Wydarzenia


Ekipa forum
Pokój muzyczny
AutorWiadomość
Pokój muzyczny [odnośnik]03.05.15 1:17
First topic message reminder :

Pokój muzyczny

Obszerny pokój na piętrze, w zachodniej części dworku. Okna rzucają widok na pejzaż klifów nad Dover, za dnia oświetlając pokój pełnią słonecznego blasku blasku. Jasne, pastele i bogato zdobione ściany zdobi magiczny gobelin będący drzewem genealogicznym rodu Rosier; gałęzie krewnych ozdobione są czerwonymi różami, które bielą się w chwili śmierci. Dzieci oznaczone są drobnymi pąkami, a zdrajców krwi - ostatni trzy pokolenia temu - zwiędłymi kwiatami pozbawionymi imion. Nowe gałęzie wyrastają i dojrzewają wraz z pojawianiem się kolejnych pokoleń, cały czas znajdując się w sercu drzewa. Najmocniej wyeksponowanym fragmentem komnaty jest czarny fortepian, przy którym ustawiono szeroką ławę - dość szeroką, by przy instrumencie mogły przysiąść dwie osoby. Wśród na stojaku, znajdujących się pod ręką, najłatwiej znaleźć romantycznych kompozytorów, w tym Chopina, oraz suity baletowe w fortepianowej transkrypcji. Na okrągłym kawkowym stoliku nieopodal, przy którym ustawiono wygodne, obite kremowym aksamitem krzesła, znajduje się antyczny porcelanowy wazon, w którym zawsze czerwieni się bukiet świeżych róż. Nieopodal błyszczy stalowa harfa zdobiona morskimi motywami. Miękka, szeroka kanapa niewątpliwie sprzyja odpoczynkowi oraz relaksacji przy popisach artystycznych utalentowanej rodziny. Błyszczący parkiet zdobią jedwabne arabskie dywany, część podłogi jest naga - przystosowana do tańca.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pokój muzyczny - Page 5 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Pokój muzyczny [odnośnik]30.04.21 11:20
Ani przez moment nie wątpiła, że Primrose podejmie się wyzwania. Słuchała jej w milczeniu, poznając odpowiedzi na zadane pytania. Panna Burke nie była specjalnie wylewną osobą, tłumiła w sobie wszelkie uczucia, niezależnie od tego czy były radosne czy też wprawiały w przygnębienie. Evandra nauczyła się na nią nie naciskać, pozwolić przyjść do siebie w odpowiednim momencie, gdy ta będzie gotowa, nawet jeśli nie na rozmowę, to na wspólnie spędzony w milczeniu czas.
Ciężkie tony skrzypiec zawsze wprawiały ją w drżenie i niepokój. Było w nich coś, czego nie potrafiła zrozumieć. Ten sam utwór zagrany na wiolonczeli wciągał słuchacza w głębię melodii, ale to skrzypce wprowadzały nieodgadniony nastrój. Podniosła się z miękkiego krzesełka i bezszelestnie przeszła kilka kroków w kierunku okna, skąd miała lepszy odbiór dźwięku. Otworzyła się na jej smutek, niepewność oraz strach. Nie miała wątpliwości, że Primrose znajdzie w sobie siłę, by stawić czoła wszelkim przeciwnościom, ale i nie chciała zostawiać jej z tym samej. Kiedy tylko wybrzmiały ostatnie tony, pokiwała głową z lekkim uśmiechem, dokładnie tego oczekiwała.
- W porządku, Prim - odezwała się uspokajającym głosem. - Nieistotne  czy spodziewamy się nadchodzących zmian czy też nie, często jest to szok. Reagujemy zdumieniem oraz strachem. Najważniejsze to nie poddawać się, rozwiązanie zawsze się znajdzie. Pamiętaj, jestem tu także po to, by cię wesprzeć. - Nie chciała, by pozostały po niej wyłącznie puste słowa, ale to od panny Burke zależało czy skorzysta z ofiarowanej pomocy. Zainspirowana grą przyjaciółki półwila przywołała służbę i nakazała przynieść sobie przedmiot z prywatnych komnat. - Podczas naszego wspólnego spotkania z Aquilą zaproponowałam, że przeznaczę coś na aukcję. Długo nie mogłam się zdecydować, wiesz jak przywiązuję się do każdego drobiazgu. - Przechowywała liczne pamiątki: listy, zasuszone kwiaty, bilecik z pierwszego sabatu, muszle zebrane na plaży z Francisem. Niechętnie się z nimi rozstawała, w końcu dawała im część swojej duszy. Wyciągnęła dłonie po przyniesione niewielkie, srebrzyste pudełko o misternych zdobieniach z morskim motywem. - Przepiękna pozytywka, której melodią jest wychwycony pod wodą syreni śpiew. Kiedy uchylisz wieko, nie wiesz jaki popłynie z niej utwór, wszak melodie wybierają nas same. Czy elementem zmiennym jest nastrój pozytywki, a może osoby ją trzymającej - nie wiem. Słyszałam jednak, że mogą to być także proroctwa. - Puściła jej oczko, odkładając pozytywkę na blacie stolika, by Primrose nie zapomniała o niej pod koniec spotkania. - Choć znaczenie słów może być niewprawionym trudne do rozpoznania, wciąż można cieszyć się piękną melodią. -  Ponownie zajęła miejsce przy fortepianie, ćwiczenia nie mogły dłużej czekać.
- Zastanów się nad zmianą stroju z równomiernie temperowanego na naturalny. Ma on węższy zakres tonacji, ale sądzę że może przyczynić się dynamice twojej gry. - Klasnęła w dłonie szczęśliwsza zarówno o pomysł z pozytywką, jak i muzyczny postęp Primrose.  - A teraz tak! Zacznijmy jeszcze raz!

| zt x2



show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8762-evandra-rosier https://www.morsmordre.net/t8771-dzwoneczek#260729 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t9233-skrytka-bankowa-nr-2076#280737 https://www.morsmordre.net/t8767-evandra-rosier#260654
Re: Pokój muzyczny [odnośnik]11.08.22 10:03
| stąd

