Julia Prewett
AutorWiadomość
Wartość żywotności postaci: 200
żywotność | zabronione | kara | wartość |
81-90% | brak | -5 | 162 - 180 |
71-80% | brak | -10 | 142 - 161 |
61-70% | brak | -15 | 122 - 141 |
51-60% | potężne ciosy w walce wręcz | -20 | 102 - 121 |
41-50% | silne ciosy w walce wręcz | -30 | 82 - 101 |
31-40% | kontratak, blokowanie ciosów w walce wręcz | -40 | 62 - 81 |
21-30% | uniki, legilimencja, zaklęcia z ST > 90 | -50 | 42 - 61 |
≤ 20% | teleportacja (nawet po ustaniu zagrożenia), oklumencja, metamorfomagia, animagia, odskoki w walce wręcz | -60 | ≤ 41 |
10 PŻ | Postać odczuwa skrajne wycieńczenie i musi natychmiast otrzymać pomoc uzdrowiciela, inaczej wkrótce będzie nieprzytomna (3 tury). | -70 | 1 - 10 |
0 | Utrata przytomności |
03.04.1956r | Alisa Mulciber | Kięgarnia
Kiedy więc dowiedziała się, że ma wyjść nowy podręcznik dotyczący tej właśnie dziedziny, natychmiast dokładnie sprawdziła daty i jeszcze w dniu premiery wyruszyła do księgarni. Dość szybko zaszła do działu, który nie ma wielu fanów, transmutacja i numerologia są dziedzinami trudnymi dla wielu i często ignorowanymi, zdecydowanie nie docenianymi i spychanymi na dalszy plan. Najpewniej właśnie dlatego nie zamówiono zbyt wielu egzemplarzy tego podręcznika. Zerkając we właściwą alejkę dostrzegła w niej znajomą postać.
05.04.1956r | Louvel Rowle | Lecznica
Mało kiedy miała do czynienia z przedstawicielami tego rodu, tak mało jak tylko była w stanie, ten przypadek nie stanowił wyjątku. Może w innym świecie mieliby szansę na całkiem ciekawe dyskusje, w tym jednak oczywiste podziały pomiędzy nimi były zbyt solidne i podtrzymywane nie tylko przez niechęć pomiędzy rodami, ale także przez osobowość każdego z nich. Wciąż jednak była to kolejna osoba która przyprowadziła zwierzę: zwierzę niewinne czemukolwiek, co chodzi po głowie jego właścicielowi.
06.04.1956r | Masza Dolohow | Butik Madame Malkin
W tej chwili czekała na pracownicę, jaka miała zostać lata chwila przysłana. Nie miała pojęcia, że na zapleczu butiku w tej chwili panował sajgon i najpewniej owa chwila przeciągnie się dość długo, chodziła więc pomiędzy manekinami, oglądając kolejne kreacje, czy wzory, zastanawiała się, na co skusić się tym razem.
07.04.1956r | Alexander Selwyn | Posiadłość Prewettów
Trzynaście. Cóż za koszmarna cyfra. Bo czyż nie o wiele łatwiej jest zrzucać winę za swoje niepowodzenia na karb cyfry, zabobonu, niż przyznać się do błędu?
Julia nigdy nie marzyła o tytule perfekcyjnej szlachcianki, czy doskonałej pani domu. Miała duszę buntowniczki, czasem wręcz buntowniczki bez powodu. Wciąż jednak została wychowana w pewnych, dość jasnych ideałach, choć zdecydowanie łagodniej i luźniej niż większość szlachty, jednak nadal przyjmowanie gości w środku... jak właściwie nazwać to, w czym właśnie stała?
Julia nigdy nie marzyła o tytule perfekcyjnej szlachcianki, czy doskonałej pani domu. Miała duszę buntowniczki, czasem wręcz buntowniczki bez powodu. Wciąż jednak została wychowana w pewnych, dość jasnych ideałach, choć zdecydowanie łagodniej i luźniej niż większość szlachty, jednak nadal przyjmowanie gości w środku... jak właściwie nazwać to, w czym właśnie stała?
13.04.1956r | Jayden Vane | Szmaragdowy Zakątek
- Julia Prewett.
Skinęła głową, w tym miejscu nie czując się lady. Nie lubiła tego tytułu, choć w tej chwili owej niechęci nie wyrażała, pozwalając jedynie na bardziej swobodną, wygodną formę, nie wdając się natomiast w niepotrzebną w tym miejscu dyskusję światopoglądową. Skinęła zamiast tego głową, zastanawiając się czy kiedykolwiek widziała tego człowieka - szybko jednak doszła do wniosku, że chyba nie był do tej pory jej klientem.
- Jak mniemam, wskazano panu tę drogę w lecznicy?
Skinęła głową, w tym miejscu nie czując się lady. Nie lubiła tego tytułu, choć w tej chwili owej niechęci nie wyrażała, pozwalając jedynie na bardziej swobodną, wygodną formę, nie wdając się natomiast w niepotrzebną w tym miejscu dyskusję światopoglądową. Skinęła zamiast tego głową, zastanawiając się czy kiedykolwiek widziała tego człowieka - szybko jednak doszła do wniosku, że chyba nie był do tej pory jej klientem.
- Jak mniemam, wskazano panu tę drogę w lecznicy?
15.04.1956r | Miriam i Edwin | Akwarium
W zamian za bycie cudownymi urwisami maluchy dostały po paczuszce landrynek zakupionych na targu, zupełnie jakby i bez cukru miały w sobie zbyt mało energii. Ehh, zabierze ich potem na skwerek, żeby się wybiegali najwyżej! Albo podrzuci do gabinetu brata, a co tam. Póki co jednak skierowała się z nimi do budynku nad którym wisiał szyld oznajmiający, że mogą tam zobaczyć wielką ośmiornicę o zdolności przepowiadania przyszłości.
- No dobra to kto chce poznać przyszłość?
- No dobra to kto chce poznać przyszłość?
16.04.1956r | Lorraine Prewett | Restauracja Czar Par
- Dobrze cię widzieć. Czy tylko ja czuję się jakby wyrwana z naturalnego środowiska?
Jej twarz znów nieznacznie pojaśniała. Potrzebowała się trochę pożalić, potrzebowała wylać z siebie problemy, czy raczej lęki, jednocześnie nie chciała od tego zaczynać.
Jej twarz znów nieznacznie pojaśniała. Potrzebowała się trochę pożalić, potrzebowała wylać z siebie problemy, czy raczej lęki, jednocześnie nie chciała od tego zaczynać.
21.04.1956r | Lyra Travers | Norfolk
- Przyznam szczerze, że twój list mnie... zdziwił. - powiedziała bez zbędnych wstępów. Skoro przyszła tu w ramach pracy, najpierw zamierzała się nią zająć, wszelkie pogaduszki zostawiając na później. Wzięła zwierzę z rąk dziewczyny i siadając na jednym ze schodków położyła je sobie na kolanach. Zaczęła delikatnie badać okaleczoną łapkę. - Zdajesz sobie sprawę, że to bardzo nietypowe, żeby kot spadł ze schodów, do tego tak niefortunnie?
23.04.1956r | Pomona Sprout | Nawiedzony statek
- Obawiam się, że nie jestem mistrzynią tańca. - przyznała szczerze. Nie unikała tego, jednak niestety nie mogła się pochwalić nadmiernym talentem, czy wyczuciem. Ot, znała podstawowe kroki, znała tańce, które wypadało jej znać i tyle. Zaraz jednak zdecydowanie rozpromieniona spojrzała w stronę koszyka. - Ale jakiejś podstawy mogę cię nauczyć, jeśli czeka mnie nagroda. Zrobiłaś czekoladowe babeczki? Matko, kocham twoje babeczki.
24.04.1956r | Jocelyn Vane | Herbaciarnia
Trzynaście to cyfra na swój sposób szczególna. Ważna w wielu bajkach, czy legendach, ważna także w codziennym życiu, w przesądach: nawet osoba, która nie dowierza w fatum czasami jednak zrzuci winę za swoje niepowodzenie na tę cyfrę. Julii wpadło to do głowy, kiedy zerknęła na ładny kieszonkowy zegarek, który wyjęła z torebki, by upewnić się czy zjawiła się na czas. Duża wskazówka właśnie docierała do dwunastki podczas gdy mniejsza tkwiła już skierowana w stronę jedynki. Idealnie na czas.
26.04.1956r | Daphne Rowle | Magiczna Menażeria iLecznica
Dopiero po chwili zwróciła uwagę na pannę Rowle. Nie przepadała za tym rodem. Jak zwykle starała się odrzucać uogólnienia, tak pod tym akurat względem rodowa niechęć jej się udzieliła: nie poznała członka tego rodu, za jakim by przepadała, czy jaki nie wywoływałby w niej niechęci. Miała wrażenie, że im bardziej restrykcyjny jest ród w kwestii wychowywania dzieci, tym trudniej jest jej się porozumieć z jego przedstawicielami: Rowle byli pod tym względem za to szczególni. Zazwyczaj skinęłaby więc jedynie głową i odeszła w swoją stronę, Daphne jednak, którą kojarzyła z sabatów trzymała jednak w dłoni klatkę z sową, z którą ewidentnie nie wszystko było w porządku.
27.04.1956r | Ulysses Ollivander | Zagroda jednorożców
Nie czuła się źle w roli starej panny, właściwie to wcale o tym nie myślała. Ostatni romans czytała jeszcze w szkole, miłosne zapędy obserwowane pomiędzy bliskimi jej osobami obserwowała z ciekawością, acz bez zazdrości, uśmiechając się łagodnie ale nie myśląc o sobie. Lubiła swoje życie takim, jakie było, bez zawahania odrzucając zapędy osób, które nie odpowiadały jej całkowicie, z których poglądami, lub pociągami nie zgadzała się zbyt mocno, czy po prostu u których boku nie potrafiła dostrzec siebie na dłużej, niż spacer czy pogawędka.
27.04.1956r | Fluvius Prewett | Słodka Próżności
Południe zajął ją Ulysses, zdołała myśleć o sobie, w tej chwili z chwili na chwilę była bardziej znerwicowana. Poddenerwowana. W jej umyśle pojawiało się więcej i więcej mrocznych myśli, a jednak ucieszyło ją, że ma dziś właśnie spotkać się z bratem. Czuła, że w lecznicy byłaby bezużyteczna, czuła że do niczego się dziś nie nadawała. Chwila spokoju.
Poudawajmy, że świat jeszcze stoi choć na jednej nodze.
29.04.1956r | Ulysses Ollivander | Bulstrode Park
Byli sobie obcy. Oboje postawieni w bardzo niezręcznej sytuacji, zestawieni razem. Julia mogła słuchać na temat Ulyssesa pomiędzy znajomymi, czy rodziną, wszyscy opowiadali o nim w samych superlatywach, nadal jedna pozostawał postacią z opowieści, reklamowaną, przedstawianą. Oboje po części byli dla siebie towarem, prezentem odrobinę niewygodnym, do którego trzeba przywyknąć, który z czasem się polubi lub uzna za grat, jak często bywa z tym co nietrafnie otrzymuje się od rodziny.
Potrzebowali czasu. Julia nie była doświadczona w sprawach sercowych, jednak nawet ona to dostrzegała, uważając kogokolwiek opowiadającego o uczuciach od pierwszego wejrzenia za głupca. Nie sądziła z resztą, aby potrzebowali względem siebie bardzo głębokich uczuć. Potrzebują wzajemnej akceptacji i szacunku. Reszta przyjdzie lub nie. Póki co jednak jeśli w ogóle mają mieć tę szansę, muszą choć odrobinę przywyknąć do siebie i do myśli o czyjejś egzystencji obok.
She sees the mirror of herself
An image she wants to sell,
To anyone willing to buy.
He steals the image in her kiss,
From her hearts apocalypse.
To anyone willing to buy.
He steals the image in her kiss,
From her hearts apocalypse.
Ostatnio zmieniony przez Julia Prewett dnia 23.08.18 9:06, w całości zmieniany 1 raz
Julia Prewett
Zawód : Weterynarz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Podczłowiek i nadczłowiek są podobni w tym, że żaden z nich nie jest człowiekiem.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Nieaktywni
01.05.1956r | Oli Odgen | Rezerwat jednorożców
"Oszołomiona i rozedrgana zacisnęła znów oczy, leżała na trawie. Drgnęła lekko, czując kopnięcie i uniosła się nieznacznie, od razu ocierając twarz - a przede wszystkim oczy - z krwi. Wszystko ją bolało. Spojrzała też na człowieka, który się do niej odezwał. Jakkolwiek nie wydawał się szczególnie przyjemny, raczej nie był także agresorem.
- Co tu się dzieje?
Spytała zaraz, podnosząc się powoli."
- Co tu się dzieje?
Spytała zaraz, podnosząc się powoli."
04.05.1956r | Goście na stypie | LaRevenant
Podeszła do rodziców Barry'ego, by złożyć im kondolencje, jednak jakiekolwiek słowa wydawały się jej bezsensowne. Nie znała ich bólu. Nie mogła go rozumieć. A nic, co mogłaby powiedzieć by im nie pomogło. Po chwili krępującego milczenia, wydusiła z siebie przykro mi, uściskała panią Weasley, podała dłoń jej ojcu czując się rozdygotana już po tych kilku chwilach. Wróciła do Lorraine, której trzymała się także na pogrzebie.
06.05.1956r | Ulysses | Jezioro
"Potrzebowała tego. Skupić się na czymś, nakierować swoje myśli na coś konkretnego. Skupiała się na swoich zadaniach, skupiała się także na nauce, póki nie mogła wiele więcej, to właśnie były jej cele. Kiedy odczytała propozycję spotkania utkwioną między wierszami kolejnego listu, propozycja jaką wysnuła wydała jej się najbardziej oczywistą rzeczą pod słońcem, choć kiedy już zjawiła się w postawi atramentu odpowiednio złożonego w litery na pergaminie, wywołała w głowie lady Prewett małe zamieszanie. Czyż nie było to jednak nie na miejscu? Nie była pewna, choć wychowała się w szlacheckim dworze, czasem sama nie była przekonana, jak powinna się zachować, w końcu jednak po prostu posłała sowę w świat, postanawiając po prostu zachowywać się pod tym względem swobodnie. Nie powinni udawać, ona nie powinna być bardziej damą niż jest, ponieważ w łańcuchu tego słowa mogłaby któregoś dnia się udusić."
07.05.1956r | Samuel Skamander | Ogród
Nie nadawała się do walczenia z anomaliami. Nawet ona sama to widziała. Przez całe życie oddawała się pasjom, była typem naukowca. Była waleczna, jednak nie w znaczeniu jakim mogłaby się szczycić w Zakonie. Nie oznaczało to jednak że zamierza siedzieć z założonymi rękami: jeśli nie może zrobić w tej chwili niczego konkretnego, uczyła się, zawzięcie uczyła się tego, co może okazać się w przyszłości przydatne. Zaczęła szkolić się w eliksirach, zaczęła od najłatwiejszych, jednak parła do przodu, jednocześnie zbierając powoli niewielki zapas na poczet przyszłych zadań.
09.05.1956r | Sally Moore | Pokój Julii
Julia nie garnęła się nadmiernie do normalnego życia. Oddała się sprawie, oddała się klinice, wpadła w swego rodzaju wir z którego wybijała się jedynie na kilka szczególnych momentów. Kiedy piątego poznała Sally Moore, dość szybko doszła do wniosku, że może to być wiosenny powiew w roboczą część jej życia, otwarta, szalenie naturalna postać ze świetną ręką do zwierząt zgodziła się także uczestniczyć w jej staraniach w stworzeniu podręcznika do języka trolli.
11.05.1956r, ranek | William Prince | Lecznica
"Od początku maja pracy był cały ogrom. Przetarła twarz, kiedy wyszedł od niej kolejny klient. Z reguły z hollu nikt nie korzystał jak z poczekalni, przyjmowali zwierzęta, leczyli je na miejscu lub zatrzymywali do obserwacji i właściwie to tyle, właściciel mógł odejść. Jeśli działo się coś poważniejszego, nigdy aż tyle rzeczy na raz, ich z kolei była niestety tylko trójka - co w zwyczajnych dniach wydawało się aż nadto."
11.05.1956r | Alexander Selwyn | Dom Pojedynków
Przyszła na kolejny pojedynek. Poprzedni był absolutną porażką, jednak nadal zamierzała walczyć. To trening. Jakkolwiek brutalny by nie był - a to już zależy od przeciwnika - jest właściwie najlepszy, w praktyce. Potrzebowała tego jak mało czego.
12.05.1956r | Lorraine Prewett | Dom Pojedynków
Julia nigdy nie przejmowała się tym, co jest lub nie jest dla dam. Przekora była w niej równie silna, co upartość i obie te cechy zaprowadziły ją właśnie tutaj, do miejsca w którym jej płeć nie ma znaczenia, może wywołać pełen pobłażliwości uśmiech, jednak ona ma szansę pokazać na co ją stać.
I uczyć się, bo przede wszystkim była to nauka. Szczególnie że swój poziom Obrony Przed Czarną Magią uważała za żałosny.
Widząc Lorraine uśmiechnęła się nieznacznie.
- Grunt, że wygra Prewett.
I uczyć się, bo przede wszystkim była to nauka. Szczególnie że swój poziom Obrony Przed Czarną Magią uważała za żałosny.
Widząc Lorraine uśmiechnęła się nieznacznie.
- Grunt, że wygra Prewett.
14.05.1956r | Pandora Sheridan | Posiadłość Prewettów
Z Pandorą nawiązała kontakt z początku listownie, z czasem przerodziło się to może nie w przyjaźń, a pewne porozumienie. Cechowały się podobną zawziętością, jednocześnie interesując dość różnymi dziedzinami i niejednokrotnie pomagając sobie w rozwoju w kierunkach jakie dla drugiej były trudniejsze.
She sees the mirror of herself
An image she wants to sell,
To anyone willing to buy.
He steals the image in her kiss,
From her hearts apocalypse.
To anyone willing to buy.
He steals the image in her kiss,
From her hearts apocalypse.
Julia Prewett
Zawód : Weterynarz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Podczłowiek i nadczłowiek są podobni w tym, że żaden z nich nie jest człowiekiem.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Nieaktywni
07.07.1956r | Robin Hawthowne | Liquid Paradise
"Propozycja zakupów brzmiała dobrze, nawet jeśli się nie dogadają. Wzięłaby każdy eliksir leczniczy i bojowy jakie Hawthorne miał do zaoferowania - choć nie miała ochoty wyjaśniać po co jej te drugie i nie była pewna czy ma w ogóle ochotę na tego typu pytania. Wspomniała o tym jednak w liście, ostatnim jaki mu wysłała, uznając że nie musi się z niczego tłumaczyć. Może chcieć chronić swoją posiadłość, w obecnych czasach to co najmniej rozsądne. Skoro szwaczka nie pyta, po co jej sukienka, a aptekarz na co kupuje zioła czy ingrediencje - niech i alchemik zachowa ciekawość dla siebie."
