Axel Atkinson
Nazwisko matki: Pinkstone
Miejsce zamieszkania: Londyn
Czystość krwi: półkrwi
Status majątkowy: średniozamożny
Zawód: uzdrowiciel
Wzrost: 183 cm
Waga: 84 kg
Kolor włosów: czarny
Kolor oczu: czarny
Znaki szczególne: wysoki wzrost
12 cali, giętka, drzewo akacjowe, włos jednorożca
Ravenclaw
kot syberyjski
wodospad
czysta pościel, metal
widzi siebie jako wynalazcę leku na wszystkie choroby
eliksiry, zielarstwo
Strzały z Appleby
boks
radio WWN
Simon Nessman
Wojna nie dotyka Axela osobiście, ale to nie znaczy że jego rodzicom udaje się go całkowicie uchronić przed okropnościami wojny.
Była późna zima i roztopy powoli odkrywały brud ziemi. Do dziesiątych urodzin Axlowi brakowało dwóch tygodni. Z tej okazji jego matka dała mu parę złotych monet i pozwoliła pójść samemu do sklepu w miasteczku, żeby chłopiec wybrał sobie prezent. Ale co innego przyciągnęło uwagę chłopca. Trudno było niezauważyć gigantycznego statku transportowego, który dokował w porcie. Axel nigdy nie widział tak ogromnego -- i tak brzydkiego -- statku i jak połowa miasteczka, poszedł na nabrzeże aby lepiej się przyjrzeć temu gigantowi. Przeciskając się między ludźmi, Axelowi udało się znaleźć w pierwszy rzędzie oczekujących na to co miało ze statku nadejść.
Zapewne gdyby Axel widział jaki widok zaraz ujrzy, grzecznie poszedłby do sklepu i zapomniał o transportowym gigancie.
Trap statku został opuszczony a z niego, jeden z drugim, zaczęli schodzić żołnierze, którzy byli zmuszeni wrócić z frontu, bo ich obrażenia nie pozwalały na to aby dalej walczyć. Widok obciętych kończyn, blizn i bandaży przyprawił chłopca o ból brzucha, ale kiedy odwrócił się z chęcią ucieczki, okazało się że jego droga jest zablokowana przez tych, którzy na żołnierzy czekali. Zwarci, stali jeden przy drugim, wypatrujący swoich braci, ojców, mężów.
Nikt nie przejmował się spanikowanym dziewięcioletnim chłopcem.
To wydarzenie wpłynęło na Axela i ukształtowało go. Po pierwsze, już nigdy nie zboczył z raz wyznaczonej ścieżki, co sprawia że każda spontaniczna propozycja spotyka się z grymasem niezadowolenia z jego strony. Po drugie, Axel odkrył że nie lubi przemocy -- a może raczej jej fizycznych efektów i chciałby umieć te efekty niwelować lub naprawiać. Po trzecie, chłopiec zaczął wyrastać na pacyfistę.
Hogwart uczy Axela o wiele więcej niż tylko podstawowych przedmiotów, magii, eliksirów i zielarstwa. Jest to przede wszystkim nauka tego jak bardzo świat jest różnorodny i jak często przeciwieństwa nie idą w parze -- a częściej nie mogą się znieść.
"Od was, prefekci, zależy czy każde nowe pokolenie młodych czarownic i czarodziejów będzie się w szkole czuło jak w domu czy będzie marzyło żeby do domu jak najszybciej wrócić," powiedział jeden z profesorów na spotkaniu z prefektami i Axel przytaknął zdecydowanie. Dopiero co został prefektem, ale miał jasną wizję tego jak będzie chciał swoje nowe przywileje wykorzystać. Minęło kilka lat od śmierci Albusa Dumbledore'a a Axla ogarniał coraz większy niepokój. Zadanie, jakie sobie wyznaczył, sprowadzało się do zapewnienia spokoju ducha młodszym uczniom.
***
"Kto to napisał?" Axel spytał ostro, patrząc na grupę Ślizgonów siedzących przy długim stole we Wspólnej Sali. "Jeśli sądzicie że się nie dowiem kto to zrobił i że nie spotka go za to kara, mylicie się," prefekt dodał, cały czas wskazując na wyryte w drewnie słowo "szlama". Jego ręką się trzęsła, ale nie ze strachu, tylko ze złości. "Mówcie!" chłopak w końcu ryknął, na co podszedł do niego jeden z prefektów Slytherinu. "To jest mój dom i radzę ci nie podnosić na nich głosu. Jeżeli nikt się nie przyznaje, to znaczy że żadne z nich tego nie zrobiło. Radzę poszukać winnych wśród swoich kolegów i koleżenek," Ślizgon niemalże syknął na Axla, blokując mu drogę do stołu -- i do uczniów.
Przez moment Axel gryzł wargę, zanim w końcu się wycofał, "Takie zachowanie jest niedopuszczalne," stwierdził na koniec, już nie taki pewny siebie, i odszedł.
Po raz kolejny Axel wykazuje pewną pasywność wobec tego co się wokół dzieje, ponieważ mimo ukształtowanych przekonań o równości wszystkich w społeczności czarodziejskiej i plakietki prefekta, zdarza mu się chować głowę w piasek.
Mając magiczną matkę i ojca, który nigdy nie miał różdżki w ręku, mimo wszystko Axel dorastał w przekonaniu że jest czarodziejem. Albert, ojciec Axla, jest właścicielem małego sklepu i zajmuje się wytwarzaniem butów, co w gruncie rzeczy jest bardzo mugolskim zajęciem. Mężczyzna trzyma w sekrecie to kim jest jego żona i kim stał się jego syn.
Helena machnęła różdżką i trzy talerze uniosły się w powietrzu, by po chwili miękko wylądować na stole. Kolejne machnięcie różdżką i na obrusie wylądowały kubki i sztućce. Albert stał obok swojej żony, okulary zsunęły mu się na koniec nosa, ale mężczyzna był zbyt zajęty krojeniem pieczeni żeby przejmować się takimi detalami jak spocony nos i ześlizgujące się okulary. “Pomóc ci najdroższy?” Helena spytała swojego męża wycierając ręce w ściereczkę. “Nie, nie. Ty nakryłaś do stołu, ja mogę chociaż pokroić dla nas mięso,” Albert powiedział z uśmiechem a czarownica tylko wzdychnęła głęboko. “To żaden problem, jedno machnięcie różdżką…” kobieta zaczęła mówić, ale jej mąż tylko potrząsnął głową. “Każdy z nas robi to co może środkami które są dla niego dostępne. Axel! Obiad gotowy!” Albert zawołał syna.
Młody Atkinson wszedł do jadalni i wciągnął głęboko powietrze, “Pachnie wspaniale. Twoja robota, tato?” chłopak spytał, poklepując swojego ojca po plecach. “Twoja matka bardzo pomogła, nakryła do stołu,” mężczyzna odpowiedział ze śmiechem, a reszta rodziny dołączyła.
Ogólna wesołość trwała przez cały obiad i dopiero przy deserze wydarzyło się coś niespodziewanego. Mała szara sowa wylądowała za oknem. Axel zmrużył oczy i powoli wstał od stołu. Oczekiwał listu od kilku dni, ale kiedy list w końcu przyszedł, podejście do okna było trudniejsze niż się spodziewał. W końcu odwiązał przesyłkę od nóżki sowa, która natychmiast wystartowała. Odprowadzany wzrokiem swoich rodziców, chłopak usiadł z powrotem na krześle i delikatnie otworzył kopertę.
W kompletnej ciszy, w ustany ściśniętymi w ciasną linię, Axel przeczytał list. Już na początku napięcie ustąpiło a na jego twarzy pojawił się uśmiech. “Za kilka tygodni zaczynam trening Uzdrowicielski,” oświadczył chłopak i położył list na stole. Helena klasnęła w dłonie i podniosła różdżkę, “Jest co świętować! Accio szampan, accio kieliszki do szampana!” kobieta powiedziała zaklęcie a Albert wyciągnął rękę i poklepał swojego syna po dłoni. “Brawo. Pierwszy doktor w rodzinie, jestem bardzo dumny!” powiedział i pokiwał głową. “Może to i lepiej, jedna osoba znająca się na wytwórstwie różdżek wystarczy. A chyba i tak trochę cię nauczyłam,” Helena dodała, wznosząc kieliszek z szampanem. “Wystarczająco,” Axel potwierdził, odnosząc się do swojej podstawowej wiedzy różdżkarskiej. “Talent magiczny masz po matce, a po ojcu? Irlandzką duszę, mam nadzieję!” Albert powiedział ze śmiechem, choć prawda była taka że Axel w niczym nie przypominał wesołego i otwartego ojca, a jedyne co łączyło go z ojczyzną Alberta to podstawowa znajomość języka, która i tak na wiele mu się nie przydawała.
Pomimo braku magicznej kropki krwi, Albert nie bał się żony ani syna, a Axla wspierał we wszystkim.
Axel kończy szkołę zanim jej dyrektorem zostaje Gellert Grindenwald, ale to nie znaczy że nie zauważa tego co się wokół niego. Jako czarodziej w którego rodzinie byli mugle i mugolaki, Axel stara się nie wchodzić nikomu w paradę. Zatrudnia się w szpitalu Św. Munga gdzie szkoli się uzdrowiciela.
"Co my tu mamy?" Axel wpadł na oddział i w biegu złapał gumowe rękawiczki, które zręcznym ruchem wsunął na dłonie. Ale gdy tylko podchodzi do łóżka na którym leży młoda kobieta, zdaje sobie sprawę że jego pomoc na nic jej się nie przyda. "Ta kobieta nie żyje," stwierdził skonsternowany, zanim dostrzegł drugą postać. Młody mężczyzna opierał się o ścianę i wyglądał jakby chciał się w nią wtopić. "Czy to pan ją przyniósł?" Axel spytał marszcząc brwi. Jego wzrok zatrzymał się na mężczyźnie, podczas gdy ręce pociągnęły za prześcieradło i zakryły twarz dziewczyny. "Co się wydarzyło?" uzdrowiciel spytał ponownie, ale czarodziej tylko potrząsnął głową.
To czego Axel nie był się w stanie dowiedzieć od mężczyzny, dowiedział się kilka dni później. Kobieta była słabszej krwi a jej śmierć była morderstwem dokonanym na niej na oczach jej przyjaciela, który albo nie mógł albo nie chciał nic zrobić. Po raz kolejny wojna doknęła Axela i po raz kolejny niewiele mógł zrobić by coś zmienić.
Trening uzdrowicielski jest bardzo wyczerpujący, nawet dla byłego Krukona. Chcąc nauczyć się jak najwięcej, już na początku kursu Axel przeprowadza się do Londynu, gdzie wynajmuje pokój w mieszkaniu niedaleko szpitala. Rzadko widuje pozostałych mieszkańców, jest przede wszystkim skoncentrowany na nauce i spędza w szpitalu większość czasu. Życie towarzyskie, i tak ubogie już w czasach Hogwartu, teraz praktycznie przestaje istnieć.
Axel wszedł do mieszkania cicho, nie chcąc nikogo obudzić. Był piątek, chwilę po północy a on właśnie skończył dyżur w szpitalu. Ale gdy tylko zdjął buty, uświadomił sobie że nienadzwyczajna śpią. W kuchni było parę osób, którzy najwyraźniej nie usłyszeli jak wszedł do środka.
To nie jest tak że młody czarodziej chciał podsłuchiwać, ale gdy tylko zorientował się że rozmowa dotyczyła jego, trudno mu było pójść do swojego pokoju.
“Ten uzdrowiciel…” powiedziała jakiś kobiecy głos. “Uzdrowiciel podczas treningu,” ktoś inny ją poprawił (Axel rozpoznał w nim młodego pracownika Ministerstwa Magii, który zajmował inny pokój w mieszkaniu). Towarzystwo zachichotało, a kobieta kontynuowała. “No wiec on. Nigdy go nie ma. Kiedyś chciałam zaprosić go na kawę, bo jest przystojny. Jest, nie zaprzeczaj!” znowu chichoty, “Ale jest taki mroczny i nietowarzyski, że nawet nie wiem o czym miałabym z nim rozmawiać. Bo słuchać o krwi i śmierci bym nie chciała,” kobieta zakończyła. “Betty, tylko byś czas zmarnowała. Mam wrażenie że jedyne towarzystwo które mu odpowiada to on sam. Liczę na to że jak tylko zakończy staż i zostanie Uzdrowicielem to się stąd wyniesie,” współlokator Axla zakończył.
Młody czarodziej bił się z myślami czy wejść tam i przyznać że wszystko słyszał, skonfrontować się z towarzystwem, ale w gruncie rzeczy nigdy nie był dobry w konfrontacji a oni mieli racje - kurs pochłaniał go tak bardzo, że stał się samotnikiem. A mówienie prawdy, jak bardzo by nie bolało, nie było przestępstwem.
Chicho, na płacach, Axel poszedł do swojego pokoju i zamknął drzwi.
Po tym wydarzeniu Axel zaczął zwracać większą uwagę na ludzi z którymi pracował i można powiedzieć że z paroma z nich się zakumplował. Daleko jednak było do przyjaźni oraz do tego, by Axla zacząć nazywać duszą towarzystwa.
Dla kogoś który nie lubił przemocy i dla którego widok krwi która była efektem ataku innego człowieka była najgorszą wizualizacją upodlenia, hobby Axla jakim był boks było niemałym zaprzeczeniem. Jednak chłopak nigdy nie ćwiczył na ludziach, a na workach
Axel uderzał worek raz po razie, pot lał mu się po twarzy i plecach. “Z kim tak walczysz?” usłyszał głos za swoimi plecami. Ostatnie uderzenie minęło cel o kilka cało i rękawica ześlizgnęła się po worku a Axel stracił równowagę. Łapiąc się worka, mężczyzna odwrócił się. Na przeciw niego stał niższy chłopak, umięśniony i lekko barczysty. Uśmiechał się szeroko. Axel mrugnął oczami, lekko zdezorientowany, “Z nikim nie walczyłem. To tylko ćwiczenie,” wytłumaczył, wycierając pot z oczu. “Jak będziesz chciał powalczyć z kimś na serio, pytaj o Patricka,” blond mężczyzna mrugnął i odszedł, zostawiając oszołomionego Axla na środku sali.
Właśnie tak Axel zdał sobie sprawę że mężczyźni mogą być równie fascynujący jak kobiety.
Axel cały czas szuka wspomnienia który pozwoli mu rzucenie tego zaklęcia.
Statystyki i biegłości | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 3 | Brak |
Zaklęcia i uroki: | 6 | +1 (różdżka) |
Czarna magia: | 0 | Brak |
Magia lecznicza: | 15 | +4 (różdżka) |
Transmutacja: | 0 | Brak |
Eliksiry: | 9 | Brak |
Sprawność: | 7 | +5 (waga) |
Język | Wartość | Wydane punkty |
Język ojczysty: angielski | II | 0 |
irlandzki | I | 1 |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty |
Anatomia | V | 35 |
Zielarstwo | III | 10 |
Kłamstwo | I | 2 |
Historia Magii | I | 2 |
Astronomia | II | 5 |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty |
Szczęście | I | 5 |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty |
Brak | - | 0 |
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty |
Różdżkarstwo | I | 1 |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty |
Boks | II | 7 |
Latanie na miotle | II | 7 |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty |
Genetyka (jasnowidz, półwila, wilkołak lub brak) | - | 0 |
Reszta: 0 |
różdżka
Ostatnio zmieniony przez Axel Atkinson dnia 05.09.17 15:12, w całości zmieniany 4 razy
Witamy wśród Morsów
historia ingrediencji