Odprowadziwszy męża wzrokiem do drzwi wyjścia, zwróciła swe spojrzenie ku lordowi Lestrange. Przyglądała mu się przez krótką chwilę, a w błękit półwilich oczu wkradł się jakby cień nostalgii. Nieuchronność nadchodzących zdarzeń była przytłaczająca, tak jak i brak pewności czy Timothee będzie miał w sobie na tyle siły, by nie ugiąć się pod tym, co negatywne, a dać się oszlifować w oczekiwanym przez wszystkich kierunku. Nawet na moment nie przyszło jej na myśl, że chłopak, znając kierunek obranego przez nich planu, mógłby wnieść jakikolwiek sprzeciw. Jego zdanie się nie liczyło, nie kiedy nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji - tylko jak mógł wyrobić własne, kiedy oszczędzano mu wiedzy?
Ujęła kuzyna pod ramię i poprowadziła Francuza głównym korytarzem, a następnie szerokimi, marmurowymi schodami wprost na piętro, gdzie tuż za zakrętem znajdował się jeden z ulubionych pokoi lady doyenne. Jeden z, bo ulubionych miejsc było o wiele więcej, choćby przestronna, acz zaciszna biblioteka, Kryształowa Sala, na której parkietach można było wirować w takt orkiestrowej muzyki bez obaw o brak miejsca, a także ptaszarnia, gdzie wśród ptasiego trelu najchętniej bawił się Evan, śmiejąc się do rozpuku, oglądając szalejącą za magicudowronkami Moissanite. Do pokoju muzycznego przekonała się na powrót z końcem lata zeszłego roku, bo choć muzyka od zawsze grała w jej sercu, tak brak chęci do życia nie ułatwiał rozkwitu tego romansu. Nie ma nic gorszego, niż siłowe wymuszanie w sobie inspiracji, każde wprawne ucho jest w stanie wyczuć fałsz w pojedynczym dźwięku. Nie, wcale nie chodzi o odpowiednio szarpniętą strunę, a o wtłaczaną weń moc, której brak sprawia, iż melodia traci na charakterze i autentyczności.
- W holu pytałeś mnie, czy nadal gram na harfie - zagaiła, skinąwszy głową do kilku kolejnych obrazów i zamkniętych weń sylwetkach przodków Rosierów, którzy wychylali się z zaciekawieniem do przemierzających korytarz postaci. - Muszę ci się lojalnie przyznać, że dawno nie miałam przyjemności muzykować w duecie. - Wprawdzie w połowie października rozgościły się tu wraz z Primrose na czas lekcji, lecz próbom tym daleko było do prawdziwej harmonii. - Liczę, że twoja obecność zmieni ten stan rzeczy i muzyka w Château Rose płynąć będzie nieustannie. - Naturalnie nie będą mieć okazji, by grywać każdego dnia, zarówno ze względu na obowiązki Evandry, jak i nadchodzące wielkimi krokami zadania dla Timothee, ale mając taką możliwość aż wstyd byłoby z niej nie skorzystać.
W pokoju muzycznym prócz zwyczajowego wyposażenia w błyszczący, wyeksponowany w samym centrum fortepianu oraz metalowej, zdobionej morskimi motywami harfy, leżała walizka. Ułożona na miękkiej kanapie sygnowana była inicjałami niezwiązanymi z rodem Róż.
- Twoje bagaże dotarły już wcześniej. Walizki trafiły do komnaty sypialnej, za to instrument jest w naszym małym, muzycznym królestwie - wyjaśniła, wprowadzając chłopaka do pokoju. - Herbaty? - Nie czekając na odpowiedź, skinęła tylko głową do stojącej nieopodal służącej, która tylko czekała na odpowiedni znak, po czym zniknęła w korytarzu. Lady doyenne wypuściła kuzyna z uścisku i przeszła kilka kolejnych kroków, aby zasiąść na jednym z krzeseł i dać kuzynowi czas na przygotowanie instrumentu oraz w oczekiwaniu na herbatę.
- Powiedz mi proszę, jak twój nastrój związany z ukończeniem Akademii? Sądzisz, że udało ci się wyciągnąć ze szkoły to, na czym ci zależało? - W jego wieku nie zastanawiała się nad podobnymi wnioskami pod kątem własnej edukacji. Po otrzymaniu dyplomu jedyne, czego pragnęła, to zanurzyć się w towarzyskiej, salonowej śmietance. Dziś łapał ją pewien niedosyt utraconej możliwości, lecz przecież nie wszystko odchodziło bezpowrotnie. Z perspektywy czasu mogła teraz lepiej określić na czym jej zależy i do czego pragnie dążyć, a na to z pewnością nie było jeszcze za późno.



show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8762-evandra-rosier https://www.morsmordre.net/t8771-dzwoneczek#260729 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t9233-skrytka-bankowa-nr-2076#280737 https://www.morsmordre.net/t8767-evandra-rosier#260654
Re: Pokój muzyczny [odnośnik]13.08.22 11:02
Wszystko wskazywało na to, że wątpliwości Evandry wkrótce zostaną rozwiane, a to czy Timothée poradzi sobie z tym co miało go czekać w przyszłości stanie się jasne. Co do sprzeciwu… młody Lestrange nie zwykł kwestionować poleceń jakie dostawał od swojego ojca, nawet jeśli się z nimi nie zgadzał, więc istniało duże prawdopodobieństwo, że i teraz nie powinien protestować cokolwiek będzie się działo. Może nawet całkiem zgrabnie się odnajdzie w nowej rzeczywistości?
Chłopak dał się poprowadzić kuzynce, przy okazji rozglądał się dyskretnie po wystroju Château. Przy okazji starał się też zapamiętać drogę jaką przeszli. Nie chciałby się zagubić w licznych korytarzach posiadłości.
-Nie szkodzi. Z tego co pamiętam byliśmy całkiem zgranym duetem- zaśmiał się lekko. –Myślę, że mimo przerwy dobrze sobie poradzimy- zapewnił. Z tego co pamiętał Evandra całkiem dobrze radziła sobie z harfą, a i on sam od ich ostatniego występu znacznie podniósł swoje umiejętności. Prawdopodobnie nie było się czym martwić.
-Z pewnością. Przyznam, że zdążyłem się przyzwyczaić do codziennych ćwiczeń na tyle, że przy pominięciu jednego dnia czuję się nieswojo- wyznał. Ot, czymże jest siła przyzwyczajenia.
Po wejściu do pokoju muzycznego rozejrzał się z ciekawością i podszedł do gobelinu, który przedstawiał rodzinę Rosierów, a przy okazji przechodząc musnął dłonią jego nakrywę. Piękny instrument.
-Wspaniały gobelin- stwierdził. Nie studiował go jednak dogłębnie, bo przyszli to po coś innego.
-To dla niego odpowiednie miejsce, szczególnie jeśli towarzyszy mu twoja harfa- stwierdził pół żartem pół serio.
-Jeszcze szklankę wody- rzucił w kierunku służącej zanim ta wyszła. To nie tak, że pogardzał herbatą i wolał pić wodę jak jakieś zwierzę. Potrzebował wody, aby odpowiednio namoczyć stroik przed grą. W międzyczasie zaś zaczął przygotowywać instrument. Ostrożnie otworzył wieko futerału i zaczął składać obój.
- Przyznam szczerze, że sam jeszcze nie wiem. To ciekawe, ale nawet na ostatnim roku ma się wrażenie, że jeszcze zostało dużo czasu do ukończenia nauki, a potem nagle nadchodzi ten moment i zostaje się absolwentem. Chyba jeszcze do końca do mnie nie dotarło, że na jesieni nie wrócę w mury Akademii- na moment jego twarz przybrała nieco melancholijny wyraz, ale to była ledwie krótka chwila, cień. -Też ciężko mi powiedzieć na czym mi zależało. Chyba chciałem jak najszybciej ukończyć szkołę i zadebiutować w paryskiej filharmonii. Szkoła zabierała mi czas, który mogłem przeznaczyć na ćwiczenia gry. Teraz mam wrażenie, że to może nie było najlepsze podejście- wzruszył lekko ramionami. W sumie to nie miał do siebie wyrzutów. Do niedawna wszystkie znaki na niebie i ziemi mówiły, że Timothée zostanie jedynie muzykiem. Dopiero w ostatnich dniach wszystko się zmieniło. Nie narzekał jednak, widział w tym swoją szansę na to, żeby stać się kimś więcej niż tylko grajkiem. Byłby głupcem, gdyby się nie zgodził na przyjazd do Anglii.
W końcu instrument został złożony, chociaż młody Lestrange potrzebował jeszcze chwili, żeby przygotować stroik.
-Co chciałabyś zagrać? - zapytał kuzynkę. Chłopak był pewien, że poradzi sobie z każdym utworem jaki lady doyenne wybierze. Co najwyżej, będzie potrzebować krótkiej chwili, żeby na szybko przeczytać nuty. A kto wie? Może to będzie coś co akurat niedawno ćwiczył i jeszcze będzie pamiętał nuty? Najważniejsze, żeby Evandra czuła się komfortowo grając.
Timothee Lestrange
Timothee Lestrange
Zawód : solista
Wiek : 18
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Here is no choice but either do or die.
OPCM : 4
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 1
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 3
CZARNA MAGIA : 0 +3
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11300-timothee-lestrange-w-budowie https://www.morsmordre.net/t11356-eclair https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t11311-skrytka-bankowa-nr-2566#347764 https://www.morsmordre.net/t11310-timothee-lestrange
Re: Pokój muzyczny [odnośnik]27.09.22 16:04
Do zawiłości korytarzy Château Rose można było się przyzwyczaić, jednak oczywiście przychodziło to z czasem. Evandra nie była w stanie zliczyć chwil, w których zagubiona krążyła po pałacu, jednocześnie starając się sprawiać wrażenie, jakby wcale niczego nie szukała. To wtedy, podczas przydługich spacerów, miała okazję znaleźć pokoje z krańców korytarzy, do jakich mało kto się zapuszcza. Odkryła, że w łatwy sposób można przemieścić się z zachodniego skrzydła do wschodniego, korzystając z ukrytego korytarza dla służby, a przechodząc przez kuchnię, znaleźć się na tyłach pałacu, skąd bliższa droga ku piaszczystej plaży przy Uroczysku.
- Jednego dnia? - zdziwiła się, spoglądając z ukosa na Timothee, by zaraz uśmiechnąć się doń pobłażliwie. - Mało miałeś dotychczas obowiązków, prawda? Jeśli chcesz grywać każdego dnia, będziesz musiał wstawać wcześniej - zauważyła ze śmiechem, spodziewając się, że Tristan ma już w zanadrzu kilka zadań, jakie mógłby młodemu lordowi Lestrange zlecić. To nie z powodu niechciejstwa i lenistwa nie miała okazji, by częściej grać, a ze względu na mnogość obowiązków. Timothee w istocie dopiero co skończył Akademię i nie miał sposobności, by zakosztować dorosłego życia poza murami Beauxbatons. W okresie letnim czy podczas zimowej przerwy żadnego z uczniów nie każe się zadaniami, wszak jest to ich czas odpoczynku i przygotowania do nowego semestru. Evandra powróciła z nostalgią do okresu sprzed pięciu lat, kiedy to sama zachłysnęła się wolnością, zdecydowanie zbyt krótką, niż by sobie tego życzyła.
- To prawda, wspaniale uwydatnia rodową świetność - przytaknęła, zgadzając się co do gobelinu, gdy przystanęła tuż obok wraz z kuzynem, by sięgnąć spojrzeniem wzdłuż łodyg. Wzrokiem zatrzymała się w miejscu, gdzie widniały imiona jej oraz Tristana. Piękne róże o rozłożystych czerwonych płatkach łączyły się w jedno - Evander, drobny pączek, czekający otwarcia. Już wkrótce towarzyszyć mu miało drugie - jakie imię wyszyje się złotą nicią pod nowym kwieciem? Próbując zajrzeć wgłąb siebie i wyczuć matczynym instynktem czy będzie to chłopiec czy też dziewczynka, jednak bezskutecznie. Ucieszyłaby się z młodzieńca, który towarzyszyłby bratu podczas zabaw w ogrodzie czy na korytarzach Château Rose. Biegaliby pewnie co sił w nogach, kryjąc się przed wzrokiem opiekunki - oczywiście o ile dzieci Róż otrzymywały na tyle swobody w ramach przerw od zajęć. Obecnie w pałacu niewiele było młodych, nie w wieku, do którego wkraczał Evan, trudno więc było wyczytać tutejsze zwyczaje. Natomiast myśl o córeczce przyprawiała o przyspieszone bicie serca, popychała ku marzeniom o złotowłosej istocie, której wdzięk, uroda oraz niezłomność przyniosą dumę wilim przodkiniom. Jakaż czekałaby ją wspaniała przyszłość z tak wielkim nazwiskiem?
- Zadebiutować w filharmonii? - Jasna brew drgnęła, nie zdradzając jednak żadnych konkretnych myśli. Dobrze znała głód atencji i potrzebę ciągłego wysuwania się na główny świecznik. Poświęcanie swojego życia sztuce nigdy nie było dobrze postrzegane w szlacheckich kręgach. Można było zajmować się zarządzaniem obiektu czy mecenatem, tak jak i przelewać swoją pasję na muzykę czy malarstwo, tyle że to ostatnie miało odbywać się w domowym zaciszu. Im większe oczekiwania pokładano w danym przedstawicielu krwi błękitnej, tym mniej mógł on służyć swym talentem w społeczności artystycznej. - Czas pokaże, jednak nie chmurz się - nie ma tematu, którego nie można nadgonić. Jeśli stwierdzisz, że czegoś ci będzie w życiu trzeba, nic nie stoi na przeszkodzie, by po to sięgnąć. Ogranicza cię wyłącznie wyobraźnia - mówiła pogodnym, beztroskim tonem, nie chcąc na siłę ściągać młodzieńca na ziemię. - Musisz jednak pamiętać, że dorosłość niesie ze sobą wiele niespodzianek. Warto być na nie przygotowanym wcześniej, a nie reagować w ostatnim momencie. Możesz położyć cały koncert, gdy okaże się, że gubisz rytm. W życiu wcale nie jest inaczej.
W międzyczasie na stoliku pojawił się serwis do herbaty z cukrem oraz mlekiem, a także proszona przez lorda nie tylko szklanka, a cała karafka wody. Półwila podniosła się z krzesła i upiła łyk posłodzonej herbaty. - Co sądzisz o Rachmaninoffie? Albo Schumannie? - Machnęła różdżką, a z ułożonego równo stosu wysunęła nuty do utworu zmarłego przed piętnastu laty rosyjskiego kompozytora; kartki wylądowały tuż przy Timothee. Evandra zajęła miejsce przy harfie i uniosła wzrok na lorda Lestrange, czekając na jego gotowość.



show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8762-evandra-rosier https://www.morsmordre.net/t8771-dzwoneczek#260729 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t9233-skrytka-bankowa-nr-2076#280737 https://www.morsmordre.net/t8767-evandra-rosier#260654
Re: Pokój muzyczny [odnośnik]12.03.23 18:10
Odkrywanie zakamarków Château Rose było jeszcze przed Timothee. Kto wie, może ciekawość tak przystająca młodości pomoże mu w szybkim zapoznaniu się z układem korytarzy i pomieszczeń. Chociaż, z pewnością na początku zrobi wiele kilometrów szukając konkretnego miejsca.
-Uhm… tyle co każdy w Beauxbatons. Może nawet trochę więcej, bo grałem w drużynie…- odpowiedział nieco zaskoczony stwierdzeniem kuzynki. Nie udało mu się też ukryć lekkiej niechęci kiedy wspomniała o wstawaniu wcześniej. To nie tak, że Timothee lubił się wylegiwać w pieleszach do południa, ale też nie był fanem wstawania skoro świt.
Gobelin z podobiznami Rosierów był dla niego jedynie ciekawostką. Ot trzeba przyznać, haft był piękny, ale młody czarodziej przejrzał go jedynie przeglądając powiązania pomiędzy czarodziejami.
-Mhm, najlepiej koncertem na obój Straussa- potwierdził zupełnie nie zdając sobie sprawy z tego, że Evandra miała pewne wątpliwości co do jego przyszłego koncertowania. Zresztą, do niedawna to wcale nie było takie nieosiągalne marzenie. Żył sobie na swojej ojczystej ziemi i cieszył się pewną swobodą, na pewno większą niż tą jaką mogli się cieszyć potomkowie nestorów czy w ogóle głównych gałęzi rodu. Kto mógłby przewidzieć, że jego w miarę zrównoważony charakter sprawi, że przestanie być jedynie „jakimś tam” Lestrangem z Francji, który sobie śwista na instrumencie w filharmonii? Tak samo jak z zakończeniem szkoły i tutaj młody czarodziej będzie potrzebować trochę czasu aby przyzwyczaić się do nowej rzeczywistości.
-Och… to prawda- zgodził się ze słowami czarownicy jednak druga część jej słów, wcale go nie pocieszyła, co kobieta mogła zobaczyć po trochę zagubionym wyrazie jego twarzy. Nie miał pojęcia co może być mu potrzebne. Poza tym trzeba wiedzieć jeszcze jak po coś sięgnąć i gdzie.
Tutaj, w Wielkiej Brytanii, Timothee nie miał zbyt wielu znajomości. Co najwyżej nieliczni czarodzieje, którzy uczyli się w Beauxbatons, paru znajomków z czasów jego wizyt w rodowej posiadłości, ale to było tyle. Większość szkolnych powiązań, jakie sobie wypracował przez lata tutaj nie znaczyła zbyt wiele. Evandra mogła się spodziewać, że młody lord będzie na niej mocno polegać, przynajmniej przez pierwsze miesiące.
-Rachmaninoff zawsze szedł mi lepiej- rozchmurzył się zupełnie kiedy przeszli do dobrze znanego mu tematu, czyli muzyki. Akurat nuty wylądowały przed nim kiedy kończył już składać instrument, a trzcinka została odpowiednio namoczona. Kiwnął głowa kuzynce na znak, że był gotów do wspólnego koncertowania. Ciekaw był czy wyjdzie im bezbłędnie za pierwszym razem czy może będą potrzebowali nieco czasu by się dograć. Duety nie były takie proste.
Timothee Lestrange
Timothee Lestrange
Zawód : solista
Wiek : 18
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Here is no choice but either do or die.
OPCM : 4
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 1
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 3
CZARNA MAGIA : 0 +3
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t11300-timothee-lestrange-w-budowie https://www.morsmordre.net/t11356-eclair https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t11311-skrytka-bankowa-nr-2566#347764 https://www.morsmordre.net/t11310-timothee-lestrange
Re: Pokój muzyczny [odnośnik]17.03.23 12:00
- W drużynie? W Quidditcha? - zdziwiła się trochę na wyrost, nie do końca kojarząc sylwetkę kuzyna z takim sportem. Sama niezbyt pałała sympatią do tego sportu, doceniając oczywiście zwinność oraz siłę zawodników, lecz nigdy nie zadała sobie trudu, by zrozumieć zasady gry, ani tym bardziej by śledzić tabele wyników. Pamiętała zresztą jak bardzo zdziwiła się też Tristanowi, gdy zdradził, iż sam przynależał do drużyny. Zrozumiała wtedy, że te silne ramiona nie wzięły się znikąd, mimo iż subtelna natura artysty zdawała się jej wtedy nie iść w parze z pogonią za piłkami.
Nagły smutek, w jakim skąpała się przystojna twarz Timothee, wzbudził w półwili lekkie wyrzuty sumienia. Żal był ostatnim, czego chciała dla kuzyna. Niespełnione oczekiwania oraz pogrzebane marzenia - kim była, aby odbierać pasję młodemu czarodziejowi? Uśmiechnęła się ciepło i westchnęła cicho. Z drugiej przecież strony sama oddałaby wiele, aby kilka lat wcześniej ktoś uświadomił ją co do nadchodzącego losu, jak bardzo różny będzie on od dziewczęcych wyobrażeń o idealnym życiu, idealnym małżeństwie, idealnym świecie. Kuzynowi wolała oszczędzić tego zawodu.
Muzyka w rodzinie Lestrange była niezwykle istotną kwestią. Musica delenit bestiam feram, głosiło ich rodowe credo, do którego Evandra była przywiązana. Towarzyszyła jej na każdym kroku, od kiedy w dzieciństwie słuchała piękna inspirujących melodii, jak i kiedy raniła sobie po raz pierwszy palce od ketgutowych strun. Pragnęła niegdyś występować przed publicznością szerszą, niż grono najbliższej rodziny. Odrobinę zazdrościła Primrose koncertu charytatywnego, zastanawiała się nawet czy nie zaoferować przyjaciółce i lady doyenne Burke swojej pomocy, lecz dziś już wiedziała, iż nie byłaby wtedy utrzymać maski, po śmierci Francisa, po rewelacjach o romansie męża. Kariera muzyczna była zarezerwowana dla artystów niższych stanem, we Francji może i młody Lestrange miałby możliwość wykazania się, pochwalenia niezwykłym talentem. Tyle że jego przyszłość malowała się w innych barwach, o których absolwent Beauxbatons jeszcze nie wiedział.
Widząc rozchmurzonego już Timothee oraz jego gotowość, poprawiła poły długiej spódnicy. Szarpnęła delikatnie struny harfy, wybrzmiały pierwsze nuty. Dołączyła do utworu miękkością sopranu, z łatwością wyciągając najwyższe nawet dźwięki. Vocalise autorstwa Rachmaninoffa było kompozycją owianą tajemnicą pod względem kryjącej się za nią historii. Niektórzy sądzili, iż Rosjanin tworzył zainspirowany swoimi wspomnieniami z dzieciństwa. Inni zaś utrzymywali, że odzwierciedla emocje kompozytora związane z nostalgią oraz stratą.
Wybrzmiało kilka fałszywych nut, nie do końca zsynchronizowanych taktów, gdzie gubili się we wspólnej melodii.
- Jak na pierwszy raz, naprawdę świetnie - zaśmiała się z uznaniem, kiwając głową do utalentowanego oboisty. - Rozumiem jednak, że na tym nie poprzestajemy. Jeszcze raz? - podsunęła zachęcająco, szykując się już do bisu.

| zt dla Wandy



show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8762-evandra-rosier https://www.morsmordre.net/t8771-dzwoneczek#260729 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t9233-skrytka-bankowa-nr-2076#280737 https://www.morsmordre.net/t8767-evandra-rosier#260654
Re: Pokój muzyczny [odnośnik]12.08.23 22:55
| 13 sierpnia

Zaproszenie od którejkolwiek lady Rosier Wendelina zawsze była gotowa przyjąć natychmiast, a takiej damie, jak Evandra po prostu się nie odmawia. Kasztanowo włosa poczyniła więc wszelkie przygotowania, aby przybyć do Château Rose w jak najlepszej kondycji. Postarała się wyspać, zażywając niewielką porcję wywaru wspomagającego zasypianie, wcześniej tego samego dnia przygotowując adekwatny do spotkania strój. Od samego rana skrzaty układały włosy swojej pani, gdy ta przeglądała pocztę z najnowszymi artykułami. Zainteresował ją szczególnie jeden, ten traktujący o wpływie jakości składników alchemicznych na ostateczną jakość tworzonych później wywarów. Fascynujące, fascynujące… ale trzeba było wracać do obowiązków. W eleganckiej, ciemnej sukni z połyskującymi na pomarańczowo kamykami czuła się pewnie i adekwatnie, jednak skrzaty zapomniały o jednej, najważniejszej dla lady Selwyn rzeczy — o broszce w kształcie salamandry, którą dama własnoręcznie wpięła w swoją suknię.
Ostatnio zazwyczaj podróżowała głównie z rodziną, toteż samodzielna wyprawa na spotkanie z lady Rosier była nie lada wyjściem. Doskonale jednak wiedziała, że nie ma to wiele wspólnego ze spotkaniem z bliską przyjaciółką, której może się zwierzyć. W świecie arystokracji nigdy nie chodziło przecież o zaufanie, a o politykę. Zawsze i nieubłaganie, niezależnie od prywatnych preferencji. Wendelina nie pamiętała, kiedy rozmawiała ostatnio z kimkolwiek, nie musząc przejmować się wizerunkiem, czy etykietą. Czy była tym zmęczona? Cóż, nie miała na tyle komfortu, aby móc sobie szczerze odpowiedzieć na to pytanie.
Gdy pojawiła się w Château Rose, służba zaprowadziła ją do pełnego instrumentów pokoju, wskazała miejsce i zaproponowała poczęstunek. Lady Selwyn poprosiła wyłącznie o herbatę, która po chwili pojawiła się tuż przed nią. Przez kilka krótkich chwil pozostała niemal sama. Czujne oczy skrzata skrytego w kącie pokoju co prawda bacznie ją obserwowały, lecz Wendelina już w dzieciństwie nauczyła się traktować je jak element pomieszczenia, mebel, a nie jak żywe istoty.
Pomieszczenie pełne instrumentów napawało lady Selwyn odrobiną niepokoju. Nie dlatego, że było z nim coś nie tak — nie wątpiła, że w rezydencji Rosierów każdy instrument został stworzony przez najwyższej klasy rzemieślników — lecz dlatego, że sama nie miała szczególnej wiedzy na temat muzyki. Zawsze bardziej intrygowała ją literatura i teatr, choć w takich sytuacjach pluła sobie w brodę i obiecywała, że nadrobi zaległości. Tylko kiedy, skoro sztuka alchemii i piękno nieba pociągały ją zdecydowanie bardziej? Z drugiej strony czy to nie było samolubne względem rodziny? Posiadanie braków w tak podstawowej dziedzinie, jak muzyka, było w jej wieku niemal niewybaczalne. Chyba powinna sprawić sobie nauczyciela, który pomógłby jej poznać przynajmniej podstawowe wiadomości w tej dziedzinie.
Lady Selwyn musiała jednak przerwać rozmyślanie na ten temat i odgonić od siebie lęki, bo oto do pomieszczenia weszła ta, która zaprosiła ją do rezydencji. Wendelina wstała z miejsca, łagodnie dygając.
Lady Rosier, proszę mi wybaczyć, przybyłam odrobinę za wcześnie — powiedziała grzecznie. — Ale dzięki temu miałam okazję spróbować już waszej herbaty, jest zaprawdę wyśmienita.
Nie zdążyła upić ani łyka, napój jedynie stygnął w eleganckiej porcelanowej filiżance, ale czy miało to jakiekolwiek znaczenie?


Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy


Ostatnio zmieniony przez Wendelina Selwyn dnia 14.08.23 7:29, w całości zmieniany 1 raz
Wendelina Selwyn
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Czy to płomyk, czy prawdziwy pożar?
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8170-wendelina-selwyn-budowa#234905 https://www.morsmordre.net/t8254-shaula#238605 https://www.morsmordre.net/t12169-wendelina-selwyn#374871 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t8256-skrytka-bankowa-nr-1956#238609 https://www.morsmordre.net/t8255-wendelina-selwyn#374079
Re: Pokój muzyczny [odnośnik]13.08.23 23:02
Przeczesując karty pamięci, poszukiwała kogoś, kto ma doświadczenie z zaawansowaną alchemią. Mogła wprawdzie zwrócić się z prośbą o pomoc do jednego ze starszych Rosierów, jednak skoro miała okazję sięgnąć do osób spoza rodu, zacieśnić więzy, bądź odkurzyć stare relacje, wolała pomówić z kimś innym. Lady Wendelina nie była pierwszą, która przyszła na myśl, nie tylko dlatego, że Rosierowie z Selwynami utrzymywali względnie neutralne stosunki, co dlatego, że nigdy dotąd nie miały okazji, by w ogóle bliżej się poznać. Nie mając nic do stracenia, jeszcze tego samego dnia wystosowała list do Pałacu Beaulieu.
Czerwona sukienka skrojona we współczesnym kroku sięgała połowy łydek, gładko spływając wzdłuż bioder i lekko podkreślając zaokrąglony w brzemienności brzuch. Lady Rosier przygląda się w lustrze, starając krytycznie ocenić czy koronkowe ozdoby sięgające dekoltu oraz ramion nie dodają jej zbędnych kilogramów, by wreszcie wsunąć misternie haftowane pantofle na niskim, wysadzanym błyszczącymi kamieniami obcasie. O ile sama garderoba półwili ogranicza się do licznych, acz umiarkowanie urozmaiconych kreacji, tak wśród wielu półek szafy prym wiodą buty. Poprawia jeszcze linię warg, muśnięte pomadką o barwie głębokiego karminu i upewnia się, że upięte w niski kok złote włosy prezentują się nienagannie ze wpiętymi weń perłowymi szpilkami.
- Lady Selwyn dotarła do Château Rose - rozlega się cicho za drzwiami, a oczy Evandry rozszerzają się do rozmiaru spodeczków.
- Tak prędko? - zdziwi się, by zaraz odprawić służącą gestem. - Przyjmę ją w pokoju muzycznym. - To tam wbrew pozorom panują największa cisza oraz spokój, gdyż sala położona jest na pierwszym piętrze między tarasami, tak, aby dochodzące z pokoju dźwięki nie zaburzały codzienności reszty domowników.
Rzadko kto może poszczycić się gotowością i zjawiał się na umówione spotkanie chwilę przed czasem. Wprawdzie uznawane jest to za mało eleganckie, jednak w oczach Evandry świadczy wyłącznie o doskonałym przygotowaniu.
- Lady Selwyn, Wendelino, dobrze cię widzieć - wita się z czarownicą z szerokim uśmiechem i zajmuje miejsce w jednym z foteli. - A czy miałaś okazję spróbować ciasta? - Sugestywne spojrzenie osadza się na Prymulce, która wcześniej podała gościowi herbatę. Skrzatka była już nań przygotowana, doskonale wiedząc czego oczekiwać będzie lady doyenne. Już w następnej chwili stolik z serwisem do herbaty wzbogaca się o paterę z kawałkami słodkości. - Kruche ciasto z czereśniami pod kokosową chmurką, jej zapach nęcił mnie w korytarzu, pewnie to zmyślnie zaplanowany fortel. - Dyskretnie puszcza skrzatce oczko, a ta z głębokim ukłonem i cichym pstryknięciem znika.
- Jak to się stało, że nie miałyśmy przyjemności pomówić podczas obchodów Brón Trogain? - pyta z zaciekawieniem, sięgając uszka swojej filiżanki. Zdawało jej się, że miała okazję zamienić słowo z każdym z możnych, chętnie korzystając z okazji, kiedy zebrali się tak tłumnie. Czy to możliwe, że się rozminęły?



show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8762-evandra-rosier https://www.morsmordre.net/t8771-dzwoneczek#260729 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t9233-skrytka-bankowa-nr-2076#280737 https://www.morsmordre.net/t8767-evandra-rosier#260654
Re: Pokój muzyczny [odnośnik]14.08.23 11:16
Jak ten świat został stworzony, że młodsza od niej dama zaszła tak wysoko, a ona wciąż tkwiła w marazmie? Miała poczucie, jakby ostatnio całe jej życie utknęło w miejscu i nie chciało się ruszyć, niezależnie od tego, jak bardzo próbowała. Wewnętrzna frustracja lady Selwyn rosła z tygodnia na tydzień i choć starała się robić dobrą minę do złej gry to najwyraźniej nie przynosiło to żadnych większych rezultatów. Teraz jednak trzeba było skupić się na spotkaniu z Evandrą, na działaniu. Na rozmyślanie i wyrzucanie światu błędów będzie czas później.
Po przywitaniu zajęła miejsce razem z lady Rosier.
Och! wyrwało jej się z zachwytem, gdy pojawił się przed nią kawałek słodkiego ciasta. — Nie dziwię się, faktycznie… — pociągnęła nosem — wygląda i pachnie wyśmienicie. — Nałożyła sobie kawałeczek na widelczyk, pozwalając sobie spróbować. Spokojnie przełknęła kawałek, po czym zapytała: — Czy to tajemnica, czy zdradzisz mi, droga lady, skąd bierzecie takie wypieki?
Odłożyła widelczyk na chwilę, sięgając tak jak i Evandra po filiżankę. Ta ilość cukru zdecydowanie nie była czymś, co Wendelina miała szczególną ochotę spożywać, ale jak można było odmówić zachwyconej własnym wypiekiem lady Rosier? Nie chciała i nawet nie mogłaby tego zrobić, zwłaszcza że przecież w żyłach pięknych dam było zachwycanie się takowymi słodkościami, przerywane zapewnieniami, że nie pozwalają sobie na nie zbyt często, bo przecież należy dbać o swoją urodę. Chociaż po prawdzie wymęczonej chorobą Wendelinie raczej daleko było do martwienia się o utratę dobrej linii.
Spoważniała nieco, gdy Evandra zadała jej pytanie o Brón Trogain.
Dopiero stopniowo wychodzę z choroby, lady Rosier — odparła spokojnie. — Ostatnie miesiące były dla mnie trudne, dlatego wolałam unikać tłumów, które mogłyby sprawić nawrót mojej choroby. Mam jednak nadzieję, że dobrze się bawiliście? Rodzina przekazała mi, że całe wydarzenie było zaiście niezapomniane.
Faktycznie powinna się tam stawić, zarówno przez wzgląd na dobro swojej rodziny, jak i własne (bez wątpienia roiło się tam od przystojnych kawalerów), jednakże uzdrowiciel odradzał jej tego typu intensywne wydarzenia. Już rodzinne spotkania oraz wyjścia do teatrów męczyły lady wystarczająco. To bez wątpienia był jeden z powodów, przez które jej życie stało w miejscu. Jakże mogłoby gnać przed siebie, skoro opuszczała najważniejsze wydarzenia w roku? Miała nadzieję, że gdy teraz dopilnuje swojego zdrowia, nawrót genetycznego schorzenia nie pojawi się zbyt szybko.


Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy
Wendelina Selwyn
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Czy to płomyk, czy prawdziwy pożar?
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8170-wendelina-selwyn-budowa#234905 https://www.morsmordre.net/t8254-shaula#238605 https://www.morsmordre.net/t12169-wendelina-selwyn#374871 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t8256-skrytka-bankowa-nr-1956#238609 https://www.morsmordre.net/t8255-wendelina-selwyn#374079
Re: Pokój muzyczny [odnośnik]26.08.23 10:48
Wzbudzone zainteresowanie wywołuje na twarzy Evandry promienny uśmiech. Nawet wśród dobrze urodzonych osób istnieją jednostki, które nie potrafią zachwycić się możliwościami neutralnej pogawędki. Dla półwili jest to możliwość wplecenia w życie odrobiny poetyckości, rodem z romantycznych powieści. Pozwala oswoić się z nowym miejscem, czy poznać preferencje rozmówcy, póki nie przejdzie się do poważniejszych kwestii.
- Każdego tygodnia konsultuję się z Julienem, naszym kucharzem, i omawiamy dostępne na rynku produkty. Nie w każdym sezonie dostać można tak doskonałe czereśnie, więc wspólnie planujemy posiłki, pozwalając sobie rozmarzyć. - Szczególnie teraz, kiedy będąc w ciąży, ma zachcianki na ekstrawagancję smaków. Lady Rosier zachwyca się kuchnią, tak jak potrafi docenić dobre malarstwo czy balet. Stale poszukuje w życiu piękna, chce rozkoszować się każdą chwilą - póki jest.
- Oh nie, przykro mi - prawdziwie zasmuca się Evandra, przejmując stanem Wendeliny. - Mam nadzieję, że teraz zdrowie ci dopisuje. Rozumiem, jak uciążliwe jest zamknięcie we własnych komnatach i unikanie wszelkiego wysiłku. - Chora na serpentynę lady doyenne przez całe swoje życie boryka się z podobnymi problemami, zmuszona do oszczędzania się, zażywania świeżego powietrza przy jednoczesnym pozostaniu w grubych pałacowych murach. Fakt stanu półwili jest jednak względną tajemnicą, którą nie zwykła się dzielić przy każdej możliwej okazji.
- Racz mi wybaczyć bezpośrednią interesowność, ale zaprosiłam cię tu z konkretnego powodu - kierując się doświadczeniem, przechodzi od razu do sedna sprawy. W ostatnim czasie zmęczenie częściej daje o sobie znać, zmuszając Evandrę do skracania spotkań i przepraszania gości. Sięga do kieszeni i wyjmuje zeń wiązową różdżkę, by przywołać do siebie książkę w wysłużonej oprawie. - Jak zapewne wiesz, ród Rosier od wieków zajmuje się pielęgnacją róż licznych gatunków. Rozległe, zadbane ogrody są naszą chlubą. - Wręcza rozmówczyni otwartą na jednej ze stron książkę i nachyla się nieco, by wskazać dłonią ilustracje roślin. - Jako że dotąd miałam mało okazji, aby kształcić się w tym zakresie, sięgnęłam do posiadanej przez przodków wiedzy. Znalazłam dość zakurzone już dzienniki i adnotacje, które kojarzą się z alchemią, jednak nie jestem tak biegła w tej dziedzinie, by samodzielnie je rozszyfrować. - Przewraca kolejne strony, by zwrócić uwagę arystokratki na enigmatyczne zapiski. - Pomyślałam, że mogłabyś mi w tym pomóc, oczywiście jeśli zechcesz. - Uprzejma prośba wiąże się z nutą nadziei w głosie.



show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8762-evandra-rosier https://www.morsmordre.net/t8771-dzwoneczek#260729 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t9233-skrytka-bankowa-nr-2076#280737 https://www.morsmordre.net/t8767-evandra-rosier#260654
Re: Pokój muzyczny [odnośnik]02.09.23 19:23
Pokiwała głową, słuchając uważnie lady Rosier. Evandra najwyraźniej miała potrzebę bycia panią domu. Trochę jak matka Wendeliny, jednak ta chyba nie wchodziła nigdy aż w takie detale. Zdaniem alchemiczki, kwestia opieki nad domem powinna być wyłącznie w gestii dobrze opłacanej i zaufanej służby. Skupianie się na czymś takim było w jej oczach zbyt bliskie myślenia jak pospólstwo, z którym Wendelina nie miała zamiaru mieć nic wspólnego. Ale skoro żonę Tristana to bawiło… cóż, mogła się jedynie dziwić, że mąż jej na to pozwala.
Kuchnia to prawdziwa alchemia – przyznała, pomimo przemyśleń, uśmiechając się ciepło. – To ciasto naprawdę smakuje jak lato!
Wendelina być może i doceniłaby ciasto, gdyby było podane jej w samotności, w środowisku, w którym czuła się na swoim miejscu. Jednak domostwu Rosierów daleko było od takiego miejsca. Bo choć jej prywatne relacje z tą rodziną można było uznać za neutralne, wciąż pamiętała, jakim ciosem dla obydwu ich rodzin była zdrada Isabelli. Trudno było więc doceniać jej piękno i wyjątkowe smaki, a jej umysł odruchowo skłaniał się ku krytyce wszystkiego, na co natrafiała.
Nie, nie, nie chce, by komukolwiek było przykro z mojego powodu. To po prostu była pewna niedogodność, która niestety nie pozwoliła mi odwiedzić tamtego wspaniałego wydarzenia – zapewniła. – Najważniejsze, że w końcu mogę cieszyć się najlepszym towarzystwem, lady Evandro. – Uśmiechnęła się promiennie, popijając herbatę.
Jednak dopiero, gdy Evandra zaczęła przechodzić do mówienia wprost, Wendelina poczuła ukłucie zadowolenia. Oczywiste było, że nie dostała zaproszenia do rezydencji bez powodu, a nie lubiła marnotrawienia czasu. Mimowolnie ożywiła się nieco, kiedy lady doyenne zaczęła przedstawiać jej problem oraz księgi.
Mogę? – spytała, delikatnie przejmując księgę z rąk właścicielki. Przyglądała się przez chwilę stronom, delikatnie marszcząc brwi w skupieniu. – To naprawdę wygląda na alchemię – powiedziała, kiedy jej palec delikatnie przesuwał się po zapisanych tuszem kartach. – Nie kojarzę jednak wszystkich wzorów, musiałabym porównać je z tymi z alchemicznych ksiąg. Przyznaję jednak, róże nigdy nie były wśród moich zainteresowań, więc zapewne musiałabym pogłębić wiedzę i w tym względzie. To jednak nie powinien być problem. Macie podejrzenia, czym mogą być te zapiski? Czy to tylko ciekawość? – Uniosła brew, spoglądając uważnie na młodą arystokratkę.
W końcu każda rodzina ma swoje zagubione sekrety, przekazywane w opowieściach, które niegdyś były prawdą i potęgą rodu. Czy na tych kartach znajduje się jeden z nich? Nie dało się ukryć, lady Wendelina poczuła się zainteresowana.


Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy
Wendelina Selwyn
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Czy to płomyk, czy prawdziwy pożar?
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8170-wendelina-selwyn-budowa#234905 https://www.morsmordre.net/t8254-shaula#238605 https://www.morsmordre.net/t12169-wendelina-selwyn#374871 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t8256-skrytka-bankowa-nr-1956#238609 https://www.morsmordre.net/t8255-wendelina-selwyn#374079
Re: Pokój muzyczny [odnośnik]10.10.23 12:20
Detale są zaś dla Evandry niezwykle istotne. To dzięki nim życie jest pełne dostrzegalnych na każdym kroku bogactw, urozmaicających codzienność. Półwila poważnie bierze rolę doyenne, niewiele pozostawiając chaosowi, czy przypadkowi, o służbie nie wspominając. Brak perfekcji jest niedopuszczalny, każdy szczegół jest zaplanowany z najwyższą starannością, aby ród Rosier trwał w swej znamienitości przez długi czas. Szanowny małżonek nie ma powodu do obaw czy wątpliwości, zwłaszcza kiedy wszelkie obowiązki dopięte są na ostatni guzik. Szczęśliwie lady Selwyn jest czarownicą pełną taktu i nie dzieli się na głos swoimi przemyśleniami. Spotkanie przebiegłoby w mniej sympatyczny sposób, gdyby półwila usłyszała słowa krytyki.
Skinieniem głowy pozwala, aby temat nieobecności lady Wendeliny podczas uroczystości festiwalu zszedł na dalszy plan. Czarownica z pewnością nasłuchała się już wszelkich zwrotów grzecznościowych, na które także Evandrze szkoda strzępić języka. Uprzejmości są niezwykle istotną częścią ich życia, lecz po co się nad nimi roztkliwiać, kiedy czekają ciekawsze tematy.
Z prawdziwym zadowoleniem przyjmuje zainteresowanie czarownicy, przekazując jej książkę wypełnioną zapiskami.
- Nie jest sekretem, że kobiety w rodzie Róż pysznią się swoimi umiejętnościami w dziedzinie uprawy kwiatów. Ogród w Château Rose jest efektem wielowiekowej pracy czarownic wykonywanej bez opieki skrzatów. Takich wielu i doskonale wypielęgnowanych róż nie znajdzie się w żadnym innym miejscu na świecie - mówi pełna przekonania co do słuszności tych słów. - Mam powody, by przypuszczać, że przodkinie miały szeroką wiedzę, jaka na przestrzeni lat mogła zostać zapomniana. Posługując się dostępnymi mi księgami, zdołałam rozpoznać kilka symboli. - Pochyla się nieco nad trzymanym w dłoniach Wendeliny notatniku i nie dotykając kartek, przesuwa palcem nad tekstem. - Eliksir, życie. Spodziewam się, że mogą to być wyłącznie wyrwane z kontekstu pojęcia, które nabierają większego sensu, kiedy rozumie się niuanse. - Kobieta prostuje się i sięga po swoją filiżankę. - Intryguje mnie symbol oznaczający krew. Wiem, że ma ona niezwykłe działanie, ale czy stosuje się ją także w zielarstwie? - Ściąga jasne brwi w zastanowieniu. - Domyślam się, że aby poznać właściwości stosowanych eliksirów, należałoby sięgnąć po próbki ziemi bądź najstarszych roślin. Czy coś takiego jest możliwe? - Nie zna się dostatecznie mocno zarówno na alchemii, jak i zielarstwie, dlatego też woli skonsultować się z kimś o większej w tym temacie wiedzy.



show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8762-evandra-rosier https://www.morsmordre.net/t8771-dzwoneczek#260729 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t9233-skrytka-bankowa-nr-2076#280737 https://www.morsmordre.net/t8767-evandra-rosier#260654
Re: Pokój muzyczny [odnośnik]10.10.23 21:32
Palce Wendeliny delikatnie muskały karty księgi, a skupiony wzrok wędrował pomiędzy symbolami, jakby lady Selwyn próbowała je rozszyfrować. Prawda była jednak taka, że tego typu praca wymagała czasu, spokoju i pełnej ciszy, co nie było osiągalne w trakcie spotkania z lady doyenne Rosier. Bez możliwości swobodnego tworzenia notatek, przerysowywania wzorów i ksiąg z rodzinnej kolekcji, Wendelina mogła tylko gdybać, widząc nieznane wzory. Alchemia była dziedziną piękną, lecz wymagającą precyzji i wyczucia.
Gdy o nich opowiadasz, zaczynam żałować, że dotychczas nigdy nie było dane mi ich zobaczyć – powiedziała z łagodnym uśmiechem na ustach, podnosząc wzrok znad kart.
Wendelina wciąż pamiętała przecież jedną z ostatnich rozmów z Isabellą przed jej zdradą. Nigdy nie pojęła miłości kuzynki do roślin, choć być może powinna nieco zrewidować swoje poglądy. Zielarstwo, mimo wszystko, było nieodzowną częścią alchemii i choć Wendelina nie miała zamiaru zajmować się grządkami, to wiedza na temat roślin mogła być dla niej cenna. Zwłaszcza że opowieść Evandry naprawdę zaczęła wzbudzać w niej ciekawość. Zagadki rodzinne, zapomniane sekrety, moc magiczna tkwiąca w płatkach zaczarowanych róż… Zdecydowanie to brzmiało jak zadanie dla wykształconej damy.
Obserwowała uważnie wskazane przez Evandrę symbole, próbując dokładnie je zapamiętać.
Mogę spróbować podjąć się tego zadania, jednakże lady Rosier musisz wiedzieć, że nigdy nie specjalizowałam się w dziedzinie roślin, zwłaszcza kwitnących… Na pewno będę musiała pogłębić wiedzę i zasięgnąć porady bardziej utalentowanych, aby rozwikłać tę zagadkę. Jeśli jednak jest lady gotowa dać mi trochę czasu, z radością pomogę – obiecała. – Próbki z ogrodu bez wątpienia się przydadzą. Gleba, fragmenty korzeni, kwiatów i liści; każdy materiał badawczy może być przydatny w takiej sprawie.
Przerwała na chwilę, odkładając delikatnie notes i sięgając po wciąż ciepły napar. Nie należało przecież mówić zbyt dużo na raz, a lady Selwyn miała poczucie, że mogła przekroczyć już tę granicę. Przypomniała sobie spotkanie z Melissande. Siostra Tristana, w porównaniu z wyważoną i pełną wdzięku Evandrą wydawała się teraz Wendelinie nie tylko niewdzięczną ignorantką, ale również słoniem w składzie porcelany. Nic dziwnego, że nestor postanowił się jej pozbyć, wydając za męża przemierzającego oceany. Kto wie, może Tristan po cichy liczył na to, że wysłał ją wprost na tonący statek, by pozbyć się problemu?
Gdy odłożyła filiżankę na spodek, odezwała się ponownie.
Jeśli mogę wiedzieć… co lady podejrzewa? Że przodkinie Rosierów dokarmiały róże zaczarowaną krwią, pomagając im we wzroście, wykorzystywały je do tworzenia zaawansowanych eliksirów? – podała przykłady, aby Evandra przypadkiem nie zinterpretowała jej pytania na opak.
Jednocześnie Wendelina zaczęła zastanawiać się nad tym, kto mógłby pomóc jej poszerzyć wiedzę z tej dziedziny. Nie przypominała sobie wszakże, aby znała kogokolwiek zainteresowanego zielarstwem, poza oczywiście Isabellą, która w oczach magicznego świata odeszła tragicznie rok temu. Być może powinna sięgnąć dalej? Uzdrowiciele na pewno mają wielu zaprzyjaźnionych zielarzy i alchemików, którzy pomagają im w zdobywaniu specyfików. Być może więc panna Multon byłaby w stanie jej pomóc? Lord Shafiq, który również pomagał przy prowadzeniu jej choroby, być może znał specjalistów w tej dziedzinie, jednak alchemiczka nie śmiałaby pisać do niego w tak błachej sprawie; wiedzy i intuicji kobiet ufała zresztą bardziej.


Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy
Wendelina Selwyn
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Czy to płomyk, czy prawdziwy pożar?
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8170-wendelina-selwyn-budowa#234905 https://www.morsmordre.net/t8254-shaula#238605 https://www.morsmordre.net/t12169-wendelina-selwyn#374871 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t8256-skrytka-bankowa-nr-1956#238609 https://www.morsmordre.net/t8255-wendelina-selwyn#374079
Re: Pokój muzyczny [odnośnik]30.10.23 13:30
Rozpromienia się i uśmiecha tym szerzej, kiedy lady Selwyn wyraża chęć obejrzenia ogrodów. Evandra pomimo zaledwie kilku lat, od kiedy została przyjęta pod dach Château Rose czuje się z nim nierozerwalnie związana. To nie tylko obowiązek, że należy przyjmować tradycje nowej rodziny za własną. Dla półwili jest to już część swojego istnienia, nowy etap historii, której oddaje się bezgranicznie. Z początku przychodziło jej to z trudnością, akceptacja nowego stanu rzeczy, rzeczywistości, w której zapuścić musi korzenie. Sprzeciwiała się każdej decyzji, nawet jeśli w duchu uznawała jej słuszność, bo potrzeba życia w konflikcie była silniejsza od przyznania komuś racji. Dziś spoglądała na dawną siebie z czułością, rozumiejąc młodzieńcze wyrzuty. Sporo czasu zajęło jej wyjście na prostą i zrozumienie popełnionych błędów. Obecnie nie pozostaje jej nic innego, jak naprawa relacji z członkami rodziny, jak i własnego nastawienia wobec nich.
- Jeśli wyrazisz taką chęć, możemy przejść się do rosarium, gdzie zaprezentuję ci nasze okazy - stwierdza ciepłym, pogodnym tonem. Choćby zaraz, po niespiesznym wypiciu herbaty, gotowa jest zaprowadzić lady Selwyn do ogrodów i przedstawić zaszczytny kwiat. - W samej szklarni jest ponad sto gatunków róż, jestem przekonana, że uda mi się odnaleźć krzewy, które pamiętają rękę dawnych lady.
Słowa Wendeliny napawają Evandrę optymizmem. Nawet jeśli ta nie ma doświadczenia z interesującymi ją roślinami, jak i tajnikami alchemicznymi, tak jest osobą, która żywo zainteresowała się tematem, czym od razu wzbudza zaufanie. - Oczywiście, dam ci tyle czasu, ile trzeba. Prawdę mówiąc, nie jest to pilna sprawa i liczę się z tym, iż badania mogą trochę zająć. Jeśli jest to możliwe, chciałabym w nich uczestniczyć. Naturalnie, w zakresie, w jakim moja wiedza będzie pomocna. - Coraz więcej rozumie z dziedziny zielarstwa, chętnie poszerzając swoją wiedzę i umiejętności. Stara się, by każdego dnia wzrastać i być coraz lepszą, by dawać młodym pokoleniom dobry przykład.
- Mogę także zwrócić się do przodków, wypytując o to obrazy, co z pewnością ułatwiłoby cały proces pracy nad rozszyfrowaniem zapisków - mówi powoli, zastanawiając się nad słusznością takiego wypytywania. Teoretycznie przodkinie powinny zechcieć pozwolić lady doyenne na kontynuowanie zapomnianego już przed laty zwyczaju, tylko czy nie został on odłożony na półkę z konkretnego powodu? Co też mogło wydarzyć się w rosierowych ogrodach, że zdecydowano porzucić ten proceder?
- Czy jest to możliwe? - pyta, dobierając ostrożnie słowa. - Aby krwią zasilić siły witalne roślin? Wiem, że posiada ona niezwykłą moc, zwłaszcza krew czarodziejów, ale czy to poświęcenie warte jest swojej ceny? - Nie chce mówić wprost, że zastanawia się nad moralnością czynów przodkiń rodu Rosier, jednak zdaje sobie sprawę z tego, iż niegdyś śmielej korzystano z różnych dostępnych narzędzi, pozwalając sobie na eksperymenty. Dziś Evandra także chce przyczynić się do rozbudowania ogrodów, w mniejszym zakresie mieć też swój udział w rozwoju nauki w dziedzinach magicznych. Tym lepiej, jeśli badania okażą się sukcesem.



show me your thorns
and i'll show you
hands ready to
bleed
Evandra Rosier
Evandra Rosier
Zawód : Arystokratka, filantropka
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
I am blooming from the wound where I once bled.
OPCM : 0
UROKI : 4 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 16 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Półwila

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8762-evandra-rosier https://www.morsmordre.net/t8771-dzwoneczek#260729 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f97-kent-dover-chateau-rose https://www.morsmordre.net/t9233-skrytka-bankowa-nr-2076#280737 https://www.morsmordre.net/t8767-evandra-rosier#260654
Re: Pokój muzyczny [odnośnik]01.11.23 19:34
Rosierowie szczycili się różami. Ich rodzinna tajemnica bez wątpienia należała do tych co najmniej intrygujących. To jednak nie oznaczało, że Selwyni takowych nie mieli. Wendelina wprawdzie nie wnikała głębiej w rodzinną historię, jednak ta przecież liczyła sobie setki lat. Płomienie zaś, choć świeciły jasno, kryły przecież niejedną tajemnicę. Alchemiczka nie rozumiała, w jaki sposób opuści niegdyś swoją rodzinę; wiedziała jednocześnie, że jest to nieuniknione.
Z radością je obejrzę, zwłaszcza mając tak znamienitą przewodniczkę – powiedziała, kiwając głową. – Jeśli naprawdę takie wciąż porastają rosarium… Mogą pomóc nam w zrozumieniu tajemnicy – rzekła, unosząc na chwilę brew.
Evandra wydawała się nie tylko pełna pasji co do rodzinnej tajemnicy, ale również miała chyba całkiem rozsądne podejście do kwestii badań. Wendelina nie miała w żadnym razie zamiaru pytać o pieniądze. Była przekonana, że Rosierom nie brakuje galeonów na tego typu badania, a i jej rodzinie przecież niczego w tym względzie nie brakowało. Z takimi zasobami mogli robić coś prawdziwie dla dobra nauki.
Gdyby veritaserum działało na obrazy, z radością bym je dla lady uwarzyła… Niestety, chyba konieczna tu będzie sprawne krasomówstwo, jednak słyszę, że Tobie, lady Evandro, go nie brakuje – posłała kobiecie ciepły uśmiech, sięgając po raz kolejny po herbatę, której zapach rozniósł się już po całym pokoju.
Czy wypytywanie obrazów było słuszne? Cóż, były tylko obrazami, przedmiotami martwymi, zaczarowanymi tak, by pomagać żywym. To, aby przekazać informacje lady doyenne swojego domu, było dla nich wręcz obowiązkiem. Wendelina więc nie wahałaby się ani przez chwilę, gdyby sama była na miejscu Evandry.
Słysząc kolejne pytania kobiety, miedzianowłosa uniosła brwi, kręcąc głową.
Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie, lady. Nie mam wystarczającej wiedzy na temat róż, czy szerzej, roślin. Nie zgłębiałam wcześniej tej dziedziny, jak już mówiłam. Ale tak, krew nosi w sobie niezwykłą magiczną moc, być może większą, niż większość substancji wykorzystywanych w alchemii czy innych dziedzinach magii. Dlatego kierując się rozsądkiem… tak, uważam, że coś takiego mogłoby być możliwe. W jakiej jednak formie, jakie przyniosłoby to rezultaty? Wydaje mi się, że same będziemy musiały się o tym przekonać. – Posłała w stronę kobiety łagodny, acz nieco zawadiacki uśmiech. Były w końcu wiedźmimi damami. Kto się miał zajmować takimi sprawami, jak nie one? Krew dla róż brzmiała zaś niezwykle pięknie i poetycko, poruszając te fragmenty duszy lady Selwyn, które niegdyś parały się tworzeniem wierszy.
W końcu lady Selwyn odsunęła księgi, umieszczając je tak, by nic im nie groziło. Spojrzała następnie uważnie na Evandrę:
Rozumiem, że mogę pożyczyć te dzieła w celach badawczych? Moją wizytę w rosarium uznajmy zaś za... cóż, okazję, do wstępnego pogłębienia mojej wiedzy w temacie.


Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy
Wendelina Selwyn
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Czy to płomyk, czy prawdziwy pożar?
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8170-wendelina-selwyn-budowa#234905 https://www.morsmordre.net/t8254-shaula#238605 https://www.morsmordre.net/t12169-wendelina-selwyn#374871 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t8256-skrytka-bankowa-nr-1956#238609 https://www.morsmordre.net/t8255-wendelina-selwyn#374079

Strona 5 z 6 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Pokój muzyczny
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach