Wydarzenia


Ekipa forum
Pokój Lisy
AutorWiadomość
Pokój Lisy [odnośnik]02.05.15 1:55

Pokój Lisy

Pokój Lisy jest najmniejszym pokojem na poddaszu. Mieści się tuż obok sypialni Cassandry.
Pod dachowym oknem stoi dziecięce łóżko, a w nim trzy ulubione zabawki: brązowy pluszowy miś, błękitny jednorożec i miękki biały królik z oklapłymi uszami. Tuż przy łóżku stoi wysoka doniczka z obstrzyżonym białym rododendronem, którym opiekuje się matka Lisy. Po drugiej stronie łóżka stoi nieduża szafka, na półce której leżą trzy książki dla dzieci i notes oprawiony w grubą, różową okładkę - Lisa jest w trakcie nauki pisania i czytania. W licznych kuferkach poustawianych pod ścianą znajdują się inne zabawki dziewczynki, w tym ulubione drewniane klocki w kształcie zwierzątek. Ciągle gubi konika.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pokój Lisy Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Pokój Lisy [odnośnik]25.08.15 21:11
Jak na ducha, staram się nie przebywać na Nokturnie, za bardzo mnie to denerwuje. Wielki jest ruch ludzi, a duchów jeszcze większy. Niektórych nie widać i wpadamy na siebie, obijamy sie jak przygłupi mugole z 2015 roku. Tak naprawdę to chyba tak wcale nie jest, ale i tak nie lubię przebywać na Nokturnie. Nie wyobrażam sobie, jak można tu mieszkać, to tragiczna okolica! Będąc w Londynie za życia, nigdy się tu nie zapuszczałem, zresztą wtedy było tu jeszcze mniej wesoło niż jest teraz, a mi życie było miłe (hehs), więc nie miałem po co się tu pojawiać. Rzecz niezwykle ciekawa, że dziś przelatując, czystym przypadkiem (!), przez Nokturn trafiłem do pokoju z DZIECKIEM.
To było tak: miałem bardzo ważną wiadomość do Muncha, a ponieważ widziałem się dopiero co z Linette, więc byłem na drugim końcu miasta. Munch, jak powszechnie wiadomo, siedzi sobie naprzeciwko Dalego na ławce w parku przed Tate. Pomiędzy Tate a BigBenem wcale nie ma Nokturna, ale zbłądziłem i zamiast przelecieć pod mostem, znalazłem się na ulicy pełnej zlej magii. Nie ogarnął mnie strach, bo to nie jest logicznie możliwe, ale pędziłem pomiędzy mieszkaniami, a przyśpieszyłem, kiedy pojawiłem się na pięć sekund w pokoju pełnym gołych kobiet, które jakiś mężczyzna raczył swoją różdżką. Praktyki nader perwersyjenej nie skomentowałbym, bo w swoim życiu widziałem rzeczy nawet gorsze, ale przeraził mnie widok tych tortur i wskoczyłem do pokoju, który był.. różowy. Zawisłem na jego środku i wparuję się w małą posiadaczkę wielkich oczu, które to patrzą na mnie i wiedzą wszystko. Jestem chyba strachliwym duszkiem, bo zaraz schowałem się w ścianę i wystaje mi tylko nos.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Pokój Lisy [odnośnik]26.08.15 0:38
Lisa akurat układała akurat najwyższą wieżę świata - taką, w której się schowa i będzie księżniczką, a przypilnuje jej ziejący ogniem troll, bo smoki były głupsze od trolli. Zostanie w niej zamknięta, a potem sama się uratuje, bo mama zawsze powtarzała, że prawdziwi rycerze i ich białe konie wyginęli na wojnie albo nawet wcześniej. Ciocia Deirdre mówiła, że nigdy ich nie było. Chyba coś jak dinozaury, co mugole wierzą, że to wcale nie są smoki. Cały jej trud poszedł jednak na marne - bo gdy w jej pokoju zawitał DUCH, Lisa machnęła ręką i strąciła klocki. Pisnęła głośno - zaraz jednak zamknęła usteczka dłonią, przypominając sobie, że przecież mama na dole pracuje i będzie zła, jeśli znowu będzie musiała przyjść do jej pokoju. Ale co więcej mogła zrobić z duchem, jak nie krzyczeć?
Wzięła do rączki jeden klocek i wskoczyła na łóżko, gdzie schowała się pod kołdrę - w nocy to działało, potwory natychmiast znikały. Ale jeszcze nigdy nie widziała prawdziwego ducha! Zaraz spod niej wyjrzała - chyba tym razem też podziałało, bo ducha nigdzie nie było. A, był! Dostrzegła jego nos - schował się, cwany! Ale dlaczego duch miałby się chować? Może czekał na odpowiedni moment, żeby się pokazać? Widać cię, duchu!
Nie do końca wiedziała, co robić. Mama zawsze mówiła, że kiedy zacznie się naprawdę bać, ma wołać Augusta. Ale August był przecież za duży, żeby tutaj przybiec po schodach! A co mówiła ciocia? Nie czekaj na księcia - i bierz sprawy w swoje ręce jak wojownicza księżniczka!
- A, masz! - krzyknęła więc wojowniczo i rzuciła w duszny nos klockiem.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Pokój Lisy [odnośnik]04.09.15 18:18
Szaleńczą prowadzę walkę, kiedy wzbraniam sie przed stwierdzeniem, że w takim razie byłbym odpowiednim rycerzem. Jak to mówi mama, zginąłem na wojnie, mam więc powody, by czuć się podobnym. Miałem do czynienia z końmi, bo jak ktoś kto zna mą historię, może wiedzieć, że należałem do Der Blaue Reiter i z tego względu aż proszę się o włożenie błękitnego kaftana i przyjechanie na koniu w okolice wieży w której zamknięta jest księżniczka Lysia.
Schowałem się w ścianie i rozglądać się tu nie ma za czym, bo prócz cegieł starych są tu resztki mysz, których nawet koty nie chcą skończyć. Jako umarły przed półwieczem, nie mam już zdolności powonienia, co mnie zresztą w zaistniałej okazji mocno ucieszyło, bowiem mógłbym umrzeć od tego smrodu. Wystawiam na wszelki wypadek nos poza ściany, szkoda, że nie czuję, mógłbym poczuć jak dostałem w nos klockiem. Na razie jedynie słyszę to, a że bardzo ciekawski ze mnie duch, wysuwam twarz ze ściany i spogladam to na dziewczynkę na łóżku, to na klocka, którym najwyraźniej zaatakowała ścianę. Unoszę brew i kręcę głową. - Co to za zachowanie ? - wolę się upewnić, czy mam do czynienia z kimś, kto mnie widzi zawsze i nie będzie wrzeszczał zajadle, czy to mądre dziecko da mi lecieć dalej do mej Beni. Miałem wiele do czynienia z dziećmi, nawet tymi mugolskimi, bo nie wiem czy wiecie, ale wszystkie dzieci widzą duchy. - Wybacz, że cię nachodzę, ale to było niemiłe - ośmielam się i wychylam mocniej ze ściany. - Przepraszam, widziałaś może w która stronę pobiegł pan Truffle?
Gość
Anonymous
Gość
Re: Pokój Lisy [odnośnik]13.10.15 0:51
Lysandra mocniej nakryła się pierzyną, kiedy duch wyjrzał ze ściany - słyszała kiedyś, że po Hogwarcie chodzą duchy, tak po prostu, i straszą dzieci, ale Hogwart był przecież straszny i nie było ta mamy, a ona do Howartu pójdzie dopiero, kiedy będzie dorosła i skończy 11 lat - to cała wieczność, drugie tyle, ile żyła! Podobno duchy żyły też poza Hogwartem, przywiązywały się do różnych miejsc, nawiedzały je i nie chciały opuścić. Ale Lisa nigdy nie widziała prawdziwego ducha, tylko takie w książce. I takie, o których mówiła mama, które śniły się nocą i już nie żyły, ale na pewno nie pół-żyły jak ten tutaj. Czy to oznaczało, że jej pokój był nawiedzony?
Niechętnie wyjrzała zza pierzyny, kiedy duch zapytał, co to za zachowanie; tym nieładnym tonem, którym zawsze karciła ją mama. W pierwszej chwili uznała to pytanie za głupie, bo przecież zachowanie jak zachowanie, widział, co zrobiła. Lecz już w drugiej chwili zastanowiła się nad tym pytaniem głębiej, rozmyślając nad tym, dlaczego to właściwie zrobiła. W odpowiedzi spłonęła więc szkarłatnym rumieńcem, gdyż odpowiedzi nie znała.
- Przepraszam, proszę pana - odpowiedziała ostrożnie, zastanawiając się, czy powinna być grzeczna. W końcu duch był duchem męskim, a mama zawsze powtarzała, że mężczyźni są tacy, bez różnicy jacy, po prostu są. - Nie widziałam pana Truffle - dodała, wciąż nieco wytrącona z pantałyku. Duch wyglądał na całkiem kulturalnego, więc i jej głupio było zachowywać się mniej grzecznie, jeszcze wziąłby ją za dziecko! - Ale zwykle biega do Mantykory, kiedy Pani Truffle wyrzuca jego rzeczy przez okno - dodała niepewnie. Nigdy nie widziała Mantykory od środka, mama jej nie pozwoliła, ale kilkakrotnie mijała ich dom i była świadkiem różnych scen, czasem dość zabawnych. Nie była pewna, czy mówił o tym Panu Truffle, ale ona innego nie znała.
- A pan nie żyje - dodała tonem, który mógł brzmieć nieco oskarżycielsko, pierzynka opadła niżej, Lisa nie próbowała się już chować. Najwyraźniej na chwilę zapomniała o strachu, ale zaraz sobie przypomniała i z powrotem podciągnęła ją aż po brodę - tak, żeby wciąż widzieć ducha. Chyba lepiej było wyjaśnić tę sprawę z panem duchem w cztery oczy!
Gość
Anonymous
Gość
Pokój Lisy
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach