Główny hol
Strona 2 z 2 • 1, 2
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Główny hol
Nie zaszedłeś jeszcze wcale daleko wgłąb rezydencji rodu Burke - a już wiesz, jaki charakter panuje w całej posiadłości. Hol główny niemal zawsze opanowany jest przez lekki półmrok. Światło wpada do środka przez okna umiejscowione tuż pod niezwykle wysokim sufitem - co nie rozprasza większości cieni zalegających w kątach. Zdecydowanie więcej widać dzięki ogromnemu żyrandolowi, wiszącemu tuż nad twoją głową, a na którym zawsze palą się dziesiątki świec. Całe miejsce przytłacza swoim ogromem oraz nienachalnym i dość surowym przepychem. Podwójne, szerokie, rzeźbione schody poprowadzą cię w każdy zakątek rezydencji - o ile odważysz się zapuścić wgłąb tych ciemnych korytarzy.
Dzielenie się podobną diagnozą z Cassandrą było niekomfortowe. Edgar wolałby zachować tę tajemnicę dla siebie, ale nie był w stanie jej utrzymać. Nie wiedział kiedy tracił pamięć, to było w tym najgorsze. Wygadywał wówczas głupoty, ponieważ nie rozpoznawał swoich rozmówców ani miejsca w jakim się znajdował, choćby była to jego własna żona w rodowej posiadłości. Gdyby nie przejęte relacje najbliższych członków rodziny zapewne dłużej żyłby w niewiedzy i niszczył swoją reputację. A będąc nestorem, czy tego chciał czy nie, musiał o nią dbać.
– Dobrze, niech będzie – zgodził się od razu, bo zależało mu na przyszłości syna. Miał dopiero niecałe cztery lata i ledwie objawił swoje zdolności magiczne, ale w związku z bogatą historią chorób genetycznych w rodzinie nie chciał niczego przegapić. Wystarczyło, że Oriana odziedziczyła po nim transmutacyjne zaniki organowe – Marius miał wyrosnąć na silnego przedstawiciela swojego rodu, którego nie trawi żadna choroba. – Możesz od razu spojrzeć na moją córkę. Już dawno nie miała żadnego ataku – stwierdził, jakby ten długi brak ataku miał zwiastować jego rychłe nadejście, po czym odsunął się od okna. Wielkimi krokami zbliżał się moment, w którym Marius przejdzie spod opiekuńczych skrzydeł niań w silne ręce nauczycieli, ale wciąż zapominał znaleźć odpowiednich kandydatów. Nie do końca chciał zlecać to zadanie Adeline, bo choć dobrze zajmowała się edukacją bliźniaczek, wątpił, by w pełni rozumiała zawiłości wychowania syna. Nie tylko dlatego, że była kobietą, ale też z powodu rodu, z którego pochodziła. Crouchowie wychowani w politycznym półświatku Londynu nie do końca rozumieli jak działa północ kraju.
Już podczas wypowiadania pierwszych słów Edgar poczuł się nieswojo. Słowa, które padały z ust Cassandry, stopniowo traciły sens. Przyglądał się jej z rosnącą rezerwą, aż w końcu uświadomił sobie, że nie ma pojęcia z kim właśnie rozmawia. Odsunął nieznacznie fotel, jakby w każdej chwili chciał być gotowy do ucieczki. Rozejrzał się dyskretnie po gabinecie, próbując odnaleźć jakikolwiek punkt, który okazałby się znajomy, ale nic takiego się nie stało. Cały się spiął, chcąc zrozumieć co właśnie się dzieje i kim jest kobieta naprzeciwko. Odchrząknął cicho, spoglądając na nią jeszcze raz. – O czym pani mówiła? – Postanowił grać na zwłokę i dowiedzieć się czegokolwiek o swojej rozmówczyni zanim podejmie konkretniejsze działanie.
– Dobrze, niech będzie – zgodził się od razu, bo zależało mu na przyszłości syna. Miał dopiero niecałe cztery lata i ledwie objawił swoje zdolności magiczne, ale w związku z bogatą historią chorób genetycznych w rodzinie nie chciał niczego przegapić. Wystarczyło, że Oriana odziedziczyła po nim transmutacyjne zaniki organowe – Marius miał wyrosnąć na silnego przedstawiciela swojego rodu, którego nie trawi żadna choroba. – Możesz od razu spojrzeć na moją córkę. Już dawno nie miała żadnego ataku – stwierdził, jakby ten długi brak ataku miał zwiastować jego rychłe nadejście, po czym odsunął się od okna. Wielkimi krokami zbliżał się moment, w którym Marius przejdzie spod opiekuńczych skrzydeł niań w silne ręce nauczycieli, ale wciąż zapominał znaleźć odpowiednich kandydatów. Nie do końca chciał zlecać to zadanie Adeline, bo choć dobrze zajmowała się edukacją bliźniaczek, wątpił, by w pełni rozumiała zawiłości wychowania syna. Nie tylko dlatego, że była kobietą, ale też z powodu rodu, z którego pochodziła. Crouchowie wychowani w politycznym półświatku Londynu nie do końca rozumieli jak działa północ kraju.
Już podczas wypowiadania pierwszych słów Edgar poczuł się nieswojo. Słowa, które padały z ust Cassandry, stopniowo traciły sens. Przyglądał się jej z rosnącą rezerwą, aż w końcu uświadomił sobie, że nie ma pojęcia z kim właśnie rozmawia. Odsunął nieznacznie fotel, jakby w każdej chwili chciał być gotowy do ucieczki. Rozejrzał się dyskretnie po gabinecie, próbując odnaleźć jakikolwiek punkt, który okazałby się znajomy, ale nic takiego się nie stało. Cały się spiął, chcąc zrozumieć co właśnie się dzieje i kim jest kobieta naprzeciwko. Odchrząknął cicho, spoglądając na nią jeszcze raz. – O czym pani mówiła? – Postanowił grać na zwłokę i dowiedzieć się czegokolwiek o swojej rozmówczyni zanim podejmie konkretniejsze działanie.
We build castles with our fears and sleep in them like
kings and queens
kings and queens
Edgar Burke
Zawód : nestor, B&B, łamacz klątw
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Gdybym był babą, rozpłakałbym się rzewnie nad swym losem, ale jestem Burkiem, więc trzymam fason.
OPCM : 25 +5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +1
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 9
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Skinęła spokojnie głową, umykając spojrzeniem od chłopca na zewnątrz, za oknem, do twarzy jego ojca, profil Edgara zdradzał dumne arystokratyczne pochodzenie - wysiłek, jaki wkładał w wyznanie prawdy, musiał go sporo kosztować. Ludzie tacy jak on przywykli by słabości pozostawiać w cieniach, nigdy ich nie pokazywać światu, ale ona przecież też nie bez powodu cieszyła się opinią dyskretnej: uzdrowicielska tajemnica była dla niej kwestią absolutnie nienaruszalną. Nie służyła na jego dworze od dawna, jednak czas, jaki tu spędziła, wystarczył, by nabrała do jego rodziny szacunku.
- Lady Oriana? - zapytała, wybierając bardziej prawdopodobne z imion bliźniaczek. Uczyła się wychwytywać różnice między nimi, nie chcąc mylić dziewczynek nawet wtedy, kiedy obie były obok. Nie należało to do prostych zadań, ale anatomiczne wykształcenie i obycie z dziewczynkami pozwalały jej wychwytywać trudne do dostrzeżenia niuanse. - U dziecka to normalne, sir. Pamiętasz zapewne z własnego dzieciństwa, dziecięce ciała są bardziej elastyczne, jeszcze nie ukształtowane. Ataki będą czasem pojawiać się i mijać samoistnie, bez choćby jednego objawu. To zasługa magii dziecięcej. Nie należy jednak zdawać się na nią w pełni, przejdę do niej, kiedy tylko skończymy - Skinęła spokojnie głową, przyjmując wytyczne. Należało trzymać rękę na pulsie. Obserwowała go dalej, oczekując odpowiedzi na zadane pytania, podczas gdy... odpowiedź najwyraźniej nadeszła sama.
- Zatem chodzi o pamięć krótkotrwałą - stwierdziła, chyba bardziej do siebie, niż do niego. Splotła ramiona razem na piersi, unosząc nieznacznie podbródek. - Rozmawialiśmy o waszych kłopotach z pamięcią, sir - przypomniała, chcąc wyjaśnić tok rozmowy. A może i powód spotkania? Jeszcze parę chwil temu korzystał z mniej grzecznościowej formy. - Jak daleko umknęły wspomnienia tym razem? - Czy umknęły mu tylko kilka ostatnich wypowiedzi, czy może całe spotkanie? Jej twarz? Jego tożsamość? Nie wiedziała, a lakoniczne wystąpienie niosło niewiele podpowiedzi. - Zrobię, co w mojej mocy, żeby pomóc, ale muszę się dowiedzieć jak najwięcej - zdradziła, zachowawczo, chcąc nakierować jego myśli jak najmocniej na właściwe tory... bez zarzucania mu słabości większej, niż rzeczywiście go dopadła. Nie wyglądało to dobrze, ale po rozmowie z Sigrun, po zachowaniu Ramseya, nie mogła spodziewać się niczego innego.
- Lady Oriana? - zapytała, wybierając bardziej prawdopodobne z imion bliźniaczek. Uczyła się wychwytywać różnice między nimi, nie chcąc mylić dziewczynek nawet wtedy, kiedy obie były obok. Nie należało to do prostych zadań, ale anatomiczne wykształcenie i obycie z dziewczynkami pozwalały jej wychwytywać trudne do dostrzeżenia niuanse. - U dziecka to normalne, sir. Pamiętasz zapewne z własnego dzieciństwa, dziecięce ciała są bardziej elastyczne, jeszcze nie ukształtowane. Ataki będą czasem pojawiać się i mijać samoistnie, bez choćby jednego objawu. To zasługa magii dziecięcej. Nie należy jednak zdawać się na nią w pełni, przejdę do niej, kiedy tylko skończymy - Skinęła spokojnie głową, przyjmując wytyczne. Należało trzymać rękę na pulsie. Obserwowała go dalej, oczekując odpowiedzi na zadane pytania, podczas gdy... odpowiedź najwyraźniej nadeszła sama.
- Zatem chodzi o pamięć krótkotrwałą - stwierdziła, chyba bardziej do siebie, niż do niego. Splotła ramiona razem na piersi, unosząc nieznacznie podbródek. - Rozmawialiśmy o waszych kłopotach z pamięcią, sir - przypomniała, chcąc wyjaśnić tok rozmowy. A może i powód spotkania? Jeszcze parę chwil temu korzystał z mniej grzecznościowej formy. - Jak daleko umknęły wspomnienia tym razem? - Czy umknęły mu tylko kilka ostatnich wypowiedzi, czy może całe spotkanie? Jej twarz? Jego tożsamość? Nie wiedziała, a lakoniczne wystąpienie niosło niewiele podpowiedzi. - Zrobię, co w mojej mocy, żeby pomóc, ale muszę się dowiedzieć jak najwięcej - zdradziła, zachowawczo, chcąc nakierować jego myśli jak najmocniej na właściwe tory... bez zarzucania mu słabości większej, niż rzeczywiście go dopadła. Nie wyglądało to dobrze, ale po rozmowie z Sigrun, po zachowaniu Ramseya, nie mogła spodziewać się niczego innego.
bo ty jesteś
prządką
prządką
Strona 2 z 2 • 1, 2
Główny hol
Szybka odpowiedź