Lirienne Blythe
AutorWiadomość
Wartość żywotności postaci: 205
żywotność | zabronione | kara | wartość |
81-90% | brak | -5 | 166-185 |
71-80% | brak | -10 | 146-165 |
61-70% | zaklęcia z st > 90; potężne ciosy w walce wręcz | -15 | 125-145 |
51-60% | silne ciosy w walce wręcz | -20 | 105-124 |
41-50% | blokowanie ciosów w walce wręcz i kontratak | -30 | 84-104 |
31-40% | metamorfomagia, animagia | -40 | 64-83 |
21-30% | uniki, legilimencja, zaklęcia z ST > 70 | -50 | 43-63 |
11-20% | teleportacja (nawet po ustaniu zagrożenia), oklumencja, odskoki w walce wręcz | -60 | 23-42 |
1-10% | Postać odczuwa skrajne wycieńczenie i musi natychmiast otrzymać pomoc uzdrowiciela, inaczej wkrótce będzie nieprzytomna (3 tury). | -70 | 2-22 |
0 | Utrata przytomności |
Sybille & Reinhold Blythe
Matka urodzona w dumnym rodzie Lestrange, w czasach swojej młodości została okaleczona na twarzy. Bruzdowatą bliznę na boku policzka wywołał wypadek, podczas którego spadla z hipokampusa i wylądowała w odmętach wody, ścierając się z jadowitą, atakującą ją ciamarnicą.
Wydana została za Reinholda Blythe, będącego przyjacielem rodziny i jednocześnie handlarzem, sprzedającym im najbardziej dostojną i precyzyjnie wykonaną biżuterię. Z biegiem lat ich uczucie dojrzewało między nimi, choć ostatnio przechodzą kryzys, spowodowany narastającym, rodzinnym szaleństwem byłej lady Lestrange.
Wydana została za Reinholda Blythe, będącego przyjacielem rodziny i jednocześnie handlarzem, sprzedającym im najbardziej dostojną i precyzyjnie wykonaną biżuterię. Z biegiem lat ich uczucie dojrzewało między nimi, choć ostatnio przechodzą kryzys, spowodowany narastającym, rodzinnym szaleństwem byłej lady Lestrange.
Mieszek z zielem
Nieznanego pochodzenia ziele, bądź inne świństwo. Prawdopodobnie wyhodowane we Francji, podarowane jej przez Quinlana po jego powrocie do kraju. Specyfik o niewiadomych właściwościach. Zawartość mieszka jest już prawie pusta. Zmagazynowana na cięższe czasy leży ukryta w szufladzie biurka londyńskiego mieszkania i czeka, zapakowana w elegancki, skórzany mieszek.
Czarodziejskie papierosy
Zawsze noszon w kieszeni peleryny kilka do kilkunastu sztuk czarodziejskich papierosów. Zwykle Iskry, czasami zastępowane przez Stibbonsy, rzadziej czarodziejskie papierosy dla pań, za których egzotycznym, słodkim zapachem Lirienne nie przepada. Fajki schowane są w specjalnej, niewielkiej, skórzanej, czarnej tubie z uchylanym wiekiem.
Meph
Meph to stara sowa, jaką Lirienne nabyła w pierwszym roku nauki w Hogwarcie. Za dnia mocno rozleniwiony i ospały, nieskory do współpracy. Aktywny głównie nocą z kolei jest niełatwy do przywołania. Jego żółte ślepia wyrażają zwykle wyraźną niechęć do roznoszenia listów i znużenie tym zajęciem, pomimo wyszkolenia w tym zakresie. Z biegiem lat przyswoił sobie zwierzchnictwo Liry, choć wobec innych nadawców listów najczęściej bywa arogancki. Swoje lekceważenie wyraża w hukaniu przypominającym syczenie oraz ostentacyjnym czyszczeniem piór, czy też wzbijaniem skrzydeł w powietrzu jeszcze przed obciążeniem go ciężarem listu.
Gość
Gość
Gość
Gość
3 kwietnia ▲ Yvette Blythe ▲ Ivey Alley 28, Salon
"— Nie zauważyłaś? — zawiesiła ton, łykając deszczówkę spijaną z własnych warg. Woda ociekała jej z szaty wprost na wypastowaną posadzkę, a cienki jej strumień skapywał na smukłe kobiece ramię, na które falą spłynęły czarne, jak smoła włosy — Zerwała się burza. — Chociaż mówiła o szalejącym na dworze wirze powietrza, wzrok utkwiony miała na kartce papieru przytrzymywanej przez Yvette. Chociaż nie potrafiła jej odczytać, bardzo dobrze rozpoznawała pismo. — I to nie jedna."
6 kwietnia ▲ Susanne Lovegood ▲ Księgarnia Beedle'a
"Dzwonek zadźwięczał irytująco nad jej głową, zwiastując jej wejście, które zdawała się negować, poprzez momentalne zniknięcie pomiędzy regałami. Miała nadzieję czmychnąć przed oczami ciekawskiej klienterii. Zamiast tego ciekawość dopadła ją. — Lovegood — nazwisko wypowiedziała nie bez nutki zawartej w nim goryczy — A Ciebie stać chociaż na jeden z zawartych tu tytułów?"
18 kwietnia ▲ Lyra Travers ▲ Korytarz w Mungu
"— Idź do Munga, mówił. To tylko chwila, mówił. Matce nie pomożesz? Ja już nie mam matki. Nikt go nie informował? — Jączyła pod nosem, kilka razy trzeci raz wstrząsając magicznym papierosem w celu automatycznego zapłonu. (...) Papieros jak nie chciał się odpalić, tak nie odpalał się dalej. Zamiast tego, z gałęzi korytarza słychać było kroki, które Lirienne ignorowała, z uporczywością puszka pigmejskiego próbującego wywlec gile z nosa, starając się wygrać batalię z fajką."
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Lirienne Blythe dnia 16.08.17 17:51, w całości zmieniany 4 razy
Gość
Gość
1 maja ▲ Quinlan Runcorn ▲ Śmiertelny Nokturn 18/1
"Aktualnie z żałością oparła się o ścianę obok drzwi, wyciągając w jego kierunku dłoń ze ściśniętym w środku mieszkiem wypełnionym po brzegi oszukanym tytoniem. Jednocześnie głowa, z odkrytym właśnie światłowstrętem, uciekła jej w przeciwnym kierunku, kiedy przymknęła oczy, w ucieczce przed bardzo skąpym snopem światła, rozpraszającym się w panującym w pomieszczeniu zaduchu i papierosowej mgle. Pomieszczenie było pogrążone w absolutnym mroku, nawet niewielkie światło przyprawiało ją teraz o migrenę."
11 maja ▲ Rhysand Scrimgeour ▲ Czarny Kot
"— Rhysand — burknęła w końcu, krztusząc się albo dymem, albo tym imieniem. — Jak bardzo musiałeś się stoczyć, żeby znaleźć się w tym miejscu? Razem ze mną — prychnęła, wypuszczając resztkę oparów na bok, obok twarzy mężczyzny — Mam dla Ciebie trzy słowa. Zgadnij jakie. "
14 maja ▲ Jayden Vane ▲ Czerwona Polana
"Na ziemi naznaczonej krwią i upodleniem wielu ludzi, nie spodziewała się spotkać żadnej osoby. A już na pewno nie mężczyzny. I nie takiego, którego głębia oczu i dziwnego spojrzenia, budziłaby dziwne, nieprzyjemne i niepokojące mrowienie na jej ciele. Tak, jakby spodziewała się, że zaraz… stanie się coś niedobrego."
15 maja ▲ XXX ▲ Ukryty tunel
"Dawno nie czuła już tego przyjemnego mrowienia w palcach i podniecenia wielką, roztaczającą się wokół niej niewiadomą. Chociaż wydawała się spięta, w nerwach zaciskając palce na różdżce, w rzeczywistości to nie był stres. Zdawała się pobudzona chociaż chwilowym, wiszącym nad nią, hipnotyzującym ją ryzykiem, jakie wypełniało jej cia"
Gość
Gość
Lirienne Blythe
Szybka odpowiedź