Lunara Yvonne Greyback
AutorWiadomość
Wartość żywotności postaci (postać ludzka): 174
żywotność | zabronione | kara | wartość |
81-90% | brak | -5 | 141-157 |
71-80% | brak | -10 | 124-140 |
61-70% | zaklęcia z st > 90; potężne ciosy w walce wręcz | -15 | 106-123 |
51-60% | silne ciosy w walce wręcz | -20 | 89-105 |
41-50% | blokowanie ciosów w walce wręcz i kontratak | -30 | 71-88 |
31-40% | metamorfomagia, animagia | -40 | 54-70 |
21-30% | uniki, legilimencja, zaklęcia z ST > 70 | -50 | 37-53 |
11-20% | teleportacja (nawet po ustaniu zagrożenia), oklumencja, odskoki w walce wręcz | -60 | 19-36 |
1-10% | Postać odczuwa skrajne wycieńczenie i musi natychmiast otrzymać pomoc uzdrowiciela, inaczej wkrótce będzie nieprzytomna (3 tury). | -70 | 2-18 |
0 | Utrata przytomności |
Wartość żywotności postaci (postać wilcza): 324
żywotność | zabronione | kara | wartość |
81-90% | brak | -5 | 262-292 |
71-80% | brak | -10 | 230-261 |
61-70% | zaklęcia z st > 90; potężne ciosy w walce wręcz | -15 | 198-229 |
51-60% | silne ciosy w walce wręcz | -20 | 165-197 |
41-50% | blokowanie ciosów w walce wręcz i kontratak | -30 | 133-164 |
31-40% | metamorfomagia, animagia | -40 | 100-132 |
21-30% | uniki, legilimencja, zaklęcia z ST > 70 | -50 | 68-99 |
11-20% | teleportacja (nawet po ustaniu zagrożenia), oklumencja, odskoki w walce wręcz | -60 | 36-67 |
1-10% | Postać odczuwa skrajne wycieńczenie i musi natychmiast otrzymać pomoc uzdrowiciela, inaczej wkrótce będzie nieprzytomna (3 tury). | -70 | 3-35 |
0 | Utrata przytomności |
Nazwa 1
Lorem Ipsum jest tekstem stosowanym jako przykładowy wypełniacz w przemyśle poligraficznym. Został po raz pierwszy użyty w XV w. przez nieznanego drukarza do wypełnienia tekstem próbnej książki. Pięć wieków później zaczął być używany przemyśle elektronicznym, pozostając praktycznie niezmienionym. Spopularyzował się w latach 60. XX w. wraz z publikacją arkuszy Letrasetu, zawierających fragmenty Lorem Ipsum, a ostatnio z zawierającym różne wersje Lorem Ipsum oprogramowaniem przeznaczonym do realizacji druków na komputerach osobistych, jak Aldus PageMaker
Nazwa 2
Lorem Ipsum jest tekstem stosowanym jako przykładowy wypełniacz w przemyśle poligraficznym. Został po raz pierwszy użyty w XV w. przez nieznanego drukarza do wypełnienia tekstem próbnej książki. Pięć wieków później zaczął być używany przemyśle elektronicznym, pozostając praktycznie niezmienionym. Spopularyzował się w latach 60. XX w. wraz z publikacją arkuszy Letrasetu, zawierających fragmenty Lorem Ipsum, a ostatnio z zawierającym różne wersje Lorem Ipsum oprogramowaniem przeznaczonym do realizacji druków na komputerach osobistych, jak Aldus PageMaker
You know that hiding ain't gonna keep you safe,
Because the tears on your face,
They leak and leave a trace,
So just when you think the true love's begun, run!
Because the tears on your face,
They leak and leave a trace,
So just when you think the true love's begun, run!
Ostatnio zmieniony przez Lunara Greyback dnia 28.05.18 18:52, w całości zmieniany 1 raz
Lunara Greyback
Zawód : Opiekunka hipogryfów
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Bycie stałym punktem we wciąż zmieniającym się świecie, jest największym wyczynem wojownika.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak
Nieaktywni
08.05 | z Charlene Leighton | Danson Park
~Zakończony~
[...] Ledwo przekroczyła bramkę Danson Park, poczuła się minimalnie lepiej. Ruszyła spacerem, podążając ścieżką i chowając się przed deszczem pod parasolem. I prawdopodobnie szła by dalej, aż do końca dróżki i do wyjścia z drugiej strony, gdyby jej uwagę nie przyciągnął nagły harmider i scena niczym z kreskówek dla dzieci. Pies ścigający kota. Całe zdarzenie zwróciło uwagę kilku osób, nikt jednak nie zamierzał interweniować, bo po co? W końcu to tylko pies i kot. Kiedy jednak uciekający zwierzak znalazł chwilowe schronienie na drzewie, Lunara postanowiła mu pomóc.
~Rozliczony za majoczerwiec~
[...] Ledwo przekroczyła bramkę Danson Park, poczuła się minimalnie lepiej. Ruszyła spacerem, podążając ścieżką i chowając się przed deszczem pod parasolem. I prawdopodobnie szła by dalej, aż do końca dróżki i do wyjścia z drugiej strony, gdyby jej uwagę nie przyciągnął nagły harmider i scena niczym z kreskówek dla dzieci. Pies ścigający kota. Całe zdarzenie zwróciło uwagę kilku osób, nikt jednak nie zamierzał interweniować, bo po co? W końcu to tylko pies i kot. Kiedy jednak uciekający zwierzak znalazł chwilowe schronienie na drzewie, Lunara postanowiła mu pomóc.
~Rozliczony za majoczerwiec~
08.05 | z Charlene Leighton | Mieszkanie Lunary
~Zakończony~
~Kontynuacja powyższego wątku~
[...] Kiedy już znalazły się obie w domu, Lunara przykazała kotu: "Poczekaj tuta grzecznie" a sama ruszyła do kuchni. Nuciła cicho pod nosem, odkładając na krzesło swoją torbę i sięgając do odpowiednich szafek. O ile się nie myliła, miała gdzieś jeszcze resztki maści na takie drobne zranienia. Och, gdyby miała ją przy sobie w Londynie, nie musiałaby tachać kota aż tutaj! No ale skąd mogła wiedzieć, że spotka się z takim przypadkiem? No, ale z zaistniałą sytuacją poradzi sobie raz dwa, wystarczy że tylko sięgnie po ten słoiczek, schowany oczywiście na samym tyle szafki...
- Jest! - mruknęła, zaciskając palce na słoiczku. - Kici, kici. Gdzie się schowałeś futrzaku?
~Rozliczony za majoczerwiec~
~Kontynuacja powyższego wątku~
[...] Kiedy już znalazły się obie w domu, Lunara przykazała kotu: "Poczekaj tuta grzecznie" a sama ruszyła do kuchni. Nuciła cicho pod nosem, odkładając na krzesło swoją torbę i sięgając do odpowiednich szafek. O ile się nie myliła, miała gdzieś jeszcze resztki maści na takie drobne zranienia. Och, gdyby miała ją przy sobie w Londynie, nie musiałaby tachać kota aż tutaj! No ale skąd mogła wiedzieć, że spotka się z takim przypadkiem? No, ale z zaistniałą sytuacją poradzi sobie raz dwa, wystarczy że tylko sięgnie po ten słoiczek, schowany oczywiście na samym tyle szafki...
- Jest! - mruknęła, zaciskając palce na słoiczku. - Kici, kici. Gdzie się schowałeś futrzaku?
~Rozliczony za majoczerwiec~
14.05 | z Joeyem Wrightem | Stonehenge, Salisbury
~Zakończony~
[...] - Oho. - znała tę postać. Chociaż czasy gdy widywała go niemal codziennie w tym kapeluszu już dawno minęły, nie sposób ich było zapomnieć. Lunara spięła więc wodze, muskając łydką boki konia. Zwierzak, w momencie gdy zobaczył przedstawiciela swojego gatunku, gnającego przed siebie, również zapragnął porządnie wyprostować kopyta - w chwilę potem więc pognał galopem, kierując się ku drugiemu jeźdźcowi. I chociaż Joey się zatrzymał, Greyback pognała dalej, rzucając mu przez ramię zadziorny uśmieszek. No dalej, podejmiesz się wyzwania, Wright?
~Rozliczony za majoczerwiec~
[...] - Oho. - znała tę postać. Chociaż czasy gdy widywała go niemal codziennie w tym kapeluszu już dawno minęły, nie sposób ich było zapomnieć. Lunara spięła więc wodze, muskając łydką boki konia. Zwierzak, w momencie gdy zobaczył przedstawiciela swojego gatunku, gnającego przed siebie, również zapragnął porządnie wyprostować kopyta - w chwilę potem więc pognał galopem, kierując się ku drugiemu jeźdźcowi. I chociaż Joey się zatrzymał, Greyback pognała dalej, rzucając mu przez ramię zadziorny uśmieszek. No dalej, podejmiesz się wyzwania, Wright?
~Rozliczony za majoczerwiec~
15.05 | z Johnatanem Bojczukiem | Dom Lunary
~Zakończony~
[...] Dopiero potem zdała sobie sprawę, że najzwyczajniej w świecie padła ofiarą włamania.
To co zrobiła potem prawdopodobnie nie było zbyt mądre - zamiast wezwać pomoc, chwyciła mocno swoją różdżkę, wyjmując ją z kieszeni. Dokonała szybkiego rozeznania w salonie i w kuchni - nie odnalazła innych elementów, które się nie zgadzały, ruszyła więc dalej... i wtedy też usłyszała chrapanie. Czy to możliwe, że włamywacz był na tyle głupi, że zasnął w jej domu? Aż brakowało jej słów, jednak nie zwlekając dłużej, ruszyła w kierunku swojej sypialni. Drzwi otworzyła z hukiem, chcąc zaskoczyć złoczyńcę.
- Johnatan!
~Rozliczony za majoczerwiec~
[...] Dopiero potem zdała sobie sprawę, że najzwyczajniej w świecie padła ofiarą włamania.
To co zrobiła potem prawdopodobnie nie było zbyt mądre - zamiast wezwać pomoc, chwyciła mocno swoją różdżkę, wyjmując ją z kieszeni. Dokonała szybkiego rozeznania w salonie i w kuchni - nie odnalazła innych elementów, które się nie zgadzały, ruszyła więc dalej... i wtedy też usłyszała chrapanie. Czy to możliwe, że włamywacz był na tyle głupi, że zasnął w jej domu? Aż brakowało jej słów, jednak nie zwlekając dłużej, ruszyła w kierunku swojej sypialni. Drzwi otworzyła z hukiem, chcąc zaskoczyć złoczyńcę.
- Johnatan!
~Rozliczony za majoczerwiec~
16.05 | z Mattem Bottem | Biblioteka Londyńska
~Zakończony~
[...] - Och, na słodką Rowenę - warknęła do siebie, widząc, że bibliotekarka również spostrzegła najwyraźniej zagubionego jegomościa, jednak zaraz wykonała w tył zwrot i zniknęła za którymś z odległych regałów. Z głośnym trzaskiem Lunara zamknęła opasły tom Klasyfikacji magicznych stworzeń i postanowiła jednak ruszyć się z miejsca.
- Przepraszam. - zaczęła, podchodząc parę kroków i stając na końcu alejki, w której zatrzymał się akurat mężczyzna. Miała nadzieję, że w jej głosie nie słychać irytacji, którą odczuwała - Może zabrzmi to absurdalnie, ale rozprasza mnie pan, nie mogę się skupić na lekturze. Widzę, że bibliotekarka nie kwapi się do pomocy, więc może ja wskażę panu odpowiedni dział. Dość dobrze znam to miejsce.
~Rozliczony za majoczerwiec~
[...] - Och, na słodką Rowenę - warknęła do siebie, widząc, że bibliotekarka również spostrzegła najwyraźniej zagubionego jegomościa, jednak zaraz wykonała w tył zwrot i zniknęła za którymś z odległych regałów. Z głośnym trzaskiem Lunara zamknęła opasły tom Klasyfikacji magicznych stworzeń i postanowiła jednak ruszyć się z miejsca.
- Przepraszam. - zaczęła, podchodząc parę kroków i stając na końcu alejki, w której zatrzymał się akurat mężczyzna. Miała nadzieję, że w jej głosie nie słychać irytacji, którą odczuwała - Może zabrzmi to absurdalnie, ale rozprasza mnie pan, nie mogę się skupić na lekturze. Widzę, że bibliotekarka nie kwapi się do pomocy, więc może ja wskażę panu odpowiedni dział. Dość dobrze znam to miejsce.
~Rozliczony za majoczerwiec~
27.05 | z Anthonym Skamanderem | Dom Lunary
~Zakończony~
[...] Kiedy zaś otwierała drzwi, by zobaczyć, kto ją odwiedził, jej usta ułożyły zgrabne "O", zanim rozpoznała kogo ma przed sobą.
- Anthony! - zawołała, wpuszczając go do salonu i przywołując na twarz uśmiech - Tak, oczywiście, mam je. Wejdź, wejdź! Wybacz moją zaskoczoną minę, czas tak szybko leci, zapomniałam że to dziś ktoś miał po nie przyjść. Ale to za chwilę. Na Rowenę, wieki się nie widzieliśmy! Ależ ty zmężniałeś. Przyznaj się, panny ścielą ci się do stóp!
~Rozliczony za majoczerwiec~
[...] Kiedy zaś otwierała drzwi, by zobaczyć, kto ją odwiedził, jej usta ułożyły zgrabne "O", zanim rozpoznała kogo ma przed sobą.
- Anthony! - zawołała, wpuszczając go do salonu i przywołując na twarz uśmiech - Tak, oczywiście, mam je. Wejdź, wejdź! Wybacz moją zaskoczoną minę, czas tak szybko leci, zapomniałam że to dziś ktoś miał po nie przyjść. Ale to za chwilę. Na Rowenę, wieki się nie widzieliśmy! Ależ ty zmężniałeś. Przyznaj się, panny ścielą ci się do stóp!
~Rozliczony za majoczerwiec~
20.05 | z Jaydenem Vane | Zaczarowany Park
~Zakończony~
[...] Na miejsce, wskazane przez mężczyznę w liście, przybyła odrobinę wcześniej. Nigdy nie lubiła się spóźniać, a miała do tego niestety tendencję, dlatego też zwykle próbowała zjawić się w umówionej miejscówce kilka chwil przed wyznaczonym czasem. Nie była tu chyba nigdy wcześniej. Ogółem dość słabo przecież znała Londyn, zwykle nie bywała tu częściej jeśli nie musiała. Nie przepadała za dużymi metropoliami, tu chyba brała górę jej druga, dziksza natura, która zdecydowanie wolała trzymać się z dala od ogromnych skupisk ludzkich. Nigdy nie mówiła tego Jaydenowi na głos, ale podejrzewała, że on to wiedział - dlatego wybrał takie miejsce. A może był to czysty przypadek, w sumie nie było się nad czym roztrząsać.
~Rozliczony za lipcosierpień~
[...] Na miejsce, wskazane przez mężczyznę w liście, przybyła odrobinę wcześniej. Nigdy nie lubiła się spóźniać, a miała do tego niestety tendencję, dlatego też zwykle próbowała zjawić się w umówionej miejscówce kilka chwil przed wyznaczonym czasem. Nie była tu chyba nigdy wcześniej. Ogółem dość słabo przecież znała Londyn, zwykle nie bywała tu częściej jeśli nie musiała. Nie przepadała za dużymi metropoliami, tu chyba brała górę jej druga, dziksza natura, która zdecydowanie wolała trzymać się z dala od ogromnych skupisk ludzkich. Nigdy nie mówiła tego Jaydenowi na głos, ale podejrzewała, że on to wiedział - dlatego wybrał takie miejsce. A może był to czysty przypadek, w sumie nie było się nad czym roztrząsać.
~Rozliczony za lipcosierpień~
You know that hiding ain't gonna keep you safe,
Because the tears on your face,
They leak and leave a trace,
So just when you think the true love's begun, run!
Because the tears on your face,
They leak and leave a trace,
So just when you think the true love's begun, run!
Ostatnio zmieniony przez Lunara Greyback dnia 17.02.19 11:52, w całości zmieniany 13 razy
Lunara Greyback
Zawód : Opiekunka hipogryfów
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Bycie stałym punktem we wciąż zmieniającym się świecie, jest największym wyczynem wojownika.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak
Nieaktywni
02.06 | z Alphardem Blackiem | Przed cukiernią "Słodka próżności"
~Zakończony~
~Walentynkowy event~
[...] Zapatrzona w kuszące ciastka, obracające się na zaczarowanych talerzykach ustawionych w witrynie, nawet nie zauważyła, kiedy niebo zasnuło się ciemnymi chmurami. Do jej nosa doleciał kolejny zapach, zdecydowanie przyjemny i znajomy - ale raczej niepasujący do otoczenia. Woń jagód i pieczonych jabłek mogła zrozumieć, stała w końcu koło cukierni! Ale zapach lasu w środku miasta? Pokręciła głową, wyrywając się z zamyślenia. Postawiła wyżej kołnierz, chcąc ruszyć w dalszą drogę. To wtedy poczuła na czubku głowy pierwsze krople deszczu. Szybko więc schroniła się pod daszkiem przed Słodką Próżności (jak na złość, nie wzięła dziś parasola!). Było już jednak za późno - amortencja znajdująca się w kroplach deszczu już zaczęła działać.
~Rozliczony za majoczerwiec~
~Walentynkowy event~
[...] Zapatrzona w kuszące ciastka, obracające się na zaczarowanych talerzykach ustawionych w witrynie, nawet nie zauważyła, kiedy niebo zasnuło się ciemnymi chmurami. Do jej nosa doleciał kolejny zapach, zdecydowanie przyjemny i znajomy - ale raczej niepasujący do otoczenia. Woń jagód i pieczonych jabłek mogła zrozumieć, stała w końcu koło cukierni! Ale zapach lasu w środku miasta? Pokręciła głową, wyrywając się z zamyślenia. Postawiła wyżej kołnierz, chcąc ruszyć w dalszą drogę. To wtedy poczuła na czubku głowy pierwsze krople deszczu. Szybko więc schroniła się pod daszkiem przed Słodką Próżności (jak na złość, nie wzięła dziś parasola!). Było już jednak za późno - amortencja znajdująca się w kroplach deszczu już zaczęła działać.
~Rozliczony za majoczerwiec~
10.06 | Bitwa na śnieżki! | Dolina Glendalough
~Zakończony~
Bitwa na śnieżki!
Kto mógł się oprzeć takiej okazji? Lunara zupełnie nie zwracała uwagi na całą tę aferę związaną z duchami - nie miała nic przeciwko ich świętom, w końcu każdy zasługiwał na jakieś okazje do obchodzenia. Nie dotyczyło to jednak jej, więc podczas przemowy oraz śpiewania hymnu Irlandii po prostu stała z boku, w ciszy, grzecznie czekając aż wszystko się skończy. Znacznie się jednak ożywiła, kiedy już po tej oficjalnej części obchodów, dostrzegła w tłumie znajome twarze.
~Rozliczony za majoczerwiec~
Bitwa na śnieżki!
Kto mógł się oprzeć takiej okazji? Lunara zupełnie nie zwracała uwagi na całą tę aferę związaną z duchami - nie miała nic przeciwko ich świętom, w końcu każdy zasługiwał na jakieś okazje do obchodzenia. Nie dotyczyło to jednak jej, więc podczas przemowy oraz śpiewania hymnu Irlandii po prostu stała z boku, w ciszy, grzecznie czekając aż wszystko się skończy. Znacznie się jednak ożywiła, kiedy już po tej oficjalnej części obchodów, dostrzegła w tłumie znajome twarze.
~Rozliczony za majoczerwiec~
11.06 | Saneczki! | Highlands, Szkocja
~Zakończony~
Jedenasty czerwca i śnieg! Kto to widział! Lunara z pewnością długo będzie pamiętać takie lato - jeśli kiedykolwiek dorobi się własnych dzieci (chociaż wolała tego uniknąć) i one również będą miały swoje dzieci, to już jako stara babcia, będzie zasiadać na pewno na bujanym fotelu przy kominku i opowiadać im o niezwykłych, niekiedy złowrogich, a czasem po prostu zjawiskowych anomaliach. Choć w tym przypadku Lunara musiała wziąć sprawę na poważnie. W końcu chodziło tutaj o zwierzęta, a z tymi miała do czynienia na co dzień - może chodziło o inny gatunek, jednak jej sercu bliskie było każde żywe stworzenie.
~Rozliczony za majoczerwiec~
Jedenasty czerwca i śnieg! Kto to widział! Lunara z pewnością długo będzie pamiętać takie lato - jeśli kiedykolwiek dorobi się własnych dzieci (chociaż wolała tego uniknąć) i one również będą miały swoje dzieci, to już jako stara babcia, będzie zasiadać na pewno na bujanym fotelu przy kominku i opowiadać im o niezwykłych, niekiedy złowrogich, a czasem po prostu zjawiskowych anomaliach. Choć w tym przypadku Lunara musiała wziąć sprawę na poważnie. W końcu chodziło tutaj o zwierzęta, a z tymi miała do czynienia na co dzień - może chodziło o inny gatunek, jednak jej sercu bliskie było każde żywe stworzenie.
~Rozliczony za majoczerwiec~
13.06 | Z Alphardem Blackiem | Ulica Pokątna
~Zakończony~
~Parszywka~
Trzynaście świeżych, jeszcze pachnących bułeczek. Lunara nawet nie zdawała sobie sprawy, że ilość tych artykułów spożywczych, które wylądowały w jej torbie, odpowiada idealnie liczbie dni, które upłynęły od początku czerwca. I chociaż kobieta nie wierzyła zbytnio w pecha, którego rzekomo liczba ta miała przynosić (ale czort jeden wie, na numerologii nie znała się nic a nic!) to jednak musiała przyznać trzynastka miała w sobie chyba to coś. Na ulicach widać było ludzi, którzy przemykali po bruku z naciągniętymi na głowę kapturami. Wielu z nich się spieszyło, zachowując podwójną czujność podczas przekraczania skrzyżowań. Spora część próbowała również za wszelką cenę iść środkiem drogi, zupełnie jakby bali się, że zaraz doniczka z jakiegoś okna spadnie im na głowę!
~Rozliczony za majoczerwiec~
~Parszywka~
Trzynaście świeżych, jeszcze pachnących bułeczek. Lunara nawet nie zdawała sobie sprawy, że ilość tych artykułów spożywczych, które wylądowały w jej torbie, odpowiada idealnie liczbie dni, które upłynęły od początku czerwca. I chociaż kobieta nie wierzyła zbytnio w pecha, którego rzekomo liczba ta miała przynosić (ale czort jeden wie, na numerologii nie znała się nic a nic!) to jednak musiała przyznać trzynastka miała w sobie chyba to coś. Na ulicach widać było ludzi, którzy przemykali po bruku z naciągniętymi na głowę kapturami. Wielu z nich się spieszyło, zachowując podwójną czujność podczas przekraczania skrzyżowań. Spora część próbowała również za wszelką cenę iść środkiem drogi, zupełnie jakby bali się, że zaraz doniczka z jakiegoś okna spadnie im na głowę!
~Rozliczony za majoczerwiec~
22.06 | z Titusem Ollivanderem | Lancaster Castle
~Zakończony~
[...] Greyback zwykle nie dygała przed nikim, nawet lordami, postanowiła jednak zrobić w miarę dobre wrażenie na swojej gospodyni, witając jej syna właśnie w ten sposób. Tym większe jednak było jej zdziwienie, kiedy okazało się, że jej gospodyni musi się oddalić. Lunara rozmasowała skronie, zerkając na Titusa zmęczonym wzrokiem.
- Ja tym bardziej nie. Twoja matka napisała do mnie list i zaprosiła tutaj na podwieczorek. Odmówiłabym, bo ostatnio nie czuję się najlepiej, ale jakoś nie wypadało. - w sumie cieszyła się, że została sam na sam z Titusem. Z młodym Ollivanderem dogadywało jej się zdecydowanie najłatwiej spośród całej jego rodziny.
~Rozliczony za lipcosierpień~
[...] Greyback zwykle nie dygała przed nikim, nawet lordami, postanowiła jednak zrobić w miarę dobre wrażenie na swojej gospodyni, witając jej syna właśnie w ten sposób. Tym większe jednak było jej zdziwienie, kiedy okazało się, że jej gospodyni musi się oddalić. Lunara rozmasowała skronie, zerkając na Titusa zmęczonym wzrokiem.
- Ja tym bardziej nie. Twoja matka napisała do mnie list i zaprosiła tutaj na podwieczorek. Odmówiłabym, bo ostatnio nie czuję się najlepiej, ale jakoś nie wypadało. - w sumie cieszyła się, że została sam na sam z Titusem. Z młodym Ollivanderem dogadywało jej się zdecydowanie najłatwiej spośród całej jego rodziny.
~Rozliczony za lipcosierpień~
You know that hiding ain't gonna keep you safe,
Because the tears on your face,
They leak and leave a trace,
So just when you think the true love's begun, run!
Because the tears on your face,
They leak and leave a trace,
So just when you think the true love's begun, run!
Ostatnio zmieniony przez Lunara Greyback dnia 17.02.19 11:53, w całości zmieniany 2 razy
Lunara Greyback
Zawód : Opiekunka hipogryfów
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Bycie stałym punktem we wciąż zmieniającym się świecie, jest największym wyczynem wojownika.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak
Nieaktywni
03.07 | z Alphardem Blackiem | Przed kamienicą Blacków
~Zakończony~
[...] Zastanawiała się, co powinna zrobić z tym kłopotliwym okryciem. Nie chciała go wyrzucać. W jej oczach był to czyn niewłaściwy, w końcu płaszcz stanowił czyjąś własność! No i do tego był tak doskonale skrojony! To by było marnotrawstwo. Przez krótką chwilę rozważała nawet oddanie go Asbjornowi. Szybko jednak okazało się, że Ingisson był zbyt postawny, by mógł w niego odziać. Lunara długo myślała, chcąc znaleźć inne rozwiązanie, ale nie miała wyjścia.
Musiała oddać płaszcz. I znów skonfrontować się z Blackiem.
~Rozliczony za lipcosierpień~
[...] Zastanawiała się, co powinna zrobić z tym kłopotliwym okryciem. Nie chciała go wyrzucać. W jej oczach był to czyn niewłaściwy, w końcu płaszcz stanowił czyjąś własność! No i do tego był tak doskonale skrojony! To by było marnotrawstwo. Przez krótką chwilę rozważała nawet oddanie go Asbjornowi. Szybko jednak okazało się, że Ingisson był zbyt postawny, by mógł w niego odziać. Lunara długo myślała, chcąc znaleźć inne rozwiązanie, ale nie miała wyjścia.
Musiała oddać płaszcz. I znów skonfrontować się z Blackiem.
~Rozliczony za lipcosierpień~
25.07 | z Aldrichem McKinnonem | Szpital św. Munga
~Zakończony~
[...] Zaufała mu przede wszystkim w kwestii swojego futerkowego problemu - co poniekąd przecież wiązało się właśnie z jej stanem fizycznym. Osłabiona przez comiesięczne przemiany, ona także czasem wymagała troski oraz profesjonalnej opieki medycznej. No i musiała mieć pewność, że na pewno będzie w stanie zapewniać swoim podopiecznym wszystko, czego potrzebują. Takie było przecież zadanie przywódcy stada.
[...] Zaufała mu przede wszystkim w kwestii swojego futerkowego problemu - co poniekąd przecież wiązało się właśnie z jej stanem fizycznym. Osłabiona przez comiesięczne przemiany, ona także czasem wymagała troski oraz profesjonalnej opieki medycznej. No i musiała mieć pewność, że na pewno będzie w stanie zapewniać swoim podopiecznym wszystko, czego potrzebują. Takie było przecież zadanie przywódcy stada.
02.08 | z Aidanem Bagmanem | "Pod ziemią"
~Zakończony~
[...] I chociaż sama bardzo rzadko wyściubiała nos ze swojej mieścinki, bardzo lubiła obserwować, jak pozostali, obarczeni klątwą sobie radzili. I dlatego, chociaż zwykle narzekała, że musi odnosić im zapomniane przez nich przedmioty, tak naprawdę lubiła wpadać ot, choćby tutaj, do tego lokalu, żeby spotkać Grace. Nigdy jednak nie wpadała na długo - tak samo jak i teraz. Oddała swojej podopiecznej torbę i miała zamiar od razu się zmyć. Swoje kroki skierowała więc w kierunku wyjścia, jednak nie zdołała nawet dojść do połowy lady - bo coś przykuło jej uwagę. Przystanęła więc, zerkając dyskretnie na profil jednego z klientów. Wydawał jej się... mocno znajomy.
~Rozliczony za lipcosierpień~
[...] I chociaż sama bardzo rzadko wyściubiała nos ze swojej mieścinki, bardzo lubiła obserwować, jak pozostali, obarczeni klątwą sobie radzili. I dlatego, chociaż zwykle narzekała, że musi odnosić im zapomniane przez nich przedmioty, tak naprawdę lubiła wpadać ot, choćby tutaj, do tego lokalu, żeby spotkać Grace. Nigdy jednak nie wpadała na długo - tak samo jak i teraz. Oddała swojej podopiecznej torbę i miała zamiar od razu się zmyć. Swoje kroki skierowała więc w kierunku wyjścia, jednak nie zdołała nawet dojść do połowy lady - bo coś przykuło jej uwagę. Przystanęła więc, zerkając dyskretnie na profil jednego z klientów. Wydawał jej się... mocno znajomy.
~Rozliczony za lipcosierpień~
04.08 | Festiwal Lata | Łąka przy plaży
~Plecenie wianka~
[...] Właściwie to wszystko była wina Asbjorna - aczkolwiek myślała o tym raczej w sposób żartobliwy, nie zrzucając tak naprawdę winy na jego głowę. Właściwie teraz już sama nie była pewna, czy to ona podpuściła go do wyprawy nad brzeg morza czy też raczej on zręcznie wmanewrował ją w odwiedziny na Festiwalu Lata. Wiele wody w Tamizie upłynęło od ostatniego czasu kiedy Lunara wybrała się na jakąś zabawę - i on to wiedział. Nie było jednak mowy, aby wybrała się tutaj sama. Tym też sposobem wylądowali tu oboje.
[...] Właściwie to wszystko była wina Asbjorna - aczkolwiek myślała o tym raczej w sposób żartobliwy, nie zrzucając tak naprawdę winy na jego głowę. Właściwie teraz już sama nie była pewna, czy to ona podpuściła go do wyprawy nad brzeg morza czy też raczej on zręcznie wmanewrował ją w odwiedziny na Festiwalu Lata. Wiele wody w Tamizie upłynęło od ostatniego czasu kiedy Lunara wybrała się na jakąś zabawę - i on to wiedział. Nie było jednak mowy, aby wybrała się tutaj sama. Tym też sposobem wylądowali tu oboje.
04.08 | Festiwal Lata | Wybrzeże
[...] Bystry wzrok Lunary bez większego trudu wyłowił spośród zgromadzonych sylwetkę, wyróżniającą się nie tylko imponującym wzrostem, ale także odcieniem bujnej brody - chociaż szczerze, Asbjorn spokojnie mógłby stanąć koło któregoś z członków rodu Prewettów i na pewno niejeden stwierdziłby, że wyglądają jak rodzina! Rozbawiona tą myślą Greyback dogoniła w końcu czatujące na brzegu panny. Nie miała oporów przed ściągnięciem pantofelków i zanurzeniem stóp w chłodnej wodzie. Niemal uroczystym ruchem ściągnęła swój wianek z głowy i lekko posłała go w morską toń.
XX.08 | Z Magnusem Rowlem | Stadnina koni
~Zakończony~
[...] Finalnie jednak list wysłała - i tu spotkało ją drugie zaskoczenie. Rowle zaakceptował jej ofertę. Naprawdę chciał, by nauczała go jazdy wierzchem! Kiedy już trzymała kartkę z jego odpowiedzią w rękach, musiała ją przeczytać dwa razy. Naprawdę spodziewała się, że jej odmówi!
~Rozliczony za lipcosierpień~
[...] Finalnie jednak list wysłała - i tu spotkało ją drugie zaskoczenie. Rowle zaakceptował jej ofertę. Naprawdę chciał, by nauczała go jazdy wierzchem! Kiedy już trzymała kartkę z jego odpowiedzią w rękach, musiała ją przeczytać dwa razy. Naprawdę spodziewała się, że jej odmówi!
~Rozliczony za lipcosierpień~
05.08 | Festiwal Lata | Labirynt
~Zakończony~
[...] - Kogo ja widzę. - obdarowała mężczyznę delikatnym uśmiechem. Jakoś nie przyszło jej do głowy, że mogłaby się tu natknąć właśnie na niego. Chociaż może nie powinno jej to dziwić, krukoński umysł zawsze ciągnęło do zagadek! - Czekasz na kogoś do pary, Tony? A jeśli nie to co powiesz na to, by połączyć siły?
[...] - Kogo ja widzę. - obdarowała mężczyznę delikatnym uśmiechem. Jakoś nie przyszło jej do głowy, że mogłaby się tu natknąć właśnie na niego. Chociaż może nie powinno jej to dziwić, krukoński umysł zawsze ciągnęło do zagadek! - Czekasz na kogoś do pary, Tony? A jeśli nie to co powiesz na to, by połączyć siły?
06.08 | Festiwal Lata | Wyścig
~Zakończony~
[...] Ale nawet Lunara nie mogła sobie czasem odmówić tego przyjemnego dreszczyku, który towarzyszył rywalizacji. W przeszłości zdarzało jej się ścigać z Josephem, ale to też nie było to. Fakt, że dzisiejsza gonitwa miała się odbyć na aetoanach, dodawała całej sytuacji jeszcze więcej niesamowitości.
- Podekscytowany? - odezwała się, swoje słowa kierując właśnie do Wrighta. Posłała w jego stronę również lekki, zawadiacki uśmiech.
~Rozliczony za lipcosierpień~
[...] Ale nawet Lunara nie mogła sobie czasem odmówić tego przyjemnego dreszczyku, który towarzyszył rywalizacji. W przeszłości zdarzało jej się ścigać z Josephem, ale to też nie było to. Fakt, że dzisiejsza gonitwa miała się odbyć na aetoanach, dodawała całej sytuacji jeszcze więcej niesamowitości.
- Podekscytowany? - odezwała się, swoje słowa kierując właśnie do Wrighta. Posłała w jego stronę również lekki, zawadiacki uśmiech.
~Rozliczony za lipcosierpień~
10.08 | z Asbjornem Ingissonem | Pracownia Asbjorna Kuchnia
[...] - Dzień dobry? - zawołała ponownie, stukając kilka razy w drewno, a po chwili, nie czekając na odpowiedź, otworzyła drzwiczki. Od razu uderzył ją w nozdrza ten znajomy, mocno korzenno-ziołowy zapach. Kolejny niezwykle pozytywnie kojarzący się jej element! - Tutaj jesteś - na widok Asbjorna rozpromieniła się radośnie - Przyszłam ci troszkę poprzeszkadzać.
You know that hiding ain't gonna keep you safe,
Because the tears on your face,
They leak and leave a trace,
So just when you think the true love's begun, run!
Because the tears on your face,
They leak and leave a trace,
So just when you think the true love's begun, run!
Ostatnio zmieniony przez Lunara Greyback dnia 16.03.19 12:29, w całości zmieniany 8 razy
Lunara Greyback
Zawód : Opiekunka hipogryfów
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Bycie stałym punktem we wciąż zmieniającym się świecie, jest największym wyczynem wojownika.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak
Nieaktywni
13.09 | z Rią Weasley | Polana świetlików
[...] - Gdzie jesteś? - odezwała się, decydując jednak odnaleźć kobietę, która najwyraźniej potrzebowała pomocy. Spróbowała podąży w kierunku źródła tych wszystkich hałasów, ale ciężko było je jednoznacznie określić - a leśne echo tym bardziej jej w tym nie pomagało. Próbowała rozglądać się za jakimiś zniszczeniami poczynionymi wśród leżących na ziemi konarów drzewa i ściółki, nigdzie jednak nie widziała śladów po szamotaninie, która mogła narobić aż tyle hałasu i trzasków. - Odezwij się jeszcze raz!
27.09 | z Astą Ingisson | Pokój dzienny
[...] Nie pukała do drzwi. Od razu nacisnęła klamkę, decydując się wejść do środka. Traktowała Asa oraz Astę niemal jak rodzinę, to stąd brała się ta śmiałość. Z tego samego powodu na twarzy Lunary pojawił się szeroki uśmiech, kiedy tylko dostrzegła tę małą, rudą diablicę.
- Dzień dobry - przywitała się wesoło. W pierwszym odruchu, gdy zobaczyła szczelnie zawinięty kokon, w którym skryła się dziewczyna, w głowie Greyback od razu pojawiła się myśl o ewentualnym przeziębieniu. Tu już chyba na wierzch wychodziło jakieś matczyne skrzywienie, które kazało jej się wiecznie o nią martwić. O nich oboje.
- Dzień dobry - przywitała się wesoło. W pierwszym odruchu, gdy zobaczyła szczelnie zawinięty kokon, w którym skryła się dziewczyna, w głowie Greyback od razu pojawiła się myśl o ewentualnym przeziębieniu. Tu już chyba na wierzch wychodziło jakieś matczyne skrzywienie, które kazało jej się wiecznie o nią martwić. O nich oboje.
You know that hiding ain't gonna keep you safe,
Because the tears on your face,
They leak and leave a trace,
So just when you think the true love's begun, run!
Because the tears on your face,
They leak and leave a trace,
So just when you think the true love's begun, run!
Lunara Greyback
Zawód : Opiekunka hipogryfów
Wiek : 29
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Bycie stałym punktem we wciąż zmieniającym się świecie, jest największym wyczynem wojownika.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak
Nieaktywni
Lunara Yvonne Greyback
Szybka odpowiedź