Wydarzenia


Ekipa forum
Warsztat kowalski Flitwicków
AutorWiadomość
Warsztat kowalski Flitwicków [odnośnik]17.07.17 1:52

Warsztat kowalski Flitwicków

Nie od dziś wiadomo, że rodzina o tym nazwisku posiada dalekie goblińskie korzenie. A to właśnie gobliny znają się na metalurgii najlepiej w całym czarodziejskim świecie, w fachu tym przewyższając nawet czarodziei. Fakt ten z pewnością wpłynął znacząco na ich wrodzone umiejętności w obróbce metalu. Mały warsztat kowalski swoje życie rozpoczął na początku XIX wieku, jego pierwszym właścicielem był Aloisy Flitwick. Żmudne lata pracy przy wyrabianiu magicznego oręża zaowocowały renomą. Tak jak Ollivanderowie słyną z najlepszych różdżek, tak w warsztacie Flitwicków dostać można najlepsze florety, szpady, magiczne kusze, ale i przedmioty codziennego użytku takie jak młotki czy śrubokręty, które chętniej poddają się magii niż przyrządy skonstruowane przez mugolii. W chwili obecnej warsztat prowadzony jest przez syna pierwszego właściciela i jego dwie latorośle. Każdy, kto choć raz w życiu poznał Aloisy’ego, pamięta, jak gruboskórnym, ale i jednocześnie miłym czarodziejem był. Doświadczeni kupcy składają jednak zamówienia u starszego z braci wiedząc, że ojcu, który wyrabia najpiękniejsze narzędzia, zdarza się już pomylić zamówienia.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Warsztat kowalski Flitwicków Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Warsztat kowalski Flitwicków [odnośnik]10.08.17 23:42
Był...zmęczony. Nie tyle co fizycznie, bo był przyzwyczajony do krótkiego snu, słabego jedzenia, bytowania w nieustannej czujności - to była jego codzienność. Jednak wiele się działo przez ostatnie dni sprawiając, że demony przeszłości częściej przypominały o sobie nocą, troska o dobro Inary rosła, a zawirowywania w świecie przyprawiały o zawrót głowy, a także jej utratę. Ostatniej nocy stracił kolejnych pacjentów. Tuzin. Trzej umarli pod jego różdżką. Świat jednak toczył się dalej, do przodu i on więc się nie zatrzymywał. Chwytanie się nowych obowiązków, pracy pomagało w tym wszystkim kradnąc czas na rozmyślania i kontemplowanie nad samym sobą. Dlatego też Adrien zaangażował się w prace nad odbudową Starej Chaty. Ich Starej Chaty. Nie znał się specjalnie nad planowaniem takich przedsięwzięć - był uzdrowicielem, szlachcicem. Nigdy więc nie przymuszano (a nawet zniechęcano!) go do pracy fizycznej. Nigdy nie wbił w swoim życiu żadnego gwoździa, nie nosił desek. Szczytem pracy wykraczającym poza jego zawód było ten moment w jego życiu, gdy był młodszy i częściej odwiedzał stajnie. Wtedy zdarzało się nosić siano choć szybko dano mu do zrozumienia, że to nie wypada, że od tego jest służba. Chciał jednak pomóc. Zabrał się za to co umiał - wydawanie pieniędzy.
- Tu zaraz będzie warsztat Flitwiców. Kują konie mojemu bratu więc myślę, że powinniśmy dostać tu gwoździ i część narzędzi...młotki, piły...- przeczytał z kartki kilka pozycji przy których jeden z zakonników zdając sobie zapewne sprawę z nikłego obycia Carrowa w podobnej tematyce zakreślił i oznaczył, że to wyroby metalurgiczne i szukać ich można u kowali i rzemieślniczych sklepach - Myślisz, że takie rzeczy są faktycznie dostępne u kowala? Mają w sobie co prawda metalowe elementy no ale...hmp - zamyślił się, nie będąc przekonanym - w każdym razie zobaczymy. Myślę, że jeśli chodzi o dostarczenie tego wszystkiego to poprosimy o przygotowanie i odpowiedniego dnia przyjadę po to zaprzęgiem. Wówczas też możemy przyjechać po to we dwójkę, sprawniej nam pójdzie załadowanie tego wszystkiego - nie widział problemu z tym, by zagospodarować jeden z licznych, pustych pokoi swojej posiadłości na magazyn - Problem widzę jednak z tymi typowo mugolskimi wynalazkami - mam na myśli te teczki - oczywiście miał na myśli taczki, lecz przeinaczył je po swojemu myśląc o tym, że po takie rzeczy raczej nie powinno się jeździć zaprzęgiem latających koni.
Adrien Carrow
Adrien Carrow
Zawód : Ordynator oddziału Zakażeń Magicznych
Wiek : 46
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wznosić się i upadać jest rzeczą ludzką. Ważne jest by nie bać się na nowo rozkładać swych skrzydeł i sięgać wyżej.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1209-adrien-carrow-budowa https://www.morsmordre.net/t1234-adrien-carrow https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f52-west-yorkshire-wakefield-sandal-castle https://www.morsmordre.net/t3097-skrytka-bankowa-nr-357#50695 https://www.morsmordre.net/t1239-adrien-carrow
Re: Warsztat kowalski Flitwicków [odnośnik]11.08.17 11:17
6 maja?
Jay przejechał dłonią we włosach, czekając przy jednym ze sklepów na Ulicy Pokątnej. Obserwował przechodzących czarodziejów i czarownice, zastanawiając się jak bardzo ostatnie wydarzenia wpłynęły na ich życie. Wszyscy mieli w jakiś sposób odczuć to, co się działo i może nie każdy został przeniesiony nagłymi wyładowaniami nieznanej magii, ale na pewno miał w rodzinie lub w znajomych kogoś, kto tego doświadczył. Cała masa magicznej społeczności została wrzucona w nieoczekiwany przez nikogo wir dziwnych wydarzeń, który zmienił prawie wszystko. No, właśnie. Prawie... W pewien sposób polityka, Ministerstwo Magii, Hogwart szły ku lepszemu, jednak Jayden nie chciał od razu temu przyklaskiwać. Od tamtej nocy w której musiał zająć się ciałem swojego ucznia, coś w nim pękło i minęło zdecydowanie za mało czasu, żeby zdążyło się naprawić. Ale akurat wiedział, co oznaczają obserwacje i wyciąganie z nich wniosków, bo w końcu tym się zajmował. Nie miał jednak na to głowy i postanowił zająć się czymś innym i trafiło mu się pomaganie lordowi Carrowowi w zakupach odpowiednich rzeczy do odbudowy Starej Chaty. Pojawił się na Pokątnej parę chwil przed starszym Zakonnikiem, nie wiedząc dokładnie co mieli w planach kupować. Na pewno budowlane przedmioty, jednak to nie on posiadał ów listę. To zajęcie mogło chwilowo odwrócić jego uwagę od dziwnej wizji, której doznał podczas nocy z końca kwietnia i początku maja jak i tego co działo się z jego uczniami. Nie miał pojęcia czy zjawił się o dobrej godzinie, a to Carrow się spóźnił, czy może przyszedł za wcześnie, a uzdrowiciel pojawił się o czasie? Nie trzeba było mu mówić, że Adrien też czuł się zmęczony. Było to widać w jego postawie i chociaż Jay nie znał go praktycznie w ogóle to widywał czasami na korytarzach Świętego Munga, gdy szedł odwiedzać ojca. Odkąd był małym chłopcem ordynator kojarzył mu się z wielkim, zawsze wesołym facetem biegającym w śmiesznych fartuszkach. Raz nawet dał wielkiego lizaka siedmioletniemu Vane'owi, który siedział w poczekalni. W sumie to starszy mężczyzna w ogóle się nie zmienił od tego czasu. Gdy zrównali się krokiem, JJ jedynie słuchał swojego opiekuna, starając się nie dekoncentrować. Szczególnie że jemu przychodziło to bardzo łatwo.
- Wiem, że niektóre centaury się podkuwają i na pewno używają gwoździ, a skoro wiadomo, że tutaj też się tym zajmują... To jak najbardziej - odpowiedział na zadane pytanie. - Mam też młotek Flitwicków w Wieży Astronomicznej. Na wypadek gdyby któreś z urządzeń nie działało, więc to też można odhaczyć - dodał, zerkając za witrynę warsztatu kowalskiego. Co prawda nigdy nie był tutaj osobiście, jednak wiele przedmiotów, które znajdowały się na wystawie, widział między astronomami. W końcu nikt nie naprawiał za nich heliometrów, teleskopów... Niekiedy nie było na to czasu. Ale sam nie znał się specjalnie na konkretnych narzędziach. - Nie jest to jedyny sklep w okolicy z takim asortymentem. Mam tu listę - powiedział, sięgając do kieszeni spodni i wyciągając nieco pogniecioną kartkę, na której Evey wypisała mu godne polecenia lokale. Gdy spytała na co mu to, odpowiedział, że na odbudowę domu, bo przecież wcale tak bardzo nie mijał się z prawdą... Słysząc o zaprzęgu, momentalnie spojrzał na lorda Carrowa i uśmiechnął się szeroko. Oczywiście że miał pomóc nawet jeśli nie dotyczyłoby to wspaniałych zwierząt, ale ten pomysł również mu się spodobał. Szybko jednak został sprowadzony na ziemię i otrząsnął się, by spojrzeć na ów teczki zapisane na liście szlachcica. Przekrzywił głowę, próbując się rozczytać. - Kto to pisał? - mruknął, ale zaraz uściślił:
- To chyba taczki. Nasza gajowa używa podobnej do przewożenia dyń. Myślę, że spytać nie zaszkodzi.
Mówiąc to, wszedł do warsztatu i rozejrzał się dookoła, czując charakterystyczną, metalurgiczną woń, której nie dało się pomylić z niczym innym. Gdzieś w tle jakiś mężczyzna stał pochylony nad kowadłem i bił żelazo, ktoś oglądał podkowy, jeszcze inny płacił za wielką kuszę. Jayden zdecydowanie nie pasował do tego miejsca, ale nie przeszkadzało mu to zbytnio. Podziwiał wszystkie egzemplarze pokazowe od tych mniejszych do najmniejszych, czekając w kolejce do czegoś, co miało być chyba biurem. Z tego wszystkiego nie poruszył jeszcze tematu składki. Wiedział, że Adriena stać było, żeby wyłożyć całość, ale Vane nie mógł mu na to pozwolić.


Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4372-jayden-vane#93818 https://www.morsmordre.net/t4452-poczta-jaydena#95108 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-theach-fael https://www.morsmordre.net/t4454-skrytka-bankowa-nr-1135#95111 https://www.morsmordre.net/t4453-jayden-vane
Re: Warsztat kowalski Flitwicków [odnośnik]15.08.17 0:02
Odrywał się od ponurych myśli zachowując trochę tak, jak gdyby tamta noc nie miała miejsca. Skupiał się na tu i teraz dając się rozpraszać przyziemnym problemom i zagwozdkach, pozwalając ponieść się ekscytacji jakim było nowe doznanie - zakupy budowlanego sprzętu. Z chwili na chwilę ordynator uświadamiał sobie, że to nie do końca było takie proste pomimo posiadania listy. Głupie i mądre pytania rodziły się mu w głowie z czym też od razu na głos, bez wstydu się dzielił.
- Nie jestem przekonany co do pomysłu pożyczania sprzętu, który ma sobie przypisaną już rolę w innym miejscu. To nieodpowiednie. Tym bardziej, że wcale nie ma takiej potrzeby, mój drogi - mamy bardzo obszerny fundusz - bez jakiejkolwiek nagany w głosie wyjaśnił. Nie byli w końcu tak zdesperowani by wynosić z miejsca pracy sprzęt, a coś podobnego w głowie mu się nawet nie mieściło. Przyczyną tego był najpewniej fakt, że nie miał zwyczaju kombinowania w taki sposób bo był w końcu Carrowem - co chciał to miał nie patrząc na cenę - Skoro mówisz więc, że prawdopodobnie i takie narzędzia tam znajdziemy to weźmiemy kilka sztuk. Zawsze więcej osób będzie mogło z nich korzystać w tym samym czasie - zaproponował od razu, a następnie zmrużył ślepia próbując wypatrzyć co też jego towarzysz miał zapisane na swojej kartce. W ruchu litery jednak się rozmywały utrudniając mu zadanie. Zwolnił więc kroku, a potem się zatrzymał gdy uznał, że nie zaburzy w ten sposób przepływu masy czarodziei na Pokątnej. Następnie wymownym gestem dłoni i podarowaniem mu swojej listy zasugerował:
- Wymiana informacji...? - uśmiechną się nawet nieco konspiracyjnie, czując się jakby znów był nastolatkiem wypełniającym z kolegami jakąś tajną misję. Adrien patrzył na kartkę Vane'a kojarząc kilka miejsc bardziej z widzenia niż z potrzeby - To miejsce jest bardzo blisko. Potem możemy tam pójść i kupić pozostałe rzeczy - zauważył, pokazując palcem na jedną z linijek. Lokal faktycznie znajdował się blisko jednak ceny przez wzgląd na lokalizację mógł mieć zawyżone o czym Carrow nie mógł zdawać sobie sprawy. Spytany o autora listy podniósł uważne spojrzenie, chrząkną i zadał nieśmiało bardzo fundamentalne na ten moment pytanie - Coś z nią nie tak...? - ujmują skrawek swojej listy nie pociągając pergaminu lecz dając do zrozumienia, że nie chce ją odzyskać by zrozumieć co z nią nie tak. Nieco zakłopotany poruszył brwią - Dyktowano mi. Trochę się też śpieszyłem... - usprawiedliwił się i niedbałe pociągnięcia pióra widniejące na pergaminie - Um, w takim razie ustalone - warsztat, malarski, poprosić gajową o informacje w sprawie taczek -podsumował poruszając potakująco głową na znak postanowienia.
Po tym podeszli bliżej warsztatu ostawiając się w jakby kolejce. Carrow nie znał się kompletnie na budowlance dlatego też niespecjalnie rozglądał się po pomieszczeniu - miałoby to tyle samo sensu co kazanie człowiekowi nie mającego nic wspólnego z jeździectwem dobrać odpowiednie siodło. Adrien czekał więc na możliwość porozmawiania z profesjonalistą co też nie trwało długo:
- W czym mogę panom pomóc? - odezwał się mężczyzna za ladą o silnych ramionach
- Potrzebujemy gwoździ
- Dobrze, jakich? - mężczyzna przeszedł do konkretów, a Adrien przez chwilę patrzył na niego uśmiechając się dobrodusznie. Potem tak samo uzdrowiciel patrzył na astronoma, to znów jednak na sprzedawcę. Dłonie miał splecione ze sobą za plecami - Najlepiej prostych. Z płaskimi główkami do wbijania - wypalił nagle bez cienia zażenowania i wiarą w to, że udzielił rzeczowej odpowiedzi. Sprzedawca się jednak nieco skonsternował wyraźnie nie wiedząc co powiedzieć. Przeniósł więc w ciszy pytające spojrzenie na Jaydena.
Adrien Carrow
Adrien Carrow
Zawód : Ordynator oddziału Zakażeń Magicznych
Wiek : 46
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wznosić się i upadać jest rzeczą ludzką. Ważne jest by nie bać się na nowo rozkładać swych skrzydeł i sięgać wyżej.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1209-adrien-carrow-budowa https://www.morsmordre.net/t1234-adrien-carrow https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f52-west-yorkshire-wakefield-sandal-castle https://www.morsmordre.net/t3097-skrytka-bankowa-nr-357#50695 https://www.morsmordre.net/t1239-adrien-carrow
Re: Warsztat kowalski Flitwicków [odnośnik]17.08.17 22:54
Najwidoczniej obaj wybrali właśnie taki sposób radzenia sobie z niemiłymi wspomnieniami, które raczej nie miały zniknąć z ich umysłów. Jayden liczył jednak na chwilowo chociażby uśmierzenie tego bólu poprzez poświęcanie się innym zajęciom, których przedmiot mógł zainteresować go na tyle, by porzucił nieprzyjemności. Nieprzyjemności... Brzmiało to tak niewinnie w porównaniu z tym, co naprawdę kryło się za znaczeniem tego słowa. Odetchnął głęboko, wiedząc, że znowu dawał się porwać przykrościom, a nie na nich powinien się dziś skupić. W sumie zabawną sytuacją okazało się podjęcie tego zadania, skoro ani on, ani Adrien nie znali się na żadnych sprawach związanych z budownictwem. Jakieś proste narzędzia jak właśnie taczki czy młotki znał, ale jeśli miałby się przyjrzeć temu bliżej - jego wiedza była żałośnie mała. Na swoją obronę miał jedynie to, że nigdy nie potrzebował się na tym znać. Nie miało to jednak znaczenia, bo ktoś to musiał zrobić. Zadeklarował się i musiał przełknąć gorycz. Każda pomoc się liczyła i nie zamierzał marudzić.
- Nie pożyczanie miałem na myśli - odparł Jay, wzruszającym w tym samym momencie ramionami, rezygnując z dalszych prób tłumaczenia tego, co miał na myśli. Co do funduszy to tutaj Carrow się nie mylił. Wykładał dość pokaźną sumę na to, by zebrać wszelkie potrzebne im urządzenia, surowce i narzędzia, by Stara Chata odzyskała dawną świetność. Jayden był zaskoczony - nigdy nie musiał martwić się o pieniądze, ale jego życie toczyło się bez potrzeby skupiania się na tym materialnym środku - a jednak to co mieli w planach kupować, tanie nie było. Uzdrowiciel był lordem i szlachcicem bez dwóch zdań, jednak Vane chyba nawet nie chciał pytać jak dużą kwotę mężczyzna wyłoży. Z pewnym wstydem przejechał dłonią po siedzących w kieszeni drobnych na wydatki. Nigdy nie starczyłoby to na pokrycie całości i żałował, że nie mógł dać więcej. Owszem - miał oszczędności, ale chwilowo nie mogły być ruszone z powodu pomocy dla rodziców. Dom rodzinny nieco ucierpiał podczas anomalii i trzeba było się tym zająć, a JJ chciał mieć swój wkład. Zresztą Wieża Astronomiczna też lekko dostała, gdy nieznana siła wyrwała go z jej wnętrza. Sam zadbał o swoje miejsce pracy... Zaraz podniósł wzrok na lorda Carrowa, słysząc jego słowa. - W takim razie farby też możemy odhaczyć. Na pewno dostaniemy je w Carkitt Market. Byłem w jednym sklepiku, gdy potrzebowałem prezentu - uśmiechnął się lekko, widząc, że krok po kroku wiedzieli, co mieli robić. Współpraca była jak najbardziej mile widziana. Jay nie chciał w żaden sposób ranić swojego rozmówcy, ale zaraz szybko zapomniał o chaotycznym piśmie tylko wskazał coś palcem i skinął głową. - Drabiny i wiadra... Myślę, że można się spytać u Flitwicków czy czegoś podobnego nie maja - stwierdził, po czym znaleźli się razem ze starszym Zakonnikiem wewnątrz warsztatu. Gdy Adrien składał zamówienie, stał obok i otworzył szerzej oczy na słowa mężczyzny. Ten bez zająknięcia powiedział, czego szukali, a JJ nie zamierzał przerywać. Zaraz jednak cała trójka wraz ze sprzedawcą wyglądała na zmieszanych. Profesor nie wiedział zbytnio co powiedzieć, więc wypalił:
- Potrzebujemy co najmniej pięciu funtów długich i krótkich. I piętnastu młotków. Mają może państwo jeszcze drabiny albo wiadra? Albo wiedzą, gdzie je dostać?
- Coś duża budowa widzę - mruknął w odpowiedzi sprzedawca unosząc brwi i kręcąc głową. Chyba widział, że ma do czynienia z amatorami, ale nic nie powiedział. Zamiast tego spisał zamówienie i kontynuował:
- Drabiny to nie u nas, ale wiadra mamy. Ile ma być? Ale wiedzą panowie, że to nie będzie zamówienie na odbiór dzisiaj. Kilka dni trzeba poczekać.


Maybe that’s what he is about. Not winning, but failing and getting back up. Knowing he’ll fail, fail a thousand times,
BUT STILL DON'T GIVE UP
Jayden Vane
Jayden Vane
Zawód : astronom, profesor, publicysta, badacz, erudyta, ojciec
Wiek : 32
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowiec
Sometimes the truth
Isn’t good enough.
Sometimes people deserve more.
Sometimes people deserve
To have their f a i t h rewarded.
OPCM : -
UROKI : -
ALCHEMIA : -
UZDRAWIANIE : -
TRANSMUTACJA : -
CZARNA MAGIA : -
ZWINNOŚĆ : -
SPRAWNOŚĆ : -
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4372-jayden-vane#93818 https://www.morsmordre.net/t4452-poczta-jaydena#95108 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f113-irlandia-killarney-national-park-theach-fael https://www.morsmordre.net/t4454-skrytka-bankowa-nr-1135#95111 https://www.morsmordre.net/t4453-jayden-vane
Re: Warsztat kowalski Flitwicków [odnośnik]21.08.17 19:51
Jakoś to szło. Nie wiedzieć czemu Adrien spodziewał się, że będzie gorzej, że jego niewiedza sama w sobie okaże się gwoździem jednak do trumny, a nie budowanej chaty. Tak na szczęście nie było. Wszystko dlatego, że został odpowiednio poinstruowany, dostał listę - to nie było już dzięki temu takie trudne. Do tego i jego towarzysz wyraźnie też się zaangażował, przestudiował dostępność wymaganych narzędzi w poszczególnych sklepach co ułatwiło zaplanowanie całego wypadu, który zaczynał wyglądać coraz bardziej na przemyślany i zaplanowany. Co prawda oboje byli bardziej wysłannikami ludzi bardziej obytych w temacie ale to nic, a właściwie to jeszcze lepiej dla organizacji. Dzięki temu mogli się zająć czymś czym tylko oni potrafili. Świadomość bycia gońcem nie była wiec przykra, ani też Adrien wcale nie uwłaszczała szlachcicowi. Każdy walczył i pomagał tym, czym miał. Carrow wcale też nie poczuł się nijak urażony uwagą o mało czytelnym piśmie. Takie rzeczy go nijak nie ruszały. Był w uzdrowicielem, a mniej lub bardziej dobroduszne uszczypliwości dotyczące czcionki jaką pracownicy Munga kreślili recepty urosły do rangi wręcz legendarnych.
Gdy ustalili trasę wycieczki zakupów udali się zgodnie z założeniem najpierw do warsztatu Flitwicków. Po cierpliwym odstaniu w kolejce i zyskaniu atencji sprzedającego Adrien wyłożył bezpośrednio kawę na ławę, jak typowy klient. Nie mając jednak większego rozeznania w tym, że gwoździe mają różną długość, grubość, przeznaczenie. Niemniej był bardzo otwartym na wiedzę człowiekiem i gdyby zaszła potrzeba potrafiłby dojść do porozumienia ze sprzedawcą, posiłkując się jego doświadczeniem. Nie oszukujmy się - ten pewnie codziennie miał po kilku klientów z wiedzą Adriena. Na szczęście tym razem obyło się bez marnowania czasu. Vane poratował sytuację po mistrzowsku. Adrien popatrzył na niego z uznaniem i podziwem by zaraz zamyślić się gdy padło pytanie o wiadra.
- Z dziesięć? To chyba zawsze przydatne. Może też trochę większych? Dziesięć standardowych i pięć większych. Jeśli jest możliwość. - w wiadrach można było nosić gruz i inne sprzęty, mieszać farby i inne mazidła, a potem nawet używać przy sprzątaniu. Gdy zaś budowa się skończy, a niektóre będą w dobrym stanie to Adrien widział w nich zastosowanie bardziej medyczne na wodę i jako pojemniki do składowania okrwawionych opatrunków. Zawsze mniej bałaganu wówczas się robiło.
- Ach w takim razie, byłbym rad gdyby wysłał pan sowę, gdy będzie wszystko już skompletowane - dodał, zaraz zostawiając potrzebne informacje na potrzeby skontaktowania się. Wspólnie opłacili zaliczkę. Adrien widząc, że młodszemu towarzyszowi zależy na wkładzie nie oponował.
- Jak dostanę sowę to poślę ci swoją. Odbierzemy materiały razem i od razu zawieziemy je na miejsce budowy. Myślę, że złym pomysłem nie jest próba dogadania się w innych zakładach na odbiór późniejszym terminie. Nawet jeśli uda nam się coś kopić to może to leżeć na zapleczu. Zgarnęlibyśmy wszystko na raz za jednym zamachem - powiedział, gdy razem z Vanem po dogadaniu formalności u Flitwicków byli w drodze do kolejnego miejsca

2x zt -> tu
Adrien Carrow
Adrien Carrow
Zawód : Ordynator oddziału Zakażeń Magicznych
Wiek : 46
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wznosić się i upadać jest rzeczą ludzką. Ważne jest by nie bać się na nowo rozkładać swych skrzydeł i sięgać wyżej.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1209-adrien-carrow-budowa https://www.morsmordre.net/t1234-adrien-carrow https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f52-west-yorkshire-wakefield-sandal-castle https://www.morsmordre.net/t3097-skrytka-bankowa-nr-357#50695 https://www.morsmordre.net/t1239-adrien-carrow
Re: Warsztat kowalski Flitwicków [odnośnik]02.11.17 11:49
7 maja?

Miał świecić przykładem i poważnie wziął to sobie do serca, rozumując, iż posłuch wśród Rycerzy był nagrodą, na jaką musiał zapracować. Złożenie Czarnemu Panu czterech ofiar - z niewinnego istnienia, brudnego mugola, brukającego świat swoją obecnością, żałosnej miernoty, sprowadzającej hańbę na czarodziejów oraz z samego siebie - w mniemaniu Magnusa nie wystarczyło, by swobodnie korzystać z nadanych mu przywilejów. Mroczny Znak symbolizował jego posługę, zniewolenie i oddanie Lordowi Voldemortowi, uczynił jeszcze zbyt mało, by zabawiać się z podległymi mu towarzyszami. Rozpracowywał to na trzeźwo: nie wzgardziłby żadną możliwością urośnięcia w Jego oczach lub, co bardziej prawdopodobne, ochotnego wykonania swego obowiązku. Nie licząc na pochwałę, gdyż Magnusowi powinno po prostu zależeć. Póki Wywerna była chyboczącą się kupą gruzu, garstką popiołu w niebezpiecznym zaułku Śmietelnego Nokturnu, działalność Rycerzy stała pod znakiem zapytania; nie mogli w nieskończoność spotykać się w przybytku Rosiera, prędzej czy później ktoś na pewno zorientowałby się, że wcale nie są miłośnikami baletu i syrenich wdzięków. Dmuchał na zimne, lecz oczywistość kuła w oczy, nawet te przesłonięte bielmem szaleństwa: Biała Wywerna musiała zostać wzniesiona od samych fundamentów, trwalsza, mocniejsza, bezpieczniejsza, a przede wszystkim, anonimowa. Hulaki tęsknili za ciemnym, zadymionym barem, pośrednicy nielegalnych transakcji z desperacji sprzedawali się w porcie, wspominając złote czasy, gdy schronienie zapewniał im owiany złą sławą przybytek. Czysty, jak na nokturnowe standardy, opieczętowany twardymi zasadami. Pozory myliły, nie każdy mógł wejść do środka, a ci, których spotkał ten zaszczyt, stwarzali idealną ludzką zasłonę dymną dla politycznych gierek, z namiętnością toczących się w zacisznych kuluarach. Wyjątkowo jednak, Magnus musiał przyznać - nie cierpiał tych nadmuchanych autokonfesji - że nie poradzi sobie samemu. Pozostali Śmierciożercy i Rycerze zrobić zaś mogli niewiele więcej od niego, gdy okazywało się, iż arystokratyczne pochodzenie, ciężka sakiewka lub biegłość w sztuce najmroczniejszej magii nie wystarczy, by odbudowa Białej Wywerny ruszyła pełną parą. Znajomość tych kilku zaklęć mogła niedługo okazać się niezwykle przydatna, aczkolwiek na razie nie pchała do przodu ku osiągnięciu celu. Magnus zyskiwał za to niepowtarzalną okazję oswojenia się z najpiękniejszą sztuką retoryki, chociaż nie sądził, by stado (choćby nie wiadomo jak duże) półgoblinów długo opierało się przed jego urokiem osobistym. W ostateczności, za pazuchą skrywał cisową różdżkę, chociaż żywił głęboką nadzieję, iż dzisiaj zabawi się inaczej. Bez magii nie zmieniał się w kalekę, a obecnie odnajdywał przyjemną satysfakcję z faktu, że służba może nosić znamiona nieco sadystycznego hobby. Do zagraconego warsztatu wszedł z Cadanem ramię w ramię - teleportowali się przy głównej ulic praktycznie jednocześnie, kilka minut przed umówionym czasem. Umiał wprowadzać lękliwą atmosferę niepokoju, lecz niekoniecznie przez ordynarne wystawianie pod drzwiami i wulgarne wgapianie się przez zastawioną szybę do środka sklepu. Wbrew pozorom, umiał okazać subtelność. Goyle, z charakterem uciosanym przez morskie fale mógł okazać się w ich duecie tym bardziej gruboskórnym; nie miał pewności, lecz bez zastrzeżeń brał go za kompana. Nieco egoistycznie szukał okazji do spłacenia nieopatrznie zaciągniętego długu, ale implikowało to jednocześnie zaufanie do Cadana.
-Dzień dobry - rzucił w przestrzeń, sklepik wydawał się opustoszały, jednie wyostrzając słuch, dało się usłyszeć rytmiczne, dźwięczne uderzenia metalu o metal, dobiegające najpewniej z zaplecza - jak sądzisz, czy jakość ich wyrobów rekompensuje lekceważący stosunek do klienta? - spytał Goyle'a, ruszając nieśpiesznie w głąb sklepu. Mrużąc oczy przyjrzał się starej, metalowej lampie, z dziwnie wydłużonym dzióbkiem, lecz to srebrny floret ostatecznie obdarzył uwagą, gładząc szczupłymi palcami finezyjnie zdobioną rękojeść.
Magnus Rowle
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Warsztat kowalski Flitwicków GleamingImpressionableFlatfish-small
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4426-magnus-phelan-rowle https://www.morsmordre.net/t4650-korespondencja-m-p-rowle-a https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f310-cheshire-farndon-posiadlosc-rowle-ow https://www.morsmordre.net/t4652-skrytka-bankowa-nr-1118 https://www.morsmordre.net/t4786-magnus-rowle
Re: Warsztat kowalski Flitwicków [odnośnik]21.11.17 12:00
Wiedział, że wspomoże odbudowę Białej Wywerny, to była tylko kwestia czasu. Nie próżnowali, spotykając się ledwie dwa dni po dość niefortunnym spotkaniu ze wszystkimi Rycerzami w La Fantasmagorie. Cadan nie wiedział co myśleć o tej farsie, wszakże obie strony miały swoje racje oraz słuszność w działaniu, jednakże spodziewał się czegoś zupełnie innego. Zastawszy po powrocie tak smutny widok jak zgliszcza ich jakże ulubionego lokalu oraz zaufania względem każdego z członków organizacji odczuł niemalże prawdziwe przygnębienie. Gdyby nie istotny fakt zranionej na wskroś duszy być może pochyliłby się mocniej nad zagadnieniem wymykającym się z ram pojmowania nowej rzeczywistości. Niestety zajęty swoją własną tragedią, trawiony żalem oraz niezrozumiałą chęcią zemsty nieskierowaną w nikogo żywego i materialnego, uciekał od kolejnych ciężarów odpowiedzialności. Odrzucał piętrzące się problemy, nie układał na barkach kolejnych trosk, chociaż posiadał świadomość, że powinien. W ignorowaniu otoczenia był najlepszy, Caelan przekonał się o tym wiele bolesnych razy kiedy to jego młodszy brat nie angażował się w rodzinne tradycje, pomagając tyle o ile. Przybycie jego przyjaciela całkowicie odmieniło młodego buntownika, zaczął wręcz wierzyć, że wszystkie morza oraz oceany przeznaczone są właśnie im. Oni zaś są ich władcami. Niepokonani, nieustępliwi, nieulękli. I wszystko trafił szlag skrywając każde jedno pragnienie blondyna w bezkresnej toni lodowatej, szalejącej wody.
Wolał wierzyć, że stało się tak za sprawą pierwszomajowych anomalii, chociaż niestety coś z tyłu głowy podpowiadało mu, że jego zrujnowane życie zrujnował ktoś inny niż zwykły przypadek doprawiony szczyptą straceńczej magii. Nie miał na to żadnych dowodów, zresztą i tak obwinił swoich braci o zaniedbanie swych obowiązków, może nawet wsparcie przeklętej pogody. Goyle zatem pozostawał nabuzowany, łaknący krwi, zatracający się we własnych chorych wizjach, w których za śmierć przyjaciela mieli zapłacić przypadkowi ludzie. W tym przypadku skażonych goblińskimi korzeniami powodującymi w mężczyźnie odrazę. Tym chętniej bieżał na spotkanie z Magnusem. Cel, jaki im przyświecał, znajdował się raczej gdzieś na dnie priorytetów wzburzonego niczym morze podczas sztormu Cadana. Pozornie wyglądał spokojnie kiedy ściskał dłoń towarzysza na powitanie, chociaż od czasu do czasu drżały mu powieki oraz kąciki ust unosząc się niekontrolowanie do góry.
Pchnęli drzwi do środka, zaklinacz od razu zaczął rozglądać się wokół. Masa drewnianych półek oraz metalowych elementów, specyficzny zapach pracy, którego prawdopodobnie Rowle nigdy nie doświadczył, coraz bardziej napędzał młodszego z mężczyzn do działania.
- Lepiej dla nich, żeby tak było - odpowiedział zachrypniętym głosem, również udając się w głąb pomieszczenia. Dotarli aż do zaplecza, gdzie Goyle kątem oka dostrzegł poruszającą się sylwetkę. Od razu jednym ruchem wyciągnął z kieszeni różdżkę kierując ją na pracownika, prawdopodobnie jednego z Flitwicków.
- Adolebitque - wypowiedział starannie, chociaż bardzo szybko, chcąc zadbać o element zaskoczenia. Czarna magia zwłaszcza teraz bywała naprawdę kapryśna oraz nieprzewidywalna, lecz Cadan rzadko kiedy przejmował się konsekwencjami swoich działań. Pracował zdecydowanie, szybko, obecnie dodatkowo wspierany adrenaliną oraz motywacją zakrawającą o prywatę. Miał nadzieję, że w ten sposób zyskają na czasie kiedy to sięgną po różdżkę ofiary i od razu przejdą do sedna, ponieważ nie mieli zbyt wiele czasu. Nie wiedzieli kiedy przybędzie wsparcie lub nieproszeni świadkowie. Jednocześnie wiedział, że w razie niepowodzenia Magnus z chęcią go wyręczy, wtedy pozostanie już tylko zabarykadowanie drzwi oraz uprzejme wymuszenie pomocy na szczytny cel, jakim było wsparcie oddane Rycerzom dzielnie walczącym o zachowanie w świecie magii czystości krwi. Można powiedzieć wręcz, że właśnie wyświadczali światu przysługę.


make you believe you're bigger than life
no one cares if you'll live or die

larynx depopulo
and I know you're not my friend




Cadan Goyle
Cadan Goyle
Zawód : zaklinacz przedmiotów, poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
waiting for the moment to strike
to take possession
to take your h e a r t
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5368-cadan-goyle#121340 https://www.morsmordre.net/t5383-poczta-cadana#121562 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f219-dzielnica-portowa-orchard-place-4 https://www.morsmordre.net/t5384-skrytka-nr-1336#121565 https://www.morsmordre.net/t5385-cadan-goyle#121566
Re: Warsztat kowalski Flitwicków [odnośnik]21.11.17 12:00
The member 'Cadan Goyle' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 87

--------------------------------

#2 'k10' : 9

--------------------------------

#3 'Anomalie - CZ' :
Warsztat kowalski Flitwicków HXm0sNX
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Warsztat kowalski Flitwicków Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Warsztat kowalski Flitwicków [odnośnik]21.11.17 13:03
Wnętrze malutkiego sklepiku drżało napompowane magią, nieznaną Magnusowi, charakterystyczną dla rozumnych stworzeń, zdolnych posługiwać się czarami bez użycia różdżek. Plotki o goblińskich korzeniach Flitwicków musiały kryć w sobie ziarno prawdy; kunsztownie wykonane przedmioty na szklanej ekspozycji lśniły bardziej, niż wypolerowane srebra w posiadłości Magnusa i zdawały się oddychać - dopowiadał sobie nierzeczywiste fragmenty historyjki, nie umiejąc ukryć podziwu dla cacek wystawionych na eleganckich poduszeczkach. Wybrał najlepiej - spośród groma rzemieślników decydując się na odwiedzenie warsztatu owianego złą sławą, bo prowadzonego przez nieludzi. Pachołkowie mogliby w jego imieniu przekroczyć progi owego przybytku, acz wyjątkowo nie czuł hańbiącej ujmy, jaka miałaby napłynąć podczas płynnej konwersacji z półgoblinem. Rozmowa innego kalibru potoczy się najpewniej w przeciwnym kierunku, niż zwyczajowe konfrontacje z klientami, do jakich Flitwick przywykł przez lata świadczenia swych usług. Miał jasne wymagania, bez żadnych kruczków formalnych i spisanym drobnym drukiem klauzuli na końcu umowy, zresztą nieistniejącej. Nie postawiłby parafki na tym samym dokumencie, skażonym dotykiem parszywego mieszańca, aczkolwiek słowne deklaracje znaczyły dla Rowle'a mniej więcej tyle, ile Wieczysta Przysięga. Nieobwarowana groźbą śmierci, niemniej jednak Magnus był człowiekiem honoru - skurwysynem, który dotrzymywał obietnic. Co pozostawało tajemnicą dla biednego Flitwicka, kompletnie zdezorientowanego sytuacją, w jakiej się znalazł, wepchnięty siłą do potrzasku, między dwójkę rosłych mężczyzn, postawniejszych i wyższych od niego o dobre pół metra. Magnus miał nadzieję, że obowiązek prędko zmieni się w niemalże zabawę dziecięcych sadystów, z upodobaniem męczących chłopca służącego tudzież retoryczne ćwiczenie z dźwięczną groźbą w krwawym tle; nie posądzał półgoblina o zapierające dech w piersiach zdolności magiczne, ukierunkowane na coś innego, niż wytwarzanie zaklętych przedmiotów. Rasa predestynowała go do służby czarodziejom - przegrane wojny jego przodków powinny skutecznie wbić do pustej głowy mantrę uległości oraz całkowitego posłuchu. Nie życzył sobie gorejącej walki tutaj, a nabuzowanie Cadana nie mogło umknąć jego uwadze. Jeśli ktokolwiek był bardziej niecierpliwy od niego, to właśnie Goyle (cecha niepożądana u wielkiego żeglarza?), więc musiał utrzymać w ryzach i swego towarzysza i Flitwicka, wciąż nieobecnego, wciąż kryjącego się poza zasięgiem wzroku Magnusa.
-Cadanie, doprawdy, m i nie musisz grozić - odparł z lekkim uśmiechem, wyciągając floret z pochwy, by przesunąć palcami po cienkiej klindze. Ostrej, chłodnej, o gładkiej fakturze, przypominającej szpilę, zdolną do przebicia serca perfekcyjnym ciosem. Odłożył broń na miejsce, pieczołowicie wyrównując metkę z zawrotną ceną wypisaną pochyłym pismem i nieśpiesznie ruszył wzdłuż półek, kierując się do źródła metalicznego dźwięku. Do całkiem przyjemnej melodii pracy dołączyło sapanie - prawdopodobnie młotek był za ciężki, jak na tak drobne ręce, muszące odpoczywać po trzech uderzeniach - i Rowle wyzbył się wątpliwości, czy podążają we właściwym kierunku. Przez uchylone drzwi prowadzące najpewniej na zaplecze ujrzał przygarbiony, pochylający się cień nadzwyczaj niskiego mężczyzny, lecz zanim zdołał cokolwiek rzec, Cadan niezwykle efektywnie rzucił czarnomagiczne zaklęcie, przed jakim pochłonięty swoją robotą Fliwtick nie miał żadnych szans, aby się obronić.
-Mój towarzysz bardzo nie lubi braku kultury. Przywitaliśmy się, ale nikt nam nie odpowiedział - wyjaśnił, chłodnym, acz uprzejmym tonem, zamykając za sobą drzwi i siadając naprzeciw skrępowanego Flitwicka - zaczniemy jeszcze raz: dzień dobry - powiedział wyraźnie, protekcjonalnym tonem, jakby przemawiał do dziecka, a nie półmęczyzny, zapewne starszego od samego Magnusa - pański warsztat cieszy się bardzo dobrą renomą, nawet wśród prawdziwych czarodziejów. Musi pan jednak wiedzieć, że reputację półgoblina jest niestety wątpliwa i niezwykle chwiejna - wyraził głębokie ubolewanie nad wrodzoną wadą genetyczną - Oczywiście nie chce pan doświadczyć takiego napiętnowania ze strony wysoko postawionej klienteli. Możemy panu w tym pomóc - zaproponował radośnie, po raz pierwszy uśmiechając się do Flitwicka, drapieżnie, nieprzyjemnie. Pozował na zbawcę, a był przecież jego najgorszym koszmarem. Czekającym na wdzięczność i całowanie stóp w ramach marnych podziękowań.
-Insinuato - machnął różdżką od niechcenia, chcąc przywołać przydatny rekwizyt. Zasada kija sprawdzała się zawsze, nawet najtwardszą sztukę można było złamać.
Magnus Rowle
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Warsztat kowalski Flitwicków GleamingImpressionableFlatfish-small
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4426-magnus-phelan-rowle https://www.morsmordre.net/t4650-korespondencja-m-p-rowle-a https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f310-cheshire-farndon-posiadlosc-rowle-ow https://www.morsmordre.net/t4652-skrytka-bankowa-nr-1118 https://www.morsmordre.net/t4786-magnus-rowle
Re: Warsztat kowalski Flitwicków [odnośnik]21.11.17 13:03
The member 'Magnus Rowle' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 52

--------------------------------

#2 'k10' : 1

--------------------------------

#3 'Anomalie - CZ' :
Warsztat kowalski Flitwicków NI6jqor
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Warsztat kowalski Flitwicków Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Warsztat kowalski Flitwicków [odnośnik]26.11.17 18:43
Szło dobrze, może nawet zbyt dobrze. Zgromił nieprzyjemnym wzrokiem Magnusa, kiedy ten wypowiedział jego imię. Nie powinni się tak obnażać, nie wiedzieli z kim mieli do czynienia. I chyba nie zamierzali pośrednika transakcji zabijać, zatem zawsze ów pracownik mógł okazać się niewygodnym świadkiem. Dobrze, że sytuacja wymiany dowcipnych uwag działa się jeszcze w głównej izbie, nie zaś na zapleczu. Dzięki temu potencjalna ofiara nie dosłyszała słów towarzysza Cadana.
- Tobie nie zamierzam - odparł dziwnie lekko na jego słowa. Nabuzowanie pozostawało, przynajmniej do czasu nadejścia odprężenia, dokładniej to pojawiającym się wraz z wypowiedzeniem inkantacji czarnomagicznego zaklęcia. Naprawdę silny promień opuścił cyprysową różdżkę godząc niespodziewającego się niczego gospodarza przybytku. Z jego gardła wydobyło się kilka donośnych jęków bólu będących wspaniałą melodią dla żeglarskich uszu. Zawzięta do tej pory twarz blondyna wykrzywiła się w lekkim, chociaż pełnym zadowolenia uśmiechu. Żwawym krokiem pokonał dzielącą go od ofiary odległość, z rozpędu kopnął go na wysokości brzucha posyłając tym samym mężczyznę na stojące nieopodal krzesło. Skrępowany półgoblin w międzyczasie upuścił swoją magiczną broń, która upadła z głuchym brzękiem o drewnianą podłogę. Goyle nie krępował się schylając po ten niezwykle cenny przedmiot. W czasie przemówienia starszego Rycerza odrzucił jak najdalej wszystkie młotki, mogące stać się potencjalnym narzędziem zbrodni dla kowala. Wszakże woleli uniknąć obrażeń.
Niestety Rowle nie miał tyle szczęścia. Młodszy czarodziej spojrzał na niego z dawką niepokoju kiedy zaobserwował krew oraz zmiany skórne na jego ciele. Nie zwiastowało to niczego dobrego, lecz musiał skoncentrować się na wierzgającym zakładniku, którego krótkie nóżki uratowały Cadana przed kopnięciem w głowę podczas obierania mu różdżki.
- Dobrze - rzucił sucho w przestrzeń, nie dając do zrozumienia o co konkretnie mu chodziło wypowiadając to jedno słowo. Zresztą, powiedział je bardziej do siebie niż kogokolwiek innego obecnego na zapleczu.
- Skoro powitania mamy już za sobą, przejdźmy do konkretów - zaproponował jakże profesjonalnie, co najmniej jakby zajmował się pertraktacjami z bonusem do zastraszania przynajmniej raz dziennie. Oparł się pośladkami o niewielki stolik po prawej stronie, w lewej dłoni nadal dzierżył magiczne drewno, mające służyć jako gwarant posiadania argumentów nie do odparcia.
- Wierzę, że jesteś rozsądnym człowiekiem czy kimkolwiek tam jesteś - zaczął, po czym dość lekceważąco machnął wolną ręką sugerując, że nie zamierzał roztrząsać pochodzenia ich ofiary. - Dlatego nie zrobisz niczego głupiego - zaakcentował wyraźnie ich życzenia. - Jak widzisz, pomimo anomalii świetnie radzimy sobie z zadawaniem bólu. Nie chcesz nas prowokować - zawyrokował, nieprzyjemnym wzrokiem wpatrując się w wierzgającego czarodzieja. - Jak już mój serdeczny przyjaciel Trevor powiedział, chcemy panu pomóc panie Flitwick. Lecz najpierw to pan musi pomóc nam. Sprawa dotyczy potrzeby dużej ilości gwoździ, śrubek, młotków oraz innych produktów z pana asortymentu. Chcemy otrzymać ich jak najwięcej, wszystko oczywiście w słusznym celu - wyraził swoje życzenia obracając różdżkę w dłoni oraz tym samym tracąc na chwilę kontakt wzrokowy z ofiarą. - W zamian nie zabijemy pana ani pana rodziny. Szczególnie szkoda byłoby pańskiej słodkiej córki, niestety nienadającej się na skrzatkę, za to sprawdziłaby się jako manekin ćwiczebny - dodał, teatralnie się zamyślając, jakoby faktycznie rozważał możliwe zastosowania pomiotu półgoblina. Tak naprawdę nie było zbyt wiele opcji. - Zanim wyrazi pan swoją odpowiedź na głos, radzę zachować rozwagę. Jeśli nam się ona nie spodoba, Trevor nie zawaha się przed zadaniem panu bólu - zapowiedział, żeby nie było między nimi niejasności. Byłoby to niesamowitą stratą. W duchu bawił go ten kamuflaż imienny, jednakże z nadmiaru ostrożności nikt nie umarł, zaś w przeciwną stronę to i owszem. Nie chcieli wszakże umierać, mieli swoje plany na życie. Dlatego Goyle wierzył, że cała misja okaże się sukcesem, a Flitwick nie będzie stawiał bezsensownego oporu. Niestety był na straconej pozycji. Lepiej było jej nie pogarszać.


make you believe you're bigger than life
no one cares if you'll live or die

larynx depopulo
and I know you're not my friend




Cadan Goyle
Cadan Goyle
Zawód : zaklinacz przedmiotów, poszukiwacz artefaktów
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
waiting for the moment to strike
to take possession
to take your h e a r t
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5368-cadan-goyle#121340 https://www.morsmordre.net/t5383-poczta-cadana#121562 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f219-dzielnica-portowa-orchard-place-4 https://www.morsmordre.net/t5384-skrytka-nr-1336#121565 https://www.morsmordre.net/t5385-cadan-goyle#121566
Re: Warsztat kowalski Flitwicków [odnośnik]26.11.17 18:43
The member 'Cadan Goyle' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 73
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Warsztat kowalski Flitwicków Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Warsztat kowalski Flitwicków [odnośnik]28.11.17 0:16
Brwi nieznacznie drgnęły, czoło przecięły poziome zmarszczki, sugerując - rozdrażnienie, rozbawienie? - Cadan mógł przebierać wśród możliwości, usiłując ustalić samopoczucie Magnusa, który prócz tego drobnego gestu nie uczynił nic, by skomentować jego słowa. Odwrócił się plecami do swego towarzysza, nieśpiesznym, leniwym krokiem podążając w kierunku światła, po drodze machinalnie dotykając napotykanych przedmiotów. Jak dziecko: badał fakturę zagradzających mu drogę zabawek, czujnym wzrokiem omiatał zakamarki sklepu, palcami zapamiętywał wszelkie zgrubienia oraz nierówności metalowych elementów, badanych przezeń z najwyższą dokładnością. Był szczerze zaintrygowany tak prostymi narzędziami - tutaj i łom zdawał się miniaturowym dziełem sztuki - jak i finezyjnymi przedmiotami o dziwacznym kształcie i nieznanym przeznaczeniu. Każdy element jakby drżał, przepełniony magią, zdradzając swój potencjał oraz maestrię ich twórcy - na nieszczęście Flitwicka. Talent mógł jednak okazać się przekleństwem; zwykły wyrobnik nie przykułby uwagi Magnusa, zasłużyłby raczej na wzgardę i splunięcie pod nogi, po stokroć lepszy los od tego, co czekało nieświadomego jeszcze półczłowieczka. Rumieniec gorzejący na obliczu Cadana i dziki płomień rozświetlający oczy sugerował poruszenie, skrajną niecierpliwość oraz powoli wyzwalaną agresję, agresję, jakiej Rowle nie zamierzał zapobiegać. Flitwick był im potrzebny żywy, ale próbka możliwości Goyle'a nie mogła zaszkodzić w osiągnięciu ich szczytnego celu. Ból wyzwalał lęk, odwrotnie proporcjonalnie do giętkiej mowy, ubranej w odpowiednie piórka lelka wróżebnika. Mogli wieszczyć śmierć lub stać się marą z bajań pospólstwa, a przyjęcie wariantu legendy leżało w gestii oplecionego rozgrzanym łańcuchem półgoblina, już cicho kwilącego na swym tronie. Brakło mu insygniów władzy, toteż Magnus wystarał się o jeden z tych symboli, przypłacając użycie czarnej magii niepokojącymi zmianami. Wyczuł słabość, krew cieknącą z nosa, mdłe ciepło zalewające usta niewielką ilością lepkiej mazi. Skostniałe ręce zabarwiły się seledynowymi sińcami, uwydatniając żyły - lecz ściskał w garści różdżkę oraz bat z tą samą siłą, nieodjętą przez przykre objawy. Zignorowane.
Strzelił krótko z bicza dla zaakcentowania uwagi, także Cadana, bezpodstawnie pastwiącego się nad Flitwickiem. Pojmował ideę zabawienia się z zakładnikiem, lecz wolałby (wyjątkowo) nie przelewać niczyjej krwi, także tej, należącej do półmężczyzny. Póki był im potrzebny.
-Nie będzie nas prowokować - odparł ostro, spoglądając przy tym nie na ich ofiarę, a na Goyle'a, traktującego ich zadanie stanowczo zbyt beztrosko. Zrobienie Flitwickowi krzywdy, okaleczenie go stanowiło kaprys, zachciankę rozpieszczonego książątka, umilenie nieco nudnawej lekcji władania słowem, uzupełnionym o strojenie groźnych min, na co Rowle nie pozwalał. Liczył, że Cadan zrozumie nieme ostrzeżenie i spuści z tonu, po wszystkim może mu urządzić obławę na gobliny. Przewrócił oczami, słysząc z ust swego towarzysza obco brzmiące imię, dość to przewidywalne, ale jeśli trzymało się go szczęście, Flitwick nie znał Magnusa. Czasami przeoczało się nagłówki gazet.
-Zależy nam na dyskrecji. Podam panu adres, pod który niezwłocznie dostarczy pan wskazane materiały. Gwoździe, śruby, wszelkie metalowe elementy wykończeniowe. Lampy, haki, gałki do drzwi, wszystko najlepszej jakości. Proszę nie zadawać pytań - rzekł cicho, nie siląc się na podnoszenie głosu. Mógłby nawet szeptać, przekonany, że Flitwick wyszedłby ze skóry, aby usłyszeć jego wymagania. Nie podchwycił barwnej opowieści Cadana, pozostając zimnym i względnie obojętnym - różdżka oraz bat dzierżony w dłoni budował wizerunek skuteczniej, niż rzucane w emocjach groźby, groźby rzucane na oślep. Raniły dotkliwie, lecz nie dosięgały punktów krytycznych, co postanowił uczynić swym zadaniem. Złożył rzemienny bat kilkakrotnie, po czym od niechcenia lekko uderzył się nim w otwartą dłoń, wywołują nieprzyjemne dźwiękowe wrażenie; półmęczyzna mógł domniemywać, iż zadanie ciosu w skórę z łatwością ją rozerwie, powodując otwartą, jątrzącą się ranę.
-To upokarzające, kiedy mężczyzna nie potrafi zapewnić swym bliskim bezpieczeństwa - rzekł, w odległym zamyśleniu podchodząc do biureczka i przyglądając się fotografii, na której została uwieczniona cała rodzina ich ofiary. Zarówno matka, jak i córka przewyższały Flitwicka co najmniej o głowę - co boli bardziej? Trzydzieści razów kańczugiem na nagie plecy, czy świadomość, jak bardzo ich pan zawiódł? - spytał, prawie pogodnie, z uprzejmym zainteresowaniem, choć podszytym aksamitną nutą ostrzeżenia. Niech waży swe słowa, mogące kupić mu obecnie więcej, niż złoto, wybrzuszające kieszonkę w butonierce.
Magnus Rowle
Magnus Rowle
Zawód : reporter Walczącego Maga
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
O mój słodki Salazarze, o mój słodki
Powiedz mi, że warto
Że przejdziemy przez to wszystko gładko
Będzie wiosna dla mych dzieci przez kolejne tysiąc lat
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Warsztat kowalski Flitwicków GleamingImpressionableFlatfish-small
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4426-magnus-phelan-rowle https://www.morsmordre.net/t4650-korespondencja-m-p-rowle-a https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f310-cheshire-farndon-posiadlosc-rowle-ow https://www.morsmordre.net/t4652-skrytka-bankowa-nr-1118 https://www.morsmordre.net/t4786-magnus-rowle
Re: Warsztat kowalski Flitwicków [odnośnik]29.11.17 12:43
Praca zawsze pochłaniała Flitwicka całkowicie, była jego miłością, pasją, powietrzem, dzięki któremu ciągle chodził po tym świecie, nie mogąc nadziwić się swemu szczęściu. Posiadł wszystko, co człowiek - lub goblin - mógł zapragnąć, a łagodny charakter i niezwykłe usposobienie pozwalały mu po prostu cieszyć się z błogosławieństw losu, hamując chciwość. Miał przepiękną, wierną mu żonę. Miał zdrową córkę, uśmiechającą się szczerze i radośnie każdego ranka. Miał własny zakład, prosperujący coraz lepiej, będący zarazem prywatnym królestwem. Anomalie oszczędziły zarówno bliskich, jak i warsztat kowalski a maj postąpił z nim wyjątkowo łagodnie, pozwalając mu nieśmiało liczyć na to, że szczęście utrzyma się w jego życiu, chroniąc go miękką chmurką od tych wszystkich tragedii, spotykających czarodziejski świat.
Mylił się jednak - i to niezwykle boleśnie. Nic nie zapowiadało tragedii, pracował jak zawsze, w pocie czoła, myślami będąc przy swej drobiazgowej kowalskiej róbotce; nie spodziewał się gości ani, tym bardziej, palącego łańcucha, pętającego ręce, lśniącego w półmroku pracowni. Potem: wszystko działo się szybko, zbyt szybko, by przejęty bólem i koszmarnym szokiem Flitwick mógł zapamiętać szczegóły bądź zareagować w jakikolwiek sposób. Stracił różdżkę, jedyną możliwość obrony, równie gwałtownie tracąc godność i panowanie nad sytuacją. Wierzgał nogami, z mięsistych ust wydarły się okrzyki bólu i przekleństwa, ale nie mógł zrobić nic więcej - oprócz obserwowania rozbieganymi, małymi oczkami dwójki nieznajomych. Uderzony brzuch pulsował bólem, krzesło wydawało się najeżone ostrzami, a obcy goście - postradali zmysły.
- Czy wy...powariowaliście? - pisnął słabiutko. Zdezorientowany, nie był w stanie przyswoić wszystkich dyspozycji; gniew mieszał się z bezsilnością a paraliżujący strach uniemożliwiał zebranie myśli. Wierzgnął ostatni raz krótkimi nóżkami, po czym opadł na oparcie, oddychając ciężko. - W niczym wam nie pomogę, bandyci! Hultaje! - wycedził z mocą, chociaż wyraźnie zbladł, gdy Magnus podszedł do biurka i zaczął mówić o jego rodzinie. Zagryzł usta i pokręcił gwałtownie głową, odnajdując w sobie resztki sił i godności. - Okrutnicy, jak śmiecie mówić tak o mojej rodzinie! - jęknął, mimowolnie próbując przypomnieć sobie stawkę, o jaką właśnie toczyła się nierówna gra. Nie rozumiał, nie pojmował tej sytuacji; po co dwójce dobrze ubranych mężczyzn była pomoc kowala? Wyglądali na takich, którzy mogą sobie na to pozwolić: dlaczego więc nachodzili go, strasząc czarną magią? Ostatkiem sił wierzgnął nogami, z nadzieją, że dosięgnie któregoś z nich, lecz zamiast tego wywrócił się do tyłu wraz z krzesłem.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Warsztat kowalski Flitwicków 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Warsztat kowalski Flitwicków
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach