Aurora Greengrass
Nazwisko matki:Longbottom
Miejsce zamieszkania: Anglia
Czystość krwi: Szlachetna
Status majątkowy:Bogacz
Zawód: Stażystka w biurze Aurorów (szkoli się)
Wzrost: 170
Waga: 66kg
Kolor włosów: Rude
Kolor oczu: Zielone
Znaki szczególne: brak
Hurma, Pazur sfinksa, 8 cali, sztywna, zdobienia na rączce
Huffelpuff
lis
jej Babka
Sandałowiec oraz pomarańcze
Ona w letniej rezydencji na wyspie Wigh
Taniec, śpiew, teatr, książki,poezja
brak
brak
Klasyczna, Jazz
Alina Khomchenko
Maximilian Greengrass, był interesującym człowiekiem. Czarodziej o wszechstronnych zainteresowaniach. Kochał poezję, sam komponował, oraz śpiewał. Bardzo często zwoływał rodzinne spotkania na których to popisywał się swoimi dziełami ku uciesze gości. Był również miłośnikiem gry na cytrze, oraz sam zgłębiał nauki gry na tym instrumencie. Uwielbiał również czytać książki. Nawet w jego rodzinnym domu znajdowała się spora biblioteczka z mnóstwem książek, które to jak sam twierdził przeczytał, albo chociaż przejrzał. Lord Greengrass był zapalonym podróżnikiem. Dzięki tym podróżom wiedział niesamowicie dużo o świecie, oraz udało mu się zyskać paru zagranicznych magicznych przyjaciół. Nic więc dziwnego, że w departamencie międzynarodowej współpracy czarodziei był niezwykle cenioną osobą. Mimo wszystko jego rodzice mieli z nim dosłownie utratę głowy. Ojciec zarówno jak i matka, obydwoje byli na swój sposób konserwatywni. Dostojna para czarodziejów, która ściśle przestrzegała wszelkiego rodzaju konwenansów. Chcieli go przygotować do roli którą kiedyś będzie musiał odegrać. Miał zostać mężem, stworzyć swoją rodzinę... krótko mówiąc zbudować dom, zasadzić drzewo, spłodzić syn (w najlepszym wypadku)
Lady Longbottom również pochodziła z czystokrwistej rodziny. Posiadała ona jeszcze dwie siostry. Można powiedzieć, że różniła się dosłownie wszystkim od Maximiliana. Kobieta była prawdziwą damą. Zachwycała ludzi swoim taktem, znajomością dobrych manier. Od najmłodszych lat była przygotowywana przez matkę, oraz guwernantkę do roli którą kiedyś przyjdzie jej odegrać. Miała zostać żoną, oraz matką. Rodzina czarownicy kładła nacisk na tradycję, i nie raz podkreślali jak istotna jest to część życia. To właśnie na Sabacie zapadła decyzja, że ta dwójka ma wejść w związek małżeński, i żadne z młodych nie miało tutaj o czym dyskutować. Każdy wiedział, że było to małżeństwo z rozsądku. Na samym początku małżeństwa Maximilian wyznał swojej żonie, że nie poślubił jej z miłości, oraz, że najbardziej obawiał się gniewu dziadka, który niezwykle naciskał na sformalizowanie tego związku. Mimo, że było to małżeństwo z rozsądku, a przy tym niezwykle niezgodne, to para ta doczekała się dwójki dzieci. Jako pierwsza na świat przyszła dziewczynka, która dostała imię po babce Lady wówczas już Greengrass czyli Helena. Za to nie cały rok po narodzinach Heleny na świat przyszła kolejna córka, której imię nadał już ojciec, dał jej wdzięczne imię Aurora. Niestety nawet w chwili przyjścia na świat potomstwa, kontakt między małżonkami nie uległ ociepleniu.
Rodzina żyła z dala od miejskiego zgiełku. Najczęściej przybywali oni bowiem w północnej części Derbyshire. Mieli tam swoją letnią rezydencję, posiadali oni również wille na obrzeżasz Londynu, ale tam bywali rzadko. Było to spowodowane ciągotami Maximiliana do otwartej przestrzeni.
Wczesne dzieciństwo Aurory było niezwykle wesołe. Ojciec często organizował pokazy jazdy konnej, kiedy to ku uciesze gawiedzi wykonywał trudne akrobacje. Zdarzały się również spotkania towarzyskie na które to były zapraszane inne szlacheckie rody, które były w przyjaznych stosunkach z rodem Greengrass. Na spotkaniach tych często rozprawiano o różnych mało istotnych sprawach, czytano poezję, śmiano się. Z czasem spotkania te przybrały miano "zebrań okrągłego stołu", a sam Maximilian przewodził im dumnie niczym sam Król Artur. Aurora rzadko widywała swojego ojca, bowiem ten często wyjeżdżał z domu, mimo wszystko udało mu się zaszczepić w swojej córce to co sam tak bardzo kochał. Dziewczynka kochała jazdę konną, muzykę, długie spacery, oraz czasami kiedy ojciec był w domu wspinali się na niewysokie górki, udając, że zdobywają właśnie najwyższy szczyt góry jaki tylko znajdował się w ich okolicy. Młoda Greengrass zdecydowanie ukochała spokój wsi, i nie zamieniłaby tego na nic innego, a na pewno nie na przepych podczas wytwornych spotkań.
Okres wojny szczególnie dla Aurory był ciężki. Jej wolność wówczas została niesamowicie ograniczona, i tutaj nawet nie doszukała się sojusznika w ojcu. Proste czary ochronne oraz maskujące skutecznie ocaliły dom przed ewentualnymi zniszczeniami, i życie tak naprawdę toczyło się dokładnie w ten sam sposób jak przed wojną, z tą różnicą, że nie było już tyle śmiechu, goście rzadko przychodzili, a i ojciec częściej bywał w domu. W chwili wybuchu wojny mugoli Aurorka miała dokładnie trzy latka, nie pamięta zbyt wiele z tamtego okresu, może i to nawet lepiej, ale to właśnie wtedy ujawniły się jej moce. Aurora zdecydowanie była delikatną dziewczynką, bardzo wrażliwą, oraz bez większego powodu potrafiła pogrążyć się w smutku. Sama pani domu wkrótce zdała sobie sprawę z tego, że młodsza z córek bardzo różni się od swojej siostry. Z resztą nie wahała się napisać o tym siostrze... "Aurora z charakteru jest słabsza, wątpiąca i ma tendencje do zamartwiania się. Siostra nad nią dominuje" Dziewczynka nie bardzo była zainteresowana nauką, chociaż matka do domu sprowadzała coraz to nowsze guwernantki, które za wszelką cenę usiłowały wpoić Aurorze chociaż podstawy dobrych manier. A jeżeli im się nie udawało usiłowała zrobić to matka. Helena była zdecydowanie bardziej podobna do matki. Dziewczynka za miast skupić się na tym wolała ukradkiem pisać dziecinne wiersze, albo rysować paskudne notabene rysunki ludzi, zwierząt, roślin. Maximilian często przerywał nudne zajęcia z guwernantką, i zabierał swoją córkę do ogrodu zrywać owoce, albo na długie spacery, pozwalał wówczas dziewczynce wspinać się na drzewa. Innym razem potrafił w ogrodzie zorganizować prawdziwy koncert z tańcami, ku uciesze małej Aurory. Dziewczynka kochała tego nieobecnego, i pełnego fantazji mężczyznę.
Maximilian był bardzo zadowolony z faktu, że jego ukochana córeczka była tak bardzo delikatną i wrażliwą dziewczynką. Niestety tylko on był z tego rad.
Ani jego żona, ani teściowie, czy nawet jego właśni rodzice w żaden sposób nie popierali wychowania jakie uskuteczniał Maximilian. Dlatego też jedynym rozsądnym wyjściem jakie było, to bezpośrednie zwrócenie się do rodziców swojego męża, którzy jako jedyni mieli największe prawo aby przerwać te mezalianse które miały miejsce w ich domu. Najlepsza osoba do rozstrzygnięcia tego problemu, wydała się babcia obydwu dziewczynek. Któregoś razu poinformowała listownie syna, że ma zamiar przybyć do nich na kilka dni z wizytą. Czarodziej naturalnie ucieszył się z tego. Jego żona z kolei wpadła na genialny pomysł, że wyprawi przyjęcie z okazji przyjazdu jego matki, pech chciał, że Maximiliana pilnie wzywali do pracy, i przygotowali dla niego kolejną podróż do Francji.
Przyjazd babci dziewczynek naturalnie był wielkim wydarzeniem. Helena od razu było widać, że przyswoiła nauki matki. Elegancko ubrana, pięknie dygnęła przed kobietą spuszczając wzrok. Aurora za to... zrobiła to niezwykle nieumiejętnie przewracając się prawie na ziemię. Maximilian wówczas nie wiedział, że jego matka przyjechała po to, aby zabrać Aurorę, która po powrocie od dziadków miała zmienić się w prawdziwą damę. O decyzji swojej matki dowiedział się od żony w krótkim niezwykle oschłym liście. "Aurora wyjechała do twoich rodziców. Zadbają o jej wychowanie" Maximilian wściekł się. Od razu pognał do rodzinnego domu, aby dowiedzieć się o co w tym wszystkim chodzi. Dlaczego jego własna matka kwestionuje jego metody wychowawcze. Kobieta dała mu wyraźnie do zrozumienia jakie obowiązki będzie musiała wypełnić jego córka. Dziesięcioletnia wówczas Aurora nie wiele rozumiała z tego co się działo wokół niej. Ojciec nie przygotował jej do tego, że świat bywa różny. Żyła bowiem cały czas w jakimś swoim wyidealizowanym świecie. Kiedy ojciec wyszedł żegnając się z nią czule, i mówiąc, że czasami warto iść pod prąd po prostu wyszedł. Wtedy dla dziewczynki zaczęła się tresura. Babka postanowiła, że obejrzy sobie ją z każdej strony. Czuła się trochę niczym klacz na jakimś targowisku. Na szczęście dziewczynki kobieta stwierdziła, że jest stosunkowo ładna chociaż bez żadnej pięknej cechy. Posiadała ona bowiem zielone oczy, które zdecydowanie odziedziczyła po matce. Zawsze były szkliste, na tyle, że ktoś kto nie znał dziewczynki mógł uznać, że za chwilę się rozpłacze. Lekko różne policzki pięknie wyglądały na jej jasnej karnacji, która przywodziła na myśl porcelanową laleczkę. Usteczka koloru świeżych malin, oraz cudny welon długich rudych włosów który otaczał jej twarz. Aurora miała niezwykłą lekkość poruszania się, wystarczyło tylko dodać jej trochę gracji, i oduczyć tak zamaszystego gestykulowania. Dziadkowie jak i goście którzy często przybywali do domostwa Greengrass mówili, że Aurora jest jak świeży migdał który właśnie się otwiera. Jedynym defektem jaki zauważyła jej babka były lekko żółtawe zęby, które z resztą sama obiecała, że doczyści bardziej starannie. Nauka był żmudna, i często nudna. Nie było już w pobliżu ojca który mógłby wstawić się za nią, i wyrwać z nudnych zajęć z guwernantką. Wydawało się, że babcia dziewczynki zadbała tak naprawdę o wszystko. Dopilnowała tego aby Aurora posługiwała się chociaż w miarę poprawnie jednym obcym językiem. Naturalnie sama zainteresowana nie miała tutaj nic do powiedzenia. To babcia wybrała jej francuski. Później był taniec balowy, oraz klasyczny, którym to okazał się balet. I jednego i drugiego szczerze nienawidziła. Swojemu nauczycielowi tańca balowego zawsze deptała po nogach, albo w chwili wyraźnie zabawnych figur pozwalała sobie na więcej swobody i szczerzyła się kompletnie bez sensu. Czasami też muzyka za bardzo ją porywała i wtedy nauczyciel często mówił, że dama nie może brykać po parkiecie niczym rozzłoszczona małpa. Jedynymi z zajęć gdzie nie było na nią skarg były zajęcia muzyki, literatury, praktyczne i teoretyczne, oraz jazdę konną. Te zajęcia wypadały najlepiej i wszyscy nauczyciele chwalili Aurorę. No, ale był to malutki plusik w morzu minusów. Zajęcia etykiety były prawdziwym koszmarem, a przynajmniej dla babki dziewczynki bo to ona właśnie podjęła się nauczenia dziewczynki tej trudnej sztuki. Zajęcia te polegały na wiecznym powtarzaniu strasznie nudnych rzeczy. Aurora musiała chodzić z książkami na głowie, aby wyegzekwować wyprostowaną sylwetkę. Uczyła się eleganckiego kłaniania, oraz tego jak dama powinna była zachowywać się w towarzystwie. Babka również zadbała o to aby dziewczyna wiedziała kogo i w jakiej kolejności należy posadzić podczas posiłku na przyjęciu. Dla Aurory było to czymś absurdalnym. Przyjemniej przecieżby było gdyby każdy usiadł tam gdzie chce.
Lata szkolne były najlepszymi chwilami w życiu dziewczyny. Dostała się do Huffelpuff'u z resztą podobnie jak jej ojciec. Kiedy rozpoczynał się rok szkolny Aurora mogła na chwilę odzyskać swoją upragnioną wolność. Przez to, że wdała się w ojca w szkole bardzo szybko znalazła znajomych, oraz chętnych do rozmowy z nią. Czy miała przyjaciół... to już było raczej zbyt duże słowo. Ludzie owszem lubili spędzać z nią czas, ale Aurora zawsze wydawała się im być oddzielona od nich jak by grubą szybą. Czasami potrafiła myślami uciekać do tylko sobie znanego świata, dużo fantazjowała, oraz jej huśtawki nastrojów były na swój sposób niepokojące. Ludzie często mówili, że jest nadwrażliwa często zdarzało się jej płakać z byle powodu, a jej wiersze które ukradkiem pisała często opisywały rzeczy bądź piękno zdarzeń, których nie wszyscy potrafili zrozumieć. Aurora tak jak miała grupkę zwolenników, z którymi chętnie przebywała miała też naturalnie wrogów, chociaż i to jest za duże słowo. Można powiedzieć, że niektóre ze szlachetnych rodów nie bardzo za nią przepadały. Często padały pod jej adresem obraźliwe słowa, zdarzało się, że została nazwana zdrajcą krwi. A wszystko to przez poglądy na temat mugoli czy mugolaków. Aurora podobnie jak ojciec oraz ród Greengrass uważała, że czarodzieje i mugole to dwa gatunki które żyją obok siebie, ale nie kolidują przecież z sobą w żaden sposób. Nie tylko uczniowie lubili dziewczynę. Również nauczyciele często wypowiadali się na jej temat w niezwykle ciepły sposób. Puchonka była dobrą uczennicą, sumienną, i przykładną jeżeli chodzi o sprawy związane ze szkołą. Miała na swoim koncie może kilka szlabanów, i kilka punktów ujemnych, ale przecież nikt tak naprawdę nie był doskonały. Często mówiono, że dziewczyna jest uzdolnioną czarownicą. Szczególnie zauważył to profesor czarnej magii oraz zaklęć. Lady Greengrass wyjątkowo dobrze porozumiewała się ze swoją różdżką. Tak zgranej drużyny dawno się nie widziało. Dziewczyna miała lekkość w posługiwaniu się magią. Zdecydowanie na tymi dwoma przedmiotami musiała spędzać najmniej czasu. Człowiek jest tylko człowiekiem, i nie może być dobry we wszystkim. Aurora również miała swoją piętę achillesową. Były nią eliksiry. Nie wiedzieć jak to się działo, ale za każdym razem coś musiało pójść nie tak.
Dziewczyna rosła, ładniała, a jej zachowanie w zasadzie zostawało bez większych zmian. Tym samym szansa na dobre zamążpójście malało. Ale Aurora jakoś nie wydawała się być tym za mocno zainteresowana. Od jakiegoś czas w jej głowie wykiełkowała myśl, a raczej pomysł na to co chciałaby robić w przyszłości. Chciała zostać aurorem. Naturalnie kiedy podzieliła się tym pomysłem z rodziną została wyśmiana, po czym padło stwierdzenie, że kobieta nie powinna parać się tak niebezpiecznym zajęciem. Powinna zostać dobrą żoną oraz matką, i być diamentem przy boku swojego męża, a nie uganiać się za czarnoksiężnikami. Dziewczyna nie mogła się w żaden sposób z tym zgodzić. Nie chciała pozwolić aby kto kolwiek mówił jej co ma robić. Czuła się więźniem własnego życia. Jedyna osoba która kibicowała jej był ojciec, chociaż on sam wyraził swoje obawy co do tego pomysłu. Nie ze względu na przyjęte normy, co w obawie o to, że nie chce stracić ukochanej córki. Po jakimś tygodniu sprawa ta ucichła, każdy pewnie uznał, że to był chwilowy pomysł i Aurora w końcu pomyśli logicznie i zrobi to co do niej naprawdę należało. A i ona sama specjalnie nie poruszała tego tematu, bo po prostu nie chciała wywoływać zbędnych kłótni. Liczyła na to, że w szkole ktoś ją zrozumie, niestety pomyliła się i to bardzo. W chwili kiedy ujawniła przed pewną grupką w pokoju wspólnym spojrzeli najpierw na nią jak na wariatkę, a zaraz potem zaczęli coś mówić o panującej tradycji, czy innych farmazonach tak bardzo typowych dla arystokratów. Nawet nauczyciele nie raz i nie dwa odradzali jej ten pomysł, próbują wyperswadować, że nie doprowadzi jej to do żadnego sensownego celu. W tedy rudowłosa zaczęła rozumieć, że musi sobie wszystko sama wywalczyć, że chce sama tańczyć do takiej muzyki jaką sobie wybierze. Tym samym resztę nauki w szkole poświęciła intensywnym ćwiczeniom. Uczyła się zielarstwa, obrony przed czarną magią, zaklęć, eliksirów, oraz transmutacji. Najbardziej skupiała się na tych przedmiotach które były wymagane aby móc dostać się chociażby na kurs na aurora. Spędzała godziny w bibliotece pogłębiając swoją wiedzę, prosiła nawet nauczycieli o dodatkowe lekcje po zajęciach. Oczywiście po za nauką zaklęć odbywały się tam również wykład pod tytułem, dlaczego kobieta nie powinna zajmować się czymś takim jak aurorstwo. Ale dziewczynę to tylko jeszcze bardziej motywowało. Chciała wszystkim pokazać, że będzie w stanie to zrobić, że pokona wszystkich tych którzy odradzali jej ten pomysł i stanie na szczycie góry.
Niestety czasy jakich doczekała dziewczyna nie były bezpieczne. Na ulicach słyszało się jakieś frazy o morderstwach dla wyższego dobra. Nikt nie miał wątpliwości kto za tym wszystkim stał. Ideologia Grindelwald'a była jej daleka. Czarodziej ten był dyktatorem, który omamiony swoją własną wizją świata nie umiał dostrzec tego do czego mogłoby to doprowadzić. Wtedy jeszcze Aurora nie wiedziała jak blisko może stanąć ideologi tego człowieka. Ministerstwo Magii postanowiło umieścić go na stanowisku dyrektora Hogwart'u na znak zawarcia pokoju, jakiegoś absurdalnego pokoju, który ze złożeniem broni tak naprawdę nie miał nic wspólnego. Szkoła zmieniła się wówczas nie do poznania. Wprowadzono wojskowy dryl, na lekcjach uczono czarnej magii, której Aurora nie miała najmniejszego zamiaru używać. Wówczas przekonała się, że również kary się zmieniły. Przywrócono wieszanie w lochach łańcuchami do zimnej ściany. Każdy normalny człowiek by uległ, ale nie ona. Wytresowana przez babkę była dumną arystokratką tak jak ta sobie tego życzyła. Nigdy nie ugięła przed nikim karku, a i zrobi wszystko aby dotrzeć do wyznaczonego celu. Były to naprawdę piękne cechy, szkoda tylko, że nikt tego nie umiał docenić. Pomimo trudnych warunków w szkole, puchonka nie przestała się uczyć, cały czas powtarzała sobie dlaczego to robi, i co chce osiągnąć. Dawało jej to dużo siły. Na ostatnim roku mocno skupiła się na eliksirach. Spędzała w lochach bardzo dużo czasu. Próbowała tyle razy ile musiała nawet jeżeli miało to oznaczać wysadzenie w powietrze całej sali. Jej determinacja była godna pochwały, ale w wielu kręgach raczej podśmiewano się z niej, oraz mówiono, że za wiele sobie obiecuje. Ta mimo wszystko nadal pamiętała słowa ojca "czasami warto iść pod prąd" tylko czy tym razem było to warte tego...
Ostatnia klasa i egzaminy końcowe. Dla Aurory było to coś więcej niż zwykły test sprawdzający jej umiejętności. Była to ostatnia przeszkoda która dzieliła ją od wyznaczonego celu. Gdyby tylko wtedy wiedziała jak bardzo się myliła, pewnie nie podeszła by do tego tak optymistycznie, ale dzięki temu udało się jej zdać wszystkie egzaminy można powiedzieć, że śpiewająco. Była jedną z kilku uczniów którzy ukończyli egzaminy z najwyższymi ocenami. To był chyba pierwszy raz kiedy jej babcia jak i reszta rodziny była naprawdę z niej dumna. Szkoda tylko, że jak zwykle musiała zepsuć tą uroczystą chwilę. W chwili kiedy została zapytana kim chce być odpowiedziała dokładnie to samo... Aurorem. Babka wpadła w szał, podobnie jak jej matka.Ta kłótnia jaka wywiązała się wówczas w historię rodziny Greengrass zapisze się jako największa chyba w dziejach
Ah pełnoletność, dziwny etap każdego człowieka, czy to czarodzieja czy mugola. Jest to bowiem chwila kiedy zaczynamy się zastanawiać poważniej nad tym kim jesteśmy, albo kim chcemy być, albo kim będziemy. Niedorzeczne żarty niemądrych nastolatków zmieniają się w dojrzałe decyzje dorosłych ludzi... tak by to wyglądało w wypadku normalnego czarodzieja czy normalnej czarownicy. Aurora niestety nigdy normalna nie była. Czy w chwili wejścia w dorosłość coś się zmieniło. Na pewno częściej stawiała na swoim. Na jakieś ważne spotkania wciskano dziewczynę w naprawdę ciasne gorsety i niewygodne suknie aby tylko zrobić z niej piękny oszlifowany diament, to raczej nie. Chociaż ludzie często byli pod urokiem jej lekkości, to do prawdziwej damy było jej daleko. Aurora tak na wszelki wypadek dostała zakaz od rodziny mówienia o tym kim chce zostać, oraz gdzie złożyła dokumenty, pomimo tego, że wszyscy jej to odradzali. W końcu nadszedł ten dzień do którego dziewczyna przygotowywała się tak długo... a raczej to wszyscy inni ją przygotowywali. Dostała zaproszenie na Sabat. Było to dla niej najbardziej przerażające wydarzenie. Tyle ludzi w jednym miejscu, i wszyscy mogli się na nią patrzeć. To była skomplikowana etykieta, której trzeba było przestrzegać na tyle aby nie obrazić kogoś nim się by zdążyła odezwać. Naturalnie matka oraz babka zadbały o to aby Aurora lśniła, dosłownie... tyle biżuterii i tak świecącej sukienki nie miała na sobie nigdy. Największy problem był taki, że zaproszenie dotyczyło tylko samych dzieci z konkretnych rodów. Zabawa, czy raczej bal... wszystko wyglądało cudownie, łącznie z gośćmi oraz ich ego które jakiś cudem mieściło się w salach. Dziewczyna doskonale wiedziała, że to nie jej świat. Kompletnie nie odnajdywała się na salonach, a trajkoczące damy które opiewały albo czyjeś zaręczyny, albo przechwalały się swoimi strojami wydawały się jej być strasznie puste, i oschłe. Mężczyźni na swój sposób uroczy, i bardzo kulturalni, byli monotematyczni i nie tworzyli dla Aurory dobrych kompanów do rozmowy. Mimo wszystko jakimś cudem dziewczyna wzbudziła zainteresowanie paru mężczyzn. Ciężko powiedzieć co to spowodowało. Być może jej naturalność. Najpewniej mogła to być swego rodzaju odmiana dla kogoś kto obraca się w towarzystwie samych snobów. Niestety sabat ten nie potoczył się dla niej tak jak by chciała. Trochę wyobrażała siebie jak księżniczkę która przybyła na swój pierwszy bal, ale jej bajkę przerwał list od matki, który informował ją o śmierci ukochanego ojca. Dziewczyna nie bacząc na zasady dobrego wychowania momentalnie pojawiła się w domu. Tam dowiedziała się, że ojciec był przypadkową ofiarą podczas zamieszek wywołanych przez zwolenników Grindelwald'a. Dziewczyna bardzo to przeżyła, do tego stopnia, że jej patronus przyjął formę patronusa ojca. Nie mogła w to uwierzyć, że tego szalonego, i fascynującego człowieka nie ma, że nigdy już nie zorganizuje spotkania okrągłe stołu, że nie usłyszy jego głosu, oraz tego, że życie jest za krótkie aby nudzić się w nim chociażby przez chwilę. Po śmierci ojca Aurora wróciła do rodzinnego domu, pod opiekę swojej matki. Nie oznaczało to bynajmniej wolności o której ona tak marzyła. Matka dziewczyny postanowiła kontynuować dzieło jej teściowej. Aurora nadal miała kiedyś zostać dobrze wydana za mąż, niczym koń na targowisku. Jeżeli chodzi o jej siostrę Helenę, nie dogadywały się najlepiej. Helena typowa dama, która zdaje sobie sprawę ze swoich obowiązków jakie musi wypełnić ostatecznie znalazła dobrego męża. Aurora za to, otrzymała potwierdzenie, że jej dokumenty które złożyła aby zostać aurorem zostały przeanalizowane i została przyjęta do szkolenia. Dziadkowie, oraz marka nie poruszali tego tematu. Można powiedzieć, że dla nich temat nie istniał. Za każdym razem kiedy w domu padało słowo auror wydawało się, że nagle matka ogłuchła, albo po prostu zmieniała temat. Wszyscy Greengrass wiedzieli jakie były główne wartości ich rodu, ale chodziło tutaj o układ społeczeństwa, o pewne tradycje które powinny być przestrzegane. Dziewczyna doskonale pamięta pierwszy dzień szkoleń. Naturalnie mężczyźni zmierzyli ją wyraźnie rozbawionym wzrokiem, słyszała nawet jak się zakładali o to ile wytrzyma. Rodzina dziewczyny usiłowała ukrywać przez pewien czas czym ta chce się zajmować, ale pewnych tajemnic nie da się trzymać pod kluczem całą wieczność. W końcu wydało się, że dziewczyna chce być aurorką. Naturalnie spotkało się to z bardzo krytycznym spojrzeniem jeżeli chodzi o innych arystokratów. Często podczas różnych spotkań Greengrass'ów z zaprzyjaźnionymi rodami wywiązywała się dyskusja na temat jak mogli tak nie upilnować wnuczki, że za miast już dawno mieć męża, tym bardziej, że miała ku temu predyspozycje to wolała biegać za czarnoksiężnikami.
Życie dziewczyny po szkole po za szkoleniem aurorskim nie zmieniło się tak naprawdę za bardzo. W domu nadal odbywały się nudne bankiety, matka dalej usiłowała nauczyć swoją wnuczkę jak być prawdziwą damą. A nauczyciel tańca dokładnie w takim sam sposób na nią narzekał. Helena ostatecznie w końcu wyszła za mąż, a zaraz po tych zaślubinach, Aurora zaczęła coraz częściej słyszeć wzmianki na temat tego, że ona w końcu też powinna zostać wydana za mąż. Znała swoją pozycję, doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że większa szansa była na to, że to dziadkowie znajdą jej męża, którego nawet nie będzie kochała,
i stworzy podobny związek co jej rodzice, niż to ona sobie kogoś znajdzie. Tym bardziej, że szkolenie utrudniało jej jakie kolwiek kontakty międzyludzkie. Często zdarzało się, że omijała domowe przyjęcia, czy po prostu czas nie pozwalała jej na przybycie na jakiś Sabat. Naturalnie to wszystko spotykało się z wielką dezaprobatą ze strony rodziny, i do tej pory jest to temat tabu w domu, a jeżeli ktoś odważy się go poruszyć, pewnym jest, że zakończy się to jedną wielka kłótnią podczas której padnie mnóstwo ostrych słów.
Statystyki i biegłości | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 12 | +2 |
Zaklęcia i uroki: | 11 | +1 |
Czarna magia: | 0 | Brak |
Magia lecznicza: | 0 | |
Transmutacja: | 4 | +1 |
Eliksiry: | 8 | +1 |
Sprawność: | 2 | Brak |
Język | Wartość | Wydane punkty |
Język ojczysty: angielski | II | 0 |
Język Francuski | I | 1 |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty |
Spostrzegawczość | III | 10 |
Ukrywanie się | II | 5 |
Jasny umysł | III | 10 |
Silna Wola | III | 10 |
Zielarstwo | I | 2 |
Historia Magii | I | 2 |
ONMS | I | 2 |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty |
Szlachecka Etykieta | I | 0 |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty |
Brak | - | |
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty |
Literatura (tworzenie poezji) | I | 1 |
Śpiew | II | 7 |
Literatura (wiedza) | II | 7 |
Muzyka (wiedza) | II | 7 |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty |
Taniec Balowy | I | 1 |
Taniec Klasyczny (balet) | I | 1 |
Jeździectwo | II | 7 |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty |
Genetyka (jasnowidz, półwila, wilkołak lub brak) | - | 0 |
Reszta: 2 |
Różdżka
Ostatnio zmieniony przez Aurora Greengrass dnia 20.06.17 16:16, w całości zmieniany 15 razy