Ignotus Mulciber
AutorWiadomość
Ignotus Mulciber
Zanim zacznę Ignotusowy ekshibicjonizm dorzucę kilka ciekawostek. Nie trzeba ich czytać.
• Imię Ignotusa pochodzi z bajki o trzech braciach, jednakże fakt, że ma trzech synów, z czego dwóch nie żyje i z baśnią można znaleźć liczne paralelizmy jest czystym przypadkiem, ale zabawnym.
• Oprócz tego Ignacy jest okropnym człowiekiem i chociaż na forum go lubię w prawdziwym życiu chyba wolałabym go nie spotkać.
• Początkowo miał wyjść z więzienia, dowiedzieć się, że jego syn zginął z ręki aurora i zacząć się mścić, ale ciszmy się, że Ramsey żyje.
• Jest zodiakalnym baranem i jeśli chodzi o upór, to zdecydowanie w ten znak się wpisuje.
1. Na start banalnie - jaki jest ulubiony kolor Twojej postaci?
Myślę, że zielony. Ciemny jak drzewa na tle chmury burzowej albo salon wspólny Ślizgonów. Nie miała na to wpływu jakaś szczególna historia związana z przeszłością, Ignotus po prostu lubi zielony, który kojarzy się z roślinami, a co za tym idzie - z wolnością. Nie przepada za szarościami, brązami, brudnymi barwami, które towarzyszyły mu w Tower, ale też nie jest miłośnikiem tego, co jaskrawe. Stonowane, ciemne kolory podobają mu się w zasadzie wszystkie. To samo dotyczy niebieskiego czy czerwonego. To chyba właśnie jego trzy ulubione barwy, ale z nich wszystkich wybierze zielony, skoro musi. Poza tym pasuje mu do rangi. Gdyby wiedział, jaka jest ładna, to też by mu się spodobała na pewno.
Jeśli chodzi o to, jak się nosi to raczej bez specjalnego zwracania na siebie uwagi. Ciemne szaty, bez tiar raczej, bo lubi czuć wiatr we włosach, w kolorach wyżej wymienionych, choć najchętniej niebieski i zielony. Nie ma też specjalnie w czym wybierać, ma pewnie ze trzy szaty, które nosi na zmianę i jeden płaszcz. Płaszcza w zasadzie już nie ma, bo został zniszczony w którymś z wątków. RIP jedyny płaszcz.
2. Wykonaj "w imieniu" swojej postaci test MBTI. Jaki otrzymałeś wynik? Czy się z nim zgadzasz? Dlaczego?
Logistyk
Sama nie wiem czy pasuje. Z jednej strony tak, procentowo wszystko się zgadza. Z drugiej ten opis jest taki nie wiem, widziałam inne, które bardziej moim zdaniem oddawały naturę Ignacego. Z trzeciej zaś strony, on nie jest przywódcą ani myślicielem, raczej wykonawcą i to bardzo sumiennym. Bardzo dobrze odnajduje się w roli poplecznika Czarnego Pana, który wydaje mu rozkazy. Dlatego myślę, że nie odbiega jakoś bardzo od opisu logistyka. Poza tym, ten sam typ osobowości ma Geralt z Rivii, Severus Snape i Anthony Hopkins. Dlatego no, nie narzekam.
Umysł Logistyka jest ścisły, opiera się na faktach oraz woli niezależność i samowystarczalność zamiast polegania na kimś lub na czymś. Logistycy często postrzegają zależność od innych jako słabość, a ich poczucie obowiązku, odpowiedzialność i nieskazitelna osobista uczciwość powstrzymują ich przed wpadnięciem w tę pułapkę.
To mi na przykład bardzo do Ignotusa pasuje. Chociaż "uczciwość" wyglądać może nieco zabawnie, to w gruncie rzeczy, jeśli w coś wierzy i uważa za swój obowiązek, to wywiąże się z niego bardzo sumiennie. Jest naprawdę dobrym wykonawcą o ile coś uznaje za swoją pracę albo rzecz ważną do zrobienia czy zlecenie, które otrzymał od kogoś, kogo darzy szacunkiem. Jeżeli powie, że coś zrobi, to można mieć pewność, że tak właśnie będzie.
3. Jakie marzenie miała Twoja postać w dzieciństwie? Jak widziała swoją przyszłość?
Na pewno nie tak, jak życie mu się potoczyło. Ale o to akurat nie było trudno. Ignotus żył w okolicach rezerwatu w Kent, widywał smoki, a takie stworzenia robią wrażenie. Pewnie marzył o zostaniu pierwszym człowiekiem, który dosiądzie smoka. Z czasem, im był starszy, tym bardziej wiązał swoje plany na przyszłość z rezerwatem, jak ojciec i inni Mulciberowie. Wszystko pokrzyżowała śmierć rodziców. Musiał zrewidować swoje plany, nie wiedział, co robić w życiu, bo gdy był młodszy, jego tato podejmował wiele decyzji za niego i nim kierował, bez niego w roli przewodnika, był zagubiony. Dlatego też znalazł kogoś, czyjego słowa mógł posłuchać i zawieszając swoje własne pragnienia został amnezjatorem. Nie wywiązywał się z tej pracy najlepiej, ale to ma związek z tym, co pisałam wyżej, nie zgadzał się z podstawowymi założeniami zawodu, uważał, że mugoli nie należy w żaden sposób przed czarodziejami chronić. Chociaż w pewien sposób był bardzo dobrym pracownikiem, jego czyszczeniu pamięci nie można było nic zarzucić. Pojawiał się na miejscu, o czasie i rzucał skuteczne obliviate, sprawnie robił porządek. Czasem jednak zanim pozwolił mugolom zapomnieć, pokazywał im, jakie to uczucie przeżyć klątwę crucio na własnej skórze. Później jednak niczego nie pamiętali. W końcu Ignotus to sumienny człowiek.
4. Jak wyglądało pierwsze zauroczenie Twojej postaci? Jeżeli jeszcze nie miało miejsca - jak myślisz, jak będzie wyglądać?
Może zakochał się w młodszej siostrze swojego najlepszego przyjaciela, która była szlachcianką. Nic w związku z tym nie zrobił i zrobić nie zamierzał. Kupił jej kiedyś kwiaty, obdarował słodyczami, narysował ją, zagrał dla niej Bacha. Był młody, a ona był półwilą i owijała sobie wokół palca, kogo chciała, w dodatku była młodszą siostrą przyjaciela. Dlatego czuł się w obowiązku nią opiekować, bronić przed innymi i służyć wszelką pomocą na wypadek, jeśli jej brat akurat nie mógł. Ona pewnie o wszystkim wiedziała i lubiła jego towarzystwo, stawiała jednak sprawę jasno, oprócz wspólnych rozmów toczonych przy okazji,
całkowicie przyjacielskich, nie mogło być mowy o niczym więcej. Razem pewnie spacerowali po rezerwacie w Kent, żartowali, a Ignotus był zachwycony, kiedy mógł jej raz na jakiś czas służyć ramieniem i czerwienił się, kiedy się do niego uśmiechała. Ręce jednak zawsze trzymał przy sobie doskonale zdając sobie sprawę z nieprzekraczalnych granic. Jako dorośli zostali przyjaciółmi i od czasu do czasu pisali do siebie listy. Potem on trafił do Tower, a ona umarła po wyjściu za mąż za innego arystokratę i to na tyle, jeśli chodzi o romantyczną przygodę.
Albo była to Laidan Avery (bo nie jestem pewna wieku poprzedniej miłości, więc mogła się ona nigdy nie zdarzyć), przyjaciółka ze szkoły, która pozwalała mu rozwinąć tę bardziej artystyczną naturę, którą gardził jego ojciec. Między nimi także nie doszło do niczego więcej poza ciepłą przyjaźnią, miłymi słowami i może kilkoma spacerami po błoniach.
Obie miłości w gruncie rzeczy były mocno platoniczne i chyba jedyne, jakie Ignotus przeżył. Swojej żony bowiem nigdy nie kochał i nie spotkał też żadnej kobiety, która skradłaby mu serce. W gruncie rzeczy wielkie uniesienia, pomimo wieku, są albo przed nim, albo zupełnie dla niego nieosiągalne.
5. Co o Twojej postaci mówi jej różdżka i w jaki sposób objawiają się u niej te cechy charakteru?
Wybieranie różdżki zawsze zajmuje mi strasznie dużo czasu, bo staram się ją jak najlepiej dobrać do charakteru postaci, a nie tylko do jej statystyk. Co czasem niestety nie idzie w parze.
• 17 cali - tak jak data urodzenia, 17 kwietnia.
• Dość sztywna - poglądy Ignotusa są dość radykalne i bardzo ciężko skłonić go do zmiany zdania. Jest uparty, o silnym charakterze.
• Cis - potężna, nie wybiera bojaźliwych, z drzewa nieśmiertelności idealnie oddaje charakter Ignotusa. Nie jest strachliwy, to zdecydowanie, niewiele rzeczy go przeraża, boi się rzadko i jak najbardziej dąży do potęgi. Ma też w sobie coś z nieśmiertelności odkąd wyszedł z Tower, co jest odrobinę jak powrót z martwych. Życie i śmierć, coś, z czym Mulciber obcuje niezwykle często, jedno odbiera, drugim obdarowuje. Cis świetnie nadaje się do czarnej magii, czyli wielkiej fascynacji Ignotusa, jak i do obrony przed nią, co z kolei jest pewnym kontrastem, przeciwieństwem, czymś, co Ignacego z pewnością fascynuje.
• Jad bazyliszka - Mulciber lubi zadawać ból, to z pewnością. I to różny, fizyczny jak i psychiczny. Nie każdemu, oczywiście, jednak fascynuje go, jak ludzkie ciało znosi cierpienie, upaja się siłą, jaką daje władza nad innym człowiekiem. A czy jest coś potężniejszego niż łamanie go przez ból?
6. Czy Twoja postać wciąż posiada swoją pierwszą różdżkę? Jeżeli nie - w jakich okolicznościach ją straciła? Jeżeli tak - czy ma do niej sentyment?
Nie posiada. Ignotus osobiście złamał ją tuż przed tym, gdy złapała go policja albo aurorzy, nigdy tego nie sprecyzowałam, nie wiem nawet czy on sam wie, kto go schwytał. W każdym razie różdżkę złamał, by nie mogli z niej odczytać, jakich zaklęć używał na mugolach. Za torturowanie czarną magią skazano by go bowiem na Azkaban, a tego chciał bardzo mocno uniknąć. Wszak wszyscy wiemy, stamtąd się nie wychodzi. Dlatego w ostatnim, desperackim akcie pozbył się różdżki ratując własną skórę. Jej resztki zostały wyrzucone zapewne już wiele lat temu i teraz Ignotus jedynie może jedynie wspominać przygody, które razem przeszli i opresje, z których go ratowała.
7. Psidwak czy kuguchar?
Kuguchar. Koty chodzą własnymi ścieżkami i są mądrzejsze od psów, które z kolei charakteryzują się wiernością. Ignotus lepiej rozumiałby się z kotem. żyliby obok siebie zupełnie niezależni i szczęśliwie wybierając własne ścieżki, którymi włóczą się po nocach. Czasem tylko siadaliby naprzeciwko siebie i Mulciber rozmawiałby se swoim kocurem. Bo to na pewno byłby kocur. Szary dachowiec, który czując, kiedy Ignacy ma zły humor, ocierałby się o jego nogi próbując go pocieszyć swoją obecnością. Byliby super przyjaciółmi i kuguchar
8. Czy bogin Twojej postaci ulegał zmianom na przestrzeni lat? Jeżeli tak - dlaczego? Jakie wcześniej przyjmował formy?
Z pewnością. Nie zawsze wszak miał za sobą przeżycia z Tower.
Jako dziecko bał się Dziadka Mroza z bajek matki. Potem ognia i pożaru, bo tak wyobrażał sobie śmierć rodziców. W Tower zaczął bać się ponownego uwięzienia, którego symbolem jest kula więzienna noszona przez niego prawie trzydzieści lat, które spędził w zamknięciu. Jego następny bogin to jednak tajemnica i zedytuję tu wszyściutko jak już wszystko będzie jasne.
9. W jaki sposób Twoja postać odreagowuje stres?
Nic tak nie pozwala zrelaksować się po ciężkim dniu jak torturowanie mugoli. Ale jako że nie zawsze można sobie pozwolić na kojące nerwy crucio, Ignotus grywa na klawesynie po nocach. Siada przy otwartym oknie, żeby do pokoju wpadał wiatr i gra stare utwory, których nauczył się w młodości. O jego umiejętnościach w zasadzie nikt nie wie, bo z wielu rzeczy, o jakie można go podejrzewać ta chyba nie jest jedną z nich. Mulciber odnajduje jednak ukojenie gubiąc się w dźwiękach klawesynu. Odpoczywa wtedy i zbiera myśli. Czasem też zdarza mu się rysować, szkicować. Nie ma wielkiego talentu, ale też nie o to chodzi w jego pracach, bo nikomu ich nie pokazuje. Odtwarza na kartkach papieru własne wspomnienia, które uważa za warte utrwalenia, obrazy, które na tyle zapadły mu w pamięć, by nawet po latach móc je naszkicować.
10. Twoja postać jest skowronkiem - lubi wcześnie wstawać i zasypiać, czy sową - późno chodzi spać i późno wstaje?
Ignotus praktycznie nie sypia. A raczej sypia, bo każdy musi, ale stara się to ograniczyć do minimum. Po nocach prześladują go te wszystkie koszmary, które kontroluje za dnia. W snach nie potrafi od nich uciec. Wyrzuty sumienia, których zdaje się nie miewać dopadają go, gdy tylko zamyka oczy. Ponownie przeżywa lata Tower, zamknięcie w klaustrofobicznej, zimnej celi, śmierć synów, szaleństwo, które czaiło się tuż obok w czasie, gdy siedział zamknięty. Często w Tower widzi Ramseya, Vasyla i Grahama, którzy mają do niego żal. Nie śni o anonimowych ludziach, których zabił, niespecjalnie bowiem przejmuje się ich śmiercią, nawiedzają go za to osoby w jakiś sposób dla niego ważne. W koszmarach widzi, jak w kółko ich zawodzi, nie daje rady uratować, skazuje na najgorszy los, jaki potrafi sobie wyobrazić. Dlatego jest jednocześnie sową i skowronkiem, chodzi późno spać i zrywa się skoro świt, jak najkrócej starając przebywać się w krainie snów.
11. Jak Twoja postać reaguje na krytykę - zarówno ze strony nieznajomych, jak i bliskich osób?
Nie reaguje. Ignotus w zasadzie nie przyjmuje krytyki. Od nikogo. Jeżeli ktoś obcy mówi mu, że coś zrobił źle, zupełnie się tym nie przejmie. Zignoruje wszystko, może nawet wykpi. Nie tak, że nie będzie słuchał, po prostu nie przejmie się ani jednym słowem. Jeśli krytykuje go ktoś bliski, to zareaguje dokładnie tak samo, chyba że ten ktoś zdobył szacunek Mulcibera. Wtedy nie powie tego wprost, ale po odbytej rozmowie przemyśli wszystko dokładnie i wyciągnie wnioski. Przyjmuje jednak tylko krytykę konstruktywną, inna wprowadza go w irytację i nie będzie poświęcał jej swojego czasu. Prawdopodobnie jest to jedna z niewielu rzeczy, które mogłyby sprawić, że Ignotus straci szacunek do Czarnego Pana. Nie ma ich dużo, ale wywyższanie się nad innymi krytykując ich za rzeczy nie mające znaczenia bądź nie będące błędami, Ignacy uznaje za niegodne. Dlatego bardzo łatwo zepsuć sobie dobre zdanie, jakie może o kimś mieć w ten sposób. Ale Tom jest za mądry i nie musi robić takich głupot. Pewnie mu ulżyło, że jest bezpieczny.
12. Jakie jest ulubione miejsce Twojej postaci i dlaczego?
Są dwa takie miejsca, oba związane z oknami.
Pierwsze to obecne mieszkanie Ignotusa, z którego może oglądać dachy kamienic Nokturnu. Nie przepada za swoim obecnym domem, ale ten jeden widok sprawia mu przyjemność. Może siadać na parapecie, otworzyć okno i patrzeć, jak słońce i cienie przesuwają się po dachach znajdujących się pod nim. Czuje się wtedy wolny, siada tak często, gdy budzi się w nocy z koszmaru, po którym nie może złapać oddechu i przypomina sobie w ten sposób, że już nie jest zamknięty w Tower.
Drugim miejscem jest wspomnienie z dzieciństwa, bo fizycznie już nie istnieje. W pokoju, w domu rodzinnym stał fotel jego ojca z kolorową narzutą. Za jego oparciem znajdowało się okno wychodzące na rezerwat smoków w Kent. Ignotusowi nie wolno było siadać w fotelu, kiedy jednak rodzice spuścili go z oczu na dłuższą chwilę, lubił wdrapywać się na niego, by przez okno oglądać smoki, które przelatywały w oddali od czasu do czasu. Fotel i okno jednak już od wielu lat nie istnieją.
13. Czy Twoja postać ma jakieś rytuały - coś, co robi każdego dnia, np. przed wyjściem z domu lub pójściem spać? Jakie?
Zawsze przed pójściem spać pedantycznie składa wszystkie swoje ubrania. Nie potrafi zostawić ich w nieporządku. Muszą być złożone w kosteczkę i położone na swoim miejscu. Buty muszą być równo ustawione koło łóżka. Innych rytuałów nie ma. Czasem gra do późna na klawesynie dopóki nie stanie się śpiący. Cierpi bowiem na bezsenność. Kiedy indziej siada w oknie i po prostu patrzy na księżyc. Czasem rysuje albo czyta. A gdy budzi się rano, ubiera się, myje, je śniadanie i wychodzi. Nic specjalnego.
14. Co przyczyniło się do tego, że Twoja postać posiada takie a nie inne poglądy polityczne?
Wychowanie. Nie jest to kwestia żadnej traumy ani odkrywania prawdy przez lata, tak po prostu został nauczony jako dziecko. Wszelka dyskryminacja jest bardzo łatwa do usprawiedliwienia, a jej uzasadnienia potrafią brzmieć niezwykle przekonywająco i rzeczowo. Do tego dochodzi to, że każdy w zasadzie chce być lepszy niż inni albo przynajmniej się tak czuć. Ignotus wychowany w domu, w którym odczłowieczało się mugoli niespecjalnie mógł wyrosnąć na orędownika równości. Uważa, że czarodzieje są lepsi, są rasą panów, ci, którzy nie posiadają magii już dawno zostali przez niego zdehumanizowani. Dlatego nie odczuwa wyrzutów sumienia, gdy ich zabija, widzi w nich zwierzęta, nie ludzi. Wierzy w sprawę bardzo głęboko i w jego odczuciu, wprowadzając porządek Voldemorta, zbawia świat. Wymaga to środków bardzo radykalnych, ale dla większego dobra jest gotów po nie sięgnąć. A to wszystko przez to, jak go wychowano tak naprawdę.
Ten punkt wyszedł trochę strasznie.
15. Dlaczego amortencja Twojej postaci ma akurat taki zapach?
Jego amortencja ma zapach wolności. Morze kojarzy się z nieograniczoną praktycznie niczym przestrzenią, dzikością fal, swobodnie wiejącym wiatrem. Skoszona trawa to zapach tak różny od stęchłych aromatów Tower, jak tylko można sobie wyobrazić. Przypomina o wiośnie, lekkości, leniwych spacerach po parku. Kwiaty to z kolei łąki, które również są pustymi przestrzeniami, z których można swobodnie oglądać niebo. To jest amortencja, która podkreśla umiłowanie Ignotusa do wolności, tęsknotę, jaką czuł przez lata więzienia do swobody, leniwych spacerów, wiatru we włosach.
16. Czy Twoja postać dobrze wspomina szkołę? Dlaczego? Jeżeli była uczniem Hogwartu lub Beauxbatons - czy uważała, że pasuje do swojego domu?
Nie wspomina jej źle, ale nie powiedziałabym, że wraca do szkolnego okresu z rozrzewnieniem i tęsknotą. Z Hogwartem nie łączą się żadne traumatyczne wspomnienia, ma nawet kilka przyjemnych. Pamięta pojedyncze rzeczy, zdarzenia, które miały na niego jakiś wpływ, ale nie przekłada się to na postrzeganie całej szkoły pozytywnie bądź negatywnie.
Do Slytherinu pasował. Ceni sobie fortele, jest ambitny, podziela poglądy Salazara na takie kwestie jak czystość krwi. Odnalazł się więc wśród Ślizgonów bez większego problemu.
17. Jak w mimice Twojej postaci odbija się jej zażenowanie?
Nie odbija. W mimice Ignotusa objawia się niewiele, bo przez lata więzienia zupełnie oduczył się pewnych ludzkich odruchów, a jego twarz stała się słabo rozciągniętą maską. Zażenowanie objawia się w jego zdenerwowaniu, złości, którymi je maskuje. Choć to też nie zdarza mu się często, bo nawet jeśli on zrobi coś źle, to tak będzie odwracał kota ogonem, żeby winę móc zrzucić na kogoś innego. A wtedy zażenowanie jest już zbędne.
18. Czy Twoja postać ma zwierzęta? Czy miała je w przeszłości? Jeżeli tak - jakie? Jaki jest jej stosunek do zwierząt?
Żadnego, do którego by się przywiązał. Dostał sowę zanim wyjechał do Hogwartu, ale traktował ją bardzo instrumentalnie, jako sposób na doręczanie listów, a nie przyjaciela. W domu nigdy nie było żadnych zwierząt. Za oknem za to były smoki i to w nie wpatrywał się mały Ignotus i o małym smoczku zawsze marzył. Wyobrażał sobie, że dostanie kiedyś jednego na urodziny i zostaną najlepszymi kompanami. Z czasem jego dziecięce marzenia zamieniły się w podziw wobec potęgi smoków i oczarowanie ich siłą. Po wyjściu z więzienia nie nabył żadnego stworzenia. Nie ma czasu ani ochoty się żadnym zajmować. Czasem tylko kupuje pająki dla Lysandry, ale nie zatrzymuje ich dla siebie, więc chyba się nie liczy.
19. Czy Twoja postać dba o swój wygląd? Jak najczęściej się prezentuje? Jaką ma postawę, fryzurę, ubiór? Czy przykłada do niego wagę?
Tak, do pewnego stopnia. Ubiera się nie tyle ładnie, co schludnie, bardziej elegancko niż niechlujnie. Szaty ma zawsze czyste i w miarę dobrze dopasowane. Włosy ułożone i policzki ogolone. Ignotus o siebie dba, stara się wyglądać po prostu godnie, nawet jeśli po jego stroju widać, że wcale nie jest najlepszej klasy i nie uszył go żaden Parkinson. Braki w garderobie nadrabia wyprostowaną, dumną sylwetką. Jest dość wysoki, więc na wiele osób patrzy z góry. Chodzi z podniesioną głową i raczej nie zdarza mu się spuszczać wzroku w ziemię. Zazwyczaj ubrany w ciemne szaty odznacza się zdecydowanym i pewnym krokiem. Gdy ktoś podejdzie wystarczająco blisko, może poczuć zapach jego wody po goleniu wymieszany z aromatami dymu papierosowego i szarego mydła.
20. Jakie złe wspomnienia wywołują spotkania z dementorami u Twojej postaci? Jeżeli nigdy nie miała z nimi do czynienia - jak myślisz, jakie by one były?
Ignotus z dementorami do czynienia nie miał. Bardzo starał się ich unikać, więc poczytywać to można jako pewien sukces. Jeżeli chodzi o wspomnienia jest z czego wybierać. Pisałam wyżej o koszmarach, to dokładnie to wszystko zacznie go prześladować w ich obecności. Śmierć Vasyla, którego zabił własnoręcznie, Tower, klaustrofobia, chłód więziennych ścian, głos skazującego go sędziego. Cała kaskada wręcz obrazów, dźwięków i uczuć. Każde po kolei wytrącające mu grunt spod nóg, zmieniające dumnego i pewnego siebie mężczyznę w przerażonego, trzęsącego się człowieka. Dementorzy są symbolem strachu przed uwięzieniem równie mocno, co więzienna kula, jego bogin, więc spotkanie z nimi pozostawi Ignacego przerażonego. Będzie z pewnością olbrzymią traumą, z której szybko się nie pozbiera.
21. O czym śni Twoja postać? Czy śpi spokojnie, może ma koszmary, a może nigdy nie potrafi zapamiętać swoich sennych wizji?
Koszmary prześladują go niemalże za każdym razem, kiedy zaśnie. W snach wraca do Tower, gdzie spotyka ludzi, których nigdy tam nie było, ale są dla niego z jakiegoś powodu ważni. Nie tylko dotyczy to rodziny, czasem może pojawić się tam nawet ktoś, kim gardzi, chociażby w roli strażnika. Jego więzienna cela staje się miejscem kaźni najbliższych, prześladują go ich pełne wyrzutu krzyki, ogląda w niej śmierć Ramseya albo rozmawia z trupem Lysandry, której nie dał rady ochronić. Przez korytarze przetacza się echo obłąkańczego śmiechu Vasyla, którego Ignotus próbuje złapać zanim zrobi sobie krzywdę, ale nigdy nie może go znaleźć. Zawsze, gdy myśli, że syn będzie za rogiem, okazuje się, że to był tylko głos i nic nie było oprócz głosu, a jego dawno już nie ma. Widzi przemykające cienie, ludzi, których chce uratować, ale nie może, bo więzienna kula nie pozwala mu do nich dotrzeć. Kiedy odpływa i przestaje kontrolować swoje myśli, otwiera te wszystkie drzwi, których świadomie zawsze stara się unikać, pozbawiony jednak władzy nad własnym umysłem, nie potrafi zatrzymać tego, co wypełza z najbardziej oddalonych krańców jego jaźni. Budzi się po takiej serii koszmarów bardziej zmęczony, niż gdy szedł spać. A noce, w czasie których nic mu się nie śni, wita z ulgą.
22. Czy Twoja postać posiada jakieś charakterystyczne odruchy, mimowolne gesty, nerwowe tiki? Jeśli tak - jakie? W jakich sytuacjach się objawiają?
Nie ma nic takiego. Charakteryzuje go właśnie raczej brak naturalnych odruchów. Większość wygląda na wymuszoną, jakby je udawał. Odzwyczaił się od nich i teraz próbując znów zachowywać się normalnie, da się wychwycić pewną sztuczność jego zachowań. Nie polega to na kłamstwie, nie chodzi o to, że udaje kogoś kim nie jest, po prostu czuje się nieswojo momentami, gdy stara się być taki, jak dawniej. Nie przychodzi mu to już zbyt naturalnie.
23. Jak na przestrzeni lat zmieniała się relacja Twojej postaci z najbliższą rodziną? Co było tego powodem?
To były dość drastyczne zmiany. Warto je chyba rozpatrzeć w dwóch etapach - przed i po więzieniu. Po kolei więc. Żona - nigdy się nie kochali, ich małżeństwo było porażką, w której ona była nieszczęśliwa, a on nie zadowolenie odreagowywał w burdelach. Nieustająca wojna skończyła się wreszcie rozwodem i gorącą nienawiścią, a przy okazji chęcią zemsty. Graham - był jego ukochanym synkiem. Jedynym, którego poznał przed pójściem do więzienia. Kiedy wyszedł na wolność, nie zdążył się z nim spotkać, zobaczyć, na kogo wyrósł, bo syn mu umarł. Vasyla w ogóle nie poznał przed Tower. Spotkał go dopiero niedawno, gdzie na swoim własnym przyjęciu urodzinowym go zamordował przy pomocy niezawodnej avady. W ciągu kilku minut przeszli przez troskę, złość, żal i zmartwienie. Skończyli na śmierci. To zaś prowadzi do aktualnej rodziny. Ramseya nie znał w ogóle, gdy wyszedł z Tower. Nie miał pojęcia o jego istnieniu. A potem okazało się, że jest jego nieodrodnym synem, jakby wręcz był jego kopią. Ich relacja od jej zupełnego braku przeszła dość szybko do zaufania, przyjaźni i troski. Trochę podobnie sytuacja ma się z Lysandrą, która jest jego wnuczką i pojawiła się w jego życiu równie nagle, co syn. Mała wieszczka, która jeszcze nie do końca zdaje sobie pewnie ze wszystkiego sprawę, ale i tak nad wyraz mądra jak na swój wiek. Po dziadku oczywiście. Jeśli chodzi o Cassandrę, to nie wiem czy ona jest synową Ignotusa, czy nie, ale ich relacja też została zbudowana całkowicie od zera. Też jednak panują między nimi dość przyjacielskie stosunki, choć to skomplikowane, naprawdę. Ogólnie relacje rodzinne Ignacego są nieco zagmatwane. To wszystko przez więzienie. To wszystko przez szlamy.
24. Jaki alkohol najbardziej lubi Twoja postać i dlaczego? A może w ogóle nie lubi pić?
Wódka, naturalnie. Jak na człowieka z prawdziwie rosyjskimi korzeniami, Ignotus pija najchętniej czystą, bez popity, bez zagryzki. Jak szaleć, to szaleć. No chyba że akurat jest gdzieś ogórek kiszony. Ale o te w Anglii trudno. I nie powiedziałabym, że lubi to na pewno właściwe określenie, bo jeśli chodzi o walory smakowe, to są trunki znacznie przyjemniejsze jak chociażby wino, które też pija od czasu do czasu. Jeżeli jednak miałby wskazać jeden alkohol, który jakoś wyjątkowo do niego przemawia byłaby to czysta wódka i jej magiczna właściwość topienia problemów.
25. Jaki jest stosunek Twojej postaci do innych klas społecznych oraz osób o innej czystości krwi?
To wymaga
Na początek należy zaznaczyć, że Ignotus uważa czarodziejów za lepszy gatunek ludzi niż mugoli. Gardzi tymi drugimi i wierzy, że ich właściwym przeznaczeniem jest służenie magom. Szlamy w jego hierarchii znajdują się niewiele wyżej i nie zasługują na dotykanie różdżek. Mogą być lepszą służbą, jako że są bardziej oswojeni z magią i w ograniczonym stopniu są w stanie z niej korzystać. Ci jednak, którzy posiedli zbyt dużą wiedzę winni być unicestwieni. Magia jest przywilejem, na który nie zasłużyli. Takie ludzkie skrzaty domowe. Czarodzieje czystej krwi to jedyna słuszna kasta. Nie rozróżnia przy tym specjalnie arystokracji od innych przedstawicieli rodzin z czystą krwią. Szanuje szlachtę w pewnym zakresie za stanie na straży czystości i dostanie się do skorowidzu, bo oznacza to hołdowanie jedynej słusznej filozofii. Czarodzieje półkrwi są w dość komfortowej sytuacji, bo mogą udowodnić, że zasłużyli na bycie czarodziejami i zmyć hańbę, jaką ściągnęli na nich przodkowie mieszający się z mugolami. Najgorsi zaś są zdrajcy krwi, którzy brudzą krew i spoufalają się z mugolami.
Jeśli chodzi o grupy społeczne wyróżniane przez czynniki majątkowe, to zupełnie nie zwraca na nie uwagi. Pewnie też dlatego że sam należy raczej do biednych niż bogatych.
26. Co czyta Twoja postać przed snem? A może wcale nie czyta, a robi coś innego?
Najczęściej gra na klawesynie. Przy otwartym oknie, kiedy jest już ciemno za źródło światła mając jedynie osamotnioną świeczkę postawioną na parapecie lub księżyc, jeżeli jest w pełni. Wsłuchuje się w muzykę tak długo, aż nie poczuje się wystarczająco zmęczony, by zasnąć snem bez snów. Kiedy indziej szkicuje, żeby skupić się na czymś innym, uciec myślami od czegoś, co nie pozwala mu zasnąć i wówczas nasłuchuje dźwięków ulicy. Czyta również. Głównie klasykę, sięga po stare pozycje, napisane przed wiekami, przeczytane więcej niż raz, książki nieco już wyświechtane i miejscami podarte, nabyte za kilka knutów w antykwariatach. Czyta często po rosyjsku, Czechowa, Dostojewskiego, Puszkina. Z angielskich dzieł sięga po komedie Shakespeare'a. Raczej nie zapoznaje się z obecnymi bestsellerami czy książkami awanturniczymi. Docenia wartość klasyki i to w niej odnajduje ukojenie przed snem.
27. Jak wyobrażasz sobie swoją postać za dwadzieścia lat?
Odrobinę starą. Będzie miał ponad 70 lat. Po spędzonych godziwie latach, które minęły odkąd opuścił Tower, służył wiernie Czarnemu Panu, ażdym swoim krokiem przybliżając go do zwycięstwa, by wreszcie przejść na zasłużoną emeryturę i wspierać Rycerzy Walpurgii bardziej wiedzą i doświadczeniem niż zdolnościami bitewnymi. Jego refleks bowiem pozostawia już wiele do życzenia i nie radzi sobie tak dobrze w ciężkich warunkach. Mieszka dalej na Nokturnie, w dużym domu razem z Cassandrą, Ramseyem i ich dziećmi. Dzieci są małe, bo zanim ta dwójka się ich dorobiła, wiele wody w Tamizie upłynęło. Ignotus siedzi więc w bujanym krześle przy kominku i opowiada im bajki. Kiedy indziej to wnuki opowiadają mu o przyszłości, bo są oczywiście jasnowidzami. Potem gra na klawesynie i pisze list do Lysandry, w którym pyta, jak jego najstarsza wnuczka radzi sobie w dorosłym życiu. Zjada obiad podany mu przez skrzata domowego. Dorobił się go bowiem dzięki imperium, jakie zbudował na Nokturnie. I zamyka się w swoim pokoju, w którym tworzy nowe zaklęcia, potężne klątwy i inne niebezpieczne rzeczy do użytku Rycerzy Walpurgii . I wcale nie leży w zbiorowej mogile w Azkabanie. Ani trochę. Nawet nie odrobinę.
28. Czy Twoja postać posiada przedmiot - może pamiątkę - do którego ma wielki sentyment? Jeśli tak, czym on jest?
Po wyjściu z więzienia Ignotus nie miał nic oprócz koszuli na grzbiecie. I to dosłownie. Nawet różdżki. Dlatego też bardzo ceni wszystko, co zdobywa od tamtego czasu i chociaż nie stał cię materialistą ceniącym dobra materialne nad wszystkim innym, bardzo je szanuje. Cieszy go klawesyn zajmujący większość jego pokoju na poddaszu, książki ułożone w równych stosach na podłodze, nieco krzywe, ale własne łóżko, te kilka szat wiszących w szafie. Bardzo mocno ceni sobie otrzymany od Ramseya prezent urodzinowy - krwawą pieczęć. Nie ze względu na jej właściwości, ale przez to, kto mu ją ofiarował. Najcenniejszym przedmiotem w jego życiu będzie jednak maska śmierciożercy. Jest to jak dar od Czarnego Pana, symbol jego marzeń, pragnień i wierzeń. Jest zwiastunem nadchodzącego, nowego świata i Ignotusowi zależy na niej dużo bardziej niż na różdżce. A to dla czarodzieja, jakim jest Mulciber naprawdę dużo.
29. Podaj jedną decyzję, która miała największy wpływ na to, kim obecnie jest Twoja postać. Czy Twoja postać podjęłaby ją ponownie, znając już konsekwencje?
Nie było chyba jednej decyzji zwrotnej w jego życiu. Ono zmierzało swoimi torami popychane do przodu niewielkimi, codziennymi wyborami. Dlatego trudno wybrać tę jedną, jedyną decyzję. Mogę wskazać kilka. Jak chociażby złamanie swojej różdżki zamiast próby stawiania oporu przy aresztowaniu. Nie miałby wówczas szans, nie uniknąłby Azkabanu albo i nawet śmierci. Posłuchanie Rosiera, przyjęcie go za swojego mentora i podążenie za jego radami. Wstąpienie do grona popleczników Czarnego Pana. Wszystkie decyzje zdają się być ważne. Czy podjąłby je ponownie? Tak, bo jest zdania, że z przeznaczeniem igrać nie należy. Nie mając obecnej wiedzy, zrobiłby to samo, bo nie znałby konsekwencji. Mając ją, zrobiłby to samo dlatego że je znał. Kto wie, czy nie żyje paradoksalnie najlepszym wariantem swojego życia. On nie jest człowiekiem, który rozpamiętuje wszystko, co się zdarzyło. Było, minęło, trzeba żyć dalej. Nie wraca do przeszłości, skupia się na teraźniejszości i wierzy, że nie ma co żałować, czego i tak nie da się już zmienić.
30. Co dokładnie sądzi Twoja postać o czarnej magii?
Jest tylko potęga i ludzie zbyt słabi, żeby ją posiąść. Drogą do tej potęgi z pewnością jest właśnie czarna magia. Jest najniebezpieczniejszą dziedziną magii ze wszystkich, polega na sprawianiu bólu i sprowadzaniu śmierci na tysiące sposobów. Korzystając z niej, igra się z życiem. Ten taniec śmierci oczarowuje Ignotusa, fascynuje go i przyciąga. Mulciber czuje respekt przed każdą magią, a szczególnie czarną, najpotężniejszą, która wykracza daleko poza granice życia. Wierzy, że tkwi w niej siła, którą można posiąść jedynie cierpliwością i uwagą, bo jest niezwykle niebezpieczna. Na swój sposób jest w niej zakochany, ale nie dzieli się raczej swoimi przemyśleniami na ten temat, zachowuje je dla siebie. Przynajmniej póki co.
31. Czy Twoja postać przeklina? Jeżeli tak - jakich wulgaryzmów używa najczęściej?
Nie na głos, bo jest to związane z wyrażaniem emocji, czego Ignotus z zasady nie robi. Jeżeli już, to w myślach. I też nie w bardzo brzydkich słowach. To raczej przypomina przeklinanie kogoś, życzenie mu złego losu niż rzucenie sobie mięsem tak po prostu. Niech go pożoga pochłonie albo coś podobnego. On znajduje rozrywkę w wyobrażaniu sobie, jak dokładnie zabije osoby, które działają mu na nerwy. Oczami wyobraźnie torturuje więc czasem swoich rozmówców najwymyślniejszymi zaklęciami i słyszy jak błagają go o śmierć jednocześnie słuchając kogoś bez wyrazu na twarzy zdradzającego jakiekolwiek emocje. Najczęściej jednak na wyobrażeniach się na szczęście kończy.
32. Co najbardziej lubi w sobie Twoja postać - i dlaczego?
On w sobie lubi wszystko. Naprawdę. Nie widzi siebie poprzez pojedyncze cechy, nie wyróżnia ich jakoś w sobie, patrzy na nie zbiorczo i widzi człowieka, którego po prostu lubi. Nie uważa, żeby miał jakiekolwiek wady, spędzanie czasu we własnym towarzystwie sprawia mu przyjemność i nigdy nie ma problemu z zaakceptowaniem czegokolwiek w sobie. Jeżeli miałabym jednak wskazać tę cechę, która jest dla niego najważniejsza to chyba własnie byłaby to umiejętność przebywania w samotności, brak potrzeby towarzystwa. Dzięki temu nie zwariował w Tower, zniósł je, lepiej, gorzej, ale przeżył we względnie dobrym zdrowiu.
33. Czego najbardziej nie lubi w sobie Twoja postać - i dlaczego?
Jak mówiłam, on lubi w sobie wszystko. Nie ma czegoś, co chciałby w sobie zmienić. Stać się lepszy, potężniejszy - tak, ale nie ma cechy, której by się najchętniej pozbył. Wie, że to kim jest tworzy połączenie wszystkich jego zalet, a także tego, co niektórzy nazwaliby wadami i jest z nimi na tyle związany, zaakceptował je i polubił, że nie chciałby się z żadnymi rozstać. Jedynym, co jest takiego, czego faktycznie może nie lubić, jest ślad na kostce po przykuciu nogi do kuli. Przypomina mu o Tower, ale on też nie chce uciec od tego, co go spotkało. Nie chce, żeby wspomnienia go prześladowały, nie jest zadowolony z tego, jak potoczyło się jego życie, ale nie usuwa żadnych pamiątek po tym, przez co przeszedł. Kształtują go tak samo jak wszystko inne.
34. Jaki charakter pisma posiada Twoja postać? Czy przykuwa uwagę do tego, jak pisze, a może czyni to niedbale?
Kiedyś pisał niezwykle ładnie, bardzo starannie, każda litera stawiana była z dużą dbałością o zasady kaligrafii. Odkąd jednak opuścił Tower nie miał wiele okazji do pisania, stąd też jego dłoń straciła dawną wprawę. Brak praktyki odbił się na jego piśmie, litery są nieco koślawe, choć widać w nich dawny kunszt. Ignotus się stara, nie wyśle niedbałego listu nabazgranego na skrawku papieru wyrwanego z gazety. Widać jednak, że ma niewprawną rękę. To trochę błędne koło, bo z tego powodu unika pisania, a tym samym ponownego przyzwyczajania dłoni do trzymania pióra.
35. Czy Twoja postać posiada poczucie humoru? Jeżeli tak - jak byś je krótko opisał?
Oczywiście, Ignotus jest przezabawnym człowiekiem. Gdyby przyszło mu zabić mugola-kucharza pewnie włożyłby jego ciało do garnka. Swoją ofiarę, która boi się pająków, dałby do zjedzenia akromantuli. A tak poważniej, to bywa sarkastyczny, często w myślach, nie dzieląc się swoimi zabawnymi przemyśleniami ze światem, za to samemu bawiąc się wspaniale. Przy czym, nawet jeśli żartuje, to nigdy tak, by rozmówca czy też on sam, wybuchał głośnym śmiechem, raczej w formie ironicznych uwag, kpiny i lekkiego, sarkastycznego uśmiechu na ustach. To jest dość ponure poczucie humoru, opierające się nawet nie tyle na makabrycznych żartach o Ani, co spadła z huśtawki, co właśnie ironicznych zbiegach okoliczności czy wcale nie zbiegach, a specjalnie aranżowanych sytuacjach. Dostrzega w tym coś przewrotnie zabawnego i lubi obserwować takie sytuacje w świecie.
36. Jak myślisz, jakie wrażenie sprawia Twoja postać na obcych - swoją postawą, mimiką, tym, co mówi i w jaki sposób?
Po Ignotusie widać jego ciężką przeszłość. Jest wysoki, ale wychudzony, z tatuażami więziennymi na ciele. Wzbudza pewien respekt (zastraszanie mu kupiłam, ok), ostrożność. Rzadko się uśmiecha, a jeszcze rzadziej widać po nim emocje. Jego aparycja nie wzbudza zaufania i raczej nie zachęca do zaprzyjaźniania się z nim. Ślady więzienia sprawiają, że osoby przebywające w jego okolicy stają się nieco bardziej uważne i na wszelki wypadek wolą nie spuszczać go z oczu. Przy tym nie wzbudza przerażenia, tylko właśnie czujność.
A przynajmniej tak to sobie lubię wyobrażać. Ok.
37. Jaki jest stosunek Twojej postaci do dzieci? Jeżeli nie posiada własnych - czy chciałaby je mieć: teraz, kiedyś?
He, he. Połowa moich postów jest o stosunku Ignotusa do dzieci, jak nie swoich to przynajmniej dzieci jego dzieci, więc tak skracając, toleruje głównie te z nim spokrewnione, ewentualnie w jakiś inny sposób mogące wliczać się do rodziny. Nie było mu dane wychować swoich synów, czego nie może odżałować, więc lubi dzieci obserwować, próbować zrozumieć ich sposób postrzegania świata. Przy tym nie lubi ich płaczu, krzyku, przesadnej głośności. Jest zwolennikiem twardego wychowania i nie miałby oporów przy wychowawczych klapsach. Trochę inaczej sprawa ma się w stosunku do wnuków. A raczej wnuczki. I to właśnie kwestia tego, że Lysa jest dziewczynką sprawia, że Ignacy ma do niej dużą słabość i najchętniej by ją rozpieszczał i robił wszystko to, co tylko ona będzie chciała. Z córką pewnie zachowywałby się porządnie, byłaby jego księżniczką, oczkiem w głowie, której przychyliłby nieba, gdyby tylko mógł. Teraz jest po prostu zapatrzony w Lysandrę i uważa ją za najmądrzejsze dziecko na świecie. Jak wspomniałam, dzieci są wspaniałe, ale tylko te z rodziny,
wobec innych byłby raczej surowy, ale w pewnych granicach potrafiłby sporo wybaczyć.
38. Jaki Twoja postać ma głos - niski, wysoki, chrypliwy, lekko piskliwy? Mówi w sposób znudzony, wiecznie obojętny, czy może śpiewająco? Nie boi się mówić głośno czy może eterycznie szepcze - nawet wtedy, gdy nikt jej nie podsłuchuje?
Ignotus ma niski głos, w którym da się wychwycić nieco obcy akcent. Zazwyczaj nie mówi głośno, nie krzyczy w zasadzie nigdy. Brzmi jakby bardzo rozsądnie i ostrożnie dobierał słowa, ważył je zanim pozwoli im wybrzmieć. Nigdy się nie spieszy, a w jego głosie trudno wychwycić jakiekolwiek emocje, nie brzmi jakby był znudzony, raczej wiecznie poważny.
39. Jeżeli Twoja postać mogłaby zmienić jedną rzecz ze swojej przeszłości, zapobiec jakiemuś wydarzeniu, podjąć inaczej jakąś decyzję - co by to było?
Oczywiście złapanie i osadzenie w Tower. Gdyby mógł cofnąć czas, byłby ostrożniejszy, lepiej zacierał za sobą ślady i nie ryzykował a tak. Wtedy całe jego życie wyglądałoby inaczej. A także życie jego synów. Ale nawet gdyby mógł, nie zmieniałby jej. Ingerowanie w przeszłość jest jego zdaniem bezsensowne.
40. Jak myślisz - jak zginie twoja postać?
Przez pocałunek dementora.
Walcząc o lepszy świat u boku Czarnego Pana zostanie wreszcie złapany, podobnie jak kiedyś, tym razem jednak nie ucieknie, nie będzie łamał różdżki. Na procesie dumnie będzie stał słuchając oskarżeń, a na koniec powie, że wszystkie mugolaki zasłużyły na śmierć w męczarniach. Zostanie skazany na pocałunek dementora, na którym stać będzie z podniesioną głową i nieprzeniknionym wyrazem twarzy, jak zwykle, choć w środku skręcać się będzie ze strachu. I w prawdzie fizycznie nie umrze, ale zginie wszystko, co sprawia, że jest sobą. Potem będzie żył jeszcze przez jakiś czas. Dłuższy bądź krótszy aż wreszcie znajdzie go ktoś, może Ramsey i w geście litości sprezentuje mu bezbolesny promień avady, za który Ignotus byłby wdzięczny, gdyby jeszcze był sobą. A może jednak będzie to któryś z jego wrogów, z Zakonników, który widząc go w tak złym stanie zlituje się i pozbawi życia pustą skorupę, która pozostanie po Ignotusie Mulciberze.
Beware that, when fighting monsters, you yourself do not become a monster... for when you gaze long into the abyss. The abyss gazes also into you.
Ignotus Mulciber
Zawód : pośrednik nielegalnych transakcji
Wiek : 53
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You’ll find my crown on the head of a creature
And my name on the lips of the dead
And my name on the lips of the dead
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +3
ZWINNOŚĆ : 3
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Gdy opuścisz mury Tower i w daleki pójdziesz świat, niech ta karta ci przypomni śmierciożerców z dawnych lat.
Gratulujemy zdobycia osiągnięcia:
ZŁOTY MYŚLICIEL
Ostatnio zmieniony przez Czarownica dnia 18.09.19 10:10, w całości zmieniany 2 razy
41. Która postać, także ze świata współczesnego lub historyczna, mogłaby być dla Twojej postaci wzorem do naśladowania albo mentorem?
Nie widzę Ignotusa podążającego za kimś jako swoim mentorem bądź wzorem. Potrafię go sobie wyobrazić jako małego chłopca, który trafia pod opiekę do Włada III Palownika, który szybko staje się kimś, za kim mały Mulciber podąża z rosnącą fascynacją, ucząc się od niego zarówno rządzenia, walki, jak i okrucieństwa, które jednak nigdy nie jest okrucieństwem dla samego okrucieństwa, a znajduje gdzieś zawsze uzasadnienie.
Wlad Palownik, zwany też Drakulą, wbrew swojej legendzie wcale nie był tyranem. Był jednak inteligentnym i sprytnym władcą, którzy rządził twardą ręką, a przede wszystkim prowadził skutecznie wojny z Turcją. Zdołał jednak zbudować swoją legendę, między innymi bezlitośnie nadziewając na pale żołnierzy przeciwnika, tym samym zniechęcając go do dalszej walki. Właśnie to mogłoby imponować Ignotusowi - sięganie po rozwiązania skrajne, okrutne wręcz, ale przede wszystkim skuteczne.
Był osobą, o której, by ją zdyskredytować, musiano wymyślić najbardziej przerażającą legendę. I to też jest osiągnięcie, które Ignotus chętnie dopisałby na swoje konto.
42. Czego Twoja postać nie zrobiłaby nigdy, za żadne pieniądze i pod żadnym pozorem szantażu?
Wiele jest rzeczy, których Ignotus nie zrobiłby za pieniądze ani pod groźbą szantażu. Na pierwszym wcale przesadnie mu nie zależy, drugiemu nie pozwoliłby zmusić się do ugięcia do czyjejś woli. Zwykł robić to, co sam uważa za słuszne, nie bacząc na oferowane korzyści, nie zwracając uwagi na wypowiadane groźby. Jest jedna siła, której się nie sprzeciwia, nawet jeśli polecenia mu się nie podobają - jest to rozkaz Czarnego Pana. Zrobił wszystko, co ten mu rozkaże. Prawie. Jedną rzeczą, która może go zmusić do niewykonania polecenia, byłoby, gdyby celem miało być uśmiercenie Ramseya. Tego jednego Ignotus nigdy by nie zrobił. Jest jego ostatnim żyjącym synem, największą słabością starego Mulcibera, który się z tym nawet specjalnie nie kryje i nie próbuje z tym faktem walczyć. Gdyby dostał rozkaz, zabicia Ramseya, nie próbowałby się bronić, gdyby to on, w obronie, rzucił na niego avadę. A gdyby do walki nawet nie doszło, a on pozwolił mu uciec, byłby gotów przyjąć wszystkie konsekwencje swojej niesubordynacji. Nie próbowałby ich uniknąć, czymkolwiek miałyby nie być, choćby wiązały się ze śmiercią bądź losem znacznie od śmierci gorszym. Nie ma, według Ignotusa, losu straszniejszego niż życie, w którym musi pozbawić życia swojego ostatniego, ukochanego syna.
43. Twoja postać wybrała się do galerii sztuki a jej wzrok przyciąga jeden, konkretny obraz. Patrzy na niego przez dłuższy czas, zaskoczona i zafascynowana. Co znajduje się na malowidle? Jaki to rodzaj obrazu?
Hieronim Bosch z jego chaosem i niepokojem tkwiącym w każdym obrazie przyciągnąłby uwagę Ignotusa w pierwszej kolejności. Zatrzymałby się przed Wizjami Zaświatów i skupił na części poświęconej Upadkowi Potępionych. Obraz fascynowałby go i przyciągał, przerażał, ale jednocześnie napełniał siłą. Mógłby ze stanowiska obserwatora patrzeć, jak inni upadają. Czuć ich przerażenie, wpatrując się dostatecznie długo, nawet słyszeć ich krzyki. Wiedziałby dokładnie, co dzieje się w sercach, głowach i duszach namalowanych, wiedziałby, że zasłużyli na taki los i wreszcie - wiedziałby, że i on według tego wyroku także zasłużył na ich los. A jednak, świat, w którym się znajduje pozostawiał go nietykalnym, nie został jednym z upadłych, jest ponad nimi, silniejszy, lepszy, niepoddający się cudzej moralności, z którą się nie zgadza. Jest to pewna ułuda potęgi i stania ponad wszystkimi innymi, ale wciąż satysfakcjonująca.
Kolejną rzeczą, jaka z pewnością przykułaby jego uwagę, byłyby rysunki anatomiczne wykonane przez Leonarda da Vinci. Dokładne przekroje kości, szczególnie czaszki, skrupulatne badania, których ślady zachowały się na starych i pożółkłych kartkach papieru. Dla Ignotusa byłyby symbolem zdobywania wiedzy, odkrywania człowieka w najbardziej dogłębny i przenikliwy sposób. To, co tkwiło w każdym człowieku, jego sekrety wywleczone na światło dzienne za pomocą ołówka. Takie szkice lubi też wykonywać Ignotus, poznając anatomię na tyle, ile to możliwe.
44. Animagowie zmieniają się w zwierzęta, pasujące do ich wyglądu lub charakteru. Co jeśli Twoja postać zostałaby zamieniona w roślinę? Jakim kwiatem, ziołem, drzewem lub innym elementem flory stałaby się?
Piołun.
Niezbyt urodziwy, na pewno nie hodowany dla pięknych kwiatów, swoim wyglądem nie zachęcający do jego zerwania. Powszechnie znany jako trujący. W smaku paskudnie gorzki. I posiadający właściwości zarówno odurzające jak i lecznicze. Poza aparycją więc - uniwersalny.
Ignotus też nie jest piękny. Lata więzienia odcisnęły na jego twarzy swoje piętno, które widoczne jest także na duszy, którą wbrew pozorom wciąż posiada. Potrafi być równie niebezpieczny, co piołun - zabójczy wręcz. Potrafi powodować ból, znajduje w tym pewną sadystyczną przyjemność, jak trucizna, która też powstała, by wzbudzać cierpienie. Nie jest dobrym człowiekiem. Bywa zwodniczy, zasłania się kłamstwem, buduje ułudę, lubi, gdy ludzie się od niego w pewnym sensie uzależniają. Trudno szukać u niego współczucia, empatii, pomocy. Nie będzie miał skrupułów, by wszystkich tych rzeczy odmówić, jeśli tylko nie będzie mu się opłacało. Umie być wyrachowany, gorzki. Chyba, że chodzi o rodzinę, o ludzi, na których mu zależy, o tych, na których dobru mu zależy. Wówczas okazuje się wcale nie być też człowiekiem złym. Potrafi więc być wszystkim, nieprzyjemnym i groźnym, a jednocześnie pomocnym i dobrym. Nie może uniknąć tego, jak jest zwykle postrzegany, nie zależy mu też, by to zmieniać.
45. Twoja postać znalazła się w baśni razem z trzema braćmi Peverell. Śmierć ofiarowała jej potężny artefakt: jakie byłoby jego działanie?
Byłaby to myślodsiewnia. Nie jednak sprawiająca, że zapomina się tego, co się przeżyło, a pozbywa się wyrzutów sumienia i niepokojów z tym związanych. Ignotus nie sypia. Nie chodzi o to, że nie sypia dobrze, tylko zwyczajnie nie sypia. To jeden z efektów jego lat spędzonych w więzieniu. Wszystko wraca do niego w przeróżnych, przerażających obrazach, nad którymi nie ma żadnej kontroli. Jeżeli już zdoła w ogóle zasnąć. Śpi wówczas krótko i budzi się bardziej zmęczony niż zanim się położył. Prześladują go najstraszniejsze wizje, nad którymi nie potrafi zapanować. Gdyby więc mógł poprosić o coś śmierć, poprosiły o myślodsiewnię na uczucia. Mógłby zostawić w niej wszystko to, co naznaczyło go tak głęboko, że za dnia nie potrafi nawet do tego dotrzeć. Mógłby pozbyć się żalu, niepokoju, strachu i wątpliwości, topiąc je w misie i po raz pierwszy od niepamiętnych czasów, zapaść w spokojny, długi sen.
46. Toczy się wojna, ale poza nią postaci też mają życie: co jest ich największym strapieniem poza kwestiami związanymi z głównym konfliktem?
To bardzo ciekawe pytanie. Otóż głównym strapieniem Igntusa jest jego rodzina i fakt, że zupełnie nikt w niej go nie docenia. Prawie-synowa po jednym synu i prawie-synowa po drugim (to bardzo skomplikowane) zabroniła mu nawet się do niej zbliżać. Jego ostatni żyjący syn wykorzystał fakt, że jest słabością swojego ojca i manipulując jego uczuciami zmusił Ignotusa do niewidzenia się z Cassandrą. Żeby było ciekawiej, Ignotus wiedział, że Ramsey nim manipuluje, ale poddał się temu w przekonaniu, że to jedyny sposób, żeby całkowicie nie zniknąć z jego życia i nie stracić kontaktu z ostatnim żyjącym synem. Stracił go więc ze swoją wnuczką i nigdy nie zyskał ze swoim wnukiem. I w zasadzie to dlatego, że chciał dobrze, ale wyszło jak zwykle.
Ignotus jest zbudowany na ojcowskiej miłości w kierunku swojego syna - Grahama. W pierwotnym zamyśle, miał mieć jednego syna, który zginął podczas gdy był w więzieniu, a po wyjściu miał mścić się na tych, którzy go zabili. Zarys się nieco zmienił, ale charakter nie za bardzo; Ignotus wciąż motywowany jest w dużej mierze swoją nieco wyidealizowaną miłością do swoich dzieci, do której przywiązuje olbrzymią wagę. Przy całym swoim okrucieństwie i drzemiącej w nim głęboko nienawiści, odznacza się niezwykłą lojalnością i bezgraniczną w zasadzie miłością, choć to nie jest słowo, którego by użył, do swoich dzieci. I ich dzieci. Rodzina, a przede wszystkim potomkowie są dla niego najświętszymi wartościami. Nic tak naprawdę nie równa się lojalności względem własnej rodziny, a rolą ojca, według spaczonej moralności Ignotusa, jest stanie zawsze po stronie dziecka. I dlatego też, choć zasadniczo się do tego nie przyznaje, bo jednak wstyd, żeby mężczyzna okazywał emocje, boli go obecna sytuacja, w której czuje się niezrozumiany, choć zdaje sobie sprawę, że jest ona skutkiem jego działań, w pewnym przynajmniej zakresie. A groźba odepchnięcia na stałe od ostatniego, żyjącego syna i od rodziny, która mu pozostała, każe mu przełknąć dumę i własne uczucia, by to naprawić. Jest gotów na wiele, by ochronić swoje wnuki i zatrzymać Ramseya w swoim życiu. A za tym idzie chęć porozumienia się z Cassandrą, która też chce tylko chronić swoje dzieci. Więc teoretycznie chcą tego samego i powinno być łatwo. Ale nie jest. I to jest największe strapienie Ignotusa podczas wojny.
47. Jak Twoja postać znosi choroby, dyskomfort fizyczny i ból?
Całkiem nieźle. Ignotus przyzwyczaił się do wszelkiego rodzaju dyskomfortu, do bólu. Żył z nim przez blisko trzydzieści lat w więzieniu, które pozbawiło go sił i pozostawiło wymizerniałym, za chudym, z anemią. Zdołało jednak wyćwiczył w Mulciberze siłę jego woli. Umie znosić najbardziej niesprzyjające warunki - zagryza zęby i nie skupia się na odczuwanym bólu, potrafi przedłożyć inne rzeczy przed niego, zignorować go do pewnego stopnia. Wygląda na kogoś, kto wiele w życiu przeszedł i w związku z tym mocno ucierpiał, wydaje się osłabiony; i fizycznie rzeczywiście tak jest, w zamian jest zahartowany mentalnie, a jego ciało potrafi przyjąć na siebie znacznie więcej niż może wydawać się na pierwszy rzut oka. Za jego wysoką wytrzymałość nie odpowiadają naturalne predyspozycje ciała, a upór i lata wystawiania się na nieustanny dyskomfort, nieprzerwany w zasadzie ból, z którymi, by nie oszaleć, musiał nauczyć się żyć.
48. W co zamieniałaby się Twoja postać jeżeli opanowałaby sztukę animagii i dlaczego - zakładając, że nie istnieją ograniczenia geograficzne pochodzenia zwierzęcia? Jeśli jest anmagiem - jaką inną formę mogłaby przybrać?
Byłby niedźwiedziem oczywiście. Dużą, silną, rosyjską bestią, z którą niewiele zwierząt może się równać. Pasuje to też niewątpliwie do jego rodzinnych korzeni, ale przede wszystkim taka forma animagiczna dobrze by go dopełniała. No i naturalnie, nie mógłby zawieść Lysandry, która tak go widzi w swoich wizjach.
Niedźwiedź to stworzenie silne, zabójczo groźne, w kulturze funkcjonujące również jako agresywne i zadające śmierć na polu bitwy. Przy tym bardzo pilnujące swojego terytorium, na którym nie przepada za obcymi. Ignotus nie pogardziłby mocą niedźwiedzia, gdyby mógł po taką sięgać. A gdyby nim został, to starcia z nim z pewnością Leonardo Di Caprio w żadnym filmie by nie przeżył; Ignotus byłby prawdziwym berserkiem i zamieniałby się w jednym tylko celu - by zabić.
49. Twojej postaci zostały trzy dni życia. Co zrobiłaby w tym czasie? Kogo odwiedziła? Jakby się zachowywała?
Nie wydaje mi się, by cokolwiek w życiu Ignotusa się zmieniło ze względu na rychłą śmierć. Spędziłby pewnie czas z Ramseyem, gdyby mógł, także z resztą rodziny. Ale nie byłyby to nadzwyczajne wizyty, raczej zwykłe, popołudniowe, bez zbędnej tkliwości. Nikomu by też nie powiedział, ile życia mu pozostało, nie chciałby, żeby inni zachowywali się wobec niego inaczej, chciałby te trzy dni spędzić w najbardziej zwykły sposób. Napisałby listy, długie i o wszystkim, w których spróbowałby domknąć niedokończone sprawy, powiedzieć to, czego nie będzie miał już okazji w przyszłości i zostawiłby je ładnie ułożone na stole. Posprzątałby swoje mieszkanie, choć zwykle jest w nim czysto, więc byłyby to raczej kosmetyczne poprawki. Grałby na klawesynie i szkicował. Szkice pochowałby z listami do kopert oddając je swoim najbliższym. Udałby się na nocny spacer po Londynie, podczas którego miałby czas pomyśleć. Ale żadna z tych czynności nie wykracza jakoś znacznie poza jego codzienną rutynę. Nie chciałby jej zaburzyć. Nikt też więc nie miałby nawet jak zorientować się, co się dzieje. Na śmierć byłby gotowy, bo zawsze jest, nie boi się jej, wie, że kiedyś przyjdzie jego czas, nie spieszy mu się, ale nie będzie go odwlekał na siłę. Zmierzyłby się z nią sam i koniec, nie wiedziałby już, co dzieje się dalej, zostałoby po nim tylko kilka listów i rysunków.
50. Jak Twoja postać podchodzi do spraw moralnych, a zwłaszcza do stosowania Eliksiru Rue? Czy Twoja postać, jeśli jest kobietą, wypiłaby ten eliksir i w jakich okolicznościach? Jeśli mężczyzną - czy pozwoliłby partnerce na jego wypicie?
To trudne pytanie. Ignotus ma bardzo specyficzne podejście, oparte głównie na hipokryzji. Nie pozwoliłby żadnej kobiecie pozbyć się w ten sposób jego dziecka. Jednocześnie zupełnie nie przeszkadzałoby mu to w kontekście innych ludzi. To nie tak, że jest przeciwny używaniu Eliksiru Rue, wręcz przeciwnie, zdaje sobie sprawę z tego, że to często najlepsze rozwiązanie, ale pozostawia wybór kobietom. Nie chce ingerować w ich ciała, uważa, że każda może zdecydować sama, co dla niej jest najlepsze. Gdyby sam był kobietą, byłby gotów go wypić, gdyby ciąża pojawiła się w niedogodnym momencie. Nie wiem czy w ogóle kiedykolwiek potrafiłby się zdecydować na poród. Co zupełnie nie przeszkodziłoby mu w kategorycznym zabronieniu sięgania po Eliksir Rue swojej żonie. Przy przygodnych romansach byłby nieco bardziej liberalny, szczególnie gdyby się o tym wszystkim nigdy nie dowiedział. Nie miałby z pewnością obsesji, by szukać kobiet, które mógł zapłodnić i wymierzać karę za pozbycie się dziecka. Ale gdyby się dowiedział, że jakaś kobieta jest w ciąży z jego potomkiem, zrobiłby co w jego mocy, by mogła go urodzić. Otoczyłby opieką ją, a następnie dziecko.
51. Gdyby Twoja postać wygrała na magicznej loterii wygrała milion galeonów, co byś z nimi zrobiła?
Nie mam pojęcia. Ignotus mógłby kupić sobie sporo rzeczy, których mu brakuje. Zainwestowałby w pierwszej kolejności w jakieś lepsze lokum do mieszkania. On w gruncie rzeczy lubi Nokturn, więc nie sądzę, by chciał się z niego jakoś bardzo wyprowadzić, ale za milion galeonów mógłby zapewne kupić jakąś niewielką kamienicę, odremontować ją i dostosować do swoich niewygórowanych potrzeb życiowych. Zatrudniłby też wtedy kogoś, kto by się tym domem zajmował - sprzątał, gotował. Może zainwestowałby też w lepszy klawesyn niż ten niedostrojony, na którym jest zmuszony grać. Resztę pieniędzy by zachował i wydawał w zależności od zaistnienia potrzeby. Może mógłby za to kupować prezenty najbliższym na urodziny. I chyba tyle, to w gruncie rzeczy skromnie żyjący człowiek. Chociaż możliwe, że gdyby posmakował luksusu, spodobałoby mu się takie życie i postanowił otoczyć się ładnymi rzeczami. Zakupiłby różne obrazy, które mógłby powiesić na ścianach, zainwestowałby w kosztowne i wyjątkowe dywany, żyrandole, rzeźby, które miałyby stanowić cieszącą oko i estetyczny gust ozdobę. Milion jednak kiedyś się skończy, więc pomyślałby o zabezpieczeniu jakiejś sumy pieniędzy ww inwestycjach. Może Gringott ma jakąś korzystną lokatę albo przynajmniej fundusz, w który opłaca się zainwestować?
52. Jak Twoja postać świętuje sukcesy? Co postrzega jako takowe?
Chyba po prostu udaje się na drinka w czyimś towarzystwie? Ignotus jest dość oszczędny w słowa, gesty i okazywanie emocji, większość zachowuje dla siebie i cały proces świętowania tak naprawdę odbywa się w jego głowie bardziej niż na zewnątrz. To nie są nigdy duże imprezy, dwie osoby najwyżej, niewielki stolik i ognista. Kilka słów o sukcesie, jeśli warto o nim wspomnieć i zwyczajna rozmowa w miłym towarzystwie. Co dla Ignotusa jest sukcesem? Nie mam pojęcia. Zabicie jakiegoś swojego wroga, na przykład Kierana pewnie byłoby sukcesem, który postanowiłby uczcić. Jakieś drobniejsze zwycięstwa świętuje we własnym towarzystwie. Także ze szklanką alkoholu, wieczorem albo w nocy, kiedy ma czas żeby sobie wszystko przemyśleć i napawać tym, co osiągnął. Jest z siebie zadowolony, ale niespecjalnie pokazuje to innym.
53. Twoja postać wypiła veritaserum, które działa do kolejnego wschodu słońca. Może mówić tylko prawdę. Co się wydarzy, jak przebiegnie ten dzień?
Bardzo samotnie. Ignotus będzie unikał wszelkich interakcji z ludźmi, by nie powiedzieć czegoś, czego może żałować. Nie jest nałogowym kłamcą, zwykle nie mówi nieprawdziwych rzeczy, ale zdarza mu się prawdę przemilczeć. Wychodzi z założenia, że często jego rozmówcy nie są na nią gotowi. W ten czy inny sposób. Więc niezapytany wprost sam z siebie jej nie wyjawia. Nie lubi się obnażać ze swoimi myślami, marzeniami i troskami. Zwykł takie rzeczy zachowywać dla siebie, radzić sobie ze swoimi problemami sam. Nie chciałby, żeby ktoś się o nich przez przypadek dowiedział. Mógłby zaufać swojemu bratu na tyle, by poprosić go o pilnowanie jego samotności. To jedyna osoba, wobec której ma pewność, że nie zdoła go odstraszyć żadną prawdą.
54. Jaką rolę Twoja postać przejmuje w grupie? Sprawdź i zdecyduj na podstawie typologii.
Lider nawigator.
Ignotus nie garnie się do bycia liderem grupy, choć jeśli ktoś go nim uczyni, nie będzie uchylał się od obowiązku. Doskonale wie, że działania grupowe wymagają współdziałania, by odniosły sukces. Nie bije się z nikim o pozycję lidera, bo takie przepychanki zawsze odbywają się kosztem rzeczywistego i potrzebnego działania, które jest potrzebne. Zostaje więc nieco z tyłu, wspierając osobę, która wzięła na siebie obowiązek dowodzenia. Pilnuje innych członków grupy, by wykonywali powierzone zadania, porządkuje kwestie, którymi lider nie może się zająć mając zbyt wiele na głowie. Działa bardziej w cieniu, wspierając, wykonując pracę, która znacząco ułatwia działanie, choć nie zawsze jest na pierwszy rzut oka widoczna.
55. Twoja postać otrzymała wizę do każdego, dowolnie wybranego, miejsca na świecie. Gdzie się wybierz i z kim? Co będzie dla niej główną atrakcją wyjazdu?
Ignotus udał się do Rosji, na Syberię, by zobaczyć ziemię swoich przodków i było to dla niego wydarzenie ważne. Ale oprócz tego, myślę, że spodobałby mu się Nepal, w którym mógłby zobaczyć najwyższe góry na świecie. Na pewno ukryte są w nich magiczne stworzenia, może unikalne smoki? Chciałby wejść na jeden ze szczytów albo przynajmniej znaleźć się tak wysoko, by z góry spojrzeć na cały świat, odetchnąć pełną piersią, poczuć się wolnym. Chciałby zobaczyć jak małe wydaje się wszystko, gdy stanie się dostatecznie wysoko. Nie jest pasjonatem gór, ale znalezienie się w najwyższym punkcie świata ma w sobie znacznie bardziej magiczny i silniejszy wydźwięk niż sama wspinaczka. Stanąłby na górze, wokół której latają smoki i patrzył w dól, obserwując triumf magii nad światem, znajdując się ponad nim, nietykalny i niedostępny na jednym z najwyższych szczytów, dodatkowo otoczony najpotężniejszymi stworzeniami. Po prostu stałby i patrzył, chłonąc atmosferę i bijącą z niej siłę, za którą szedłby spokój i ukojenie.
56. Jak twoja postać podchodzi do kary Azkabanu oraz pocałunku dementora za najcięższe czarnomagiczne przestępstwa? Jest za czy przeciw?
Ignotus jest przerażony perspektywą Azkabanu i pocałunku dementora. Nie ma nic przeciwko samej takiej karze, ale uważa, że nie powinno się jej stosować w przypadku używania czarnej magii czy znęcania się nad mugolami. Nie chce jej doświadczyć sam i jeszcze bardziej nie chce, żeby poddany takiej karze został Ramsey. Syn z wyssaną przez dementora duszą jest jego boginem - najbardziej przerażającą wizją, jaką potrafi sobie wyobrazić. A ma ich całkiem sporo. Ignotus otarł się kiedyś o Azkaban, o los gorszy od śmierci i tylko rozpaczliwy gest złamania różdżki ocalił go wówczas przed najcięższym możliwym wyrokiem. Do Azkabanu wybrał się też z polecenia Czarnego Pana. Wie więc, że nie chce sam stać się ofiarą podobnej kary, ale, choć często się mówi, że pewnych rzeczy nie życzy się nawet najgorszemu wrogowi, powiedzenie to nie dotyczy Ignotusa, swojego najgorszego wroga chętnie bowiem oddałby dementorom na pożarcie, bez skrupułów i wyrzutów sumienia. Uważa, że to rozwiązanie ostateczne, nie sprzeciwia mu się, ale uważa, że jest źle stosowane; los skazańca Azkabanu powinien spotykać tych, którzy bratają się z mugolami albo występują przeciwko czarodziejskiej społeczności.
57. Twoja postać znalazła się na karcie Czekoladowych Żab. Z czego zasłynęła?
Ignotus nie znajdzie się na karcie Czekoladowych Żab. A jeśli tak, to zapewne przez przypadek. Na przykład jako najstarszy żyjący czarodziej, który nie korzysta z żadnych magicznych specyfików wydłużających życie. Albo znajdzie się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie i zasłynie jako pierwsza ofiara fae faeli, które źle rzucone go udusiło, co pozwoliło stworzyć nowe zaklęcie niewybaczalne. Może też zostać kimś w rodzaju seryjnego mordercy. Charakteryzowałby się dużym okrucieństwem wobec swoich ofiar, zabijałby dla przyjemności, rozrywki, estetyki. Zwłok wielu przez niego zabitych nigdy by nie odnaleziono, pozbywałby się ich przy pomocy magii, tworzyłby instalacje artystyczne z martwych ludzi, które następnie szkicowałby, by nacieszyć swój gust estetyczny. Póki co jednak Ignotus traktuje śmierć instrumentalnie, nie widzi nic niezwykłego w zabijaniu, znacznie bardziej fascynuje go cierpienie i jego granice. Możliwe, że jednak się to zmieni i odkryje w sobie chęć zostania artystą na tyle makabrycznym, by wspomniano o nim na jednej z kart. A jeśli i to nie, to może zostanie pierwszym człowiekiem, który został osadzony we wszystkich największych czarodziejskich więzieniach i z każdego wyszedł? Póki co jest na etapie odwiedzania, nie tylko jako więzień, ale kto wie, co przyniesie przyszłość?
58. Jakich cech szuka Twoja postać w przyjacielu? Jak podchodzi do przyjaźni? Czy ma ich wielu?
Ignotus nie ma zbyt wielu przyjaciół. W zasadzie to prawie w ogóle ich nie ma. Miał. Niegdyś, w przeszłości, zanim trafił do Tower. Teraz jest samotnikiem, który nie zaufa nikomu na tyle, by nazwać swoim przyjacielem. Blisko tego tytułu jest Ramsey, jednak Ignotus widzi w nim dużo bardziej syna niż równego sobie partnera, jakim musiałby by zostać przyjacielem. Nie chciałby chyba nawet za takiego się wobec swoich dzieci uważać, to inny typ więzi, wcale nie słabszy, ale w przyjaźni chodzi o wzajemne wspieranie się i rozwiązywanie swoich problemów, a Ignotus nie obarczy swoimi Ramseya. Zawsze będzie mu służył każdą pomocą, jaką potrafił będzie okazać, ale swoją rolę ojca w tym momencie widzi jako bycie narzędziem służącym Ramseyowi do osiągania jego celów, do bycia silniejszym, lepszym, do pilnowania jego pleców, do eliminowania przeszkód i zagrożeń, jakie mogą się pojawić na drodze syna. Przy tym nie oczekuje w tej kwestii wzajemności, jakiej oczekiwałby od przyjaciela. Jeszcze bliżej bycia przyjacielem jest brat Ignotusa. Wydaje mi się, że też chciałby móc go tak traktować - jako osobę, na którą zawsze może liczyć, bezwzględnie wierną, choć nie podążającą za nim, ale gotową wejść w ogień szatańskiej pożogi za Mulciberem, przejść przez najgorsze, być wsparciem, powiernikiem, ale też kimś, kto będzie potrafił mu powiedzieć, że zachowuje się głupio, gdy tak będzie. I Ignotus to samo gotów byłby zrobić dla swojego jedynego przyjaciela - brata.
59. Eliksir Wielosokowy po dodaniu ludzkiego włosa za każdym razem przybiera inną konsystencję, zapach, kolor, smak, w zależności od osobowości jego właściciela. Jaki byłby ten eliksir po dodaniu włosa Twojej postaci?
Nie byłby gęsty, przypominałby konsystencją wodę, bardzo zimną, może nawet na fiolce, w której by się znalazł pojawiłby się szron. Barwy byłby zielonkawej, choć nie bardzo intensywnej, przy niewielkiej ilości światła nie sposób byłoby zauważyć, że nie jest idealnie przeźroczysty. Przyjemnie by pachniał - łąką, polnymi kwiatami. To bardzo delikatny aromat, ledwo wyczuwalny, ale jednak by tam był. A więc bardzo zimna, lekko zielonkawa woda pachnąca łąką. W smaku jednak okazałaby się niemożliwie wręcz gorzka, jak piołun. Po znalezieniu się na języku, opływałaby go dokładnie, zostawiając swój paskudny posmak w ustach na długo, nie byłoby żadnego sposobu, by się go pozbyć, niczym zagryźć, zapić. Spływając po gardle powodowałby dreszcze od swojego zimna, a po chwili odruch wymiotny, gdy zamrożony smak w pełni wypływał z niepozornie, wręcz zachęcająco wyglądającego eliksiru.
60. Czy Twoja postać podejmuje się zachowań ryzykownych? Dlaczego?
To zależy, jak rozumieć zachowania ryzykowne. Jeżeli wie, że coś stwarza niepotrzebne niebezpieczeństwo, to tego nie robi. A jeżeli jest ono nieodłączną częścią zadania zleconego przez Czarnego Pana albo elementem koniecznym do zapewnienia sobie rozrywki czy w pracy, to je podejmuje. Nie unika go za wszelką cenę, ale stara się nie zwiększać ryzyka niepotrzebnie. Ignotus nie lubi działać nierozważnie, lekkomyślnie narażając siebie bądź kogoś. Samo ryzyko nie jest nigdy jego celem, choć jest w pewne rzeczy wkalkulowane, ale nie potrzebuje w swoim życiu dodatkowej adrenaliny. Odpowiedź więc brzmi - czasem podejmuje się zachowań ryzykownych, ale to dlatego, że są pewnym środkiem do celu, którego bez nich nie sposób osiągnąć.
61. Postronny, obiektywny obserwator przygląda się Twojej postaci, przeczytał także jej życiorys. Jak określiłby ją w trzech słowach?
Maska.
Upór.
Drapieżnik.
Beware that, when fighting monsters, you yourself do not become a monster... for when you gaze long into the abyss. The abyss gazes also into you.
Ignotus Mulciber
Zawód : pośrednik nielegalnych transakcji
Wiek : 53
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You’ll find my crown on the head of a creature
And my name on the lips of the dead
And my name on the lips of the dead
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +3
ZWINNOŚĆ : 3
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
62. Twoja postać została Ministrem Magii: przedstaw podjęte przez nią decyzję i opisz ład, który zaprowadzi.
Zaprowadzi każdy ład, jakiego będzie chciał od niego Czarny Pan. Ale jeśli może wybrać sobie sam, to:
• Likwidacja Kodeksu Tajności - nie ma żadnych powodów, by czarodzieje dłużej ukrywali się przed mugolami.
• Zniesienie wszelkich kar za wykorzystywanie magii przeciwko mugolom - mugole są jak zwierzęta, należy nad nimi zapanować i wykorzystać tych, którzy okażą się dostatecznie zdolni do pracy, reszcie pozwolić żyć normalnie, ale nie ukrywać się przed nimi. Muszą znać swoje miejsce, Część można hodować, na resztę polować.
• Zakaz parowania się z mugolami - jako że są zwierzętami należy tępić wszelkie próby rozcieńczania czarodziejskiej krwi. Wszystkie mugolaki jako abominacje należy zabić albo traktować tak jak resztę mugoli - wykorzystać tylko tych, którzy przejawiają predyspozycje. Ale nie dawać im pod żadnym pozorem różdżek
• Legalizacja czarnej magii - nie ma nic złego w jej używaniu, dopóki nie stosuje się jej przeciwko czarodziejom. Trzeba pilnować jej użycia, może wymagać odpowiednich kursów, ale nie ma powodu, żeby całkowicie jej zabraniać.
63. Jaką rolę w życiu Twojej postaci odgrywają miłość i czułość? Jak okazuje uczucia?
Czułość nie odgrywa w jego życiu w zasadzie żadnej roli, bo ani on nie ma komu jej okazywać, ani nie ma nikogo, kto okazałby ją jemu. Był jej pozbawiony przez większość życia, ostatnią osobą, która ją okazywała była jego matka i Elise Rosier. Obie dawno martwe. On sam obdarzał nią, a raczej próbował obdarzyć, swoją żonę. I naturalnie Grahama, ale było to blisko trzydzieści lat temu, więc równie dobrze mogłoby się nigdy nie wydarzyć; Ignotus nie jest sam pewien, czy pamięta jak to jest okazywać czułość, swoje emocje nauczył się wyrażać w sposób zupełnie inny. Bo owszem, dochodząc do drugiej kwestii, Mulciber kocha, wie czym jest miłość. Wyrósł w domu, w którym mu jej wcale nie skąpiono, choć nauczył się w nim także twardej dyscypliny. Poznał, czym jest zakochanie, gdy wzdychał z oddali do młodszej siostry swojego przyjaciela. Wreszcie wie też, czym jest miłość w stosunku do dzieci. Nie jest więc to dla niego uczucie obce, ale z pewnością ma trudności w jej okazywaniu. Obecnie darzy nią swojego ostatniego, pozostałego przy życiu syna, ale relacja, jaka się między nimi wytworzyła wymaga bardzo specyficznych przejawów miłości. I Ignotus właśnie po takie sięga - dziwne, niekiedy patologiczne, niebezpieczne i zdecydowanie niezdrowe. Balansuje na ostrzu noża niejako stając się zakładnikiem swojej miłości, doskonale wie, że przyznanie się wprost do swoich uczuć i próba zbudowania relacji zdrowej i normalnej prawdopodobnie skończyłaby się porażką, na którą nie może sobie pozwolić. I po prawdzie, możliwość unikania wielkich słów bardzo mu leży. Sam też do końca nie umie inaczej, nawet gdyby zechciał spróbować, nie potrafi okazywać uczuć w zwyczajny sposób, szczególnie nie, kiedy mu na kimś zależy równie mocno, co na Rasmeyu. Przyjmuje więc z ulgą dziwną więź, która ich połączyła, dba o nią i pielęgnuje w jedyny sposób, jaki do niej pasuje - chory, pozbawiony jakiejkolwiek równowagi, w gruncie rzeczy krzywdzący i wyprany zarówno z moralności jak i wszelkich objawów czułości, którą zdarza mu się przemycić tylko czasem, gdy w chwilowym przebłysku przeszłości, przypomina sobie, jak w podobnych sytuacjach, zachowywali się jego rodzice, szczególnie matka, która zawsze okazywała swoim dzieciom więcej serca.
64. Utraty którego zmysłu Twoja postać obawiałaby się najbardziej? Dlaczego?
Waham się między wzrokiem a słuchem, ale chyba tego drugiego. Dźwięki mają dla Ignotusa znacznie większe znacznie niż obrazy, które można zastąpić szczegółowym opisem, nie da się zaś zastąpić muzyki niczym widocznym. Przede wszystkim jednak ceni sobie rozmowy. Jest gotów poświęcić całą swoją spostrzegawczość, uważny wzrok, który wychwytuje naprawdę wiele, by nie stracić możliwości prowadzenia konwersacji. Ślepota nie odetnie go w takim stopniu od świata, co głuchota, która zamknie go w klatce - będzie widział, żył, chodził po świecie, ale zupełnie nie mogąc go zrozumieć, dowiedzieć, co się wokół niego dzieje. Wzrok zawsze może zastąpić wyobraźnią, ale interakcji z drugim człowiekiem już nie zdoła. Przede wszystkim chce mieć możliwość bycia częścią życia Ramseya, co może robić jako ślepiec, nie musi go wszak widzieć, żeby wiedzieć, co u niego. Brak możliwości jednak w poprowadzeniu z nim rozmowy, żeby usłyszeć w jego głosie także to, czego nie chce do końca przekazać, by mu uniemożliwiła. Głos niesie znacznie więcej i trudniej nim kłamać. A Ignotus nie chce zostać zamknięty w klatce kłamstw, które łatwo byłoby sączyć na papier - jego jedyny substytut rozmowy z drugim człowiekiem.
65. Jaka cecha lub zachowanie drugiego człowieka najbardziej denerwuje Twoją postać? Co przekreśla szanse na porozumienie? Co może doprowadzić ją do szału?
Jest wiele rzeczy, których Ignotus nie lubi w ludziach, które go irytują. Nie okazuje tego jednak, ukrywając swoją niechęć pod zwykle obojętną twarzą. Dobrze kontroluje swoje odruchy, w pewnym sensie musiał się ich uczyć na nowo po wyjściu z więzienia, pewne międzyludzkie relacje, uzewnętrznianie swoich emocji nie jest dla niego zbyt naturalne; przez lata zupełnie ich nie doświadczał. Dlatego też trudno z zewnątrz stwierdzić, kiedy ktoś dla Mulcibera jest skreślony, a myślę, że jest zdecydowana większość osób, którą poznaje. Nie lubi ludzi nudnych, którzy w żaden sposób go nie zaintrygują, z pewnością odrzuca go uwielbienie w stosunku do mugoli czy chociażby jakakolwiek kierowana do nich sympatia, nie będzie cierpliwie wysłuchiwał peanów na cześć istot, które uważa za gorsze. Denerwuje go ignorancja, zapatrzenie w siebie, głupota. Zdecydowanie nie lubi też naruszania swojej przestrzeni osobistej, nierespektowania niewidzialnych barier, które wokół siebie postawił, czuje się niekomfortowo i każda osoba, która bezmyślnie będzie je naruszała zasłuży sobie na jego niechęć. Z rzeczy, które mogłyby kogoś w jego oczach przekreślić, myślę, że najważniejsza jednak będzie właśnie ignorancja, chwalenie się czymś, co uważa za głupotę, oderwanie od świata i brak próby jego zrozumienia, zamykanie się w swojej bańce na to, co dzieje się wokół i pozostawanie ślepym na wszystko w imię własnej wygody, bezmyślne zbywanie wszystkiego jako nieistotnego.
66. Twoja postać jest bardziej optymistą czy pesymistą?
Ignotus jest optymistą. Chociaż sam siebie za takiego nie uważa. Nie uważa też, by był pesymistą, jest przekonany, że wszystko ocenia bardzo realnie. I poniekąd ma w tym rację, brak mu charakterystycznego przekonania o swojej nieomylności czy wiary, że wszystko się uda, ale nie załamuje też rąk przewidując najgorsze scenariusze. Ich właściwie nie bierze specjalnie pod uwagę, nawet jeśli zdaje sobie sprawę z tego, że mogą się kiedyś zdarzyć, wyklucza je jako mało prawdopodobne. I choć się do tego z pewnością nie przyzna, zaklina nieco w ten sposób rzeczywistość. I w tym sensie jest optymistą, nawet bowiem jeśli nie wierzy, że stanie się najlepsze, wie, że nie zdarzy się najgorsze. Jest bliżej środka skali, ze wskazaniem jednak w tym konkretnym bardziej pomyślnym kierunku.
67. Kiedy ostatni raz Twoja postać była szczęśliwa? Tak naprawdę, w pełni? Co - lub kto - wywołuje w niej ten stan?
Nie wiem, czy Ignotus kiedykolwiek był tak naprawdę szczęśliwy. Jego życie to w zasadzie pasmo porażek, po których niezmiennie musi się podnosić. Może w dzieciństwie? Albo kiedy narodził się Graham. Kiedy pierwszy raz wziął na ręce swojego syna, małą istotę, którą od tamtego czasu musiał chronić, która bez niego miała sobie na świecie nie poradzić. Chociaż ostatecznie i tak musiała, bo zanim zdążył zostać prawdziwym ojcem, został zamknięty w więzieniu. A potem jego najszczęśliwsze wspomnienie, które z pewnością pozwoliłoby mu wyczarować patronusa, zostało skażone wiedzą, że tego samego dnia, gdy poznał Grahama, odebrano mu drugiego syna - Ramseya. Mimo wszystko, nawet to słodko-gorzkie obecnie wspomnienie wydaje mi się najbardziej przybliżać go do prawdziwego szczęścia. Wyjście z więzienia, poznanie Ramseya z pewnością były dla niego radosne, ale w zasadzie nic więcej - okupione były olbrzymim bólem, zgryzotą, złością, frustracją. I te negatywne emocje zdecydowanie tonowały wszystkie pozytywne.
68. Ze wszystkich swoich bliskich, rodziny, przyjaciół – czyja śmierć byłaby dla Twojej postaci najdotkliwsza i dlaczego?
To zapewne będzie bardzo szokujące stwierdzenie, ale Ramseya. Już nawet pomijając bogina Ignotusa, który przedstawia właśnie jego ostatniego syna jako ciało pozbawione przez pocałunek dementora duszy, to jego śmierć byłaby dla Mulcibera ostatnim gwoździem do trumny. Nie targnąłby się z tego powodu na własne życie, to jednak nie jest człowiek tego typu, ale osunąłby się zapewne w czające się w nim szaleństwo. Zrobiłby absolutnie wszystko, by pomścić Ramseya, sięgnął po ostateczne środki i nie zważał przy tym zupełnie na krzywdę, jaką mógłby wyrządzić sam sobie, jaką z pewnością by sobie wyrządził. Stałby się destrukcyjny dla siebie i otoczenia. Zdając sobie z tego sprawę, odsunąłby się od wszystkiego i wszystkich, na których mu obecnie zależy. Wciąż naturalnie pozostawałby wiernym, fanatycznie oddanym śmierciożercą, ale przy tym jeszcze zupełnie nieobliczalnym. Pozwoliłby się pochłonąć szaleństwu czarnej magii w nim odnajdując ukojenie i siłę do dokonania swojej zemsty.
Dlaczego akurat Ramsey?
To też nie jest specjalnie trudne pytanie. To jego ostatni, żyjący syn. Miał ich trzech, stracił już dwóch, w tym swojego ukochanego, małego synka - Grahama. Ramsey, jako jego bliźniak, w pewien sposób mu go zastępuje, rekompensuje jego brak. Jednocześnie jest tym synem najbardziej skrzywdzonym przez matkę, odebranym Ignotusowi i zarazem bardzo do niego podobnym. Nie z wyglądu, ale charakteru. Nie są tacy sami, ale nie ma wątpliwości, że płynie w nich jedna, ta sama krew. Jest więc ostatnim, cudem odnalezionym synem, dziedzicem, o jakim Ignotus mógł marzyć. I teraz chce dla niego jak najlepiej, również ze względu na pewne poczucie winy - może gdyby się postarał uchroniłby go przed losem bękarta i sieroty? Mulciber mógłby nie znieść tej straty.
69. Twoja postać stworzyła dzieło życia, które stało się kamieniem milowym w rozwoju danej sztuki artystycznej (dowolnej - malarstwo, rzeźbiarstwo, muzyka, teatr). Jak wyglądałoby to dzieło, o czym by opowiadało?
Byłaby to muzyka, utwór na klawesynie, który nie wygląda w ogóle, ale brzmi. W jego dźwiękach skrywałaby się cała historia Ignotusa - jego wzloty upadki, chwile, w których po raz kolejny się podnosił, by z równie wielką determinacją, co wcześniej, iść przed siebie. Byłaby to więc muzyka, w której słychać byłoby świszczący wiatr, padający śnieg, więzienną samotność i otulające słuchacza szaleństwo. Tylko po to, by po chwili wybrzmiały nuty uporu i samozaparcia. Utwór kończyłby się nagle, choć chwilę zajęłoby zasłuchanej publiczności zrozumieć, że od jakiegoś czasu melodię wygrywa jedynie echo, zamieniając ją we wspomnienie urwanego koncertu. I każdy mógłby sobie zinterpretować to po swojemu - dlaczego w pewnym momencie zapada niespodziewana cisz.a
70. Opisz doświadczenie, które wywołało u twojej postaci największe zażenowanie, zawstydzenie, jakie pamięta.
Och... To będzie z pewnością ten jeden dzień, kiedy Ignotus przebywał akurat w rezydencji rodowej Rosierów, gdzie zaprosił go Corentin. Jego kolega na chwilę gdzieś zniknął, pozostawiając Mulcibera samemu sobie w pustej sali muzycznej, w której usiadł przed klawesynem i korzystając ze swojej samotności, zaczął bezradnie i nieumiejętnie wciskać klawisze. Dopiero po chwili zorientował się, że od jakiegoś czasu oglądała go rozbawiona nieco Elise, która jednak okazała się sporą wyrozumiałością i nie zwracając uwagi na czerwone rumieńce wstydu na policzkach chłopca, nauczyła Ignotusa, jak grać na dziwnym instrumencie. Podobne zażenowanie Mulciber poczuł, gdy pewnego razu poprosił Elise Rosier do tańca. Problem polegał na tym, że on nie umiał, ona owszem, a mieli obserwatorów, którzy bez problemu poznali się na tanecznych zdolnościach obu osób z pary. Ignotus wprawdzie zdołał swojej partnerki nie podeptać, ale było mu niezmiernie wstyd, szczególnie przed nią, że radzi sobie tak beznadziejnie, że na pomoc przybyć musi Corentin, który uratuje siostrę z nieporadnych objęć przyjaciela i pokaże, jak powinno tańczyć się z kobietą.
71. Jakie jest podejście Twojej postaci do porządku i bałaganu? Jak traktuje swoje mieszkanie lub dom?
W domu Ignotusa zawsze panuje porządek. Jest nieco pedantyczny, jeśli o to chodzi, wszystko ma swoje miejsce, na którym musi idealnie się odnajdować. Mulciber nie lubi chaosu, nieporządku, niezorganizowania. Już w dzieciństwie nie miał z tym problemu, nie bałaganił, swoje zabawki odkładał tam, gdzie uważał, że było ich miejsce (choć nie zawsze jego rodzice pogląd dotyczący właściwego miejsca dla zabawki podzielali). Nie lubił jednak bałaganu, pozostało mu to w dorosłości. Co więcej irytują go ludzie niosący ze sobą nieporządek, do swojego domu ich nie wpuszcza, choć faktem jest, że niewiele osób w ogóle go tam odwiedza. Nie widzą więc idealnie poskładanych w kostkę ubrań, zawsze perfekcyjnie zaścielonego łóżka i od linijki niemalże ułożonych butów.
72. Czy twoja postać potrafi łatwo wybaczać? Czy bywa pamiętliwa?
Wybaczenie to raczej nie słowo, które funkcjonuje w słowniku Ignotusa. A przynajmniej zazwyczaj. Nie jest dobry ani w jego udzielaniu, ani też w obdarzaniu nim hojnie. Potrafi wybaczyć tym, na których mu zależy, Ramseyowi wybaczyłby niemalże wszystko. Są jednak krzywdy, których nie puści w niepamięć nigdy, nigdy na przykład nie wybaczy swojej byłej żonie, że odebrała mu syna i oddała obcemu człowiekowi. Ignotus ma też swoją koncepcję pokuty, która opiera się na cierpieniu tego, kto chce przebaczenie uzyskać. Zdrada i przebaczenie to bardzo skomplikowany taniec, który prezentuje się na ostrzu noże - trzeba bardzo balansować, by z niego nie spaść. Wszystko w tej kwestii natomiast zależy od partnera bądź partnerki - w niektórych sytuacjach wybaczenie jest możliwe, w innych nie.
73. Co Twoja postać uważa za swoje największe życiowe osiągnięcie?
Tak średnio w życiu Ignotusa z osiągnięciami. W Wieku 23 lat został zamknięty w więzieniu, które opuścił dopiero mając na karku pięćdziesiątkę. To bardzo ograniczyło jego możliwości osiągania wielkich rzeczy w życiu. Za swoje największe nie może nawet uznać synów, bo tak naprawdę nie zdołał ich wychować. Spłodził ich i w zasadzie na tym jego udział się zakończył. W dodatku Graham i Vasy już nie żyją, Ramseya poznał, kiedy ten był już dorosłym, w pełni ukształtowanym mężczyzną. I bardziej może uważać to za swoją porażkę niż sukces, w końcu nie zrobił nic, by ten został człowiekiem, którym aktualnie jest. Pozostał mu tak naprawdę jedyny sukces w życiu, a jest nim przeżycie Tower, w którym miał zostać złamany. Każdego dnia, przez dwadzieścia siedem alt walczył z tym, by się nie poddać, wyjść żywym nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim psychicznie. I udało mu się, ponownie jest wolny, chodzi po ulicach Londynu z własną różdżką w dłoni, z podniesioną głową. Nie pozwolił się pokonać, po upadku zdołał się podnieść. To nie jest sukces, który napawa go dumą, ale z pewnością największy. Choć nie lubi się nim chwalić, opowiadać o nim, zachowuje go tylko i wyłącznie dla samego siebie.
74. Po wybuchu anomalii forum Morsmordre przechodzi wielkie zmiany. Akcja dzieje się w Londynie w 2018 roku, magia nie istnieje a Twoja postać jest normalnym mugolem, żyjącym we współczesnym świecie. Jak wygląda jej życie? Rodzina, związek? Czym się zajmuje? Jakie ma problemy, pasje, marzenia?
Czy to znaczy, że wszystkie statystyki z magicznych biegłości można przełożyć do tych mugolskich? Bo jeśli tak, to zostaje Hannibalem Lecterem - wybitnym psychiatrą i kucharzem, który podaje na obiad ludzi, którzy go zirytowali.
A tak poważnie, to zapewne sobie radzi. Lepiej bądź gorzej, ale sobie radzi. Zostaje kuratorem sądowym, zajmuje się głównie ciężką młodzieżą. Pomaga im, w większości przynajmniej, nielicznych jednak, tych, co do których uzna, że mają potencjał, manipuluje, by zobaczyć, gdzie zajdą puszczeni wolno, nieutemperowani, nieskrępowani prawnymi normami. Uczy ich być mądrymi, czyni siebie mentorem, któremu pozostają oddani, przez lata potrafią czekać na swoją okazję, by zabłysnąć i sprowadzić na świat krew i strach. I nigdy go nie wydają. Wreszcie jednak ktoś znajduje powiązanie i Ignotus trafia do więzienia, gdzie szybko podporządkowuje sobie współwięźniów. Przenikliwość i inteligencja pozwalają mu zaglądać wgłąb człowieka i wykorzystywać jego słabe i mocne strony. Mógłby zostać każdym, ale za bardzo lubi władzę, jaką może nad kimś roztoczyć, by porzucić swoje niemoralne życie. Lubi też kontestować pojęcie dobra i zła. Nie mając do dyspozycji czarnej magii, która umie zdobyć władzę nad człowiekiem, musi odnaleźć inną dziedzinę, która mu na to pozwoli.
75. Co - i jak - Twoja postać lubi jeść? Jaki jest jej ulubiony smak lub potrawa? Jak podchodzi do tematów kulinarnych?
Lubi jeść smaczne rzeczy, bardzo je docenia, ale zupełnie nie jest wybredny. Wie, czym jest głód i by go uniknąć potrafi zjeść wszystko. Jeśli ma oczywiście wybór, woli te smaczne potrawy. Lubi krwiste steki, choć nie dostaje ich zbyt często, są drogie i nie jest łatwo je przygotować. Bardzo lubi rosół Cassandry, który przypomina mu smak domu, o czym też nigdy uzdrowicielce nie powiedział. Sam gotować niegdyś umiał, w dość podstawowym zakresie, jednak lata spędzone w więzieniu, gdzie nie praktykował za bardzo w kuchni, sprawiły, że zapomniał, jak przyrządzać bardziej wymagające rzeczy. Wciąż umie ugotować znośny makaron, zrobić kanapkę czy przygotować kaszę ze skwarkami, którą zagryzie surowym ogórkiem albo papryką, ale to nie są zbyt wyszukane przysmaki ani nawet nad wyraz dobre. Kiedy jednak ma okazję, nie wzgardzi smaczną, bardziej wykwintną kuchnią. Docenia ją znacznie bardziej niż niektórzy, przez wiele lat bowiem jadł bardzo niewiele i wręcz obrzydliwie niesmacznie.
76. Jak Twoja postać postrzega prawo i jego przestrzeganie? Czy zasady są dla niej ważne? Jak zmieniało się podejście do przepisów i regulaminów na przestrzeni lat?
Prawo jest potrzebne ludziom, żeby się nie pogubili, większość z nich bowiem, w przekonaniu Ignotusa, nie potrafiłaby dać rady światu pozbawionemu reguł. Ale siebie za taką osobę nie uważa, dlatego stoi ponad prawem, nie potrzebuje go, tacy jak oni go nie potrzebują i nie powinno się go ograniczać w podobny, prymitywny sposób. Dlatego też nie przejmuje się normami innymi niż te, które akceptuje sam. Są pewne zasady, które uważa za uniwersalne i ich przestrzega, znaczna ich część jednak wydaje mu się w jego przypadku zbędna. I zawsze tak na nie spoglądał. Jako młodzieniec ich nie rozumiał, ale przyjmował ich istnienie tak długo, jak długo ojciec, a później Rosier ich nie kwestionowali. Przestrzegał ich dla świętego spokoju przez długi czas, ale nie akceptował ich nigdy, by wreszcie dorosnąć do stwierdzenia, że nie powinny go obejmować, bo nie mają żadnego sensu.
77. Jakie trzy przedmioty - oprócz różdżki - zabrałaby Twoja postać na bezludną wyspę? Bez czego nie mogłaby sobie poradzić?
Szkicownik, ołówek, klawesyn.
Bez problemu poradziłby sobie bez każdego z tych przedmiotów, Ignotus nie potrzebuje niczego poza różdżką na bezludnej wyspie. Większość rzeczy mógłby sobie wyczarować, nie musi mieć też towarzystwa, żeby dobrze funkcjonować, ma dość małe potrzeby, jeśli chodzi o wygodę, do niewielu rzeczy jest przywiązany. To, co więc by ze sobą zabrał służyłoby mu jedynie jako umilenie pobytu na bezludnej wyspie. Mógłby siedzieć na plaży, w cieniu palmy i rysować egzotyczne rośliny, albo odtwarzać z pamięci widoki, które zobaczył dotychczas w życiu. A gdy zrobiłoby się za ciemno, żeby szkicować, rozpalałby na tej samej plaży ognisko i grał. To właśnie robi po nocach, gdy nie śpi, bo nie może, to samo chciałby robić też odgrodzony morzem bądź oceanem od cywilizacji. I potrafiłby być przy tym całkiem szczęśliwy.
78. Jakie cechy najbardziej podobają się Twojej postaci u płci przeciwnej?
Nie jest typem człowieka, który mocno zwraca uwagę na cudzy wygląd. Oczywiście, że go zauważa, ale to, co najbardziej podoba się Ignotusowi w ludziach to ich inteligencja, zdolność prowadzenia rozmowy, bycie interesującym intrygującym, kimś, kogo nie da się przejrzeć po jednym spotkaniu. I to samo dotyczy kobiet, pociągają go te, które mają do zaoferowania więcej niż ładny wygląd, świadome siebie i świata. Lubi siłę, nie fizyczną, ale kobiety o twardych charakterach, zdecydowane, wiedzące, czego chcą i jak to zdobyć. Imponuje mu to, ludzie ulegli go nudzą, nie stanowią żadnego wyzwania intelektualnego, tak samo jak puści i głupi, choćby i najładniejsi. Przy czym, Ignotus jest dość rygorystyczny w określaniu, kogo uważa za głupiego, przede wszystkim do tej grupy należeć będą wszyscy ignoranci.
Jeśli zaś chodzi o cechy kobiet, które podobają mu się czysto fizycznie, to przeciwieństwo tego, co pociąga go w charakterze - delikatne dłonie, drobna budowa ciała. Do tego łagodna twarz i lekkość, pewna subtelność i niewinność.
79. Jak Twoja postać traktuje skrzata domowego? Jak traktowałaby go, gdyby go miała?
Jak powietrze. Ignotus nie zastanawia się nad skrzatami domowymi, nie patrzy na nie jak na czujące istoty. Takie pytanie by go zdziwiło, nie miałby za bardzo, o czym opowiadać. Gdyby jakiegoś miał, nie znęcałby się nad nim, traktowałby go normalnie, wydawał polecenia, oczekiwał ich wykonania i dopóki wszystko by działało zgodnie z założeniem, nie interesowałby się swoim skrzatem w ogóle. Oczekiwałby wykonywania poleceń i lojalności, bo do tego te stworzenia w jego pojęciu służą. Nic więcej.
80. Jaki znak zodiaku jest przypisany do Twojej postaci? Czy zgadzasz się z opisem? Czy pasowałby do niej inny? Jaki jest stosunek Twojej postaci do wróżb?
Testral 22.03-19.04
Częściowo do niego pasuje, częściowo nie. Jak to z astrologią.
To czarodzieje, którzy najpierw działają, dopiero potem zastanawiają się nad konsekwencjami własnych czynów.
Kiedyś - tak, obecnie - nie. Doświadczenie nauczyło go być bardzo rozważnym w związku z tym, co robi. Ale właśnie, nauczyło, bo to nie jest cecha, z którą się urodził. Bywał lekkomyślny, przekonany o swojej nietykalności, nie rozważał nigdy konsekwencji. Te dopadły go później.
Ich odwaga pozwala im osiągnąć sukces równie łatwo jak stać się powodem zguby. Strach względem wrogów jest niższy niż potrzeba ich pokonania, dlatego bez obaw stają się wojownikami gotowymi w każdej chwili do ataku.
A to już jak najbardziej. Ignotus jest wręcz książkowym przykładem tego, że nadmierna odwaga, brawura, kończą się źle. I też zupełnie się swoich wrogów nie boi. Może respektuje ich siłę, ale nie odczuwa przed nią strachu. Wie, kiedy przegrywa i że najwyższy czas uciec, ale nie robi tego z powodu przerażenia, tylko chłodnej kalkulacji zysków i strat, nie boi się stanąć później w kolejnej potyczce.
Testrale są inteligentne, odważne i pewne siebie, choć często niedocenione przez innych.
To też zasadniczo do niego pasuje. Czy bywa niedoceniany? Powinien. Nie wygląda bowiem szczególnie imponująco, pozory, jakie lubi zasadniczo sprawiać, mogą jednak bardzo mylić.
Idealnie sprawdzają się w roli przywódców, posiadają niezbędną do tego niezwykłą charyzmę, są stworzone do osiągania sukcesów, a do tego kochają rywalizację. Słodka obietnica zwycięstwa jest dla nich wystarczającą motywacją do działania.
Mulciber radzi sobie jako przywódca, jeśli taka rola na niego spada. Nie dąży jednak do niej i nie ma problemu z jej oddaniem innym. Na pewno też jest stworzony do osiągania sukcesów, choć jeszcze nie dotarł do tego etapu w swoim życiu, kiedy to się zdarzy. Nie powiem też, żeby szczególnie obecnie lubił rywalizację. Ale to też bardziej kwestia wieku - wyrósł z udowadniania, że jest lepszy od innych, realnie ocenia swoje możliwości i umiejętności. Naturalnie chce wygrywać i działa, by to osiągnąć, ale też nie podejmie się wszystkiego za samą słodką obietnicę zwycięstwa.
Powinny jednak czasem zatrzymać się na chwilę i pomyśleć, zajęcie pierwszego miejsca nie zawsze musi stanowić wyznacznik powodzenia.
Ignotus sam doszedł do takiego wniosku i słucha rady, którą sam sobie udzielił.
Miewają trudności z przekonywaniem do siebie ludzi, nie są zbyt tolerancyjne, bywają impulsywne, skupione na sobie i niecierpliwe.
Jeśli chodzi o przekonywanie do siebie ludzi, to zdecydowanie mu się to zdarza, choć czasem też zdarza mu się wzbudzać w innych zaufanie. Nie jest absolutnie tolerancyjny, jeśli coś nie mieści się w jego sztywnych ramach normy, odrzuca to i nie rozważa ani przez chwilę możliwości większej elastyczności rygorystycznych zasad. Jest za to cierpliwy i bardziej niż na sobie, skupia się na otoczeniu i na innych, starając się dostrzec jak najwięcej. Nie jest też już zbyt impulsywny.
Lubią prowadzić inteligentne rozmowy, otrzymywać komplementy i stymulować wyzwania. Wbrew pozorom są urodzonymi członkami większego stada, wiedzą na czym polega hierarchia w rodzinie i jakie niesie ona ze sobą obowiązki (i przywileje). Potrafią się dzielić, poświęcać czas najbliższym, troskliwie zajmować dziećmi i uczyć ich wszystkiego co najważniejsze — są idealnymi rodzicami.
Tutaj zgadza się w zasadzie wszystko. Lubi prowadzić z ludźmi interesujące rozmowy, słuchać komplementów, doświadczać piękna. Rodzina jest dla niego najważniejsza. I z pewnością byłby idealnym rodzicem, gdyby nim był w ogóle. Zamknięcie w więzieniu uniemożliwiło mu spełnieni swojego przeznaczenia jak laureat konkursu na ojca tego i przyszłego milenium.
Testrale kochają impulsywnie i szybko — nie potrzebują zbyt wiele czasu, aby obdarzyć kogoś uczuciem, często jednak płytkim i powierzchownym. Łatwo wyrażają swoje oczekiwania, nie mają problemu ze zdobyciem partnera choć zaloty mogą pozostawiać wiele do życzenia. Prawdziwa miłość przeszywa je na wskroś, a dla zdobycia obiektu westchnień lub utrzymania istniejącego już związku są w stanie zrobić zupełnie wszystko. Pełni ofiarności zawsze pomogą swoim najbliższym, gotowi ich bronić do ostatniej kropli krwi.
Nie, co do impulsywnej i szybkiej miłości, szczególnie płytkiej i powierzchownej. Jeśli już Ignotus się zakochuje, to do głębi. Może być kimś zauroczony i odczuwać większą sympatię, ale nigdy nie pomyliłby takiego uczucia z miłością. Jeśli chodzi o zdobywanie partnerek, to z pewnością łatwiej było mu w przeszłości, gdy był młodszy i dużo przystojniejszy, niezniszczony latami więzienia. Ale tak, prawdziwa miłość przeszyła go na wskroś i żeby chronić Elise był gotowy na wszystko. I gdyby istniał jakikolwiek sposób, by móc zdobyć jej rękę, nie wahałby się nawet chwili. Ale nie istniało nic, co by jej nie skrzywdziło, co mógł uczynić, dlatego nie zrobił nic i zadowolił się przyjaźnią, którą cenił sobie ponad wszystkie inne. I to był jeden, jedyny raz, gdy naprawdę się zakochał.
81. Jaką tajemnicę Twoja postać chciałaby odkryć?
Ignotus raczej nie dąży do rozwikłania konkretnych sekretów. W tej chwili jedynie, kto nałożył na niego klątwę. Oprócz tego Ignotus nie za bardzo ma tajemnice, jakie chciałby odkryć. W gruncie rzeczy on lubi świat pełen sekretów i niejasny. Nie chce, żeby wszystkie tajemnice zostały ujawnione, bo nie byłoby już czego odkrywać, nad czym dyskutować, zastanawiać się. Życie stałoby się znacznie nudniejsze, gdyby odpowiedzi na pytania rosły na krzakach.
Beware that, when fighting monsters, you yourself do not become a monster... for when you gaze long into the abyss. The abyss gazes also into you.
Ignotus Mulciber
Zawód : pośrednik nielegalnych transakcji
Wiek : 53
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You’ll find my crown on the head of a creature
And my name on the lips of the dead
And my name on the lips of the dead
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +3
ZWINNOŚĆ : 3
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Czy umiesz zasnąć? Płacz umarłej olchy
długo wyje po nocy - kopule echa.
Płyniemy, nie ma portów, nie ma
dla nas kolchid, wiesz:
smutek - zaczajony patrol - tylko czeka.
Gratulujemy zdobycia osiągnięcia:
ZŁOTY MYŚLICIEL II
Ignotus Mulciber
Szybka odpowiedź