1209 https://www.morsmordre.net/t5098-melisande-rosier#110615
Re: Melisande Rosier [odnośnik]05.09.17 0:11

Kwiecień '56 - Marzec '57

Orientacja polityczna: niezmienna. Melisande, jako dama z wielowiekowej rodziny, szanującej tradycje od zawsze postrzegła czystą krew, jako tą, która winna prowadzić cały czarodziejski świat ku światłości. Zmiany, które nadeszły w tym wojna, sprawiły, że tylko mocniej upewniła się w swoich przeświadczeniach.  
Ścieżka kariery: jak wcześniej wspiera rezerwat jako behawiorysta, przygotowując się do przejęcia roli dyplomaty.
Rozwój: miniony rok minął Melisande na pogłębianiu swojej wiedzy w dziedzinie magicznych stworzeń - głównie smoków. Chciała dopełnić wszystkie braki tak, by nie pozostawało wątpliwości, że znajduje się w miejscu w którym powinna być.
Więzy krwi: urodziło się jej kilku bratanków
Zyskane znamiona: brak


Kwiecień jeszcze nie zapowiadał tak wielu zmian w życiu Melisande Rosier. To, biegło swoim własnym torem. Znajomym w którym dnie upływały na pracy w rezerwacie, a wieczory na chwilach relaksu i oddechu. Próbach porozumienia z duchem siostry, podczas kolejnych baletowych kroków, które nadal pozostawały zbyt ciężkie i toporne.
To maj zdawał się uderzyć w nich wszystkim, niczym grom z jasnego nieba. Wraz z wybuchem anomalii, Melisande została wyrwana z domu nie zdając sobie sprawy z tragedii, która rozegrała sie dla ich całego rodu. Wyrwana spod kontroli magia nie tylko przyniosła zniszczenia w pielęgnowanym od lat Rezerwacie, ale i zabrała ze sobą ich ojca, pozostawiając po nim jedynie smutek i pustkę. Ta sama magia przyniosła też możliwość. Całkowity zbieg przypadków sprawił, że podczas wyprawy w której brała udział, finalnie, stała się ostatnim bastionem, który pomógł w schwytaniu powstałego gatunku smoka - wyspiarza rybojada. Miesiąc jednak nie zwalniał obfitując w szereg kamieni milowych dla Melisande. Wtedy po raz pierwszy poznała kochankę swojego brata i po raz pierwszy jej drogi zetknęły się z Alphardem Blackiem. Nie wiedząc jeszcze wtedy, że to dopiero początek obu znajomości i tego, co przyniosą one dalej.
Letni Festiwal Lata, choć pewnie wielu na to liczyło, nie przyniosło kandydata, który mógłby skraść jej rękę. Czy raczej - być jej godnym. Ta pozostawała niezdobyta, oczekując na lepszego kandydata. Chwila oddechu, możliwości skupienia się na własnych osiągnięciach i tychże rozwoju. Wieść o zaręczynach kuzyna, będąca politycznym mirażem niosła ze sobą możliwość polepszenia stosunków z ognistym rodem. Isabella zyskała przychylność Melisande, jednak straciła ją, gdy zdecydowała się porzucić wszystko na rzecz niezrozumiałych dla niej porywów serca. Jej myśli nie poświęciły jej już więcej uwagi. Jedynie współczuć można było Selwynom latorośli, które zdradzały wiekowe tradycje raz za razem.
Jesień - jak zwykle - pozostała okresem w którym główne skupienie padło nie tylko na rezerwat, ale i na odpowiednie reprezentowanie rodu, podczas krajowych uroczystości. Pojawia się na salonach, nie pozwalając, przypominając, że niezmiennie trwają. Przyniósł też jednak swoje zaskoczenie, kiedy to Stonhenge zebrał wszystkie najznamienitsze rody. Melisande na własne oczy mogła zobaczyć wielkość Czarnego Pana. Obalenie Longbottoma i powołanie na Ministra Malfoya wprowadziło zmiany, zapowiadając dopiero początek wojny w której miała odegrać swoją rolę jako sojusznik Rycerzy Walpurgi - najbardziej zaufanych ludzi Czarnego Pana, którego najwierniejszym sługą był jej brat. Wiedziała więcej, rozumiała już wszystko bardziej. Była pewna, całkowicie przekonana o tym, że jeśli jej wiedza, czy umiejętności okażą się przydatne, zrobi co w jej mocy, by zrobić porządek z ich światem.
Przez minione miesiące przemykała się też sylwetka Blacka, który przy pierwszym spotkaniu postanowił znieważyć jej jednostkę, przez wzgląd na - jak się później okazało - złość, którą żywił do jej brata. Melisande postanowiła, że przedstawiciel wrogiego rodu pożałuje swoich działań. Skrzętnie wprowadzała swój plan w życie, sprawiając że z każdym kolejnym dniem, coraz mocniej pragnął, by poświęciła mu choć chwilę uwagi. Sylwestrowa noc okazała się potwierdzeniem, że jej działania przynoszą sukcesy, stanęła wtedy przed wyborem - pozwolić mu zatapiać się w swoich emocjach dalej, co może doprowadzić do próby zdobycia jej ręki, lub odsunięcia go zdecydowanie, licząc że jednak, pomimo jej działań, po nią nie sięgnie. Wybrała pierwszą z opcji, postanawiając, że samą decyzję co do mężczyzny powinien podjąć jej brat, nestor, nie zaś ona. Finalnie, choć Rosierów i Blacków od wieków łączyła niechęć i wrogość, tak w momencie, kiedy zmieniał się świat, mogła - za sprawą sojuszu - zmienić się też i ona. Wiedziała też, że niezależnie od decyzji jej brata, postąpi - jak zawsze - zgodnie z jego wolą.
Początek wiosny niespodziewanie związał losy Rosierów z Blackami bardziej, poprzez wieczystą przysięgę której gwarantem została Melisande. Trudno określić, co stanie się dalej. Wiadomym było, że koła losu wprawione zostały w ruch. Pozostawało jedynie czekać na efekty tego, co przyniesie czas.



Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 29.08.20 13:00, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Melisande Rosier Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Melisande Rosier [odnośnik]05.09.17 0:16

Witamy wśród Morsów

twoja karta została zaakceptowana
Kartę sprawdzał: Tristan Rosier

[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 24.11.23 21:17, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Melisande Rosier Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Melisande Rosier [odnośnik]29.08.20 12:58


KOMPONENTY 1 odłamek spadającej gwiazdy, mandragora, korzeń ciemiernika, ślaz, łuska smoka, kły smoka, bezoar x2, Krew jednorożca, skóra smoka, srebrny gwiezdny pył

[11.10.18] Ingrediencje (lipiec/sierpień)
[26.02.20] Ingrediencje (styczeń-marzec)
[19.08.20] Ingrediencje (kwiecień-czerwiec)
[19.08.20] Kryształ (lipiec-wrzesień)
[05.06.24] Lipiec-sierpień

BIEGŁOŚCI[03.11.17] +1 PB do puli (nagroda za szybką zmianę)
[12.04.18] Wsiąkiewka (kwiecień); +1PB
[30.09.18] Wsiąkiewka (maj/czerwiec): +2PB do reszty
[14.01.19] Wsiąkiewka (lipiec/sierpień), +1 PB
[15.01.19] Zakup 7 PB do reszty; przeniesienie 15 PB do biegłości ONMS (na poziom IV)
[29.03.19] Wsiąkiewka (wrzesień/październik) +1 PB
[31.07.19] Wsiąkiewka (listopad/grudzień) +1 PB
[26.02.20] Wsiąkiewka (sty-mar): +1 PB
[19.08.20] Wsiąkiewka (kwiecień/czerwiec) +0,5 PB
[20.08.20] Aktualizacja postaci po rocznej aktywności +1 PB
[27.12.20] Wsiąkiewka (lipiec/wrzeień): +0,5 PB
[08.08.21] Wsiąkiewka (październik-grudzień): +2 PB
[07.11.23] Wsiąkiewka (lipiec-sierpień): +3 PB
[04.03.24] Rozwój biegłości: kokieteria (0 -> I); -2 PB z reszty

HISTORIA ROZWOJU[09.06.17] Karta Potaci, - 850 PD
[14.06.17] Aktualizacja postaci: +2L, -100pd
[17.09.17] Wykonywanie zawodu (majoczerwiec), +50 PD
[12.04.18] Wsiąkiewka (kwiecień); +30PD, +1PB
[02.05.18] Osiągnięcie: Weteran, +100 PD
[21.05.18] Wykonywanie zawodu (lipcosierpiń) +50PD;
[31.05.18] Zdobyto podczas Festiwalu Lata: 1 odłamek spadającej gwiazdy
[30.09.18] Wsiąkiewka (maj/czerwiec): +60PD, +2PB
[06.01.18] Spotkanie na szczycie +5 PD
[14.01.19] Wsiąkiewka (lipiec/sierpień), +60 PD
[15.01.19] Zakup 7 PB, -350 PD
[29.03.19] Wsiąkiewka (wrzesień/październik) +60 PD
[29.03.19] Wykonywanie zawodu (wrzesień/październik): +50 PD
[02.05.19] Zdobycie osiągnięcia: Weteran II, +100 PD
[31.07.19] Wsiąkiewka (listopad/grudzień) +60 PD, +1 PB
[31.07.19] Wykonywanie zawodu (listopad/grudzień), +50 PD
[20.12.19] Udział w kuligu, otrzymano: słowik w klatce
[26.02.20] Wsiąkiewka (sty-mar): +60 PD
[26.02.20] Wykonywanie zawodu (sty-mar): +50 PD
[19.08.20] Wsiąkiewka (kwi-cze): +30 PD
[19.08.20] Wykonywanie zawodu (kwiecień-czerwiec): +50 PD
[02.10.20] Karta zmiany: -200 PD
[26.12.20] Zakupy: skóra smoka; -35 PD
[27.12.20] Wsiąkiewka (lipiec/wrzeień): +30 PD
[15.01.21] Aktualizacja postaci
[08.08.21] Wsiąkiewka (październik-grudzień): +90 PD
[21.02.23] Przywrócenie rangi po nieaktywności
[05.04.23] Wykonywanie zawodu I (lipiec-sierpień): +15 PD
[18.04.23] Zdobycie osiągnieć: Maratończyk, W pocie czoła, Czarna Wdowa, Syn marnotrawny: +235 PD
[10.07.23] Zakupy: księżycowy pył x3; -45 PD
[07.10.23] Zdobycie osiągnięć: Portret Rodzinny, Dojrzały Mors I, Dojrzały Mors II, +120 PD
[09.10.23] Zakupy: 3x księżycowy pył, srebrny gwiezdny pył; -75 PD
[22.10.23] Zakupy: ciekawskie oko, kieł większy, kręg ogonowy, letnia edycja szachów czarodziejów, magiczny zegarek na nadgarstek, mroźny wachlarz; -390 PD
[28.10.23] Otrzymano: aetonan
[28.10.23] Zakupy: koń (x2), hipokamp (x2); -700 PD
[07.11.23] Wsiąkiewka (lipiec-sierpień); +120 PD
[22.11.23] Spokojnie jak na wojnie; +100 PD
[3.12.23] Zdobycie osiągnięć: Dusza towarzystwa, Witam i o zdrowie pytam,  Na głowie kwietny ma wianek; +160 PD
[04.12.23] Wydarzenie: Końca świata dziś nie będzie +50PD
[10.12.23] Wykonywanie zawodu II (lipiec-sierpień); +15 PD
[11.12.23] Zdobycie Osiągnięcia: Róg obfitości; +30 PD
[22.02.24] [G] Zakup matagota; -700 PM
[04.03.24] Rozwój postaci: +4 T, -320 PD
[24.03.24] Zakupy: samopiszące pióro; -100 PD
[29.09.24] Wydarzenie: Wszyscy mamy  źle w głowach; +50 PD
[18.11.24] Spokojnie jak na wojnie: +150 PD
[20.11.24] Podsumowanie wydarzenia: Spokojnie jak na wojnie: +100 PD
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Melisande Rosier Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Melisande Rosier
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach