Wydarzenia


Ekipa forum
Ruiny
AutorWiadomość
Ruiny [odnośnik]10.03.12 23:12

Ruiny

Na jednym ze wzgórz, blisko czterdzieści mil od przedmieść Londynu, znajdują się ruiny dawnej szesnastowiecznej fortecy obronnej. Porośnięte bujną roślinnością pozostałości kamiennych fundamentów stanowią namiastkę tejże niegdyś okazałej, solidnej budowy, która zniszczona została w skutek jednej z większych bitew toczących się na tym terytorium - do dziś jednak nie wiadomo, czy bitwa ta dotyczyła mugoli czy czarodziejów. Nieczęsto można tu kogoś spotkać - miejsce to otoczone jest bowiem rozległymi pasami zieleni i wzgórz, co czyni je trudno dostępnym i - z racji na obecny stan - nieciekawym. Niektórzy szepczą o rzekomych skarbach ukrytych gdzieś głęboko pod ziemią, lecz na ile jest to prawda?

W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Zakonników i +10 dla Gwardzistów.

Ognisko Poległych

Korzenie Brón Trogain sięgają legend o celtyckim bogu Lugh, który wyprawił pierwsze uroczystości związane z Festiwalem Lata (wyścigi i gry połączone z zawieszeniem broni) na cześć pamięci swojej przybranej matki, bogini ziemi, Tailtiu. Zgodnie z tradycją, na festiwalu od wieków wspomina się zmarłych i pali ogniska na ich cześć. Na wzgórzu, z którego widać całą panoramę Londynu, w pobliżu ruin, rozpalono wielkie ognisko na cześć czarodziejów poległych na wojnie. Każdy może dorzucić do ognia gałązkę by wspomnieć bliskich sobie zmarłych lub oddać hołd anonimowym bohaterom.

Obok ogniska przygotowane są wiązki chrustu, który można dorzucić do ognia. Jeśli zdecydujesz się cisnąć w płomienie gałąź, pomyśl o zmarłych i rzuć kostką k100:

Interpretacja rzutów
1: wymagana interwencja Mistrza Gry
2-10: nic się nie dzieje, a płomienie zdają się przygasać - czyżbyś niedostatecznie skupił/a się na zmarłych?
11-20: słyszysz ciche łkanie, a nad płomieniami materializuje się duch małego, zaledwie trzyletniego dziecka. W odpowiedzi na próbę rozmowy jedynie szlocha, ale możesz spróbować je uspokoić - wtedy wzbije się w powietrze i rozpłynie w chmurze dymu.
21-30: płomienie buchają mocniej i nagle unosi się nad nimi duch mężczyzny w mugolskim mundurze, który zaczyna wyzywać magów od odmieńców. Pobliscy czarodzieje w popłochu odsuwają się od ogniska, spanikowani, a na miejsce przybiega policjant z pobliskiego patrolu. Odgania ducha zaklęciem, a potem pyta podejrzliwie, czy ktoś ze zgromadzonych znał tego rebelianta. Masz szansę się oddalić, zanim ktoś z tłumu wskaże na ciebie. Jeśli jesteś Rycerzem Walpurgii lub należysz do arystokracji, nikt nie oskarży Cię o znajomość z duchem - ale samemu możesz spróbować obarczyć podejrzeniami kogokolwiek ze zgromadzonych.
31-40: przy ognisku materializuje się duch młodej dziewczyny o długim warkoczu. -Czy widzieliście gdzieś tego, komu oddałam serce? - pyta, rozchylając sukienkę. W miejscu jej serca widać jedynie pustą dziurę, przez którą prześwituje krajobraz Londynu.
41-50: płomienie zdają się przygasać, ale nagle wśród nich pojawia się duch starego czarodzieja o długiej, srebrnej brodzie i surowym spojrzeniu. -Nie odejdę stąd, dopóki nie powiesz mi czy wygraliśmy! Co dzieje się na froncie? - zwraca się wprost do Ciebie, z naciskiem.
51-60: za ogniskiem materializuje się postać kobiety o smutnych oczach i lekko zaokrąglonym brzuchu. W miejscu prawej dłoni ma jedynie kikut. -Pomszczono już nas? - pyta łagodnym, smutnym tonem.
61-70:  płomienie buchają jaśniej, a wśród nich unosi się duch młodego, zaledwie osiemnastoletniego chłopaka w mundurze szeregowców Ministerstwa Magii. Uśmiecha się wesoło, rozgląda z podziwem po jarmarku. -To dla nas? Zostałem bohaterem? Jeśli pracujesz w Ministerstwie Magii w Londynie, masz szansę kojarzyć tego chłopaka z widzenia - był entuzjastycznym rekrutem i zawsze uprzejmie witał się ze wszystkimi w windzie.
71-80: między płomieniami materializuje się blada, ledwo wyraźna zjawa - rozpoznajesz w duchu kogoś bliskiego, kogoś, za kim tęsknisz. Spoglądasz w twarz bliskiej osoby przez sekundę - wydaje się spokojna, pogodzona z losem. Masz szansę powiedzieć jej lub jemu kilka słów pożegnania, po których kiwnie lekko głowę by rozpłynąć się w powietrzu.
81-90: robi się zimniej i nagle obok materializuje się duch średniowiecznego rycerza w lśniącej zbroi. Zdejmuje hełm, odrzuca do tyłu, błyszczą jasne loki. -Co tu się dzieje? Kto wezwał Gilderoya Białego? - przygląda ci się uważnie. Jeśli jesteś kobietą - nachalnie oferuje ci pomoc i towarzystwo, a jeśli mężczyzną - próbuje cię wyzwać na pojedynek. Możesz porozmawiać z Gilderoyem i przekonać go do zostawienia cię w spokoju albo w inny sposób odwrócić jego uwagę - albo pomachać do najbliższego magicznego policjanta, który od razu odgoni natrętnego ducha.
91-99: za twoimi plecami materializuje się duch druida w długiej, białej szacie. Starzec uśmiecha się łagodnie, a potem kłania lekko, z wdzięcznością. -Przybyłem dzięki twoim wspomnieniom. Zawsze służę radą tym, którzy pamiętają o poległych czarodziejach. - jeśli zdecydujesz się spytać czarodzieja o radę, usłyszysz złote myśli, których nie będziesz potrafił zinterpretować, ale które tchną w Ciebie dziwne przekonanie, że wszystko się ułoży. Do końca trwania festiwalu (13 sierpnia) nie będą Cię dotyczyć efekty krytycznych porażek.
100: wymagana interwencja mistrza gry


[bylobrzydkobedzieladnie]
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ruiny Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ruiny [odnośnik]15.09.15 18:38
Wdzięczne oczy, złote lampy, blasku jedyny —
palcie mi się, świećcie mi się długie godziny.

Bezchmurne niebo zdobiła srebrzysta tarcza księżyca, okrągła jak słońce. To była jasna noc.
Otrzymaliście wyraźne rozkazy od przełożonego; ponoć gdzieś w lasach Waltham, najpewniej w okolicach niezadbanych ruin, mieściło się siedlisko potężnego wilkołaka. Zeszłej pełni znaleziono aż trzy trupy, rodziny, która najwyraźniej wybrała się na spacer po okolicy. Kobieta, filigranowa blondynka, około lat trzydziestu, nieco starszy od niej postawny mężczyzna oraz ich córka, prawdopodobnie sześcioletnia - po tej ostatniej została tylko czaszka.
Ponoć inni łowcy byli tutaj wczoraj, nim wilk się przebudził. Zastawili wnyki, parę pułapek. Polecono wam uważać na wysokie kamienie, ponoć przy nich jest ich najwięcej. Zapewne warto rozejrzeć się po okolicy - jeśli gdzieś tutaj mieszkał wilkołak, z całą pewnością gdzieś pozostawił ślady swojego bytowania. Rozpościera się przed wami zrujnowane wejście do dawnej fortecy.

[jeśli chcecie rozglądać się za śladami, rzucacie kością k100]
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ruiny Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ruiny [odnośnik]17.09.15 21:28
Dziewięć lat i kilka nocy. Tyle czasu dzieliło go od tamtego wydarzenia. Tyle czasu miał więc, aby przeprowadzić skrupulatny rachunek sumienia, stanąć wspomnieniom naprzeciw – lecz był zbyt słaby, a może to otumaniający alkohol?, aby dźwigać ciężar własnych decyzji. Zjawy przeszłości nadal go nękały lub on... może on sam wracał, ciągle i ciągle, wracał do tego lasu, chadzał po ściółce przesiąkniętą krwią przyjaciela, odwiedzał dom, w którym zginęły Marianne i malutka Celeste. Niepamięć była najokrutniejszą zbrodnią wobec umarłych, chociaż, gdy już przepadli, ludzie żyją dla żywych. Nie potrafiłby jednak znieść samego siebie, spojrzeć z rana w zamglone obolałe oczy, katował się więc, pielęgnował pamięć o żonie, o córeczce, pielęgnował wspomnienia o zdradzie, której się dopuścił. Ból – cóż to za ból? - zagłuszał alkoholem, silniejszymi emocjami. Poszukiwał. Nadal i nadal. Szukał ukojenia, które odnajdywał w ramionach spragnionych, zabłąkanych kobiet. Uzupełniał brakujące elementy układanki wadliwymi puzzlami i jakkolwiek starał się, by pasowały do niespójnej, rozsypującej się całości, ten jednak nie spajał się z jego życiem, z jego obrazem rzeczywistości. Ciążył i dokuczał. Tak teraz, gdy wciśnięto mu w ramiona nagrodę pocieszenia, z godnością ją dźwigał.
Nienawidził siebie, nienawidził drobnej i młodej Isoldy, która gwałtem wtargnęła do jego życia, nienawidził rodziny, której służył niczym przywiązany do pana pies. W jego sercu zakorzeniło się jednak gorętsze, stałe uczucie przyćmiewające chwilowe akty niechęci. Fala zalewająca brzeg, porywająca w swe odmęty bezbronne ziarenka piasku. Potwór, który mieszkał w jego obłąkanym sercu i siał też w nim spustoszenie. Pojawiał się o każdym początku pełni i znikał, gdy srebrzysty dysk umykał w horyzont. Nie potrafił też myśleć o niczym innym, nie potrafił ukierunkować gniewu w żadnym innym kierunku, skupić myśli, które zamykał w kręgu chroniących jego pleców ludzi – a winien im ufać – i polującej na niego bestii.
Tej nocy deportowali się w wyznaczone przez przełożonych miejsce – wcześniej przysłuchując się namiętnej historii o trzech, znalezionych nieopodal tego miejsca ofiarach. Nie zrobiła na nim wrażenia. Po raz kolejny. Dziesiątki historii, setki żyć, tysiące cudzych wspomnień zatraconych w milisekundzie. Zaakceptował taki stan rzeczy – śmierć stała się bardziej oczywista niż obowiązki, które musiał pełnić jako członek rodu.
Zaufanie to coś, na co nie było go stać. Można powiedzieć, że oswajał się z tym – znów akceptował – że od niezachwianej uwagi i niewątpliwych umiejętności Milburgii zależy jego życie. Można rzec nawet, że prędzej oddałby je w posiadanie tej kobiety niż podarował je kuzynowi. Zdawałoby się więc, że ból spaja ludzi ściślej niż więzy pokrewieństwa, że wspólne doświadczenia budują namiastkę wierności, na którą stawiał swoją przyszłość.
W skupieniu podążał przed siebie starając się, aby nie oddalić się nadto od Milburgii oraz starszego Traversa, którzy także przeszukiwali teren. Starał się nie wpaść w żadną zastawioną przez łowców pułapkę, gdy oglądał zrujnowany teren w cichej i cierpliwej pogoni za nieuchwytną zemstą.
Caesar Lestrange
Caesar Lestrange
Zawód : sutener oraz brygadzista
Wiek : 30 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
pięć palców co po strunach chodzą
zegną się jak żelazo w ogniu
w owoc granatu martwy splot
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ruiny 9b2SB2z
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t661-caesar-lestrange https://www.morsmordre.net/t841-poczta-caesara https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t3056-skrytka-bankowa-nr-94#50106 https://www.morsmordre.net/t1615-caesar-lestrange
Re: Ruiny [odnośnik]17.09.15 21:29
The member 'Caesar Lestrange' has done the following action : Rzut kośćmi

'k100' : 71
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ruiny Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ruiny [odnośnik]18.09.15 17:28
Travers w pracy był strasznie milczącym człowiekiem, można wręcz rzecz, że oschłym i nieprzyjemnym. Zbyt wiele przeszedł przez te wszystkie lata by teraz być radosnym i otwartym człowiekiem. Tutaj, gdy pojawiała się pełnia, oni stawali się zupełnie innymi ludźmi. Teleportował się z domu z myślą, że może nie zobaczyć już ponownie swojej córki i rodziny. Taka była niestety brutalna i szczera prawda. Ryzykowali życie dla innych, śledząc te bestie. Travers w swoim czasie wypatrywał jeszcze wampirów, chciał bowiem odkryć tego który wypił krew z jego żony, chciał ją pomścić. Selena zbyt krótko żyła na tym świecie. Jego szafa w większości składała się z czarnych ubrań. Były to skórzane płaszcze, skórzane spodnie, czarne koszule i podkoszulki. Tego wieczoru też miał na sobie czarny ubiór i płaszcz.
Nim dotarli na miejscy przyswoił sobie w pamięci historię rodziny, ktora zginęła w tej okolicy. Jakaś dziecięca czaszka... Kiwnął tylko wtedy beznamiętnie głową, cóż, takie przypadki się niestety zdarzają. Nie była to pierwsza i ostatnia śmierć którą musiał oglądać i o której słyszał i zapewne jeszcze nie raz usłyszy. Podążył przed siebie wolnym krokiem oglądając się wokół ruin. Nie ufał nikomu i nikomu nigdy nie powierzał w opiece swojego życia, chyba że tylko sobie. Równie dobrze doszedł do wniosku, że mógłby tutaj być sam. Kuzyn był dość silnym mężczyzną, ale kobieta raczej by go nie ratowała. Nie mógłby zresztą pozwolić by ta okazała się lepszym łowcą od niego.
-Znajdźmy sukinsyna- powiedział zawistnie, po czym zatrzymał się w miejscu by ponownie się rozejrzeć. Nie dostrzegł jednak niczego nadzwyczajnego. Ot, dość spokojna i cicha okolica, chociaż myśl tego co tu się stało, mogła nie jedną osobę wprowadzić w zakłopotanie. Pamiętał cały czas o tym, że wokół są porozkładane pułapki. Ostatnią rzeczą o której marzył było złapanie się w jedną z nich.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Ruiny [odnośnik]18.09.15 17:28
The member 'Neleus Travers' has done the following action : Rzut kośćmi

'k100' : 58
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ruiny Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ruiny [odnośnik]18.09.15 23:07
Księżyc ogromnych rozmiarów, otulał swym blaskiem rozległą polanę. Srebrzyste plamy, rozświetlały kamienne fundamenty, uwidaczniając najciemniejsze zakamarki. Bujna roślinność utrudniała widoczność. Stanowiła efektywną, bezpieczną kryjówkę. Noc, przypomniała dzień. Bezchmurne niebo. Ciężkie, duszne powietrze, przywodzące myśl o panującej porze roku. Tego dnia, okrągła tarcza znajdowała się w opozycji do słońca. W języku astronomicznym lipcowa piąta faza nazywana jest "Pełnią Burzliwego Księżyca".  

Lądując lekko na miękkiej, soczystej trawie. Rzucając pierwsze, badawcze oraz bystre spojrzenie. Chowając sylwetką za ciemną płachtą peleryny. Określając odległość, widoczność, charakterystyczne elementy otoczenia. Zatapiając wzrok w srebrzystej otchłani pozwoliła oddać się chwili zadumy, cofnięcia w czasie o długie, bolesne dziesięć lat. Umysł podsyłał obraz tamtego dnia. Przenikliwy krzyk, przerażonej kobiety. Odgłos zatrzaskujących się drzwi. Kilkugodzinne błądzenie po terenie nieopodal. Pokrytym bujną, trawiastą roślinnością, pasem mieszanych lasów, niezidentyfikowanymi nierównościami terenu. Sylwetkę wroga, czającą się nieopodal. Brunatne krople krwi, strzępy materiału jasnej koszuli nocnej. Przyspieszony oddech. Strach wykręcający wnętrzności. Potworne wyrzuty sumienia. Strzępki nadziei, sugerujące przetrwanie. Martwe, zmasakrowane ciało leżące pośród zarośli. Rozszarpane, rozerwane, pozbawione godności. Pozostawione na pastwę losu, bez możliwości ratunku. Pamiętała skrajne, targające nią emocje, kiedy bezwładnie osuwała się na kolana. Drżące ciało. Słone łzy spływające po bladych policzkach, po raz pierwszy od dłuższego czasu. Wyrok, mówiący o ataku wilkołaka. Zamyślonego, milczącego ojca, przyjmującego wiadomość z wymownym stoickim spokojem. Pogodzonego z odejściem ukochanej. I ten ogromny, lipcowy księżyc, nadający dramaturgii zaistniałej tragedii. Obietnicy o nieujawnieniu światu żadnych słabości. Decyzja o wstąpieniu do szeregów pogromców, była natychmiastowa. Zdawała sobie sprawę z trudności kursu brygadzisty. Stawiano na wyjątkową sprawność fizyczną oraz odporność psychiczną. Sprawdzano jak kandydat radzi sobie w trudnych sytuacjach, posiada instynkt samozachowawczy. Powściągliwość, jasność umysłu, pozwalającą na szybkie przeprowadzenie akcji. Musiała ciężko nad sobą pracować. Cierpliwe czekać na satysfakcjonujące efekty. Nie zdawała sobie sprawy, że ogrom przykrych, przytłaczających wydarzeń, skumuluje się w jedną, uciążliwą całość. Była przekonana, że przeciwstawi się problemom. Sytuacja w domu wróci do normy. Poszczególni członkowie wyciągnął odpowiednie wnioski. Obiecają poprawę, zmianę postępowania. Nic bardziej mylnego. Decyzja rodziciela o całkowitym odizolowaniu małego brata, informacja o kradzieży spadku, ogrom podejrzeń skierowanych w stronę zadowolonego z siebie ojca. Uciekła. Bez słowa. Ograniczyła kontakt do bezpiecznego minimum. Potrzebowała niemalże trzyletniej przerwy, aby nabrać sił. Powrócić do normalności. Zadbać o siebie.  

Otaczająca aura, stała się niezwykle adekwatna do powierzonego im zadania. Dzisiejsza noc miała okazać się przełomowa. Lubiła stopniującą dawkę adrenaliny. Była gotowa do walki. Czuła rozsadzający przypływ energii. Żądzę zemsty, zadośćuczynienia. Gniewu odbijającego się w metalicznej barwie oczu. Z niezwykłym skupieniem wsłuchiwała się w historię opowiedzianą przez przełożonych. Wzięła do serca wszelkie rozkazy. Wiedziała, że ognisty, porywczy temperament w końcu przeciwstawi się narzuconym nakazom. Stanowiła niewykluczony wyjątek w szeregach łowców. Obecność kobiety w zawodzie typowo męskim była zaskakująca. Drobne i wątłe istoty stworzone do zupełnie innych celów. Dbające o prezencję, ognisko domowe. Posłuszne wyczerpanym mężom, wracającym z codziennego placu boju. Dolohov była zupełnym przeciwieństwem kreowanej przez społeczeństwo roli kobiety. Silna, twardo stąpająca po ziemi. Konsekwentna. Chętnie przyjmująca wyzwania. Serwująca kąśliwe komentarze, bezwzględne, szczere uwagi. Nie pozwalająca przejąc nad sobą kontroli. Szanowana, precyzyjna. Przykładająca się do wyznaczonego zadania. Mająca u boku znakomitych współtowarzyszy. Zespoleni kajdanami przeszłości odnaleźli wspólne powołanie. Darzyła Lestrange bezgranicznym zaufaniem. Ich długa, wielopoziomowa znajomość, okazała się sukcesem podczas większości akcji. Wiedzieli jak ze sobą współpracować. Znali mocne, słabe strony. Byli oddani. Powierzali własne, cenne życia sobie nawzajem. Zdawała sobie sprawę z nieprzychylności drugiego łowcy, traktującego ją dość stereotypowo. Rywalizacja na tle zawodowym - nie omieszkała zaprzepaścić okazji.  - Niepokoi mnie ta głucha cisza. - wyszeptała, podążając przed siebie. Patrolując każdy, najmniejszy skrawek ziemi. Uważając na pozostawione pułapki. Obserwując współtowarzyszy, aby nie oddalić się o niepokojącą odległość. Zbliżali się do zrujnowanej fortecy.


Wszystko czego się obawiamy kiedyś nas spotka.


Ostatnio zmieniony przez Milburga Dolohov dnia 18.09.15 23:12, w całości zmieniany 1 raz
Milburga Dolohov
Milburga Dolohov
Zawód : łowczyni wilkołaków, muzyk, towarzyszka eskapad poszukiwawczych
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Podobno zło triumfuje, podczas gdy dobrzy ludzie nic nie robią.
Ale to nie prawda. Zło zawsze triumfuje!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
możesz pozostawić puste
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t883-milburga-dolohov https://www.morsmordre.net/t1133-edgar#7523 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f188-pokatna-13-13 https://www.morsmordre.net/t1132-milburga-dolohov#7519
Re: Ruiny [odnośnik]18.09.15 23:07
The member 'Milburga Dolohov' has done the following action : Rzut kośćmi

'k100' : 72
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ruiny Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ruiny [odnośnik]19.09.15 17:42
Łowcy zostali ostrzeżeni, dzięki czemu zachowali czujność - dostrzegali pułapki zastawiane w zaroślach, doskonale znając przecież technikę i sposób ich zastawiania i już na pierwszy rzut oka potrafili dostrzec potencjalne miejsca, w których mogły kryć się wnyki, srebrzyste pętle lub głębokie doły zakryte leśną ściółką. Świetlista pełnia księżyca dawała dość światła, by łowcy mogli wykazać się spostrzegawczością, lecz gęstniejąca mgła już za chwilę znacznie to utrudni. Wokół panowała głucha cisza... nikogo tutaj nie było.

Caesar dostrzegł ślady na kamieniach przy wejściu w głąb ruin, wysoki kamień przecinały głębokie ślady po pazurach; choć jako łowca widział w życiu wiele, niewątpliwie nie miał dotychczas do czynienia z bestią, która potrafiłaby pozostawić po sobie coś podobnego. Zadrapania wydawały się głębokie, zupełnie jakby draśnięte w drzewie, nie kamieniu, ich koryta pokrywała krew - świeża krew. Wystarczyło spojrzeć w dół, by odnaleźć ślady szkarłatnych kropel prowadzących wgłąb ruin między starymi głazami...

Neleus nieopodal Ceasara, na leśnej dróżce prowadzącej od lasu ku ruinom odnalazł ślady w ziemi. Musiał przykucnąć, żeby się im przyjrzeć; wyjątkowo duże wilkołacze łapy. Bestia przechodziła tędy kilka razy, ślady łap nakładały się na siebie i prowadziły w obie strony.

Milburga stanęła najbliżej lasu, jej but w zaroślach trafił na coś miękkiego. Coś, co prawdopodobnie jeszcze kilka godzin temu było człowiekiem, mimo długiego stażu w Brygadzie z trudem powstrzymała odruch wymiotny. Wilkołak rozszarpał klatkę piersiową prawdopodobnie kobiety, głowa była całkowicie zmiażdżona. Ubrania na pierwszy rzut oka wyglądały na mugolskie.

Od strony lasu coś zawyło - a może to tylko hukała sowa?
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ruiny Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ruiny [odnośnik]20.09.15 19:34
Do tej pory nie widział niczego podobnego – zwątpił w swoje wieloletnie doświadczenie w przeciągu kilku milisekund, które sprowadzały się do płytkiego, umiarkowanego oddechu i odrobinę przyspieszonego bicia serca. Coś wahającego się pomiędzy strachem a ekscytacją, lecz całkowicie zdominowane przez uwagę, a tak skupiała się na zakrwawionych żłobieniach. Piękny to widok, pomyślałby w innej sytuacji, nie pod presją polowania. Przeanalizował sytuację, aby po chwili dojść do wniosku, że najgłupszym z możliwych alternatyw byłoby zamknięcie się w ciasnych murowanych ścianach ruin wraz z ciepłym oddechem bestii na plecach.
-Jest tutaj – rzucił cicho, lecz na tyle głośno, aby Neleus znajdujący się nieopodal, usłyszał go. Jego uwadze nie uszło także pojedyncze wycie? - na pewno?, skąd dochodziło? Nie potrafił tego określić – Na kamieniu przy wejściu są świeże zadrapania – zrelacjonował krótko odrobinę głośniej, aby Milburga go usłyszała, cofnął się od wejścia na bezpieczną odległość - Czy ktoś wziął... - ...wabik? Lecz na niczyjej szyi, a pobieżnie je obejrzał, nie dostrzegł go -...dlaczego nikt go kurwa nie wziął? - rzucił w eter pustym pytaniem, na które nie oczekiwał odpowiedzi. Inaczej – nie na tyle zadowalającej, aby rozwiązała zaistniały problem – Milburga, plecy – rzucił, ni to władczo, ni to rozkazująco, traktując to jak oczywistość.
Plecy w plecy. Czy ramię w ramię. Zawsze czuł się bezpiecznie? Względnie – mając na uwadze kapryśność losu.
Milburga miała chronić ich tyły, gdyby zwierzę postanowiło wykazać się nie tyle co siłą jak inteligencją, kiedy on wraz z Neleusem oczekiwali bestii u wylotu jaskini. Niemal idealny plan. Różdżki w pogotowiu i on – za tydzień będzie się z tego śmiał, oczywiście jeśli tego wieczoru przeżyje – składający dłonie przy ustach i wyjący do księżyca.
Caesar Lestrange
Caesar Lestrange
Zawód : sutener oraz brygadzista
Wiek : 30 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
pięć palców co po strunach chodzą
zegną się jak żelazo w ogniu
w owoc granatu martwy splot
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ruiny 9b2SB2z
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t661-caesar-lestrange https://www.morsmordre.net/t841-poczta-caesara https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t3056-skrytka-bankowa-nr-94#50106 https://www.morsmordre.net/t1615-caesar-lestrange
Re: Ruiny [odnośnik]21.09.15 20:26
Przykucnął na leśnej ścieżce dostrzegając coś w blasku księżyca. Były to wydeptane zwierzęce tropy. Nachylił się kucając przy tym na jedno kolano i dotykając dłonią śladów. Nakładały się. Zamyślił się przez moment, to było wyjątkowo dla niebo niebywałe. Miał wrażenie, że bestia przechodziła tędy kilka razy. Przed nim stał Cezar, gdzieś z boku była ich towarzyszka Dołohov. Coraz bardziej sobie cenił tą kobietę w zespole, aczkolwiek starał się tego w żaden sposób nie okazywać.
-Jeden z nich na pewno- powiedział również w tej samej tonacji co jego kuzyn, potem jednak zamilkł dramatycznie by po chwili dodać-Tropy na ścieżce są świeże. Podejrzewam, że nie jest tylko jeden. Mam dziwne przeczucie- powiedział pewnym siebie tonem w którym nie dało się wyczuć nawet odrobiny drżenia. Potem usłyszeli wycie gdzieś ze strony lasu. Jego obawy się raczej w ten sposób potwierdziły.
-Nie wchodzimy do środka, ma lepszy wzrok od nas sukinsyn- rzucił w przestrzeń po czym ustawił się z różdżką w pogotowiu, ramię w ramię z młodszym od niego Lestrange.
Chwilowo nie był pewny tego co go czeka za chwilę lub dwie. Nigdy nie wiedział, czy wyjdzie z tego żywy. Już nawet miał spisany testament w którym po prostu wszystko co miał oddawał swojej córce Amarze. Cezar już odezwał się do ich towarzyszki więc on nic nie mówił, no bo nie było sensu się powtarzać.
-Możemy tu stać i go trzymać w pułapce, ale możemy udać się po tych tropach w las. Może znajdziemy kolejne trupy- powiedział mało entuzjastycznie.
Gość
Anonymous
Gość
Re: Ruiny [odnośnik]21.09.15 21:42
Znajdowała się najbliżej ciemnego lasu. Zwracała uwagę na precyzję, bezszelestność kroków. Starała się zachować spokój, bacznie obserwować teren nieopodal. Zbliżając się do gęstych zarośli, stopa obsunęła się na wilgotnej skarpie. Z trudem utrzymała równowagę, czując ciepło napływające do każdej komórki ciała. Miękki obiekt, stał się wyczuwalny podczas próby wyswobodzenia z gęstwiny. Leżały tam rozszarpane, zmasakrowane szczątki ofiar. Kawałki ciała, będącego w rozkładzie. Zmiażdżone kości. Czaszka niewielkich rozmiarów. Przyłożyła dłoń do ust, aby powstrzymać się od krótkiego krzyku. Potworny odór, drażnił wrażliwe nozdrza, powodując odruchy wymiotne. Wycofała się w pośpiechu, chwilowo tracąc kontrolę nad sytuacją. Szybko oceniła odległość, odnotowując miejsca, w których znajdowali się towarzysze. Zbliżyła się. Słowa, które wypowiedział Lestrange, zmusiły do rzucenia krótkiego, nie słyszalnego dla reszty: - O cholera. - przeraźliwe wycie. Wróg czaił się w pobliżu. Wyczuł ich zapach, dezorientację. Musieli tu pozostać, mając największe pole do manewru. W zamkniętej przestrzeni zginęliby od razu. Rozszarpani, rozerwani jak pozostali. Zacisnęła dłoń na rękojeści różdżki z podwojoną mocą.  Odebrała stwierdzenie Brygadzisty. Pospiesznie zajęła swoją pozycję z tyłu brygady. Gęsta, paraliżująca mgła, pojawiła się znikąd. Podejrzane zjawisko atmosferyczne napawało niepewnością.  Przysunęła różdżkę bliżej twarzy, rozglądając się we wszystkie strony i mówiąc ściszonym, niecierpliwym już głosem: -  Pójście w głąb lasu, na pewną śmierć? Co jeśli jest ich więcej? - przeczuwała atak. Nie myślała co będzie później. Znała ryzyko, konsekwencje. Gdyby straciła życie, świat miałby święty spokój.


Wszystko czego się obawiamy kiedyś nas spotka.
Milburga Dolohov
Milburga Dolohov
Zawód : łowczyni wilkołaków, muzyk, towarzyszka eskapad poszukiwawczych
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Podobno zło triumfuje, podczas gdy dobrzy ludzie nic nie robią.
Ale to nie prawda. Zło zawsze triumfuje!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
możesz pozostawić puste
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t883-milburga-dolohov https://www.morsmordre.net/t1133-edgar#7523 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f188-pokatna-13-13 https://www.morsmordre.net/t1132-milburga-dolohov#7519
Re: Ruiny [odnośnik]25.09.15 1:57
Caesar zawył. Jego głos odbił się od ruin głuchym echem; czy łowca wilkołaków z tak znamienitym stażem potrzebował wabika? Ani Milburga, ani Neleus, nie odróżniliby jego wycia od wycia prawdziwego wilkołaka. Łowca sporo ryzykował, lecz tym razem przewrotna fortuna miała go w swojej opiece. Niemal równocześnie odpowiedziało mu wycie - złowrogie i... jakby przesiąknięte bólem? Ale nie dobiegało z ruin, a z lasu - z jak daleka? Trudno orzec, echo zbyt mocno zniekształcało dźwięki. Nie minęła chwila, gdy do skowytu dołączył trzeci głos. Czyżby Neleus odkrył w sobie zdolności jasnowidzenia? Co niespotykane, wszystko wskazywało na to, że wilkołaków rzeczywiście było tej nocy w lesie więcej. Prawdopodobnie obie bestie wyły ze wschodu, od strony lasu, z kierunku, w którym łowcy odnaleźli ciało. Po krótkiej chwili do chóru dołączyły głosy samotnych leśnych wilków.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ruiny Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Ruiny [odnośnik]01.10.15 0:07
Podejrzenia okazały się prawdą. Podjęli ryzyko. Lestrange, bez zastanowienia wziął sprawy w swoje ręce. Nie podejrzewała go o takowe umiejętności. Dźwięk, przypominający wycie krwiożerczych stworzeń, odbił się od głuchej przestrzeni ciemnego lasu oraz polany. Jego stopniowe nasilenie, docierało do wszelkich zakamarków. Niemalże w tym samym czasie, dostali odpowiedź. Przenikliwe, głośne, przenikające wycie dochodzące z oddali. Przesiąknięte bólem. Czyżby ofiara, złapała się w rozstawione dzień wcześniej kleszcze? Brunetka zamarła przez chwilę, nasłuchując. Umysł, pastwiły najgorsze myśli, z którymi starała się walczyć. Nie spodziewała się zwiększonej liczby przeciwników. Gdy do licznego żargonu, dołączyło kolejne ujadanie, mruknęła pod nosem: - A jednak! - głośne westchnięcie, uniosło klatkę piersiową. Pojawił się niechciany niepokój oraz skurcz mięśni. Zrobiła kilka kroków do przodu, aby po chwili odkręcić się do pozostałych z lekko zmartwioną miną - Nie mamy wyjścia... - zdawała sobie sprawę o konsekwencjach. Przewadze wroga w bujnej gęstwinie. Wyostrzonym zmysłom, lepszej orientacji w terenie. Trzymała różdżkę wysoko, przygotowana na ewentualne użycie. Założyła kaptur peleryny na związane włosy. Wiedziała, że powinni wejść od strony porzuconych szczątek. Księżyc wspomagał widoczność, mimo tego, że kobieta zalała się w jedną, ponurą całość. - Mogę iść pierwsza! - rzekła już nieco pewniej, bez zastanowienia krocząc w stronę lasu.


Wszystko czego się obawiamy kiedyś nas spotka.
Milburga Dolohov
Milburga Dolohov
Zawód : łowczyni wilkołaków, muzyk, towarzyszka eskapad poszukiwawczych
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Podobno zło triumfuje, podczas gdy dobrzy ludzie nic nie robią.
Ale to nie prawda. Zło zawsze triumfuje!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
możesz pozostawić puste
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t883-milburga-dolohov https://www.morsmordre.net/t1133-edgar#7523 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f188-pokatna-13-13 https://www.morsmordre.net/t1132-milburga-dolohov#7519
Re: Ruiny [odnośnik]01.10.15 0:27
Nel miał ochotę tylko powiedzieć A nie mówiłem, jednakże wiedział, że jego instynkt był nieomylny. Długie lata pracy tutaj sprawiły, że po prostu nabrał odpowiedniego doświadczenia i tego już nie da się zapomnieć. Ceasar zawył więc nie powtarzał tego zabiegu. Usłyszał zbolałe wycie.
-Jeden wpadł w sidła, jak się pospieszymy możemy go dopaść- powiedział pewnym siebie głosem po czym wstał z ziemi, którą badał i skierował swój wzrok w stronę leśnej ścieżki.
-Nie mamy czego szukać w tej ruderze, tu nic nie ma- stwierdził, a gdy tylko Mili powiedziała, że może iść pierwsza uśmiechnął się do niej tylko lekko i położył dłoń na jej ramieniu.
-Damy wedle zwyczaju zawsze mają pierwszeństwo- dodatkowo ten jego słodki ton w głosie. Nie chciał źle, broń boże. Od razu stanął za kobietą by w razie czego móc reagować w dość odpowiednio szybkim tempie. Też ledwo było go widać w tej nocnej poświacie. Ciemny ubiór dodatkowo utrudniał ujrzenie go. To nie zmieniało oczywiście faktu, że wilkołaki w nocy widziały świetnie i ciemny strój łowców w niczym im nie przeszkadzał. Oni i tak byli widoczni i odczuwalni przez ich zmysły.
-Albo wyjdziemy z tarczą albo nas na niej przyniosą- powiedział i skierował się za Mili w stronę lasu.
Gość
Anonymous
Gość

Strona 1 z 11 1, 2, 3 ... 9, 10, 11  Next

Ruiny
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach