Solene Baudelaire
AutorWiadomość
Wartość żywotności postaci: 216
żywotność | zabronione | kara | wartość |
81-90% | brak | -5 | 175 - 194 |
71-80% | brak | -10 | 153 - 174 |
61-70% | zaklęcia z st > 90; potężne ciosy w walce wręcz | -15 | 132 - 152 |
51-60% | silne ciosy w walce wręcz | -20 | 110 - 131 |
41-50% | blokowanie ciosów w walce wręcz | -30 | 89 - 109 |
31-40% | metamorfomagia, animagia | -40 | 67 - 88 |
21-30% | uniki, legilimencja, zaklęcia z ST > 70 | -50 | 45 - 66 |
11-20% | teleportacja (nawet po ustaniu zagrożenia), oklumencja | -60 | 24 - 44 |
1-10% | Postać odczuwa skrajne wycieńczenie i musi natychmiast otrzymać pomoc uzdrowiciela, inaczej wkrótce będzie nieprzytomna (3 tury). | -70 | 2 - 23 |
0 | Utrata przytomności |
Pointy
Buty do baletu; prezent urodzinowy od rodziców na dwunaste urodziny, pasujące jak ulał do dziś. Czasami w przypływie chwili zakładam je na stopy i dalej próbuję wirować po parkiecie jak rasowa primabalerina.
Szkicownik
Zbiór sekretnych szkiców, pomysłów, fantazji i projektów do wykonania. Nie rozstaję się ze swoim szkicownikiem i tylko nieliczne grono mogło go dotknąć.
Różdżka
10 cali, giętka, hurma, kieł chropianka.
Detale
Delikatna biżuteria, która ją zdobi nosi w sobie historię. Delikatny pierścionek wypełniony perłami został jej podarowany przez matkę, z kolei łańcuszek z różowego złota dostała w prezencie od swojej szkolnej miłości; nigdy ich nie zdejmuje.
Les animaux
Dwa kocięta: Mania i Frania - prezent od Cassiusa.
- stare:
[bylobrzydkobedzieladnie]
don't want to give you up, there's never time enough (...) I'm running out of luck, promises
ain't enough.
ain't enough.
Ostatnio zmieniony przez Solene Baudelaire dnia 31.03.22 20:04, w całości zmieniany 18 razy
Solene Baudelaire
Zawód : krawcowa, projektantka
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
She smelled like white roses and felt as fragile and satiny as her dress.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
- KWIECIEŃ:
Rozgrywka Dawniej 1949 | Elijah Zabini | Zdradzę ci sekret– Żegnaj, Romeo. – Po Francuzce nie było śladu, jedynie ulotny zapach perfum unoszący się w powietrzu i zdezorientowanie, które pozostało po uwolnieniu się spod jej uroku. Nie miała pojęcia, że zaledwie chwilę po tym do Elijaha dołączyły dwie inne osoby, skutecznie odbierając jej szansę na przeżycie tego spotkania, gdyby zadecydowała się zostać z nim dłużej.1952 | Ramsey Mulciber | Drani kocha się najmocniejChwyciła w dłoń mokry pukiel włosów, pieszcząc go u ręki, wzrokiem z kolei dalej przesuwała uważnie po twarzy mężczyzny, jakby próbowała nauczyć się na pamięć każdego centymetra jego skóry. Te wyraziste rysy twarzy, wyraźnie zakreślone kości policzkowe, które uwydatniały się z każdym najmniejszym grymasem nie pozwalały jej oderwać od niego wzroku.Kwiecień 1956 30 kwietnia | Cassius P. Nott | Ławka nad rzeką(ZT) Nie wiedziała właściwie w którym momencie przestała traktować lorda Notta jak zwykłego człowieka, jako klienta dla którego szyła ubrania i osobę, z którą od czasu do czasu rozmawiała, a jako kogoś więcej – żyjąc więc w błogiej nieświadomości co do swoich rozwijających się uczuć, znalazła się wreszcie tuż przy nim.29 kwietnia | Drew Macnair | Ogród(ZT) Sezon ślubów i różnego rodzaju spotkań na wyższym szczeblu powoli rozpoczynał się na dobre, w związku z czym nie miała za bardzo możliwości, by kolejny dzień przeznaczyć na własne widzimisię, ale dziś niespecjalnie była w nastroju do pracy, odczuwając skutki wczorajszego szycia marynarki i przedwczorajszego sukni w całości rękoma - ślady po ukłuciach piekły przy każdym najmniejszym dotyku.28 kwietnia | Cassius P. Nott | Zaplecze(ZT) Przesunęła opuszkami wzdłuż szwu, sprawdzając jego stan i to, czy spełniał odpowiednie wymagania, lecz słysząc głos dochodzący zza jej pleców, niemal podskoczyła w miejscu. Zaskoczył ją; i nie chodziło tu tylko o wystraszenie jej, ale i o niezapowiedzianą wizytę, choć przeczucie podpowiadało jej od rana, że dzisiaj nic nie pójdzie zgodnie z planem.25 kwietnia | Cassius P. Nott | Winiarnia(ZT) - Czy istnieje w ogóle coś takiego jak miłość? – Poczuła dziwnie ukłucie prosto pod żebra, kiedy zadała to pytanie. Do momentu, w którym trzymała się z daleka od wszelkich wielkich uniesień nie interesowała się tego typu uczuciami, ale później, kiedy faktycznie kogoś pokochała, była szczęśliwa. Nie na długo. - Miłość jest najsilniejszą trucizną. Ma swoje plusy, ale kiedy się kończy, człowiek nagle traci grunt pod stopami i rozsądek. Po co to komu? Miłość jest bolesna, preferuję życie bez niespodzianek w stylu już cię nie kocham, przykro mi.18 kwietnia | Stephanie Pettigrew | Pracownia(ZT) Skomentowała wreszcie słowa dziewczyny, uśmiechając się do niej przyjaźnie. Miała wrażenie, że podjęła dobrą decyzję, zwłaszcza, że Stephanie znała ewentualne ryzyko. Niepowodzenie, problemy, trud, w przebiciu się... jednak wierzyła, że wraz z nią nie zginie, a potem, kiedy już rudowłosa będzie samodzielna, zrobi karierę. Solene z kolei nie planowała szczycić się swoją pomocą, uznając, że woli czynić dobro po cichu.14 kwietnia | Lupus Black | Brukowana uliczka(ZT) Wywracając się jak długa, chyba pod czyjeś nogi, odczuła okropni ból w okolicy stopy, który spowodował, że nawet na kilka sekund zrobiło jej się ciemno przed oczami, nie wspominając tu o krótkiej dezorientacji. Poza ubrudzeniem ubrania i prawdopodobnie skręceniem kostki nie zrobiła sobie chyba nic, z czym by sobie sama nie poradziła.11 kwietnia | Yvette Blythe | Salon(ZT) Solene niespecjalnie poszukiwała kontaktu z rodziną i również niespecjalnie wnikała w zawiłe relacje między jej członkami. W związku z tym do dzisiaj nie znała (i nie wiedziała za wiele) o dalszej rodzinie ze strony matki, bo i nawet babka z Hogsmeade oraz wujostwo niechętnie podejmowało ten temat. Wiedziała też, że fakt, iż jej matka jest wilą czyni relacje rodzinne jeszcze bardziej skomplikowanymi, niż mogłoby się wydawać.10 kwietnia wieczór | Alexander Selwyn | Salon(ZT) Zadziwiający był zresztą jej strój, składający się ze spodni i koszuli - w końcu żadna ze znanych jej dam nie nosiła tego typu ubrań, a ona, jako dyktatorka mody, tym bardziej nie powinna ich mieć nawet w swojej garderobie. Solene jednak miała specyficzny pogląd na kwestię ubioru, a czas spędzony we Francji, Hogsmeade i Londynie przeznaczyła na skrupulatną obserwację otoczenia, niekoniecznie składającego się z części magicznej. Wiedziała, że w magicznym półświatku spodnie u kobiet nie są zbyt mile widziane i przede wszystkim wywołują niesmak, szok, czy blisko tego położone uczucia, ale za to były niesamowicie wygodne i praktyczne!5 kwietnia | Helene Rowle | Pokój muzyczny(ZT) Chociaż już od dawna nie malowała portretów na zlecenie, spotkanie z cudowną księżniczką Helene nie mogło czekać, ba, nie mogła przecież odmówić tego zaszczytu! Dlatego też od kilku minut znajdowały się w pokoju muzycznym - Solene na spokojnie zajmowała się swoim zadaniem, zaś Helene dzielnie grała na skrzypcach, pozując jej i pokazując przy okazji czego się nauczyła od ich ostatniego spotkania.2 kwietnia | Alastair Nott | Pracownia(ZT) Spotkanie za spotkaniem, drzwi pracowni otwierały się co chwila, a tłumy ludzi przypominały jej tłumy na dworcu, kiedy wesoło żegnano dzieci odjeżdżające w nowym roku do szkoły. Liczyła na chwilę oddechu, dlatego też klient płci przeciwnej był całkiem miłą odmianą - o ile nie będzie bardziej wybredny, niż znaczna część damska. Spoglądała w lustro, na odbicie Alastaira, zastanawiając się, czy ponownie powinna zaprezentować mu klasyczny męski krój, czy może tym razem posunąć się o krok do przodu, wprowadzając subtelne zmiany w szlacheckim ubiorze; dopiero kiedy ich spojrzenia spotkały się, ocknęła się z krótkiego zamyślenia, uśmiechając się doń.X kwietnia | Valerij Dolohov | Pracownia(ZT) Wnet po dłoni ściekła niewielka strużka krwi, plamiąca jasną suknię projektantki. Z cichym syknięciem wstała, owijając palec skrawkiem luźnego materiału. Znikając na zapleczu nie była właściwie świadoma, że drzwi do pracowni były lekko uchylone - najwidoczniej wadliwa pamięć wyparła z głowy fakt, że w cywilizowanym świecie trzeba było zamykać je za sobą.
[bylobrzydkobedzieladnie]
don't want to give you up, there's never time enough (...) I'm running out of luck, promises
ain't enough.
ain't enough.
Ostatnio zmieniony przez Solene Baudelaire dnia 11.11.21 15:08, w całości zmieniany 11 razy
Solene Baudelaire
Zawód : krawcowa, projektantka
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
She smelled like white roses and felt as fragile and satiny as her dress.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
- MAJ:
Rozgrywka Maj 1956 21 maja 13 | Anthony Skamander | Reszta domu(R/ZT) Szybko otworzyła z powrotem drzwi i jak rasowa baletnica wspięła się na palce - co nie było zbyt wygodne bez obuwia - jedną rękę zaciskając na ramieniu mężczyzny a drugą próbując sięgnąć listu, który znajdował się poza jej zasięgiem. Wykorzystał znaczną różnicę w ich wzroście i fakt, że po uniesieniu ręki nie będzie mogła przechwycić skrawka pergaminu.
- Oddawaj to. - Zarządziła, spoglądając do góry i nie zaprzestając próby sięgnięcia listu20 maja, wieczór | Florean Fortescue | Zaplecze(R/ZT) Gdy ujrzała obcego mężczyznę, przywitała go i przedstawiła się (a raczej potwierdziła to, że faktycznie ma na imię Solene), a potem zawiesiła wzrok na stosunkowo rzadkim połączeniu kolorów. Fiolet z żółtym niemal się gryzł, ale szeroki uśmiech jaki zagościł na jej ustach nie był ani szyderczy ani pobłażliwy, a wręcz przeciwnie - wyjątkowo zaciekawiony.
