Viarmo Ignis Selwyn
Nazwisko matki: Nott
Miejsce zamieszkania: Crown Hill w hrabstwie Essex, Copped Hall – rodzinny dwór Selwynów
Czystość krwi: szlachetna
Status majątkowy: bogaty
Zawód: były pracownik Dep. Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów na misji dyplomatycznej w Norwegii, aktualnie pracownik tego samego departamentu w Wielkiej Brytanii
Wzrost: 185cm
Waga: 93kg
Kolor włosów: szatyn
Kolor oczu: szare
Znaki szczególne: wyróżniający go spośród tłumu ponadprzeciętny wzrost i atletyczna budowa ciała – będąca efektem podjętych wielu aktywności fizycznych
13 cala, dość sztywna, dziki bez, włos wozaka
Durmstrang
bóbr
martwe ciało kogoś bliskiego
sadzą, solą morską, piżmem
siebie na statku morskim podczas żeglugi
aktywnościami fizycznymi
Sokołom Z Heidelbergu
uprawiam żeglarstwo, pływanie, szermierkę, igram z ogniem
głównie wuja
Jai Courtney
Dzieciństwo
Na początku rodzi się iskra. Niegroźna, niewielka, niemogąca wyrządzić żadnej krzywdy. Potrafi tylko lekko ukłuć. Nawet nie poczujesz kiedy. Iskra ma imię – Viarmo. I drugie – Ignis. Ignis, bo przecież wywołuje go ogień Selwynów. Dziecko przychodzi na świat czerwcowego popołudnia. I dorasta jako jedyny chlopiec z trójki rodzeństwa – pomiędzy najmłodszą Lynn, a najstarszą lady Selwyn. Już w pierwszej chwili poddusza matkę towarzyszącym jego narodzinom żarem. To z niego wyłania się iskra. Nic szczególnego. To upalny, duszny dzień przesilenia letniego.
Z biegiem lat iskra przeradza się w mały płomień. Z początku posłuszna ogniu, z którego wyrosła – rodzicom, poddaje się ich woli. Z czasem nabiera własnego temperamentu. Swoją magię ujawnia podczas świątecznego śniadania. Młoda lady – najstarsza iskierka rodziny – usłużnie zajmuje miejsce przy stole. Mały lord Viarmo odkąd nauczył się raczkować, wymaga większej uwagi. Chwilę swoją aktywność wyładowuje na zawile owiniętym językiem wstęgi prezencie. Umysł dziecka rozwiązuje wyjątkowo skomplikowaną zagadkę. Ojciec w tym czasie może odpocząć. Siada obok matki, będącej przy nadziei. Kolejna iskra zostanie wypuszczona na świat w maju. Raptem słychać łagodny, dziewczęcy głos dziecka: „Mamo, choinka się pali” — mówi najstarsza iskierka, a mama uśmiecha się ciepło do dziewczynki — „Wiem, ładnie prawda?” — kobieta nie rozumie dziecięcego przekazu, dlatego mała dodaje z większą, niepodobną do siebie uporczywością — „Nie! Ona naprawdę się pali!”. Śmiech drugiego z dzieci – trzyletniego chłopca –
rozbija się w tym samym momencie po pomieszczeniu. Spojrzenie dorosłych padają na sylwetkę zastraszająco spokojnego, rozbawionego Viarmo. Drzewko płonie tuż nad jego głową. Ogień wzbija się w powietrze bardzo szybko, pnąc się po suchych gałęziach iglaka. Ignis dojrzewa do zabawy z prawdziwym ogniem.
Płomyk dorasta za szybko. Nabiera czerwoności i formy. To, co z początku dało się ujarzmić i kontrolować, narasta do własnego, indywidualnego charakteru. Kształtuje się, jako nieopanowany płomień. Chłopiec dojrzewa krnąbrny, nieokiełznany, bez poszanowania do autorytetów. Dziewięcioletni Viarmo przestaje się interesować naukami wpajanymi mu przez rodziców. Sztuka, muzyka, śpiew, taniec, wywołuje jego rozdrażnienie. Jest zbyt oporny i zażarcie wojuje o uwolnienie – pragnie swobody i spełnienia dziecięcego entuzjazmu wobec nutki czegoś… bardziej pochłaniającego. Zaczyna się złościć. Walczy z nudą. Płomień wrzący w żyłach trzaska, tli się nierównomiernie, łamie się i chybocze nierówno, nieposkromienie. Ignis wymaga nauki posłuszeństwa. Zanim chwyci go ognisty zryw, wtedy będzie już za późno, żeby zatrzymać jego porywistą naturę. Rodzice działają zapobiegawczo. Zapisują go do Durmstrangu, gdzie brat ojca ma sprawować nad dzieckiem opiekę.
Durmstrang słynie z ogromnej dyscypliny, a Gregory Selwyn, przesiąknięty surowością mroźnej Norwegii, wie jak pochłonąć dziecięcy bunt. Bardziej obiektywny, pozbawiony słabości wobec chłopca, którego widzi tylko raz do roku na święta, wpoi w niego więcej zasad i szacunku do osobistości. Sam jest przecież jedną z nich. Od kilkunastu lat urzęduje na stanowisku ambasadora Półwyspu Skandynawskiego. Będzie miał dojście aby bezpośrednio czuwać nad Selwynem i na miejscu nadzorować jego naukę. Zawczasu rodzice posyłają małego buntownika do wujka na naukę języka norweskiego.
Ognia nie gasi się ogniem, dlatego po Viarmo posyła się lód.
Edukacja
Ojciec wychowuje syna twardą ręką, ale jedenastoletni chłopiec, zesłany na Norwegię pod pieczę wuja, szybko uczy się, że tego dorosłego cechuje coś, czego brakuje rodzicielskiemu nadzorowi. Ogień starego kawalera nie ugina się tak łatwo pod naporem uporczywości dziecka. Własnego nie ma, więc od początku traktuje młodego chłopca jak dorosłego. A w starciu dwóch żarliwych języków ognia, płomień Viarmo jest jeszcze zbyt slaby by pokonać złączoną siłę dojrzałego ognia i lodu.
Początkowy bunt nie maleje w pierwszym okresie nauki. Te kilka wprowadzających miesięcy jest najcięższe. Tęsknota do rodziny trawi mu trzewia. Frustracje chłopiec wypluwa z siebie z żarliwością, stwarzając pobyt w Durmstrangu jeszcze trudniejszym. Oddalony od rodziców i siostry, o postępach w nauce najmłodszej Lucindy dowiaduje się tylko listownie w maju. Ta wieść podjudza jego żar i gorliwość. Uwolnione emocje, palą za sobą wszystko. Znajomości, chęci zdobywania wiedzy. Gdyby nie wpływy rodziny, problemy z asymilacją wywołałyby poważne konsekwencje. Wujek, podejmując odpowiednie kroki i wykorzystując swoje afilacje, na drugim roku nauki zapisuje Ignisa do Akademii Morskiej Durmstrangu, gdzie zdyscyplinowanie ma jeszcze większą wartość od tego, które przekazywanego im na zajęciach. Ciężka praca i morze hartuje buńczuczny jeszcze charakter chłopca. Woda z czasem przygasza ogień. Chociaż to tylko chwilowe rozwiązanie. Viarmo – choć zaczyna odnajdować się na statku, gdzie rygor i intensywny wysiłek stopniowo umacniają jego respektowanie zasad i autorytetów – dorasta daleko od ideałów rodziny. Rodzicom zależy na wpojeniu mu odpowiednich wartości. Wakacje spędza więc w domu, na edukacji artystycznej. Choć nie wykazuje zainteresowania sztuką i muzyką, cały czas uczony jest pokory i poszanowania do ideologii rodziny.
Z podlotka powoli wyrasta na młodego mężczyznę, zaczyna rozumieć więcej rzeczy. W czwartej klasie, dołączenie do reprezentacji instytutu ma być ukłonem w stronę rodziców. Już wtedy uczy się negocjacji. Jednoczesne połączenie tańca artystycznego ze sprawnością fizyczną, akrobatyką i porywistą naturą ognia jest pewnym kompromisem. Pozwala zaspokoić wcześnie wykrytą słabość młodzieńca do tego żywiołu, który identyfikuje go z rodziną. Wtedy Viarmo posiada już w sobie respekt do starszych i docenia przynależność do rodziny. Rozwija w sobie umiejętność rozporządzania swoim czasem. Akademię Morską, zaledwie rok uczestnictwa w Klubie Pojedynków, taniec z ogniem i nauki dyplomacji jakich wujek udziela mu w trakcie wolnych weekendów w instytucie, godzi wraz z pasją do dziedziny zaklęć. Czarna magia interesuje go w trochę innym stopniu niż wszystkich innych. Docenia ją za silne zaklęcia żywiołu ognia i te lubi praktykować. Czasami zdarza mu się puścić jakiś mebel z dymem, rzucając niekontrolowane zaklęcia z dziedziny czarnej magii, ale komu uczestniczącemu w reprezentacji instytutu się to nie przytrafia? Dojrzewa już, więc wie, że lepiej nie wspominać o tych incydentach rodzinie. Łatwiej powiedzieć, że akurat trenował. Jego zainteresowania sięgają bezpiecznie, nie dalej niż komuś wychowanemu w wartościach Selwynów wypada. Dlatego decyduje się nie martwić innych swoimi pasjami. Nie kłamie, tylko uczy mijać się z prawdą. Jak wszyscy w rodzinie. Dyplomację ma zapisaną we krwi.
Już w szkole, za sprawą wpływu wujka, zaczyna interesować się sytuacją społeczną nie tylko w Norwegii, ale też w Anglii. Wspomina o tym w listach, że otwarcie Komnaty Tajemnic budzi w nim lekki niepokój. Odległość, jaka dzieli go od rodziny, pozwala mu docenić jej wartość jeszcze bardziej. Dlatego martwi go, że Lucinda uczęszcza do szkoły, w której życie niewinnych jednostek jest zagrożone. On może się czuć bezpiecznie. Po Grindelwaldzie w Durmstrangu został tylko znak na ścianie. Nic więcej. Konflikty w Anglii, niby nie powinny go dotyczyć, mimo to strach o bezpieczeństwo rodziny utwardza więź jaką darzy swoich bliskich. Oddycha z ulgą, kiedy udaje się schwytać sprawcę wielkich krzywd jakie miały miejsce w Hogwarcie. Z roku na rok, wracając do Anglii na wakacje, nabiera coraz więcej masy. Z chłopca, przeradza się w mężczyznę. Podjęte w szkole liczne aktywności — żeglarstwo, szermierka, pływanie i krótka nauka latania na miotle — budują mu rzeźbę. Niedługo przerasta wzrostem nawet ojca. Przy matce i siostrach wygląda niczym masywna sekwoja.
Sam szkołę opuszcza ze szczególnie dobrymi wynikami z dziedziny zaklęć i obrony przed czarną magią. Nikogo to nie dziwi. Jako jeden z nielicznych, nie daje się zwariować hipnotycznej naturze mrocznej magii. Znacznie chętniej przyswaja jej ujarzmianie. Dla kogoś kto często spopielał zaklęciami przestrzeń wokół siebie, nauka poskromienia czarnej magii (którą zna już od strony praktycznej) wydaje mu się czymś naturalnym, czego nie może przegapić na etapie swojego rozwoju. Zresztą podczas licznych starć w Klubie Pojedynków, zawsze znacznie lepiej idzie mu obrona niż atak.
Szkołę opuszcza z dumą, ale też lekką tęsknotą do ukochanych aktywności. Później zaczyna się już dorosłość.
Dorosłość
Z dojrzałością przychodzi poświęcenie. Rodzina niesie ze sobą nadzieje wcielić go w wielopokoleniowy interes – konstruowanie fajerwerków, ale wujek, już wcześniej przygotowywał go do pracy w dziedzinie politycznego porozumienia pomiędzy państwami. Pobrane nauki retoryki, wiedza o społeczeństwie, historia rozwoju magicznego i bieżących wydarzeń, sprawia, że Viarmo znacznie lepiej sprawdza się w dyplomacji. Staż w Ministerstwie Magii kończy w Norwegii, gdzie sprzyja mu wiedza o kraju, jego kulturze i tradycjach. Przygotowanie wujka i znajomość języka rosyjskiego, jakiego nauczył się w szkole od swoich kolegów pochodzenia rosyjskiego, daje mu dobry start. Rozmowę kwalifikacyjną przechodzi bez większego problemu. Schody zaczynają się później, kiedy okazuje się, że choć posiada pewne cechy wyrodnego kłamcy, inni mają ich więcej. Chcąc się wybić spośród innych stażystów, niechęć do bezpodstawnego manipulowania faktami i rzeczywistością, nadrabia słowem, odpowiednią strategią i głęboką wiedzą o podłożu historycznym. Wyrabia sobie swoje zdanie o bieżących wydarzeniach, opierając się na wartościach wcielonych mu przez rodzinę. Z czasem, kończąc staż, odnajduje się na misji dyplomatycznej w Norwegii. Korzystając z pleców wujka, z ramienia Anglii pełni odpowiednie funkcje w Norwegii. Tak przebiegają mu najbliższe lata dorosłości. Brakuje mu nieco aktywności fizycznych, dlatego nie pozwala mięśniom się zastać. Zahartowane ciało odnajduje rozluźnienie na morskich rejsach, jakie pokonuje w charakterze załoganta, spływając na święta do rodziny w Anglii.
Wyjątkowo niechlubnie wypowiada się o zaostrzającej się tam polityce antymugolskiej. Wieść o nagłych zmianach w rodowitym kraju, popycha go do powrotu do domu. Wojna czarodziejów, napływ popleczników Grindelwalda i wzrastające niepokoje społeczne, szczególnie te dotyczące zaostrzającej się polityki antymugolskiej, budzą w prawie trzydziestoletnim mężczyźnie już nie tylko przezorność i ograniczone zaufanie. Dystans, jaki wcześniej pomagała mu nabierać do sytuacji społecznej w Anglii odległość od kraju, zaciera się z momentem, w którym polityka zaczyna realnie wpływać na członków jego rodziny. Nie dzieli już tylko społeczeństwa mugoli i czarodziejów, ale zaczyna dzielić szlachetne rody, zgodnie z poglądami politycznymi. Te z kolei niepokojące zmiany, źle wpływają na stosunki rodowe czarodziejskich rodzin. Nauki jakie Viarmo wynosi z domu, karzą mu patrzeć na problem z rożnych perspektyw. Chociaż nie darzy mugoli większą sympatią niż jakiegokolwiek czarodzieja, potrafi rozpatrywać sytuację z ich punktu widzenia. Dostrzega hipokryzję czarodziejów i zagrożenie jakie ze sobą niesie wąska perspektywa patrzenia – tak samo dla mugoli, jak i dla świata czarodziejskiego. Choć większość życia spędza za granicą, wraca do kraju. Do rodziny. Uspokoić swoje sumienie.
Ze znajomościami w Departamencie Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów, pracę dostaje tam stosunkowo łatwo. Zdegradowany do zwykłego pracownika, jest gotowy do tego poświęcenia. Byle tylko mieć pewność, że będzie mógł zapewnić rodzinie bezpieczeństwo.
Życie uczy go, że trzeba być gotowym do wyrzeczeń. Jako na jedynym synu spośród trójki rodzeństwa, na niego pada większa presja i odpowiedzialność.
Statystyki i biegłości | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 15 | +3 (różdżka) |
Zaklęcia i uroki: | 5 | +2 (różdżka) |
Czarna magia: | 10 | Brak |
Magia lecznicza: | 0 | Brak |
Transmutacja: | 0 | Brak |
Eliksiry: | 0 | Brak |
Sprawność: | 12 | Brak |
Język | Wartość | Wydane punkty |
Język ojczysty: angielski | II | 0 |
rosyjski | I | 1 |
norweski | II | 3 |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty |
Anatomia | I | 2 |
Historia Magii | III | 10 |
Kłamstwo | II | 5 |
ONMS | I | 2 |
Retoryka | IV | 20 |
Silna wola | III | 10 |
Spostrzegawczość | II | 5 |
Zielarstwo | I | 2 |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty |
Szlachecka etykieta | I | 0 |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty |
Brak | - | 0 |
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty |
Muzyka (wiedza) | I | 1 |
Muzyka (śpiew) | I | 1 |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty |
Latanie na miotle | I | 1 |
Pływanie | I | 1 |
Szermierka | I | 1 |
Taniec balowy | I | 1 |
Taniec z ogniem | I | 1 |
Żeglarstwo | II | 7 |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty |
Brak | - | 0 |
Reszta: 1 |
Różdżka, sowa
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Viarmo Selwyn dnia 20.08.17 12:26, w całości zmieniany 3 razy