Pokój Antonina
Strona 2 z 2 • 1, 2
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Pokój Antonina
Pokój Antonina znajduje się na poddaszu nad sypialnią jego rodziców. Niewielki, ciemny, wręcz klaustrofobiczny - dokładnie taki w jakim najlepiej czuje się mały Dolohov. Jedynym pogodnym akcentem jest kolorowa narzuta na łóżku, uszyta przez Maszę, która chciała nadać niewielkiemu pomieszczeniu odrobinę charakteru. W pokoju najczęściej panuje względny ład i porządek, bo Antonin po prostu mało w nim przebywa. Za to pod łóżkiem i pod poduszką skrywa się mnóstwo jego skarbów.
203 - 25 = 178
Odetchnęłam lekko przymykając oczy. Przynajmniej się przyznał do kłamstwa, chociaż powinien wiedzieć, że na to nie pozwalałam. Spojrzałam więc na niego surowo, starając się mocno ukryć uśmiech na swojej twarzy wywołany jego niepewnością i jakże dziecięcym powodem całego kłamstwa.
- Wystarczyło poprosić - zauważyłam.
Nic nie mówiłam czy dostanie ode mni to mleko czy nie, byłam słabą kluską, więc pewnie zmięknę pod wpływem jego spojrzenia i zrobię mu cały kubek. Nigdy przecież mu niczego nie żałowałam. Ale było mi przykro, że zamiast po prostu powiedzieć, że czegoś chce, to wolał sięgnąć po kłamstwo. Kto go tak wychował? Skąd brał przykład? Na pewno nie ode mnie. Już gdzieś w mojej głowie pojawiał się plan, że będę musiała porozmawiać o tym z Siergiejem. I pewnie dalej kontynuowałabym tę rozmowę z synem, na temat jego postępowania i dlaczego wolę aby został w domu mimo tego, że było mi przykro jak mnie potraktował i co mi powiedział. Ale te cholerne ptaki! To naprawdę bolało, byłam wystraszona, zdezorientowana, a wbijające się dzioby i pazury w moją skórę dawały mi w kość. Czułam jak łóżko przestaje się uginać pod naporem syna, potem czułam jak zbliżył się do mnie i próbował mi pomóc. Starałam się go odepchnąć, aby nie stała mu się żadna krzywda. Nie chciałam, aby te okropne stworzenia zrobiły mu coś złego. Był moim ukochanym synem, oczkiem w głowie, broniłabym go własną piersią, nawet jeśli wiązało się to z brutalnym atakiem zwierząt. Leżałam na jego łóżku nie mając sił aby zareagować, tych ptaków było tak bardzo dużo, a ja myślałam tylko o tym by zasłonić twarz, aby nie wydłubały mi oczu. Idąc z przyciśniętą poduszką do twarzy mogłabym spaść ze schodów i jedynie bardziej się uszkodzić. Słyszałam kroki syna, potem jego krzyki, gdy zbiegał ze schodów wołając ojca oraz wujka. Któryś z nich w końcu zareaguje na wołania małego Antoniego, a ja nie miałam sił na więcej niż machanie rękoma co jakiś czas mając nadzieję, że to pomoże. Nie pomagało, a ja płakałam w poduszkę jak dziecko nie będąc w stanie zliczyć ile razy zostałam już dziabnięta. Ile mam ran na swoim ciele. Byłam pewna, że był to wynik anomalii przecież Antonin nie potrafił rozmawiać ze zwierzętami i chyba nie byłam aż taką okropną matką, aby ściągał atak specjalnie. W to nigdy nie uwierzę. Nie byłam na niego zła, chociaż sprawił, że działa mi się krzywda, to nie czułam do niego żalu. To przecież tylko małe dziecko. Wtulałam się w poduszkę czekając aż Anonin wróci z pomocą, prędzej jednak ptaki same odleciały zostawiając mnie poranioną i zakrwawioną. Na chwiejnych nogach zeszłam na dół, gdzieś mieliśmy maść na rany.
zt oboje
Odetchnęłam lekko przymykając oczy. Przynajmniej się przyznał do kłamstwa, chociaż powinien wiedzieć, że na to nie pozwalałam. Spojrzałam więc na niego surowo, starając się mocno ukryć uśmiech na swojej twarzy wywołany jego niepewnością i jakże dziecięcym powodem całego kłamstwa.
- Wystarczyło poprosić - zauważyłam.
Nic nie mówiłam czy dostanie ode mni to mleko czy nie, byłam słabą kluską, więc pewnie zmięknę pod wpływem jego spojrzenia i zrobię mu cały kubek. Nigdy przecież mu niczego nie żałowałam. Ale było mi przykro, że zamiast po prostu powiedzieć, że czegoś chce, to wolał sięgnąć po kłamstwo. Kto go tak wychował? Skąd brał przykład? Na pewno nie ode mnie. Już gdzieś w mojej głowie pojawiał się plan, że będę musiała porozmawiać o tym z Siergiejem. I pewnie dalej kontynuowałabym tę rozmowę z synem, na temat jego postępowania i dlaczego wolę aby został w domu mimo tego, że było mi przykro jak mnie potraktował i co mi powiedział. Ale te cholerne ptaki! To naprawdę bolało, byłam wystraszona, zdezorientowana, a wbijające się dzioby i pazury w moją skórę dawały mi w kość. Czułam jak łóżko przestaje się uginać pod naporem syna, potem czułam jak zbliżył się do mnie i próbował mi pomóc. Starałam się go odepchnąć, aby nie stała mu się żadna krzywda. Nie chciałam, aby te okropne stworzenia zrobiły mu coś złego. Był moim ukochanym synem, oczkiem w głowie, broniłabym go własną piersią, nawet jeśli wiązało się to z brutalnym atakiem zwierząt. Leżałam na jego łóżku nie mając sił aby zareagować, tych ptaków było tak bardzo dużo, a ja myślałam tylko o tym by zasłonić twarz, aby nie wydłubały mi oczu. Idąc z przyciśniętą poduszką do twarzy mogłabym spaść ze schodów i jedynie bardziej się uszkodzić. Słyszałam kroki syna, potem jego krzyki, gdy zbiegał ze schodów wołając ojca oraz wujka. Któryś z nich w końcu zareaguje na wołania małego Antoniego, a ja nie miałam sił na więcej niż machanie rękoma co jakiś czas mając nadzieję, że to pomoże. Nie pomagało, a ja płakałam w poduszkę jak dziecko nie będąc w stanie zliczyć ile razy zostałam już dziabnięta. Ile mam ran na swoim ciele. Byłam pewna, że był to wynik anomalii przecież Antonin nie potrafił rozmawiać ze zwierzętami i chyba nie byłam aż taką okropną matką, aby ściągał atak specjalnie. W to nigdy nie uwierzę. Nie byłam na niego zła, chociaż sprawił, że działa mi się krzywda, to nie czułam do niego żalu. To przecież tylko małe dziecko. Wtulałam się w poduszkę czekając aż Anonin wróci z pomocą, prędzej jednak ptaki same odleciały zostawiając mnie poranioną i zakrwawioną. Na chwiejnych nogach zeszłam na dół, gdzieś mieliśmy maść na rany.
zt oboje
Złamałeś tyle serc
A teraz robisz to i mnie
A ja się na to wszystko godzę
W nadziei na choć kilka chwil
I będę wciąż tu tkwić tak beznadziejnie
wierna ciBo całe moje życie to Ty
A teraz robisz to i mnie
A ja się na to wszystko godzę
W nadziei na choć kilka chwil
I będę wciąż tu tkwić tak beznadziejnie
wierna ciBo całe moje życie to Ty
Masza Dolohov
Zawód : Złodziejka, handlarka i oszustka
Wiek : 28 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Strona 2 z 2 • 1, 2
Pokój Antonina
Szybka odpowiedź