Wydarzenia


Ekipa forum
Hesper de Montmorency
AutorWiadomość
Hesper de Montmorency [odnośnik]03.11.17 20:57

Hesper Jekatierina de Montmorency

znana jako Czarnooka Hesper

Data urodzenia: 1 stycznia 1580
Data śmierci: 13 lipca 1606
Okoliczności śmierci: spłonięcie żywcem na stosie
Nazwisko matki: Blavatsky
Miejsce zamieszkania: Pokątna/Nokturn
Czystość krwi: czysta
Zawód: przed ponad trzema wiekami laty była słynną alchemiczką, trucicielką, badaczką nowych receptur
Wzrost: sto sześćdziesiąt dwa centymetry
Kolor włosów: czarne
Kolor oczu: czarne
Znaki szczególne: niematerialne ciało, wyblakłe barwy, zmysłowy głos, blizny po poparzeniach na dłoniach i przedramionach, jawi się światu odziana w bardzo elegancką suknię skrojoną na szesnastowieczną modłę



Śmierć, co wyssała miód twego tchnienia,
wdzięków twoich zatrzeć nie zdołała jeszcze.

Przed niemal czterystoma laty, na ziemiach Anglii wolnej od okowów Międzynarodowego Kodeksu Tajności, pewnej nocy, nim nastał świt, zanim zapiał kogut, z rosyjskiej wiedźmy i zamożnego alchemika narodziła się jedyna ich córka - Hesper o czarnych oczach i czarnym sercu.

Minęło wiele dni i nocy, nim stopy Katji Blavatsky dotknęły angielskiej ziemi. Miało to miejsce na długo przed powstaniem Ministerstwa Magii, w czasach, gdy magicznej społeczności przewodziła Rada Czarodziejów. Wykończona, zmęczona, wyczerpana odnalazła w tamtejszych lasach ukojenie; znalazła upragnioną ciszę i spokój. Uwolniła się od spojrzeń matki, sióstr i ciotek. Spojrzeń pełnych niewypowiedzianej pretensji, wyrzutu, złości; była wszak czarną owcą i odmieńcem. Gdy zamykała oczy, kiedy śniła - nie widziała nic, a powinna. W latach jej młodości powiadały, że musi otworzyć swe trzecie oko, odnaleźć w sobie szósty zmysł; później przekonały się, że Katja się od nich różni - nie potrafiła spojrzeć w przyszłość i tym samym przynosiła czarownicom z rodu Blavatsky hańbę. Opuściła rodzimą Rosję, ukochane burzany i zimne lasy, osiadła na angielskiej ziemi i oddała serce uzdolnionemu alchemikowi, Edwardowi de Montmorency; poślubiwszy go wyrzekła się swego nazwiska i niejako zdradziła własną rodzinę.

Z odmętów niepamięci Hesper wciąż potrafi wyłowić mgliste wspomnienia z lat dziecięcych. Pamięta sabaty, różniące się absolutnie od dzisiejszych, urządzanych na bogatych salonach; pamięta spotkania czarownic w lasach, przy ogromnych ogniskach, gdzie tańczono gdy wybiła godzina wilka i odprawiano rytuały, które wówczas zdawały się im słuszne i skuteczne. Wciąż ma na uwadze wiele przesądów, którymi wówczas się kierowano. Pielęgnuje owe wspomnienia i chętnie doń wraca, lata dzieciństwa uważa za szczęśliwe.
Ona, jej pani matka Katja oraz ojciec - William de Montmorency - mieszkali w domu wzniesionym z szarych kamieni na niewysokim, lecz bardzo wietrznym wzgórz. Yorkshire było krainą ponurą i nieprzyjemną, ubogą w urokliwe miejsca i żyzną glebę, okolice więc nie były w sąsiadów bogate. Mimo niesprzyjających warunków Hesper wciąż pamięta, że dom ich często pełen był gości. Ojciec, utalentowany i ceniony alchemik, nie mógł opędzić się nie tylko od czarodziejów i czarownic chcących płacić za jego mikstury, lecz również kandydatów na uczniów, inszych badaczy i ludzi nauki.
Wraz z Katją nie doczekał się inszych dzieci, chcąc więc czy nie, przyuczał do rodzinnego zajęcia jedyną córkę. Od najmłodszych jej lat zwykł sadzać ją przy stole w pracowni alchemicznej i opowiadać o miksturach, które warzył i nad którymi pracował. William umysł miał nieprzeciętnie bystry, a dostrzegłszy potencjał w swej córce jedynie utwierdził się w przekonaniu, że trud jego nauczania nie pójdzie na marne, a nazwisko de Montmorency znów zagości na kartach historii. Zabierał więc Hesper nie tylko do alchemicznej pracowni, by odkrywać przed nią tajniki najprostszych mikstur, lecz również w dalekie i te bliskie zakątki Anglii, Walii, Szkocji czy Irlandii w poszukiwaniu ziół oraz innych składników niezbędnych do eliksirotwórstwa. Nocami, gdy silny wiatr przegnał chmury, a na granatowym aksamicie nieba iskrzyły gwiazdy, zabierał ją na zewnątrz, szczypał, gdy przegrywała walkę z ciężkimi powiekami i opowiadał o gwiazdach, ich ułożeniu, a także wielu innych ciałach niebieskich, które wcale nie było tałk łatwo zapamiętać. Ojciec pragnął, by przed pójściem do Hogwartu miała podstawową wiedzę z zakresu alchemii, zielarstwa oraz astronomii, by zauroczyć nauczycieli swą bystrością i skłonić ich, by to właśnie jej poświęcali uwagę i czas, coby szlifować jej talent.
Z ojcem spędzała wiele czasu, lecz od zawsze przywiązana była mocniej do swej matki. Po niej otrzymała swe drugie imię, Jekatierina, lecz nazwiska Blavatsky odziedziczyć po niej nie mogła. Katja opuściła swą matkę i siostry, lecz pozostała posłuszna tradycji i nie postąpiła wbrew rodzinie, choć jej serce zatruwał jad żalu. Nie potrafiła ujrzeć przyszłości jak inne kobiety ze swej rodziny, jej córka także wewnętrznego oka nie posiadała; czuła się jak uschła gałąź rodu, za którym tęskniła. Opowiadała Hesper o swych utalentowanych przodkiniach, matce i siostrach, a dziewczynka mimowolnie tęsknotę matki jęła współodczuwać. Leżąc pod grubą pierzyną często zaciskała mocno oczy i wytężała umysł starając się wywołać wizję, o których mówiła Katja, lecz ona nigdy nie przyszła. Ani w snach, ani na jawie, a Hesper musiała się z tym pogodzić. Matkę mimo wszytko miłowała z całego serca, w jej oczach nie było potężniejszej odeń czarownicy.




Kto ma olej w głowie, temu dość po słowie

Droga do Hogwartu była długa i uciążliwa. Nie istniał wówczas Hogwart Express, a teleportacja łączna wraz z kuframi, sową i Hesper nie była dla pana de Montmorency możliwa; wyruszyli więc na miotłach, lecąc ponad północą Anglią i Szkocją. Lecieli wiele godzin, po drodze zgubiwszy jeden kufer, a u bram starego zamku zjawili się w ostatniej chwili. Ojciec pożegnał ją surowym spojrzeniem i kazał przysiąc, że uczyć się będzie pilnie, nic innego go nie obchodziło.
Hesper do zamku wkroczyła pewnie, z wysoko uniesioną brodą i głową pełną ambicji; była czarownicą czystej krwi, od maleńkości uczoną przydatnych magom dziedzin i oswajana z magią nie miała czego się obawiać. Może jedynie tego, że Tiara Przydziału - która już wtedy uchodziła za stary kapelusz - umieści ją w domu Helgi Hufflepuff. Tak się jednak nie stało, gdy wyczytano jej imię i nazwisko, podeszła do nauczycielki, by ta włożyła jej na głowę tiarę; ledwie ów kapelusz musnął czarne włosy, a krzyknął Ravenclaw!
Tamtego wieczoru oraz wszystkich innych spędzonych w Hogwarcie usiadła przy stole Krukonów, dumnie nosząc barwy Roweny Ravencaw. Nie wspomina miło tych siedmiu lat, które minęły jak jden dzień. Oczywiście, poznała tam wielu czarodziejów i wiele czarownic o niezwykłych talentach, czy osobowościach, z którymi  pozostawała w przyjacielskich relacjach aż do własnej śmierci, jednakże w szesnastym wieku Hogwart nie był tak przyjemnym i ciepłym miejscem, jakim jest dziś. Na porządku dziennym były kary fizyczne, w tym także podwieszanie na łańcuchach pod sufitem, co nader często było praktykowane. Hesper karana była stosunkowo rzadko. Zapisała się w pamięci nauczycieli jako uczennica pilna, inteligentna i bystra, która wiedziała w jakim celu w Hogwarcie się znalazła. Łaknęła wiedzy i przyswajała ją szybko, cieszyła się więc sympatią profesorów, bywała jednak skora do podtruwania inszych uczniów złośliwymi eliksirami, jeśli stanęli jej na drodze, za co boleśnie Hesper karano.
W owych latach nie zdarzyło się nic, co można byłoby uznać za szczególne, bądź odstępstwo od normy. Jako uczennica nie różniła się wiele od inszych uczniów, jej historia w Hogwarcie także nie miała w sobie wiele wyjątkowego. Każdy rok kończyła z wysokim wynikami, zwłaszcza w dziedzinach eliksirów oraz astronomii, a w chwili ukończenia siódmego roku – nauczyciele żałowali, że opuszcza mury zamku.



Czarownica, która igrała z ogniem

Słynna Gunhilda z Gorsemoor nie zdążyła wynaleźć lekarstwa na smoczą ospę na czas - by ocalić Katję oraz Williama de Montmorency. Matka odeszła w połowie tysiąc pięćset dziewięćdziesiątego dziewiątego roku, ojciec w kilka tygodni później, nie mogąc pogodzić się ze stratą umiłowanej żony, nie podejmował nawet prób leczenia. Nie mogło być przy nich Hesper, zabronili jej, by nie dopuścić do zarażenia się chorobą; przebywała wówczas u swej krewnej po mieczu, zielarki prowadzącej jedną z pierwszych aptek na ulicy Pokątnej, która liczyła sobie wówczas niecałe sto lat. Był to wówczas doprawdy niedługi skrawek ulicy, a raczej błotnistej ścieżki, prowadzącej do wybudowanego w tysiąc czterysta siedemdziesiątym dziewiątym Banku Gringotta.  
Nie zdecydowała się jednak tam pozostać. Nie było to bezpieczne dla czarownicy miejsce. W szesnastym wieku mugolskie społeczeństwo lękało się magii, nie znało jej i nie rozumiało. Od piętnastego wieku, kiedy to papież Marcin V w liście do przełożonego inkwizytorów zezwolił na aresztowanie podejrzanych o uprawianie magii, nawet jeśli ich poczynania nie zmierzały jawnie w kierunku podważania dogmatów Religi katolickiej, a postrach jęła siać Święta Inkwizycja, w momencie rozpoczęcia polowań na czarownice, nie warto było narażać się na ryzyko, nawet wówczas, gdy władało się magią.
Powróciła do Drozdowego Gniazda, domu, w którym się wychowała. Wszystko przypominało jej o utraconej matce i ojcu, lecz musiała pogodzić się ze stratą – i uczyniła to, czego rodzice sobie życzyli. Kontynuowała rodzinną tradycję, swoje życie związała z dziedziną eliksirotwórstwa. W tamtych czasach nie prowadzono ministerialnych kursów, nie były wymagane kwalifikacje, by parać się alchemią – liczył się talent oraz umiejętności, a Hesper bez wątpienia je posiadała. Po ojcu miała lekką rękę do kociołka, po matce wysoce ponadprzeciętną bystrość umysłu i ośli upór. Warzyła eliksiry i sprzedawała je, prędko zyskując szacunek oraz uznanie czarodziejskiego społeczeństwa. Do Drozdowego Gniazda przybywano nawet z dalekiej Szkocji, czy Irlandii, by zaopatrzyć się w godne zaufania eliksiry.
Warzenie i sprzedawanie stworzonych wedle cudzych receptur nie spełniało jednak ambicji Hesper, choć z biegiem czasu szło jej to coraz lepiej. Pragnęła zapisać się na kartach historii, tak jak swój ojciec, miała naturę poszukiwacza i wielkie ambicje. Czas poświęcała więc na opracowywanie nowych receptur, lecz wiele z jej prób skończyło się porażką. Najpewniej było to winą zbyt młodego wieku i za wysokiej poprzeczki, którą sobie postawiła. Przez wzgląd na jej ojca oraz przodków Nicholas Flamel odpisał na jeden z setek listów, które doń napisała: radził, by swe umiejętności szlifowała aż doskonałości, poznała wszelkie zasady alchemiczne – a dopiero później zaczęła je łamać. Była mu wdzięczna za tę radę, lecz nie ustawała w staraniach. Była na tyle butna, by sądzić, że zdąży jeszcze samego Flamela w dokonaniach prześcignąć. Kto wie, czy nie udałby się jej tego osiągnąć? Była bystra, zdolna, utalentowana, miała pasję i smykałkę we krwi, lecz było coś jeszcze, co stanęło jej na drodze.
Nietypowe upodobania.
Rzecz jasna, niemowa tu o perwersjach, bądź innych niegodziwościach – Hesper de Montmorency była kobietą porządną i spokojną. Dobrze się prowadziła i niewiele mówiła jak przystało na kobietę. Potrafiła być czarująca, gdy tylko tego chciała. Stwarzała odpowiednie pozory. W rzeczywistości nie wahała się nigdy otruć zawadzającą jej personę, czy też uwarzyć truciznę na specjalne zamówienie. Zawsze miała na tyle sprytu, by nie zwrócić na siebie uwagi Rady Czarodziejów.
Hesper de Montmorency lubiła płonąć. Nie z żądzy, nie z pożądania, a dosłownie. Pozwalała wyczulonym na wszelkie objawy magii mugolom ją schwytać; nie wiedzieli, gdzie mieszka, nigdy nie mogli odnaleźć Drozdowego Gniazda, było chronione zaklęciami, lecz sama zwykła wpadać im w ręce z ukrytą w rękawie różdżką. Przywiązywali Hesper do stosu, zwykle nie zauważając cienkiego kawałka drewna w jej dłoni; patrzyła na zgromadzonych wokół wieśniaków z widłami i pochodniami z szyderczym uśmiechem, a oni odbierali tę odwagę za dowód paktów z diabłem. Bez zawahania podpalali stos, a Hesper prędko rzucała niewerbalne zaklęcie, które zamrażało płomienie. Ogień nie mógł więc uczynić jej krzywdy, jedynie łaskotał. Mugole byli przerażeni, wrzeszczeli w niebogłosy zamiast niej, gdy skóra de Montmorency pozostawała wciąż alabastrowa i nieskalana żadną raną, a później… Rozpływała się w powietrzu. Nie obowiązywał wówczas kodeks tajności, miała prawo do użycia czarów, lecz w ostateczności przyniosło jej do zgubę.
To było lato tysiąc sześćset szóstego roku. Wieczór był ciepły, lecz wietrzny, jak to zwykle bywało w Yorkshire. Wracając z Sabatu spadła z miotły, nie leciała wysoko, lecz upadek był bolesny, a ponadto zgubiła różdżkę. W ciemności nie mogła jej dostrzec, a złamana noga i zwichnięty łokieć nie pozwoliły na sprawne poruszanie się. Bez różdżki nie miała możliwości teleportacji, była bezbronna… i wówczas została pojmana.
Nigdy nie czuła takiego lęku. Nie uśmiechała się już szyderczo, nie unosiła butnie głowy, nie patrzyła wyniośle. Błagała o litość, przysięgała, że nie ma z czarami nic wspólnego, że nie sprzedała duszy diabłu, kimkolwiek był. Pytano ją o Jezusa Chrystusa, lecz nie potrafiła odpowiedzieć – kim był ów człowiek? Nie miała pojęcia.
Zabrano spętaną sznurami Hesper do wioski, gdzie kobiety obrzuciły ją zgniłymi pomidorami, a brudne dzieci kopały po kostkach. Ledwie szła, kuśtykając przez złamaną kończynę, lecz mugole nie mieli dla żadnej litości. Prowadzili ją nad staw, gdzie bez wahania ją wrzucono mówiąc, że jeśli utonie – to znak, że była niewinna, a dusza jej będzie zbawiona.
Nie utonęła.
Obszerna, wielka suknia skrojona na ówczesną modłę unosiła ją na wodzie, co było wystarczającym dowodem na winę Hesper, która nie ustawała w błaganiach. Ileż wówczas razy próbowała się teleportować? Nie miała pojęcia. Żadna z prób się ni powiodła, różdżka z jakarandy spoczywała zagubiona w pobliskim lesie, a Hesper zdana była na łaskę i niełaskę mugolskich wieśniaków.
Nie okazano jej litości. Czarnooką czarownicę przywiązano do stosu, który bez wahania podpalono. Płakała wówczas po raz pierwszy od śmierci matki. Prosiła, błagała, krzyczała – wszystko na nic. Była sama sobie winna. Dziwaczna rozrywka, którą obie upodobała przyniosła Hesper zgubę. Języki ognia zamiast łaskotać, tym razem boleśnie raniły. Płonęła żywcem w akompaniamencie modlitw wieśniaków i własnego wrzasku. Każda sekunda trwała całą wieczność, w końcu zaczęła błagać nie o litość, a śmierć.
Śmierć spełniła owe życzenie.



Odcisk duszy, która opuściła ciało

Pochowano ją w grobowcu swych rodziców, na cmentarzu w ponurym Yorkshire, gdzie wiecznie żałośnie zawodził wiatr i często lał deszcz. Krewni ojca sądzili, że nigdy więcej już ej nie zobaczą, że świat stracił tę utalentowaną alchemiczkę zbyt wcześnie - tyle lat mogło być jeszcze przed nią, ileż mogła jeszcze uczynić dla świata nauki jak swój ojciec! Mieli nadzieję, że ziemia lekką Hesper będzie i zazna spokoju po śmierci. Cmentarz opuszczali pełni zadumy i z nadzieją, że jeszcze czarnooką spotkają - w zaświatach, po własnej śmierci, nieprędko. Jej bystre, głębokie spojrzenie i piękną twarz ujrzeli szybciej, niż by sobie tego życzyli. Nie, nie spotkała ich prędko śmierć, nie zmarli. To Hesper nie odeszła. Zmarła, lecz nie odeszła w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie opuściła ziemskiego padołu łez, wybierając wieczną tułaczkę jako byt zawieszony pomiędzy życiem, a śmiercią. Powróciła jako duch, odcisk duszy, która opuściła ciało. Nieżywa, lecz świadoma. Bez ciała, bez tkanek, bez krwi, lecz postrzegana w ludzkiej formie, której nie sposób było dotknąć, czy uchwycić. Lękała się prawdziwej śmierci. Namiętnie miłowała swoją egzystencję, nie skończyła pracy nad miksturą, która miała być dziełem jej życia, nie zdążyła uczynić choćby w jednej dziesiątej tego, co zaplanowała. Była zbyt młoda na odejście, za to niegotowa, by pójść dalej. Pełna lęku i rozpaczy wybrała nędzny żywot, którego po latach zaczęła żałować, lecz nie było już powrotu na rozstaj dróg, gdzie musiała podjąć ostateczną decyzję.
Wiele było w niej gniewu, nienawiści do tych, którzy jej życie odebrali. Można rzec, że sama się wręcz o to prosiła, lecz nie potrafiła tego dostrzec, nie umiała zrozumieć własnych błędów. Przeklinała tych mugoli i błagała żywych, który znali ją za życia, by rzucili na nich paskudne klątwy; niewielu się zgodziło, lecz to Hesper nie satysfakcjonowało. Przez wiele następnych lat nawiedzała ich i zmieniała ich noce w w koszmar, ponieważ nie mieli pojęcia o istnieniu Rady Czarodziejów, nie mogli nań donieść. Odpuściła dopiero wówczas, gdy z tego świata odeszli zarówno Ci, który spalili ją na stosie oraz ich dzieci.
Zamieszkała na Pokątnej, by kontynuować swoje dzieło, a przynajmniej tak się jej zdawało. Nie ukrywała swego prawdziwego imienia i nazwiska, przedstawiała się głośno i bez wstydu, pragnąc, by wiedziano, że wciąż jest obecna; nie musiała sama szukać, wielu młodych adeptów sztuki alchemii szukało jej samych, a ona upatrywała w nich własnych korzyści. Udzielała im wskazówek, zdradzała kilka tajemnic swej rodziny, a w zamian oczekiwała, by byli jej rękoma. Trwała przy nich, instruując i wydając rozkazy; spodziewała się, że będą jej narzędziem i nie stanie to na przeszkodzie w osiągnięciu tego, co zamierzała. Myliła się jednak. Nikt nie miał jej węchu, by wyczuć subtelne różnice w zapachu bulgoczącej mikstury, nie mieli jej dotyku, by ocenić daną ingrediencję, ani wyczuć ile należy jej do kociołka wrzucić. Odnosili porażki, a Hesper wpadała w szał. Ciężko było się jej z tym pogodzić, a frustracja rosła.
Mijały lata, a Hesper nie mogła odnaleźć tego, który skończy jej dzieło, choć nie ustawała w poszukiwaniach. Od przeszło trzystu pięćdziesięciu lat błąka się po ulicy Pokątne oraz Nokturnie, nie odmawiając udzielenia wskazówek alchemikom, jeśli tylko pragnęli słuchać. Ich z czasem było jednak coraz mniej. Wiedza o eliksirach była coraz większa, stosowania niektórych metod zaniechano, wiele teorii obalono - świat szedł do przodu, eliksirotwórstwo również, a Hesper ciężko było się z tym pogodzić. Nie potrafiła przyswoić nowych informacji, nie mogła odrzucić tego co wpojono jej do głowy w latach dziecięcych i szkolnych. Mijały lata, a ona przestała być potrzebna. Wielu zapomniało także nazwisko Hesper, zamiast tego przylgnął doń przydomek Czarnookiej, przez głębokie spojrzenie ciemnych oczu, budzące niepokój nawet po jej śmierci.
Czas płynął nieuchronnie, świat się zmieniał, czarodzieje wraz z nimi. W niepamięć odeszły dawne zwyczaje, praktyki i tradycje, o wielu zapomniano, niektórych zabroniono, innych zaniechano. Hesper patrzyła na to wszystko, słuchała rozmów w Dziurawym Kotle, dzięki czemu zawsze była na bieżąco, lecz nie potrafiła tych zmian zrozumieć. Uważała je za niepotrzebne, dziwaczne i zbędne. Dziwiło ją przeobrażenie Rady Czarodziejów w Ministerstwo Magii, a największe oburzenie czuła w chwili ogłoszenia Międzynarodowego Kodeksu Tajności. Zakończyła się wówczas pewna era. W pewnym sensie – dopiero wówczas poczuła, że umarła, wraz ze światem, który znała. Mogła jedynie przypatrywać się nowemu światu i społeczeństwu wychowywanemu w cieniu  mugoli,  a jedyną dlań pociechą było śledzenie losów swych krewnych: największą dumę przyniosła jej Laverne de Montmorency, która zasłynęła na całym świecie dzięki opracowaniu receptury na najsilniejszy eliksir miłosny.
Żałowała swojej decyzji. Żałowała, że nie podążyła dalej, ku miejscu, gdzie być może odnalazłaby spokój. Nie mogła jednak zmienić swojego życia, sama również zmienić się nie mogła. Mogła jedynie trwać. Bez celu, bez sensu, bez niczego i bez nikogo.
Aż do kresu wieczności.



Stare szczęście, zimne rybie ciało
drży, gdy błysk słońca w głąb wpadnie -
a marzenie, które umrzeć nie chciało,
jak ropucha ciężko dyszy na dnie...


Patronus: potencjalnie byłby to kot, jednakże Hesper nie umie go przywołać. Nigdy nie nauczyła się tego zaklęcia.



[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Czarnooka Hesper dnia 28.11.17 17:41, w całości zmieniany 2 razy
Czarnooka Hesper
Czarnooka Hesper
Zawód : duch z Pokątnej
Wiek : 376
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczona
What is dead
may never d i e


OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Duch

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5415-hesper-de-montmorency-budowa https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f20-ulica-pokatna
Re: Hesper de Montmorency [odnośnik]25.12.17 21:04

Witamy wśród Morsów

Twoja karta została zaakceptowana
INFORMACJE
Przed rozpoczęciem rozgrywki prosimy o uzupełnienie obowiązkowych pól w profilu. Zachęcamy także do przeczytania przewodnika, który znajduje się w twojej skrzynce pocztowej, szczególnie zwracając uwagę na opis lat 50., w których osadzona jest fabuła, charakterystykę świata magicznego, mechanikę rozgrywek, a także regulamin forum. Powyższe opisy pomogą Ci odnaleźć się na forum, jednakże w razie jakichkolwiek pytań, wątpliwości, a także propozycji nie obawiaj się wysłać nam pw lub skorzystać z działu przeznaczonego dla użytkownika. Jeszcze raz witamy na forum Morsmordre i mamy nadzieję, że zostaniesz z nami na dłużej!

Życie czarownic nigdy nie było łatwe - a Hesper zbierała bolesne doświadczenia całymi wiekami. Pamiętała nieskrępowaną magię, spływającą z ksiąg, parującą znad ojcowskiego kociołka oraz bliskość ukochanej matki. Zimne korytarze Hogwartu, o znacznie surowszym podejściu do uczniów. Pilną naukę, pozwalającą jej wykorzystać wrodzone zdolności oraz zaspokoić pęd do wiedzy. Śmierć rodziców, prześladowania czarodziei, mroczne wieki strachu i pogardy - lecz także siły, jaką Hesper napawała alchemia. Niestety, słabość do płomieni okazała się dla kobiety zgubna, a jej ziemskie życie zakończyło się wśród popiołów. Nie był to jednak koniec - nie dla tak silnej czarownicy. Powróciła jako duch, by dokończyć wielkie dzieło. Czy odnajdzie upragniony spokój - lub coś równie ważnego, co pozwoli jej spojrzeć na swoje życie z innej perspektywy?

OSIĄGNIĘCIA
najgorętszy duch w mieście
 STAN ZDROWIA
Fizyczne
Śmierć poprzez spalenie żywcem
Psychiczne
Pełnia zdrowia.
UMIEJĘTNOŚCI
Brak
Kartę sprawdzał: Ramsey Mulciber
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Hesper de Montmorency Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Hesper de Montmorency [odnośnik]25.12.17 21:04
WYPOSAŻENIE
Brak

ELIKSIRYBrak

INGREDIENCJEposiadane: Brak

BIEGŁOŚCIBrak

HISTORIA ROZWOJUBrak
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Hesper de Montmorency Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Hesper de Montmorency
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach