Wydarzenia


Ekipa forum
Salon II
AutorWiadomość
Salon II [odnośnik]05.05.17 12:18

Salonik

Znajduje się w północnym skrzydle posiadłości, wchodzi w skład komnat należących do Marine. To tutaj panienka Lestrange przyjmuje swoich gości, wprowadzając ich w otoczenie pełne rodowych barw i zawsze pachnące świeżymi kwiatami. Aby rozmowy między przyjaciółkami pozostawały poufne, na salonik nałożono zaklęcie Muffliato.
Na to pomieszczenie nałożone jest zaklęcie Muffliato.



The past is gone. It went by, like dusk to dawn. Isn't that the way everybody's got the dues in life to pay?

dream on


Marine Yaxley
Marine Yaxley
Zawód : śpiewaczka, dama
Wiek : 18
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Isn't it lovely, all alone? Heart made of glass, my mind of stone. Tear me to pieces, skin to bone

"Hello, welcome home"
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Salon II 060da7246cff3ea68a8b3d81a5de583b
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4601-marine-lestrange https://www.morsmordre.net/t4712-gloriana#101007 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f317-wyspa-wight-thorness-manor https://www.morsmordre.net/t5142-skrytka-bankowa-nr-1190 https://www.morsmordre.net/t4719-marine-lestrange#101064
Re: Salon II [odnośnik]19.05.18 14:14
23 czerwca

Na polecenie panienki Lestrange w saloniku pojawiły się dwa wazony pełne świeżych frezji, z pokoju muzycznego przyniesiono tu także zaczarowaną harfę, która miała umilać czas i grać cicho w tle, gdy Marine przyjmować będzie swojego gościa. Druga połowa czerwca oznaczała rozstanie ze szkołą i wkroczenie w świat pełen zupełnie innych obowiązków, niż te, do których dotychczas była przyzwyczajona. Dorosłość wreszcie nadeszła, a Marine nauczyła się odnajdywać przyjemność w rzeczach nawet tak trywialnych, jak przygotowanie pomieszczenia na przybycie koleżanki. Wiedziała, że Melisande nie przybędzie, by sprawdzać, jak jej młodsza znajoma radzi sobie w nowej roli, lecz mimo wszystko szlachecki status zobowiązywał do stawania na wysokości zadania nawet w tak błahych kwestiach.
Ubrana w zwiewną, bladoturkusową suknię zeszła do holu, gdy tylko zapowiedziano przybycie lady Rosier. Przyprowadzenie jej do saloniku mogła oczywiście powierzyć służbie, ale wcale nie miała ochoty tego robić. Chciała nacieszyć się osobą, z którą do tej pory utrzymywała głownie korespondencyjny kontakt – jeszcze w czasach szkolnych listy od Melisande stanowiły jasne momenty w szarości dnia codziennego. Skoro teraz miały okazję spotykać się częściej, należało z tego korzystać; kilka dni wcześniej rozminęły się, dlatego w dniu dzisiejszym zdecydowały się nadrobić zaległości.
Po uprzejmym i szczerym powitaniu, Marine powiodła swoją towarzyszkę prosto do północnej części rezydencji, w której to znajdowały się jej własne komnaty. Po drodze wyraziła radość z powodu spotkania i zapewniła, że w miejscu, do którego się udają, będą mogły porozmawiać bez obaw, że zostaną podsłuchane. I chociaż najprawdopodobniej nie miały sobie do wyznania olbrzymich, zmieniających bieg wydarzeń tajemnic, taki rodzaj poufałości dobrze robił na rokujące pozytywnie relacje, a także zapewniał niezbędny komfort młodym damom.
Lestrange nie mogła się już doczekać opowieści z podróży, jaką przeżyła Melisande na tej samej wyspie, na której właśnie się znajdowały. Smocza wyprawa ciekawiła ją niezmiernie i było to po niej widać, gdy poruszyła temat w momencie przekroczenia progu saloniku.
- Po takiej przygodzie zwykłe, herbaciane spotkania muszą ci się wydawać straszliwie nudne – uśmiechnęła się, pozwalając sobie na żart.



The past is gone. It went by, like dusk to dawn. Isn't that the way everybody's got the dues in life to pay?

dream on


Marine Yaxley
Marine Yaxley
Zawód : śpiewaczka, dama
Wiek : 18
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Isn't it lovely, all alone? Heart made of glass, my mind of stone. Tear me to pieces, skin to bone

"Hello, welcome home"
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Salon II 060da7246cff3ea68a8b3d81a5de583b
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4601-marine-lestrange https://www.morsmordre.net/t4712-gloriana#101007 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f317-wyspa-wight-thorness-manor https://www.morsmordre.net/t5142-skrytka-bankowa-nr-1190 https://www.morsmordre.net/t4719-marine-lestrange#101064
Re: Salon II [odnośnik]25.05.18 17:45
Melisande nie była zła, że ostatnim razem nie udało jej się spotkać Marine. Było to naturalną kolejną reczy, że młoda dama poza szkołą, miała na głowie jeszcze szereg innych obowiązków. A Lestrange przykładała się do każdego z nich. Lady Rosier doskonale pamiętała jak czasochłonne były wszystkie przygotwania i nauki, jak wielku z nich nie znosiła szczerze, ale nigdy nie ominęła choć jednej lekcji wiedząc, że tylko w ten sposób jest jakoś ukontentować swoją matkę.
Zwyczajowe brzękadło, które rozpraszało i smoki, działało też na ludzi choć było skonstruowane inaczej - a może bardziej dla każdego człowieka było inne. Cedrinie zależało  by jej córki były prykładnymi damami, świeciły na salonach i skupiały na sobie wzrok nie tylko pięknym wyglądem ale i nienagganymi manierami. Nie rozumiała się nigdy z matką, jednak wiedziała jak zaspokoić jej potrzeby na tyle, by ta zwyczajnie dała jej spokój. Wytrzymalsza nić porozumienia łączyła ją z ojcem, który wraz z początkiem maja opuścił ich świat zabrany przez anomalię. Tęskniła, każdego dnia w którym go brakowało. Jednak zachowywała odpowiednią maskę z klasą i dumą pogrążając się w żałobie, które znaczyła jej strój czernią. I dziś nie zabrakło go w jej stoju. Tym razem to jednak spódnica sukni zasłaniała jej dolną część ciała, czarna, posępna, aż do samej ziemi, Góra składała się z rodowych czerwieni, skrzętnie zakrywając jej ciało aż po szyję.
Właściwie nie wiedziała kiedy, a może na którym etapie ich znajomość zyskała na zażyłości. Ale lubiła młodą szlachciankę i ceniła sobie jej towarzystwo. Trudniej było jej przejść do pozytywnych relacji z Flavienem, jednak przez większość czasu szanował jej niechęć nie podchodząc na dłużej niż nakazywało dobre wychowanie.
Pozwoliła prowadzić się Marine, z uprzejmy zainteresowaniem zawieszając spojrzenie na ścinach holi, które właściwie już znała. Usiadła na jednym z foteli o złotch obiciach w końcu kierując swoje stalowo-niebieskie tęczówki na koleżankę. Zaśmiała się lekko, a usta uniosły się lekko w uśmiechu.
- Z tobą Marine nie mogłyby takie być. - powiedziała szczerze. - Otrzymałam rolę, której nie było w scenariuszu. - odpowiedziała jej swobodnie, sięgając po filiżankę i tym samym również nawiązując do jej ostatniej przygody.  - Chciałabyś usłyszeć całą historię? - zapytała grzecznie, właściwie wiedząc jaka będzie odpowiedź. Nie chciała jednak skupiać zainteresowania na sobie, nigdy tego nie lubiła. Wolała słuchać niż mówić, choć mówić umiała równie pięknie.
Melisande Travers
Melisande Travers
Zawód : badacz; behawiorysta smoków; początkujący twórca świstoklików
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I do not chase. I conquer.
You will crumble for me
like a Rome.
OPCM : 10
UROKI : 0 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0 +1
TRANSMUTACJA : 10 +7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 19
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t4704-melisande-rosier#100644 https://www.morsmordre.net/t5050-nulla#108518 https://www.morsmordre.net/t12140-melisande-travers https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t5178-skrytka-bankowa-nr-1209 https://www.morsmordre.net/t5098-melisande-rosier#110615
Re: Salon II [odnośnik]02.06.18 12:28
O dziwo to znajomości pozaszkolne miały dla Marine większy potencjał w przeistoczenie się w trwalsze relacje; W Hogwarcie miała oczywiście kilka koleżanek, lecz z żadną z nich nie połączyło ją nigdy nic więcej. Strata ukochanej kuzynki, siostry Flaviena, odcisnęła swoje piętno i na niej, znacznie łatwiej więc było przelać swoje uczucia na papier, niż zdradzić je komuś prosto w oczy i przyznać się do jakiejś słabości. Melisande, Fantine czy Nephthys nie mogły być z nią na co dzień, a mimo to Lestrange liczyła się z ich zdaniem i darzyła sympatią; starsza panna Rosier zdawała się być najbardziej zbliżona charakterem do niej samej, na dodatek pasjonowała się stworzeniami, które fascynowały też samą Marine. Dlatego gdy nadarzały się wreszcie możliwości spotkań, nie należało ich odtrącać; wakacje dopiero się rozpoczynały, a przed młodymi damami na pewno jeszcze niejeden wspólnie spędzony dzień.
Gdy znalazły się wreszcie w saloniku, zajęła miejsce tuż po swoim gościu, rozsiadając się wygodnie na jednym z foteli i sięgając po ciasteczko, przyniesione tutaj odpowiednio wcześniej. Była niezmiernie ciekawa relacji z wyprawy i nie mogła już tego dłużej ukrywać, dlatego ucieszyła się, gdy Melisande wyszła jej naprzeciw.
- Z najdrobniejszymi szczegółami – poprosiła, odczekując aż panna Rosier napije się herbaty i poczęstuje smakołykami, jakie się pomiędzy nimi znajdowały – Nie omijaj niczego, nawet jeśli wyda ci się to nieistotne – smocza wyprawa brzmiała niczym przygoda życia, dlatego każdy, nawet najdrobniejszy niuans Marine chciała usłyszeć, by później móc wyobrażać sobie, co by było, gdyby i ona kiedyś wyruszyła na taką ekspedycję. I choć szans ku temu nie było żadnych, marzenia o podobnych atrakcjach jeszcze nikomu nie wyrządziły krzywdy.
Oparła się więc wygodnie, szykując na obfitą w wydarzenia opowieść, pełną zwrotów akcji i na pewno ciekawszą, niż niejedna książka, którą czytała w młodości. Nie była naiwna, wiedziała co należy do krainy baśni i legend, a co tak naprawdę oznacza w rzeczywistości spotkanie ze smokiem – swąd siarki miał zabarwiać nadchodzącą opowieść o wiele intensywniej, niż poetyckie opisy.



The past is gone. It went by, like dusk to dawn. Isn't that the way everybody's got the dues in life to pay?

dream on


Marine Yaxley
Marine Yaxley
Zawód : śpiewaczka, dama
Wiek : 18
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Isn't it lovely, all alone? Heart made of glass, my mind of stone. Tear me to pieces, skin to bone

"Hello, welcome home"
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Salon II 060da7246cff3ea68a8b3d81a5de583b
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4601-marine-lestrange https://www.morsmordre.net/t4712-gloriana#101007 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f317-wyspa-wight-thorness-manor https://www.morsmordre.net/t5142-skrytka-bankowa-nr-1190 https://www.morsmordre.net/t4719-marine-lestrange#101064
Re: Salon II [odnośnik]09.06.18 19:53
Lubiła te spokojne popołudnia wśród których zasiadały wraz z Marine w jednym z pokoju w jej rezydencji, czy też wybierały Rosierowy ogród w cieplejsze dni, pozwalając, by owinęła się wokół nich niczym mgiełka, słodkawa woń róż. Lubiła rozmowy z Marine, bo ta zdawała się odnajdować z Melisande pewną nić porozumienia. Nie na płaszczyźnie pięknych sukni i nowych wzorów koronek, a rzeczy stricte ważniejszych - przynajmniej w odczuciu lady Rosier. Przyszła zapytać też o jej samopoczucie, przygotowania do wejścia na scenę, wszystko co działo się w jej życiu, gdy się nie widziały.
Sięgnęła po filiżankę z kawę i z nad niej zerknęła w stronę Marine lekko rozbawiona - dokładnie takiej odpowiedzi się spodziewała. Żadnej innej. Nie sądziła, że młoda Lestrange pozwoli jej odejść bez opowiedzenia historii, o której już plotkowano na salonach. Zwłaszcza, że nowy nabytek pojawił się już w ich rodowym rezerwacie, doglądany przez najlepszych opiekunów.
- Zaczęłam od wizyty w rezerwacie Greengrasów. - powiedziała więc, rozpoczynając snucie właśnie historii, wydarzenia w którym uczestniczyła wraz z innymi ludźmi. - Tristan wyraził chęć zabrania z sobą dwóch opiekunów tam pracujących. Rozważniejszą opcją było posłanie na rozmowę mnie. - uśmiechnęła się lekko na wspomnienie brata, który miewał problemy na płaszczyźnie porozumienia się z władzami drugiego rezerwatu. Rozumiała jego wzburzenie, dzieliła z nim poglądy, jednak to właśnie do stanowiska dyplomaty w rodzinnym rezerwacie zmierzała, na razie pilnie ucząc się zarówno trudnej sztuki dyplomacji jak i poznając tajniki prac w rezerwacie. - Razem wyruszaliśmy do Aplley Tower gdzie po raz pierwszy spotkałam całą grupę. Lordowie Nott i Yaxley i Benjamin Wright - powiem ci Marine, że nie skłamię jeśli stwierdzę, że był zwyczajnie wielki. Minę miał dość ponurą, a spojrzenie wcale nie było lepsze. Moje zadanie było proste, czysto teoretyczne przedstawienie kolejnych działań i faz z którymi mieli się zmierzyć stając twarzą w twarz z wymarłym gatunkiem. - mówiła dalej, odstawiając filiżankę na stół. Ułożyła dłonie na kolanach, tylko po to by za chwilę podnieść je i poprawić jakiś zbłąkany kosmyk włosów. - Miało, wszystko zmieniło się, gdy namiot w którym stacjonowałam został zniszczony, a właściwie wyżarty, przez jad. Miałam uciekać, nie jestem przeszkolona do stawania czoła smokom, nie była to też moja rola. Jednak potrzebowali sprawnie rzuconego zaklęcia z transmutacji, anomalie uniemożliwiły dalszą walkę lordowi Morgothowi. Moja decyzja mogła mieć opłakane w skutku konsekwencje. - dodała poważnie, zdawała sobie sprawę z tego co zrobiła. Ale nie mogła ich zostawić, nie chciała też. Potrzebowali tego smoka, chcieli go, co ważniejsze Tristanowi na nim zależało. - Widziałam to Marine, na własne oczy. Jak rozłączone jaźnie Wyspiarza Rybojada złączają się dzięki mocy mojego zaklęcia nadając jej fizyczną i, na Merlina, jakże piękną formę. Ostatnio udało mi się zbadać jej krew. - dodała jeszcze, nie zdradzając na ten moment nic więcej. Musiała dokładniej jeszcze potwierdzić postawione przez siebie tezy, nie chciała więc rzucać ich na wiatr.


I've heard allegations 'bout your reputation
I'll show you my shadows if you show yours
Let's get it right dear, give a good fight dear
We'll keep it all up behind
closed doors
Melisande Travers
Melisande Travers
Zawód : badacz; behawiorysta smoków; początkujący twórca świstoklików
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I do not chase. I conquer.
You will crumble for me
like a Rome.
OPCM : 10
UROKI : 0 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0 +1
TRANSMUTACJA : 10 +7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 19
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t4704-melisande-rosier#100644 https://www.morsmordre.net/t5050-nulla#108518 https://www.morsmordre.net/t12140-melisande-travers https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t5178-skrytka-bankowa-nr-1209 https://www.morsmordre.net/t5098-melisande-rosier#110615
Re: Salon II [odnośnik]09.06.18 21:02
Nie zamierzała ukrywać swojego podekscytowania i tym samym częstować Melisande inną wersją siebie; takie iluzje były może dobrą strategią przy spotkaniach na salonach, ale przebywając z Rosierówną w cztery oczy Marine wiedziała, że może jej zaufać. Była młodsza i mniej doświadczona, a mimo to czuła, że koleżanka nie będzie jej oceniać i nie uzna za naiwnego podlotka. Fascynowały się wszakże tym samym tematem i o ile Melisande miała możliwość realizowania się w nim niemalże codziennie, dla Lestrange obcowanie ze smokami było wyjątkową rzadkością. Nie uważała, by pasja ta nie była odpowiednia damie – nie pchała się przecież po zakup skórzanych rękawic i nie starała o przepustkę do rezerwatu, a najzwyczajniej w świecie pragnęła wysłuchać opowieści o wyprawie na rodzinną wyspę, podczas której odnaleziono wymarły okaz.
To był ten jeden, jedyny plus anomalii – zakrzywienie magii na tyle silne, by pomogło wskrzesić przedstawiciela gatunku, który już dawno wyginął. Wyspiarz Rybojad znany był żyjącym tylko z opowieści, a jego pojawienie się wywołało niemałe poruszenie nawet pośród osób, które na co dzień nie interesowały się tymi majestatycznymi gadami. Nic więc dziwnego, że szybko powołano ekspedycję, mającą za zadanie przyjrzeć się bliżej i – o ile to możliwe – schwytać okaz. To nie mogło być proste zadanie, skoro jednak Melisande siedziała tutaj cała i zdrowa, Marine darowała sobie początkowe pytania o to, jak udało jej się wyjść z wyprawy całą. Wierzyła, że wszystkie wątpliwości rozwieje opowieść Róży.
I po części tak się stało, lecz niewątpliwie w głowie aspirującej śpiewaczki pojawiło się także mnóstwo pytań odnośnie tego, co usłyszała. Nie przerywała jednak swojej towarzyszce, chłonąc każde słowo spływające z jej ust. Uśmiechnęła się na wspomnienie początkowej misji dyplomatycznej do rezerwatu Greengrassów; tamtejsi lordowie nie mieli szansy oprzeć się pannie Rosier i tak właśnie się stało. Ucieszona sukcesem koleżanki, Marine słuchała dalej.
Wiedziała, że wyprawa okaże się wspaniałą przygodą, a słuchanie o niej sprawiło, że z zagłębienia wygodnego fotela znalazła się nagle na jego skraju, nachylając się delikatnie w stronę Melisande. Wspomnienie lorda Yaxleya wyrwało z ust panny Lestrange krótkie westchnienie – czyżby tajemnica jego nowej blizny właśnie się wyjaśniła?
- A więc to jest ona – szepnęła zafascynowana, uśmiechając się niemal jak szaleniec, a więc całkowicie adekwatnie do rodowego stylu.
Nie była w stanie sięgnąć po kolejne ciasteczko, bo czuła, że musi ochłonąć, by zaraz nie zasypać koleżanki gradem pytań. Najpierw powinna ułożyć sobie to wszystko w głowie, ostudzić emocje, ale cała sprawa była zbyt bliska jej sercu, by przegrało ono z rozumem.
- Złączenie jaźni? Na czym to dokładnie polegało? – zmarszczyła brwi, będąc nieco skonfundowana; wydawało jej się, że rozumie teorię tego zjawiska, lecz jego praktyczny opis przyniósłby odpowiedź na jej pytanie – Melisande, jestem z ciebie taka dumna i jednocześnie tak bardzo ci zazdroszczę. Mam nadzieję, że nikt nie umniejszy Twojej roli w tej wyprawie i będziesz mogła zajmować się Wyspiarką na równi z innymi. Znajduje się w waszym rezerwacie, prawda? Kiedy można ją zobaczyć? – nie pytała czy, bo wiedziała, że zrobi wszystko, by do tego doszło.



The past is gone. It went by, like dusk to dawn. Isn't that the way everybody's got the dues in life to pay?

dream on


Marine Yaxley
Marine Yaxley
Zawód : śpiewaczka, dama
Wiek : 18
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Isn't it lovely, all alone? Heart made of glass, my mind of stone. Tear me to pieces, skin to bone

"Hello, welcome home"
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Salon II 060da7246cff3ea68a8b3d81a5de583b
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4601-marine-lestrange https://www.morsmordre.net/t4712-gloriana#101007 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f317-wyspa-wight-thorness-manor https://www.morsmordre.net/t5142-skrytka-bankowa-nr-1190 https://www.morsmordre.net/t4719-marine-lestrange#101064
Re: Salon II [odnośnik]17.06.18 15:25
Melisande cieszyło to, że Marine nie ukrywała przy niej swoich emocji. W momentach w kórych pozostawały prawdziwie same mogły pozwolić sobie na więcej - obie wiedziały że tak. Szczerość należała do luksusów i pułpapek ich życia, musiały miarkować je odpowiednio i dokonywać równie odpowiednich wyborów. Z jakiś powodów nie wątpiła jednak, że siedząca na przeciw niej młódka jest jedną z tych osób. To nie było proste - zdecydować się na karierę naukową, wspomóc rodowy rezerwat. Było odpowiednie, ale nie proste. Może gdyby więcej uwagi przywiązywała do słów które padały na jej temat byłoby jej ciężej. Ale nauczyła się już dawno nie zwracać na nie uwagi. Nie raz znajdowała się na językach i nie raz jeszcze miała się na nich znaleźć. Tak już funkcjonował ich świat.
Powołanie ponownie do życia gatunku, który wymarł lata temu rzeczywiście był jedną z niewielu rzeczy, za które należało być wdzięcznym anomalią. O Wypiarzu Rybojadzie wcześniej można było jedynie przeczytać w starych, opasłych tomiszczach. Zobaczyć można ją było jedynie na ilustracjach w księgach. Teraz jednak - dzięki nim. Była tutaj, żywa, zdrowa. Należała do nich, do rezerwatu Kent. A oni, już na zawsze mieli zapisać się w na kartach historii jako ci, co przywrócili pradawny gatunek ponownie do życia.
Marine nie przerywała jej, pozwalając pleść opowieść, której była częścią. Wiedziała jednak, że mogła nie powiedzieć wszystkiego - nie naumyślnie, bardziej kompletnie nieświadomie. Jednak równie pewna była, że młoda lady zapyta o to, co tylko będzie budziło w nie wątpliwości.
- Tak, to samica. Edrea.  - przytaknęła uśmiechając się lekko i zdradzając imię, jak zostało nadane smoczycy. Mieli wobec niej plany, wiele. Ale wiedziała, że nadal czeka ją rozmowa z lordem Greengrasem. Musieli omówić wszystkie ustalenia po wyprawie, dokładnie tak, jak z nim ustaliła. - Wyjaśnię to po kolei. - zaśmiała się, marszcząc lekko nos. Zdecydowanie łatwiej było to wszystko jej pojmować, bo sama od początku uczestniczyła w badaniach nad Wypiarką. Jeszcze zanim wyprawa stała się faktem, a jedynie poddawali badaniom znalezione fragmenty wskazujące na możliwość iż to właśnie z nią mają do czynienia. - Anomalia ożywiając smoka, jednocześnie dokonała pewnej formy depersonalizacji - rozszczepiła go na dwie jaźnie, które trzeba było: pokonać, scalić i nadać im cielesną postać. Pokonane jaźnie przyjęły postać widm, które należało scalić - cofnąć rozszczepienie. Scalone jaźnie w postaci widma, z cofniętym skutkiem rozszczepienie trzeba było ucieleśnić. - uśmiechnęła się raz jeszcze, zdawała sobie sprawę, że jej słowa mogą być skomplikowane. Nie mogą, były. Anomalie, same w sobie były mocno skomplikowaną magią, zbudowaną na różnych konstrukcjach i dokonującą złożonych rekonstrukcji - tak, jak stało się to w przypadku wyspiarki. Nic więc dziwnego, że i próba odwrócenia jej działań była skomplikowana w samym swoim opisie - a co dopiero działaniu.
Melisande Travers
Melisande Travers
Zawód : badacz; behawiorysta smoków; początkujący twórca świstoklików
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I do not chase. I conquer.
You will crumble for me
like a Rome.
OPCM : 10
UROKI : 0 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0 +1
TRANSMUTACJA : 10 +7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 19
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t4704-melisande-rosier#100644 https://www.morsmordre.net/t5050-nulla#108518 https://www.morsmordre.net/t12140-melisande-travers https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t5178-skrytka-bankowa-nr-1209 https://www.morsmordre.net/t5098-melisande-rosier#110615
Re: Salon II [odnośnik]19.06.18 21:13
Nie mogła zliczyć jak często kartkowała księgi traktujące o najpotężniejszych ziemskich gadach, przyglądając się ilustracjom niczym natchniona i marząc, że kiedyś dane jej będzie zobaczyć podobne sylwetki na bezchmurnym niebie. Nieudolnie próbowała szkicować smoki, zarówno te znane, jak i wymarłe, a gdy dziadek zabierał ją do rezerwatów i na Smoczy Cmentarz traktowała te wyprawy niemalże z namaszczeniem. Słuchając opowieści Melisande czuła się właśnie tak, jakby sama szykowała się na podobną wyprawę; było to uczucie niezwykle miłe, choć niestety oczywiście złudne. Schlebiała jej otwartość panny Rosier, która mogła przecież wymówić się czymś w rodzaju tajemnicy zawodowej, lub po prostu zniechęceniem do powtarzania się kolejnej osobie, bowiem Marine nie była na pewno pierwszą osobą, która ją o to pytała. Siedząc na skraju swojego fotela, przyglądała się Róży uważnie i chłonąc uważnie jej słowa.
Edrea. Potężna. Lestrange uśmiechnęła się pod nosem, odgadując znaczenie imienia smoczycy; wróżyło jej ono naprawdę świetlaną przyszłość. Stworzenie miało szansę nie tylko rozsławić Rezerwat Rosierów na cały świat, ale być może dać nowy początek własnemu gatunkowi.
Rozszczepienie smoczych jaźni brzmiało jak wstęp do skomplikowanej baśni, nieco mroczniejszej niż te, które można było odnaleźć na kartach opasłych tomów rodowej biblioteki, lecz był to aspekt czyniący ją tym bardziej ciekawą. Scalenie i ucieleśnienie brzmiały jak wymagająca magia, której świadkiem nie może być byle czarodziej, członkowie ekspedycji na pewno nie zostali więc wybrani przypadkowo; obecność panny Rosier pomiędzy nimi tylko utwierdzała Marine w przekonaniu, że jej droga towarzyszka jest wyjątkową czarownicą.
- To brzmi naprawdę niesamowicie – westchnęła zasłuchana – Chociaż szczęśliwy powrót z wyprawy wisiał zapewne na włosku, czy się mylę? – wiedziała już o chwilowej niedyspozycji Morgotha i spalonym przez jad namiocie, lecz co z innymi? Czy nikt nie poczuł swędu spalenizny lub smoczych pazurów na własnej skórze? To brzmiałoby odrobinę nieprawdopodobnie. Ostrożnie przesunęła wzrokiem po sylwetce Melisande, jakby podświadomie poszukiwała oznak niedawnej niedyspozycji.
Sama nie miała jej do opowiedzenia nawet w połowie tak ciekawych wieści, lecz i tak nie zamierzała długo trzymać dla siebie swoich małych sukcesów. Czekała jednak na odpowiedni moment, a póki co, poświęcała całą uwagę swojemu gościowi.
- Rodzina na pewno jest z ciebie bardzo dumna – zapewniła, mając w pamięci niedawną stratę Corentina Rosiera, który na pewno doceniłby zasługi własnej córki – Mam nadzieję, że badania nad jej krwią przyniosą same pozytywne rezultaty – a anomalie po raz kolejny zdołają im pomóc.



The past is gone. It went by, like dusk to dawn. Isn't that the way everybody's got the dues in life to pay?

dream on


Marine Yaxley
Marine Yaxley
Zawód : śpiewaczka, dama
Wiek : 18
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Isn't it lovely, all alone? Heart made of glass, my mind of stone. Tear me to pieces, skin to bone

"Hello, welcome home"
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Salon II 060da7246cff3ea68a8b3d81a5de583b
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4601-marine-lestrange https://www.morsmordre.net/t4712-gloriana#101007 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f317-wyspa-wight-thorness-manor https://www.morsmordre.net/t5142-skrytka-bankowa-nr-1190 https://www.morsmordre.net/t4719-marine-lestrange#101064
Re: Salon II [odnośnik]01.07.18 18:14
Lubiła leniwe popołudnia spędzane w posiadłości na wyspie w towarzystwie Marine. Choć na całość zawsze cień rzucał fakt iż mogła tu spotkać Flaviena, nadal mimo upływu czasu nie była w stanie mu odpuścić. Jednak młódka, siedząca na przeciw niej, zawsze wlewała w jej serce radość i coś na rodzaj szczęścia. Lubiła z nią rozmawiać, lubiła opowiadać o tym, co udało jej się dokonać, bowiem jako jedna z niewielu wspierała ją w podejmowanych decyzjach - w przeciwieństwie do wspomnianego już Flavienia. Jej entuzjazm zdawał się być zaraźliwy, unosiła usta w łagodnym uśmiechu, gdy opowiadała swoją historię i obserwowała jej reakcję - tak prawdziwą, tak naturalną. Podobało jej się to.
Odkrycie którego dokonali i wyprawa, która finalnie zakończyła się sukcesem miała ich na zawsze zapisać w księgach smokologii. Niektóre z zagranicznych rezerwatów już zaczynało przysyłać sowy z pytaniami i możliwymi terminami spotkania, by móc na własne oczy zobaczyć wymarły gatunek. Rozmnożenie Rybaczki odpowiednio miało przedłużyć jej linię i na nowo wciągnąć ją w spis smoczych gatunków.
- To prawda. - zgodziła się skinając głową. - Lord Yaxley nieszczęśliwie padł ofiarą choroby w najważniejszym momencie. Rybaczka była w stanie zawieszenia w którym żadne ataki nie były w stanie jej zranić, zaś te jej przynosiły wiele obrażeń. - relacjonowała spokojnie, przymykając na chwilę powieki, uśmiech zszedł jej z twarzy. - To była patowa sytuacja, potrzebny był specjalista w transmutacji, smok musiał zyskać realne ciało by można było go pojmać. - znów ubrała usta w lekki uśmiech, gdy spojrzała w kierunku siedzącej na przeciw niej kobiety. - Za trzecim razem udało mi się rzucić urok, choć do umiejętności lorda Yaxleya jest mi więcej, niż daleko. - powiedziała swobodnie. Znała swoje słabe i mocne strony. Umiała transmutację, jednak nigdy nie była w niej ekspertem. - Gdy zaklęcie trafiło Tristan nakazał mi ucieczkę - nie zamierzałam mu się sprzeciwiać. - dodała jeszcze. Pierwotnie w ogóle nie miała brać udziału w walce ze smokiem, była tam w celach informacyjnych, miała odpowiednio przekazać informacje. Tylko tyle.
Wzrok lekko się zmienił, a brwi ściągnęły ze sobą. Tak, rodzina mogła być z niej dumna. Jednak nie sądziła, by jej udział w wyprawie i to co na niej było jej dziełem wzbudziło w innych pozytywne reakcje. Plotki rozprzestrzeniały się szybko, a i tak już wielu patrzyło w jej stronę inaczej, zupełnie tak jakby na co dzień zakładała spodnie i szła stanąć oko w oko z wielkim gadem. Nie skomentowała tego jednak.
- Na to wszyscy liczymy. - nie posiadali żadnych informacji o właściwościach krwi smoka, ale sam fakt, że to ona miała być tą, która ją zbada przyprawiała ją o dreszcz ekscytacji. - Ale starczy o mnie, opowiedz mi jak ci minął ostatni czas, Marine. - poprosiła, nie lubiła być w centrum zainteresowania zbyt długo, nawet jeśli dzieliła ten czas z przyjaciółką.


I've heard allegations 'bout your reputation
I'll show you my shadows if you show yours
Let's get it right dear, give a good fight dear
We'll keep it all up behind
closed doors
Melisande Travers
Melisande Travers
Zawód : badacz; behawiorysta smoków; początkujący twórca świstoklików
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I do not chase. I conquer.
You will crumble for me
like a Rome.
OPCM : 10
UROKI : 0 +3
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0 +1
TRANSMUTACJA : 10 +7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 19
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t4704-melisande-rosier#100644 https://www.morsmordre.net/t5050-nulla#108518 https://www.morsmordre.net/t12140-melisande-travers https://www.morsmordre.net/f15-norfolk-corbenic-castle https://www.morsmordre.net/t5178-skrytka-bankowa-nr-1209 https://www.morsmordre.net/t5098-melisande-rosier#110615
Re: Salon II [odnośnik]25.07.18 15:47
Echa smoczej wyprawy na pewno nie miały wkrótce przeminąć, a Marine była pewna, że usłyszy lub przeczyta o nich jeszcze niejeden raz. Być może już za kilka miesięcy będzie miała okazję odnaleźć to wspomnienie na kartach ksiąg lub przynajmniej stronnicach liczących się w branży periodyków. Chociaż nie była członkiem ekspedycji i wszelkich szczegółów dowiadywała się dopiero teraz, z ust Melisande, czuła dumę, że właśnie Wyspa Wight zrodziła tak wspaniałego gada. Niech o Erdei rozprawiają wszyscy, którzy byli zdolni mówić i cały naukowy świat niech zachwyci się sukcesem członków wyprawy. Smocza pasja niekiedy wymykała się pannie Lestrange spod kontroli, a podekscytowanie i ciekawość brały górę nad zdrowym rozsądkiem. Czuła się jednak dobrze w towarzystwie Róży i nie musiała kryć się za maską doskonale ułożonej lady. Obie wiedziały, że w swojej obecności mogą odetchnąć choć na chwilę.
- Co ci mężczyźni by bez ciebie zrobili?– westchnęła, przewracając oczami, a jej słowa brzmiały odrobinę ironicznie. Daleko jej było do walki o prawa kobiet w szlacheckich szeregach, lecz nawet ona musiała dostrzec niesprawiedliwość, z którą tak naprawdę miały do czynienia na co dzień.
Obcowanie ze smokami nie było zajęciem godnym damy, przynajmniej nie według najbardziej konserwatywnych przedstawicieli swojego gatunku. Marine cieszyła się, jednak, że lord Rosier był kiedyś w stanie spojrzeć na zawód swojej córki z szerszej perspektywy i tym samym umożliwić jej realizację. Gdyby to panna Lestrange skierowała swoje oczy ku rezerwatowi, a nie Operze, jej rodzic na pewno nie byłby tak łaskawy.
Ku boleści Marine, wyczerpały już temat wyprawy, a Melisande przywołała inny, o wiele bardziej błahy, choć dotyczący gospodyni dzisiejszego spotkania.
- Nawet w połowie nie tak ciekawie, jak tobie – zapowiedziała, choć w jej słowach nie kryły się ani żal, ani fałszywa skromność – Po zakończeniu szkoły gościłam na ślubie lady Rosalie Yaxley, a później zatańczyłam na Sabacie, ku uciesze lady Adelaide Nott i mojego ojca. Za kilka dni wyznaczono termin mojego przesłuchania do Opery i muszę ci przyznać, że odrobinę się tym stresuję.
Choć przesłuchanie było formalnością, a talent Marine darem, jakiego nie można jej było odmówić, młoda czarownica wciąż odczuwała pewne obawy przed wystąpieniem na deskach rodowej Opery. Była to jednak zwyczajna, artystyczna trema, jaką w swoim czasie odczuwała także na pewno panna Rosier.
Podjadając ciastka i popijając pyszną herbatę, obie panny zatraciły się w rozmowie, a reszta popołudnia minęła im zdecydowanie za szybko. Moment rozstania został jednak okraszony zapewnieniami, że zobaczą się już niebawem, dlatego bez większego żalu Marine wypuściła Melisande z pożegnalnych objęć i odprowadziła ją na dół, prosto do Sali z kominkiem. Żadna z nich nie wiedziała jeszcze, że Sieć Fiuu wkrótce przestanie być dobrą drogą transportu, lecz końcówka czerwca nie zapowiadała im jeszcze tych niedogodności.

| zt



The past is gone. It went by, like dusk to dawn. Isn't that the way everybody's got the dues in life to pay?

dream on


Marine Yaxley
Marine Yaxley
Zawód : śpiewaczka, dama
Wiek : 18
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Isn't it lovely, all alone? Heart made of glass, my mind of stone. Tear me to pieces, skin to bone

"Hello, welcome home"
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Salon II 060da7246cff3ea68a8b3d81a5de583b
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4601-marine-lestrange https://www.morsmordre.net/t4712-gloriana#101007 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f317-wyspa-wight-thorness-manor https://www.morsmordre.net/t5142-skrytka-bankowa-nr-1190 https://www.morsmordre.net/t4719-marine-lestrange#101064
Salon II
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach