Popiół & Diament
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
AutorWiadomość
First topic message reminder :
★★★★ [bylobrzydkobedzieladnie]
Popiół & Diament
Skryty przed oczami mugoli, na jednej z głównych ulic Kensington and Chelsea, w pobliżu kolorowego Notting Hill zlokalizowany jest sklep idealny dla wielbicieli używek. Szczególnie papierosów, cygar, alkoholi. Wszystkich zgodnych z prawem; te nielegalne szybciej znajdzie się na Nokturnie lub w tawernach o podejrzanej renomie. Popiół & Diament to sklep z klasą, dla ludzi o wykwintnych gustach i raczej zasobnej sakiewce. Wszystko w tej dzielnicy ma swoją cenę, czego konsumenci są doskonale świadomi. Subiekt patrzy uważnym wzorkiem na wchodzących klientów, oceniając ich wygląd jak i zachowanie, by w razie potrzeby służyć kwalifikowaną pomocą. Wnętrze sklepu jest przestronne, wyłożone ciemnym drewnem połączonym z marmurem na eleganckich, finezyjnych ladach, ozdobionych pachnącymi kwiatami jaśminu i pigwy, których zapach miesza się z wonią tytoniu i drewna. Sprawunki są wkładane w eleganckie mahoniowe pudełka, dodatkowo opakowane matowym papierem z ozdobnymi literami P&D i związywane srebrną wstążeczką.
Na drewnianych, wiecznie lśniących półkach stoją zwykłe i magiczne papierosy, importowane, jak i lokalne, stanowiąc raj dla koneserów, a także osób chcących przełamać monotonnie. Dla miłośników klasyki znajdą się cygara, a także mieszanki tytoniu o różnorakich właściwościach, idealnego do podpalenia w fajkach - drewnianych, metalowych, z pianki morskiej, grawerowanych, japońskich, wodnych czy też tych zdobionych w różne kształty fauny i flory - lub mniej elegancko skręcanego w magiczne bibułki, które potęgują niezwykłe działanie.
Nie należy zapominać o alkoholach. Beczułki pitnego miodu, delikatna sherry, magiczne wódki i likiery, wszelakie wina, a także korzenne lub owocowe dodatki do podawania z drinkami. Zdobione karafki, kieliszki... Jednakże Popiół & Diament słynie ze sprzedaży najlepszej whisky w Kensington and Chelsea, co stanowi nie lada komplement i sprawia, że wnętrze sklepu zawsze gości chociaż jednego klienta poszukującego czegoś dla siebie lub w gości.
Na drewnianych, wiecznie lśniących półkach stoją zwykłe i magiczne papierosy, importowane, jak i lokalne, stanowiąc raj dla koneserów, a także osób chcących przełamać monotonnie. Dla miłośników klasyki znajdą się cygara, a także mieszanki tytoniu o różnorakich właściwościach, idealnego do podpalenia w fajkach - drewnianych, metalowych, z pianki morskiej, grawerowanych, japońskich, wodnych czy też tych zdobionych w różne kształty fauny i flory - lub mniej elegancko skręcanego w magiczne bibułki, które potęgują niezwykłe działanie.
Nie należy zapominać o alkoholach. Beczułki pitnego miodu, delikatna sherry, magiczne wódki i likiery, wszelakie wina, a także korzenne lub owocowe dodatki do podawania z drinkami. Zdobione karafki, kieliszki... Jednakże Popiół & Diament słynie ze sprzedaży najlepszej whisky w Kensington and Chelsea, co stanowi nie lada komplement i sprawia, że wnętrze sklepu zawsze gości chociaż jednego klienta poszukującego czegoś dla siebie lub w gości.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:41, w całości zmieniany 1 raz
Maerin zawsze kojarzył jej się zaskakująco dobrze, pomimo dotychczasowej płytkości ich relacji. Może to różnica wieku, która nakazywała Valerie myśleć, że im mężczyzna jest starszy, tym bardziej odpowiedzialny za swoją rodzinę. O Franzu Kruegerze, jej pierwszym mężu można było powiedzieć wiele złego, lecz nigdy to, że nie dbał o swoją rodzinę. Wszelkie jego interesy miały napełnić kieszenie nie tylko jego, ale każdego z dzieci noszących jego nazwisko — od Otto poczynając, na Hersilii kończąc. Był zresztą przy tym starszy zarówno od swego następcy, pana Sallow, jak i samego pana Scorsone. Niemniej jednak w dalszym ciągu zaliczał się do grona mężczyzn dojrzałych, nie tylko wiekiem, ale przede wszystkim — co zwracało uwagę śpiewaczki najbardziej — charakterem. Miał żonę, dwie córki, których imion nie mogła nigdy spamiętać, wymieniane były bowiem zbyt przelotnie, w zbyt wielkim biegu, ale pamiętała zawsze, że zwłaszcza ze starszą, nie dzieliła ich wielka różnica wieku. Cóż, było to przecież proporcjonalne względem tego, jak duża przepaść wiekowa dzieliła urzędnika ze śpiewaczką.
Niemniej jednak byli dorosłymi ludźmi. I niewiele było w Londynie miejsc, które można byłoby nazwać bardziej dorosłymi, a pojawieniu się w których nie towarzyszyłaby jej aura skandalu. Sklep "Popiół & Diament" cieszył się swoistą renomą, dlatego też gdy kątem oka dojrzała Maerina, niedługo później czując przebijające się ponad zapach drewna i kwiatów także pieprzne nuty zapachowe jego kolońskiej wody, nie zdziwiła się ani trochę. Złagodziła swą aparycję, szczerze ciesząc się z tego przypadkowego bądź co bądź spotkania. Maerin był człowiekiem z klasą, dobrze wykształconym i elokwentnym, był zatem idealnym towarzyszem rozmów. Nie chciała się przyznawać, nawet sama przed sobą, że wydarzenia ostatnich kilku dni skutecznie naruszyły resztki budowanego mozolnie poczucia bezpieczeństwa. A z prawdziwym dżentelmenem przy boku nie musiała się martwić, że znów będzie skazana wyłącznie na siebie — i ewentualnie Beksę.
— Maerinie, cóż za przyjemna niespodzianka — nie mogła odmówić sobie słodyczy szczebiotu przywitania, również zupełnie szczerej. Gdy kurz zamieszania opadał, wracała przecież myślami do poszkodowanych; na elfim szlaku znajdowało się naprawdę wiele ludzi, wśród nich najwięksi wojenni bohaterowie tego kraju. Nie zdziwiłaby się, gdyby w tłumie znalazł się także Maerin z małżonką przy boku. Ministerstwo Magii wraz z pracownikami obchodziło Brón Trogain dość hucznie. Czarujący, ciepły uśmiech zelżał dopiero, gdy Scorsone swymi dobrymi życzeniami dotknął wrażliwej struny bezpieczeństwa rodziny. Nie mogła traktować tegoż tematu lekko — jako matka, jako żona, jako pani na Sallow Coppice. Odkąd prym w rodzinie przejął Cornelius, Valerie zdjęła z barków madame Dianthe jej dotychczasowe obowiązki. Miała być cichą siłą rodziny i nią będzie, nieważne, jaką cenę przyjdzie jej zapłacić — tak długo, jeżeli ceną tą nie będzie życie i zdrowie jej najbliższych, zwłaszcza dzieci.
— Na całe szczęście w naszym wypadku skończyło się na kilku siniakach i wielkim strachu — jej głos zdradzał ulgę z takiego, nie innego rozwoju spraw, jednakże jasne spojrzenie wciąż wydawało się skrywać za kotarą smutku. Z ulgą przyjęła moment, w którym oderwał od niej wzrok, sięgnął po opakowanie cygar. Wydawało jej się dziwnie znajome, zapewne widziała je niegdyś u Franza, lecz nie chciała dopytywać, jeszcze nie teraz. — Efekt krajobrazowy można podziwiać w Waltham. Miejsce dostało już nawet swoją nową nazwę. Ogniste wrota — sama zwróciła twarz w kierunku trunków, nie wyciągała jednak dłoni po to, aby sięgnąć po którąś z butelek; ograniczała się do oceny etykiet, przynajmniej na ten moment. — Jednakże niczego nie pragnę usłyszeć tak bardzo, jak wieści, że twoja rodzina wyszła z tego cało — umyślnie nie pytała o dom, czy mieszkania. Sallow Coppice ucierpiało na tyle, że nawet Beksa miała trudności w koordynacji napraw. A była przecież domowym skrzatem!
Zadarła lekko podbródek do góry, chcąc zajrzeć w ciemne oczy mężczyzny. Po chwili powoli zsunęła wzrok w dół jego twarzy, chcąc zapamiętać każdy detal; każde wgłębienie zmarszczki, sposób, w jaki osadzone zostały jego oczy, krój ust, sposób ułożenia kołnierza i szaty, aż wreszcie skończyła swą powolną — wszak mieli czas — wędrówkę na paczce cygar.
— Ponadto zjawiłeś się w samą porę, by ocalić damę w opresji — mogłaby włożyć więcej siły w próbę powstrzymania chichotu, lecz umyślnie tego nie zrobiła. Ściszony ton złączył się ze szczebiotaniem w kurtuazyjnej grzeczności, a chwilową lekkość nastroju — nie mogli przecież wciąż i wciąż myśleć o katastrofach; dla Maerina to praca, dla niej kolejny powód do nerwów — podkreśliło dodatkowo puszczone przez kobietę oczko. — Poszukuję czegoś, co zadowoli mężczyznę o wysokiej kulturze osobistej i wyrafinowanym smaku. Czegoś... Niebanalnego, a jednocześnie wpisującego się w klasykę, choćby fragmentarycznie — mówiła, rozpoczynając wędrówkę powrotną. Od dłoni trzymającej opakowanie cygar aż do ciemnych oczu Maerina. — Twoja pomoc będzie nieoceniona, przyjacielu.
Niemniej jednak byli dorosłymi ludźmi. I niewiele było w Londynie miejsc, które można byłoby nazwać bardziej dorosłymi, a pojawieniu się w których nie towarzyszyłaby jej aura skandalu. Sklep "Popiół & Diament" cieszył się swoistą renomą, dlatego też gdy kątem oka dojrzała Maerina, niedługo później czując przebijające się ponad zapach drewna i kwiatów także pieprzne nuty zapachowe jego kolońskiej wody, nie zdziwiła się ani trochę. Złagodziła swą aparycję, szczerze ciesząc się z tego przypadkowego bądź co bądź spotkania. Maerin był człowiekiem z klasą, dobrze wykształconym i elokwentnym, był zatem idealnym towarzyszem rozmów. Nie chciała się przyznawać, nawet sama przed sobą, że wydarzenia ostatnich kilku dni skutecznie naruszyły resztki budowanego mozolnie poczucia bezpieczeństwa. A z prawdziwym dżentelmenem przy boku nie musiała się martwić, że znów będzie skazana wyłącznie na siebie — i ewentualnie Beksę.
— Maerinie, cóż za przyjemna niespodzianka — nie mogła odmówić sobie słodyczy szczebiotu przywitania, również zupełnie szczerej. Gdy kurz zamieszania opadał, wracała przecież myślami do poszkodowanych; na elfim szlaku znajdowało się naprawdę wiele ludzi, wśród nich najwięksi wojenni bohaterowie tego kraju. Nie zdziwiłaby się, gdyby w tłumie znalazł się także Maerin z małżonką przy boku. Ministerstwo Magii wraz z pracownikami obchodziło Brón Trogain dość hucznie. Czarujący, ciepły uśmiech zelżał dopiero, gdy Scorsone swymi dobrymi życzeniami dotknął wrażliwej struny bezpieczeństwa rodziny. Nie mogła traktować tegoż tematu lekko — jako matka, jako żona, jako pani na Sallow Coppice. Odkąd prym w rodzinie przejął Cornelius, Valerie zdjęła z barków madame Dianthe jej dotychczasowe obowiązki. Miała być cichą siłą rodziny i nią będzie, nieważne, jaką cenę przyjdzie jej zapłacić — tak długo, jeżeli ceną tą nie będzie życie i zdrowie jej najbliższych, zwłaszcza dzieci.
— Na całe szczęście w naszym wypadku skończyło się na kilku siniakach i wielkim strachu — jej głos zdradzał ulgę z takiego, nie innego rozwoju spraw, jednakże jasne spojrzenie wciąż wydawało się skrywać za kotarą smutku. Z ulgą przyjęła moment, w którym oderwał od niej wzrok, sięgnął po opakowanie cygar. Wydawało jej się dziwnie znajome, zapewne widziała je niegdyś u Franza, lecz nie chciała dopytywać, jeszcze nie teraz. — Efekt krajobrazowy można podziwiać w Waltham. Miejsce dostało już nawet swoją nową nazwę. Ogniste wrota — sama zwróciła twarz w kierunku trunków, nie wyciągała jednak dłoni po to, aby sięgnąć po którąś z butelek; ograniczała się do oceny etykiet, przynajmniej na ten moment. — Jednakże niczego nie pragnę usłyszeć tak bardzo, jak wieści, że twoja rodzina wyszła z tego cało — umyślnie nie pytała o dom, czy mieszkania. Sallow Coppice ucierpiało na tyle, że nawet Beksa miała trudności w koordynacji napraw. A była przecież domowym skrzatem!
Zadarła lekko podbródek do góry, chcąc zajrzeć w ciemne oczy mężczyzny. Po chwili powoli zsunęła wzrok w dół jego twarzy, chcąc zapamiętać każdy detal; każde wgłębienie zmarszczki, sposób, w jaki osadzone zostały jego oczy, krój ust, sposób ułożenia kołnierza i szaty, aż wreszcie skończyła swą powolną — wszak mieli czas — wędrówkę na paczce cygar.
— Ponadto zjawiłeś się w samą porę, by ocalić damę w opresji — mogłaby włożyć więcej siły w próbę powstrzymania chichotu, lecz umyślnie tego nie zrobiła. Ściszony ton złączył się ze szczebiotaniem w kurtuazyjnej grzeczności, a chwilową lekkość nastroju — nie mogli przecież wciąż i wciąż myśleć o katastrofach; dla Maerina to praca, dla niej kolejny powód do nerwów — podkreśliło dodatkowo puszczone przez kobietę oczko. — Poszukuję czegoś, co zadowoli mężczyznę o wysokiej kulturze osobistej i wyrafinowanym smaku. Czegoś... Niebanalnego, a jednocześnie wpisującego się w klasykę, choćby fragmentarycznie — mówiła, rozpoczynając wędrówkę powrotną. Od dłoni trzymającej opakowanie cygar aż do ciemnych oczu Maerina. — Twoja pomoc będzie nieoceniona, przyjacielu.
tradition honor excellence
Valerie Sallow
Zawód : Celebrytka, śpiewaczka
Wiek : 30 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna
sharpen your senses
and turn the knife
i know those
party games too
and turn the knife
i know those
party games too
OPCM : 5 +1
UROKI : 7 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +3
ZWINNOŚĆ : 16 +3
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Stawiałem, w istocie, rodzinę ponad wszelkie inne wartości. Nasze czasy pokazywały dobitnie, że tylko w tym byliśmy w stanie odnaleźć przyszłość naszego narodu, naszych wartości, skrycie budowanej moralności. Świętokradztwem byłoby zaniechanie potęgi skrytej w naszej krwi i zgadzałem się z tym, choć samem nie niosłem przykładu i nie budowałem potęgi czystej krwi. Ta hipokryzja, czy raczej szczerze powielana ślepa wiara, dawała napęd i utwierdzała w czynach, których być może kiedyś miałem żałować. Nie podejrzewałbym nikogo godnego o inne postępowanie, tym samym na słowa madame Sallow czekałem z lekkim wyczekiwaniem, przyjmując z uśmiechem jej łagodną konkluzję. Siniaki nie wadziły, a nadawały drobne symbole ku przestrodze.
- Widziałem tę... tragedię. Nie wyobrażam sobie, jak ciężkie to musiało być przeżycie dla waszej rodziny. Cornelius załamałby się, gdyby cokolwiek wam się stało. — Byłem o tym przekonany, widziałem w bliskim znajomym euforię i emocje w trakcie ślubu, które towarzyszył i jemu podczas tej podniosłej ceremonii męskiego żywota. Powzięcie kobiety za żonę było decyzją, którą podjąć musiał każdy godny mężczyzna, każdy godny czarodziej czystej krwi. Nie zawsze była to decyzja serca, niekiedy był to dobry interes czy umowa, a jednak w każdym przypadku było to niebywale istotne dla przyszłości dwójki, w taki sposób związanych ludzi. A Cornelius... byłem przekonany, że wybrał Valerie z miłości i było tym coś świętego, bardziej godnego niż najszczersze śluby.
— Całe szczęście wszyscy jesteśmy cali. Merja nieustannie walczy w pogotowiu, ilość ofiar przerasta wszelką organizację czy system. Żona musiała co prawda przenieść swój wyjazd, ale... cóż, oby świat wrócił do normy. — Odpowiedziałem na wpół szczerze, bo wyjazdu żony wyczekiwałem, odkąd tylko zdążyła wrócić. Chciałem jej, jako mąż i mężczyzna, który niegdyś ją kochał — zapewnić jej bezpieczeństwo, ale kolejne fale kłótni doprowadzały mnie do szewskiej pasji. Starałem się łagodzić konflikty, spokojne słowa niegdyś koiły jej nerwy, teraz jednak potęgowałem kolejne wyrzuty i wściekłość, która wpędzała mnie coraz głębsze poczucie niemocy. Znikała, zostawiała ledwie szereg sukienek w wiekowej szafie, a ja koiłem się spokojem, aby po kilku tygodniach zatęsknić za jej bliskością i ciepłem — wtedy na powrót się pojawiała, a ja przeklinałem za tę kobietę wszelkie duchy przeszłości i przyszłości.
— Z przyjemnością. Jakieś preferencje? — Odparłem, a gdy tylko zagościły pomiędzy nami kolejne słowa kobiety, uprzejmym gestem wskazałem jej drogę pomiędzy regałami. — Montecristo, Cohiba to wyjątkowej klasa, choć stawiałbym to dla zaangażowanych, doświadczonych palaczy. Sam osobiście zawsze kupuję Montecristo... — zacząłem łagodnie, nie chcąc zabrzmieć niczym znawca, a jednak wykazać się minimalną pomocą. Nie byłem daleko posuniętym koneserem, choć cygara towarzyszyły mi już od kilkudziesięciu lat.
— Tutaj — wskazałem na jedną z półek na wysokości głowy kobiety — wszystkie bym polecił. Łagodniejsze w posmaku, bardziej sprawdzą się do częstego palenia. Jakość tytoniu nie ujmuje, a jednak stanowią delikatniejszą alternatywę. — Nie wnikałem już w atrakcyjność opakowania, która w istocie czyniła z edycji limitowanych wartość dodaną. Etykiety nawiązywały do krajów produkcji, głównie do Kuby, ale znajdywały się też dobre, hiszpańskie podróby, które brytyjczykom bardziej odpowiadały.
- Widziałem tę... tragedię. Nie wyobrażam sobie, jak ciężkie to musiało być przeżycie dla waszej rodziny. Cornelius załamałby się, gdyby cokolwiek wam się stało. — Byłem o tym przekonany, widziałem w bliskim znajomym euforię i emocje w trakcie ślubu, które towarzyszył i jemu podczas tej podniosłej ceremonii męskiego żywota. Powzięcie kobiety za żonę było decyzją, którą podjąć musiał każdy godny mężczyzna, każdy godny czarodziej czystej krwi. Nie zawsze była to decyzja serca, niekiedy był to dobry interes czy umowa, a jednak w każdym przypadku było to niebywale istotne dla przyszłości dwójki, w taki sposób związanych ludzi. A Cornelius... byłem przekonany, że wybrał Valerie z miłości i było tym coś świętego, bardziej godnego niż najszczersze śluby.
— Całe szczęście wszyscy jesteśmy cali. Merja nieustannie walczy w pogotowiu, ilość ofiar przerasta wszelką organizację czy system. Żona musiała co prawda przenieść swój wyjazd, ale... cóż, oby świat wrócił do normy. — Odpowiedziałem na wpół szczerze, bo wyjazdu żony wyczekiwałem, odkąd tylko zdążyła wrócić. Chciałem jej, jako mąż i mężczyzna, który niegdyś ją kochał — zapewnić jej bezpieczeństwo, ale kolejne fale kłótni doprowadzały mnie do szewskiej pasji. Starałem się łagodzić konflikty, spokojne słowa niegdyś koiły jej nerwy, teraz jednak potęgowałem kolejne wyrzuty i wściekłość, która wpędzała mnie coraz głębsze poczucie niemocy. Znikała, zostawiała ledwie szereg sukienek w wiekowej szafie, a ja koiłem się spokojem, aby po kilku tygodniach zatęsknić za jej bliskością i ciepłem — wtedy na powrót się pojawiała, a ja przeklinałem za tę kobietę wszelkie duchy przeszłości i przyszłości.
— Z przyjemnością. Jakieś preferencje? — Odparłem, a gdy tylko zagościły pomiędzy nami kolejne słowa kobiety, uprzejmym gestem wskazałem jej drogę pomiędzy regałami. — Montecristo, Cohiba to wyjątkowej klasa, choć stawiałbym to dla zaangażowanych, doświadczonych palaczy. Sam osobiście zawsze kupuję Montecristo... — zacząłem łagodnie, nie chcąc zabrzmieć niczym znawca, a jednak wykazać się minimalną pomocą. Nie byłem daleko posuniętym koneserem, choć cygara towarzyszyły mi już od kilkudziesięciu lat.
— Tutaj — wskazałem na jedną z półek na wysokości głowy kobiety — wszystkie bym polecił. Łagodniejsze w posmaku, bardziej sprawdzą się do częstego palenia. Jakość tytoniu nie ujmuje, a jednak stanowią delikatniejszą alternatywę. — Nie wnikałem już w atrakcyjność opakowania, która w istocie czyniła z edycji limitowanych wartość dodaną. Etykiety nawiązywały do krajów produkcji, głównie do Kuby, ale znajdywały się też dobre, hiszpańskie podróby, które brytyjczykom bardziej odpowiadały.
prawda jest jak dobre wino
często znajduje się je w najciemniejszym kącie piwnicy. co jakiś czas trzeba je odwrócić. a także delikatnie odkurzyć, zanim wyjmie się je na światło dzienne i spożytkuje.
Maerin Scorsone
Zawód : znawca prawa magicznego, zastępca kierownika służb administracyjnych Wizengamotu
Wiek : 52 lata
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
kłamałem więcej
niż kiedykolwiek chciałbym przyznać
a w moich żyłach płynęła krew
zimniejsza niż stal
niż kiedykolwiek chciałbym przyznać
a w moich żyłach płynęła krew
zimniejsza niż stal
OPCM : 15 +3
UROKI : 8
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 7 +2
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Strona 3 z 3 • 1, 2, 3
Popiół & Diament
Szybka odpowiedź