Wydarzenia


Ekipa forum
Salon
AutorWiadomość
Salon [odnośnik]20.07.17 15:38

Salon

Salon na poddaszu jest miejscem, z którego korzysta głównie Serah - druga współlokatorka woli zajmować godzinami kuchnię. Pomieszczenie, podobnie jak całe mieszkanie, jest wysokie i przestronne, do tego dość jasne. Meble zaproponowane przez właściciela wyglądają jak przypadkowy zbiór gratów - przed zastosowaniem kilku zaklęć upiększających, kanapy i fotele pokryte były wieloma plamami, a ich kolor również znacząco odbiegał od oryginału. Jedyne, czego Serah postanowiła nie odnawiać, jest wytarta, drewniana podłoga i rząd obdartych słupów. Najbardziej zastanawiającym elementem salonu jest obraz z ruchomymi postaciami - Serah dostała go od koleżanek z pracy na dwudzieste piąte urodziny.


I will carry you here in my heart
You'll remind me
That come what may, I know the way
Serah Skeeter
Serah Skeeter
Zawód : autorka poradników miłosnych, plotkuje dla Czarownicy
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
She would always like to say,
"Why change the past,
when you can own this day?"
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4414-serah-skeeter-budowa https://www.morsmordre.net/t4529-okno-serka#96349 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f327-pokatna-18-31 https://www.morsmordre.net/t4888-serah-skeeter#105995
Re: Salon [odnośnik]20.07.17 16:33
|23 kwietnia

Wczoraj ponownie dostałem wpie... kwiaty. No dobra, nie dostałem kwiatów. Życie nie miało w zwyczaju mi ich dawać; miało w zwyczaju dawać mi natomiast wpierdol. Solidny wpierdol. Choć bardziej niż od życia dostawałem go od innych ludzi. Czy dziwiłem się? Nie. Czy zasłużyłem? Jak najbardziej. I choć doskonale zdawałem sobie z tego sprawę, jakaś nutka rozczarowania tkwiła w moich trzewiach, żarząc się i paląc. Ludzie nie cieszyli się na mój powrót, choć nie było mnie... właściwie jak długo? Sam nie wiedziałem. Czas płynął mi zbyt szybko, gdy dni zamieniały się w tygodnie, a te w miesiące. A teraz wróciłem, chowając swoje niepowodzenia do kieszeni, zamiatając pod dywan. Poniekąd stęskniłem się za Londynem, za brudnymi i śmierdzącymi uliczkami Nokturnu, za parszywymi mordami moich kuzynów. Tak, dokładnie tych samych, którzy na mój widok rzucili się na mnie z pięściami. Ale to rozumiałem, oni tak wyrażali miłość.
Byłem poniekąd zawiedziony faktem, że Londyn nie ucieszył się z mojego powrotu. Nie ucieszył się z niego nawet Nokturn, do którego parszywości dokładałem pracowicie swoje cegiełki. Radości nie było też widać na twarzach kilku moich współpracowników, którzy właśnie wczoraj obili mi moją. Okej, zasłużyłem. Pożyczyłem na trochę, pojechałem i ślad po mnie zaginął. W planach jednak nie miałem balowania za nie swoje galeony i nigdy nie wracanie. To życie napisało mi taki scenariusz, najpierw wciągając mnie w jedną z większych przygód mego życia, potem kopiąc po dupie i sprawiając, że wróciłem do Londynu właściwie z niczym. I choć próbowałem im to wytłumaczyć - nie chcieli słuchać, woleli kopać i bić. Teraz natomiast instynkt samozachowawczy nakazał mi przez parę dni nie zbliżać się w okolice własnego mieszkania. Wiedziałem dobrze, że po Nokturnie już rozeszła się wieść o moim powrocie i zdawałem sobie sprawę z faktu, że nawet metamorfomagia mogła mi nie pomóc. Skierowałem więc swoje kroki w stronę dobrze znanego mi domu, który z niezrozumiałych mi przyczyn (albo raczej naumyślnie chowanych pod płaszcz niezrozumienia) kojarzył mi się z ciepłem i schronieniem. Choć nigdy nie powiedziałbym tego na głos. Rany wojenne schowałem pod metamorfomagią i wdrapywałem się po schodach, by w końcu stanąć przed dobrze znanymi mi drzwiami, na których tyle razy chciałem wydrapać coś głupiego typu ,,Uwaga, tutaj straszy". Byłem przed nimi już kilka razy w ciągu ostatnich dwóch tygodni, jednak nigdy nie zastałem właścicielki w mieszkaniu. Teraz również zapukałem z powątpiewaniem, nie będąc pewnym czy nie będę musiał szukać innego miejsca na spędzenie kilku dni. Ku mojemu zdziwieniu (i zadowoleniu) coś jednak poruszyło się, postukało, pochrupało, aż drzwi otworzyły się i w progu stanęła znana mi dobrze osóbka. Uwiesiłem się na framudze, łapiąc drzwi jedną ręką i przywołując na twarz zawadiacki uśmieszek.
- Cześć, mała. Sama w domu? - Nadałem swemu głosowi ton, który tak często używałem podrywając inne kobiety; puściłem jej także oczko, choć moja powaga coraz mniej mi wychodziła, gdy moje usta wyginały się w pełnym rozbawienia uśmieszku.
Oliver Bott
Oliver Bott
Zawód : Złodziej i oszust do wynajęcia
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Bo większość ludzi to durnie. Więc trzeba to wykorzystać.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t4852-oliver-bott https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f335-smiertelny-nokturn-21-8 https://www.morsmordre.net/t5034-oliver-bott
Salon
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach