(W BUDOWIE)


Siergiej

TEKST
Ben

TEKST

... i inni, przypomnijcie mi się

Oh Oli, pewnie mnie denerwujesz i pewnie w ogóle nie rozumiem czemu Sergiej się z tobą trzyma, ale może cię nawet w głębi serca trochę lubię, tylko nie chcę się do tego przyznać? Skoro byłeś u ojca Siergieja, to na pewno też często bywasz u nas w domu. Ale nie wiem jak się mieścisz

Kto jest Twoją ulubioną uzdrowicielką?

Chcę cię znać *o* Doprowadzaj mnie do białej gorączki, sprawiaj abym miała ochotę rzucać w ciebie Avadą, a ja i tak skrycie będę cię lubić Co ty na to?

Panie Ogden! Nie przychodzę z żadną propozycją przyjaźni, przychodzę w interesach. Niewiele o tobie wiem, ty niewiele wiesz o mnie i tak powinno zostać. Wynajmuje cię gdy chcę kogoś postraszyć i obić mu mordkę, a wiadomo, sam tego robić nie będę. Płacę sowicie i w terminie o ile robota jest wykonana tak jak sobie tego życzyłem. Pasuje?

Poszedłeś do Hogwaru wcześniej niż Ramsey, więc kiedy on zjawił się tam, nowy i obcy, ty już od dawna zmagałeś się z problemami szkolnego życia codziennego. Nigdy nie był ani silny ani szczególnie wysportowany, niewiele bójek zaliczył, ale miał swoich wrogów jak każdy. Może kiedy był jeszcze chłopcem, a ktoś nadepnął mu na odcisk, wykorzystał twoje złe samopoczucie wśród uczniów, postanowił cię podejść i zaproponował coś w zamian za ukaranie kogoś nieszczególnego. Pewnie zarobiłbyś za to szlaban i otrzymał naganę, ale Ramsey dług swój spłacił. Mógłbyś go znać pod innym nazwiskiem, kiedy się poznali był pod protekcją Rosiera. Po wielu latach na Nokturnie się spotkali, ale Oli pewnie by go nie poznał, nie skojarzył (choć może coś znajomego by mu świtało?) w przeciwieństwie do Ramseya. Trudno było cię przegapić, szczególnie na Nokturnie, a jeśli wiedział o tym, że trzymasz z Dolohovami mógł nie zdradzić swojego prawdziwego nazwiska, nie wspominając już o tym, że spotkali się już w szkole, ewentualnie przedstawił się innym, nieznanym, które nic by ci nie mówiło. I może raz, dwa lub więcej korzystał z twoich usług, gdy samemu nie chciał brudzić sobie rąk, albo potrzebował kogoś silnego i niezbyt bystrego.