07.07.1956r | Ulysses Ollivander | Biblioteka Ollivanderów
"- Byłeś jako młodzieniec choć odrobinę mniej ułożony niż obecnie?
Spytała, a w jej tonie było coś zaczepnego, coś więcej niż zwyczajna ciekawość. Łagodnie się uśmiechnęła, ruszając do drewnianego stolika, by za chwilę przy nim zasiąść. Nie spodziewała się tu znaleźć książek do trollińskiego, jednak nie wypadało im zamknąć się w sypialni któregokolwiek z nich lub jakimkolwiek innym bardziej ustronnym pomieszczeniu. Tu z kolei powinni mieć trochę prywatności.
- Pytam, bo czeka cię czkanie, bekanie, pogwizdywanie, chrząkanie i plucie. Czy jesteś na to gotowy?"
Spytała, a w jej tonie było coś zaczepnego, coś więcej niż zwyczajna ciekawość. Łagodnie się uśmiechnęła, ruszając do drewnianego stolika, by za chwilę przy nim zasiąść. Nie spodziewała się tu znaleźć książek do trollińskiego, jednak nie wypadało im zamknąć się w sypialni któregokolwiek z nich lub jakimkolwiek innym bardziej ustronnym pomieszczeniu. Tu z kolei powinni mieć trochę prywatności.
- Pytam, bo czeka cię czkanie, bekanie, pogwizdywanie, chrząkanie i plucie. Czy jesteś na to gotowy?"
12.07.1956r | Heath MacMillan | Salon Prewettów
"- No dobrze, więc z jakich środków korzystają trolle by się porozumiewać? - spytała ciekawa, czy mały lord pamięta coś z ich ostatniej rozmowy. Wydawał się całkiem zainteresowany wielkimi, wyjątkowo niekulturalnymi stworzeniami, może więc coś pozostało w jego pamięci z min jakie do siebie przy tej okazji stroili oraz obietnicy iż Julia nauczy chłopca bekania pod warunkiem iż ten będzie wykorzystywał tę umiejętność wyłącznie w celach lingwistycznych. W innym wypadku byłoby to niesamowicie niegrzeczne!"
17.07.1956r | Titus Ollivander | Posiadłość Ollivanderów
"- Pamiętasz pewnie, że odgłosem odpowiednim za powitania jest gwizdanie. Podobnie jest z żegnaniem. Różnica polega na tym, że witamy się krótko, żegnamy długo. Dźwięk powinien być statyczny, nie zmieniać natężenia, nie wpadać w żadną melodię. Powitanie trwa około sekundę, żegnanie trzy, jeśli żegnasz rodzinę lub bliskiego przyjaciela, pięć sekund. - objaśniła zaraz. - Wydajesz dźwięków tyle ile witasz lub żegnasz osób, nie ma powitań zbiorowych. I lepiej licz dobrze, trolle nie lubią czuć się ignorowane."
29.07.1956r | Lorraine Prewett | Dorset
"Dopiero Lorraine wskazała jej inne skojarzenie - z przedmiotem, którego poszukują już od tak dawna. Rozmawiali o nim na spotkaniu, minął już niemal miesiąc i nadal kompletnie nic nie mieli. Zgodziła się by ruszyć na miejsce jeszcze tego samego dnia.
Co prawda czaropiranie skutecznie odstraszały większość ciekawskich osób od tej części wód na ich terenie, jednak zawsze mógł znaleźć się szaleniec który dostrzegłwszy szczególny przedmiot w wodzie rzuciłby się w nią. I albo znalazł to, czego oni szukają, albo po prostu zrobił sobie krzywdę czy raczej dał magicznym stworzeniom ją zrobić.
Umówiły się na wieczór, bo czaropiranie o tej porze powinny być spokojniejsze i po prostu dość ospałe. Julia zabrała z kuchni niemały kawałek surowego mięsa, żeby rozproszyć je i odciągnąć ich uwagę. "
Co prawda czaropiranie skutecznie odstraszały większość ciekawskich osób od tej części wód na ich terenie, jednak zawsze mógł znaleźć się szaleniec który dostrzegłwszy szczególny przedmiot w wodzie rzuciłby się w nią. I albo znalazł to, czego oni szukają, albo po prostu zrobił sobie krzywdę czy raczej dał magicznym stworzeniom ją zrobić.
Umówiły się na wieczór, bo czaropiranie o tej porze powinny być spokojniejsze i po prostu dość ospałe. Julia zabrała z kuchni niemały kawałek surowego mięsa, żeby rozproszyć je i odciągnąć ich uwagę. "
She sees the mirror of herself
An image she wants to sell,
To anyone willing to buy.
He steals the image in her kiss,
From her hearts apocalypse.
To anyone willing to buy.
He steals the image in her kiss,
From her hearts apocalypse.
Ostatnio zmieniony przez Julia Prewett dnia 03.04.19 20:23, w całości zmieniany 4 razy
Julia Prewett
Zawód : Weterynarz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Podczłowiek i nadczłowiek są podobni w tym, że żaden z nich nie jest człowiekiem.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Nieaktywni
03.08.1956r | Pomona Sprout | Zagajnik
"- Nie masz czasami wrażenia, że wszystko dookoła dzieje się strasznie wolno, a potem nagle okazuje się że minęło znacznie więcej czasu niż ci się zdarzało? - zagadnęła. Trochę myślała o zaręczynach, które zapewne niedługo będą miały miejsce, trochę chyba także o wszystkim innym. Tym jednym akurat nie była przerażona. Podchodziła do tego na chłodno, bez większych emocji, miała świadomość iż ślub musi się odbyć - i tyle. A Ulysses był dobrym kandydatem, chyba powoli pojawiała się między nimi jakaś nić porozumienia."
05.08.1956r | Ulysses Ollivander | Dorset
"Mogła czuć się dumna z festiwalu jako Prewett - choć nie przyłożyła się mocno do pomocy. Fluwiusz robił o wiele więcej, do niej należało jedynie odpowiednie zachowanie i rozpoczęcie wianków - co też zrobiła. Festiwal był dobrą odskocznią. Przez chwilę udawali że wszystko jest w porządku. Julia wcale nie była pewna czy powinni, jednak chyba starsi mieli rację - bez takich odskoczni wszyscy by oszaleli. "
13.08.1956r | Artur Longbottom | Opuszczony amfiteatr
"- Znów rozmawiasz z duchami?
Uśmiechnęła się pod nosem, podchodząc do znajomej postaci od tyłu niedługo po tym jak jego towarzystwo rozmyło się w powietrzu. Rozejrzała się dookoła. Lubiła to miejsce, swoiste pojednanie dzieł rąk ludzkich z naturą."
Uśmiechnęła się pod nosem, podchodząc do znajomej postaci od tyłu niedługo po tym jak jego towarzystwo rozmyło się w powietrzu. Rozejrzała się dookoła. Lubiła to miejsce, swoiste pojednanie dzieł rąk ludzkich z naturą."
14.08.1956r | Ulysses Ollivander | Pałac Zimowy
"- Jeszcze godzinę temu przyjmowałam tę myśl jako coś prostego i oczywistego.
Jej głos może lekko zadrżał pod wpływem emocji, których sama do końca nie rozumiała. Wszystko właśnie miało się zmienić. Właśnie gubiła się sama w sobie. Od samego początku spotykali się w konkretnym celu, cały czas właściwie chodziło o jedno, więc czemu w tej chwili czuje się jakby nic nie było rzeczywiste, dlaczego jest w szoku, dlaczego się boi?"
Jej głos może lekko zadrżał pod wpływem emocji, których sama do końca nie rozumiała. Wszystko właśnie miało się zmienić. Właśnie gubiła się sama w sobie. Od samego początku spotykali się w konkretnym celu, cały czas właściwie chodziło o jedno, więc czemu w tej chwili czuje się jakby nic nie było rzeczywiste, dlaczego jest w szoku, dlaczego się boi?"
25.08.1956r | Brendan Weasley | Sklep Ollivanderów
"Pchnęła w końcu drzwi by w środku dostrzec kolejny już efekt dziwnej transmutacji. Pudełka dookoła lekko drgały, jakby małe, zbyt słabe stworzenia usiłowały z nich uciec. Jej wzrok padł jednak na okazie znacznie większym, który właśnie wypełzał ze swojego opakowania, kierując się w ich stronę.
Prewett uniosła różdżkę i skierowała jej koniec w stronę tego czegoś z zamiarem odwrócenia nieudanego czaru.
- Ericus."
Prewett uniosła różdżkę i skierowała jej koniec w stronę tego czegoś z zamiarem odwrócenia nieudanego czaru.
- Ericus."
She sees the mirror of herself
An image she wants to sell,
To anyone willing to buy.
He steals the image in her kiss,
From her hearts apocalypse.
To anyone willing to buy.
He steals the image in her kiss,
From her hearts apocalypse.
Ostatnio zmieniony przez Julia Prewett dnia 03.04.19 20:54, w całości zmieniany 1 raz
Julia Prewett
Zawód : Weterynarz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Podczłowiek i nadczłowiek są podobni w tym, że żaden z nich nie jest człowiekiem.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Nieaktywni
08.09.1956r | Ulysses Ollivander | Posiadłość Ollivanderów
"Rozważania trzeba było jednak zostawić z boku, bo nadszedł ten dzień. Nadal była pełna wątpliwości. Tego czy się dogadają, czy naprawdę będą w stanie się odnaleźć w nowym, wspólnym świecie. Różnili się znacznie bardziej niż wydawało się na początku. A jednak nie można powiedzieć, że w jakiś sposób Ollivander nie stał się jej bliski. Coś się działo, choć pod rudą czupryną nadal pojawiały się wątpliwości, wciąż kłębiły się nieprzyjemne upomnienia o tym że myślą w całkowicie inny sposób, całkowicie inaczej podchodzą do wielu rzeczy. Oto jednak ubrana w białą suknię stała przed lustrem. Matka właśnie poprawiała jej włosy, robiła to już kolejny raz i Julia dochodziła do wniosku że niebawem zepsuje fryzurę tak prostą że doprawdy zepsuć się jej nie dało - włosy rozpuszczone, podkręcone odrobinę by ładnie falowały, z wiankiem z liści laurowych."
08.09.1956r | Ulysses Ollivander | Posiadłość Ollivanderów
"Raz, dwa, trzy, raz, dwa, trzy...
Zacisnęła mocniej dłoń na dłoni Ulyssesa. Chyba po prostu ten ślub miał dla niej znaczenie. Choć na pewno nie odbyłby się tak szybko w normalnych warunkach, ale czy w zwykłych warunkach oni spojrzeliby na siebie w ten sposób? Ollivander stał się jej w jakiś sposób bliski, jednak początek tej relacji należał do naturalnych wyłącznie w kręgach szlacheckich.
Uspokoiła się dopiero, kiedy inne pary zaczęły dołączać do tańca na parkiecie. Nie lubiła być w centrum uwagi. Nigdy tego nie lubiła.
- Nigdy tak mocno się nie skupiałam żeby nie nadepnąć czyjegoś buta"
Zacisnęła mocniej dłoń na dłoni Ulyssesa. Chyba po prostu ten ślub miał dla niej znaczenie. Choć na pewno nie odbyłby się tak szybko w normalnych warunkach, ale czy w zwykłych warunkach oni spojrzeliby na siebie w ten sposób? Ollivander stał się jej w jakiś sposób bliski, jednak początek tej relacji należał do naturalnych wyłącznie w kręgach szlacheckich.
Uspokoiła się dopiero, kiedy inne pary zaczęły dołączać do tańca na parkiecie. Nie lubiła być w centrum uwagi. Nigdy tego nie lubiła.
- Nigdy tak mocno się nie skupiałam żeby nie nadepnąć czyjegoś buta"
12.10.1956r | Ulysses Ollivander | Posiadłość Ollivanderów
"Teraz zbudził ją ruch. Otworzyła oczy i spojrzała na Ulysessa, podnosząc się powoli, obserwując go uważnie. Prawą dłonią złapała za różdżkę, lewą opierając na jego ramieniu, spodziewając się ataku choroby, który na szczęście nie nastąpił.
Powoli odłożyła różdżkę, nie mówiąc nic. Nie potrafiła być czułą żoną, udawać że dystans nie istnieje, nie mogła jednak także udawać że nie widzi. Obserwowała go uważnie i po chwili także wstała.
- Zbyt lekko ci się oddycha?"
Powoli odłożyła różdżkę, nie mówiąc nic. Nie potrafiła być czułą żoną, udawać że dystans nie istnieje, nie mogła jednak także udawać że nie widzi. Obserwowała go uważnie i po chwili także wstała.
- Zbyt lekko ci się oddycha?"
She sees the mirror of herself
An image she wants to sell,
To anyone willing to buy.
He steals the image in her kiss,
From her hearts apocalypse.
To anyone willing to buy.
He steals the image in her kiss,
From her hearts apocalypse.
Julia Prewett
Zawód : Weterynarz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Podczłowiek i nadczłowiek są podobni w tym, że żaden z nich nie jest człowiekiem.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Nieaktywni
"- Jesteś w stanie mi pomóc? Muszę niebawem wracać do lecznicy, a gdziekolwiek się zaczepię o instrukcję opieki nad tą rośliną czy pozyskiwania ingrediencji coś się dzieje. Potrzebuję czegoś, co uspokoi zwierzęta. Szaleją, kiedy w okolicy pojawiają się anomalie i nie jestem w stanie nad tym zapanować. - wyjaśniła w końcu, na tyle zdesperowana by spytać o pomoc Charlene o której zdolnościach w gruncie rzeczy nie wiedziała za wiele."
"Z dwojga złego, nie była pewna czy nie wolałaby żeby anomalia nią sponiewierała wyczuwając, że afera będzie niemała. W końcu jednak siadła na pryczy nie mogąc nie dostrzec w tej ironicznej sytuacji ciekawego doświadczenia.
- Wygląda na to, że będziemy spały razem. - zauważyła. Rozglądała się dookoła z ciekawością, choć życie kryminalistów nigdy za szczególnie jej nie interesowało."
- Wygląda na to, że będziemy spały razem. - zauważyła. Rozglądała się dookoła z ciekawością, choć życie kryminalistów nigdy za szczególnie jej nie interesowało."
27.11.1956r | Archibald Prewett | Dom.
"- Chcę, żebyś wiedział, że jestem przekonana, że mnie kochasz i żadne twoje działanie tego nie zmieni. - dodała, a Archie pewnie czuł że ten ckliwy wstęp ma jakiś cel. Julia nie mówiła tak otwarcie o uczuciach. Wiele jednak o nich myślała. O swojej relacji z bratem, bo domyślała się, że wróci z więzienia niemal prosto do domu. O swojej relacji z resztą rodziny. Z Zakonem. Z jej działalnością i tym, co zamierzała robić. Zastanawiała się nad wyjściem.
Spojrzała w oczy brata ciekawa, czy ten już wie, co zaraz usłyszy. Czy zdecyduje się powiedzieć to za nią. Chciała to powiedzieć właśnie dlatego, że wiedziała iż miała cholerne szczęście mając za brata właśnie jego. I nie chciała dodawać mu problemów. Znów i znów.
- I że rozumiem że rola nestora musi być dla ciebie szalenie ciężka."
Spojrzała w oczy brata ciekawa, czy ten już wie, co zaraz usłyszy. Czy zdecyduje się powiedzieć to za nią. Chciała to powiedzieć właśnie dlatego, że wiedziała iż miała cholerne szczęście mając za brata właśnie jego. I nie chciała dodawać mu problemów. Znów i znów.
- I że rozumiem że rola nestora musi być dla ciebie szalenie ciężka."
28.11.1956r | Coriander Sprout | Lecznica
"- Sprout. - kiedy mężczyzna zjawił się w lecznicy, Julia wyglądała jakby przeszła jakiś bój w klatce i sianie. Właśnie siano wplotło się w jej włosy kiedy starała się podawać eliksiry uspokajające aetonanom, koniom i kozie jaka była w lecznicy. Suknia, jak zawsze prosta i pozbawiona nadmiaru zdobień była wilgotna i pognieciona, na twarzy kobiety odbijało się zmęczenie. - Dziękuję że przyszedłeś. Ledwo wyrabiam, coś się stało niedaleko, na tyle niedaleko że zwierzęta to czują, zaczęły wszystkie szaleć. Nie prosiłabym cię o pomoc gdyby nie była na prawdę konieczna."
11.12.1956r | sama Julka | Pokój Julii
"Dawno nie próbowała warzyć eliksirów. W sumie od jakiegoś czasu była zdecydowanie zbyt mocno pochłonięta wszystkim dookoła. Ślubem, pracą, nauką, badaniami nad trollińskim, swoją co najmniej kiepską relację z mężem, rozwodem. W sumie trudno było nie zajmować się tym wszystkim, nie myśleć w jakimś stopniu, jednocześnie obiecała sobie przecież ćwiczenie tego, co jej nie wychodzi. I robienie wszystkiego, żeby jakoś przysłużyć się Zakonowi."
28.12.1956r | Zakonnicy | Stara Chata
"- Jest pani co do tego przekonana? - spojrzała na starszą kobietę, której ufała i którą szanowała. Decyzja należała do niej i do samego Longbottoma, na którego Julia powoli przesunęła spojrzenie. Była zła na siebie, że nie szła na misję, jednocześnie wiedziała że zanim wyruszy z Zakonem w tak niebezpieczne rejony, musi być pewna że nie będzie stanowiła balastu dla swoich towarzyszy. Dlatego pomagała póki co w mniej angażujących akcjach - i starała się uczyć. Przez to, że jej samej tam nie będzie, czuła że nie powinna wtrącać się w logistykę ich działań, a jednak - wysyłać kogokolwiek samotnie w centrum rozszalałej magii? - Gdyby cokolwiek się wydarzyło, nikt się o tym nie dowie. Nie będzie można udzielić pomocy."
"Spojrzała na Steffena zdziwiona jego odpowiedzią, a na jej twarz wkradł się łagodny uśmiech gdy tylko chłopak zrozumiał jaki był faktyczny sens jej pytania. Nie miała bladego pojęcia jak duże emocje wzbudza w nim zarówno ta wyprawa jak i jej osoba, choć w gruncie rzeczy jednego i drugiego mogła się domyślić. Sama Prewett była postacią kontrowersyjną od jakiegoś czasu i sama nie wiedziała czy bardziej przez odsiadkę czy rozwód. Naprawa magii? W niej wzbudzała głównie niepewność i poczucie że jest tak na prawdę cholernie słabą czarownicą. Nie czuła ekscytacji, a raczej poczucie obowiązku, choć nawet jej dość ukryte gryfońskie ja lekko reagowało na rzucone przez czarną magię wyzwanie."
She sees the mirror of herself
An image she wants to sell,
To anyone willing to buy.
He steals the image in her kiss,
From her hearts apocalypse.
To anyone willing to buy.
He steals the image in her kiss,
From her hearts apocalypse.
Julia Prewett
Zawód : Weterynarz
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Podczłowiek i nadczłowiek są podobni w tym, że żaden z nich nie jest człowiekiem.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Nieaktywni
Julia Prewett
Szybka odpowiedź