Frederick Fox
AutorWiadomość
1. Na start banalnie - jaki jest ulubiony kolor Twojej postaci?
Odpowiedź, bynajmniej, nie jest banalnie prosta. Frederick lubi żywe kolory – zwłaszcza te, które z odmętów pamięci przywołują obrazy z podróży. Czerwone szaty tybetańskich mnichów. Ultramaryna, pomarańcz, fuksja i soczysta zieleń dominujące w kulturze dalekiego wschodu. Jak to jednak z kolorami bywa, ich najlepszy odbiór jest możliwy wyłącznie w ich naturalnym środowisku, dlatego w burym Londynie wydawałyby mu się zapewne groteskowe i nieatrakcyjne. Co więcej, na Wyspach Brytyjskich zieleń wzbudza u niego awersję, kojarząc mu się z Domem Węża oraz własną rodziną. Jeśli zaś chodzi o zawartość jego garderoby, jest dość ujednolicona – elementy monochromatyczne przełamuje wyłącznie ciemnym granatem oraz burgundem, które idealnie się ze sobą komponują.
2. Wykonaj "w imieniu" swojej postaci test MBTI. Jaki otrzymałeś wynik? Czy się z nim zgadzasz? Dlaczego?
100% Ekstrawertyk
63% Intuicyjny
64% Kierujący się zasadami
78% Poszukujący
85% Asertywny
Działacze są zdecydowanie niezależni i znacznie bardziej niż stabilności i poczucia bezpieczeństwa potrzebują kreatywności i swobody.
Beznadziejny idealista o silnej potrzebie niezależności – na tyle silnej, że pozwolił własnej rodzinie się wydziedziczyć. Dusza towarzystwa, która potrafi zarazić postronnych bakcylem dobrej energii. Działacz posiada także głębokie pokłady empatii – początkowe założenie postaci było zgoła inne, ale kiedy Lis zaczął żyć własnym życiem, zdecydowanie lepiej układał się na nim wzór wyrozumiałego przyjaciela, niźli upośledzonego uczuciowo, nieczułego sceptyka. Poszłabym nawet o krok dalej – on nie tylko potrafi odczytać emocje drugiej osoby, ale dosłownie wejść w cudzą skórę, co skutkuje tym, iż rzadko sięga do ostatecznych osądów czy krytyki. Czarujący, dobrze odnajduje się będąc w centrum uwagi, należy raczej do osób popularnych – trudno się z tym nie zgodzić. Działaczami kieruje także ciekawość. W przypadku Lisa można to rozumieć na różne sposoby: przejawia się to zarówno w fascynacji światem mugolskim, podróżami, obcymi kulturami, a także wszystkim, co wybiega daleko w przyszłość – co tłumaczyłoby jego swobodny sposób myślenia w wielu kwestiach, często wyprzedzający społeczeństwo o dekadę. Węszy, niucha, błądzi – nieustannie szuka odpowiedzi.
Działacze źle znoszą rutynę, potrzebują w życiu doznań i adrenaliny, co tłumaczyłoby, dlaczego Fox zdecydował się na wybranie ścieżki aurora. Potrzebują także ludzi – bez nich gasną. Nie inaczej jest w przypadku Lisa, dla którego najbliżsi – i więzi, które z nimi buduje – stanowią główną siłę napędową. Emocje są jego paliwem. Odwaga, lekkość ducha, niezwykle silna, wręcz zgubna wiara we własne ideały, łatwość w komunikowaniu się z innymi, bujna wyobraźnia, i w końcu... umiejetność odpoczywania. Trudno mi nie zgodzić się z tą listą, bo w zasadzie dla większości znajduję uzasadnienie.
Wśród słabości Działacza znajduje się między innymi złudny obraz niezależności. Fox wie, jaką cenę zapłacił za swoją wolność. Pomimo tego, że udało mu się odbudować własne życie z emocjonalnego gruzowiska, nadal nie pogodził się z porażką, jaką była utrata rodziny. I właśnie - emocjonalność. Lis nie potrafi wytłumić uczuć, czego również ma świadomość – ma świadomość tego, że może mu to przynieść zgubę. Nie do końca mogę zgodzić się z tym, że łatwo się stresuje, jako auror musi zachować zimną krew, za to w stu procentach podpisuję się pod tendencją do nadmiernego myślenia - przemaglowania teorii na całkiem prawdopodobne fakty - zwłaszcza w czasach, w których każdy może okazać się twoim wrogiem.
Nie interesuje mnie jak zarabiasz na życie. Chcę wiedzieć, za czym tęsknisz i o czym ośmielasz się marzyć, wychodząc na spotkanie tęsknocie swego serca. Nie interesuje mnie, ile masz lat. Chcę wiedzieć, czy dla miłości, dla marzenia, dla przygody życia zaryzykujesz, że wezmą cię za głupca
Gdyby ktoś miał jeszcze wątpliwości – Lis zdecydowanie zaryzykuje.
3. Jakie marzenie miała Twoja postać w dzieciństwie? Jak widziała swoją przyszłość?
Marzeniem małego Lisa zawsze były podróże. Najpierw te, które ograniczały się do eksploratacji posiadłości w Wilton. Ich ścieżki przebiegały przez najbardziej zapomniane i zakurzone pokoje dworku. Później poznał na wskroś każde źdźbło trawy leżące w obrębie ogrodów – a jeszcze później odważył się wybrać w podróż po Wilthshire. Fox – a wtedy raczej Lycus Malfoy – raczej nie wiązał swojej przyszłości z podróżami, ale drzemiące w nim pragnienie niezależności zapewne malowało odległe krainy jako upragnioną furtkę do wolności. Nigdy nie posiadał sprecyzowanego planu na przyszłość – te zmieniały się zbyt szybko, by czemuś pozostał wierny. Mimo wszystko był trochę rozkapryszonym dzieckiem arystokratów, które żyło w przekonaniu, że należy mu się wszystko, bez względu na włożony wysiłek – nauka życia przyszła z czasem. Zawsze lubił dyskusje, a jako podlotek o umyśle zatrutym przez idee Malfoyów przez moment z pewnością żył w przekonaniu, że zasiądzie w Wizengamocie. We krwi wrzała mu jednak potrzeba elastyczności, zmienności – jako dziecko, a nawet młodzieniec, myślał raczej o przygodach, niźli o skutecznym przepisie na życie. I w zasadzie można stwierdzić, że w dużej mierze ten plan (a raczej jego brak) udało się zrealizować.
4. Jak wyglądało pierwsze zauroczenie Twojej postaci? Jeżeli jeszcze nie miało miejsca - jak myślisz, jak będzie wyglądać?
Miał wówczas nie więcej niż trzynaście lat i po uszy zakochał się w, rzecz jasna zdaniem Lisa, najpiękniejszej dziewczynie w szkole, która okazała się być... mugolaczką. Ta miłość zaślepiła go tak mocno, że bez żalu odsunął od siebie wszystkie wpajane przez rodzinę ideały. Fascynacja nie trwała jednak długo. Niespełna kilka tygodni później wzdychał już do innej panny, by za kilka dni znów zmienić obiekt zainteresowań. W okresie szkolnym Fox był wybitnie kochliwy, choć sam doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że wszystkie te afekty były pozbawione głębi i związane raczej z młodzieńczą burzą hormonalną. Najwyraźniej do prawdziwej miłości musiał trochę dorosnąć. Kiedy zakochał się prawdziwie, po raz pierwszy, nie miał prawa już tytułować się nazwiskiem Malfoy, a jednak tak przedstawił się Annie Foss – mugolce rozkochanej w teatrze i prawdopodobnie najbardziej magicznej istocie, jaką spotkał. To uczucie go jednak przerosło: był młody, niegotowy do porzucenia magicznego świata, a przede wszystkim trwał w przekonaniu, że gdyby tylko rodzina dowiedziała się o jej istnieniu, zadbałaby o to, aby oboje doznali cierpienia tak głębokiego, jak głębokie było upokorzenie Coronusa Malfoya, gdy jego syn wzgardził ideami zgodnymi z jego szlachetnym urodzenie,.
5. Co o Twojej postaci mówi jej różdżka i w jaki sposób objawiają się u niej te cechy charakteru?
Dziesięć cali, dość sztywna, wykonana z palisandru, nosząca w sobie łuskę ogniomiota katalońskiego.
Palisander wybiera żądnych przygód podróżników i odkrywców, którzy z chęcią pławią się w swoim statusie – i bynajmniej nie chodzi tu o status materialny, a duchowy. Lisem nie kieruje potrzeba posiadania – jego majątek jest raczej skromny. Nieustannie poszukuje życiowej równowagi i chce poznawać świat od podszewki. To drewno wybiera także ambitnych, chcąc chronić właścicieli, których aspiracje mogą zawieść za daleko. Fox wielokrotnie wychodził z różnych opresji dzięki szczęściu; nie boi się ryzykować, nie obawia się spojrzeć śmierci w oczy. Być może wcale nie czuwa nad nim żadna siła wyższa – zwyczajnie wybrała go różdżka, która w założeniu nie jest kapryśna, kiedy najbardziej jej potrzebuje. Łuska smoka preferuje natomiast wytrwałych i tych, których ciężko złamać. Fox zawsze walczy do końca – o swoje poglądy, o innych, o przyjaźń, o miłość. Nawet ciężkie chwile, które przysparza mu Zakon Feniksa, nie są w stanie wyprzeć z niego pierwiastka, który sprawia, ze nieustannie chce się uśmiechać. Na przekór wszystkiemu – bo wierzy. Bo jest niezłomny.
6. Czy Twoja postać wciąż posiada swoją pierwszą różdżkę? Jeżeli nie - w jakich okolicznościach ją straciła? Jeżeli tak - czy ma do niej sentyment?
Fox cały czas posiada swoją pierwszą różdżkę. Cechy, przez które wybrała go pierwsza różdżka – nawet, jeśli w dniu, w którym wszedł do sklepu Ollivanderów były jeszcze niezbyt jawne, ukryte pod Malfoyowskim reżimem – rozwijały się na przestrzeni lat, a różdżka zwykle, zgodnie z przeznaczeniem, wyciągała go z największych opresji. Ma zaufanie do tego kawałka drewna. I choć nosi na sobie znamię czasu, jest już przetarta w wielu miejscach i nie prezentuje się szczególnie pięknie, nie chciałby jej utracić. Jak zwykle nie przywiązuje wagi do posiadanych przedmiotów, z pierwszą różdżką łączy go wręcz emocjonalna więź.
7. Psidwak czy kuguchar?
Psidwak. Przede wszystkim dlatego, że pomimo swojej zwierzęcej natury może stać się przyjacielem, wiernym i wdzięcznym towarzyszem. Energiczny i oddany, ale jednocześnie wymagający wiele więcej uwagi i opieki - jak każda solidna przyjaźń.
8. Czy bogin Twojej postaci ulegał zmianom na przestrzeni lat? Jeżeli tak - dlaczego? Jakie wcześniej przyjmował formy?
W Wilton dbano o to, aby żaden bogin nie miał prawa zalęgnąć się w posiadłości – przed pójściem do szkoły Lycus Malfoy mógł co najwyżej wyobrażając sobie, jaką formę przyjmuje jego największy strach. Od dziecka przejawia jednak irracjonalny lęk przed wilkołakami (choć wilki również nie zdają się wzbudzać u niego sympatii) i na przestrzeni lat forma bogina nie uległa zmianie.
9. W jaki sposób Twoja postać odreagowuje stres?
Zazwyczaj towarzyski Lis stres najchętniej odreagowuje w samotności, zaszywając się gdzieś z dala od świata, gdzie może się wyciszyć, uspokoić, oddzielić ciało od ducha. Tego, że medytacje pozwalają opanować mu rozedrgane emocje, nauczył się w Tybecie, gdzie po raz pierwszy zetknął się z tą praktyką, balansującą gdzieś na pograniczu mistycyzmu. Inną formą odreagowania stresu jest udanie się na salę ćwiczeń dla aurorów lub w inne miejsce, gdzie może dać upust własnej energii, rzucając urok za urokiem.
Ostatnimi czasy terapia z udziałem Seliny Lovegood zaczyna przynosić równie pożądane skutki!
10. Twoja postać jest skowronkiem - lubi wcześnie wstawać i zasypiać, czy sową - późno chodzi spać i późno wstaje?
Zdaje się, że ten Lis jest dzieckiem skowronka i sowy.
Lubi wstawać wcześnie, bo ma wówczas poczucie, że może zrobić więcej. Nie lubi trwonić czasu na wylegiwanie się w łóżku, zrywa się z niego od razu po przebudzeniu, a wstaje najczęściej o świcie – lub nawet przed, jeśli ten następuje późno. Przed pójściem do pracy - jeśli akurat idzie na poranną zmianę – chce maksymalnie wykorzystać czas. Na ćwiczenia, gazetę, zimny prysznic, podczas którego może oddać się dywagacjom. Wierzę, że tryb życia aurora bywa różny, niejednostajny – czasami przecież przez kilka dni nie wraca do domu, czasami zarywa nocki, patrolując najbardziej newralgiczne okolice. Zwykle nie kładzie się spać przed północą, choć pory te są zmienne i ściśle dyktowane przez pracę. Po prostu niewiele śpi, zazwyczaj około pięciu do sześciu godzin w ciągu doby – o ile w ogóle uda mu się zasnąć. Nie ma czasu na popołudniowe drzemki. A najlepiej zasypia mu się obok Seliny.
11. Jak Twoja postać reaguje na krytykę - zarówno ze strony nieznajomych, jak i bliskich osób?
Nie istnieje jedna, poprawna odpowiedź na to pytanie, bo wszystko zależy to od kierunku, w jakim uderza krytyka. Ze strony bliskich, jeśli krytyka jest uzasadniona i zgodna z prawdą – najprędzej przyzna się do błędu, mocno zaciskając przy tym zęby i jednocześnie błyskawicznie przechodząc do obrony, która podkreśli, że to po prostu cecha każdego człowieka – bycie słabym. Postawa pasywno-agresywna, dążąca do uświadomienia wszystkich wokół, że nikt nie jest idealny. Pod tą maską rodzą się jednak pytania, które skłaniają Lisa do późniejszej refleksji nad samym sobą i próbą naprawienia błędów. Chce się zmieniać, chce być lepszy. I mimo wszystko ufa, że bliscy zauważają znacznie więcej, niż on sam.
Wszelkie przejawy krytyki ze strony obcych osób raczej nie robią na nim większego wrażenia – Frederick puszcza je mimo uszu, wierząc, że będzie zdrowszy nie zaprzątając sobie nimi głowy – choć zapewne i obcy potrafią (świadomie lub nie) nadepnąć mu na odcisk.
12. Jakie jest ulubione miejsce Twojej postaci i dlaczego?
Tybet. Spędził tam tylko kilka miesięcy, ale wystarczająco dużo, by żywić do tego miejsca sentyment. To był najbardziej magiczny czas w jego życiu, choć miał wówczas większą styczność z mugolską społecznością. Życzliwość tych ludzi, ich życiowa filozofia i prostota pozwoliły mu w końcu odbić się od dna własnej egzystencji. Surowy krajobraz, z którym kontrastowały kolorowe wioski, na długo zapadł mu w pamięć. Wielu rzeczy spróbował wówczas po raz pierwszy. To dzięki tej podróży stał się bardziej otwarty. Myślami często wraca do tamtych dni – i choć ma przeczucie, że prawdopodobnie nieprędko (o ile w ogóle) będzie miał okazję odwiedzić to miejsce ponownie, być może właśnie ta nieosiągalność sprawia, że jest to wyjątkowy punkt na Lisiej mapie.
13. Czy Twoja postać ma jakieś rytuały - coś, co robi każdego dnia, np. przed wyjściem z domu lub pójściem spać? Jakie?
Dzień najchętniej zaczyna od sekwencji powitania słońca, czyli kilku asan, których nauczył się w Tybecie. Taki szybki trening wpływa nie tylko na sprężystość jego ciała, ale także na elastyczność umysłu. Następna w kolejce jest kawa, której – jeśli nie jest wypijana w pośpiechu – najczęściej towarzyszy lektura brukowca. Walczący Mag, Czarownika, Prorok. Choć wszystkie te pisma Fox uważa za szmatławce, lubi być świadomy rozsiewanej propagandy, która czasem wprawia go w rozbawienie, a czasem w zażenowanie, które ostatnio zaczęło ustępować miejsca frustracji.
14. Co przyczyniło się do tego, że Twoja postać posiada takie a nie inne poglądy polityczne?
Niewątpliwie spory udział miała styczność z buddyzmem, bardziej jako filozofią niźli religią. Największą zasługę miały jednak szkolne autorytety: Dumbledore oraz Slughorn. W obu widział wielkich czarodziejów, obu brał za wzór do naśladowania. To dwójka profesorów – o niezwykłej sile charyzmy - ukształtowała w młodym jeszcze Malfoyu samoświadomość. Pomogła mu w budowie kręgosłupa moralnego, zmusiła do spoglądania na świat z różnych perspektyw. To dzięki Slughornowi, zapewne pod nieświadomość profesora, dostrzegł absurdalność wszelkich podziałów. Dumbledore rozbudził w nim niezaspokojoną fascynację nieznanym, a z czasem pojawiła się też empatia. Fox głupio wierzy w niczym niezmąconą równość społeczną (ale nie komunizm, hehe). Utopijną wizję świata bez podziałów. Dotkliwie przeżył śmierć Dumbledore'a, wówczas jeszcze nie zdając sobie sprawy, jak wielki wpływ jego sylwetka okaże się mieć na całe jego przyszłe życie.
15. Dlaczego amortencja Twojej postaci ma akurat taki zapach?
Górskie powietrze zwykle przywołuje z odmętów jego pamięci chwile spędzone w Himalajach – czyli Tybet i przypadkowe spotkanie z Seliną, które na dobre zapieczętowało ich znajomość. Goździki, ponieważ kojarzą się z okresem świątecznym. Tych spędzonych z rodziną nie wspomina szczególnie dobrze. Te, podczas których towarzyszyli mu przyjaciele, czyli rodzina, którą sam wybrał – zdecydowanie tak. Sam okres przedświąteczny ma w sobie jednak jakąś mistyczną magię, która sprawia, że ludzie nagle stają się po prostu lepszymi wersjami samych siebie. W powietrzu czuć więcej serdeczności, a ta pachnie właśnie goździkami, szczodrze dodawanymi do ciast i innych, świątecznych przysmaków. Susz z diablego ziela to kolejna nuta w amortencji Foxa – po prostu jest to przyjemny dla jego nozdrzy zapach, który kojarzy się Lisowi z błogim stanem, w który wprowadza ten lekki narkotyk. Ostatnie jest piżmo. Ciężkie, słodkie, cielesne – zupełnie jak zatapianie się w skórze ukochanej, zupełnie jak seks.
16. Czy Twoja postać dobrze wspomina szkołę? Dlaczego? Jeżeli była uczniem Hogwartu lub Beauxbatons - czy uważała, że pasuje do swojego domu?
Pomimo wielu przykrych perypetii, Lis wspomina czasy Hogwartu jako jeden z najlepszych okresów w swoim życiu. Miał NAJLEPSZYCH kumpli, mógł błyszczeć na swój sposób i ucierać nosy wszystkim arystokratom bez ponoszenia większych konsekwencji. Tam po raz pierwszy poznał, jak smakuje wolność – władcza ręka ojca nie miała tak dalekiego zasięgu, by mieć władzę nad krnąbrnym Lycusem w zamkowych murach. Wykorzystał ten czas najlepiej jak mógł... czyli głównie na głupoty, quidditch i podbijanie niewieścich serc! Nauka zwykle schodziła na drugi plan, należał raczej do grona tych zdolnych, ale leniwych. To tłumaczyłoby jego dwie lewe ręce do eliksirów – talent do machania różdżką nie wystarczał na zajęciach Slughorna, alchemia wymagała przyswojenia także podręcznikowej wiedzy i samodyscypliny, a z tą było u Lisa krucho za czasów podlotka.
Mniej więcej na czwartym roku zorientował się, jak bardzo odstaje od reszty Ślizgonów – dopiero wtedy zrozumiał, że Tiara miała rację, chcąc posłać go do Gryffindoru. Był jednak wystarczająco bystry, by nie chwalić się swoimi przemyśleniami przed pozostałymi mieszkańcami domu. Ostatecznie bycie Ślizgonem nie wyszło mu na złe: Salazar zmusił go do rozwinięcia sprytu, do stania się Lisem. Był owcą w wilczej skórze, znacznie silniejsze więzi budując z uczniami spoza własnego domu.
17. Jak w mimice Twojej postaci odbija się jej zażenowanie?
Zażenowany Lis... uśmiecha się! Jeśli jest świadkiem niedorzecznej sytuacji lub słucha wypowiedzi, która zdecydowanie przekracza granice absurdu, ukrywa swoje emocje pod maską pozorów, robiąc dobrą minę do złej gry. Czasami jest to proces mimowolny, czasami zupełnie nie – sprytnie unika pozostawiania po sobie złego wrażenia, wierząc, że zaskarbianie sympatii postronnych nic go nie kosztuje. Podobnie dzieje się, jeśli sam popełni faux pas. Nie jest to jednak naturalny, ciepły uśmiech. Kąciki jego ust jedynie nieznacznie unoszą się ku górze, powieki lekko opadają, a w jego głowie rozbrzmiewa wołające o pomstę do nieba dlaczego ja?!. Dla postronnych obserwatorów nie jest to jednak oczywiste, choć ci, którzy znają go na wskroś, z łatwością mogą zwietrzyć podstęp.
18. Czy Twoja postać ma zwierzęta? Czy miała je w przeszłości? Jeżeli tak - jakie? Jaki jest jej stosunek do zwierząt?
Obecnie jedynym towarzyszem Lisa jest uszatka, Fryderyk Nietzche. Jest to jego druga sowa. Pierwszą była sowa śnieżna, która służyła mu przez niemal dziesięć lat, aż pewnego razu po prostu do niego nie powróciła – Fox nie zna jej losów, gdyż wysłał sowę z listem, na który nigdy nie dostał odpowiedzi. Być może właśnie dlatego zdecydował się na uszatkę – aby nie rzucała się w oczy. Zawsze marzył o psidwaku lub psie, jednak ojciec nigdy nie spełnił tej zachcianki. W zasadzie nadal marzy mu się psi towarzysz, ale Lis zdaje sobie sprawę z tego, że nie ma wystarczająco czasu na opiekę nad psem.
Za czasów Hogwartu chętnie uczęszczał na zajęcia ONMS, nigdy jednak nie rozwijał się bardziej w tym kierunku. Nie jest zagorzałym obrońcą zwierząt, ale sam nie wyrządziłby żadnemu krzywdy, gdyby nie zaszła taka potrzeba. Niektóre zwierzęta – jak smoki, hipogryfy, czy aetonany - wzbudzają w nim zachwyt. Przed tymi, których należy się bać, czuje uzasadniony respekt. Miejsce na szczycie tej listy aktualnie grzeje sobie kot Bathildy.
19. Czy Twoja postać dba o swój wygląd? Jak najczęściej się prezentuje? Jaką ma postawę, fryzurę, ubiór? Czy przykłada do niego wagę?
Siedemnaście lat spędzone w ryzach nazwiska Malfoy na dobre odcisnęło się w jego prezencji. Postawę ma dumną i wyprostowaną, choć porusza się bardziej swobodnie i lekko. Włosy pozostają w pozornym nieładzie – nie układa ich, nie przeczesuje palcami, ale dzięki umiejętności metamorfomagii zwykle zachowują odpowiednią długość, podobnie jak i zarost. Ubiór nosi schludny, czysty, ale nie przesadnie wyszukany. Częściej niż w czarodziejskiej szacie można go spotkać w stroju bardziej mugolskim: białej koszuli i luźnych, eleganckich spodniach, podtrzymywanych przez skórzane szelki i wywiniętych ponad kostkę. Kroje niewyszukane, minimalistyczne, proste, bez zbędnych detali. Żadnych koronek, żabotów, krawatów, żadnych udziwnionych muszek – a koszula nigdy nie zapięta pod samą szyję, jako element kontrastu, nuta ekstrawagancji, zdradzająca jego swobodne podejście do konwenansów. Przyuczony od dziecka do porządnych tkanin dba o to, aby w jego szafie znajdowały się rzeczy dobrej jakości – w takiej prezencji nie chodzi jednak o manifestację własnego statusu społecznego, a zwyczajną wygodę i pozostawianie po sobie dobrego wrażenia. Zawsze są to tkaniny gładkie, o przyjemnych fakturach, pozbawione wzorów – ewentualnie o ciekawym, jednobarwnym splocie. Poza skromnym, drewnianym pierścieniem Zakonu (noszonym na kciuku lewej dłoni) nie akceptuje innej biżuterii.
20. Jakie złe wspomnienia wywołują spotkania z dementorami u Twojej postaci? Jeżeli nigdy nie miała z nimi do czynienia - jak myślisz, jakie by one były?
Jako auror zetknął się z dementorami kilkakrotnie – zawsze jednak towarzyszył mu srebrny lis, który odganiał żądne szczęśliwych wspomnień pasożyty. Dopiero podczas Próby po raz pierwszy poznał uczucie nieprzeniknionego smutku, tak paraliżującego, iż niemal czuł, że ulatuje z niego życie. W pierwszej chwili pojawiły się twarze sióstr – złowrogie, rozczarowane jego postępowaniem, wyzywające go od zdrajców. Na co dzień nie dopuszcza do siebie tej myśli, ale konfrontacja z dementorem obdarła Foxa z wszelkiego idealizmu, obnażając wszystkie jego słabości i lęki. Bo w głębi duszy wie, że zawiódł. Że postawił własny egoizm ponad powinnością, ponad miłością – zwłaszcza wobec najmłodszej Callisto. Ujrzał także skatowaną Cressidę, której nie zdołał uratować z podziemi Tower, i której widok do dziś nawiedza go w najgorszych snach. Teraz do wspomnień tych dołączyłaby wizja nocy, podczas której otwarto skrzynię Grindewalda – przeklętą puszkę Pandory, której pozwolił pogrążyć świat w chaosie.
21. O czym śni Twoja postać? Czy śpi spokojnie, może ma koszmary, a może nigdy nie potrafi zapamiętać swoich sennych wizji?
Od dłuższego czasu sen Fredericka jest coraz mniej spokojny. Zrywa się w nocy, oczekując patronusa nawołującego o pomoc – ale nic takiego się nie dzieje. Z trudem próbuje na powrót oddać się objęciom Morfeusza, ale sen, mimo ciężkich powiek, nie chce nadejść ponownie. A gdy jakimś cudem odpłynie, potrafi wybudzić go najmniejszy szmer, jakby cały czas pozostawał w gotowości do natychmiastowej walki.
Nie przykłada zbytniej wagi do snów – zwykle ich nie pamięta, chyba, że pojawiają się w nich twarze zmarłych przyjaciół. Kiedy w koszmarach ginie ktoś z jego bliskich, pozostaje niespokojny tak długo, dopóki nie upewni się, że była to jedynie projekcja jego podświadomości.
22. Czy Twoja postać posiada jakieś charakterystyczne odruchy, mimowolne gesty, nerwowe tiki? Jeśli tak - jakie? W jakich sytuacjach się objawiają?
Nad tym pytaniem zastanawiałam się najdłużej, choć odpowiedź cały czas była na wyciągnięcie ręki.
Najbardziej charakterystyczny dla Foxa jest jego uśmiech, często wykwitający na jego obliczu zupełnie mimowolnie. Lekko zadziorny, ale nie posiadający wspólnych korzeni z uśmiechem podręcznikowego amanta. Największa broń Lisa, którą szasta rozpustnie na lewo i prawo, nierzadko puszczając do rozmówcy perskie oko. Nie zalotne to – tylko właśnie takie szelmowskie, podkreślające jego swobodną naturę. Nie jest to stan permanentny – w stosownych chwilach zachowuje powagę, ale uśmiech ten towarzyszy mu za każdym razem, gdy z kogoś żartuje, próbuje załagodzić zalążek konfliktu, rozładować napięcie, albo zwyczajnie – kiedy ma dobry humor.
23. Jak na przestrzeni lat zmieniała się relacja Twojej postaci z najbliższą rodziną? Co było tego powodem?
Zawsze był złotoustym Lycusem. Żywym srebrem, kradnącym show młodszym siostrom i Abraxasowi. A jednak działał pod dyktando starszego brata, wpatrując się w niego jak w obrazek. Ten zaś, być może wiedziony obawą, że Lycus mógłby zaskarbić na wyłączność jego samodzielnie wypracowane znajomości, za czasów szkoły zaczął brata mimowolnie od siebie odsuwać. Być może z upływem lat bracia dorośliby do tego, by zostać przyjaciółmi, zapewne prędzej niż później – gdyby Lis nie zaczął przejawiać zachowań, które odstawały od norm przyjętych przez rodzinę. Młodszych sióstr nigdy nie brał na poważnie – dopóki nie pojawiła się Calliope, która skradła jego serce. Z nią zawsze łączyła go najsilniejsza więź. I wierzył – zbyt lekkomyślnie, zbyt egoistycznie – że pozostanie taka ponad wszelkimi podziałami. Starszy, już nieco bardziej świadomy życia, nie miał oporów przed jawnym sprzeciwem wobec rodziców, którzy zapewne z bólem przeżywali jego fanaberie, pod karą i przymusem próbując przywołać młodego Malfoya do porządku. Bezskutecznie. Kiedy zrozumiał, że ucieczka jest jego jedyną szansą na zostanie panem swojego życia, spalił za sobą wszystkie mosty. Przestał istnieć dla rodziny, choć ta nigdy nie przestała istnieć dla niego. Naiwnie wierzy, że rodzeństwo kiedyś, w odległej przyszłości, zaakceptuje jego wybór i przyjmie go z powrotem jako brata.
Tymczasem nieustannie zamartwia się o losy najmłodszej Calliope, która nosi w sercu urazę od jego odejścia. Mimo wszystko, regularnie wysyła jej listy – pełne pokrzepiających słów, zrozumienia, wsparcia i miłości, licząc na to, że złość kiedyś ustąpi miejsca zrozumieniu.
24. Jaki alkohol najbardziej lubi Twoja postać i dlaczego? A może w ogóle nie lubi pić?
Nie jest wybredny jeśli chodzi o alkohol, wypije praktycznie wszystko (za czasów Hogwartu i krótko po ukończeniu szkoły raczył się nawet Pięścią Hagrida), a dobór trunku zależy od okazji. Nie oznacza to jednak, że Fox sięga po alkohol często – raczej nie zdarza mu się pić w samotności, a jeśli już, to zachowuje pozory i spija się w Dziurawym Kotle przy barze, za którym przecież stoi Frank – nawet, jeśli nie towarzyszy mu w upajaniu się. Nigdy jednak nie trzeba go do picia namawiać. Najczęściej sięga po piwo lub ognistą whisky, choć w gruncie rzeczy jego ulubionym trunkiem jest skrzacie wino. Nie tak mocne jak ognista, ale równie cierpkie, o bogatej głębi fermentowanych owoców. Wiadomo jednak – chlejąc z kumplami można wypaść trochę kiepsko, racząc się lampką wina... Na całe szczęście kobiet do picia wina przekonywać nie musi.
25. Jaki jest stosunek Twojej postaci do innych klas społecznych oraz osób o innej czystości krwi?
Przyszedł na świat z nazwiskiem, które od pierwszego tchnienia rzucało mu do stóp cały świat. A jednak w imię wolności porzucił ten przywilej – i nie żałuje. Żałuje za to wszelkich podziałów, które jego zdaniem są źródłem nieustannych konfliktów. Nie, nie oznacza to, że chciałby zaraz odbierać majątki wszystkim arystokratom, by rozdać je biednym sierotkom z doków (choć ma w sobie trochę z Robin Hooda). Bardziej drażni go fakt, że w rękach konserwatywnej arystokracji spoczywa cała władza – ta najbardziej wpływowa, składająca się z szarych eminencji pociągających za wszystkie sznurki. Marzy mu się zburzenie tego porządku.
Idea czystości krwi wydaje mu się co najmniej abstrakcyjna i śmieszna – zadufani arystokraci chełpią się nazwiskami, u których nie stwierdzono żadnego mugolaka co najmniej c z t e r y pokolenia wstecz. Niesamowite, z jaką lekkością przyszło uznanie wszystkim listy Notta za najbardziej wiarygodne źródło dotyczące historii rodów. Wystarczyło połechtać ego najbogatszych rodzin w magicznej Anglii, by założyć klub rasistów – tak mniej więcej widzi to wszystko Fox. Mistyfikacja, pomijanie istotnych faktów historycznych. Nie zna ich. Ale nie wierzy, że idea czystej rasy jest jakkolwiek realna.
Dla niego żaden status nie ma najmniejszego znaczenia. Liczy się tylko skala skurwysyństwa – bo przecież może być nim tak samo odziany w złoto czarodziejem o błękitnej krwi, jak i ubogi mugol z dzielnicy portowej.
26. Co czyta Twoja postać przed snem? A może wcale nie czyta, a robi coś innego?
Fox lubi czytać, ale leniwe wieczory z lekturą w dłoni raczej mu się nie zdarzają. Nie posiada stałego rytuału pory wieczorowej – jego tryb życia jest tak niestały i chaotyczny, że ciężko doszukiwać się w nim schematów. Zwykle jednak ostatnią rzeczą, jaką robi przed położeniem się do snu, jest spisywanie zaległych raportów do pracy lub skreślanie listów – takie sprawy zawsze odkłada na ostatnią chwilę.
27. Jak wyobrażasz sobie swoją postać za dwadzieścia lat?
Martwą, leżącą w zbiorowej mogile z innymi członkami Zakonu Feniksa.
Ale, puszczając wodze fantazji i uznając, że biegłość szczęścia na pierwszym poziomie zdoła ocalić Foxa od tego losu, zapewne nadal będzie stawiał opór wrogowi, którego jeszcze dobrze nie zna – Czarnem Panu oraz Śmierciożercom. Zapewne byłby pozbawiony jakiejś kończyny, zniszczony od wielu klątw, wyglądający na znacznie starszego, niż w rzeczywistości. Dbałby o to, aby krzewić wśród młodych czarodziejów idee Zakonu Feniksa, być może szkoliłby młodych aurorów, lub prowadził kursy z obrony przed czarną magią dla chętnych. A może gniłby gdzieś, więziony przez Śmierciożerców z polecenia Voldemorta, który fundowałby mu bardzo bolesną i powolną śmierć.
Jeśli założymy, że w ciągu dwudziestu lat niebezpieczeństwo zniknie z linii horyzontu, zapewne będzie jednym z tych, który będzie odbudowywał świat z gruzów i tworzył nowe porządki. Nie przez wzgląd na ambicje, raczej z poczucia obowiązku i obawy, że historia mogłaby się powtórzyć. Nadal sprawowałby stanowisko aurora, już niewątpliwie bardziej doświadczonego, trzymającego rękę na pulsie, aby sprawy polityczne przypadkiem nie zabrnęły za daleko. Być może stałby się rozpoznawalny – w pewnym momencie tożsamości czarodziejów walczących po obu stronach barykady musiałyby stać się jawne, a spośród nich wyłoniłyby się sylwetki obrońców wolności. Bohaterów. Nigdy nie zaznałby spokoju, pełniąc swoją wartę do ostatniego tchnienia. Stałby się produktem czasów niepokoju, nieustannie spędzając Selinie sen z powiek (). Prawdopodobnie pochowałby własne dzieci zbyt wcześnie, ale pomimo naznaczenia przez niezliczone krzywdy, nie utraciłby pogody ducha.
28. Czy Twoja postać posiada przedmiot - może pamiątkę - do którego ma wielki sentyment? Jeśli tak, czym on jest?
Fox posiada niewiele, dlatego cały jego skromny majątek jest bliski jego sercu. Najważniejszy jest gramofon i płyty z muzyką, które nieustannie pobrzmiewają w czterech ścianach pod numerem dziewiętnastym na Varden Street. Drugą rzeczą – pamiątką z podróży – są ukulele. Choć Fox nie potrafi na nich grać, lubi na nich bezsensownie pobrzdąkać, zapewne we wcześniejszych latach, gdy nastroje były jeszcze ciepłe, udając przy tym gwiazdę rock'n'rolla.
29. Podaj jedną decyzję, która miała największy wpływ na to, kim obecnie jest Twoja postać. Czy Twoja postać podjęłaby ją ponownie, znając już konsekwencje?
Ucieczka z domu rodzinnego, której następstwem było wydziedziczenie. Za wolność poniósł najwyższą cenę, być może niewspółmierną do tego, co otrzymał w zamian za straty. Był wówczas młody, długo trwał w przekonaniu, że zbyt spontanicznie podjął decyzję, od której przecież nie było odwrotu, bo przypowieść o synu marnotrawnym nie była znana w świecie czarodziejów. Pogubił się w życiu, początkowo będąc przekonanym, że postawił na własnej egzystencji krzyżyk. Ale nic nie jest stracone, kiedy ma się dość odwagi, by powiedzieć, że wszystko jest stracone – i zacząć od nowa. Nie był to łatwy start, ani tym bardziej nie szybki. Fox otarł się o szaleństwo – odbił od społecznego dna, wrócił na szczyt. Z doznanych upokorzeń i porażek utkał ochronny płaszcz, a ze świadomością, że wszystko, co osiągnął, było wyłącznie jego ciężką i wytrwałą pracą mógł w końcu napełnić pierś dumą.
Wie, że w dużej mierze to odważne, być może głupie posunięcie ukształtowało człowieka, którym się stał, tym samym zabijając Lycusa Malfoya. I nie chciałby być już nikim innym, jak właśnie Fantastycznym Panem Lisem.
30. Co dokładnie sądzi Twoja postać o czarnej magii?
Jest aurorem, więc doskonale zdaje sobie sprawę z mocy, jaką niesie czarna magia. Napawa go lękiem, ale nie paraliżuje. Nigdy nie lekceważy jej potęgi, bowiem jej lepkie macki pochłonęły już zbyt wielu Lisich współtowarzyszy. Tych, którzy parają się plugawymi czarami, nie darzy najmniejszym szacunkiem. W jego oczach są to ludzie słabi – bo w tylko słabi pozwalają na to, by ich życiem zawładnął mrok. A przecież magii tej nigdy nie da się okiełznać w pełni, przynajmniej zdaniem Foxa (i zapewne większości podręczników, z których się uczył). Odciska zbyt silne piętno, nie bez powodu jej praktyki są zakazane. Nigdy nie odczuwał potrzeby zagłębiania się w nią bardziej, niż wymagał od niego kurs na aurora. Nie czuł fascynacji, ani tym bardziej dreszczyku emocji - jedynie odrazę. Nastały jednak czasy, w których momentami żałuje, iż nie może ot tak rozpętać Szatańskiej Pożogi...
31. Czy Twoja postać przeklina? Jeżeli tak - jakich wulgaryzmów używa najczęściej?
Spędzając większość lat szkolnych u boku Benjamina, trudno było nie wyrobić sobie ostrego języka... Co prawda w rzucaniu mięsem Lisowi daleko do Bena, który w tej dziedzinie jest rozpustny niczym kurtyzana z doków, ale zdarza mu się zakończyć zdanie niezbyt wyrafinowanym epitetem. Za czasów Hogwartu z pewnością robił to częściej, nigdy jednak w obecności belfrów, przed którymi zawsze prezentował odpowiednią kurtuazję. Teraz stara się raczej panować nad tym, co ślina przynosi mu na usta. Jeśli sięga po wulgaryzmy, to raczej te lżejszego kalibru - psidwacza mać zdaje się być najczęstsza w użyciu, podobnie jak gacie czy broda Merlina. Czasami podsumuje zdanie ironicznym numerologicznie, ale równie często zdarzy mu się użyć zupełnie niemagicznego fuck (w dowolnych tłumaczeniach na język Polski!).
32. Co najbardziej lubi w sobie Twoja postać - i dlaczego?
Dwie rzeczy – swoją otwartość oraz metamorfomagię. Dzięki pierwszej udało mu się poznać wielu fascynujących ludzi i przeżyć przygody, o których większość arystokratów może co najwyżej pomarzyć. Fox dość łatwo daje się namówić do współudziału w nawet najmniej ciekawie brzmiących przedsięwzięciach, jeśli tylko dostrzega błysk entuzjazmu u drugiej osoby. Dla niego nie liczy się skala rozrywki, a emocje i przepływ energii, które dane doświadczenie dostarczy – bez względu na to, czy będzie to wyprawa w jakieś mało uczęszczane, spektakularne miejsce, czy jedynie wspólne skosztowanie nieznanej potrawy. Metamorfomagia zaś, cóż... pozwala mu na dużą elastyczność i otwiera wiele drzwi – czasami nawet te, które zostały przed nim zamknięte w chwili, gdy został wydziedziczony.
No przecież nie odpuści sobie ślubu Ullysesa!
33. Czego najbardziej nie lubi w sobie Twoja postać - i dlaczego?
Tego, że tak mocno przywiązuje się do ludzi. Wieży, że żyłoby mu się znacznie spokojniej – i dłużej - gdyby nie silna emocjonalność i potrzeba budowania bliskich więzi. Było to widoczne zwłaszcza podczas ostatniego spotkania z Bathildą; za wszelką cenę chciał jak najszybciej ruszać uwięzionym Zakonnikom po pomoc, nawet, jeśli istniało nikłe prawdopodobieństwo, że przeżyli. Jeśli w grę wchodzą emocje, nie potrafi ich wyciszyć. Będzie porywczy, zadziała lekkomyślnie. I kiedyś popełni przez to niewybaczalny błąd, za który cierpieć będzie nie tylko on, ale także osoby trzecie.
34. Jaki charakter pisma posiada Twoja postać? Czy przykuwa uwagę do tego, jak pisze, a może czyni to niedbale?
I znów - w piśmie Lisa wychodzą na jaw jego arystokratyczne korzenie. Litery skreśla bardzo starannie – są czytelne, estetyczne, nieznacznie przechylone na prawą stronę. Wszystkie daszki są długie i lekko zawinięte, podobnie z ogonkami, które bywają tak głębokie, iż niemal wcinają się w niższą linijkę – zawsze jednak kończąc się w odpowiednim momencie. W listach rzadko pojawiają się skreślenia czy plamy po atramencie. Do tego pisma nie pasuje jednak charakter słów używanych przez Foxa – zwykle są lekkie, zbyt współczesne, liberalne. Często rezygnuje ze zwrotów grzecznościowych i nadmiernych uprzejmości, które zbyt silnie przywodzą mu na myśl sztywne ramy szlachetnego wychowania. Korzysta z nich w ostateczności, zapewne swoimi listami szokując większość adresatów.
35. Czy Twoja postać posiada poczucie humoru? Jeżeli tak - jak byś je krótko opisał?
Czasami abstrakcyjne, czasami gorzkie i ironiczne, a czasami kontrowersyjne, zupełnie nieprzystosowane do sytuacji. Frederick lubi się śmiać – wierzy, że w nawet z najbardziej beznadziejnych sytuacji można wyjść obronną ręką, sięgając właśnie po humor. Ten, który odpowiada mu najbardziej, większość uznałaby za niepoprawny. Obraźliwy. Lis ma jednak w nosie wszystkich sztywniaków, którzy nie dostrzegają paradoksów życia codziennego i nie potrafią śmiać się z samych siebie. Odkąd jednak skrzynia Grindewalda wywołała anomalie zbierające krwawe żniwa, humor przychodzi mu z trudem. Zbyt mocno obwinia siebie o pogrążenie swojego kraju w chaosie, by nadal szastać beztroskimi komentarzami rozładowującymi napięcie...
36. Jak myślisz, jakie wrażenie sprawia Twoja postać na obcych - swoją postawą, mimiką, tym, co mówi i w jaki sposób?
Jeśli nie jest to konserwatywny arystokrata – nie jest tajemnicą, że u większości z nich wzbudza odrazę, brak szacunku, może nawet złość – zakładam, że wywołuje wrażenie balansujące na pograniczu zachwytu i zniesmaczenia. Lis jest bezpośredni, zbyt liberalny, błyskotliwy, czarujący. Niektóre jego maniery mogą szokować, ale ostatecznie bije od niego tyle pozytywnej energii, że nie sposób go nie polubić, ani tym bardziej o nim zapomnieć, choć z pewnością znajdą się i tacy, co uznają go za niewychowanego czy obraźliwego. Łatwo przychodzi mu wzbudzanie zaufania, skutecznie rozładowuje zbędne napięcia.
37. Jaki jest stosunek Twojej postaci do dzieci? Jeżeli nie posiada własnych - czy chciałaby je mieć: teraz, kiedyś?
Tak samo, jak nie uznaje wyższości jednej płci nad drugą, tak samo nigdy nie dyskryminuje młodszych, zawsze otwierając się na ich punkt widzenia. Tym najmłodszym zazdrości beztroski, nastolatkom – tych wszystkich wielkich-małych dramatów, emocji związanych z pierwszymi wzlotami i upadkami, czasów spędzonych w szkole pośród rówieśników, ekscytacji płynącej z wchodzenia z dorosłość. Marzenie o ojcostwie to chyba jedna z nielicznych rzeczy, którą uważa za osobistą porażkę. Chciałby mieć dzieci. Dzieci - bo przecież spłodzenie wyłącznie jednego potomka to zwyczajne marnotrawstwo jego perfekcyjnych genów! Niestety, rzeczywistość jest surowa. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak lekkomyślne byłoby dla Gwardzisty (i aurora, duh) posiadanie potomków. Nieustanna obawa o ich życie, a także o... osierocenie. Inna sprawa, że jedyna kandydatka na matkę małych Lisków nie wydaje się entuzjastycznie nastawiona do tej roli.
Marzy mu się być ojcem mądrym. Wyrozumiałym. Wspierającym. Nieszczególnie surowym, ale wymagającym. Życiowym przewodnikiem, który pomoże w szlifowaniu własnej osobowości – czyli kimś, kogo Lycus Malfoy nigdy nie miał. Jego osobistą misją byłoby przekazanie dzieciom narzędzi pod postacią otwartych umysłów i łagodnych serc, dzięki którym mogłyby budować taki świat, jaki sobie wyśnią. Tymczasem przychodzi mu żałować młodzieńczych wyborów na podwójną skalę; odsunięty od rodziny nie może spełnić się choćby w roli ulubionego wujka, którym zawsze chciał być.
Biedak jeszcze nie wie, że ma już trzynastoletniego syna...
38. Jaki Twoja postać ma głos - niski, wysoki, chrypliwy, lekko piskliwy? Mówi w sposób znudzony, wiecznie obojętny, czy może śpiewająco? Nie boi się mówić głośno czy może eterycznie szepcze - nawet wtedy, gdy nikt jej nie podsłuchuje?
Żywy. Już od pierwszych dźwięków Fox brzmi, jakby samym głosem chciał zaszczepić w drugiej osobie swoją energię. Jest melodyjny, ciepły, z nieco zaczepnym akcentem. Uwagę zwracają wyszukane artykulacje – a kiedy Lis mówi, mówi całe jego ciało. Oczy błyszczą się od ekscytacji, w policzkach żłobią się dołeczki, a dłonie mimowolnie szkicują szumy wydobywające się spod czaszki. W mowie ma skłonności do egzaltacji: zbyt teatralnego tonu, scenicznego dramatyzmu. Głos ma umiarkowanie donośny, zdecydowanie nie mamrocze, choć w dyskusji nie wybija się na pierwsze szeregi – ale pewnie tylko dlatego, że Ben jest od niego głośniejszy!
39. Jeżeli Twoja postać mogłaby zmienić jedną rzecz ze swojej przeszłości, zapobiec jakiemuś wydarzeniu, podjąć inaczej jakąś decyzję - co by to było?
Nie istnieją raczej realne decyzje, którymi mógłby znacznie zmienić bieg historii. Wiecie, to ten typ, który najchętniej cofnąłby się do dnia urodzin Grindewalda i wysłał go do krainy różowych jednorożców, po czym przeniósłby się w czasie do momentu, w którym Dumbledore udawał się do sierocińca, obwieścić Riddle'owi, że ten jest czarodziejem. Sprzedałby mu taką przepowiednię, że oszołomionemu Albusowi spadłaby tiara z głowy i zawróciłby w połowie drogi. Ostatecznie, gdyby to nie poskutkowało, musiałby cofnąć się do momentu pojedynku Grindewalda z Dumbledorem i własnoręcznie zatłuc tego pierwszego.
Z tych bardziej realnych – wyruszyłby po więźniów to Tower znacznie szybciej – i o wiele lepiej przygotowany. Uratowałby Cressidę i Luno, nie pozwolił zginąć w trakcie akcji Rogerowi. Chciałabym się jeszcze odnieść do decyzji z otworzeniem skrzyni Grindewalda – być może powinien wykazać się większym rozsądkiem, ostrożnością, ale fabularnie jest jeszcze zbyt wcześnie na jakikolwiek osąd.
40. Jak myślisz - jak zginie twoja postać?
Z bólem i strachem spoglądam w przyszłość (bez wspomagaczy w postaci trzeciego oka), dostrzegając wyłącznie ponure scenariusze. Jego ambicja i chęć naprawiania świata z pewnością zawiedzie go kiedyś za daleko – już zresztą zawiodła, ściągając na Anglię plagę pod postacią anomalii </3. Najbardziej prawdopodobnym wydaje się to, że jego katem zostanie któryś z Śmierciożerców – Ramsey, Tristan, Ignotus, Deirdre, a może jego własny kuzyn, Perseus. Śmierć na polu walki byłaby dla Foxa godna, ale tym samym zbyt piękna. Instynkt podpowiada mi, że podwładni Czarnego Pana preferują bardziej wyszukane formy egzekucji, ta więc zapewne będzie poprzedzona długimi torturami, być może nawet próbą zmuszenia Fredericka do zdrady Zakonu – a kiedy stanie się pewne, że Lisa nie uda się złamać, pozwolą mu sczeznąć w bólach, albo któryś z wyżej wymienionych szczęśliwców zafunduje mu bardzo podłą śmierć.
Choć już chyba wolałabym, aby Śmierćki nie miały tej satysfakcji (), a Lis po prostu nie wrócił z jakiejś Zakonowej misji – ale wróci z każdej, bo obiecał Selinie i przecież nie może złamać danego jej słowa.
Odpowiedź, bynajmniej, nie jest banalnie prosta. Frederick lubi żywe kolory – zwłaszcza te, które z odmętów pamięci przywołują obrazy z podróży. Czerwone szaty tybetańskich mnichów. Ultramaryna, pomarańcz, fuksja i soczysta zieleń dominujące w kulturze dalekiego wschodu. Jak to jednak z kolorami bywa, ich najlepszy odbiór jest możliwy wyłącznie w ich naturalnym środowisku, dlatego w burym Londynie wydawałyby mu się zapewne groteskowe i nieatrakcyjne. Co więcej, na Wyspach Brytyjskich zieleń wzbudza u niego awersję, kojarząc mu się z Domem Węża oraz własną rodziną. Jeśli zaś chodzi o zawartość jego garderoby, jest dość ujednolicona – elementy monochromatyczne przełamuje wyłącznie ciemnym granatem oraz burgundem, które idealnie się ze sobą komponują.
2. Wykonaj "w imieniu" swojej postaci test MBTI. Jaki otrzymałeś wynik? Czy się z nim zgadzasz? Dlaczego?
ENFP-A - działacz
100% Ekstrawertyk
63% Intuicyjny
64% Kierujący się zasadami
78% Poszukujący
85% Asertywny
Działacze są zdecydowanie niezależni i znacznie bardziej niż stabilności i poczucia bezpieczeństwa potrzebują kreatywności i swobody.
Beznadziejny idealista o silnej potrzebie niezależności – na tyle silnej, że pozwolił własnej rodzinie się wydziedziczyć. Dusza towarzystwa, która potrafi zarazić postronnych bakcylem dobrej energii. Działacz posiada także głębokie pokłady empatii – początkowe założenie postaci było zgoła inne, ale kiedy Lis zaczął żyć własnym życiem, zdecydowanie lepiej układał się na nim wzór wyrozumiałego przyjaciela, niźli upośledzonego uczuciowo, nieczułego sceptyka. Poszłabym nawet o krok dalej – on nie tylko potrafi odczytać emocje drugiej osoby, ale dosłownie wejść w cudzą skórę, co skutkuje tym, iż rzadko sięga do ostatecznych osądów czy krytyki. Czarujący, dobrze odnajduje się będąc w centrum uwagi, należy raczej do osób popularnych – trudno się z tym nie zgodzić. Działaczami kieruje także ciekawość. W przypadku Lisa można to rozumieć na różne sposoby: przejawia się to zarówno w fascynacji światem mugolskim, podróżami, obcymi kulturami, a także wszystkim, co wybiega daleko w przyszłość – co tłumaczyłoby jego swobodny sposób myślenia w wielu kwestiach, często wyprzedzający społeczeństwo o dekadę. Węszy, niucha, błądzi – nieustannie szuka odpowiedzi.
Działacze źle znoszą rutynę, potrzebują w życiu doznań i adrenaliny, co tłumaczyłoby, dlaczego Fox zdecydował się na wybranie ścieżki aurora. Potrzebują także ludzi – bez nich gasną. Nie inaczej jest w przypadku Lisa, dla którego najbliżsi – i więzi, które z nimi buduje – stanowią główną siłę napędową. Emocje są jego paliwem. Odwaga, lekkość ducha, niezwykle silna, wręcz zgubna wiara we własne ideały, łatwość w komunikowaniu się z innymi, bujna wyobraźnia, i w końcu... umiejetność odpoczywania. Trudno mi nie zgodzić się z tą listą, bo w zasadzie dla większości znajduję uzasadnienie.
Wśród słabości Działacza znajduje się między innymi złudny obraz niezależności. Fox wie, jaką cenę zapłacił za swoją wolność. Pomimo tego, że udało mu się odbudować własne życie z emocjonalnego gruzowiska, nadal nie pogodził się z porażką, jaką była utrata rodziny. I właśnie - emocjonalność. Lis nie potrafi wytłumić uczuć, czego również ma świadomość – ma świadomość tego, że może mu to przynieść zgubę. Nie do końca mogę zgodzić się z tym, że łatwo się stresuje, jako auror musi zachować zimną krew, za to w stu procentach podpisuję się pod tendencją do nadmiernego myślenia - przemaglowania teorii na całkiem prawdopodobne fakty - zwłaszcza w czasach, w których każdy może okazać się twoim wrogiem.
Nie interesuje mnie jak zarabiasz na życie. Chcę wiedzieć, za czym tęsknisz i o czym ośmielasz się marzyć, wychodząc na spotkanie tęsknocie swego serca. Nie interesuje mnie, ile masz lat. Chcę wiedzieć, czy dla miłości, dla marzenia, dla przygody życia zaryzykujesz, że wezmą cię za głupca
Gdyby ktoś miał jeszcze wątpliwości – Lis zdecydowanie zaryzykuje.
3. Jakie marzenie miała Twoja postać w dzieciństwie? Jak widziała swoją przyszłość?
Marzeniem małego Lisa zawsze były podróże. Najpierw te, które ograniczały się do eksploratacji posiadłości w Wilton. Ich ścieżki przebiegały przez najbardziej zapomniane i zakurzone pokoje dworku. Później poznał na wskroś każde źdźbło trawy leżące w obrębie ogrodów – a jeszcze później odważył się wybrać w podróż po Wilthshire. Fox – a wtedy raczej Lycus Malfoy – raczej nie wiązał swojej przyszłości z podróżami, ale drzemiące w nim pragnienie niezależności zapewne malowało odległe krainy jako upragnioną furtkę do wolności. Nigdy nie posiadał sprecyzowanego planu na przyszłość – te zmieniały się zbyt szybko, by czemuś pozostał wierny. Mimo wszystko był trochę rozkapryszonym dzieckiem arystokratów, które żyło w przekonaniu, że należy mu się wszystko, bez względu na włożony wysiłek – nauka życia przyszła z czasem. Zawsze lubił dyskusje, a jako podlotek o umyśle zatrutym przez idee Malfoyów przez moment z pewnością żył w przekonaniu, że zasiądzie w Wizengamocie. We krwi wrzała mu jednak potrzeba elastyczności, zmienności – jako dziecko, a nawet młodzieniec, myślał raczej o przygodach, niźli o skutecznym przepisie na życie. I w zasadzie można stwierdzić, że w dużej mierze ten plan (a raczej jego brak) udało się zrealizować.
4. Jak wyglądało pierwsze zauroczenie Twojej postaci? Jeżeli jeszcze nie miało miejsca - jak myślisz, jak będzie wyglądać?
Miał wówczas nie więcej niż trzynaście lat i po uszy zakochał się w, rzecz jasna zdaniem Lisa, najpiękniejszej dziewczynie w szkole, która okazała się być... mugolaczką. Ta miłość zaślepiła go tak mocno, że bez żalu odsunął od siebie wszystkie wpajane przez rodzinę ideały. Fascynacja nie trwała jednak długo. Niespełna kilka tygodni później wzdychał już do innej panny, by za kilka dni znów zmienić obiekt zainteresowań. W okresie szkolnym Fox był wybitnie kochliwy, choć sam doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że wszystkie te afekty były pozbawione głębi i związane raczej z młodzieńczą burzą hormonalną. Najwyraźniej do prawdziwej miłości musiał trochę dorosnąć. Kiedy zakochał się prawdziwie, po raz pierwszy, nie miał prawa już tytułować się nazwiskiem Malfoy, a jednak tak przedstawił się Annie Foss – mugolce rozkochanej w teatrze i prawdopodobnie najbardziej magicznej istocie, jaką spotkał. To uczucie go jednak przerosło: był młody, niegotowy do porzucenia magicznego świata, a przede wszystkim trwał w przekonaniu, że gdyby tylko rodzina dowiedziała się o jej istnieniu, zadbałaby o to, aby oboje doznali cierpienia tak głębokiego, jak głębokie było upokorzenie Coronusa Malfoya, gdy jego syn wzgardził ideami zgodnymi z jego szlachetnym urodzenie,.
5. Co o Twojej postaci mówi jej różdżka i w jaki sposób objawiają się u niej te cechy charakteru?
Dziesięć cali, dość sztywna, wykonana z palisandru, nosząca w sobie łuskę ogniomiota katalońskiego.
Palisander wybiera żądnych przygód podróżników i odkrywców, którzy z chęcią pławią się w swoim statusie – i bynajmniej nie chodzi tu o status materialny, a duchowy. Lisem nie kieruje potrzeba posiadania – jego majątek jest raczej skromny. Nieustannie poszukuje życiowej równowagi i chce poznawać świat od podszewki. To drewno wybiera także ambitnych, chcąc chronić właścicieli, których aspiracje mogą zawieść za daleko. Fox wielokrotnie wychodził z różnych opresji dzięki szczęściu; nie boi się ryzykować, nie obawia się spojrzeć śmierci w oczy. Być może wcale nie czuwa nad nim żadna siła wyższa – zwyczajnie wybrała go różdżka, która w założeniu nie jest kapryśna, kiedy najbardziej jej potrzebuje. Łuska smoka preferuje natomiast wytrwałych i tych, których ciężko złamać. Fox zawsze walczy do końca – o swoje poglądy, o innych, o przyjaźń, o miłość. Nawet ciężkie chwile, które przysparza mu Zakon Feniksa, nie są w stanie wyprzeć z niego pierwiastka, który sprawia, ze nieustannie chce się uśmiechać. Na przekór wszystkiemu – bo wierzy. Bo jest niezłomny.
6. Czy Twoja postać wciąż posiada swoją pierwszą różdżkę? Jeżeli nie - w jakich okolicznościach ją straciła? Jeżeli tak - czy ma do niej sentyment?
Fox cały czas posiada swoją pierwszą różdżkę. Cechy, przez które wybrała go pierwsza różdżka – nawet, jeśli w dniu, w którym wszedł do sklepu Ollivanderów były jeszcze niezbyt jawne, ukryte pod Malfoyowskim reżimem – rozwijały się na przestrzeni lat, a różdżka zwykle, zgodnie z przeznaczeniem, wyciągała go z największych opresji. Ma zaufanie do tego kawałka drewna. I choć nosi na sobie znamię czasu, jest już przetarta w wielu miejscach i nie prezentuje się szczególnie pięknie, nie chciałby jej utracić. Jak zwykle nie przywiązuje wagi do posiadanych przedmiotów, z pierwszą różdżką łączy go wręcz emocjonalna więź.
7. Psidwak czy kuguchar?
Psidwak. Przede wszystkim dlatego, że pomimo swojej zwierzęcej natury może stać się przyjacielem, wiernym i wdzięcznym towarzyszem. Energiczny i oddany, ale jednocześnie wymagający wiele więcej uwagi i opieki - jak każda solidna przyjaźń.
8. Czy bogin Twojej postaci ulegał zmianom na przestrzeni lat? Jeżeli tak - dlaczego? Jakie wcześniej przyjmował formy?
W Wilton dbano o to, aby żaden bogin nie miał prawa zalęgnąć się w posiadłości – przed pójściem do szkoły Lycus Malfoy mógł co najwyżej wyobrażając sobie, jaką formę przyjmuje jego największy strach. Od dziecka przejawia jednak irracjonalny lęk przed wilkołakami (choć wilki również nie zdają się wzbudzać u niego sympatii) i na przestrzeni lat forma bogina nie uległa zmianie.
9. W jaki sposób Twoja postać odreagowuje stres?
Zazwyczaj towarzyski Lis stres najchętniej odreagowuje w samotności, zaszywając się gdzieś z dala od świata, gdzie może się wyciszyć, uspokoić, oddzielić ciało od ducha. Tego, że medytacje pozwalają opanować mu rozedrgane emocje, nauczył się w Tybecie, gdzie po raz pierwszy zetknął się z tą praktyką, balansującą gdzieś na pograniczu mistycyzmu. Inną formą odreagowania stresu jest udanie się na salę ćwiczeń dla aurorów lub w inne miejsce, gdzie może dać upust własnej energii, rzucając urok za urokiem.
Ostatnimi czasy terapia z udziałem Seliny Lovegood zaczyna przynosić równie pożądane skutki!
10. Twoja postać jest skowronkiem - lubi wcześnie wstawać i zasypiać, czy sową - późno chodzi spać i późno wstaje?
Zdaje się, że ten Lis jest dzieckiem skowronka i sowy.
Lubi wstawać wcześnie, bo ma wówczas poczucie, że może zrobić więcej. Nie lubi trwonić czasu na wylegiwanie się w łóżku, zrywa się z niego od razu po przebudzeniu, a wstaje najczęściej o świcie – lub nawet przed, jeśli ten następuje późno. Przed pójściem do pracy - jeśli akurat idzie na poranną zmianę – chce maksymalnie wykorzystać czas. Na ćwiczenia, gazetę, zimny prysznic, podczas którego może oddać się dywagacjom. Wierzę, że tryb życia aurora bywa różny, niejednostajny – czasami przecież przez kilka dni nie wraca do domu, czasami zarywa nocki, patrolując najbardziej newralgiczne okolice. Zwykle nie kładzie się spać przed północą, choć pory te są zmienne i ściśle dyktowane przez pracę. Po prostu niewiele śpi, zazwyczaj około pięciu do sześciu godzin w ciągu doby – o ile w ogóle uda mu się zasnąć. Nie ma czasu na popołudniowe drzemki. A najlepiej zasypia mu się obok Seliny.
11. Jak Twoja postać reaguje na krytykę - zarówno ze strony nieznajomych, jak i bliskich osób?
Nie istnieje jedna, poprawna odpowiedź na to pytanie, bo wszystko zależy to od kierunku, w jakim uderza krytyka. Ze strony bliskich, jeśli krytyka jest uzasadniona i zgodna z prawdą – najprędzej przyzna się do błędu, mocno zaciskając przy tym zęby i jednocześnie błyskawicznie przechodząc do obrony, która podkreśli, że to po prostu cecha każdego człowieka – bycie słabym. Postawa pasywno-agresywna, dążąca do uświadomienia wszystkich wokół, że nikt nie jest idealny. Pod tą maską rodzą się jednak pytania, które skłaniają Lisa do późniejszej refleksji nad samym sobą i próbą naprawienia błędów. Chce się zmieniać, chce być lepszy. I mimo wszystko ufa, że bliscy zauważają znacznie więcej, niż on sam.
Wszelkie przejawy krytyki ze strony obcych osób raczej nie robią na nim większego wrażenia – Frederick puszcza je mimo uszu, wierząc, że będzie zdrowszy nie zaprzątając sobie nimi głowy – choć zapewne i obcy potrafią (świadomie lub nie) nadepnąć mu na odcisk.
12. Jakie jest ulubione miejsce Twojej postaci i dlaczego?
Tybet. Spędził tam tylko kilka miesięcy, ale wystarczająco dużo, by żywić do tego miejsca sentyment. To był najbardziej magiczny czas w jego życiu, choć miał wówczas większą styczność z mugolską społecznością. Życzliwość tych ludzi, ich życiowa filozofia i prostota pozwoliły mu w końcu odbić się od dna własnej egzystencji. Surowy krajobraz, z którym kontrastowały kolorowe wioski, na długo zapadł mu w pamięć. Wielu rzeczy spróbował wówczas po raz pierwszy. To dzięki tej podróży stał się bardziej otwarty. Myślami często wraca do tamtych dni – i choć ma przeczucie, że prawdopodobnie nieprędko (o ile w ogóle) będzie miał okazję odwiedzić to miejsce ponownie, być może właśnie ta nieosiągalność sprawia, że jest to wyjątkowy punkt na Lisiej mapie.
13. Czy Twoja postać ma jakieś rytuały - coś, co robi każdego dnia, np. przed wyjściem z domu lub pójściem spać? Jakie?
Dzień najchętniej zaczyna od sekwencji powitania słońca, czyli kilku asan, których nauczył się w Tybecie. Taki szybki trening wpływa nie tylko na sprężystość jego ciała, ale także na elastyczność umysłu. Następna w kolejce jest kawa, której – jeśli nie jest wypijana w pośpiechu – najczęściej towarzyszy lektura brukowca. Walczący Mag, Czarownika, Prorok. Choć wszystkie te pisma Fox uważa za szmatławce, lubi być świadomy rozsiewanej propagandy, która czasem wprawia go w rozbawienie, a czasem w zażenowanie, które ostatnio zaczęło ustępować miejsca frustracji.
14. Co przyczyniło się do tego, że Twoja postać posiada takie a nie inne poglądy polityczne?
Niewątpliwie spory udział miała styczność z buddyzmem, bardziej jako filozofią niźli religią. Największą zasługę miały jednak szkolne autorytety: Dumbledore oraz Slughorn. W obu widział wielkich czarodziejów, obu brał za wzór do naśladowania. To dwójka profesorów – o niezwykłej sile charyzmy - ukształtowała w młodym jeszcze Malfoyu samoświadomość. Pomogła mu w budowie kręgosłupa moralnego, zmusiła do spoglądania na świat z różnych perspektyw. To dzięki Slughornowi, zapewne pod nieświadomość profesora, dostrzegł absurdalność wszelkich podziałów. Dumbledore rozbudził w nim niezaspokojoną fascynację nieznanym, a z czasem pojawiła się też empatia. Fox głupio wierzy w niczym niezmąconą równość społeczną (ale nie komunizm, hehe). Utopijną wizję świata bez podziałów. Dotkliwie przeżył śmierć Dumbledore'a, wówczas jeszcze nie zdając sobie sprawy, jak wielki wpływ jego sylwetka okaże się mieć na całe jego przyszłe życie.
15. Dlaczego amortencja Twojej postaci ma akurat taki zapach?
Górskie powietrze zwykle przywołuje z odmętów jego pamięci chwile spędzone w Himalajach – czyli Tybet i przypadkowe spotkanie z Seliną, które na dobre zapieczętowało ich znajomość. Goździki, ponieważ kojarzą się z okresem świątecznym. Tych spędzonych z rodziną nie wspomina szczególnie dobrze. Te, podczas których towarzyszyli mu przyjaciele, czyli rodzina, którą sam wybrał – zdecydowanie tak. Sam okres przedświąteczny ma w sobie jednak jakąś mistyczną magię, która sprawia, że ludzie nagle stają się po prostu lepszymi wersjami samych siebie. W powietrzu czuć więcej serdeczności, a ta pachnie właśnie goździkami, szczodrze dodawanymi do ciast i innych, świątecznych przysmaków. Susz z diablego ziela to kolejna nuta w amortencji Foxa – po prostu jest to przyjemny dla jego nozdrzy zapach, który kojarzy się Lisowi z błogim stanem, w który wprowadza ten lekki narkotyk. Ostatnie jest piżmo. Ciężkie, słodkie, cielesne – zupełnie jak zatapianie się w skórze ukochanej, zupełnie jak seks.
16. Czy Twoja postać dobrze wspomina szkołę? Dlaczego? Jeżeli była uczniem Hogwartu lub Beauxbatons - czy uważała, że pasuje do swojego domu?
Pomimo wielu przykrych perypetii, Lis wspomina czasy Hogwartu jako jeden z najlepszych okresów w swoim życiu. Miał NAJLEPSZYCH kumpli, mógł błyszczeć na swój sposób i ucierać nosy wszystkim arystokratom bez ponoszenia większych konsekwencji. Tam po raz pierwszy poznał, jak smakuje wolność – władcza ręka ojca nie miała tak dalekiego zasięgu, by mieć władzę nad krnąbrnym Lycusem w zamkowych murach. Wykorzystał ten czas najlepiej jak mógł... czyli głównie na głupoty, quidditch i podbijanie niewieścich serc! Nauka zwykle schodziła na drugi plan, należał raczej do grona tych zdolnych, ale leniwych. To tłumaczyłoby jego dwie lewe ręce do eliksirów – talent do machania różdżką nie wystarczał na zajęciach Slughorna, alchemia wymagała przyswojenia także podręcznikowej wiedzy i samodyscypliny, a z tą było u Lisa krucho za czasów podlotka.
Mniej więcej na czwartym roku zorientował się, jak bardzo odstaje od reszty Ślizgonów – dopiero wtedy zrozumiał, że Tiara miała rację, chcąc posłać go do Gryffindoru. Był jednak wystarczająco bystry, by nie chwalić się swoimi przemyśleniami przed pozostałymi mieszkańcami domu. Ostatecznie bycie Ślizgonem nie wyszło mu na złe: Salazar zmusił go do rozwinięcia sprytu, do stania się Lisem. Był owcą w wilczej skórze, znacznie silniejsze więzi budując z uczniami spoza własnego domu.
17. Jak w mimice Twojej postaci odbija się jej zażenowanie?
Zażenowany Lis... uśmiecha się! Jeśli jest świadkiem niedorzecznej sytuacji lub słucha wypowiedzi, która zdecydowanie przekracza granice absurdu, ukrywa swoje emocje pod maską pozorów, robiąc dobrą minę do złej gry. Czasami jest to proces mimowolny, czasami zupełnie nie – sprytnie unika pozostawiania po sobie złego wrażenia, wierząc, że zaskarbianie sympatii postronnych nic go nie kosztuje. Podobnie dzieje się, jeśli sam popełni faux pas. Nie jest to jednak naturalny, ciepły uśmiech. Kąciki jego ust jedynie nieznacznie unoszą się ku górze, powieki lekko opadają, a w jego głowie rozbrzmiewa wołające o pomstę do nieba dlaczego ja?!. Dla postronnych obserwatorów nie jest to jednak oczywiste, choć ci, którzy znają go na wskroś, z łatwością mogą zwietrzyć podstęp.
18. Czy Twoja postać ma zwierzęta? Czy miała je w przeszłości? Jeżeli tak - jakie? Jaki jest jej stosunek do zwierząt?
Obecnie jedynym towarzyszem Lisa jest uszatka, Fryderyk Nietzche. Jest to jego druga sowa. Pierwszą była sowa śnieżna, która służyła mu przez niemal dziesięć lat, aż pewnego razu po prostu do niego nie powróciła – Fox nie zna jej losów, gdyż wysłał sowę z listem, na który nigdy nie dostał odpowiedzi. Być może właśnie dlatego zdecydował się na uszatkę – aby nie rzucała się w oczy. Zawsze marzył o psidwaku lub psie, jednak ojciec nigdy nie spełnił tej zachcianki. W zasadzie nadal marzy mu się psi towarzysz, ale Lis zdaje sobie sprawę z tego, że nie ma wystarczająco czasu na opiekę nad psem.
Za czasów Hogwartu chętnie uczęszczał na zajęcia ONMS, nigdy jednak nie rozwijał się bardziej w tym kierunku. Nie jest zagorzałym obrońcą zwierząt, ale sam nie wyrządziłby żadnemu krzywdy, gdyby nie zaszła taka potrzeba. Niektóre zwierzęta – jak smoki, hipogryfy, czy aetonany - wzbudzają w nim zachwyt. Przed tymi, których należy się bać, czuje uzasadniony respekt. Miejsce na szczycie tej listy aktualnie grzeje sobie kot Bathildy.
19. Czy Twoja postać dba o swój wygląd? Jak najczęściej się prezentuje? Jaką ma postawę, fryzurę, ubiór? Czy przykłada do niego wagę?
Siedemnaście lat spędzone w ryzach nazwiska Malfoy na dobre odcisnęło się w jego prezencji. Postawę ma dumną i wyprostowaną, choć porusza się bardziej swobodnie i lekko. Włosy pozostają w pozornym nieładzie – nie układa ich, nie przeczesuje palcami, ale dzięki umiejętności metamorfomagii zwykle zachowują odpowiednią długość, podobnie jak i zarost. Ubiór nosi schludny, czysty, ale nie przesadnie wyszukany. Częściej niż w czarodziejskiej szacie można go spotkać w stroju bardziej mugolskim: białej koszuli i luźnych, eleganckich spodniach, podtrzymywanych przez skórzane szelki i wywiniętych ponad kostkę. Kroje niewyszukane, minimalistyczne, proste, bez zbędnych detali. Żadnych koronek, żabotów, krawatów, żadnych udziwnionych muszek – a koszula nigdy nie zapięta pod samą szyję, jako element kontrastu, nuta ekstrawagancji, zdradzająca jego swobodne podejście do konwenansów. Przyuczony od dziecka do porządnych tkanin dba o to, aby w jego szafie znajdowały się rzeczy dobrej jakości – w takiej prezencji nie chodzi jednak o manifestację własnego statusu społecznego, a zwyczajną wygodę i pozostawianie po sobie dobrego wrażenia. Zawsze są to tkaniny gładkie, o przyjemnych fakturach, pozbawione wzorów – ewentualnie o ciekawym, jednobarwnym splocie. Poza skromnym, drewnianym pierścieniem Zakonu (noszonym na kciuku lewej dłoni) nie akceptuje innej biżuterii.
20. Jakie złe wspomnienia wywołują spotkania z dementorami u Twojej postaci? Jeżeli nigdy nie miała z nimi do czynienia - jak myślisz, jakie by one były?
Jako auror zetknął się z dementorami kilkakrotnie – zawsze jednak towarzyszył mu srebrny lis, który odganiał żądne szczęśliwych wspomnień pasożyty. Dopiero podczas Próby po raz pierwszy poznał uczucie nieprzeniknionego smutku, tak paraliżującego, iż niemal czuł, że ulatuje z niego życie. W pierwszej chwili pojawiły się twarze sióstr – złowrogie, rozczarowane jego postępowaniem, wyzywające go od zdrajców. Na co dzień nie dopuszcza do siebie tej myśli, ale konfrontacja z dementorem obdarła Foxa z wszelkiego idealizmu, obnażając wszystkie jego słabości i lęki. Bo w głębi duszy wie, że zawiódł. Że postawił własny egoizm ponad powinnością, ponad miłością – zwłaszcza wobec najmłodszej Callisto. Ujrzał także skatowaną Cressidę, której nie zdołał uratować z podziemi Tower, i której widok do dziś nawiedza go w najgorszych snach. Teraz do wspomnień tych dołączyłaby wizja nocy, podczas której otwarto skrzynię Grindewalda – przeklętą puszkę Pandory, której pozwolił pogrążyć świat w chaosie.
21. O czym śni Twoja postać? Czy śpi spokojnie, może ma koszmary, a może nigdy nie potrafi zapamiętać swoich sennych wizji?
Od dłuższego czasu sen Fredericka jest coraz mniej spokojny. Zrywa się w nocy, oczekując patronusa nawołującego o pomoc – ale nic takiego się nie dzieje. Z trudem próbuje na powrót oddać się objęciom Morfeusza, ale sen, mimo ciężkich powiek, nie chce nadejść ponownie. A gdy jakimś cudem odpłynie, potrafi wybudzić go najmniejszy szmer, jakby cały czas pozostawał w gotowości do natychmiastowej walki.
Nie przykłada zbytniej wagi do snów – zwykle ich nie pamięta, chyba, że pojawiają się w nich twarze zmarłych przyjaciół. Kiedy w koszmarach ginie ktoś z jego bliskich, pozostaje niespokojny tak długo, dopóki nie upewni się, że była to jedynie projekcja jego podświadomości.
22. Czy Twoja postać posiada jakieś charakterystyczne odruchy, mimowolne gesty, nerwowe tiki? Jeśli tak - jakie? W jakich sytuacjach się objawiają?
Nad tym pytaniem zastanawiałam się najdłużej, choć odpowiedź cały czas była na wyciągnięcie ręki.
Najbardziej charakterystyczny dla Foxa jest jego uśmiech, często wykwitający na jego obliczu zupełnie mimowolnie. Lekko zadziorny, ale nie posiadający wspólnych korzeni z uśmiechem podręcznikowego amanta. Największa broń Lisa, którą szasta rozpustnie na lewo i prawo, nierzadko puszczając do rozmówcy perskie oko. Nie zalotne to – tylko właśnie takie szelmowskie, podkreślające jego swobodną naturę. Nie jest to stan permanentny – w stosownych chwilach zachowuje powagę, ale uśmiech ten towarzyszy mu za każdym razem, gdy z kogoś żartuje, próbuje załagodzić zalążek konfliktu, rozładować napięcie, albo zwyczajnie – kiedy ma dobry humor.
23. Jak na przestrzeni lat zmieniała się relacja Twojej postaci z najbliższą rodziną? Co było tego powodem?
Zawsze był złotoustym Lycusem. Żywym srebrem, kradnącym show młodszym siostrom i Abraxasowi. A jednak działał pod dyktando starszego brata, wpatrując się w niego jak w obrazek. Ten zaś, być może wiedziony obawą, że Lycus mógłby zaskarbić na wyłączność jego samodzielnie wypracowane znajomości, za czasów szkoły zaczął brata mimowolnie od siebie odsuwać. Być może z upływem lat bracia dorośliby do tego, by zostać przyjaciółmi, zapewne prędzej niż później – gdyby Lis nie zaczął przejawiać zachowań, które odstawały od norm przyjętych przez rodzinę. Młodszych sióstr nigdy nie brał na poważnie – dopóki nie pojawiła się Calliope, która skradła jego serce. Z nią zawsze łączyła go najsilniejsza więź. I wierzył – zbyt lekkomyślnie, zbyt egoistycznie – że pozostanie taka ponad wszelkimi podziałami. Starszy, już nieco bardziej świadomy życia, nie miał oporów przed jawnym sprzeciwem wobec rodziców, którzy zapewne z bólem przeżywali jego fanaberie, pod karą i przymusem próbując przywołać młodego Malfoya do porządku. Bezskutecznie. Kiedy zrozumiał, że ucieczka jest jego jedyną szansą na zostanie panem swojego życia, spalił za sobą wszystkie mosty. Przestał istnieć dla rodziny, choć ta nigdy nie przestała istnieć dla niego. Naiwnie wierzy, że rodzeństwo kiedyś, w odległej przyszłości, zaakceptuje jego wybór i przyjmie go z powrotem jako brata.
Tymczasem nieustannie zamartwia się o losy najmłodszej Calliope, która nosi w sercu urazę od jego odejścia. Mimo wszystko, regularnie wysyła jej listy – pełne pokrzepiających słów, zrozumienia, wsparcia i miłości, licząc na to, że złość kiedyś ustąpi miejsca zrozumieniu.
24. Jaki alkohol najbardziej lubi Twoja postać i dlaczego? A może w ogóle nie lubi pić?
Nie jest wybredny jeśli chodzi o alkohol, wypije praktycznie wszystko (za czasów Hogwartu i krótko po ukończeniu szkoły raczył się nawet Pięścią Hagrida), a dobór trunku zależy od okazji. Nie oznacza to jednak, że Fox sięga po alkohol często – raczej nie zdarza mu się pić w samotności, a jeśli już, to zachowuje pozory i spija się w Dziurawym Kotle przy barze, za którym przecież stoi Frank – nawet, jeśli nie towarzyszy mu w upajaniu się. Nigdy jednak nie trzeba go do picia namawiać. Najczęściej sięga po piwo lub ognistą whisky, choć w gruncie rzeczy jego ulubionym trunkiem jest skrzacie wino. Nie tak mocne jak ognista, ale równie cierpkie, o bogatej głębi fermentowanych owoców. Wiadomo jednak – chlejąc z kumplami można wypaść trochę kiepsko, racząc się lampką wina... Na całe szczęście kobiet do picia wina przekonywać nie musi.
25. Jaki jest stosunek Twojej postaci do innych klas społecznych oraz osób o innej czystości krwi?
Przyszedł na świat z nazwiskiem, które od pierwszego tchnienia rzucało mu do stóp cały świat. A jednak w imię wolności porzucił ten przywilej – i nie żałuje. Żałuje za to wszelkich podziałów, które jego zdaniem są źródłem nieustannych konfliktów. Nie, nie oznacza to, że chciałby zaraz odbierać majątki wszystkim arystokratom, by rozdać je biednym sierotkom z doków (choć ma w sobie trochę z Robin Hooda). Bardziej drażni go fakt, że w rękach konserwatywnej arystokracji spoczywa cała władza – ta najbardziej wpływowa, składająca się z szarych eminencji pociągających za wszystkie sznurki. Marzy mu się zburzenie tego porządku.
Idea czystości krwi wydaje mu się co najmniej abstrakcyjna i śmieszna – zadufani arystokraci chełpią się nazwiskami, u których nie stwierdzono żadnego mugolaka co najmniej c z t e r y pokolenia wstecz. Niesamowite, z jaką lekkością przyszło uznanie wszystkim listy Notta za najbardziej wiarygodne źródło dotyczące historii rodów. Wystarczyło połechtać ego najbogatszych rodzin w magicznej Anglii, by założyć klub rasistów – tak mniej więcej widzi to wszystko Fox. Mistyfikacja, pomijanie istotnych faktów historycznych. Nie zna ich. Ale nie wierzy, że idea czystej rasy jest jakkolwiek realna.
Dla niego żaden status nie ma najmniejszego znaczenia. Liczy się tylko skala skurwysyństwa – bo przecież może być nim tak samo odziany w złoto czarodziejem o błękitnej krwi, jak i ubogi mugol z dzielnicy portowej.
26. Co czyta Twoja postać przed snem? A może wcale nie czyta, a robi coś innego?
Fox lubi czytać, ale leniwe wieczory z lekturą w dłoni raczej mu się nie zdarzają. Nie posiada stałego rytuału pory wieczorowej – jego tryb życia jest tak niestały i chaotyczny, że ciężko doszukiwać się w nim schematów. Zwykle jednak ostatnią rzeczą, jaką robi przed położeniem się do snu, jest spisywanie zaległych raportów do pracy lub skreślanie listów – takie sprawy zawsze odkłada na ostatnią chwilę.
27. Jak wyobrażasz sobie swoją postać za dwadzieścia lat?
Martwą, leżącą w zbiorowej mogile z innymi członkami Zakonu Feniksa.
Ale, puszczając wodze fantazji i uznając, że biegłość szczęścia na pierwszym poziomie zdoła ocalić Foxa od tego losu, zapewne nadal będzie stawiał opór wrogowi, którego jeszcze dobrze nie zna – Czarnem Panu oraz Śmierciożercom. Zapewne byłby pozbawiony jakiejś kończyny, zniszczony od wielu klątw, wyglądający na znacznie starszego, niż w rzeczywistości. Dbałby o to, aby krzewić wśród młodych czarodziejów idee Zakonu Feniksa, być może szkoliłby młodych aurorów, lub prowadził kursy z obrony przed czarną magią dla chętnych. A może gniłby gdzieś, więziony przez Śmierciożerców z polecenia Voldemorta, który fundowałby mu bardzo bolesną i powolną śmierć.
Jeśli założymy, że w ciągu dwudziestu lat niebezpieczeństwo zniknie z linii horyzontu, zapewne będzie jednym z tych, który będzie odbudowywał świat z gruzów i tworzył nowe porządki. Nie przez wzgląd na ambicje, raczej z poczucia obowiązku i obawy, że historia mogłaby się powtórzyć. Nadal sprawowałby stanowisko aurora, już niewątpliwie bardziej doświadczonego, trzymającego rękę na pulsie, aby sprawy polityczne przypadkiem nie zabrnęły za daleko. Być może stałby się rozpoznawalny – w pewnym momencie tożsamości czarodziejów walczących po obu stronach barykady musiałyby stać się jawne, a spośród nich wyłoniłyby się sylwetki obrońców wolności. Bohaterów. Nigdy nie zaznałby spokoju, pełniąc swoją wartę do ostatniego tchnienia. Stałby się produktem czasów niepokoju, nieustannie spędzając Selinie sen z powiek (). Prawdopodobnie pochowałby własne dzieci zbyt wcześnie, ale pomimo naznaczenia przez niezliczone krzywdy, nie utraciłby pogody ducha.
28. Czy Twoja postać posiada przedmiot - może pamiątkę - do którego ma wielki sentyment? Jeśli tak, czym on jest?
Fox posiada niewiele, dlatego cały jego skromny majątek jest bliski jego sercu. Najważniejszy jest gramofon i płyty z muzyką, które nieustannie pobrzmiewają w czterech ścianach pod numerem dziewiętnastym na Varden Street. Drugą rzeczą – pamiątką z podróży – są ukulele. Choć Fox nie potrafi na nich grać, lubi na nich bezsensownie pobrzdąkać, zapewne we wcześniejszych latach, gdy nastroje były jeszcze ciepłe, udając przy tym gwiazdę rock'n'rolla.
29. Podaj jedną decyzję, która miała największy wpływ na to, kim obecnie jest Twoja postać. Czy Twoja postać podjęłaby ją ponownie, znając już konsekwencje?
Ucieczka z domu rodzinnego, której następstwem było wydziedziczenie. Za wolność poniósł najwyższą cenę, być może niewspółmierną do tego, co otrzymał w zamian za straty. Był wówczas młody, długo trwał w przekonaniu, że zbyt spontanicznie podjął decyzję, od której przecież nie było odwrotu, bo przypowieść o synu marnotrawnym nie była znana w świecie czarodziejów. Pogubił się w życiu, początkowo będąc przekonanym, że postawił na własnej egzystencji krzyżyk. Ale nic nie jest stracone, kiedy ma się dość odwagi, by powiedzieć, że wszystko jest stracone – i zacząć od nowa. Nie był to łatwy start, ani tym bardziej nie szybki. Fox otarł się o szaleństwo – odbił od społecznego dna, wrócił na szczyt. Z doznanych upokorzeń i porażek utkał ochronny płaszcz, a ze świadomością, że wszystko, co osiągnął, było wyłącznie jego ciężką i wytrwałą pracą mógł w końcu napełnić pierś dumą.
Wie, że w dużej mierze to odważne, być może głupie posunięcie ukształtowało człowieka, którym się stał, tym samym zabijając Lycusa Malfoya. I nie chciałby być już nikim innym, jak właśnie Fantastycznym Panem Lisem.
30. Co dokładnie sądzi Twoja postać o czarnej magii?
Jest aurorem, więc doskonale zdaje sobie sprawę z mocy, jaką niesie czarna magia. Napawa go lękiem, ale nie paraliżuje. Nigdy nie lekceważy jej potęgi, bowiem jej lepkie macki pochłonęły już zbyt wielu Lisich współtowarzyszy. Tych, którzy parają się plugawymi czarami, nie darzy najmniejszym szacunkiem. W jego oczach są to ludzie słabi – bo w tylko słabi pozwalają na to, by ich życiem zawładnął mrok. A przecież magii tej nigdy nie da się okiełznać w pełni, przynajmniej zdaniem Foxa (i zapewne większości podręczników, z których się uczył). Odciska zbyt silne piętno, nie bez powodu jej praktyki są zakazane. Nigdy nie odczuwał potrzeby zagłębiania się w nią bardziej, niż wymagał od niego kurs na aurora. Nie czuł fascynacji, ani tym bardziej dreszczyku emocji - jedynie odrazę. Nastały jednak czasy, w których momentami żałuje, iż nie może ot tak rozpętać Szatańskiej Pożogi...
31. Czy Twoja postać przeklina? Jeżeli tak - jakich wulgaryzmów używa najczęściej?
Spędzając większość lat szkolnych u boku Benjamina, trudno było nie wyrobić sobie ostrego języka... Co prawda w rzucaniu mięsem Lisowi daleko do Bena, który w tej dziedzinie jest rozpustny niczym kurtyzana z doków, ale zdarza mu się zakończyć zdanie niezbyt wyrafinowanym epitetem. Za czasów Hogwartu z pewnością robił to częściej, nigdy jednak w obecności belfrów, przed którymi zawsze prezentował odpowiednią kurtuazję. Teraz stara się raczej panować nad tym, co ślina przynosi mu na usta. Jeśli sięga po wulgaryzmy, to raczej te lżejszego kalibru - psidwacza mać zdaje się być najczęstsza w użyciu, podobnie jak gacie czy broda Merlina. Czasami podsumuje zdanie ironicznym numerologicznie, ale równie często zdarzy mu się użyć zupełnie niemagicznego fuck (w dowolnych tłumaczeniach na język Polski!).
32. Co najbardziej lubi w sobie Twoja postać - i dlaczego?
Dwie rzeczy – swoją otwartość oraz metamorfomagię. Dzięki pierwszej udało mu się poznać wielu fascynujących ludzi i przeżyć przygody, o których większość arystokratów może co najwyżej pomarzyć. Fox dość łatwo daje się namówić do współudziału w nawet najmniej ciekawie brzmiących przedsięwzięciach, jeśli tylko dostrzega błysk entuzjazmu u drugiej osoby. Dla niego nie liczy się skala rozrywki, a emocje i przepływ energii, które dane doświadczenie dostarczy – bez względu na to, czy będzie to wyprawa w jakieś mało uczęszczane, spektakularne miejsce, czy jedynie wspólne skosztowanie nieznanej potrawy. Metamorfomagia zaś, cóż... pozwala mu na dużą elastyczność i otwiera wiele drzwi – czasami nawet te, które zostały przed nim zamknięte w chwili, gdy został wydziedziczony.
No przecież nie odpuści sobie ślubu Ullysesa!
33. Czego najbardziej nie lubi w sobie Twoja postać - i dlaczego?
Tego, że tak mocno przywiązuje się do ludzi. Wieży, że żyłoby mu się znacznie spokojniej – i dłużej - gdyby nie silna emocjonalność i potrzeba budowania bliskich więzi. Było to widoczne zwłaszcza podczas ostatniego spotkania z Bathildą; za wszelką cenę chciał jak najszybciej ruszać uwięzionym Zakonnikom po pomoc, nawet, jeśli istniało nikłe prawdopodobieństwo, że przeżyli. Jeśli w grę wchodzą emocje, nie potrafi ich wyciszyć. Będzie porywczy, zadziała lekkomyślnie. I kiedyś popełni przez to niewybaczalny błąd, za który cierpieć będzie nie tylko on, ale także osoby trzecie.
34. Jaki charakter pisma posiada Twoja postać? Czy przykuwa uwagę do tego, jak pisze, a może czyni to niedbale?
I znów - w piśmie Lisa wychodzą na jaw jego arystokratyczne korzenie. Litery skreśla bardzo starannie – są czytelne, estetyczne, nieznacznie przechylone na prawą stronę. Wszystkie daszki są długie i lekko zawinięte, podobnie z ogonkami, które bywają tak głębokie, iż niemal wcinają się w niższą linijkę – zawsze jednak kończąc się w odpowiednim momencie. W listach rzadko pojawiają się skreślenia czy plamy po atramencie. Do tego pisma nie pasuje jednak charakter słów używanych przez Foxa – zwykle są lekkie, zbyt współczesne, liberalne. Często rezygnuje ze zwrotów grzecznościowych i nadmiernych uprzejmości, które zbyt silnie przywodzą mu na myśl sztywne ramy szlachetnego wychowania. Korzysta z nich w ostateczności, zapewne swoimi listami szokując większość adresatów.
35. Czy Twoja postać posiada poczucie humoru? Jeżeli tak - jak byś je krótko opisał?
Czasami abstrakcyjne, czasami gorzkie i ironiczne, a czasami kontrowersyjne, zupełnie nieprzystosowane do sytuacji. Frederick lubi się śmiać – wierzy, że w nawet z najbardziej beznadziejnych sytuacji można wyjść obronną ręką, sięgając właśnie po humor. Ten, który odpowiada mu najbardziej, większość uznałaby za niepoprawny. Obraźliwy. Lis ma jednak w nosie wszystkich sztywniaków, którzy nie dostrzegają paradoksów życia codziennego i nie potrafią śmiać się z samych siebie. Odkąd jednak skrzynia Grindewalda wywołała anomalie zbierające krwawe żniwa, humor przychodzi mu z trudem. Zbyt mocno obwinia siebie o pogrążenie swojego kraju w chaosie, by nadal szastać beztroskimi komentarzami rozładowującymi napięcie...
36. Jak myślisz, jakie wrażenie sprawia Twoja postać na obcych - swoją postawą, mimiką, tym, co mówi i w jaki sposób?
Jeśli nie jest to konserwatywny arystokrata – nie jest tajemnicą, że u większości z nich wzbudza odrazę, brak szacunku, może nawet złość – zakładam, że wywołuje wrażenie balansujące na pograniczu zachwytu i zniesmaczenia. Lis jest bezpośredni, zbyt liberalny, błyskotliwy, czarujący. Niektóre jego maniery mogą szokować, ale ostatecznie bije od niego tyle pozytywnej energii, że nie sposób go nie polubić, ani tym bardziej o nim zapomnieć, choć z pewnością znajdą się i tacy, co uznają go za niewychowanego czy obraźliwego. Łatwo przychodzi mu wzbudzanie zaufania, skutecznie rozładowuje zbędne napięcia.
37. Jaki jest stosunek Twojej postaci do dzieci? Jeżeli nie posiada własnych - czy chciałaby je mieć: teraz, kiedyś?
Tak samo, jak nie uznaje wyższości jednej płci nad drugą, tak samo nigdy nie dyskryminuje młodszych, zawsze otwierając się na ich punkt widzenia. Tym najmłodszym zazdrości beztroski, nastolatkom – tych wszystkich wielkich-małych dramatów, emocji związanych z pierwszymi wzlotami i upadkami, czasów spędzonych w szkole pośród rówieśników, ekscytacji płynącej z wchodzenia z dorosłość. Marzenie o ojcostwie to chyba jedna z nielicznych rzeczy, którą uważa za osobistą porażkę. Chciałby mieć dzieci. Dzieci - bo przecież spłodzenie wyłącznie jednego potomka to zwyczajne marnotrawstwo jego perfekcyjnych genów! Niestety, rzeczywistość jest surowa. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jak lekkomyślne byłoby dla Gwardzisty (i aurora, duh) posiadanie potomków. Nieustanna obawa o ich życie, a także o... osierocenie. Inna sprawa, że jedyna kandydatka na matkę małych Lisków nie wydaje się entuzjastycznie nastawiona do tej roli.
Marzy mu się być ojcem mądrym. Wyrozumiałym. Wspierającym. Nieszczególnie surowym, ale wymagającym. Życiowym przewodnikiem, który pomoże w szlifowaniu własnej osobowości – czyli kimś, kogo Lycus Malfoy nigdy nie miał. Jego osobistą misją byłoby przekazanie dzieciom narzędzi pod postacią otwartych umysłów i łagodnych serc, dzięki którym mogłyby budować taki świat, jaki sobie wyśnią. Tymczasem przychodzi mu żałować młodzieńczych wyborów na podwójną skalę; odsunięty od rodziny nie może spełnić się choćby w roli ulubionego wujka, którym zawsze chciał być.
Biedak jeszcze nie wie, że ma już trzynastoletniego syna...
38. Jaki Twoja postać ma głos - niski, wysoki, chrypliwy, lekko piskliwy? Mówi w sposób znudzony, wiecznie obojętny, czy może śpiewająco? Nie boi się mówić głośno czy może eterycznie szepcze - nawet wtedy, gdy nikt jej nie podsłuchuje?
Żywy. Już od pierwszych dźwięków Fox brzmi, jakby samym głosem chciał zaszczepić w drugiej osobie swoją energię. Jest melodyjny, ciepły, z nieco zaczepnym akcentem. Uwagę zwracają wyszukane artykulacje – a kiedy Lis mówi, mówi całe jego ciało. Oczy błyszczą się od ekscytacji, w policzkach żłobią się dołeczki, a dłonie mimowolnie szkicują szumy wydobywające się spod czaszki. W mowie ma skłonności do egzaltacji: zbyt teatralnego tonu, scenicznego dramatyzmu. Głos ma umiarkowanie donośny, zdecydowanie nie mamrocze, choć w dyskusji nie wybija się na pierwsze szeregi – ale pewnie tylko dlatego, że Ben jest od niego głośniejszy!
39. Jeżeli Twoja postać mogłaby zmienić jedną rzecz ze swojej przeszłości, zapobiec jakiemuś wydarzeniu, podjąć inaczej jakąś decyzję - co by to było?
Nie istnieją raczej realne decyzje, którymi mógłby znacznie zmienić bieg historii. Wiecie, to ten typ, który najchętniej cofnąłby się do dnia urodzin Grindewalda i wysłał go do krainy różowych jednorożców, po czym przeniósłby się w czasie do momentu, w którym Dumbledore udawał się do sierocińca, obwieścić Riddle'owi, że ten jest czarodziejem. Sprzedałby mu taką przepowiednię, że oszołomionemu Albusowi spadłaby tiara z głowy i zawróciłby w połowie drogi. Ostatecznie, gdyby to nie poskutkowało, musiałby cofnąć się do momentu pojedynku Grindewalda z Dumbledorem i własnoręcznie zatłuc tego pierwszego.
Z tych bardziej realnych – wyruszyłby po więźniów to Tower znacznie szybciej – i o wiele lepiej przygotowany. Uratowałby Cressidę i Luno, nie pozwolił zginąć w trakcie akcji Rogerowi. Chciałabym się jeszcze odnieść do decyzji z otworzeniem skrzyni Grindewalda – być może powinien wykazać się większym rozsądkiem, ostrożnością, ale fabularnie jest jeszcze zbyt wcześnie na jakikolwiek osąd.
40. Jak myślisz - jak zginie twoja postać?
Z bólem i strachem spoglądam w przyszłość (bez wspomagaczy w postaci trzeciego oka), dostrzegając wyłącznie ponure scenariusze. Jego ambicja i chęć naprawiania świata z pewnością zawiedzie go kiedyś za daleko – już zresztą zawiodła, ściągając na Anglię plagę pod postacią anomalii </3. Najbardziej prawdopodobnym wydaje się to, że jego katem zostanie któryś z Śmierciożerców – Ramsey, Tristan, Ignotus, Deirdre, a może jego własny kuzyn, Perseus. Śmierć na polu walki byłaby dla Foxa godna, ale tym samym zbyt piękna. Instynkt podpowiada mi, że podwładni Czarnego Pana preferują bardziej wyszukane formy egzekucji, ta więc zapewne będzie poprzedzona długimi torturami, być może nawet próbą zmuszenia Fredericka do zdrady Zakonu – a kiedy stanie się pewne, że Lisa nie uda się złamać, pozwolą mu sczeznąć w bólach, albo któryś z wyżej wymienionych szczęśliwców zafunduje mu bardzo podłą śmierć.
Choć już chyba wolałabym, aby Śmierćki nie miały tej satysfakcji (), a Lis po prostu nie wrócił z jakiejś Zakonowej misji – ale wróci z każdej, bo obiecał Selinie i przecież nie może złamać danego jej słowa.
Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Lis Fryderyk, moi mili,
Wprawiał w podziw swoim sprytem,
Wyrobieniem znakomitym,
Orientacją doskonałą
I dowcipem, jakich mało!
Gratulujemy zdobycia osiągnięcia:
ZŁOTY MYŚLICIEL
41. Która postać, także ze świata współczesnego lub historyczna, mogłaby być dla Twojej postaci wzorem do naśladowania albo mentorem?
Chociaż sam pomysł na postać pojawił się pod wpływem cytatu Bonapartego, nie sądzę, aby - pomimo wielkich dokonań, reform i niezwykłych umiejętności taktycznych - był to ktoś, kogo Lis chciałby naśladować. Napoleon słynął z tyranii, a Fox nigdy nie odnalazłby w sobie podziwu dla człowieka, który nie był w stanie panować nad własnymi emocjami. Stąd bardziej legendarny, niżeli historyczny - Robin Hood. Z dumą spluwający na stopy panów (czyli arystokracji!), obrońca tych, którzy już dawno porzucili wszelką nadzieję (znaczy mugoli!). Postać owiana tajemnicą, szlachetny banita, pozostający na bakier z prawem. Heroiczny, świetny w swoim fachu (wiadomo!), mający u boku najwierniejszych kompanów (z Zakonu!). Być może jednocześnie zbyt wyidealizowany, zbyt nierealny. Ale dla kogoś, kto w swoim życiu pragnie pozostać fantastyczny - uszyty na miarę.
42. Czego Twoja postać nie zrobiłaby nigdy, za żadne pieniądze i pod żadnym pozorem szantażu?
Śliskie i podchwytliwe pytanie, na które nie ma dobrej odpowiedzi, po prostu. Z pewnością byłoby to zależne od czynników towarzyszących, od tego, jak bardzo Fox zostałby przyciśnięty do muru. Właściwie to w przypadku Lisa ciężko mówić o skrajnościach. On zwyczajnie nie wierzy w żadne nigdy, ani też w żadne zawsze. Bliższe jest mu Heraklitowe Panta rhei. Abstrahując od sytuacji ekstremalnych, bez wyjścia, w których każdy wybór jest złym wyborem, z pewnością nie dokonałby wielu rzeczy, sprzecznych z jego dość silnie wyważoną moralnością. Po pierwsze - dość oczywiste - nie odebrałby umyślnie życia niewinnemu człowiekowi. Jest aurorem, jedną z jego życiowych misji jest raczej doprowadzanie przed oblicze sprawiedliwości tych, którzy takich czynów dokonują. Wolałby zginąć, niż samemu zostać katem. Z resztą, gdyby tego dokonał, jego własne sumienie i tak nie pozwoliłoby mu na egzystencję. Po drugie - uroczyście przysięgam, że nigdy nie sprzedam moich kumpli. Nie ma dla Lisa większej zbrodni, niż nóż wbity w plecy. Ostrożnie dobiera przyjaciół - zwłaszcza teraz - i wierzy, być może naiwnie, że ci nigdy nie powstaliby przeciwko niemu. Co jeszcze? Ta lista pewnie mogłaby się ciągnąć w nieskończoność, ale jak pisałam już wcześniej, wszystko płynie.
43. Twoja postać wybrała się do galerii sztuki a jej wzrok przyciąga jeden, konkretny obraz. Patrzy na niego przez dłuższy czas, zaskoczona i zafascynowana. Co znajduje się na malowidle? Jaki to rodzaj obrazu?
Lis kompletnie nie zna się na malarstwie, więc zaskoczyć go w tej sferze byłoby dość łatwo, a jednocześnie, cóż… chyba ma na tyle ambiwalentny stosunek do malarstwa, że raczej jego reakcje byłyby całkiem proste. Ładne albo brzydkie. Wyobrażenie sobie Lisa, wnikliwie analizującego jakieś maziaje i doszukującego się tam głębi, zdecydowanie wykracza poza granice mojej wyobraźni. Chociaż sądzę, że mogłaby zafascynować go jakaś sztuka awangardowa. Coś buntowniczego, wyłamującego się poza utarte schematy, ukazującego nowe oblicze sztuki. Może nawet trochę kontrowersyjnego?
44. Animagowie zmieniają się w zwierzęta, pasujące do ich wyglądu lub charakteru. Co jeśli Twoja postać zostałaby zamieniona (mogła się zamienić? bo to w sumie różne rośliny mogłyby być) w roślinę? Jakim kwiatem, ziołem, drzewem lub innym elementem flory stałaby się?
Fox na pewno byłby drzewem. Nie wiem, jakim konkretnie, bo sama na drzewach jakoś mocno się nie znam. Ale to by było jedno z tych drzew, które rośnie wysoko i posiada rozłożyste konary, pośród których schronienie może znaleźć każdy, to o nie poprosi - ptasia czy wiewiórcza rodzina, trochę robaków pod warstwą kory, ludzie szukający cienia w upalne dni lub osłony przed deszczem. Byłby placem zabaw dla młodych pokoleń, niemym słuchaczem dla tych trochę starszych, a w nieoczekiwanym momencie, podczas potężnego huraganu, dokonałby swojego żywota, wydzierając dziurę w sercu wszystkim tym, którzy przez lata odnajdywali azyl pod jego zielonym baldachimem.
45. Twoja postać znalazła się w baśni razem z trzema braćmi Peverell. Śmierć ofiarowała jej potężny artefakt: jakie byłoby jego działanie?
Bezdenną buteleczkę Felix Felicis. Ale taką OP na maksa, bez skutków ubocznych. Ostatecznie - gdyby Śmierć stwierdziła jednak, że to nie przejdzie, Lis poprosiłby o niewielki przedmiot, pozornie służący jako ozdoba - być może pierścień - który pozwalałby zobaczyć przyszłe konsekwencje podjętej decyzji - rzecz jasna przed jej podjęciem. Nie koniecznie ukazywałby przyszłość, ale jej możliwy scenariusz. Fox to strateg, a przewidywanie wszystkich możliwych ścieżek i konsekwencji często zajmuje mu długie godziny, niejednokrotnie spędzając sen z powiek. Być może powodem tego są nieprzemyślane decyzje, pochopnie podjęte w przeszłości. To nie tak, że żałuje. Po prostu, wiedziony doświadczeniem nie chce popełnić błędu - zwłaszcza teraz, kiedy jako jeden z Gwardzistów stanowi trzon Zakonu Feniksa. Ha! Gdyby miał taki pierścień, być może nie dopuściłby do otwarcia skrzyni Grindewalda?
46. Toczy się wojna, ale poza nią postaci też mają życie: co jest ich największym strapieniem poza kwestiami związanymi z głównym konfliktem?
Oscar. Trudno jest pogodzić obowiązki ojca z obowiązkami aurora, a co dopiero aurora i Gwardzisty… Składa się na to wiele czynników. I nie chodzi tylko o strach przed tym, że z dnia na dzień może po prostu zostawić syna samego. Lis boi się, że nie będzie wystarczająco dobrym ojcem. Że nie znajdą wspólnej nici porozumienia. Że Oscar nie zrozumie poświęcenia ani walki, że znienawidzi go, lub - wręcz przeciwnie, sam będzie wyrywał się do boju, bo jeśli choć trochę wdał się w ojca (a wszystko wskazuje na to, że wdał się w niego całkiem mocno), z pewnością znajdzie swój sposób, by naprawiać rozpadający się świat. Że odwróci się od Lisa, że jego młody wiek i krnąbrność (ciekawe po kim odziedziczona) zaprowadzi ich na wojenną ścieżkę. Doświadczenie Foxa skłania go raczej ku przerażającym wnioskom, że w wieku lat trzynastu chce się być każdym, byle nie własnym rodzicem. No i ten nieszczęsny schabowy z ziemniakami, który okazał się przeszkodą nie do pokonania… tak, bardzo poważne strapienie w obliczu wojny!
47. Jak Twoja postać znosi choroby, dyskomfort fizyczny i ból?
Wytrzymałość fizyczna na IV poziomie mówi sama za siebie. Lis dzielnie znosi wszystko, bo jest dzielnym Lisem. Do dyskomfortu - pomimo arystokratycznych korzeni - przywykł szybko, gdy tylko uciekł z domu, niejednokrotnie zmuszony do tego, by spać w niemal rynsztokowych warunkach. Głód, mróz, deszcz, czy palące słońce - żaden żywioł mu nie straszny. Wizyty u uzdrowicieli zwykle odkłada do momentu, w którym jest już naprawdę źle. Ignoruje takie stany jak katar czy lekkie przeziębienie, pojawiając się w szpitalu dopiero w chwili, gdy jakaś część jego ciała zawisa na włosku (kawałku mięsa?). No twardziel i tyle. Wciry dostał nieraz, nie tylko od Jamiego, to się nauczył, że nie ma, że boli. Dupsko ma twarde jak skała, chociaż wiadomo, każdego można złamać - jest tylko człowiekiem i posiada swój próg bólu, niewątpliwie jest on jednak wyższy niż u przeciętnego człowieka.
48. W co zamieniałaby się Twoja postać jeżeli opanowałaby sztukę animagii i dlaczego - zakładając, że nie istnieją ograniczenia geograficzne pochodzenia zwierzęcia? Jeśli jest anmagiem - jaką inną formę mogłaby przybrać?
Chyba nikt nie poczucie się zaskoczony tym, że Lis zostałby lisem? Rzecz jasna fantastycznym. Choć z pozoru to zwierzę jest nacechowane w kulturze wieloma negatywami, posiada nie tylko przywary - a Fox utożsamia się zarówno z tą jasną, jak i ciemną stroną mocy. Zamiast z siły, korzysta ze sprytu i inteligencji, stawiając bardziej na konsekwentną taktykę niż gwałtowne uderzenie. Jest cierpliwy, potrafi długo czekać, a gdy już sięga po zdobycz - robi to z niebywałą precyzją. Lis - ten symboliczny - to świetny mówca, z łatwością poruszający się w słowach, nie szczędzący pochlebstw, a czasem i białych kłamstw. Cóż, Fox raczej ceni sobie szczerość, jednak w kwestiach wymagających perswazji potrafi być całkiem czarujący. W środowisku naturalnym - zwinny, ostrożny i nie pozwalający sobie na błędy, doskonały myśliwy, pozostający na celowniku innych doskonałych myśliwych - jak na ironię!
49. Twojej postaci zostały trzy dni życia. Co zrobiłaby w tym czasie? Kogo odwiedziła? Jakby się zachowywała?
Fox z pewnością nie chciałby tracić czasu na rzewne pożegnania, a solidnie wziął się do pracy. Pierwszego dnia spisałby wszystkie lisie mądrości, posortował w kopertach i zaczarował tak, by otwierały się co roku, na kolejne urodziny Oscara. Bo, rzecz jasna, lis-ty byłyby przeznaczone dla syna. Skoro nie byłoby mu dane go wychować, chciałby chociaż w minimalnym stopniu pomóc mu ukształtować własną osobowość, jednocześnie doskonale świadomy długofalowości tego procesu. No z dnia na dzień się nie da. Zwłaszcza, że nie wszystkie mądrości nadawałyby się dla trzynastolatka, a chciałby, aby jego syn wyrósł na człowieka świadomego własnych zalet i przywar - oraz akceptującego te drugie, pełnego zrozumienia, nie znającego strachu - bo strach to największy sprzymierzeniec mroku. Drugiego dnia zadbałby o to, aby bawić się w najlepsze w gronie bliskich przyjaciół. Nie musiałaby to być niezapomniana, wyjątkowo huczna uroczystość, wolałby jednak zapamiętać roześmiane twarze bliskich i tak samo zostać zapamiętanym. Trzeciego, nie mając już nic do stracenia, bez wahania podjąłby się nawet najbardziej samobójczej misji. Może nawet pojedynku z samym Voldemortem? Cóż, polec w walce byłoby z pewnością godniej, niż polec bez walki....
50. Jak Twoja postać podchodzi do spraw moralnych, a zwłaszcza do stosowania Eliksiru Rue? Czy Twoja postać, jeśli jest kobietą, wypiłaby ten eliksir i w jakich okolicznościach? Jeśli mężczyzną - czy pozwoliłby partnerce na jego wypicie?
Zasadniczo Lis posiada silny kręgosłup moralny, jednak do każdej sprawy podchodzi indywidualnie. Z pewnością w pierwszej kolejności starałby się zrozumieć motywy partnerki. I myślę, że wiele od tych motywów by zależało. Bo z jednej strony Fox jest doskonale świadomy tego, że z dnia na dzień może zwyczajnie zniknąć, więc chęć posiadania potomka brałaby się z mocno egoistycznych pobudek. Bo, rzecz jasna, gdyby tylko było to możliwe - chciałby być otoczony gromadką dzieci. Z drugiej strony - pozwolił już na to, aby jego syn wychował się bez ojca. Nieumyślnie, jednak uważa to za jedną ze swoich największych życiowych porażek. Wracając do kwestii moralności - myślę, że próbowałby przekonać partnerkę do podjęcia ryzyka. Znaczy, do zatrzymania dziecka. Takie ryzyko, hoho! Długo, cierpliwie, ze zrozumieniem, jednak bez składania czczych obietnic. Gdyby w ostateczności jego partnerka nie zmieniła zdania i podjęła decyzję o wypiciu eliksiru, nie uznałby tego za nieetyczny czyn, choć z pewnością byłby to cios w serce.
51. Gdyby Twoja postać wygrała na magicznej loterii wygrała milion galeonów, co by z nimi zrobiła?
Przeprowadziłby wielką akcję sabotażową, mającą na celu ostateczne zniesienie władzy arystokracji.
A tak na poważnie, to do pieniędzy - pomimo pochodzenia, a może właśnie z racji swoich korzeni - nie przywiązuje wielkiej wagi. Zadowala go to, co ma, nie posiada także żyłki do interesów, aby inwestować tak niebotyczne sumy. Być może sprawiłby sobie hipogryfa, zakupił kilka ciekawych przedmiotów przydatnych podczas walki, odłożył na przyszłość Oscara, a resztę roztrwonił na potrzeby Zakonu Feniksa, skupiając się na teraźniejszości. Ceny ingrediencji lecą w górę, a tak to to po broszce z alabastrowym jednorożcem i jedwabnej opończy centaurów dla każdego!
52. Jak Twoja postać świętuje sukcesy? Co postrzega jako takowe?
Największym sukcesem w oczach Lisa jest pokonywanie własnych słabości. Nie tylko u siebie, ale także u innych, którym chętnie pomaga. Widzieć więcej, słyszeć wyraźniej, czuć i oddychać, by w efekcie pokonać własne bariery. Nie potrzebuje hucznego świętowania. Kilka szczerych słów, wyrazy uznania i lampka skrzaciego wina w zupełności wystarczają. Najważniejsze jest towarzystwo - spijanie słodkiej pianki sukcesu z drugą osobą podwaja satysfakcję!
53. Twoja postać wypiła veritaserum, które działa do kolejnego wschodu słońca. Może mówić tylko prawdę. Co się wydarzy, jak przebiegnie ten dzień?
Generalnie to Lis nie ma problemów z mówieniem prawdy, więc raczej nie byłoby to dla niego wielką tragedią. Chyba, że groziłoby to zdradzeniem tajemnic Zakonu Feniksa. Albo, nie daj Merlinie, Gwardii. W takim wypadku - zakładając, że byłby świadomy krążącego w jego żyłach eliksiru - najchętnej zaszyłby się gdzieś z dala od ludzi… Może poprosiłby kogoś z Gwardii, żeby go pilnował? Tak byłoby rozsądnie. Ku chwale brudnych sekretów Batki.
54. Jaką rolę Twoja postać przejmuje w grupie? Sprawdź i zdecyduj na podstawie typologii.
Gdyby to pytanie padło w pierwszej części Złotych Myśli, bez wahania odpowiedziałabym że błazna - zawsze gotowy do przełamywania lodów, zawsze z gotowym zestawem żartów na każdą okazję i w każdym towarzystwie. Z czasem jednak Fox zaczął ewoluować - zwłaszcza, jeśli bierzemy pod uwagę Zakon - do roli na pograniczu lidera emocjonalnego i lidera aktywnego. Jest dobrym słuchaczem, który nigdy nie wyciąga pochopnych wniosków, a do tego stara się zrozumieć emocje i wspierać tych, którzy go otaczają. Inspirować, popychać do dalszego działania - i wobec każdego czyni to indywidualnie. Widać to w relacji z Justine, z Hannah, z Eileen, w listach, które wymieniał z Garrettem, a nawet w jego relacji z Seliną. Dąży do tego, aby każdy starał się zrozumieć motywy drugiej strony - a przynajmniej tak mi się wydaje. Jest też gotowy do działania, nie boi się podjąć inicjatywy, jest Gwardzistą, iskrą - w jego obowiązku leży wykonanie pierwszego ruchu, a z każdym miesiącem fabularnym coraz bardziej dojrzewa.
55. Twoja postać otrzymała wizę do każdego, dowolnie wybranego, miejsca na świecie. Gdzie się wybierz i z kim? Co będzie dla niej główną atrakcją wyjazdu?
Na pewno będzie to gdzieś z dala od toczącej się wojny i anomalii, gdzie Lis jeszcze nie zawędrował, gdzie ludzie są otwarci i życzliwi, gdzie można zachłysnąć się wolnością, poczuć dreszczyk emocji i zdobywać szczyty - dosłownie! Umiejętność wspinaczki zdecydowanie wymaga u Foxa odświeżenia, dlatego byłby to ważny punkt wycieczki. Może gdzieś w Ameryce Łacińskiej? Peru? Chile? Argentyna? Na taką górską wyprawę najchętniej zabrałby jakąś żądną przygód pannę, która nie grymasiłaby na niesprzyjające warunki, entuzjastycznie przyjmowała niebezpieczne wyzwania, a wieczorami grzałaby się w lisich ramionach. W zasadzie to przy takiej przygodzie życia towarzystwo byłoby kluczowe, a miejsce… cóż, przed Lisem jest jeszcze kawał świata do zobaczenia! Tylko kto myśli o dalekich podróżach, kiedy na własnym podwórku taki bałagan?!
56. Jak twoja postać podchodzi do kary Azkabanu oraz pocałunku dementora za najcięższe czarnomagiczne przestępstwa? Jest za czy przeciw?
Fox jest aurorem i trochę się w tej swojej, choć nieszczególnie długiej, karierze naoglądał. Wskaźnik śmiertelności aurorów jest dość wysoki i Lis zdaje sobie sprawę z tego, że żaden z nich nie zamierza nikomu okazywać litości, a kolejne zbrodnie zwykle wzmagają żądzę krwi. Pomimo tego… skazywanie czarnoksiężników - nawet tych, dla których nie ma już ratunku, których sumienia obumarły - na pocałunek dementora uważa za nieetyczne. Chociaż, tu nie tylko o moralność chodzi. Taki wyrok to pójście na łatwiznę. Nikt nie wie, co tak naprawdę dzieje się z tymi, którzy doświadczyli pocałunku. A zdaniem Lisa równie dobrze mogliby trwać w Azkabanie, otoczeni przez swoje najgorsze koszmary, do końca swoich dni - przedłużających się w nieskończoność i zlewających w jedno. To dopiero wyrafinowana kara! Chociaż zawsze fajnie jest postraszyć pocałunkiem dementora. Tak, jak małe dzieci straszy się złą wiedźmą.
Albo raczej - było fajnie, bo trochę się dementorzy wymknęli spod kontroli...
57. Twoja postać znalazła się na karcie Czekoladowych Żab. Z czego zasłynęła?
Zakładając optymistyczną wersję, w której powód pojawienia się na Wyspach anomalii pozostaje nieodkryty i puszczając wodze fantazji… metryczka na odwrocie karty z pewnością zachwalałaby jego umiejętności aurorskie oraz skuteczność. Wiadomo, jeden z najlepszych w swoim fachu w tych czasach. Zasłynąłby z brawurowych akcji, a także przyczynienia się do zmniejszenia wpływów i znaczenia arystokracji na arenie polityczno-prawnej.
58. Jakich cech szuka Twoja postać w przyjacielu? Jak podchodzi do przyjaźni? Czy ma ich wielu?
Zdaniem Lisa w przyjacielu nie szuka się cech - przyjaciela się akceptuje takim, jaki jest! Chociaż nie mógłby przyjaźnić się z takimi kłamliwymi szujami jak na przykład Percival Nott… och, chwileczkę. No dobra, szczerość jest ważna. I wsparcie jest ważne. I zaufanie. To ostatnie to chyba najważniejsze. W sensie, żeby klasyfikować kogoś jako przyjaciela, Fox musi mieć pewność, że nie ocknie się nagle z nożem wbitym w plecy. Ale takie rzeczy się wie. Znaczy czuje. Nie trzeba tu jakiś specjalnych kwalifikacji, Lis nie jest wybredny - przyjmie każdego, kto będzie chciał słuchać jego złotych rad, a w zamian zaoferuje swoją różdżkę. Znaczy wsparcie. Taki ktoś, na kogo można liczyć. Kto nie zawiedzie. Przyjaciół ma raczej wielu, a choć czasy temu nie sprzyjają, ufa ludziom, czasem może zbyt naiwnie - jednak tych, których trzyma naprawdę blisko serca, dobiera bardzo ostrożnie. Tu nie ma miejsca na pomyłki!
59. Eliksir Wielosokowy po dodaniu ludzkiego włosa za każdym razem przybiera inną konsystencję, zapach, kolor, smak, w zależności od osobowości jego właściciela. Jaki byłby ten eliksir po dodaniu włosa Twojej postaci?
W barwie szkarłatny Jak herb Gryffindoru, do którego należał sercem. To każe kolor rubinów, związany ze zodiakalnym (?) gryfem, może trochę zbyt królewski jak na Lisa (chociaż trudno wyrzec się szlachetnych korzeni, bez względu na starania; jak to mówią - można wyjść z arystokracji, ale arystokracja z ciebie nigdy nie wyjdzie), jednocześnie emanujący ciepłem, dumą i walecznością. Przyjemnie gęsty, przypominający nieco koktajl malinowy, jednak w smaku tak samo słodki co i cierpki. Trochę jak taka gorzka czekolada z bardzo wysoką zawartością kakao. Niby fajne, bo słodkie, ale w gruncie rzeczy nie cieszy tak jak powinno. Bo zbyt czyste. Zbyt naturalne. Nie przesłodzone. Bez konserwantów i e-dodatków. Zbyt prawdziwe. A prawda zawsze jest gorzka!
60. Czy Twoja postać podejmuje się zachowań ryzykownych? Dlaczego?
Gdyby Lis nie chciał się podejmować ryzykownych zachowań już dawno zmieniłby zawód. Chociaż, jakby tak dogłębnie przemyśleć temat, wielkim ryzykantem to on nie jest. Woli cierpliwie czekać niż porywać się z motyką na słońce, a i hazard nieszczególnie przyciąga jego uwagę. Z drugiej strony - uganiając się za czarnoksiężnikami codziennie ryzykuje życiem. Więc to zależy od rodzaju ryzyka. Albo raczej sytuacji. Trochę jest w nim głupiego, szczenięcego ”Ja tego nie zrobię? Potrzymaj mi piwo!”, przy jednocześnie sporej dawce zdrowego rozsądku. Jeśli jednak w grę wchodzi ratowanie z opresji - nie koniecznie dam - i wszelkie inne heroiczne czyny związane z działalnością w Zakonie Feniksa, bez wahania zgłosi się na ochotnika jako pierwszy! Z tego miejsca chciałabym pozdrowić Brendana Weasley’a, który jest świetnym kompanem jeśli chodzi o zachowania ryzykowne i wysadzanie w powietrze miejsc niegodziwych!
61. Postronny, obiektywny obserwator przygląda się Twojej postaci, przeczytał także jej życiorys. Jak określiłby ją w trzech słowach?
Fantastyczny Pan Lis.
62. Twoja postać została Ministrem Magii: przedstaw podjęte przez nią decyzję i opisz ład, który zaprowadzi.
Przede wszystkim - władza dla ludu! Koniec z układzikami, koniec z panoszeniem się ze względu na nazwisko. To znaczy, niech arystokracja sobie zostanie, ale niech pełni funkcję symboliczną. Inspiruje, ale nie narzuca swojego stylu życia jako jedynej słusznej ścieżki w świecie czarodziejów… Więc tak - wszyscy, którzy piastują swoje stanowiska ze względu na rodzinne koneksje - won! Praca tylko dla tych, którzy dla swoich stanowisk są odpowiedni. To po pierwsze. Po drugie - koniec z obsmarowywaniem kobiet za wykonywane przez nie zawody! Równouprawnienie dla czarownic! Co dalej… Ah, poszanowanie dla każdej krwi. A te zaczynają się już w szkole. Dlatego solidny nacisk na edukowanie młodych adeptów magii w kierunku tolerancji! A tych starszych - cóż, solidne kary już w przypadku agresji słownych. Brak tolerancji dla nietolerancji
63. Jaką rolę w życiu Twojej postaci odgrywają miłość i czułość? Jak okazuje uczucia?
Lisowi raczej trudno się zakochać. Ale jak się zakocha - to na zabój. Bo miłość, w gruncie rzeczy, jest dla niego bardzo ważna. Posiadanie drugiej osoby, która stanie u jego boku bez względu na to, czy będzie przeżywał swoje wzloty, czy upadki. Która będzie dla niego inspiracją. Której sama obecność sprawi, że będzie zdolny do bardziej i więcej. I która ściągnie go na ziemię, gdy w swoich dążeniach - lub marzeniach - zbytnio się zapędzi. No, piękne uczucie. Bardzo przez Foxa pożądane, niestety - coś musiał w życiu źle przekalkulować, bo z Lovegood mu nie wyszło.
Nie ma problemów z okazywaniem uczuć, życie nauczyło go, że nie należy się ich wstydzić. Wybrance serca, nawet jeszcze zanim ona wybierze jego, będzie jawnie okazywał swoje zamiary. Ważne są dla niego obie strony. Zarówno więź emocjonalna jak i czułość. W samym związku może okazać się trochę zbyt zaborczy, no ale to przecież nie jego wina, że musi być odpowiedzialny za to, co oswoił, prawda?
64. Utraty którego zmysłu Twoja postać obawiałaby się najbardziej? Dlaczego?
Och. No wzrok to trochę słabo, bo ślepota dyskwalifikowałaby go w wykonywaniu zawodu. Gorzej jednak byłoby ze słuchem. Bo słuch w sumie też by go dyskwalifikował. Ale jakby głuchym eks-aurorem, to pozostałaby mu już tylko depresja. Bo ani by sobie nie mógł z nikim pogawędki uciąć, ani posprzedawać swoich lisich rad - chyba, że na papierze - ani posłuchać ulubionych płyt… Więc ten wzrok nie jest jeszcze taki straszny. Raczej ciężko brać udział w dysputach będąc głuchym, a te sprawiają Lisowi wiele przyjemności. Ostatecznie, będąc ślepym, mógłby jeszcze dorwać jakąś posadkę w Ministerstwie, może zakręciłby się w Departamencie Przestrzegania Prawa, uderzając może trochę za mocno we własne korzenie, ale pozostając związanym z tym, co dla niego ważne - ze sprawiedliwością. Także słuch. Zdecydowanie.
65. Jaka cecha lub zachowanie drugiego człowieka najbardziej denerwuje Twoją postać? Co przekreśla szanse na porozumienie? Co może doprowadzić ją do szału?
Lis to jest taki niespotykanie spokojny człowiek, a do szału doprowadzić go bardzo trudno. Ale, wychowany w środowisku panów tego świata, posiada awersję na wszystkich, którzy dążą do dominacji bez względu na koszta, którzy nie boją się gier i nie przebierają w brutalnych środkach. Brak tolerancji, brak zrozumienia dla opozycji do własnego zdania, wiara w jedyną, szłuszną prawdę - z osobą przejawiającą tak wąskie horyzonty poznawcze i zamkniętą na to, że świat nieustannie się przeobraża, najpewniej nie dojdzie do porozumienia. Ale czy z tego powody miałby wpaść w szał? Skądże. Raczej wda się w zażartą dyskusję, starając się obalić wszelkie argumenty drugiej strony. A jeśli to nie pomoże, rzuci chłodnym lamino glacio, które już z pewnością rozwiąże konflikt!
66. Twoja postać jest bardziej optymistą czy pesymistą?
Wbrew temu, jakie nieszczęścia ciągną się za Foxem w długim ogonie, stara się pozostawać optymistą. Co prawda nie można porównywać tego do iskry radości, którą miał w sobie jeszcze przed kilkoma miesiącami, zanim żywot Gwardzisty zrujnował mu życie osobiste. Różowe okulary zostały zmiażdżone z premedytacją, ale to nadal ten sam Fantastyczny Pan Lis, który w każdej, najgorszej nawet sprawie, stara się dostrzegać te jasne strony i wokół nich skupiać swoje działanie. To nie tak, że wierzy w uśmiech losu (choć ten lubi się też do niego uśmiechać - trudno wszak ignorować czarujące oblicza Lisa!), raczej twardo stąpa po ziemi. Ale w tym swoim stąpaniu powtarza sobie, że jutro też jest dzień - i że tylko od niego zależy, czy będzie lepszy. No to robi wszystko, żeby był. A przy okazji stara się rozprzestrzeniać tego pozytywnego bakcyla wśród swoich bliskich.
67. Kiedy ostatni raz Twoja postać była szczęśliwa? Tak naprawdę, w pełni? Co - lub kto - wywołuje w niej ten stan?
To całkiem ironiczne - i może trochę słodko-gorzkie - bo ostatni raz, kiedy Lis czuł się w pełni szczęśliwy, zdarzył się całkiem niedawno. Tuż po wybuchu anomalii, kiedy Selina wyznała mu swoją przynależność do niego… tylko po to, by za kilka dni wszystko miało się posypać. Więc z czasem wyznanie to całkowicie straciło na znaczeniu, ale w tamtym momencie, w jej mieszkaniu - kiedy miał ją przy sobie, kiedy jeszcze nie ośmielił się myśleć, że to tylko puste słowa - pomimo dziejącego się wokół chaosu i czarnej magii spuszczonej ze smyczy, wszystko inne traciło na znaczeniu.
68. Ze wszystkich swoich bliskich, rodziny, przyjaciół – czyja śmierć byłaby dla Twojej postaci najdotkliwsza i dlaczego?
Pozwolę sobie wytypować tutaj dwie postacie, ponieważ nie jestem w stanie wybrać jednej - każda z tych śmierci byłaby bowiem dotkliwa w inny sposób.
Oscar. Jego śmierć byłaby dla Lisa - jak ojca - największą porażką, jaką obecnie jest w stanie sobie wyobrazić. Czuje się za niego odpowiedzialny, choć nadal się docierają - i mają przed sobą jeszcze długą drogę, być może tym dotkliwiej odczułby stratę syna. Wystarczy już, że zawiódł go swoją nieobecnością przez ostatnie trzynaście lat…
No i jeszcze Jamie, nie mogło go tutaj zabraknąć. Wright jest dla Freda jak brat. Taki prawdziwy, prawdziwszy niż ten, z którym łączą go faktyczne więzy krwi. Silnie wpłynął na rozwój jego osobowości, był przy nim - w dobrych i złych chwilach, dzieli z nim największe sekrety i najcięższe grzechy. Strata Jamiego nie byłaby tylko stratą przyjaciela, a w zasadzie wielką wyrwą w Fantastyczności Pana Lisa. Bo takich przyjaźni nie da się powtórzyć ani niczym zastąpić. Więc ten, Benek. Weź nie umieraj.
69. Twoja postać stworzyła dzieło życia, które stało się kamieniem milowym w rozwoju danej sztuki artystycznej (dowolnej - malarstwo, rzeźbiarstwo, muzyka, teatr). Jak wyglądałoby to dzieło, o czym by opowiadało?
Jeśli Lis miałby stworzyć dzieło życia, to w pierwszym kroku musiałby mocno podciągnąć retorykę - bo, niewątpliwie, wiązałoby się to ze sztuką teatru. Chociaż może bardziej… stand-upu? Nie wiem, jak miała się jego popularność w latach pięćdziesiątych w Anglii, ale być może właśnie to jemu udałoby się przywrócić tę - poniekąd teatralną - formę do życia? Komedia, pastiż, ironia. W swoim dziele z pewnością stawiałby na satyrę na temat warstw społecznych, polityki, ale i także przywar zwykłego, szarego człowieka. Sam na pewno byłby dla siebie wielkim źródłem inspiracji. Rzecz jasna, dzieło nie miałoby prawa bytu bez olbrzymiej charyzmy - ale zakładając, że w jakiś sposób udało mu się ją posiąść, wrodzona metamorfomagia z pewnością dodałaby całości założenia nieco wyjątkowości.
70. Opisz doświadczenie, które wywołało u twojej postaci największe zażenowanie, zawstydzenie, jakie pamięta.
Pierwszy września. Poranek w Wilton, zapowiadający rozpoczęcie czwartego roku nauki w Hogwarcie. Lis - wówczas jeszcze Lycus Malfoy - budzi się w swoich komnatach, idzie do łazienki, spogląda w lustro, a tam jakaś obca, ładna dziewczyna. Długie, złociste włosy spływają gęstymi kaskadami po jej ramionach, a różowe lica iskrzą się wdziękiem. I nawet nie jest aż tak bardzo obca. Bo dziewczyną okazuje się on sam. Metamorfomagiczne zmagania nie pomagają, podobnie jak zaklęcia, ostatecznie więc pada decyzja, że młodemu lordowi jakoś zaplecie się te niesforne włosy i po krzyku, bo do szkoły jechać musi. Z tym, że ta dziewczęcość nie mija przez kilka tygodni, a Lycus staje się obiektem żartów wszystkich Ślizgonów… i nie tylko. Na domiar złego, nie tylko metamorfomagia szwankowała, bo do tego wszystkiego doszła młodzieńcza mutacja głosu, która uczyniła Lisa nieomal najprawdziwszą panną z dobrego domu. No najadł się wtedy wstydu chłopak, trochę to było traumatyczne. Ale przynajmniej po takich przeżyciach zahartował się i już nic nie było mu straszne.
71. Jakie jest podejście Twojej postaci do porządku i bałaganu? Jak traktuje swoje mieszkanie lub dom?
Mieszkanie Lisa nie jest ani przesadnie czyste, ani chaotycznie zabałaganione. Wszystko ma swoje stałe miejsce, choć zdarzają się drobne zmiany; kluczem do sukcesu jest niewielka ilość posiadanych rzeczy. Niewiele ubrań, niewiele przedmiotów osobistych - poza książkami i płytami, sowa trzymana w klatce. Inna kwestia, że w domu spędza niewiele czasu, więc ten bałagan jakoś tak zwyczajnie nie ma prawa zaistnieć. Poza tym utrzymywanie czystości przy posiadaniu różdżki staje się dziecinnie proste.
No właśnie - dziecinnie. Odkąd do mieszkania wprowadził się Oscar, dwa świergotniki, pies Orlok i - tymczasowo - Alexander Selwyn, utrzymanie porządku stało się wyzwaniem. Lis nie jest jakoś szczególnie przywiązany do tego, co posiada (no, może poza zbiorem płyt), jednak przy takim tłoku z trudem odnajduje się we własnych czterech ścianach, co stanowi niemałe wyzwanie dla jego cierpliwości.
Jak na razie ją znajduje. Jeszcze. Ale zdecydowanie lepiej odnajduje się w porządku - choćby upozorowanym - niż w stajni Augiasza.
72. Czy twoja postać potrafi łatwo wybaczać? Czy bywa pamiętliwa?
Miękka kluska, a nie lis. Człowiek zasługuje na drugą szansę. A przynajmniej ten, który wyraża szczerą skruchę, rozumie swoje błędy i nie chce popełniać ich po raz drugi. Lis woli zapomnieć i ruszyć dalej - z czystą kartką, co nie oznacza, że szybko zapomni. Na pewno będzie bardziej ostrożny wobec osoby, która zawiodła jego zaufanie. Wiadomo, to zależy też od kalibru przewiny. No i reguła ta tyczy się wyłącznie bliskich. Plugawe szuje rzucające avadami niech sczezną!
73. Co Twoja postać uważa za swoje największe życiowe osiągnięcie?
Pogodzenie się z samym sobą. Taką wewnętrzną dojrzałość emocjonalną, samoświadomość, która pomaga mu być lepszym człowiekiem. Trochę w tym swoim lisim życiorysie pobłądził, trochę narobił bałaganu, trochę uciekł przed obowiązkami i przez długie lata z trudem spoglądał w lustro. Ostatecznie jednak.. chyna po prostu dorósł. Wybaczył sobie młodość (kilka lat siedzenia w cieniu i ukrywania się, oscylując w niezbyt chwalebnych kręgach towarzyskich), wyciągnął wnioski, wziął na barki wszelkie konsekwencje (związane z ucieczką z domu i porzuceniem nazwiska), przełknął gorzki smak rzeczywistości (znaczy tchórzostwa) i ruszył przed siebie, zdolny szerzyć lisią fantastyczność w mniej lub bardziej szerokim świecie.
74. Po wybuchu anomalii forum Morsmordre przechodzi wielkie zmiany. Akcja dzieje się w Londynie w 2018 roku, magia nie istnieje a Twoja postać jest normalnym mugolem, żyjącym we współczesnym świecie. Jak wygląda jej życie? Rodzina, związek? Czym się zajmuje? Jakie ma problemy, pasje, marzenia?
Śledczy Fryderyk Lis, aspirujący na kryminologa, samotnie wychowujący nastoletniego syna. Chociaż chłopak bardziej wychowuje się sam, bo Lis znika na całe dnie, w całości oddając się pracy, w której pozostaje specjalistą od przestępstw popełnianych w cyberprzestrzeni. W gruncie rzeczy skrywa wielki sekret, że przez pomyłkę wypuścił do internetów jakiegoś hakerskiego wirusa. No i teraz próbuje to wszystko bezskutecznie naprawić. Często ślęczy nad komputerem, popijając kawę czarną jak smoła, ale pracodawca jeszcze dba o jego kręgosłup, fundując mu karnet na acroyogę, chociaż na podwyżkę zapatruje się z politowaniem. Ogólnie to nie ma lekko. Ubolewa nad Brexitem i najchętniej wyjechałby z kraju, albo chociaż wysadził parlament. W wolnych chwilach prowadzi średnio popularny fanpejdż na fejsie z memami, gdzie posty lajkują głównie jego koledzy ze szkoły (Jamie lajkuje dwa razy, więc nigdy niczego nie lubi). Próbuje wyrywać ładne panny na spacerach z Orlokiem, ale coś mu nie idzie. Chciałby się w końcu z jakąś umówić. Rozczarował się Tinderem, którego przerzuca od niechcenia. No ale syn mu kazał założyć konto. To założył.
W weekend idzie na piwo z kolegami. Ale tylko na jedno, bo stara się trzymać formę, więc koledzy trochę się z niego śmieją. Mógłby kosić gruby hajs, dając porady zmieniające życie, ale woli być dobrym przyjacielem.
75. Co - i jak - Twoja postać lubi jeść? Jaki jest jej ulubiony smak lub potrawa? Jak podchodzi do tematów kulinarnych?
Fox zawsze będzie pierwszym chętnym, jeśli w grę będzie wchodziło próbowanie dziwnych potraw. Żabie udka? Ślimaki? Bardzo proszę! Wiadomo, mięso to podstawa, a najlepsza jest golonka. Albo karczek. Ewentualnie żeberka. Zjechał trochę świata, to i poznał nieco bardziej odjechane kuchnie, niż zachowawcze smaki Anglii. Lubi jeść, jednak zwykle nie ma na to czasu. Śniadania zjada w pośpiechu, podobnie jak obiady i kolacje, często posiłkując się w budkach z mugolskim jedzeniem. Kucharz z niego marny, na szczęście jajecznica nie wymaga specjalnych umiejętności. Chociaż teraz, kiedy się okazało, że dziecku nie wystarcza kanapka z szynką, musi trochę popracować nad tajnikami dobrej kuchni. Gulaszu mamy Wright, nadchodzę!
76. Jak Twoja postać postrzega prawo i jego przestrzeganie? Czy zasady są dla niej ważne? Jak zmieniało się podejście do przepisów i regulaminów na przestrzeni lat?
Jeśli czegoś nie wolno, ale się bardzo chce, to można. No właśnie - zdaniem Lisa - nie można. Chociaż wszystko zależy od tego, jakie jest prawo i czy moralnie Fox się z nim zgadza. Bo jeśli rodzą się kolejne, bezsensowne dekrety, ograniczające ludzką wolność, to trzeba łamać, nie ma innego wyjścia. Generalnie Lis nigdy nie miał problemu z naginaniem panujących zasad, bardziej dbając o respektowanie własnego, lisiego kodeksu, niż jakiś przyjętych norm. Już jako dziecko miał dwie twarze - przy rodzicach wychowanka dobrego domu, pod ich nieobecność badając wszystkie zakazane sfery. W szkole także zbierał szlabany za nierespektowanie zasad, na (nie)jednym takim szlabanie lepiej poznał Jamiego… a później było tylko gorzej! No, taki Robin Hood. Niby wszystko fajnie, ale w sumie to banita. Woli jednak żyć w zgodzie z własną moralnością niż z panującym prawem, które nieustannie się zmienia i nie zawsze jest mądre. Chociaż przynajmniej stara się stwarzać pozory porządnego obywatela…
77. Jakie trzy przedmioty - oprócz różdżki - zabrałaby Twoja postać na bezludną wyspę? Bez czego nie mogłaby sobie poradzić?
Myślę, że z własnej woli Fox nie wybrałby się na bezludną wyspę. Zakładając, że bezludna wyspa nie byłaby wyspą bez życia - znaczy, że nie musiałby przymierać głodem - na pierwszym miejscu znalazłoby się lusterko dwukierunkowe, którego drugą parę pozostawiłby Oscarowi. Żeby sobie chłopak nie myślał, że pod nieobecność ojca można mu szaleć. Aby bawić się świetnie we własnym towarzystwie niezbędny okazałby się także zapas suszu z diablego ziela. To nie tak, że Fox nie potrafi się bez niego obejść - ale diable ziele to przyjemny dodatek do samotnych wojaży. Jeśli oczywiście zakładamy, że ta bezludna wyspa to zamierzone wakacje, a nie jakieś dozgonne wygnanie. Trzecią rzeczą byłby gramofon. Fox to meloman, a na dodatek miłośnik tańca, więc siedząc na tej bezludnej wyspie szlifowałby swoje rock’n’rollowe ruchy, wymyślał nowe kroki i zapewne mimowolnie nauczyłby się tekstu wielu piosenek, które wykonywałby później w gronie bliskich, racząc ich swym niezbyt melodyjnym głosem.
78. Jakie cechy najbardziej podobają się Twojej postaci u płci przeciwnej?
W dużej mierze pokrywające się z tymi, które sam posiada. Jeśli Fox miałby - ponownie - stracić głowę dla kobiety, to tylko takiej, która będzie dojrzała i świadoma swojej siły, pewna siebie, może nieco wojownicza. Wyróżniająca się, sposobem myślenia wyprzedzająca swoje pokolenie o dekadę, która wie czego chce i wytrwale dąży do celu. Nie interesują go ciche, ułożone panny, podobnie jak i te, które zatracają swoją kobiecość, przywdziewając przysłowiowe spodnie. Jednocześnie docenia u płci przeciwnej tę wrażliwą stronę - wyrozumiałość, opiekuńczość, namiętność. Ta ostatnia bardzo ważna. Zapraszam, zapraszam! Aha - tylko jak nie chcesz mieć ze mną dzieci, to lepiej nie pisz!
79. Jak Twoja postać traktuje skrzata domowego? Jak traktowałaby go, gdyby go miała?
Będąc jeszcze dzieckiem - i mając za przykład swego ojca - traktował skrzatkę swego (tfu!) rodu z wyższością godną arystokraty. Co gorsza - młodocianego, tak więc Gryzia stawała się obiektem przykrych psikusów, wyładowań złych emocji i żywą zabawką, bezwzględnie posłuszną, znoszącą najgorsze warunki. Kiedy myśli o tym teraz - jest mu wstyd, jednocześnie rozumie, że był dzieckiem, naśladującym zachowania otaczającej go rodziny, z którą w miarę upływu lat chciał mieć coraz mniej wspólnego. Choć nie czuje potrzeby posiadania skrzata domowego (z resztą, zbyt mocno związane są z kultem wyższych sfer), gdyby takiego spotkał, potraktowałby go - lub ją - tak, jak każde inne żywe stworzenie. Z szacunkiem, ale takim sprytnym, który w jakiś sposób angażowałby skrzata do wykonywania zadań. Fox doskonale zna ich naturę, wie, że posiadają wewnętrzną potrzebę usługiwania i nie chciałby im tej przyjemności odbierać.
80. Jaki znak zodiaku jest przypisany do Twojej postaci? Czy zgadzasz się z opisem? Czy pasowałby do niej inny? Jaki jest stosunek Twojej postaci do wróżb?
Niby lis, a jednak gryf. W większości się zgadza, poza drobnym szczegółem - z jednej strony Fox dobrze czuje się w centrum uwagi, ale w gruncie rzeczy tego nie potrzebuje. Ale może rzeczywiście taka już jego natura, że dzieje się to mimowolnie? Ma w sobie trochę estradowej ekstrawagancji, tajemniczości i bywa naiwny, wierząc w drugiego człowieka. Opiekuńczy, wyrozumiały, a w miłości nie znoszący odmowy… cóż, Lovegood niejednokrotnie tego doświadczyła. Jednak w równej mierze pasuje do niego opis odważnego, bezpośredniego i żądnego przygód żądlibąka. Dla Foxa to jednak nie robi większego znaczenia - do wróżb i astromagii ma stosunek raczej rozrywkowy, choć nie obojętny. Z pewnością nie zignorowałby wyraźnego sygnału, jakiejś mistycznej mocy, która pojawiłaby się na jego życiowej ścieżce, choć potraktowałby ją z chłodnym dystansem, w pierwszej chwili poszukując logicznego wyjaśnienia.
81. Jaką tajemnicę Twoja postać chciałaby odkryć?
Tajemnicę tego, jak oszukać algorytmy kostek, aby za każdym razem wyrzucały krytyczny sukces.
A tak bardziej poważnie i fabularnie… w obecnej chwili to najbardziej chciałby się dowiedzieć, kto jest tym całym Lordem Voldemortem, skąd się wziął, jak posiadł taką moc, jak zgromadził wokół siebie tylu wyznawców i co w zasadzie zmotywowało go to tego całego ambarasu, jakim są Rycerze Walpurgii i ogólne popełnianie mordów na niewinnych. Zaiste, ciekawy profil kryminalny!
Chociaż sam pomysł na postać pojawił się pod wpływem cytatu Bonapartego, nie sądzę, aby - pomimo wielkich dokonań, reform i niezwykłych umiejętności taktycznych - był to ktoś, kogo Lis chciałby naśladować. Napoleon słynął z tyranii, a Fox nigdy nie odnalazłby w sobie podziwu dla człowieka, który nie był w stanie panować nad własnymi emocjami. Stąd bardziej legendarny, niżeli historyczny - Robin Hood. Z dumą spluwający na stopy panów (czyli arystokracji!), obrońca tych, którzy już dawno porzucili wszelką nadzieję (znaczy mugoli!). Postać owiana tajemnicą, szlachetny banita, pozostający na bakier z prawem. Heroiczny, świetny w swoim fachu (wiadomo!), mający u boku najwierniejszych kompanów (z Zakonu!). Być może jednocześnie zbyt wyidealizowany, zbyt nierealny. Ale dla kogoś, kto w swoim życiu pragnie pozostać fantastyczny - uszyty na miarę.
42. Czego Twoja postać nie zrobiłaby nigdy, za żadne pieniądze i pod żadnym pozorem szantażu?
Śliskie i podchwytliwe pytanie, na które nie ma dobrej odpowiedzi, po prostu. Z pewnością byłoby to zależne od czynników towarzyszących, od tego, jak bardzo Fox zostałby przyciśnięty do muru. Właściwie to w przypadku Lisa ciężko mówić o skrajnościach. On zwyczajnie nie wierzy w żadne nigdy, ani też w żadne zawsze. Bliższe jest mu Heraklitowe Panta rhei. Abstrahując od sytuacji ekstremalnych, bez wyjścia, w których każdy wybór jest złym wyborem, z pewnością nie dokonałby wielu rzeczy, sprzecznych z jego dość silnie wyważoną moralnością. Po pierwsze - dość oczywiste - nie odebrałby umyślnie życia niewinnemu człowiekowi. Jest aurorem, jedną z jego życiowych misji jest raczej doprowadzanie przed oblicze sprawiedliwości tych, którzy takich czynów dokonują. Wolałby zginąć, niż samemu zostać katem. Z resztą, gdyby tego dokonał, jego własne sumienie i tak nie pozwoliłoby mu na egzystencję. Po drugie - uroczyście przysięgam, że nigdy nie sprzedam moich kumpli. Nie ma dla Lisa większej zbrodni, niż nóż wbity w plecy. Ostrożnie dobiera przyjaciół - zwłaszcza teraz - i wierzy, być może naiwnie, że ci nigdy nie powstaliby przeciwko niemu. Co jeszcze? Ta lista pewnie mogłaby się ciągnąć w nieskończoność, ale jak pisałam już wcześniej, wszystko płynie.
43. Twoja postać wybrała się do galerii sztuki a jej wzrok przyciąga jeden, konkretny obraz. Patrzy na niego przez dłuższy czas, zaskoczona i zafascynowana. Co znajduje się na malowidle? Jaki to rodzaj obrazu?
Lis kompletnie nie zna się na malarstwie, więc zaskoczyć go w tej sferze byłoby dość łatwo, a jednocześnie, cóż… chyba ma na tyle ambiwalentny stosunek do malarstwa, że raczej jego reakcje byłyby całkiem proste. Ładne albo brzydkie. Wyobrażenie sobie Lisa, wnikliwie analizującego jakieś maziaje i doszukującego się tam głębi, zdecydowanie wykracza poza granice mojej wyobraźni. Chociaż sądzę, że mogłaby zafascynować go jakaś sztuka awangardowa. Coś buntowniczego, wyłamującego się poza utarte schematy, ukazującego nowe oblicze sztuki. Może nawet trochę kontrowersyjnego?
44. Animagowie zmieniają się w zwierzęta, pasujące do ich wyglądu lub charakteru. Co jeśli Twoja postać zostałaby zamieniona (mogła się zamienić? bo to w sumie różne rośliny mogłyby być) w roślinę? Jakim kwiatem, ziołem, drzewem lub innym elementem flory stałaby się?
Fox na pewno byłby drzewem. Nie wiem, jakim konkretnie, bo sama na drzewach jakoś mocno się nie znam. Ale to by było jedno z tych drzew, które rośnie wysoko i posiada rozłożyste konary, pośród których schronienie może znaleźć każdy, to o nie poprosi - ptasia czy wiewiórcza rodzina, trochę robaków pod warstwą kory, ludzie szukający cienia w upalne dni lub osłony przed deszczem. Byłby placem zabaw dla młodych pokoleń, niemym słuchaczem dla tych trochę starszych, a w nieoczekiwanym momencie, podczas potężnego huraganu, dokonałby swojego żywota, wydzierając dziurę w sercu wszystkim tym, którzy przez lata odnajdywali azyl pod jego zielonym baldachimem.
45. Twoja postać znalazła się w baśni razem z trzema braćmi Peverell. Śmierć ofiarowała jej potężny artefakt: jakie byłoby jego działanie?
Bezdenną buteleczkę Felix Felicis. Ale taką OP na maksa, bez skutków ubocznych. Ostatecznie - gdyby Śmierć stwierdziła jednak, że to nie przejdzie, Lis poprosiłby o niewielki przedmiot, pozornie służący jako ozdoba - być może pierścień - który pozwalałby zobaczyć przyszłe konsekwencje podjętej decyzji - rzecz jasna przed jej podjęciem. Nie koniecznie ukazywałby przyszłość, ale jej możliwy scenariusz. Fox to strateg, a przewidywanie wszystkich możliwych ścieżek i konsekwencji często zajmuje mu długie godziny, niejednokrotnie spędzając sen z powiek. Być może powodem tego są nieprzemyślane decyzje, pochopnie podjęte w przeszłości. To nie tak, że żałuje. Po prostu, wiedziony doświadczeniem nie chce popełnić błędu - zwłaszcza teraz, kiedy jako jeden z Gwardzistów stanowi trzon Zakonu Feniksa. Ha! Gdyby miał taki pierścień, być może nie dopuściłby do otwarcia skrzyni Grindewalda?
46. Toczy się wojna, ale poza nią postaci też mają życie: co jest ich największym strapieniem poza kwestiami związanymi z głównym konfliktem?
Oscar. Trudno jest pogodzić obowiązki ojca z obowiązkami aurora, a co dopiero aurora i Gwardzisty… Składa się na to wiele czynników. I nie chodzi tylko o strach przed tym, że z dnia na dzień może po prostu zostawić syna samego. Lis boi się, że nie będzie wystarczająco dobrym ojcem. Że nie znajdą wspólnej nici porozumienia. Że Oscar nie zrozumie poświęcenia ani walki, że znienawidzi go, lub - wręcz przeciwnie, sam będzie wyrywał się do boju, bo jeśli choć trochę wdał się w ojca (a wszystko wskazuje na to, że wdał się w niego całkiem mocno), z pewnością znajdzie swój sposób, by naprawiać rozpadający się świat. Że odwróci się od Lisa, że jego młody wiek i krnąbrność (ciekawe po kim odziedziczona) zaprowadzi ich na wojenną ścieżkę. Doświadczenie Foxa skłania go raczej ku przerażającym wnioskom, że w wieku lat trzynastu chce się być każdym, byle nie własnym rodzicem. No i ten nieszczęsny schabowy z ziemniakami, który okazał się przeszkodą nie do pokonania… tak, bardzo poważne strapienie w obliczu wojny!
47. Jak Twoja postać znosi choroby, dyskomfort fizyczny i ból?
Wytrzymałość fizyczna na IV poziomie mówi sama za siebie. Lis dzielnie znosi wszystko, bo jest dzielnym Lisem. Do dyskomfortu - pomimo arystokratycznych korzeni - przywykł szybko, gdy tylko uciekł z domu, niejednokrotnie zmuszony do tego, by spać w niemal rynsztokowych warunkach. Głód, mróz, deszcz, czy palące słońce - żaden żywioł mu nie straszny. Wizyty u uzdrowicieli zwykle odkłada do momentu, w którym jest już naprawdę źle. Ignoruje takie stany jak katar czy lekkie przeziębienie, pojawiając się w szpitalu dopiero w chwili, gdy jakaś część jego ciała zawisa na włosku (kawałku mięsa?). No twardziel i tyle. Wciry dostał nieraz, nie tylko od Jamiego, to się nauczył, że nie ma, że boli. Dupsko ma twarde jak skała, chociaż wiadomo, każdego można złamać - jest tylko człowiekiem i posiada swój próg bólu, niewątpliwie jest on jednak wyższy niż u przeciętnego człowieka.
48. W co zamieniałaby się Twoja postać jeżeli opanowałaby sztukę animagii i dlaczego - zakładając, że nie istnieją ograniczenia geograficzne pochodzenia zwierzęcia? Jeśli jest anmagiem - jaką inną formę mogłaby przybrać?
Chyba nikt nie poczucie się zaskoczony tym, że Lis zostałby lisem? Rzecz jasna fantastycznym. Choć z pozoru to zwierzę jest nacechowane w kulturze wieloma negatywami, posiada nie tylko przywary - a Fox utożsamia się zarówno z tą jasną, jak i ciemną stroną mocy. Zamiast z siły, korzysta ze sprytu i inteligencji, stawiając bardziej na konsekwentną taktykę niż gwałtowne uderzenie. Jest cierpliwy, potrafi długo czekać, a gdy już sięga po zdobycz - robi to z niebywałą precyzją. Lis - ten symboliczny - to świetny mówca, z łatwością poruszający się w słowach, nie szczędzący pochlebstw, a czasem i białych kłamstw. Cóż, Fox raczej ceni sobie szczerość, jednak w kwestiach wymagających perswazji potrafi być całkiem czarujący. W środowisku naturalnym - zwinny, ostrożny i nie pozwalający sobie na błędy, doskonały myśliwy, pozostający na celowniku innych doskonałych myśliwych - jak na ironię!
49. Twojej postaci zostały trzy dni życia. Co zrobiłaby w tym czasie? Kogo odwiedziła? Jakby się zachowywała?
Fox z pewnością nie chciałby tracić czasu na rzewne pożegnania, a solidnie wziął się do pracy. Pierwszego dnia spisałby wszystkie lisie mądrości, posortował w kopertach i zaczarował tak, by otwierały się co roku, na kolejne urodziny Oscara. Bo, rzecz jasna, lis-ty byłyby przeznaczone dla syna. Skoro nie byłoby mu dane go wychować, chciałby chociaż w minimalnym stopniu pomóc mu ukształtować własną osobowość, jednocześnie doskonale świadomy długofalowości tego procesu. No z dnia na dzień się nie da. Zwłaszcza, że nie wszystkie mądrości nadawałyby się dla trzynastolatka, a chciałby, aby jego syn wyrósł na człowieka świadomego własnych zalet i przywar - oraz akceptującego te drugie, pełnego zrozumienia, nie znającego strachu - bo strach to największy sprzymierzeniec mroku. Drugiego dnia zadbałby o to, aby bawić się w najlepsze w gronie bliskich przyjaciół. Nie musiałaby to być niezapomniana, wyjątkowo huczna uroczystość, wolałby jednak zapamiętać roześmiane twarze bliskich i tak samo zostać zapamiętanym. Trzeciego, nie mając już nic do stracenia, bez wahania podjąłby się nawet najbardziej samobójczej misji. Może nawet pojedynku z samym Voldemortem? Cóż, polec w walce byłoby z pewnością godniej, niż polec bez walki....
50. Jak Twoja postać podchodzi do spraw moralnych, a zwłaszcza do stosowania Eliksiru Rue? Czy Twoja postać, jeśli jest kobietą, wypiłaby ten eliksir i w jakich okolicznościach? Jeśli mężczyzną - czy pozwoliłby partnerce na jego wypicie?
Zasadniczo Lis posiada silny kręgosłup moralny, jednak do każdej sprawy podchodzi indywidualnie. Z pewnością w pierwszej kolejności starałby się zrozumieć motywy partnerki. I myślę, że wiele od tych motywów by zależało. Bo z jednej strony Fox jest doskonale świadomy tego, że z dnia na dzień może zwyczajnie zniknąć, więc chęć posiadania potomka brałaby się z mocno egoistycznych pobudek. Bo, rzecz jasna, gdyby tylko było to możliwe - chciałby być otoczony gromadką dzieci. Z drugiej strony - pozwolił już na to, aby jego syn wychował się bez ojca. Nieumyślnie, jednak uważa to za jedną ze swoich największych życiowych porażek. Wracając do kwestii moralności - myślę, że próbowałby przekonać partnerkę do podjęcia ryzyka. Znaczy, do zatrzymania dziecka. Takie ryzyko, hoho! Długo, cierpliwie, ze zrozumieniem, jednak bez składania czczych obietnic. Gdyby w ostateczności jego partnerka nie zmieniła zdania i podjęła decyzję o wypiciu eliksiru, nie uznałby tego za nieetyczny czyn, choć z pewnością byłby to cios w serce.
51. Gdyby Twoja postać wygrała na magicznej loterii wygrała milion galeonów, co by z nimi zrobiła?
Przeprowadziłby wielką akcję sabotażową, mającą na celu ostateczne zniesienie władzy arystokracji.
A tak na poważnie, to do pieniędzy - pomimo pochodzenia, a może właśnie z racji swoich korzeni - nie przywiązuje wielkiej wagi. Zadowala go to, co ma, nie posiada także żyłki do interesów, aby inwestować tak niebotyczne sumy. Być może sprawiłby sobie hipogryfa, zakupił kilka ciekawych przedmiotów przydatnych podczas walki, odłożył na przyszłość Oscara, a resztę roztrwonił na potrzeby Zakonu Feniksa, skupiając się na teraźniejszości. Ceny ingrediencji lecą w górę, a tak to to po broszce z alabastrowym jednorożcem i jedwabnej opończy centaurów dla każdego!
52. Jak Twoja postać świętuje sukcesy? Co postrzega jako takowe?
Największym sukcesem w oczach Lisa jest pokonywanie własnych słabości. Nie tylko u siebie, ale także u innych, którym chętnie pomaga. Widzieć więcej, słyszeć wyraźniej, czuć i oddychać, by w efekcie pokonać własne bariery. Nie potrzebuje hucznego świętowania. Kilka szczerych słów, wyrazy uznania i lampka skrzaciego wina w zupełności wystarczają. Najważniejsze jest towarzystwo - spijanie słodkiej pianki sukcesu z drugą osobą podwaja satysfakcję!
53. Twoja postać wypiła veritaserum, które działa do kolejnego wschodu słońca. Może mówić tylko prawdę. Co się wydarzy, jak przebiegnie ten dzień?
Generalnie to Lis nie ma problemów z mówieniem prawdy, więc raczej nie byłoby to dla niego wielką tragedią. Chyba, że groziłoby to zdradzeniem tajemnic Zakonu Feniksa. Albo, nie daj Merlinie, Gwardii. W takim wypadku - zakładając, że byłby świadomy krążącego w jego żyłach eliksiru - najchętnej zaszyłby się gdzieś z dala od ludzi… Może poprosiłby kogoś z Gwardii, żeby go pilnował? Tak byłoby rozsądnie. Ku chwale brudnych sekretów Batki.
54. Jaką rolę Twoja postać przejmuje w grupie? Sprawdź i zdecyduj na podstawie typologii.
Gdyby to pytanie padło w pierwszej części Złotych Myśli, bez wahania odpowiedziałabym że błazna - zawsze gotowy do przełamywania lodów, zawsze z gotowym zestawem żartów na każdą okazję i w każdym towarzystwie. Z czasem jednak Fox zaczął ewoluować - zwłaszcza, jeśli bierzemy pod uwagę Zakon - do roli na pograniczu lidera emocjonalnego i lidera aktywnego. Jest dobrym słuchaczem, który nigdy nie wyciąga pochopnych wniosków, a do tego stara się zrozumieć emocje i wspierać tych, którzy go otaczają. Inspirować, popychać do dalszego działania - i wobec każdego czyni to indywidualnie. Widać to w relacji z Justine, z Hannah, z Eileen, w listach, które wymieniał z Garrettem, a nawet w jego relacji z Seliną. Dąży do tego, aby każdy starał się zrozumieć motywy drugiej strony - a przynajmniej tak mi się wydaje. Jest też gotowy do działania, nie boi się podjąć inicjatywy, jest Gwardzistą, iskrą - w jego obowiązku leży wykonanie pierwszego ruchu, a z każdym miesiącem fabularnym coraz bardziej dojrzewa.
55. Twoja postać otrzymała wizę do każdego, dowolnie wybranego, miejsca na świecie. Gdzie się wybierz i z kim? Co będzie dla niej główną atrakcją wyjazdu?
Na pewno będzie to gdzieś z dala od toczącej się wojny i anomalii, gdzie Lis jeszcze nie zawędrował, gdzie ludzie są otwarci i życzliwi, gdzie można zachłysnąć się wolnością, poczuć dreszczyk emocji i zdobywać szczyty - dosłownie! Umiejętność wspinaczki zdecydowanie wymaga u Foxa odświeżenia, dlatego byłby to ważny punkt wycieczki. Może gdzieś w Ameryce Łacińskiej? Peru? Chile? Argentyna? Na taką górską wyprawę najchętniej zabrałby jakąś żądną przygód pannę, która nie grymasiłaby na niesprzyjające warunki, entuzjastycznie przyjmowała niebezpieczne wyzwania, a wieczorami grzałaby się w lisich ramionach. W zasadzie to przy takiej przygodzie życia towarzystwo byłoby kluczowe, a miejsce… cóż, przed Lisem jest jeszcze kawał świata do zobaczenia! Tylko kto myśli o dalekich podróżach, kiedy na własnym podwórku taki bałagan?!
56. Jak twoja postać podchodzi do kary Azkabanu oraz pocałunku dementora za najcięższe czarnomagiczne przestępstwa? Jest za czy przeciw?
Fox jest aurorem i trochę się w tej swojej, choć nieszczególnie długiej, karierze naoglądał. Wskaźnik śmiertelności aurorów jest dość wysoki i Lis zdaje sobie sprawę z tego, że żaden z nich nie zamierza nikomu okazywać litości, a kolejne zbrodnie zwykle wzmagają żądzę krwi. Pomimo tego… skazywanie czarnoksiężników - nawet tych, dla których nie ma już ratunku, których sumienia obumarły - na pocałunek dementora uważa za nieetyczne. Chociaż, tu nie tylko o moralność chodzi. Taki wyrok to pójście na łatwiznę. Nikt nie wie, co tak naprawdę dzieje się z tymi, którzy doświadczyli pocałunku. A zdaniem Lisa równie dobrze mogliby trwać w Azkabanie, otoczeni przez swoje najgorsze koszmary, do końca swoich dni - przedłużających się w nieskończoność i zlewających w jedno. To dopiero wyrafinowana kara! Chociaż zawsze fajnie jest postraszyć pocałunkiem dementora. Tak, jak małe dzieci straszy się złą wiedźmą.
Albo raczej - było fajnie, bo trochę się dementorzy wymknęli spod kontroli...
57. Twoja postać znalazła się na karcie Czekoladowych Żab. Z czego zasłynęła?
Zakładając optymistyczną wersję, w której powód pojawienia się na Wyspach anomalii pozostaje nieodkryty i puszczając wodze fantazji… metryczka na odwrocie karty z pewnością zachwalałaby jego umiejętności aurorskie oraz skuteczność. Wiadomo, jeden z najlepszych w swoim fachu w tych czasach. Zasłynąłby z brawurowych akcji, a także przyczynienia się do zmniejszenia wpływów i znaczenia arystokracji na arenie polityczno-prawnej.
58. Jakich cech szuka Twoja postać w przyjacielu? Jak podchodzi do przyjaźni? Czy ma ich wielu?
Zdaniem Lisa w przyjacielu nie szuka się cech - przyjaciela się akceptuje takim, jaki jest! Chociaż nie mógłby przyjaźnić się z takimi kłamliwymi szujami jak na przykład Percival Nott… och, chwileczkę. No dobra, szczerość jest ważna. I wsparcie jest ważne. I zaufanie. To ostatnie to chyba najważniejsze. W sensie, żeby klasyfikować kogoś jako przyjaciela, Fox musi mieć pewność, że nie ocknie się nagle z nożem wbitym w plecy. Ale takie rzeczy się wie. Znaczy czuje. Nie trzeba tu jakiś specjalnych kwalifikacji, Lis nie jest wybredny - przyjmie każdego, kto będzie chciał słuchać jego złotych rad, a w zamian zaoferuje swoją różdżkę. Znaczy wsparcie. Taki ktoś, na kogo można liczyć. Kto nie zawiedzie. Przyjaciół ma raczej wielu, a choć czasy temu nie sprzyjają, ufa ludziom, czasem może zbyt naiwnie - jednak tych, których trzyma naprawdę blisko serca, dobiera bardzo ostrożnie. Tu nie ma miejsca na pomyłki!
59. Eliksir Wielosokowy po dodaniu ludzkiego włosa za każdym razem przybiera inną konsystencję, zapach, kolor, smak, w zależności od osobowości jego właściciela. Jaki byłby ten eliksir po dodaniu włosa Twojej postaci?
W barwie szkarłatny Jak herb Gryffindoru, do którego należał sercem. To każe kolor rubinów, związany ze zodiakalnym (?) gryfem, może trochę zbyt królewski jak na Lisa (chociaż trudno wyrzec się szlachetnych korzeni, bez względu na starania; jak to mówią - można wyjść z arystokracji, ale arystokracja z ciebie nigdy nie wyjdzie), jednocześnie emanujący ciepłem, dumą i walecznością. Przyjemnie gęsty, przypominający nieco koktajl malinowy, jednak w smaku tak samo słodki co i cierpki. Trochę jak taka gorzka czekolada z bardzo wysoką zawartością kakao. Niby fajne, bo słodkie, ale w gruncie rzeczy nie cieszy tak jak powinno. Bo zbyt czyste. Zbyt naturalne. Nie przesłodzone. Bez konserwantów i e-dodatków. Zbyt prawdziwe. A prawda zawsze jest gorzka!
60. Czy Twoja postać podejmuje się zachowań ryzykownych? Dlaczego?
Gdyby Lis nie chciał się podejmować ryzykownych zachowań już dawno zmieniłby zawód. Chociaż, jakby tak dogłębnie przemyśleć temat, wielkim ryzykantem to on nie jest. Woli cierpliwie czekać niż porywać się z motyką na słońce, a i hazard nieszczególnie przyciąga jego uwagę. Z drugiej strony - uganiając się za czarnoksiężnikami codziennie ryzykuje życiem. Więc to zależy od rodzaju ryzyka. Albo raczej sytuacji. Trochę jest w nim głupiego, szczenięcego ”Ja tego nie zrobię? Potrzymaj mi piwo!”, przy jednocześnie sporej dawce zdrowego rozsądku. Jeśli jednak w grę wchodzi ratowanie z opresji - nie koniecznie dam - i wszelkie inne heroiczne czyny związane z działalnością w Zakonie Feniksa, bez wahania zgłosi się na ochotnika jako pierwszy! Z tego miejsca chciałabym pozdrowić Brendana Weasley’a, który jest świetnym kompanem jeśli chodzi o zachowania ryzykowne i wysadzanie w powietrze miejsc niegodziwych!
61. Postronny, obiektywny obserwator przygląda się Twojej postaci, przeczytał także jej życiorys. Jak określiłby ją w trzech słowach?
Fantastyczny Pan Lis.
62. Twoja postać została Ministrem Magii: przedstaw podjęte przez nią decyzję i opisz ład, który zaprowadzi.
Przede wszystkim - władza dla ludu! Koniec z układzikami, koniec z panoszeniem się ze względu na nazwisko. To znaczy, niech arystokracja sobie zostanie, ale niech pełni funkcję symboliczną. Inspiruje, ale nie narzuca swojego stylu życia jako jedynej słusznej ścieżki w świecie czarodziejów… Więc tak - wszyscy, którzy piastują swoje stanowiska ze względu na rodzinne koneksje - won! Praca tylko dla tych, którzy dla swoich stanowisk są odpowiedni. To po pierwsze. Po drugie - koniec z obsmarowywaniem kobiet za wykonywane przez nie zawody! Równouprawnienie dla czarownic! Co dalej… Ah, poszanowanie dla każdej krwi. A te zaczynają się już w szkole. Dlatego solidny nacisk na edukowanie młodych adeptów magii w kierunku tolerancji! A tych starszych - cóż, solidne kary już w przypadku agresji słownych. Brak tolerancji dla nietolerancji
63. Jaką rolę w życiu Twojej postaci odgrywają miłość i czułość? Jak okazuje uczucia?
Lisowi raczej trudno się zakochać. Ale jak się zakocha - to na zabój. Bo miłość, w gruncie rzeczy, jest dla niego bardzo ważna. Posiadanie drugiej osoby, która stanie u jego boku bez względu na to, czy będzie przeżywał swoje wzloty, czy upadki. Która będzie dla niego inspiracją. Której sama obecność sprawi, że będzie zdolny do bardziej i więcej. I która ściągnie go na ziemię, gdy w swoich dążeniach - lub marzeniach - zbytnio się zapędzi. No, piękne uczucie. Bardzo przez Foxa pożądane, niestety - coś musiał w życiu źle przekalkulować, bo z Lovegood mu nie wyszło.
Nie ma problemów z okazywaniem uczuć, życie nauczyło go, że nie należy się ich wstydzić. Wybrance serca, nawet jeszcze zanim ona wybierze jego, będzie jawnie okazywał swoje zamiary. Ważne są dla niego obie strony. Zarówno więź emocjonalna jak i czułość. W samym związku może okazać się trochę zbyt zaborczy, no ale to przecież nie jego wina, że musi być odpowiedzialny za to, co oswoił, prawda?
64. Utraty którego zmysłu Twoja postać obawiałaby się najbardziej? Dlaczego?
Och. No wzrok to trochę słabo, bo ślepota dyskwalifikowałaby go w wykonywaniu zawodu. Gorzej jednak byłoby ze słuchem. Bo słuch w sumie też by go dyskwalifikował. Ale jakby głuchym eks-aurorem, to pozostałaby mu już tylko depresja. Bo ani by sobie nie mógł z nikim pogawędki uciąć, ani posprzedawać swoich lisich rad - chyba, że na papierze - ani posłuchać ulubionych płyt… Więc ten wzrok nie jest jeszcze taki straszny. Raczej ciężko brać udział w dysputach będąc głuchym, a te sprawiają Lisowi wiele przyjemności. Ostatecznie, będąc ślepym, mógłby jeszcze dorwać jakąś posadkę w Ministerstwie, może zakręciłby się w Departamencie Przestrzegania Prawa, uderzając może trochę za mocno we własne korzenie, ale pozostając związanym z tym, co dla niego ważne - ze sprawiedliwością. Także słuch. Zdecydowanie.
65. Jaka cecha lub zachowanie drugiego człowieka najbardziej denerwuje Twoją postać? Co przekreśla szanse na porozumienie? Co może doprowadzić ją do szału?
Lis to jest taki niespotykanie spokojny człowiek, a do szału doprowadzić go bardzo trudno. Ale, wychowany w środowisku panów tego świata, posiada awersję na wszystkich, którzy dążą do dominacji bez względu na koszta, którzy nie boją się gier i nie przebierają w brutalnych środkach. Brak tolerancji, brak zrozumienia dla opozycji do własnego zdania, wiara w jedyną, szłuszną prawdę - z osobą przejawiającą tak wąskie horyzonty poznawcze i zamkniętą na to, że świat nieustannie się przeobraża, najpewniej nie dojdzie do porozumienia. Ale czy z tego powody miałby wpaść w szał? Skądże. Raczej wda się w zażartą dyskusję, starając się obalić wszelkie argumenty drugiej strony. A jeśli to nie pomoże, rzuci chłodnym lamino glacio, które już z pewnością rozwiąże konflikt!
66. Twoja postać jest bardziej optymistą czy pesymistą?
Wbrew temu, jakie nieszczęścia ciągną się za Foxem w długim ogonie, stara się pozostawać optymistą. Co prawda nie można porównywać tego do iskry radości, którą miał w sobie jeszcze przed kilkoma miesiącami, zanim żywot Gwardzisty zrujnował mu życie osobiste. Różowe okulary zostały zmiażdżone z premedytacją, ale to nadal ten sam Fantastyczny Pan Lis, który w każdej, najgorszej nawet sprawie, stara się dostrzegać te jasne strony i wokół nich skupiać swoje działanie. To nie tak, że wierzy w uśmiech losu (choć ten lubi się też do niego uśmiechać - trudno wszak ignorować czarujące oblicza Lisa!), raczej twardo stąpa po ziemi. Ale w tym swoim stąpaniu powtarza sobie, że jutro też jest dzień - i że tylko od niego zależy, czy będzie lepszy. No to robi wszystko, żeby był. A przy okazji stara się rozprzestrzeniać tego pozytywnego bakcyla wśród swoich bliskich.
67. Kiedy ostatni raz Twoja postać była szczęśliwa? Tak naprawdę, w pełni? Co - lub kto - wywołuje w niej ten stan?
To całkiem ironiczne - i może trochę słodko-gorzkie - bo ostatni raz, kiedy Lis czuł się w pełni szczęśliwy, zdarzył się całkiem niedawno. Tuż po wybuchu anomalii, kiedy Selina wyznała mu swoją przynależność do niego… tylko po to, by za kilka dni wszystko miało się posypać. Więc z czasem wyznanie to całkowicie straciło na znaczeniu, ale w tamtym momencie, w jej mieszkaniu - kiedy miał ją przy sobie, kiedy jeszcze nie ośmielił się myśleć, że to tylko puste słowa - pomimo dziejącego się wokół chaosu i czarnej magii spuszczonej ze smyczy, wszystko inne traciło na znaczeniu.
68. Ze wszystkich swoich bliskich, rodziny, przyjaciół – czyja śmierć byłaby dla Twojej postaci najdotkliwsza i dlaczego?
Pozwolę sobie wytypować tutaj dwie postacie, ponieważ nie jestem w stanie wybrać jednej - każda z tych śmierci byłaby bowiem dotkliwa w inny sposób.
Oscar. Jego śmierć byłaby dla Lisa - jak ojca - największą porażką, jaką obecnie jest w stanie sobie wyobrazić. Czuje się za niego odpowiedzialny, choć nadal się docierają - i mają przed sobą jeszcze długą drogę, być może tym dotkliwiej odczułby stratę syna. Wystarczy już, że zawiódł go swoją nieobecnością przez ostatnie trzynaście lat…
No i jeszcze Jamie, nie mogło go tutaj zabraknąć. Wright jest dla Freda jak brat. Taki prawdziwy, prawdziwszy niż ten, z którym łączą go faktyczne więzy krwi. Silnie wpłynął na rozwój jego osobowości, był przy nim - w dobrych i złych chwilach, dzieli z nim największe sekrety i najcięższe grzechy. Strata Jamiego nie byłaby tylko stratą przyjaciela, a w zasadzie wielką wyrwą w Fantastyczności Pana Lisa. Bo takich przyjaźni nie da się powtórzyć ani niczym zastąpić. Więc ten, Benek. Weź nie umieraj.
69. Twoja postać stworzyła dzieło życia, które stało się kamieniem milowym w rozwoju danej sztuki artystycznej (dowolnej - malarstwo, rzeźbiarstwo, muzyka, teatr). Jak wyglądałoby to dzieło, o czym by opowiadało?
Jeśli Lis miałby stworzyć dzieło życia, to w pierwszym kroku musiałby mocno podciągnąć retorykę - bo, niewątpliwie, wiązałoby się to ze sztuką teatru. Chociaż może bardziej… stand-upu? Nie wiem, jak miała się jego popularność w latach pięćdziesiątych w Anglii, ale być może właśnie to jemu udałoby się przywrócić tę - poniekąd teatralną - formę do życia? Komedia, pastiż, ironia. W swoim dziele z pewnością stawiałby na satyrę na temat warstw społecznych, polityki, ale i także przywar zwykłego, szarego człowieka. Sam na pewno byłby dla siebie wielkim źródłem inspiracji. Rzecz jasna, dzieło nie miałoby prawa bytu bez olbrzymiej charyzmy - ale zakładając, że w jakiś sposób udało mu się ją posiąść, wrodzona metamorfomagia z pewnością dodałaby całości założenia nieco wyjątkowości.
70. Opisz doświadczenie, które wywołało u twojej postaci największe zażenowanie, zawstydzenie, jakie pamięta.
Pierwszy września. Poranek w Wilton, zapowiadający rozpoczęcie czwartego roku nauki w Hogwarcie. Lis - wówczas jeszcze Lycus Malfoy - budzi się w swoich komnatach, idzie do łazienki, spogląda w lustro, a tam jakaś obca, ładna dziewczyna. Długie, złociste włosy spływają gęstymi kaskadami po jej ramionach, a różowe lica iskrzą się wdziękiem. I nawet nie jest aż tak bardzo obca. Bo dziewczyną okazuje się on sam. Metamorfomagiczne zmagania nie pomagają, podobnie jak zaklęcia, ostatecznie więc pada decyzja, że młodemu lordowi jakoś zaplecie się te niesforne włosy i po krzyku, bo do szkoły jechać musi. Z tym, że ta dziewczęcość nie mija przez kilka tygodni, a Lycus staje się obiektem żartów wszystkich Ślizgonów… i nie tylko. Na domiar złego, nie tylko metamorfomagia szwankowała, bo do tego wszystkiego doszła młodzieńcza mutacja głosu, która uczyniła Lisa nieomal najprawdziwszą panną z dobrego domu. No najadł się wtedy wstydu chłopak, trochę to było traumatyczne. Ale przynajmniej po takich przeżyciach zahartował się i już nic nie było mu straszne.
71. Jakie jest podejście Twojej postaci do porządku i bałaganu? Jak traktuje swoje mieszkanie lub dom?
Mieszkanie Lisa nie jest ani przesadnie czyste, ani chaotycznie zabałaganione. Wszystko ma swoje stałe miejsce, choć zdarzają się drobne zmiany; kluczem do sukcesu jest niewielka ilość posiadanych rzeczy. Niewiele ubrań, niewiele przedmiotów osobistych - poza książkami i płytami, sowa trzymana w klatce. Inna kwestia, że w domu spędza niewiele czasu, więc ten bałagan jakoś tak zwyczajnie nie ma prawa zaistnieć. Poza tym utrzymywanie czystości przy posiadaniu różdżki staje się dziecinnie proste.
No właśnie - dziecinnie. Odkąd do mieszkania wprowadził się Oscar, dwa świergotniki, pies Orlok i - tymczasowo - Alexander Selwyn, utrzymanie porządku stało się wyzwaniem. Lis nie jest jakoś szczególnie przywiązany do tego, co posiada (no, może poza zbiorem płyt), jednak przy takim tłoku z trudem odnajduje się we własnych czterech ścianach, co stanowi niemałe wyzwanie dla jego cierpliwości.
Jak na razie ją znajduje. Jeszcze. Ale zdecydowanie lepiej odnajduje się w porządku - choćby upozorowanym - niż w stajni Augiasza.
72. Czy twoja postać potrafi łatwo wybaczać? Czy bywa pamiętliwa?
Miękka kluska, a nie lis. Człowiek zasługuje na drugą szansę. A przynajmniej ten, który wyraża szczerą skruchę, rozumie swoje błędy i nie chce popełniać ich po raz drugi. Lis woli zapomnieć i ruszyć dalej - z czystą kartką, co nie oznacza, że szybko zapomni. Na pewno będzie bardziej ostrożny wobec osoby, która zawiodła jego zaufanie. Wiadomo, to zależy też od kalibru przewiny. No i reguła ta tyczy się wyłącznie bliskich. Plugawe szuje rzucające avadami niech sczezną!
73. Co Twoja postać uważa za swoje największe życiowe osiągnięcie?
Pogodzenie się z samym sobą. Taką wewnętrzną dojrzałość emocjonalną, samoświadomość, która pomaga mu być lepszym człowiekiem. Trochę w tym swoim lisim życiorysie pobłądził, trochę narobił bałaganu, trochę uciekł przed obowiązkami i przez długie lata z trudem spoglądał w lustro. Ostatecznie jednak.. chyna po prostu dorósł. Wybaczył sobie młodość (kilka lat siedzenia w cieniu i ukrywania się, oscylując w niezbyt chwalebnych kręgach towarzyskich), wyciągnął wnioski, wziął na barki wszelkie konsekwencje (związane z ucieczką z domu i porzuceniem nazwiska), przełknął gorzki smak rzeczywistości (znaczy tchórzostwa) i ruszył przed siebie, zdolny szerzyć lisią fantastyczność w mniej lub bardziej szerokim świecie.
74. Po wybuchu anomalii forum Morsmordre przechodzi wielkie zmiany. Akcja dzieje się w Londynie w 2018 roku, magia nie istnieje a Twoja postać jest normalnym mugolem, żyjącym we współczesnym świecie. Jak wygląda jej życie? Rodzina, związek? Czym się zajmuje? Jakie ma problemy, pasje, marzenia?
Śledczy Fryderyk Lis, aspirujący na kryminologa, samotnie wychowujący nastoletniego syna. Chociaż chłopak bardziej wychowuje się sam, bo Lis znika na całe dnie, w całości oddając się pracy, w której pozostaje specjalistą od przestępstw popełnianych w cyberprzestrzeni. W gruncie rzeczy skrywa wielki sekret, że przez pomyłkę wypuścił do internetów jakiegoś hakerskiego wirusa. No i teraz próbuje to wszystko bezskutecznie naprawić. Często ślęczy nad komputerem, popijając kawę czarną jak smoła, ale pracodawca jeszcze dba o jego kręgosłup, fundując mu karnet na acroyogę, chociaż na podwyżkę zapatruje się z politowaniem. Ogólnie to nie ma lekko. Ubolewa nad Brexitem i najchętniej wyjechałby z kraju, albo chociaż wysadził parlament. W wolnych chwilach prowadzi średnio popularny fanpejdż na fejsie z memami, gdzie posty lajkują głównie jego koledzy ze szkoły (Jamie lajkuje dwa razy, więc nigdy niczego nie lubi). Próbuje wyrywać ładne panny na spacerach z Orlokiem, ale coś mu nie idzie. Chciałby się w końcu z jakąś umówić. Rozczarował się Tinderem, którego przerzuca od niechcenia. No ale syn mu kazał założyć konto. To założył.
W weekend idzie na piwo z kolegami. Ale tylko na jedno, bo stara się trzymać formę, więc koledzy trochę się z niego śmieją. Mógłby kosić gruby hajs, dając porady zmieniające życie, ale woli być dobrym przyjacielem.
75. Co - i jak - Twoja postać lubi jeść? Jaki jest jej ulubiony smak lub potrawa? Jak podchodzi do tematów kulinarnych?
Fox zawsze będzie pierwszym chętnym, jeśli w grę będzie wchodziło próbowanie dziwnych potraw. Żabie udka? Ślimaki? Bardzo proszę! Wiadomo, mięso to podstawa, a najlepsza jest golonka. Albo karczek. Ewentualnie żeberka. Zjechał trochę świata, to i poznał nieco bardziej odjechane kuchnie, niż zachowawcze smaki Anglii. Lubi jeść, jednak zwykle nie ma na to czasu. Śniadania zjada w pośpiechu, podobnie jak obiady i kolacje, często posiłkując się w budkach z mugolskim jedzeniem. Kucharz z niego marny, na szczęście jajecznica nie wymaga specjalnych umiejętności. Chociaż teraz, kiedy się okazało, że dziecku nie wystarcza kanapka z szynką, musi trochę popracować nad tajnikami dobrej kuchni. Gulaszu mamy Wright, nadchodzę!
76. Jak Twoja postać postrzega prawo i jego przestrzeganie? Czy zasady są dla niej ważne? Jak zmieniało się podejście do przepisów i regulaminów na przestrzeni lat?
Jeśli czegoś nie wolno, ale się bardzo chce, to można. No właśnie - zdaniem Lisa - nie można. Chociaż wszystko zależy od tego, jakie jest prawo i czy moralnie Fox się z nim zgadza. Bo jeśli rodzą się kolejne, bezsensowne dekrety, ograniczające ludzką wolność, to trzeba łamać, nie ma innego wyjścia. Generalnie Lis nigdy nie miał problemu z naginaniem panujących zasad, bardziej dbając o respektowanie własnego, lisiego kodeksu, niż jakiś przyjętych norm. Już jako dziecko miał dwie twarze - przy rodzicach wychowanka dobrego domu, pod ich nieobecność badając wszystkie zakazane sfery. W szkole także zbierał szlabany za nierespektowanie zasad, na (nie)jednym takim szlabanie lepiej poznał Jamiego… a później było tylko gorzej! No, taki Robin Hood. Niby wszystko fajnie, ale w sumie to banita. Woli jednak żyć w zgodzie z własną moralnością niż z panującym prawem, które nieustannie się zmienia i nie zawsze jest mądre. Chociaż przynajmniej stara się stwarzać pozory porządnego obywatela…
77. Jakie trzy przedmioty - oprócz różdżki - zabrałaby Twoja postać na bezludną wyspę? Bez czego nie mogłaby sobie poradzić?
Myślę, że z własnej woli Fox nie wybrałby się na bezludną wyspę. Zakładając, że bezludna wyspa nie byłaby wyspą bez życia - znaczy, że nie musiałby przymierać głodem - na pierwszym miejscu znalazłoby się lusterko dwukierunkowe, którego drugą parę pozostawiłby Oscarowi. Żeby sobie chłopak nie myślał, że pod nieobecność ojca można mu szaleć. Aby bawić się świetnie we własnym towarzystwie niezbędny okazałby się także zapas suszu z diablego ziela. To nie tak, że Fox nie potrafi się bez niego obejść - ale diable ziele to przyjemny dodatek do samotnych wojaży. Jeśli oczywiście zakładamy, że ta bezludna wyspa to zamierzone wakacje, a nie jakieś dozgonne wygnanie. Trzecią rzeczą byłby gramofon. Fox to meloman, a na dodatek miłośnik tańca, więc siedząc na tej bezludnej wyspie szlifowałby swoje rock’n’rollowe ruchy, wymyślał nowe kroki i zapewne mimowolnie nauczyłby się tekstu wielu piosenek, które wykonywałby później w gronie bliskich, racząc ich swym niezbyt melodyjnym głosem.
78. Jakie cechy najbardziej podobają się Twojej postaci u płci przeciwnej?
W dużej mierze pokrywające się z tymi, które sam posiada. Jeśli Fox miałby - ponownie - stracić głowę dla kobiety, to tylko takiej, która będzie dojrzała i świadoma swojej siły, pewna siebie, może nieco wojownicza. Wyróżniająca się, sposobem myślenia wyprzedzająca swoje pokolenie o dekadę, która wie czego chce i wytrwale dąży do celu. Nie interesują go ciche, ułożone panny, podobnie jak i te, które zatracają swoją kobiecość, przywdziewając przysłowiowe spodnie. Jednocześnie docenia u płci przeciwnej tę wrażliwą stronę - wyrozumiałość, opiekuńczość, namiętność. Ta ostatnia bardzo ważna. Zapraszam, zapraszam! Aha - tylko jak nie chcesz mieć ze mną dzieci, to lepiej nie pisz!
79. Jak Twoja postać traktuje skrzata domowego? Jak traktowałaby go, gdyby go miała?
Będąc jeszcze dzieckiem - i mając za przykład swego ojca - traktował skrzatkę swego (tfu!) rodu z wyższością godną arystokraty. Co gorsza - młodocianego, tak więc Gryzia stawała się obiektem przykrych psikusów, wyładowań złych emocji i żywą zabawką, bezwzględnie posłuszną, znoszącą najgorsze warunki. Kiedy myśli o tym teraz - jest mu wstyd, jednocześnie rozumie, że był dzieckiem, naśladującym zachowania otaczającej go rodziny, z którą w miarę upływu lat chciał mieć coraz mniej wspólnego. Choć nie czuje potrzeby posiadania skrzata domowego (z resztą, zbyt mocno związane są z kultem wyższych sfer), gdyby takiego spotkał, potraktowałby go - lub ją - tak, jak każde inne żywe stworzenie. Z szacunkiem, ale takim sprytnym, który w jakiś sposób angażowałby skrzata do wykonywania zadań. Fox doskonale zna ich naturę, wie, że posiadają wewnętrzną potrzebę usługiwania i nie chciałby im tej przyjemności odbierać.
80. Jaki znak zodiaku jest przypisany do Twojej postaci? Czy zgadzasz się z opisem? Czy pasowałby do niej inny? Jaki jest stosunek Twojej postaci do wróżb?
Niby lis, a jednak gryf. W większości się zgadza, poza drobnym szczegółem - z jednej strony Fox dobrze czuje się w centrum uwagi, ale w gruncie rzeczy tego nie potrzebuje. Ale może rzeczywiście taka już jego natura, że dzieje się to mimowolnie? Ma w sobie trochę estradowej ekstrawagancji, tajemniczości i bywa naiwny, wierząc w drugiego człowieka. Opiekuńczy, wyrozumiały, a w miłości nie znoszący odmowy… cóż, Lovegood niejednokrotnie tego doświadczyła. Jednak w równej mierze pasuje do niego opis odważnego, bezpośredniego i żądnego przygód żądlibąka. Dla Foxa to jednak nie robi większego znaczenia - do wróżb i astromagii ma stosunek raczej rozrywkowy, choć nie obojętny. Z pewnością nie zignorowałby wyraźnego sygnału, jakiejś mistycznej mocy, która pojawiłaby się na jego życiowej ścieżce, choć potraktowałby ją z chłodnym dystansem, w pierwszej chwili poszukując logicznego wyjaśnienia.
81. Jaką tajemnicę Twoja postać chciałaby odkryć?
Tajemnicę tego, jak oszukać algorytmy kostek, aby za każdym razem wyrzucały krytyczny sukces.
A tak bardziej poważnie i fabularnie… w obecnej chwili to najbardziej chciałby się dowiedzieć, kto jest tym całym Lordem Voldemortem, skąd się wziął, jak posiadł taką moc, jak zgromadził wokół siebie tylu wyznawców i co w zasadzie zmotywowało go to tego całego ambarasu, jakim są Rycerze Walpurgii i ogólne popełnianie mordów na niewinnych. Zaiste, ciekawy profil kryminalny!
Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
Lis jest dziki, lis jest dobry,
Lis Rycerzom obija mordy;
kto spotyka na Nokturnie Lisa,
ten na stryczku niedługo zwisa!
Gratulujemy zdobycia osiągnięcia:
ZŁOTY MYŚLICIEL II
Frederick Fox
Szybka odpowiedź