- To połączenie kolorów... - zaczęła, przyglądając mu się po raz kolejny, aż wreszcie obchodząc go dookoła jak rzadki okaz magicznego stworzenia - jest ekscentryczne, powiedziałabym, że rzadko spotykane.20 maja, popołudnie | Sigrun Rookwood | Biuro kontroli wilkołaków(R/ZT) Widok w miarę szczupłej, chyba niewiele starszej blondynki ją zaskoczył; nie wiedzieć czemu kobietę goniącą za wilkołakami wizualizowała sobie w trochę inny sposób - jakąś grubszą, brzydszą, na pewno starszą i niemiłą. Co do ostatniego w przypadku Sigrun nie miała wątpliwości: na szczególnie sympatyczną raczej nie wyglądała, czego starała się po sobie nie pokazać, przybierając równie skwaszony wyraz twarzy, co ona. Dostosowanie się mimiką i gestykulacją do rozmówcy dawało jej większy procent szans na spokojną rozmowę, niż gdyby uśmiechnęła się teraz szeroko.20 maja, rano | Cadmus Flint | Korytarz(R/ZT) Dzień pełen problemów, dylematów i przypadków miał się jednak dopiero zacząć, gdy skręcając, zderzyła się z nadchodzącą z naprzeciwka osobą. Zabolało, a jednak poskutkowało na tyle, by Francuzka obdarzyła swojego rozmówcę w miarę przytomnym spojrzeniem, a nie jak dotychczas - nieobecnym.19 maja | Drew Macnair | Pracownia(R/ZT) Rozważała też pójście spać i skończenie fraku jutro, gdy ciche skrzypnięcie drzwi spowodowało, że odwróciła się machinalnie przez ramię w ich kierunku, a na widok Drew zmarszczyła brwi, wybijając sobie ten pomysł z głowy. Już chyba zdążyła przywyknąć do jego niezapowiedzianych wizyt, ale nie wiedzieć czemu każdorazowo dziwiły ją tak samo.18 maja | Rameses Shafiq | Kawiarenka(R/ZT) Na czole jasnowłosej pojawiła się skonsternowana zmarszczka, która zniknęła wraz z uniesieniem wzroku znad czarnej kawy na równie ciemne oczy Ramesesa. - Znowu oszukałam przeznaczenie. Wyobrażasz sobie? - Wiedziała, że zaczęcie rozmowy w sposób neutralny prędzej czy później sprowadziłoby się do pytania o powód jej nastroju, dlatego postanowiła uchylić rąbka tajemnicy już zawczasu. Znali się przecież od dawna, aż od momentu, kiedy dopiero wkraczała w świat dorosłych i wiedział o tamtym zdarzeniu w Hogsmeade jako jeden z nielicznych: był więc odpowiednią osobą do podzielenia się wczorajszą historią niż rozhisteryzowana ciotka.17 maja | Anthony Skamander | Brzeg Tamizy(R/ZT) Myśl o braku kontaktu ze strony rodziców pochłonęła ją na tyle mocno, że nie zauważyła jak kaszmirowy szal przełożony od niechcenia wokół szyi zsuwa się pod wpływem silniejszego podmuchu, odlatując kilka metrów dalej, prosto w błoto. Na ziemię wróciły ją dopiero nieznośne krople deszczu, przybierające z każdą chwilą na sile.16 maja, popołudnie | Florence Fortescue | Herbaciarnia(ZT) - Wszystko w porządku? - Zagaiła, spoglądając nań z góry. Nie uśmiechała się zbytnio, nie mając szczególnie nastroju na obdarowywanie obcych uśmiechem; w tym przypadku podejrzewała, że powód złego nastroju był nic nie znaczącą błahostką, choć ciekawiły ją problemy zwykłych ludzi. Sama zwykłym ludziem nie była, lecz jej problemów ci zwykli nie potrafili zrozumieć. Czasem ktoś ją chciał porwać, czasem ktoś się oświadczał... przeważnie zawsze nienawidziła swojego wyglądu i piękna, czasem chciała być po prostu przeciętna.15 maja | Fantine Rosier | Komnaty Fantine(R/ZT) - Lady Rosier. - Przywitała dziewczynę z grzecznościowym uśmiechem na ustach, skrywającym doskonale to, jak ciężko przeszedł jej przez gardło ten tytuł. W tym jednym jedynym przypadku jeszcze nie zdołała przejść do swobodnych rozmów, bez używania ugrzecznionych zwrotów i pilnowania niemal każdego słowa, a to z kolei znacznie utrudniało jej pracę.14 maja | Odette Baudelaire | Teatr Palladium(R/ZT) Dzisiejszy dzień w znacznej mierze spędziła w teatrze, na zleceniu, którego pośrednikiem była Yvette. Uszycie kostiumów do sztuki stanowiło dla niej pewne wyzwanie, ale w konsekwencji przynosiło rozgłos, renomę i pieniądze, których potrzebowała. To nie tak, że szło jej kiepsko, czy nie miała klientów - nie narzekała ani na ich brak ani na brak zleceń, pieniędzy miała pod dostatkiem, a jednak w następnej kolejności planowała kupno lokalu, by móc przenieść się z pracą tam.13 maja | Kyra Ollivander | Ogród(R/kontynuacja; ZT) Nie zwróciwszy uwagi na pieczenie lewej stopy i fakt, że delikatny materiał sukni rozdarł się nieco na szwie, hacząc wcześniej o gałąź, przytulała Kyrę do siebie, głaszcząc ją po głowie. Nie przejęła się również tym, że być może za bardzo spoufalała się z dziewczynką, bo w normalnej sytuacji raczej nigdy nie posunęłaby się do takiego zachowania - w tym momencie liczyło się dobro dziecka, to, że się znalazła i to, że musiała ją uspokoić.13 maja | Kyra Ollivander | Sypialnia(R/ZT) - Kyra, kochanie, jak się masz? - Spytała cicho, z uśmiechem. Podeszła do łóżka dziewczynki siadając na ziemi tuż obok; z tej perspektywy były równego wzrostu. Drzwi do sypialni pozostały otwarte, a przed pokojem wciąż ktoś stał na baczności, gdyby stało się coś niepożądanego. Słyszała o anomaliach, które przydarzały się dzieciom i to sprawiało, że jeszcze bardziej obawiała się o zdrowie swoich misiów, kotków i maluszków, którymi zwykła je nazywać.11 maja | Ramsey Mulciber | Ławka nad rzeką(R/ kontynuacja; ZT) W jej odczuciu teraz nie przynależała do nikogo, choć prawda była zgoła inna; jej serce połowicznie należało do kłamliwego mężczyzny, co zdołała z siebie wyprzeć i nie myśleć o tym w tak masochistyczny sposób, jak jeszcze kilka lat temu. Żyła, miała się dobrze, zdołała zobaczyć co to znaczy "rozsądek", dopóki nie wpadła na niego - niemal od razu zapomniała o swoich postanowieniach dla tego jednego wieczoru, dla zaspokojenia swojej ciekawości i chęci przebywania w jego towarzystwie.11 maja | Ramsey Mulciber | Pub pod Roztańczonym Czartem(R/ZT) Niech to szlag. Pierw zbladła, jakby właśnie dementor składał na jej perłowych wargach ostateczny pocałunek, później jednak blade lico dziewczęcia oblał rumieniec irytacji, złości i bezradności, że znowu spotykali się w takich okolicznościach. Z pewnością jej wybawca nie był tym, kogo miała na liście przyjacielskich relacji.9 maja | Cadmus Flint | Brzozowa alejka(R/ZT) - Expe... - Inkantowała, w połowie rzucania zaklęcia niemal się nim dławiąc. Widok lorda Flinta wprawił ją teraz - i każdego innego razu - w lekkie zakłopotanie, skryte pod bladym uśmiechem, zaś różdżkę opuściła bezwiednie wzdłuż ciała. - Zakradanie się nie należy do najmądrzejszych pomysłów. Co też panu przyszło do głowy?
[bylobrzydkobedzieladnie]
don't want to give you up, there's never time enough (...) I'm running out of luck, promises
ain't enough.
ain't enough.
Ostatnio zmieniony przez Solene Baudelaire dnia 11.11.21 15:03, w całości zmieniany 24 razy
Solene Baudelaire
Zawód : krawcowa, projektantka
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
She smelled like white roses and felt as fragile and satiny as her dress.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
- CZERWIEC:
Rozgrywka Czerwiec 1956 25 czerwca, wieczór | Flavien Lestrange| Ogród(ZT) Nie zdradziła swojej obecności od razu. Bezszelestnie zakradła się do Flaviena, zatrzymując się zaledwie kilka metrów za nim, a potem długą chwilę obserwowała jego poczynania z założonymi pod biustem rękoma. Zdziwiła się, wszak nigdy do tej pory nie widziała go w tak niezwykłej - z jej punktu widzenia - sytuacji, ale ostatnio niektóre lordowskie zachowania utwierdziły ją w przekonaniu, że mogło być gorzej, gdyby na przykład zadecydował się dostać do niej bezpośrednio przez kominek.25 czerwca | Zachary Shafiq | Pracownia(ZT) Nie wiedziała, jak wiele czasu minęło, ale nagle zorientowała się, że poczciwa cioteczka po raz pierwszy od dawna zjawiła się w jej sypialni i w manifestacyjnym geście ściągnęła z niej kołdrę, informując, że zaspała, a klient j u ż czeka, niezbyt zadowolony z nieobecności jasnowłosej.23 czerwca | Liliana Yaxley | Komnaty(ZT) Ścięła włosy.
Było to na tyle wielkie wydarzenie, że od momentu ścięcia pięknych, blond pukli sięgających poniżej łopatek co chwilę przeglądała się w lusterku, poddając w wątpliwość swój postępek. Później z kolei zastanawiała się, czy aby dobrze wygląda - niezbyt kontrowersyjnie - i łapała się na tym, że w myślach próbowała przypomnieć sobie recepturę na eliksir na porost włosów.21 czerwca | Titus Ollivander | Schody/łazienka(R/ZT) Nieobecna od samego rana półwila nie podejrzewała nawet, że w końcu komuś uda się ją porwać. Gdyby jeszcze ktoś powiedział, że będzie to porwanie upozorowane przez różowe yeti odziane w sam szlafrok wyśmiałaby go prosto w twarz i kazała udać się na wizytę w szpitalu. Tym czasem jednak nie zdążyła krzyknąć, zareagować, przemyśleć sytuacji, kiedy nagle zemdlała, po uprzednim zderzeniu się z czymś i zaobserwowaniu, że to przypomina potwora. Bezwładne, drobne ciało osunęło się na podłogę z głośnym hukiem.20 czerwca, późne popołudnie | Drew Macnair | Pub pod ziemią(ZT) Podążając za kilkoma osobami - a raczej zostając przezeń pociągnięta za rękaw w przypływie dziwnego altruizmu - znalazła się w miejscu, o którym do tej pory nie miała pojęcia. Chociaż lokal wyglądał na przyzwoity, miała pewne obawy i wątpliwości, co do swojego pobytu tutaj. Kiedy tylko dyskretnie spod kaptura przyjrzała się zebranym wokół osobom, w dużej mierze przechwytując ich rozbiegane spojrzenia, pchnięta impulsem ruszyła wgłąb pomieszczenia; kilka metrów dalej zauważyła, że cały tłum kumulował się jedynie w okolicy wyjścia - odetchnęła więc z ulgą, kierując swoje kroki do długiego baru.20 czerwca | Florean Fortescue | Lodziarnia(ZT) Usta półwili ozdobił wesoły uśmiech, kiedy myślą powróciła do ich jedynego spotkania i nie byłaby sobą, gdyby teraz nie spróbowała poprawić sobie nastroju, wprawiając go w zakłopotanie. Była prawie pewna, że ją zauważył - jak inni zebrani - kiedy sunęła z naturalną gracją w kierunku lady, skupiając wzrok tylko i wyłącznie na jego osobie.17 czerwca | Flavien Lestrange | Łąka przy plaży(R/ZT) Znając go od bardzo dawna doskonale wiedziała, że stawiał wygląd ponad wygodę i warunki atmosferyczne i nie pomyliła się za bardzo w tej kwestii. Dlatego już po chwili oplotła jego szyję jednym z dwóch pachnących delikatnymi perfumami kaszmirowych szali, które ubrała na wszelki wypadek, wcale nie burząc koncepcji jego wyglądu.(R/ZT) - Anthony? - Zaczęła cicho, typowym dla siebie miękkim i śpiewnym głosem, przyglądając mu się. Nie wyglądał tak jak wtedy, gdy się poznali; wyglądał zdecydowanie gorzej, czego z grzeczności nie zamierzała mu - jeszcze - powiedzieć. Zmartwiła się jednak jego stanem, bo chociaż zauważyła w pisanych przezeń listach, że coś jest nie w porządku, nie podejrzewała, że aż tak.7 czerwca | Jackie Rineheart | Kuchnia(ZT) Bardzo wczesnym rankiem, kiedy ledwo co świtało, doprowadziła się do porządku i wyruszyła do domu swojej dziwnej przyjaciółki. Nie przejmowała się tym, że być może Jackie, jak każdy normalny człowiek, będzie o tej porze spać, wszak już dawno odrzuciła myślenie o niej w tych kategoriach. A jeśli jednak spała - miała ze sobą kartę przetargową, w postaci słodkich, śniadaniowych bułeczek i owocowego, domowego dżemu, całość prowiantu dopełniając owocami, zakupionymi przez ciotkę poprzedniego dnia na pobliskim Lavender Hill targu.6 czerwca | Anthony Skamander | Korytarz+Brick Lane(ZT) Nie tylko Skamanderowi cały wszechświat podpowiadał, że ten dzień nie będzie kolejnym pełnym spokoju i pozbawionym zmartwień ślęczeniem nad ulubioną książką z kubkiem ciepłej, aromatycznej kawy. Już po przebudzeniu się, dziwne przeczucie, że coś się dzisiaj wydarzy nie opuszczało jasnowłosej na krok, swoje potwierdzenie odnajdując zaledwie dwie godziny później, kiedy w drzwiach wejściowych ponownie ujrzała swoją największą zmorę ostatnich tygodni.
[bylobrzydkobedzieladnie]
don't want to give you up, there's never time enough (...) I'm running out of luck, promises
ain't enough.
ain't enough.
Ostatnio zmieniony przez Solene Baudelaire dnia 11.11.21 15:03, w całości zmieniany 8 razy
Solene Baudelaire
Zawód : krawcowa, projektantka
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
She smelled like white roses and felt as fragile and satiny as her dress.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
- LIPIEC:
Rozgrywka Lipiec 1956 25 lipca | Anthony Skamander | Zapomniany pomost(ZT) Nie cierpiała go. Była skłonna stwierdzić, że źródłem wszystkich jej problemów był Skamander, który posiadał zaskakującą łatwość do pojawiania się tam, gdzie ona. Nawet na zapomnianym pomoście na odludziu o tak absurdalnie wczesnej godzinie, gdy normalny człowiek jeszcze słodko spał w swoim ciepłym, miękkim łóżku. Czy wszechświat próbował jej coś podpowiedzieć? Wyznaczyć jej anioła stróża lub raczej kulę u nogi? Musiała poważnie się nad tym zastanowić.22 lipca | Josyf Bojczuk | SzpitalCiotka, w ogóle nieprzekonana do jej zapewnień, ostatecznie uległa, a Francuzka zajęła się nerwowym przeszukiwaniem torebki. I wyklinaniem pod nosem specjalisty, do którego miała się udać. Nie wiedziała jednak, że specjalista już dawno się zmienił a ona wyzywa od gumuchłonów i nieudaczników osobę stojącą gdzieś nieopodal, za jej plecami.18 lipca | Ayden Macmillan | Reszta domu(ZT) Do ślubu Odette nie zostało zbyt wiele czasu, a wisząca na wieszaku w salonie suknia dla druhny ciągle przypominała jej, że powinna była dopasować do siebie strój towarzysza. Była estetką, która zwracała uwagę na takie szczegóły, lecz świadomość, że wyrusza do jaskini lwa, szyjącego ubrania dla szlachty o wiele dłużej niż ona, kuła ją o wiele mocniej w damską, projektancką dumę.15 lipca | Ramsey Mulciber | Pracownia(R/ZT) Była ciekawa dla kogo miała być i jak wyglądała tamta kobieta, kim była dla niego i czy byli blisko, choć na to ostatnie zdążyła sobie sama odpowiedzieć; nigdy przecież nie kupił nikomu prezentu, z pewnością nie jej i chociaż pojawiło się w jej sercu lekkie ukłucie zazdrości, nie zamierzała dopytywać. Wolała nie wiedzieć, tak jak nie pytała i nie wiedziała wielu innych rzeczy z nim związanych.11 lipca | Ayden Macmillan | Nadbrzeżna łąka(R/ZT) Uniosła wzrok, przez krótką chwilę spoglądając w milczeniu na kroczącego u jej boku lorda; wszystkie jego wcześniejsze słowa umknęły uwadze jasnowłosej, gdy pochłonięta była rozmyślaniami dotyczącymi głównie dnia poprzedniego. Nie odpowiedziała więc na skargi dotyczące pogody i niezbyt przyjemnego początku lipca, uśmiechając się przepraszająco. Nie miała sobie tego jednak za złe, gdy już na wstępie poinformowała Aydena o swoim ponurym nastroju.10 lipca | Odette Baudelaire | Konfekcja damska(ZT) Bycie siostrą dość znanej projektantki i narzeczoną – wkrótce żoną – współwłaściciela prestiżowego domu mody, z pewnością było dla Odette ciężkie, i ona, jako wyrozumiała starsza siostra, była skłonna zrozumieć wszystko, ale nie to, że została zmuszona do odwiedzenia tego miejsca. Manifestowała swój sprzeciw głośno i dobitnie, a jednak argument o pomocy w przygotowaniach do ślubu i byciu główną druhną wybijał jej wszystkie inne z dłoni, z marszu stawiając ją na przegranej pozycji.7 lipca | Anthony Macmillan | Puddlemere(R/ZT) Francuzka bynajmniej nie pojawiła się tutaj z pokojową białą flagą w dłoni, a wręcz przeciwnie; mając świadomość jak dużą moc miał sam jej urok, który w połączeniu z pięknym strojem i naturalnymi, lecz ćwiczonymi przez lata, gestami i tembrem głosu, tworzył mieszankę wybuchową, postanowiła dać Macmillanowi nauczkę; sprawić, by pewność siebie, z jaką przyszedł do niej tamtego wieczoru, zmieszała się wraz z błotem po wczorajszej ulewie.
[bylobrzydkobedzieladnie]
don't want to give you up, there's never time enough (...) I'm running out of luck, promises
ain't enough.
ain't enough.
Ostatnio zmieniony przez Solene Baudelaire dnia 11.11.21 15:04, w całości zmieniany 20 razy
Solene Baudelaire
Zawód : krawcowa, projektantka
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
She smelled like white roses and felt as fragile and satiny as her dress.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
- SIERPIEŃ:
Rozgrywka Sierpień 1956 19-22 sierpnia | Laurent Baudelaire | Francja, MarsyliaRelaksujemy się w najpiękniejszej Francji w ramach urodzin.16 sierpnia | Deirdre Tsagairt | Winiarnia(R/ZT) Miała wrażenie, że żaden z czytanych przezeń listów nie różnił się prawie niczym, jedynie nazwiskiem, będąc przesyconym do cna wymuszoną uprzejmością i oficjalnymi formułkami. Szybko straciła zainteresowanie tym, który trzymała pomiędzy smukłymi palcami, próbując odnaleźć powód, dla którego Francuzi nie dbali o podobne rzeczy, dopóki kątem oka nie dostrzegła znajomej sylwetki zmierzającej ku niej.11 sierpnia | Wesele Odette | Sala balowaBawimy się, wzruszamy i jemy.10 sierpnia | Drew Macnair | Pracownia(ZT) Dodatkowo półwilę dobijał fakt, że miała dzisiaj urodziny, najbardziej niewyczekiwany przezeń dzień w roku i którego w gruncie rzeczy nie świętowała, odkąd uciekła z domu. Była zła, co dało się odczuć i dostrzec po jej minie, kiedy muchy nie opuszczały drobnego nosa od kilku godzin.7 sierpnia | Anthony Skamander | Greyhound Derby(ZT) Uniosła wzrok, natrafiając na powiększającą się z każdym krokiem sylwetkę. Szybko rozpoznała z kim ma do czynienia; sylwetkę Skamandera poznałaby równie wszędzie, co Mulcibera. Z każdym spotkaniem auror zaskakiwał ją coraz bardziej i choć przeważnie skłonna była do złośliwych, niekoniecznie mądrych komentarzy, tym razem powstrzymała się, nie mając na nie ani ochoty ani nastroju, który wahał się pomiędzy skrajną depresją a zażenowaniem.6 sierpnia | Heath Macmillan | Jarmark(R/ZT) Wyrwana gwałtownie z zamyślenia, powiodła zdezorientowanym wzrokiem w dół a gdy jej jasnoniebieskie tęczówki natrafiły na małego lorda, miała wrażenie jak jej żołądek wiąże się na supeł.(R/ZT) Moc miłości, wina i festiwalowych uniesień, a potem skuteczne zagłuszanie wyrzutów sumienia.3 sierpnia | Ramsey Mulciber | Pomost, Weymouth(R/ZT) Wzbraniała się przed tym, uznając, że im mniej wie, tym lepiej dla niej, gdy nie dostrzega wokół żadnego ewentualnego niebezpieczeństwa, czy nieopacznie zinterpretowanego znaku. Dlatego też stroniła od przelewania wosku do misy, stawiania tarota, czy odczytywania niegroźnego horoskopu. Aż do teraz. Powolnym krokiem zbliżyła się do Ramseya, wyciągając w jego kierunku swoją rozłożoną dłoń zwróconą wierzchem do góry. Chociaż nie lubiła zaglądać w przyszłość, od pewnego czasu miała wrażenie, że ta gapiła na nią coraz częściej – i wcale nie podobała jej się ta mina.2 sierpnia | Deirdre Tsagairt | Pracownia(R/ZT) Nachyliła się nawet bliżej, przymilnie ocierając się policzkiem o jej gładką twarz, kiedy ta znajdowała się tuż obok. – Do zobaczenia wkrótce – pożegnała się, serwując jej jeden z najpiękniejszych uśmiechów jakie posiadała na odchodne a kiedy kobieta zniknęła za drzwiami, wróciła na zaplecze pracowni, żeby zająć się powierzonym jej zleceniem. Nie myślała o tej sytuacji zbyt długo, nie rozważała i nie płonęła rumieńcem, mając świadomość, że za podobne zachowanie mogłaby zostać skarcona; nie wiedziała też, że zaledwie dwa dni później przez prowokacyjne gesty kobiety, ciało Francuzki pokona rozsądek w bitwie o chwilę przyjemności i zaspokojenie tęsknoty za męskim dotykiem1 sierpnia | Miriam Prewett | Jarmark, Weymouth(ZT) Malinowa konkurencja okazała się porażką, jedynie pod względem zajętego w rankingu miejsca a dzban pełen owoców, wysypujących się zresztą ze środka, był zaskakujący nie tylko dla niej; nie śpieszyła się przecież, jak i wcale nie podejrzewała, że okoliczny las będzie tak urodzajny pod tym względem – malin niestety zatrzymać nie mogła, a żałowała, bo wprost uwielbiała te owoce i oczyma wyobraźni widziała upieczony przez ciocię placek nimi wypełniony.1 sierpnia | Festiwal | Leśne ostępy, Weymouth(ZT) Prośba nestora rodu Prewett była niemałym zaskoczeniem, ale schlebiało jej, że to właśnie ona – spośród znamienitego grona wielu arystokratek – miała otworzyć jedną z dość istotnych w tradycji festiwalu konkurencji. Wprawdzie z początku zamierzała odmówić, zazwyczaj nie bywając na podobnych uroczystościach i nie wystawiając się na widok publiczny z tylko sobie wiadomych powodów i przekonań, jednak zaraz potem przypominała sobie o sympatii, jaką darzyła najmniejszą szlachciankę rodu. Ze względu na to i zawód, którego nie chciała sprawić Miriam, postanowiła przyjąć zaproszenie i zaprezentować się z jak najlepszej strony.
[bylobrzydkobedzieladnie]
don't want to give you up, there's never time enough (...) I'm running out of luck, promises
ain't enough.
ain't enough.
Ostatnio zmieniony przez Solene Baudelaire dnia 11.11.21 15:04, w całości zmieniany 5 razy
Solene Baudelaire
Zawód : krawcowa, projektantka
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
She smelled like white roses and felt as fragile and satiny as her dress.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
- WRZESIEŃ - PAŹDZIERNIK:
Rozgrywka Wrzesień 1956 1 września | Ramsey Mulciber| Kolorowy skwerek + sad(ZT/R) Jego obecność wyczuła stosunkowo szybko, dziwiąc się, że jeszcze to potrafiła; otwierając oczy i prostując się, zwróciła jasnoniebieskie tęczówki w stronę, z której nadchodził, zastanawiając się co tu robił i czy skusi się zatrzymać obok, również i tym razem nie ignorując jej osoby.7 września | Sigrun Rookwood | Pracownia(ZT/R) Zdziwiła się, kiedy ujrzała przed sobą tą samą urzędniczkę, którą jeszcze w czerwcu ratowała miętą skrytą na dnie torebki pełnej świeżych medykamentów. I chociaż chciała zapytać, czy tym razem wszystko w porządku i dobrze się czuje, musiała zachować pełen profesjonalizm. Dokładnie tak jak ona tamtego popołudnia ze skręcającym się z bólu żołądkiem.10 września | Victor Greyback | LasNie podejrzewała, że spacer po lesie, dobrze znanych ścieżkach oddalonych od skupisk zamieszkujących drzewa chochlików kornwalijskich, wpędzi ją w komedię pełną pomyłek i absurdów, zwieńczoną zaplątaniem się zarówno stopy, jak i sukienki w ostre krzewy. Z każdym zresztą ruchem roślina zaciskała się wokół chudej kostki, raniąc ją mocniej i dotkliwiej, dlatego przestała; stanęła niemal nieruchomo, wytężając wzrok i słuch – lecz poza śpiewem ptaków i szumem liści nie słyszała nic, co mogłoby stanowić albo zagrożenie albo ewentualną pomoc.13 września | Drew Macnair | Pracownia(ZT/R) – Protego – inkantowała znowu, licząc, że i tym razem da radę odsłonić się przed zaklęciem, którego skutków właściwie nie znała, a jednocześnie z tym zrobiła coś absolutnie głupiego, o co sama by się nie posądziła; nie zastanawiając się nad tym, czy dobrze postępuje, pokonała zwinnie dzielącą ich odległość zaledwie dwóch, może trzech, metrów i złączyła ich wargi w pocałunku. Być może po takim zmyleniu przeciwnika da jej święty spokój.15 września | Deirdre Tsagairt | Biała willa(ZT/R) Usłyszała jej krok wcześniej wyczuwając w powietrzu woń ciężkich, egzotycznych perfum, choć dopiero po dłuższej chwili odwróciła się doń przodem, konfrontując swoje jasne i pogodne tęczówki z jej ciemnymi jak nocne niebo oczami.
– Deirdre – przywitała ją z uśmiechem; bez trudu zauważyła, że coś się w niej zmieniło, lecz nie była pewna co. Wyglądała bladziej, mizerniej, niż w dniu, w którym się spotkały.27 września | Artur Longbottom | Posąg kochanki(ZT/R) Przebywając wśród wielu ludzi jej zmysł obserwacji rozwinął się na tyle, że bez większego problemu była w stanie rozróżnić sentyment wypowiedzi, emocje i niektóre zmiany w mimice. W stojącym naprzeciwko przypadku wiedziała już, że nie będzie musiała się nawet za bardzo starać, by owinąć go wokół małego palca. Chciała tylko pomóc.Rozgrywka Październik 1956 1 października | Ramsey Mulciber | Salon(ZT/R) W całym wachlarzu rodzących się od kilku dni obaw, nie bała się jednak jego obecności, mimo faktu, że ostatnie spotkanie znowu zdawało się wymknąć spod kontroli, a obawiała się raczej tego, że szybko straci zainteresowanie numerologią i podda swój pomysł w wątpliwość, szukając absurdalnych wymówek, jak na przykład brak popytu na magiczne szaty i przez to potwierdzi jego ostatnie słowa.2 października | Rinnal Bulstrode | Mała kawiarniaNie spóźniała się. Nigdy. Wyuczona dobrych manier nie rozumiała co właściwie miało na celu gustowne kobiece spóźnienie, które z gustem miało niewiele wspólnego i osobiście za nim nie przepadała; bo jakże miała szanować kogoś, kto nie szanował jej czasu, ustaleń i wyznaczonej godziny? I jak ktoś mógłby wciąż oceniać ją pozytywnie, gdyby sama łamała wcześniejsze ustalenia?5 października | Rinnal Bulstrode | Wenus, restauracja(ZT/R) Martwiła się, naturalnie, i nie chciała, by cokolwiek mu się stało, ale nie zamierzała dyskutować na ten temat akurat w tej chwili, gdy wzrok z oczu zsunęła na męskie wargi. Zawahała się, lecz chęć pocałowania go była ogromna. Nie wiedziała jednak, czy powinna; żeby o niej przecież źle nie pomyślał!8 października | Bastien Perrot | Apteka(ZT/R) Kiedy tylko skrzyżowała z nim spojrzenia, niemal natychmiast zamarła w bezruchu. Lekki uśmiech zdobiący jej bladoróżowe wargi zniknął, a pogodny błękit w mgnieniu oka pociemniał; dłonie zapiekły, lecz nie na tyle mocno, by zwróciła na to uwagę. Niemniej, zacisnęła jedną z nich na materiale płaszcza i nie odejmując wzroku od twarzy Bastiena, posłała mu słodki uśmiech; zdecydowanie przesłodzony, mdły, niezaprzeczalnie sztuczny, nawet jak na nią.13 października | Anthony Skamander | Pracownia(ZT) Nie znali się długo; nie ulegało wątpliwości, że ich spotkania, w dużej mierze przypadkowe, nie pozwalały na stwierdzenie, że znają się na wylot, jednak Francuzka była w stanie dostrzec zmianę w nastawieniu Skamandera. Do tej pory nie traktował jej w ten sposób: ostry, byleby nie powiedzieć oschły i zaskakująco umęczony, a ona z kolei nie kryła swojego zdziwienia, skoro dotychczas lubił ciągnąc ją za język na siłę, wbrew woli, rozkoszując się złością, którą wtedy pokazywała.17 października | Bastien Perrot | Pracownia(ZT/R) Choć mamę Bastiena znała jedynie z jednego spotkania, tak słyszała o niej wiele zaskakujących historii, gdyby więc wiedziała, że miała z nią do czynienia zaledwie przed paroma dniami, przyszykowałaby się psychicznie na kolejne spotkanie z blondynem. I następnym razem upewniła, że podała jej aktualne nazwisko, niźli panieńskie.
[bylobrzydkobedzieladnie]
don't want to give you up, there's never time enough (...) I'm running out of luck, promises
ain't enough.
ain't enough.
Ostatnio zmieniony przez Solene Baudelaire dnia 11.11.21 15:06, w całości zmieniany 5 razy
Solene Baudelaire
Zawód : krawcowa, projektantka
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
She smelled like white roses and felt as fragile and satiny as her dress.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
- LISTOPAD - GRUDZIEŃ:
Rozgrywka Listopad 1956 1 listopada | Ramsey Mulciber | Wenus(ZT) Chciała zmienić otoczenie, odpocząć, lecz niekoniecznie stać się jego główną atrakcją, jak i chciała spędzić spokojny wieczór z kimś, kogo nie potrafiła dopasować do żadnego określenia. Były mężczyzna, znajomy, przyjaciel – nazwanie Mulcibera którymkolwiek było niezwykle nieswoje. I po głębszym zastanowieniu, niepotrzebne. Wystarczyło, że wciąż potrafili ze sobą rozmawiać.10 listopada | Anthony Skamander | Pub pod Roztańczonym Czartem(ZT) Chociaż sama zawiniła, była kobietą, czepialską i dostrzegającą drobiazgi, tak jak moment, gdy zasugerował że wcale jej nie ufa. Mokry płaszcz oblepiający drobne ciało potomkini powodował powolnie pojawiającą się na jasnej skórze drobną gęsią skórkę, jednak w przypływie sprzecznych ze sobą emocji targających nią od środka nie zaważała na to. Zamiast tego zacisnęła zęby i wyprostowała się, nie odejmując wyczekującego spojrzenia od twarzy Anthony'ego.13 listopada | Drew Macnair | Pracownia(ZT) Trzynaście sekund dzieliło jasnowłosą wilę od tragedii i przekonania się, że nigdy, ale to nigdy, nie powinna łamać swoich twardych postanowień. Podczas pracy przeważnie nie używała magii, wierząc, że tylko dzieło wypuszczone bezpośrednio spod jej smukłych dłoni będzie miało ogromną wartość a magia co najwyżej utworzy kreację bez serca, które wkładała w każdy projekt, lecz dzisiaj coś podkusiło Francuzkę do zmiany zdania.15 listopada | Hesperos Crouch | Pracownia(ZT) Nigdy nie rozumiała politycznych zawiłości, jak i nigdy polityką niespecjalnie się przejmowała. W domu wpojono jej, że nie jest to dziedzina, którą kobiety powinny sobie zawracać głowę a późniejsza wewnętrzna wojna pomiędzy nią a rodzicami dodatkowo przykryła wszelką chęć do poznania tego, czego nie powinna i pozostawiła ogromną lukę poznawczą w dość podstawowej dziedzinie. Westchnęła więc, poprawiając się na miękkiej kanapie.21 listopada | Kieran Rineheart | Hartlake Road(ZT) I to głównie ta myśl motywowała ją do parcia naprzód w strugach deszczu niż zawrócenia do domu. Nie wiedziała jednak jeszcze w jaki sposób zacznie temat Skamandera i co chciała wiedzieć; dlaczego w ogóle dalej próbowała rozgryźć jego osobę i po co jej to było skoro zgodność ich charakterów sięgała minimum, nie pozostawiając szczególnych szans na dojście do porozumienia.Grudzień 1956 20 grudnia | Valerian Blythe | Dworzec King Cross(ZT) Czasami żałowała, że nie była obecna w jego życiu przez ten czas, ale tym razem nie miała sobie nic do zarzucenia – w końcu to nie z jej kaprysu zniknęła ich nić porozumienia jak w przypadku innych osób.21 grudnia | Valerian Blythe | Hogsmeadesesja przerwanaKiedy tylko poczuła jak ktoś łapie ją za dłoń, zaraz po tym drażniąc delikatnie ucho cichym szeptem, zaczęła nabierać pewności, że pożałowałaby swojej nagłej zmiany decyzji. Już dawno nie usłyszała tak miłych i prostych słów wypowiedzianych samych z siebie, nie motywowanych aurą, którą roztaczała.
[bylobrzydkobedzieladnie]
don't want to give you up, there's never time enough (...) I'm running out of luck, promises
ain't enough.
ain't enough.
Ostatnio zmieniony przez Solene Baudelaire dnia 11.11.21 15:07, w całości zmieniany 1 raz
Solene Baudelaire
Zawód : krawcowa, projektantka
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
She smelled like white roses and felt as fragile and satiny as her dress.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
- NIEBYT W ROKU 1957 - POSTAĆ POZA GRANICAMI KRAJU:
Luty 1957 14 lutego | Ernie Prang | Brick LaneNie odpowiedziała jednak na pytanie dlaczego walentynki spędza tutaj słuchając opowieści starca, nie zaś ze swoim wybrankiem serca; zamiast tego uśmiechnęła się uprzejmie i zniknęła wkrótce za najbliższym rogiem, tylko po to, by wezwać Błędnego Rycerza. Źle w ostatnim czasie znosiła inne formy przemieszczania się.Kwiecień 1957 10 kwietnia | Anthony Macmillan | Trzy Miotły(zt) Bez problemu jasnowłosa czarownica dostrzegła zmęczenie i ślady wydarzeń, które odcisnęły się na twarzy mężczyzny, a jednak odnosiła wrażenie, że mimo to wyglądał o wiele lepiej, niż podczas tamtego felernego popołudnia.12 kwietnia | Francis Lestrange | Pracownia(zt) Wiadomość od lorda Lestrange była zaskakująca a jednocześnie na tyle interesująca, że czarownica nie mogła sobie odmówić przyjęcia takiego zlecenia nawet w tak niepewnych czasach, w jakich przyszło im tkwić.
[bylobrzydkobedzieladnie]
don't want to give you up, there's never time enough (...) I'm running out of luck, promises
ain't enough.
ain't enough.
Ostatnio zmieniony przez Solene Baudelaire dnia 11.11.21 15:07, w całości zmieniany 3 razy
Solene Baudelaire
Zawód : krawcowa, projektantka
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
She smelled like white roses and felt as fragile and satiny as her dress.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
- Styczeń - Kwiecień 1958 rok:
1958 rok Styczeń - Marzec 2 stycznia | Yvette Baudelaire | zakończone | MieszkanieSolene była skłonna przyznać na głos, że nigdy nie dogadywała się z kobietami w swojej rodzinie, czego najlepszym przykładem była własna matka i młodsza siostra, po której słuch zaginął odkąd wżeniła się w szlachecki ród6 stycznia| Perseus Black | zakończone | Herbaciarnia, MungBaudelaire niespecjalnie ukrywała przed światem fakt, że do Londynu wróciła z duszą na ramieniu, w ogromnym niezadowoleniu i równie dużym zniesmaczeniu zachowaniem własnej rodziny, i wyraźnie podkreślała, że jest tu tylko na chwilę.6 stycznia | Anthony Macmillan| niedokończone | OgrodyDostanie się z centrum do Kornwalii graniczyło z cudem, ale nie było niemożliwe; co prawda musiała się nagimnastykować, wrócić myślami do okoliczności, które dla jednych były codziennością a dla niej ponurym żartem, ale ostatecznie całkiem nieźle sobie poradziła.10 stycznia| Jayden Vane| niedokończone | PracowniaPracownia od niecałego roku stała w stanie takim, w jakim zostawiła ją przed wyjazdem. W przeciągu tygodnia doprowadziła pomieszczenie do względnego ładu, (...), gotowa do ponownego działania na angielskim rynku.3 lutego | Primrose Burke | zakończone | KomnatyByła przekonana, że Primrose nie zaskoczy jej tak naprawdę niczym, czego nie słyszała i zdecyduje się na stonowaną sukienkę w odcieniach rodu, ale nie wiedziała jeszcze jak bardzo miała się pomylić.Nie musiała widzieć, by wiedzieć kto wyrósł przed nią jak spod ziemi; poznałaby go wszędzie, w każdym momencie dnia i nocy, ze wzrokiem i bez, i odczuła nawet lekką ulgę, chociaż nie dała tego po sobie poznać. Ich relacja była raczej dziwna.20 lutego | Melisande Travers | w trakcie | KomnatyMelisande Rosier – cicha, stonowana i jedna z niewielu niezwykle ambitnych dam jakie miała okazję poznać w swojej projektanckiej karierze – została wydana za mąż od ręki i nikt nie pytał jej o zdanie ani nie czekał na rozwój wydarzeń.1 kwietnia | Ramsey Mulciber | w trakcie | PracowniaLorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipiscing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua. Ut enim ad minim veniam, quis nostrud exercitation ullamco laboris nisi ut aliquip ex ea commodo consequat.
[bylobrzydkobedzieladnie]
don't want to give you up, there's never time enough (...) I'm running out of luck, promises
ain't enough.
ain't enough.
Ostatnio zmieniony przez Solene Baudelaire dnia 07.04.22 21:17, w całości zmieniany 2 razy
Solene Baudelaire
Zawód : krawcowa, projektantka
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
She smelled like white roses and felt as fragile and satiny as her dress.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Nieaktywni
Solene Baudelaire
Szybka odpowiedź