Hadrian Abbott
AutorWiadomość
Hadrian Aemilius Abbott
Data urodzenia: 18 XII 1927
Nazwisko matki: Greengrass
Miejsce zamieszkania: dworek w Somerset
Czystość krwi: czysta szlachetna
Status majątkowy: bogacz
Zawód: językoznawca, twórca inkantacji
Wzrost: 176 centymetrów
Waga: 72 kilogramy
Kolor włosów: piaskowy
Kolor oczu: zieleń z domieszką tonów szarości
Znaki szczególne:
Nazwisko matki: Greengrass
Miejsce zamieszkania: dworek w Somerset
Czystość krwi: czysta szlachetna
Status majątkowy: bogacz
Zawód: językoznawca, twórca inkantacji
Wzrost: 176 centymetrów
Waga: 72 kilogramy
Kolor włosów: piaskowy
Kolor oczu: zieleń z domieszką tonów szarości
Znaki szczególne:
głęboki, niski ton głosu; rzymski nos; pedantycznie ułożone włosy (misterna konstrukcja odwzorowująca przypadkową, nonszalancką niedbałość); gdzieniegdzie odbarwiona od pigmentów atramentu skóra na dłoniach; piętno zmęczenia i nadmiaru nieprzespanych nocy w postaci ciemnych smug pod oczami; zawsze ma zegarek kieszonkowy; dodaje sobie powagi, nakładając pince-nez (w okrągłych, drucianych oprawkach) ze zwykłymi, niekorekcyjnymi szkłami; przyodziany w rodową czerń - od wypastowanych na błysk butów aż po czubek wypielęgnowanych włosów.
z kasztanowca, jedenastocalową, dość sztywną, z rdzeniem z oka lunaballi
Hufflepuff
gronostaj
trumienkę, na której wieku wygrawerowano godność Aurelii
zakurzonym pergaminem, ziemią rozgrzaną kanikułą, nutą Fajek Niepamięci
xxx
Pasja, zainteresowania
od święta
Wykonywane aktywności
utworów klasycznych - najchętniej tych granych na żywo
Xavier Buestel
Kolekcjonuję słowa - w różnorodnych konstelacjach, zdarza się, że zupełnie osamotnione, a czasem nawet jedynie ich podsłuchane w przypadkowych miejscach strzępki, efemeryczne jak szept słyszany tuż przed zaśnięciem. Drażni mnie niechlujność językowa, a zachwycają (otwarte) operacje na wymuskanych wyrazach, operowanie słownictwem z glosariuszy ułożonych na najwyższych półkach. Z fascynacją przysłuchuję się konwersacjom szeleszczącym enigmatycznie na językach, z zazdrością chłonę doskonałe metafory przelane na papier, z zaskakującą łatwością kalkuję obce słowa przybrane w akcent i intonację - moduluję je, naginam tak długo, aż nie wybrzmią właściwie.
Najpiękniejsze wyrazy to według mnie te napiętnowane emocjonalnie, niejednoznaczne i trudne do przetłumaczenia, których etymologię oraz pełnię znaczeń ukrytych za kilkoma literami uwielbiam poznawać za każdym razem, gdy stykam się z ich wariacjami w nieznanym mi dotychczas języku. Jak chociażby walijskie hiraeth, stanowiące doskonale wielowymiarowe odzwierciedlenie tego, co czuję, gdy myślę o swoich korzeniach; dziwny, niemalże odyseuszowski rodzaj tęsknoty i wyszyte niedosytem pragnienie przynależności - bowiem zawsze wydawało mi się, że tak naprawdę nigdzie nie przynależę; że nie jestem godzien rodowego nazwiska, choć nikt nie zakwestionował moich praw do niego (w świetle litery prawa, której Abbottowie trzymają się przecież tak kurczowo, w pełni mi się ono należy).
Wraz z dwa lata młodszym bratem zostaliśmy zaadoptowani przez wujostwo, gdy nasz ojciec zmarł zaledwie pół dekady po mych narodzinach. Niewiele pamiętam z okresu przed jego śmiercią. Papa jest jedynie półcieniem zaplątanym we wspomnienia; gdy staram się rozplątać węzeł pamięci, widzę jego pokaźną sylwetkę rozlaną na pufie chippendalowskiego fotela, do dzisiaj stojącego w gabinecie, który po nim odziedziczyłem. Przez szczelinę pomiędzy niedomkniętymi drzwiami a ich framugą zaglądało moje ciekawskie oko; niemalże za każdym razem zastawałem tatę pochylonego nad aktami spraw mających znaleźć się na wokandzie Wizengamotu. Kilkanaście lat później zaintrygowany słowami wujka zerknąłem do zarchiwizowanej judykatury sądu, szukając wolumenów z rozpraw, na których orzekał między innymi mój ojciec, i odnalazłem to, o czym mi wielokrotnie wspominano - jego exegi monumentum aere perennius, gdyż ponoć to sprawką lorda Abbotta były rozsiane na papierze kwiatki; cudaczne, iście homeryckie porównania oraz przemycone gdzieniegdzie frymuśne, zabawne anegdoty o wymiarze moralizatorskim, przełamujące suchy żargon prawniczy. Dowcip miał inteligentny, tego jednego mogłem być pewien. Resztę jego obrazu pomagały mi naszkicować wzmianki osób, które go znały - z całości wyłonił się portret tak wyidealizowany, że nie mam najmniejszych wątpliwości, iż każda z jego uciążliwych przywar została przemilczana w myśl zasady, że de mortuis aut bene aut nihil, o zmarłych należy mówić dobrze albo wcale.
Co przyczyniło się do jego przedwczesnej śmierci? Rzekomo klątwa Ondyny, ale moim zdaniem zgubiło go przede wszystkim zamiłowanie do mięsiwa, słodkich deserów i Magicznego Laudanum - na jednym z ostatnich zrobionych ojcu zdjęć był chyba pięciokrotnie szerszy niż stojący tuż obok niego brat.
Matkę - nim zniknęła z mojego życia na zawsze - pamiętam osnutą żałobnym całunem czerni (wcześniej mentalnym - po pogrzebie taty widocznym na pierwszy rzut oka, bo dobrze odegrała rolę pogrążonej w rozpaczy wdowy); mówili na nią lady Greensleeves, gdyż jej palce wędrowały po strunach harfy, odnajdując muzyczną ścieżkę, która kołysała do snu mnie oraz mego brata - ponoć co wieczór marmurowe ściany niosły rozbrzmiewającą w domu pieśń, przypominającą tren; zdawało się, że młódka wciąż opłakuje coś, z czym trudno jej się pogodzić - tajemnicą Poliszynela było to, iż nie kochała swego męża, a poczucie niesprawiedliwości jedynie podsycał fakt, że traktował ją jak piękne trofeum (dwukrotnie od niego młodsze, nieskończenie piękne), którym chwalił się na salonach, lecz w ścianach małżeńskiej sypialni nie zamieniał z nią nawet słowa, bowiem rozmowy dotykające tematyki oscylującej wokół jurystycznych niuansów, jak chociażby wykładni rozszerzającej, sprowadzały się jedynie do jego monologu; trudno było zasypać dzielącą ich przepaść intelektualną.
Matka przehandlowała nas za swoją wolność; niedługo po śmierci papy wyszła za mąż po raz drugi - tym razem za mężczyznę, którego naprawdę kochała. Przeszłość - i nas - zostawiała za sobą. Z pozoru w naszym życiu zmieniło się niewiele - wciąż przemykaliśmy z bratem meandrami znanych korytarzy, chowaliśmy szczerbate uśmiechy za kolumnami portyk, mijaliśmy niemalże te same twarze - jak dotychczas opiekunki towarzyszyły nam przez większość dnia, jedynie sen nie przychodził z łatwością, bo w powielanej czyimiś mniej wprawnymi rękami melodii na dobranoc wychwytywałem nutę fałszu, która nie dawała mi spokoju; aczkolwiek jeszcze wtedy nie do końca zdawaliśmy sobie sprawę z tego, co oznaczały te wszystkie roszady w naszym życiu ani co kryło się za słowami tatuś odszedł (bo przecież skoro odszedł, nic nie stało na przeszkodzie, by wrócił, prawda?).
Patronus: gronostaj już od czasów starożytnych uchodził za symbol czystości moralnej, a silny kręgosłup tejże natury cechuje również Hadriana; ponadto Abbott należy do osób ciekawskich oraz takich, które zaciekle się bronią - nawet wtedy, gdy wydaje się to nierozsądne z racji przewagi przeciwnika; zachowuje się dystyngowanie, zważając na to, by godnie reprezentować swój ród; być może na wytworzenie patronusa o tym właśnie kształcie wpłynęła podświadomie zaszczepiona w nim myśl - wspomnienie z jednej z włoskich wypraw, na której czytał o Ludovico Sforzy, zwanym też Ermelino, co tłumaczy się jako gronostaj; przydomek księcia wiąże się z tym, że był on kawalerem Orderu Gronostaja, przyznawanego przez króla Neapolu za niebywałe męstwo; zwierzę sygnujące odznaczenie zostało wybrane celowo - ze względu na mit o gronostaju, który uciekając przed pogonią myśliwych zatrzymał się przed błotnistą kałużą, gdyż wolał zginąć niż się splamić. Honorowość, duma (czasem zakrawająca o butę) i godność to także cechy Hadriana.
Gdy pragnie przywołać patronusa, koncentruje się na jednym z najpiękniejszych wspomnień - kluczem do uszczęśliwienia go okazały się łzy radości spływające po policzkach jego żony, tulącej do piersi ich nowo narodzone dziecko.
Gdy pragnie przywołać patronusa, koncentruje się na jednym z najpiękniejszych wspomnień - kluczem do uszczęśliwienia go okazały się łzy radości spływające po policzkach jego żony, tulącej do piersi ich nowo narodzone dziecko.
Statystyki i biegłości | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM | 10 | +1 |
zaklęcia i uroki | 15 | +4 |
czarna magia | 0 | brak |
magia lecznicza | 0 | brak |
transmutacja | 0 | brak |
eliksiry | 0 | brak |
sprawność | 3 | brak |
Język | Wartość | Wydane punkty |
angielski (ojczysty) | II | 0 |
łaciński | II | 3 |
włoski | I | 1 |
francuski | I | 1 |
starogrecki | I | 1 |
goblidegucki | I | 1 |
trollański | I | 1 |
trytoński | I | 1 |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty |
historia magii | V | 35 |
numerologia | I | 2 |
ONMS | I | 2 |
retoryka | I | 2 |
starożytne runy | I | 2 |
silna wola | I | 2 |
spostrzegawczość | I | 2 |
zielarstwo | I | 2 |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty |
szlachecka etykieta | - | 0 |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty |
brak | - | 0 |
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty |
literatura (tworzenie) | II | 7 |
literatura (wiedza) | II | 7 |
malarstwo (wiedza) | I | 1 |
muzyka (wiedza) | I | 1 |
rzeźbiarstwo (wiedza) | I | 1 |
śpiew | I | 1 |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty |
latanie na miotle | I | 1 |
taniec balowy | I | 1 |
łyżwiarstwo | I | 1 |
jeździectwo | I | 1 |
Reszta: 0 |
różdżka.
Gość
Gość
Hadrian Abbott
Szybka odpowiedź