Wydarzenia


Ekipa forum
Poddasze
AutorWiadomość
Poddasze [odnośnik]27.10.17 13:44

Poddasze

Większość poddasza, do którego dociera się po drewnianych, wąskich schodach, jest zagracona przez stare szpargały poupychane w skrzynkach i przykurzonych komodach, ale jego część Charlie zaadaptowała na swój własny kąt. Oddzielony od reszty strychu materiałowymi płachtami zrobionymi ze starych prześcieradeł znajduje się kącik astronoma, umiejscowiony pod otwieranym dachowym oknem, przez które można wystawić teleskop. Obok na kilku stolikach leżą porozkładane inne przyrządy oraz mapy nieba. Z okna można wyjść na płaski fragment dachu, skąd w bezchmurne noce rozciąga się widok na rozgwieżdżone niebo. Przestrzeń poddasza przez większość czasu jest przesycona wonią starych przedmiotów, w większości należących jeszcze do poprzedniej właścicielki domku. Kto wie, jak ciekawe skarby kryją się w starych, zakurzonych pudełkach?




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Re: Poddasze [odnośnik]28.10.18 20:24
| jednak 11.09

Kiedy wczoraj wieczorem przed snem udała się na poddasze i próbowała dokonać obserwacji nieba, by sprawdzić aktualne położenie ciał niebieskich mających wpływ na moc warzonych eliksirów, nagle zdała sobie sprawę, że kapie jej na głowę. Zimne krople skapywały z góry prosto na jej głowę, ale i obok, tworząc mokrą kałużę na drewnianej podłodze i grożąc, że zacznie przeciekać przez sufit do pokoju znajdującego się poniżej. Spojrzała w górę – wyglądało na to, że coś uszkodziło dach w tym miejscu, ale nie znała się zbytnio na pracach naprawczych, ponadto była zbyt niska, by tam dosięgnąć nawet gdyby na czymś stanęła. Rozłożyła więc tylko płachtę i poodsuwała astronomiczne sprzęty oraz inne szpargały które mogły ucierpieć od wilgoci, a nazajutrz rano przed rozpoczęciem pracy wysłała więc list do brata swojej szkolnej koleżanki i jednocześnie członka Zakonu Feniksa, pamiętając mgliście, że znał się na różnych domowych pracach. Był mugolakiem, a wydawało jej się, że mugolacy są bardzo zaradni jeśli chodzi o naprawianie różnych rzeczy bez czarów. W końcu funkcjonowali na styku dwóch światów, na pewno musząc coś pamiętać z tego mugolskiego. Gdyby tak Charlie ze swoimi lichymi umiejętnościami w zakresie uroków miała się brać za naprawianie magią, pewnie zrobiłaby jeszcze większe szkody.
Wiedziała, że on również miał bardzo wymagającą pracę (i przy tym niebezpieczną), więc liczyła się z tym, że dzisiaj po południu mógł nie mieć czasu, żeby się tu pojawić. Aurorzy nie mieli łatwego życia, nie mogli też narzekać na brak zajęć czy nadmiar wolnego czasu. Charlie przynajmniej nie musiała się narażać, stojąc bezpiecznie przy kociołku i warząc mikstury. Taki tryb życia jej odpowiadał, bo w przeciwieństwie do części bardziej śmiałych i odważnych rówieśników nigdy nie miała ambicji, by ścigać czarnoksiężników i o wiele bardziej ciągnęło ją do zajęcia się eliksirami. To też zresztą robiła dla Zakonu – warzyła eliksiry, bo walczyć nie potrafiła. Ale bardzo podziwiała tych, którzy mieli odwagę i umiejętności, by wychodzić naprzeciw zagrożeniom. Charlie o wiele lepiej sprawdzała się jako zaplecze alchemiczne.
Po pracy wróciła prosto do domu i zajęła się swoimi zajęciami. Trochę się zdrzemnęła, odgrzała sobie też resztkę wczorajszego obiadu. Zjadła go, a następnie podlała krzaczki kocimiętki stojące na kuchennym parapecie. Dłonią dotknęła listków, zaciągając się zapachem i spojrzała w okno. Czekała.

[bylobrzydkobedzieladnie]




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?


Ostatnio zmieniony przez Charlene Leighton dnia 04.11.18 21:39, w całości zmieniany 1 raz
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Re: Poddasze [odnośnik]28.10.18 23:22
[08/09]

W swoim życiu nie miał zbyt wielu chwil, aby chociaż na chwilę usiąść i zająć się czymś normalnym i chociaż nikomu nigdy o tym nie powiedział, to czasem żałował, że nie ma czasu na normalność, a otaczająca go magia naprawdę potrafiła przytłoczyć. Dlatego starał się korzystać z takich chwil jak te, kiedy mógł komuś pomóc w tak pozornie błahej sprawie, jak przeciekający dach. Był mugolem, ojciec nauczył go jak radzić sobie w sytuacji, kiedy nawet czary są bezradne i potrzebny jest spryt mugoli, którzy nauczyli się robić wszystko to, co potrafią czarodzieje i to bez używania czarów. Gabriel, mając do czynienia z obydwoma środowiskami, czasem ma wrażenie, że przez swoją pychę świat czarodziejów zatrzymał się w miejscu i zwyczajni ludzie, zdecydowanie ich wyprzedzili. Przynajmniej w opinii Gabriela, którą raczej nie dzielił się publicznie z wiadomych powodów. W każdym razie, z chęcią odpowiedział na prośbę Charlene. Pamiętał ją jeszcze ze szkoły, w końcu była na roku z Leanne. Poza tym, Zakonnicy powinni sobie pomagać, nie tylko w sytuacji zagrażającej życiu, ale także w zwyczajnych problemach dnia codziennego.
Do domu zajrzał zaledwie na chwilę. Przebrał się w coś odpowiedniejszego do mini prac remontowych i z garażu wyciągnął skrzynię z narzędziami, którą miał zamiar zmniejszyć, aby nie utrudniała sprawnego przemieszczenia się w okolice miejsca zamieszkania Leighton. Pojawił się zaledwie kilka domów do miejsca docelowego, pokonując ten niewielki dystans za pomocą własnych nóg. Właściwie ten podziw do drugiej "grupy" członków Zakonu był obustronny. Gabriel podziwiał tych, który ze skrupulatnością odważali kolejne składniki, cierpliwie czekając na odpowiednie uwarzenie się eliksiru. On sam był człowiekiem czynu i nie lubił siedzieć w miejscu, dlatego dla niego nawet papierkowa robota była czystą udręką, a co dopiero zajęcie takie jak eliksirowarstwo, pochłaniające masę czasu, cierpliwości i energii.
W końcu znalazł się przed drzwiami domostwa Charlene. Zapukał dwukrotnie, czekając aż Charlene stanie w drzwiach. Na widok drobnej blondynki uśmiechnął się szeroko. I jeżeli na jego twarzy widocznie były jakiekolwiek oznaki zmęczenia to zostały one przyćmione przez ów entuzjazm Tonksa.
- Cześć, mam nadzieję, że zdążyłem przez potopem - powiedział i delikatnie przytulił ją na powitanie. - To gdzie jest źródło awarii? - zagadnął, zakasując rękawy do pracy.
Gabriel X. Tonks
Gabriel X. Tonks
Zawód : zagubiony w wojennej zawierusze
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I've got a message that you can't ignore
Maybe I'm just not the man I was before
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6145-gabriel-tonks https://www.morsmordre.net/t6193-gabrysiowe-listy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t6795-skrytka-bankowa-nr-1529 https://www.morsmordre.net/t6194-gabriel-tonks
Re: Poddasze [odnośnik]29.10.18 1:28
Charlene mimo wychowania w tolerancyjnej rodzinie nie wiedziała zbyt wiele o świecie mugoli. Oboje jej rodzice byli czarodziejami, byli nimi także dziadkowie, więc nie miała w rodzinie mugolskich wzorców – pomijając żonę brata swego ojca, która była mugolką. Ale dla Charlie i tak działanie niemagicznych sprzętów było prawdziwą zagadką. Mając na głowie tyle zajęć w Hogwarcie nie zapisała się na mugoloznawstwo, w momencie wyboru dodatkowych przedmiotów po drugim roku woląc wybrać opiekę nad magicznymi stworzeniami, starożytne runy i numerologię. I po szkole nie miała okazji bliżej poznać świata mugoli, tak zajęta alchemicznym kursem i nauką animagii.
Ale w dobie szalejących anomalii dobrze było potrafić wykonywać różne czynności bez czarów. Począwszy od maja wykonując domowe prace zaniechała używania magii, mając na uwadze niebezpieczeństwo związane z anomaliami, którego wolała nie prowokować bez wyraźnej potrzeby. Używała magii rzadko; do warzenia eliksirów oraz zmieniania się w kota nie potrzebowała inkantacji, więc jej codzienność nie ucierpiała bardzo mocno, poza tym, że nie wyręczała się różdżką podczas zmywania czy sprzątania. Z racji ograniczonego czasu robiła to natomiast rzadko, więc w nieużywanych pomieszczeniach można było dopatrzeć się kurzu. Ale nie było ich wiele; domek który zajmowała z Verą nie był duży, a większość pomieszczeń była dość mała. Nie potrzebowały niczego więcej, skoro obie wiodły zajęty tryb życia. A ich prawdziwy dom i tak znajdował się w Kornwalii, gdzie się wychowały.
Charlie lubiła czuć się potrzebna, dlatego z taką starannością przykładała się do warzenia eliksirów dla Zakonników. W sierpniu i na początku września nie próżnowała, uwarzyła sporo cennych mikstur, których większość rozdała na spotkaniu. Było jej lepiej z myślą, że towarzysze nie wyruszali na misje i naprawy anomalii bez przygotowania. Eliksiry mogły okazać się naprawdę nieocenione, zwłaszcza bojowe oraz proste lecznicze.
Kręciła się akurat po domu, kiedy usłyszała głośne pukanie do drzwi. Niezwłocznie pospieszyła w tamtą stronę i otworzyła je, zadzierając głowę do góry, by spojrzeć na Gabriela.
- Witaj – rzekła; auror mógł zobaczyć drobną blondynkę z włosami zaplecionymi w warkocz, odzianą w sukienkę z długimi rękawami w stonowanym, szaro-niebieskim kolorze. Nadal roztaczała wokół siebie lekką woń ziół, w końcu większość dnia spędziła warząc eliksiry w Mungu. – Chodź, zaprowadzę cię na poddasze. Dach trochę przecieka tuż nad moim stanowiskiem do obserwacji nieba, może tobie uda się tam dosięgnąć i połatać to miejsce. Nie wiem, co mogło go uszkodzić, może osłabiły go te anomalie pogodowe sprzed paru miesięcy? Teraz zaczął przeciekać. Dobrze kojarzę, że trochę znasz się na takich rzeczach? – zapytała. – Mam nadzieję, że to dla ciebie nie kłopot, na pewno jesteś teraz bardzo zajęty.
Ruszyła w stronę schodów. Weszli na piętro, a później drugimi, węższymi schodami na zagracone poddasze, którego część Charlie zaadaptowała do swoich potrzeb, w pozostałej piętrzyły się pudełka z różnymi szpargałami należącymi głównie do poprzedniej mieszkanki domku, samotnej starej ciotki, która zmarła kilka lat temu i pozostawiła go matce sióstr Leighton – ta jednak miała swój dom z mężem w Kornwalii, więc londyński domek otrzymała Vera, a później dołączyła do niej Charlie.




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Re: Poddasze [odnośnik]29.10.18 18:20
Gabriel wychował się wśród mugoli, a zetknięcie się z magią wydawało się być szokiem. Wszystko wydawało się być nowe, przez pierwsze lata w Hogwarcie, poruszał się w świecie magii troszkę po omacku. I chociaż zawsze starał się robić dobrą minę do złej gry, to często czuł się wyobcowany, mając wrażenie, jakby wszystko go omijało bądź nie łapał sensu jakiegoś żartu, z którego wszyscy dookoła rechotali. Długo zamiast Quidditcha, jego ulubionym sportem była piłka nożna. Na każdym kroku był szykanowany z powodu swojego pochodzenia, które według niektórych dyskryminowało go jako czarodzieja. Z czasem stał się pełnoprawnym członkiem tego świata; namiętnie śledził poczynania poszczególnych drużyn sportowych, czy to w lidze klubowej, czy w rozgrywkach narodowych, pomagał sobie magią w życiu codziennym. No właśnie, tylko, że gdy magia zawodzi to spora część czarodziejskiego społeczeństwa nie potrafi poradzić sobie z obowiązkami domowymi, czy małymi kataklizmami dnia codziennego, bez magii. A on? Obserwował wielokrotnie, jak ojciec z zawziętością wymalowaną na twarzy naprawiał cieknący kran. Dlatego można powiedzieć, że anomalie, które czyniły magię jeszcze bardziej kapryśną, nie zmieniły diametralnie trybu życia Gabriela. W końcu nadal był w pewnym sensie częścią mugolskiego świata i nigdy o tym nie zapominał, chociażby przez wzgląd na ojca, który jako jedyny okazał się być pozbawiony magicznych zdolności.
Gabriel lubił pomagać, dlatego w tym zwariowanym świecie, gdzie wojna przestała być już mglistym widmem, a realnym zagrożeniem, starał się znaleźć chociaż chwilę na normalność, do której między innymi zaliczała się pomoc przy łataniu cieknącego dachu. Chociaż na chwilę można zapomnieć o otaczającym ich złu i skupić się na sprawach przyziemnych, które na razie jeszcze trzymały ich przy codzienności i normalności. Pod szerokim uśmiechem, którym obdarzył Charlene, skrył wszystkie swoje obawy związane z nadchodzącym jutrem. Przecież on miał być tym, który stanie się ostoją społeczeństwa, więc panikę powinien odsunąć na dalszy plan.
- Coś tam się znam, postaram się pomóc najlepiej, jak potrafię - odpowiedział, idąc korytarzem za Leighton. Musiał przyznać, że ładnie się urządziły. Dom nie był za duży, ale za to wydawał się przytulny - miejsce, do którego zawsze dobrze wrócić. Gdy weszli już na poddasze, gdzie jak mniemał znajdowało się źródło problemu, spojrzał w górę i zmarszczył czoło. - Jeżeli to anomalia, a w pokryciu jest tylko mała dziura to myślę, że z łatwością uda się to załatać. Zobaczę to bliżej, może obędzie się bez wychodzenia na zewnątrz - miał taką nadzieję, ale jak to mówią nadzieja matką głupich, a on będzie musiał wspinać się po dachu małego domu Charlene. - I żaden kłopot, trzeba sobie pomagać, prawda? - rzucił, pewnie uśmiechając się do niej w zapewnieniu, że wszytko jest w jak najlepszym porządku.
Gabriel X. Tonks
Gabriel X. Tonks
Zawód : zagubiony w wojennej zawierusze
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I've got a message that you can't ignore
Maybe I'm just not the man I was before
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6145-gabriel-tonks https://www.morsmordre.net/t6193-gabrysiowe-listy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t6795-skrytka-bankowa-nr-1529 https://www.morsmordre.net/t6194-gabriel-tonks
Re: Poddasze [odnośnik]29.10.18 21:01
Charlene nigdy nie czuła uprzedzeń do uczniów mugolskiego pochodzenia. Traktowała ich tak samo jak innych, nie zwracając uwagi na status krwi. W kwestii relacji z otoczeniem nie miało dla niej większego znaczenia, czy ktoś miał czystą, mieszaną czy mugolską krew. Nikt nie uczył jej uprzedzeń, była córką czarodzieja półkrwi i czarownicy czystej krwi. Jej rodzice również nie kierowali się podobnymi kryteriami, kiedy się poznali i w sobie zakochali, a potem założyli rodzinę i doczekali czwórki dzieci. Z której niestety później pozostała tylko trójka.
Charlie, tak jak jej ojciec, była mieszańcem, jak zresztą większość społeczeństwa, choć mieszaniec mieszańcowi był nierówny, niektórzy mieli rodziców mugolaków lub wręcz mugoli i wtedy mogli mieć jakąś styczność z niemagicznym światem. Charlie jej nie miała, od urodzenia otaczała ją magia. Dorastała w domku na uboczu, nieopodal piaszczystego kornwalijskiego klifu, w iście sielankowej atmosferze tworzonej przez rodziców, dobrych, ciepłych ludzi. Oprócz nich i rodzeństwa w domu i okolicach zawsze były też jakieś zwierzęta, także magiczne – Leightonowie wyjątkowo je lubili, zwłaszcza jej matka. Nikt też nie krył się przed dziećmi z używaniem magii.
Londyn nie przypominał Kornwalii w żadnym aspekcie, choć z Verą próbowały sobie tu stworzyć choć nikłą namiastkę domu. Z okien nie witał jej jednak widok plaży i morza, a okolicznych łąk oraz kilku innych domów. Powietrze nie pachniało tak pięknie, a ludzi było znacznie więcej. Ale musiała tu być, bo również miała swoją rolę w tym wszystkim co się działo, była alchemiczką Munga oraz Zakonu.
Charlie z pewnością spała nieco spokojniej, wiedząc że nad bezpieczeństwem czuwali aurorzy, wielu z nich należało ponadto do Zakonu. Dzięki tym odważnym ludziom czarna magia była trzymana w ryzach, choć ostatnimi czasy do przykrych incydentów dochodziło częściej, obecność anomalii sprzyjała szerzeniu się chaosu. Dzięki obecności na spotkaniach Zakonu wiedziała o sytuacji więcej niż większość ludzi nie należących do organizacji.
Uśmiechnęła się do Gabriela, ciesząc się, że przyszedł, że znalazł wolną chwilę by pofatygować się na Lavender Hill.
- Pewnie i tak znasz się lepiej niż ja – rzekła. Niestety pod pewnymi względami ciężko się mieszkało bez żadnego mężczyzny. W rodzinnym domu zawsze ojciec lub brat czuwali nad tym, by wszystko działało jak należy. – Wydaje mi się, że nie może być duża, skoro wcześniej nie lało mi się na głowę, a dość często przychodzę tu, by oglądać niebo przez teleskop. Ten dom nie jest nowy, myślę że może mieć trochę lat. – Na pewno istniał zanim pojawiła się na świecie. Kiedyś jako dziecko była tu w odwiedzinach u ciotki, kiedy ta jeszcze żyła, mgliście pamiętała nawet jej męża który zmarł długo przed swoją żoną. Później, kiedy wprowadziły się tu z Verą, trochę dostosowały domek do swoich potrzeb, ale nie zmieniały bardzo wiele. Charlie zaadaptowała część poddasza oraz piwnicy do swojej pracy. – Będę bardzo wdzięczna, jak rzucisz na to okiem – dodała, gdy już znajdowali się na poddaszu. Charlie poprowadziła go prosto w miejsce, nad którym powinna znajdować się dziura. Na podłodze leżała wilgotna od wody płachta; w nocy trochę padało.
To było cudowne w Zakonie Feniksa, że właściwie byli czymś w rodzaju grupy przyjaciół. Każde z nich posiadało inne talenty i mogli się nawzajem wspierać – zarówno w walce o lepsze jutro, jak i w problemach dnia codziennego.
- Jeśli będziesz chciał, mogę ci zrobić herbaty, gdzieś jeszcze powinnam mieć trochę wczorajszego ciasta od sąsiadki. Pewnie jesteś zmęczony po pracy. Wam, aurorom, na pewno nie jest teraz lekko, prawda?




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Re: Poddasze [odnośnik]29.10.18 22:36
Przykre, a jednocześnie zabawne było to, że całym światem czarodziejów rządziła jego mniejszość. Mimo liczebności szlachty, stawali się zdecydowaną mniejszością w porównaniu z czarodziejami półkrwi, mugolakami, jeżeli nie zaliczać do tej grupy rodzin czystokrwistych, które jednak nie miały tego szlacheckiego tytułu. W każdym razie Tonks nie miał zamiaru stać bezczynnie wobec takiego rodzaju zachowania i nawet nie chodziło tu o jego osobiste krzywdy, których doświadczył podczas nauki w Hogwarcie, czy nawet teraz doświadcza, będąc dorosłym czarodziejem. Powiedzmy szczerze, był dosyć dużym chłopcem i potrafił skutecznie o siebie zadbać. Gabriel martwił się o tych, którzy z różnych powodów nie umieją pomóc samym sobie. To chyba było jego zadanie jako członka Zakonu Feniksa, jako aurora oraz jako człowieka, który posiada kręgosłup moralny i nie minął się gdzieś po drodze z zasadami etycznego postępowania.
Mugolskie rozwiązania były dla niego czymś naturalnym, póki ojciec mieszkał z nimi, nie miał zamiaru wyręczać się magią swoich dzieci i własnoręcznie wykonywał jakiekolwiek prace domowe, a Gabriel w naturalny sposób przejął jego zwyczaje. Może czasem majsterkowanie stało się dla niego pewnego rodzaju odskocznią od narastających problemów. Skupiał się na danej czynności manualnej, aby nie popełnić błędy, a jednocześnie odrywał się od tego co dużo bardziej nieprzyjemne i problematyczne. Chociaż nie zawsze dało się w ten sposób zapomnieć o problemach. Ostatnimi czasy Gabriel miał wrażenie, że oni - aurorzy - zawodzą i to na całej linii, chociaż każdy z nich uwija się po łokcie to nie udało im się zapobiec tragedii. Kolokwialnie mówiąc, szambo wybiło, a oni w zdziesiątkowanych oddziałach próbowali zapanować nad chaosem spowodowanym przez kolejnych czarnoksiężników z totalitarnymi zapędami, którzy w tym stuleciu wyrastali spod ziemi, jak grzyby po deszczu. Tonks ze strachem patrzył w przyszłość, która malowała się niestety w ciemnych barwach. Nie chciał dać po sobie poznać kiełkującego strachu, ale przecież tylko głupiec, który nie ma nic do stracenia nie odczuwa lęku, prawda?
Okiem fachowca przyjrzał się miejscu, z którego kapała woda. Dobrym znakiem był brak zacieków na ścianach i jedno miejsce, w którym zbierała się woda. Faktycznie robota miała okazać się prosta i powinno pójść w miarę sprawnie. - Wygląda to całkiem nieźle, masz zacieki tylko w jednym miejscu, więc pewnie coś uszkodziło dach tylko tutaj, a wydaje się, że woda nie leje się strumieniami to i dziura nie powinna być duża - nie wiedział, czy pocieszył tym Charlene bardzo, czy tylko trochę, ale w jego ocenie to była całkiem dobra wiadomość. Nie była zmuszona do zrywania całego dachu, co przy ograniczeniu magii i naprawieniu tego w mugolski sposób mogłoby to generować niemałe kosztu. - A skoro mówisz, że przecieka dopiero od niedawna to woda nie powinna zrobić żadnych dodatkowych szkód - dodał jeszcze, po bliższych oględzinach. Leighton nie wiedziała nawet, jak słodki miód lała na jego uszy, żołądek i serce. - Jeżeli nie masz nic przeciwko to chętnie napiłbym się ciepłej herbaty, a i ciastem nie mam w zwyczaju gardzić - odparł, odnosząc się do tej dużo bardziej optymistycznej części wypowiedzi. Można było odnieść wrażenie, że przez moment jego twarzy sposępniała, ale szybko otrząsnął się z tego momentu zapomnienia i na powrót z delikatnym uśmiechem zwrócił się do Charlene. - Takie czasy, nie ma co ukrywać. Zresztą w Mungu to wszystko widać - taka prawda, jak nie pokiereszowany auror, to ofiara jakiegoś bestialskiego ataku.
Gabriel X. Tonks
Gabriel X. Tonks
Zawód : zagubiony w wojennej zawierusze
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I've got a message that you can't ignore
Maybe I'm just not the man I was before
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6145-gabriel-tonks https://www.morsmordre.net/t6193-gabrysiowe-listy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t6795-skrytka-bankowa-nr-1529 https://www.morsmordre.net/t6194-gabriel-tonks
Re: Poddasze [odnośnik]30.10.18 12:53
Tak było prawdopodobnie wszędzie; choć nie znała się na świecie mugoli słyszała, że u nich też było całe mnóstwo podziałów i wojny na tym tle. Najwyraźniej taka już była ludzka natura, nakazująca szukać granic i podziałów, dzieląca innych na „my” i „oni”. Teraz także się to działo – grupka fanatyków próbowała uwypuklić podziały, które istniały zawsze, ale wszystko jakoś trzymało się w ryzach. Niektórym jednak widocznie nie wystarczały już wyzwiska od szlam i tym podobne przejawy dyskryminacji, które pamiętała z Hogwartu, a posuwali się dalej.
Nie każdy potrafił walczyć. Charlie na przykład nie potrafiła i nie była na pewno jedyną, miała za to inne użyteczne talenty. Nie było też powiedziane, że każdy czarodziej który nie popierał samozwańczych rycerzy Walpurgii musiał automatycznie zostawać Zakonnikiem. Nie każdy chciał narażać siebie i swoją rodzinę, nie każdy czuł się na siłach i był na to gotów – rozumiała to. Gdyby miała własną rodzinę, gdyby była matką, pewnie też by się poważnie zawahała. Takie poświęcenie musiało być szczere i dobrowolne, musiała mu towarzyszyć także świadomość ryzyka, jakie się podejmowało. Charlene wiedziała, że w sytuacji zagrożenia nawet nie zdoła się obronić, ale jej ratunkiem mogła być animagia.
Charlie nie wiedziała jak dokładnie wyglądają realia pracy aurorów poza tym co znała z opowieści, ale te nie mogły w stu procentach oddać rzeczywistości, która nie zawsze była kolorowa. W czasach takich jak te choćby bardzo chcieli, nie dało się całkowicie powstrzymać chaosu. Anomalie tylko go wzmagały, do tego dochodziła cała masa plugawiących się czarną magią indywiduów, którzy czuli się bezkarni. Jakże łatwo było teraz zrzucać winę za swoje uczynki na anomalie!
Zadarła głowę do góry, przyglądając się miejscu, w którym przeciekało.
- To dobrze. Mam nadzieję, że to jest coś, co da się szybko połatać i nie będzie wymagało bardziej szczegółowych i kosztownych napraw – odezwała się. Z Verą nie miały szalonej ilości pieniędzy, żyły raczej skromnie, a Charlie dużą część zarobków przeznaczała na ingrediencje do eliksirów i inne alchemiczne pomoce. Gruntowny remont nie byłby im na rękę. – Dałbyś radę zrobić to od razu? – zapytała, bo naprawdę nie znała się na tym, jak działało naprawianie mugolskimi sposobami. – Mogę zaraz pójść wstawić wodę. Herbatę także robię niemagicznym sposobem. – Na szczęście stary piec kaflowy dobrze spełniał swoją funkcję i mogły z Verą podgrzewać jedzenie i wodę. – Jak zresztą większość czynności... Kiedy szaleją anomalie lepiej nie kusić licha. Za dużo nasłuchałam się w Mungu o przypadkach obrażeń od odruchowo użytych zaklęć, które przyniosły nieoczekiwane i często nieprzyjemne skutki. – A nie mogła sobie pozwolić na odniesienie ran, które na dłużej wyłączą ją z pracy. – Masz rację, niestety widać sporo, a raczej słychać, bo nie mam styczności z pacjentami, jedynie siedzę w pracowni, warzę eliksiry i słucham relacji uzdrowicieli przychodzących po kolejne dawki leczniczych specyfików. Więc jakiś obraz mam, nawet jeśli to tylko opowieści.
Jako auror pewnie był regularnym gościem Munga, więc na pewno też co nieco widział. Ofiary anomalii, ale także używanej z premedytacją czarnej magii nie były rzadkością. Nawet jej krewni niedawno ucierpieli, zaatakowani podczas próby naprawienia niestabilnej magii.




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Re: Poddasze [odnośnik]31.10.18 18:59
Świat nie mógł być złożony jedynie z wojowników - gdyby tak było, stałby się polem niekończącej się wojny, ponieważ zawsze byłoby o co walczyć. A przynajmniej dopóty dopóki nie powybijali się wzajemnie. Różnorodność zapewniała ład w świecie, ktoś musiał leczyć, aby inny mógł walczyć, ktoś musiał cierpliwie ślęczeć nad kociołkiem, aby inny mógł skorzystać z dobrodziejstw, jakie oferowała moc ukryta w mieszaninie najróżniejszych ingrediencji. Dla Tonksa eliksiry do dzisiaj były smutną koniecznością, ponieważ jak łatwo można się domyślić, nie była to jego specjalność. Dużo lepiej radził sobie ze sprawnym rzucaniem zaklęć z dziedziny obrony przed czarną magią albo uroków. Sam nie wiedział, jakby się zachował, gdyby w chwili podejmowania decyzji miał rodzinę, za którą musiałby być odpowiedzialny. Nie mówił tu o siostrach, na którymi oczywiście roztaczał swoją opiekę, ale gdyby hipotetycznie miał żonę, która z drżącym sercem wypatrywała jego powrotu każdego wieczoru, dziecko, które czeka aż tata przyjdzie i poczyta bajkę na dobranoc. Jednak rozmyślania z serii co by było gdyby nie miały najmniejszego sensu. Musiał skupić się na tym co było tu i teraz - dosłownie, ponieważ jeżeli nie zajmie się dzisiaj dziurą w dachu Charlene to przyszłość domu będzie miała zapach stęchlizny i wszechobecnej wilgoci. Jesień nie była najpiękniejszą porą roku na wyspach, a deszcze już niebawem miały znowu dać o sobie znać. Zresztą, kiedy tu nie padało? Zdawało się, że nawet pogoda wyczuwała niepokoje w świecie czarodziejów, ponieważ rzadkością podczas tegorocznego lata były słoneczne dni, kiedy można było spokojnie wyjść na ganek i rozkoszować się promieniami słońca, tańczącymi radośnie na skórze.
Zerknął do góry, zadzierając głowę do góry i podpierając ręce na bokach niczym prawdziwy mugolski fachowiec, co by się upewnić, że nie daje złudnych nadziei właścicielce domu, ale szkoda naprawdę nie wyglądała tragicznie i powinna zostać bezproblemowo i dosyć szybko naprawiona. - Myślę, że tak. Na wszelki wypadek wziąłem ze sobą to, co niezbędne przy takich pracach - zapewnił. Nie, żeby nie chciał więcej wracać w skromne progi sióstr Leighton, ale nie lubił zostawiać spraw na później, którego mogło nigdy nie nadejść. Niestety, taką mieli teraz rzeczywistość i powinni nauczyć się w niej żyć, czy im się to podobało, czy nie. - Faktycznie, anomalie zdecydowanie zaburzyły nawet codzienny rytm pracy. Nie mówię, że nie potrafię obejść się bez magii, ale jednak teleportacja to dużo wygodniejszy sposób poruszania się, niż latanie na miotle w deszczu, przez całe miasto - czasem i on musiał ponarzekać, szczególnie kiedy wchodził do Biura przypominając zmokniętą kurę, a nie poważnego aurora, gotowego do działania. - Niestety, magia stała się teraz dosyć kapryśna, czego skutki widać podczas naszej pracy, ale trzeba mieć nadzieję, że w końcu się unormuje - powiedział, no bo co innego im pozostało? Działać i mieć nadzieję, że chociaż magia, postanowi się ustabilizować, nie chcąc sprawiać większych problemów czarodziejom. Miejsc, w których owe anomalie występowały było coraz mniej, ale sam nie wiedział, czy ujarzmienie ich miało zakończyć problem szalejącej mocy. - Mam nadzieję, że niedługo się to uspokoi - powiedział po chwili zamyślenia.
Gabriel X. Tonks
Gabriel X. Tonks
Zawód : zagubiony w wojennej zawierusze
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I've got a message that you can't ignore
Maybe I'm just not the man I was before
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6145-gabriel-tonks https://www.morsmordre.net/t6193-gabrysiowe-listy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t6795-skrytka-bankowa-nr-1529 https://www.morsmordre.net/t6194-gabriel-tonks
Re: Poddasze [odnośnik]31.10.18 20:11
Różnorodność była dobra, choć Charlie wolałaby, żeby na świecie nie było aż tyle zła, degeneracji i zepsucia. Niestety utopijny świat, w którym wszystko działało jak należy był nierealny. Nie wiadomo, kiedy znów miał nastać względny spokój i co będzie musiało się wydarzyć, by mogli osiągnąć równowagę i żyć w spokoju. Nie mogła być nawet pewna, czy wszyscy jej bliscy i przyjaciele przetrwają; bała się myśli, że ktoś z ważnych dla niej osób mógłby zginąć. Nie miała własnej rodziny, ale miała rodziców, rodzeństwo, liczne kuzynostwo, innych krewnych i przyjaciół. Wielu ludzi, o których myślała z troską i obawą. I to między innymi myśl o dobru bliskich miała znaczenie, kiedy dołączała do Zakonu.
- To dobrze – skinęła głową z uśmiechem. – Ja się na tym kompletnie nie znam. W moim rodzinnym domu większości czynności dokonywano z użyciem magii. Teraz, odkąd zaczęły się anomalie, musiałam zacząć się uczyć jak robić pewne rzeczy bez czarów – wyjaśniła, zdając sobie nagle sprawę, że w kryzysowych sytuacjach mugolacy mieli większą szansę sobie poradzić, bo znali podstawy wykonywania niemagicznych czynności. Natomiast czarodzieje z dziada pradziada, zwłaszcza wydelikacone szlachcianki, mogły mieć z tym poważny problem. Charlie natomiast była prostą dziewczyną ze wsi o niewygórowanych oczekiwaniach wobec życia i umiała się przystosować.
- Przy alchemii nie muszę praktycznie korzystać z zaklęć, ale w pracy aurora anomaliowe komplikacje pewnie są odczuwalne dużo mocniej, w końcu ciągle rzucacie jakieś zaklęcia – zauważyła. – Transport... Tak, to też pewien problem. Ostatnio zwykle korzystam z Błędnego Rycerza, ale czasem na bliskie odległości latam. Nigdzie daleko, nie jestem aż tak wprawiona, by latać po całym kraju. Tęsknię za teleportacją i sprawnymi kominkami.
Także miała nadzieję, że z czasem (im szybciej tym lepiej) wszystko się unormuje. Ich rzeczywistość nie mogła przecież wyglądać tak zawsze.
Podczas gdy on zajął się dachem, Charlie zeszła na dół do kuchni, gdzie zrobiła dwie herbaty i ukroiła po kawałku ciasta. Wszystko to ustawiła na tacy i zaniosła z powrotem na górę, na poddasze, gdzie ustawiła to na skrzyni mogącej pełnić rolę prowizorycznego stolika.
- Jakbyś chciał sobie zrobić przerwę, to herbata i ciastko już są – powiedziała. Sama przysiadła na mniejszym pudle i po chwili, gdy herbata nieco ostygła, ujęła palcami uszko kubka i upiła łyk. Uwielbiała herbatę, zupełnie nie rozumiejąc co ludzie widzą w kawie.
- Poza pracą dzieje się u ciebie ostatnio coś ciekawego? Jak się miewa Leanne? Dawno nie miałam okazji z nią porozmawiać – spytała po chwili. Rzeczywiście, dawno nie widziała koleżanki sam na sam, ostatni raz chyba jeszcze w maju, a spotkania Zakonu nie sprzyjały prywatnym pogawędkom o samopoczuciu.




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Re: Poddasze [odnośnik]31.10.18 21:34
Ten strach towarzyszył mu każdego ranka; za każdym razem, gdy żegnał się z siostrami, błagał Merlina oto, aby nie było to ich ostatnie pożegnanie. On już stracił kogoś bardzo bliskiego jego sercu - matkę. Świat pozbawiony pani Tonks wydawał się bardziej szary, mniej kolorowy. I chociaż pozornie przeszedł do porządku dziennego, to myśl o tym, że nie było go na miejscu, gdy rodzina najbardziej go potrzebowała, sprawiała, że niesamowity ból rozdzierał go od środka. Nie mówił o tym nikomu, z nikim nie przerobił tego, jak on czuje się w tej nowej rzeczywistości, pozbawionej dobrotliwego uśmiechu matki, która z zatroskaniem patrzyła na niego, za każdym razem, gdy wracał do domu po długiej zmianie w Biurze. Stał się ostoją tej rodziny, a przynajmniej starał się nią być. Rozmawiał z Leanne, wspierał Just w postanowieniu odnośnie zmiany zawodu, chociaż się z tym nie zgadzał, a przede wszystkim zadbał oto, aby ojciec był bezpieczny - z dala od centrum magicznych wydarzeń. Brakowało mu tych czasów, gdy to on obejmował rolę beztroskiego brata, któremu nie w smak były umoralniające wywody.
- O ironio, w tym momencie powinienem cieszyć się, że pochodzę z mugolskiej rodziny. Takie problemy jak dziura w dachu zawsze załatwiał ojciec - mama była straszna jeżeli chodzi o zaklęcia dotyczące remontu, a ojciec to typowy majsterkowicz - nie mógł tego nie zauważyć. Teraz, ci którzy na co dzień posługiwali się magią i wytykali palcami podobnych do niego, mieli związane ręce. Pozbawieni magii nie potrafili sobie poradzić z tak prostymi czynnościami bez użycia zaklęć. Szkoda tylko, że Ministerstwo Magii nie miało prywatnego parkingu samochodowego, a Gabrielowi w tym czarodziejskim pędzie nie starczyło czasu na zrobienie mugolskiego prawa jazdy. Teraz wiedział, że samochód był dobrą alternatywą do poruszania się, gdyby miał wystarczającą ilość pieniędzy na zakup tejże skomplikowanej maszyny, jaką jest auto. Można powiedzieć, że anomalie pozwoliły mugolakom na małe zwycięstwo nad czarodziejami czystej krwi.
- Fakt, konsekwencje nie są przyjemne, ale na szczęście nie zawsze trafi się coś, co zmusza nas do odwiedzin w Mungu - przyznał z naturalnym dla siebie optymizmem. Naprawdę starał się szukać jakichkolwiek jasnych stron, a przynajmniej mówić o rzeczach tak dziwnych i niezrozumiałych jak anomalie. Zdarzało się, że magia była łaskawa, a jej skutki były bardziej komiczne, ale takie przypadku mógł policzyć na palcach jednej ręki. W każdym razie czas zakasać rękawy i zabrać się do pracy. Niezbyt wiele wiem o naprawie cieknącego dachu, ale Gabriel na pewno wiedział więcej i cierpliwie pracował, podczas gdy Charlene walczyła z wodą na herbatę, Gabriel przygotowywał stanowisko do pracy i zaczął działać. Jako, że w trakcie rozmowy już coś tam grzebał i rozstawiał się ze swoim profesjonalnym sprzętem mugolskiego majstra.
Był właśnie w ferworze pracy, kiedy do jego nozdrzy doleciał kuszący zapach herbaty. Uśmiechnął się pod nosem. - Herbaty i ciastka nie odmówię - rzucił, pozostawiając na chwilę pracę. Skoro było tu tyle pudeł to i Gabriel jakieś dla siebie znalazł, siadając na nim, przy prowizorycznie urządzonym stoliczku. - Prawda jest taka, że oprócz pracy nic ciekawego się nie dzieje. Wracam do domu, śpię i znowu rano do pracy, także w moim życiu ostatnio nie działo się nic wyjątkowego. A u Leanne wszystko dobrze. Ostatnio mówiła o jakimś nowym zajęciu historycznym, ale z całym szacunkiem do mojej siostry to jej świergotanie o fascynacji wpuszczam jednym uchem, a wypuszczam drugim, jak podczas zajęć historii - tak, mimo iż był Krukonem to historia magii nie należała do kręgu jego zainteresowań.
Gabriel X. Tonks
Gabriel X. Tonks
Zawód : zagubiony w wojennej zawierusze
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I've got a message that you can't ignore
Maybe I'm just not the man I was before
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6145-gabriel-tonks https://www.morsmordre.net/t6193-gabrysiowe-listy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t6795-skrytka-bankowa-nr-1529 https://www.morsmordre.net/t6194-gabriel-tonks
Re: Poddasze [odnośnik]01.11.18 13:45
Charlie kilka lat temu straciła siostrę i wiedziała, jak to jest, gdy świat opuszczał ktoś, kto powinien żyć jeszcze długie lata. Towarzyszyło jej wtedy głębokie poczucie niesprawiedliwości, chociaż Helen zmarła, bo była chora, nikt z rozmysłem nie pozbawił jej życia. Teraz towarzyszył jej lęk, że ktoś mógł skrzywdzić jej bliskich, albo że to jej śmierć złamałaby serca rodziny. Jej matka do tej pory nie pozbierała się do końca po utracie najmłodszej córki, choć minęło już pięć lat. Helen pozostawiła po sobie zadrę, która nie potrafiła się w pełni zagoić. Charlene nie chciałaby zadać bliskim kolejnej bolesnej, niegojącej się latami rany, dlatego uważała na siebie i nie pakowała się w paszczę niebezpieczeństwa.
- Na pewno potrafisz sobie poradzić z wieloma rzeczami, które czarodziejów często przerastają. Za bardzo jesteśmy wszyscy nauczeni wyręczania się magią, a kiedy ta zawodzi nagle czujemy się, jakby pozbawiono nas czegoś bardzo ważnego, bez czego życie staje się znacznie utrudnione – stwierdziła. Sama często się tak czuła, ale rozsądnie ograniczyła czarowanie do absolutnie niezbędnego minimum. Brała różdżkę do ręki kiedy nie było innego wyjścia, coraz częściej starając się myśleć nieszablonowo, czyli bez magii. I tak nigdy nie była dobra w zaklęciach, jeśli nie liczyć transmutacji. Zdecydowanie lepiej szły jej eliksiry oraz dziedziny bardziej teoretyczne. Jej próby rzucania uroków zwykle były żałosne, sama się dziwiła, jakim cudem zdała z tego suma, choć dla większości ludzi było na odwrót – to eliksiry i transmutacja uchodziły za trudne, a zaklęcia za jeden z najprostszych przedmiotów. Najwyraźniej Charlie była na opak.
- To dobrze. Ja jednak się boję i jestem wręcz do przesady ostrożna. Powoli zaczyna to zakrawać o pewną paranoję... – westchnęła. – Kto by pomyślał, że pewnego dnia będę musiała zatęsknić za rzeczami, które zawsze wydawały mi się oczywiste i niezmienne? – Magia towarzyszyła jej od dziecka, nawet jeśli sama jej nie używała to widziała ją wokół. Teraz żyła prawie jak mugolka, pomijając fakt, że zajmowała się alchemią, czytała magiczne księgi i podróżowała do pracy zaczarowanym autobusem. Dobrze, że z eliksirów nie musiała rezygnować, bo to byłoby dużo boleśniejsze niż konieczność rezygnacji z zaklęć.
Kiedy wróciła na górę z herbatą on już aktywnie działał swoimi niemagicznymi narzędziami. Charlie aż korciło żeby zasypać go pytaniami, co to są za przyrządy.
- Te instrumenty wyglądają trochę... groźnie – zauważyła, spoglądając w stronę jego narzędzi. – A więc to takimi przyrządami mugole zastępują różdżkę, kiedy chcą coś naprawić? – zaciekawiła się. Bo życie mugoli na swój sposób musiało być bardzo ciekawe.
Usiedli przy skrzyni zastępującej stolik. Na poddaszu panował półmrok, choć przez nieliczne okienka wlewało się trochę światła. Miejsce to miało jednak swój klimat.
- To w sumie podobnie jak u mnie. Za dnia Mung, wieczorami domowa pracownia, potem sen. Czasem skoczę na Pokątną po niezbędne sprawunki, czasami się z kimś spotkam... Nie mam zbyt wielu czasu dla siebie, by tak po prostu wypocząć lub opuścić miasto na dłużej. – Upiła łyk herbaty, naprawdę żałując, że nie ma teraz już możliwości spędzania weekendów w rodzinnym domu, bo raz, że brak czasu, a dwa, brak teleportacji która umożliwiłaby szybkie dostawanie się do Kornwalii.
Ucieszyła się jednak, że Leanne miewała się dobrze i nic niepokojącego się nie działo, choć po utracie matki musiało im być wszystkim ciężko.
- Najważniejsze, że jakoś sobie radzi i nadal ma serce do zajmowania się swoją pasją. To na pewno może stanowić pewną ucieczkę od tej rzeczywistości, która ostatnimi czasy zbyt często jest przykra – dodała, skubiąc kawałek ciasta.




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Re: Poddasze [odnośnik]04.11.18 19:43
Odejście kogoś bliskiego zawsze sprawia, że w naszych sercach pozostaje rysa, którą ciężko zasklepić. Prawdopodobnie nigdy nie poczuje się tak, jak dawniej, ale mógł chociaż spróbować przybliżyć swoje życie do normalności i przejść do porządku dziennego. Nawet jeżeli świadomość o śmierci matki będzie cały czas z tyłu jego głowy. Nie ma możliwości, aby chociaż na chwilę o tym zapomniał.
- Też mam nadzieję, że niedługo wszystko wróci do normy - chociaż był mugolakiem i radził sobie bez problemu bez różdżki to po prostu brakowało mu możliwości swobodnego rzucania zaklęć. Lubił to, od samego momentu, w którym zorientował się, że w jego żyłach płynie jakiś ułamek magicznej krwi, pozwalającej mu na używanie magii w życiu codziennym. Sprawiało to, że czuł się wyjątkowo na tle tych wszystkich dzieci, które zdążył poznać podczas swojego dzieciństwa. Teraz? Mimo mugolskiego pochodzenia, czuł się, jakby anomalie zabrały mu kawałek jego osobowości. Zerknął na narzędzia, które leżały na podłodze i w sumie nie mógł się z tym nie zgodzić. Jak dla osoby, która nigdy wcześniej nie miała z czymś takim do czynienia to mogły wyglądać faktycznie osobliwie. Uśmiechnął się pod nosem. - Są bardzo pomysłowi - stwierdził, przez chwilę zastanawiając się, jak ubrać swoją myśl w słowa. Przecież niełatwo było mówić o rzeczach, które jemu wydawały się być oczywiste. Zupełnie, jakby każdy w swoim życiu musiał trzymać w ręku śrubokręt albo młotek. - Nasze zaklęcia zastąpili sobie różnymi narzędziami. Czym innym wbijasz gwóźdź, czym innym wkręcasz śrubkę i tak dalej. Czasem lubię sobie tak po prostu w czymś pogrzebać bez użycia magii, chociaż teraz najchętniej wróciłbym do rzucania zaklęć w życiu codziennym - człowiekowi nigdy nie da rady dogodzić. Jak ma magii pod dostatkiem to odkłada różdżkę i własnymi rękoma babra się z instalacją wodną, czy właśnie przeciekającym dachem. A gdy z różnych powodów nie może chwycić różdżki w dłoń to zaczyna tęsknić za tym uczuciem.
- Rzeczywistość nie rozpieszcza i chociażby się chciało, to nie ma czasu na poleżenie na kanapie do góry brzuchem - stwierdził z przykrym rozbawieniem w głowie. Takie nastały czasy i nic nie mogli na to poradzić. Codzienne życie dostarczało im nadprogramowych obowiązków i mogli jedynie wziąć je na barki. Nie był to czas na podnoszenie białej chorągiewki i poddawanie się. - Nie mogę się bardziej zgodzić - fakt, cieszył się, że praca Leanne nie wiąże się z nadmiernym ryzykowaniem życia. Oczywiście Justine nie mogła iść śladem siostry, ale postanowiła zmienić profesję i teraz szkoliła się na aurora. Nie miał zamiaru jej tego zabraniać, bo wiedział, że i tak nic nie zmieni - była zbyt uparta.
- Dobra, biorę się za kończenie roboty - powiedział, podnosząc się ze skrzynki, dopijając herbatę i pakując do ust ostatni kawałek ciasta, który mu został
Gabriel X. Tonks
Gabriel X. Tonks
Zawód : zagubiony w wojennej zawierusze
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I've got a message that you can't ignore
Maybe I'm just not the man I was before
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6145-gabriel-tonks https://www.morsmordre.net/t6193-gabrysiowe-listy https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f177-wybrzeze-exmoor-somerset-wrzosowa-przystan https://www.morsmordre.net/t6795-skrytka-bankowa-nr-1529 https://www.morsmordre.net/t6194-gabriel-tonks
Re: Poddasze [odnośnik]05.11.18 0:11
Oczywiście, że tęskniła za normalnością i używaniem magii. Nigdy nie była dobra w urokach, ale różdżka wiele rzeczy ułatwiała, bez niej było dziwnie, zwłaszcza z początku. Trudno było przywyknąć do innych rozwiązań, często zajmujących więcej czasu. Czekała z utęsknieniem na dzień, kiedy anomalie znikną i wraz z nimi zniknie zagrożenie związane z używaniem magii. Najbardziej w tym wszystkim było jej żal dzieci oraz niemagicznych, którzy byli dręczeni anomaliami mimo nieużywania czarów, i nie mogli tego ryzyka zredukować poprzez rezygnację z rzucania zaklęć. Oby taki dzień nastał jak najszybciej, ale obawiała się, że sam, bez niczyjej pomocy, nie przyjdzie.
- Rzeczywiście są. Muszą być, skoro całe życie radzą sobie bez magii – przyznała, mimowolnie zachwycona i zaciekawiona. Czarodzieje często uważali mugoli za niższą rasę, za bezmyślne niemagiczne istoty, ale wymyślenie tylu różnych narzędzi i urządzeń ułatwiających życie musiało wymagać sprytu i zaradności. Dla Gabriela znaczenie tych przyrządów musiało być oczywiste, skoro na pewno je znał ze swojej rzeczywistości mieszczącej się na pograniczu świata magii i tego mugolskiego, ale gdyby Charlie kazać je nazwać, nie potrafiłaby dopasować prawidłowej nazwy do żadnego z nich. Lekko się zarumieniła, zdając sobie sprawę, że choć w świecie magii mogła uchodzić za mądrą i bystrą, to w świecie mugoli byłaby głupiutka i niedoświadczona, zapewne budząc wesołość i politowanie kiedy nie wiedziałaby, do czego służą oczywiste dla nich rzeczy.
- To pewnie dość niestandardowa wiedza w świecie magii – zauważyła też. Poza mugolakami i osobami mającymi w rodzinie mugoli, większość czarodziejów była raczej podobnymi ignorantami co ona.
Zrobili sobie chwilę przerwy połączonej z piciem herbaty i jedzeniem ciasta.
- Niestety. Choć czasem tęsknię za tym luzem, a przede wszystkim za spokojem, rutyną i poczuciem bezpieczeństwa. I za częstszymi wizytami w rodzinnym domu – mówiła. Och, wiele by dała żeby tylko wrócił spokój i bezpieczeństwo, żeby było nawet nudno, ale żeby nie trzeba było się bać o bliskich.
Choć Charlie nie ryzykowała życia w swojej pracy, ani nie ryzykowali go jej rodzice żyjący spokojnie w Kornwalii, to jej siostra miała bardzo niebezpieczny zawód, porównywalny z aurorstwem – była łamaczką klątw często stykającą się z plugastwem czarnej magii. I Charlie bardzo się o nią martwiła, ale również wiedziała, że siostra jest uparta i nie dałaby sobie powiedzieć ani słowa o rezygnacji z tego zajęcia, a i Charlene nie miałaby serca próbować jej odciągać od czegoś, co było dla niej ważne. A i Zakon mógł bardzo potrzebować jej zdolności.
Gabriel po chwili wrócił do pracy, a Charlie wciąż próbowała go zabawiać rozmową, dopytując o różne ciekawe przygody związane z mugolskimi narzędziami oraz o to, jak się tego wszystkiego uczył. Kiedy skończył, podziękowała mu za fatygę i obiecała, że jak kiedyś będzie potrzebował jej pomocy, zwłaszcza w zakresie eliksirów, chętnie mu jej udzieli. Pożegnali się miło, a później Charlie wróciła do swoich zajęć.

| zt. x 2




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Poddasze
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach