Korytarz

Ramsey, pozostając w ukryciu, nasłuchiwał - jego uszu dobiegły w końcu wytłumione dźwięki ciężkich kroków, a na horyzoncie mignął czarny zarys postaci znikającej za jednym z zakrętów korytarza. Potem zaczęła miarowo nastawać cisza, aż w końcu w powietrzu nie rozbrzmiewał już żaden dźwięk; jeżeli Mulcibera nie oszukiwały zmysły, to był to najprawdopodobniej odpowiedni moment, aby ponowić próbę dostania się do środka.

Jeżeli Ramsey zdecyduje się powrócić do zadania, to zmieni się ST jego akcji:
a) wejście niezauważenie do pomieszczenia - ST=60+14=74 (ukrywanie się)
b) odnalezienie raportu - ST=70 (spostrzegawczość)
c) niezauważona ucieczka z z pomieszczenia - ST=60+14=74 (ukrywanie się)

W denerwującej ciszy mijały boleśnie płynące minuty. Bezgłośny oddech miarowymi ruchami wznosił i zapadał jego pierś, gdy stał oparty plecami o ścianę, z uchem skierowanym w stronę korytarza, gdzie znajdowały się drzwi do archiwum. Zastygłszy w zupełnym bezruchu, niczym kamienny posąg, wyczekiwał chwili, w której Valkov opuści to przeklęte pomieszczenie, a kiedy usłyszał pierwsze dźwięki dobiegające z tamtej strony, obrócił głowe bardziej, nie wychylając się za róg. Dopiero słysząc dźwięki oddalających się od niego kroków sprawił, że odrobinę się wychylił, by jednym okiem zbadać sytuację. Wciąż czekał, gdy postać skręciła; wstrzymał oddech, wyczekując innych, obcych dźwięków, ale słyszał tylko ciche bicie swojego serca.
Wyszedł ze swej kryjówki powoli, starając się wydawać przy tym jak najmniej odgłosów, stawiając stopy ostrożnie. Przeczekał jeszcze chwilę, a kiedy nic się na korytarzu nie zmieniło żwawym krokiem ruszył z powrotem, w stronę tych cholernych drzwi. Chwycił za klamkę, by tym razem naprawdę, bezszelestnie i  n i e z a u w a ż o n y  wejść do środka.

The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : Rzut kością

---

'k100' : 52

Cichy, niezidentyfikowany szum na korytarzu sprawił, że nim dobrze złapał za klamkę i pchnął drzwi, odsunął się szybko, głowę kierując w stronę, z której jak podejrzewał dochodził dziwny dźwięk. Zamarł na ułamek sekundy, wyczekując czyiś kroków lub szmeru otwieranych drzwi, ale nic takiego nie nastąpiło. Zaczynał odczuwać coraz większy niepokój, miał coraz więcej wątpliwości, że się nie uda. Powoli zbliżała się godzina, w której niewymowni zaczną schodzić się do swoich sal, zbierać do codziennych zajęć, a wtedy samotne szperanie w archiwum będzie graniczyło z cudem — jakby teraz miał jeszcze jakieś szanse. Nie było czasu do stracenia; wziął głęboki wdech, zacisnął zęby i ponownie zbliżył się drzwi, myśląc tylko o tym, by Valkov przypadkiem nie zapomniał czegoś z tej sali i nie przyszło mu do głowy go szukać. Nacisnął na klamkę i spróbował jeszcze raz.

The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : Rzut kością

---

'k100' : 5

Ramsey, wyostrzając zmysły, mógł usłyszeć zbliżające się kroki i akompaniujący im głos rozmów - z początku były ciche, ale z każdą sekundą stawały się znacznie głośniejsze. Zbliżających się osób było kilka - trzy, może nawet cztery - i żywo rozmawiały o czymś lekko podniesionymi głosami. Niektóre z głosów być może brzmiały dla Ramseya znajomo, ale pogłos na korytarzu zniekształcał je w takim stopniu, że ciężko było przypisać je do konkretnej twarzy.

Mulciber mógł postawić wszystko na jedną kartę, licząc się z potencjalnie przerażającymi konsekwencjami porażki - albo zdecydować się na ewakuację. Minęło już sporo czasu.

Ramsey, masz ostatnią próbę dostania się do środka - ST wraca do bazowego, czyli 60 (bonus: ukrywanie się).

Trzymając dłoń na rozgrzanej chyba już do czerwoności klamce, do jego uszu dotarły kroki i o ile się nie mylił, a nie mylił na pewno, należały do więcej niż jednej osoby. Bardzo, bardzo zła wróżba, Ramsey. Korzystając z prawdopodobnie ostatniej szansy na bezszelestne i niezauważone dostanie się do środka — nie zwlekał, dłużej. Nacisnął za klamkę i wszedł do środka szybko, od razu zamykając za sobą drzwi, najciszej jak tylko potrafił. Ale nie mógł na tym zaprzestać. Szanse na sukces tej misji były niewielkie, dobrze zdawał sobie z tego sprawę, dlatego oparł się plecami o drzwi, z góry zakładając, że nikogo nie wpuści do środka — a przynajmniej bez walki.

The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : Rzut kością

---

'k100' : 55

Drzwi zatrzasnęły się za Ramseyem trochę głośniej, niż mógł się tego spodziewać - po tym nastała jednak długa cisza i jeśli Mulciber zdecydował się nasłuchiwać, to nie dobiegły go żadne niepokojące dźwięki, które mogłyby sugerować, że ktoś go dostrzegł i zamierza zdemaskować.

Aktualnie masz 4 tury na podejmowanie dowolnych akcji (zarówno tych rozpisanych poniżej jak i takich, które będą wyłącznie twoją inicjatywą - wchodzi w to m.in. rzucanie zaklęć oraz wykorzystywanie jakichkolwiek innych biegłości czy umiejętności); po tych czterech turach pojawi się kolejny post mistrza gry nakreślający sytuację. Pamiętaj, że nie jest ona najlepsza - Ramsey stracił już dużo czasu i wzbudził sporo podejrzeń; wyczerpał limit nie tylko drugich szans, ale też trzecich i czwartych.

ST niektórych czynności:
a) odnalezienie raportu - ST=70 (spostrzegawczość)
b) niezauważona ucieczka z z pomieszczenia - ST=60 (ukrywanie się)

Akcje podejmowane przez ciebie w trakcie tych czterech tur mogą mieć wpływ na zmniejszenie bądź zwiększenie podanych wyżej ST oraz wydłużenie bądź skrócenie czasu, który posiadasz na działanie.

Miłej zabawy.

Oparty o drewniane drzwi plecami i potylicą stał nieruchomo. Wstrzymawszy oddech, nasłuchując odgłosów zbliżających się kroków, dzwięków zwiastujących kolejną klęskę ,ale nic się nie wydarzyło, nic, co by wskazywało na kolejny problem w tym — odtąd bez wątpienia parszywym — miejscu. Wypuścił głośno powietrze, z wyraźną ulgą i powracającym spokojem i przeniósł wzrok na szafki, które go otaczały. Nic się tu nie zmieniło, oczywiście, półki z dokumentami wciąż piętrzyły się po sam sufit. Stał w samym centrum tajemnej wiedzy, latami zdobywanej i mniej lub bardziej skrupulatnie gromadzonej przez największych badaczy magicznego świata. Brzmiało jak prawdziwy raj, dla kogoś takiego jak on, a jednak chciał jak najszybciej opuścić to miejsce, wyłącznie z raportami, które go interesowały. Nie chcąc tracić więcej czasu, bezszelestnie oderwał się od drzwi i rozejrzał dookoła. Z przezorności złapał stojący tuż obok drewniany pulpit i przesunął go pod drzwi, lekko podtykając pod klamkę, aby przy okazji jakiegoś nagłego wtargnięcia opóźnić nieproszonych gości. Wiedział, że to nikogo nie powstrzyma, ale jeśli ktokolwiek miał się tu znów zjawić, musiał go usłyszeć.
Zerknął na zegarek i czym prędzej zabrał się do roboty. Tym razem pospiesznie udał się między regały, wśród których wcześniej myszkował Valkov. Przebiegł pobieżnie wzrokiem po półkach, nie zastanawiając się nad tym, jaki procent szans miał na odnalezienie badań nad dementorami zleconymi przez samego Ministra Magii właśnie tutaj. Wyciągnął różdżkę i obrócił ją dwukrotnie w lewej dłoni, by ułożyła się w jej wnętrzu jak najlepiej.
— Accio raport o ujarzmieniu dementorów — wyszeptał cicho, kierując różdżkę na regał przed sobą.

The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : Rzut kością

---

'k100' : 6

Cichutki szmer, który go dobiegł zza pleców, rozproszył go w ostatniej chwili; prawdopodobnie wywołany jego nagłym ruchem dłoni lekki powiew powietrza poruszył kilka pergaminów z tyłu. Obrócił się za siebie momentalnie, by dojrzeć winowajcę, choć był nim sam, do czego jednak nie zamierzał się przyznać. Poza lekko drżącym papierem wystającym z grubej teczki na wysokości jego głowy, nic się nie wydarzyło, to było oczywiste. Wszystko tego dnia szło nie tak, jakby ktoś rzucił paskudną klątwę. Niepowodzenie goniło niepowodzenie, dawno nie miał tak fatalnego początku dnia. Westchnął ciężko, w myślach przeklinając się za te wszystkie idiotyczne błędy. Po raz kolejny wyciągnął różdżkę przed siebie i lekkim ruchem wskazał na zbiorowisko dokumentów piętrzących się przed nim.
— Accio raport o ujarzmieniu dementorów— powtórzył zdecydowanie i pewnie, choć wciąż niezbyt donośnym głosem. Z pewnością nie chciał, by go usłyszano.

The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : Rzut kością

---

'k100' : 28

Ramsey mógł usłyszeć gdzieś w oddali szelest papierów i dźwięk spadającej na posadzkę lekkiej, papierowej paczki - coś musiało zsunąć się z którejś z półek. Kilka sekund później ku mężczyźnie pofrunął dokładnie opakowany (wyglądał na schowany do kilku kopert, paczuszek i teczek - kto wie, może nawet zabezpieczony jakimś zaklęciem), dość pokaźny stosik dokumentów. Nie był podpisany i zdawało się, że rozpakowanie go - choćby celem sprawdzenia zawartości paczki - mogłoby zająć sporo czasu.

Pozostały ci dwie tury.

Jego wzrok przemknął po regałach w stronę, z której — jak sądził — dobiegał szelest papierów. Dokumenty spadły na ziemię, wiedział, że powinien je odstawić na swoje miejsce, a przynajmniej na regał, by nie budziły podejrzeń, leżąc na ziemi, ale nie miał na to czasu. Wyjątkowo dużo go zmarnował, dlatego nie zamierzał nawet zajrzeć do środka i zweryfikować, czy raporty, których szukał byłby warte wykradnięcia ich z archiwum Departamentu Tajemnic. Jeśli nie były, odstawi je później, teraz priorytetem było wydostanie się stąd i ukrycie ich tam, gdzie nikt nie będzie ich szukał. W pierwszej chwili chciał je pomniejszyć, lecz zrezygnował z tego na rzecz cichego wymknięcia się z pomieszczenia. Szybko ruszył w stronę drzwi, które wiąż zasłaniał drewniany pulpit. Miał zatrzymać ewentualnych gości, ale udało mu się dość sprawnie wyciągnąć raporty z czeluści milionów dokumentów, które były mało ważne w tej chwili. Schowawszy różdżkę, wsunął dokumenty pod pachę, upewniając się, że żaden świstek papieru z nich nie wypadnie, chwycił niewielki mebel i przesunął go na swoje miejsce. Potem wziął głęboki wdech i uchylił nieznacznie drzwi, by przez niewielką szparę wyjrzeć na korytarz i upewnić się, że jest pusty. Cisza. Wydawało mu się, że nic mu nie grozi, toteż wysunął się w próg, nasłuchując, czy aby na pewno nikt nie idzie. Do windy dzieliło go kilkanaście jardów.