Joshua Skeeter
Nazwisko matki: Grey
Miejsce zamieszkania: Londyn: dzielnica Upton
Czystość krwi: mugolak
Status majątkowy: średniozamożny
Zawód: stażysta do roli redaktora gazety "Czarownica"
Wzrost: 173 cm.
Waga: 67 Kg
Kolor włosów: Brąz
Kolor oczu: Brązowe
Znaki szczególne: Charakterystyczny chód, przy poruszaniu się o lasce.
10 cali, giętka, Figowiec, Pióro abraksana
Hogwart, Ravenclaw
Nieznany
Ciała jego bliskich
Zapach wody kolońskiej, którą używał kiedyś jego ojciec
Widok bliskich, którzy byliby z niego dumni i w pełni akceptowali to kim jest.
Zbieranie informacji na temat zwierząt (za równo magicznych, jak i niemagicznych), wyszukiwanie wszelkich teorii spiskowych i miejskich legend, plotkowanie, odwiedzanie opuszczonych lub rzadko uczęszczanych miejsc (ignorując ryzyko)
Osy z Wimbourne
Całkiem dobrze gra w szachy czarodziejów, w czasach Hogwartu także często grał w gargulki.
Preferuje głównie Jazz oraz pojedyncze kawałki z każdego gatunku.
DANIEL BRÜHL
Wszystko zaczęło się pewnego, chłodnego wieczoru, na pograniczu mroźnej zimy i wiosny, mającej przynieść życiodajne ciepło. Stosunkowo chłodny marzec nie był spodziewaną datą narodzin. Nadal było za wcześnie, jak wszyscy mówili. Czy jednak może być "za wcześnie", jeżeli żyjesz? A co by było, gdyby jednak było "za późno". Jednak mimo tej nieplanowanej niespodzianki, sama ciąża przebiegła bez większych problemów. Młoda Joanne Grey była silna i bez większych problemów znosiła niedogodności związane z noszeniem dziecka w jej brzuchu. Nie zmieniło to jednak równoczesnego występowania obaw i ekscytacji, jakie zwykle się pojawiają przy tym pierwszym wydaniu życia na świat. Ojcem był Edward Skeeter. W jego rodzinie czarodzieje i mugole przeplatali się między sobą dosyć często, mężczyzna sam był czarodziejem półkrwi. Fakt ten jednak był utrzymywany w tajemnicy, zw względu na prawo panujące w Świecie Magii. Poród był bolesny, jednak para w końcu doczekała się upragnionego dziecka. Tym bardziej to miało znaczenie ze względu na problemy zdrowotne Joanne, prawdopodobne było, że nigdy nie będzie mogła mieć dzieci. Tak więc samo przenoszenie ciąży, było dość ryzykownym wyborem. Pierworodny został nazwany Joshua.
Mieszkali w świecie mugoli, gdzie matka, ani dziecko nie miało żadnej wiedzy na temat magii. Z powodu faktu że dziecko nawet nie przejawiało magicznych zdolności i równie dobrze mogło urodzić się bez nich, tak więc Pan Skeeter zatrzymywał wszystko w tajemnicy.
Joshua swoje pierwsze lata spędził w małym domu jednorodzinnym, na przedmieściach Liverpoolu. Po fakcie to nie pamięta za wiele z tamtych lat. Wiadomo jednak, że był kochanym i rozpieszczanym dzidziusiem, mieszkającym w domu pełnym ciepła i miłości. Od najmłodszych lat można był zauważyć, że był całkiem zręczny. Jako małemu dziecku wypadki typu stłuczenia czegoś, przydarzały się rzadziej, niż innym dzieciakom. Jak i dość wcześnie nauczył się liter oraz pisania. Nikt tu raczej nie powinien podejrzewać że pięciolatek będzie pisała elaboraty, jednak umiejętność poprawnego pisania, przyszła o wiele szybciej, niż u innych.
Przynajmniej tak było, aż do wybuchu II Wojny Światowej. Mimo że sama Wielka Brytania nie była tak bardzo zagrożona, sama wizja wzbudzała niepokój wśród mugoli. Kiedy miał około 5 lat, musieli przenieść się do całkiem innej części Wielkiej Brytanii. Przenieśli się wtedy do Londynu, ukrywając się przed niebezpieczeństwem. Prawdę mówiąc to wspomnienia z tego okresu lekko się zatarły. Poczucie ciągłego zagrożenia odcisnęło piętno na rodzinie. To był także główny powód, dlaczego Joshua nigdy nie uczęszczał do mugolskiej szkoły, tym bardziej że przez dłuższy czas nie okazywał żadnych zdolności magicznych. Oczywiście jego rodzice zadbali o przynajmniej podstawy edukacji, jakie mogłoby otrzymać przeciętne dziecko, tak więc, jak najbardziej posiadł umiejętność pisania, czytania, podstawy matematyki oraz wiedzy na temat obu światów. Wraz z biegiem lat, Josh stał się żywiołowym i doprawdy odważnym chłopcem, mimo ciążącego nad nimi zagrożenia. Tylko tutaj powstaje pewna kwestia...gdzie jest granica między odwagą a głupotą? Rezolutny chłopak był znany ze swojej niezależności, jak i pociągu do włóczenia się. Niestety nie raz zdarzało się, że ignorował ostrzeżenia dorosłych, włócząc się po ciemnych uliczkach. W tym właśnie momencie nawyki Joshu'y jedynie przysporzyły mu kłopotów. Nie miał raczej szczęścia, gdy trafił pewnego razu trafił na dwójkę tajemniczych ludzi, których nie kojarzył w tej okolicy. Usłyszał, że rozmawiali o czymś, o czym wtedy wiedział nie wiele, jednak po samym tonie wykrył, że jeden starał się zastraszyć drugiego mężczyznę. Możliwe, że to były jakieś porachunki toczące się poza oczami zwyczajnego społeczeństwa. Coś mówiło mu, żeby się wycofał, tak więc starał się zrobić, żeby go nie zauważyli. Jednak nie poszło tak dobrze jakby się spodziewał. Został zauważony. W międzyczasie rodzina zdążyła już zauważyć że ich syn zdążył się już oddalić od domu, bez ich wiedzy.. Tak więc zaczęli szukać zguby, która się gdzieś zawieruszyła. Chłopak został przyszpilony do ściany, przez jednego z nieznajomych, wtedy zauważył że jest uzbrojony, posiadał prawdopodobnie nielegalnie zdobyty pistolet. Ogarnięty paniką zastygł w bezruchu, nie mając siły nic zrobić. Pamięta dobrze, że zaczęli zadawać pytania, dotyczące tego kim jest i co słyszał. Nie wiadomo jak mogłoby się to skończyć, gdyby jego ojciec nie znalazł go w ostatniej chwili. Sytuacja z łatwością przerodziła się w szamotaninę. Jednak w obliczu zagrożenia, trzeba było sięgnąć po drastyczne krok, czyli użycie magii. Teleportowali się. Tak więc poczuł jedynie nieprzyjemne szarpnięcie, nim znowu znalazł się w bezpiecznym miejscu. Jednak zaraz po tym zalała go fala bólu od strony lewej nogi. Rozszczepienie było naprawdę przewidywalne, gdy wszystko działo się tak szybko, w tym całym chaosie. Zwłaszcza w przypadku dzieci. Jak się okazało, Josh stracił wtedy prawie połowę nogi. Nie wiele w sumie pamięta z tego dnia, był w zbyt wielkim szoku, żeby rozumieć choćby co się wokół niego dzieje. Joanne przeżyła wielki szok, jednak nie było czasu, żeby wyjaśnić zajście. Trzeba było natychmiastowej pomocy, zanim chłopak zdąży się wykrwawić. Był leczony w mugolskim szpitalu, lekarzy udało się przekonać że był to nieszczęśliwy wypadek, a chłopiec wpadł pod samochód. Jednak sama sprawa użycia magii w obecności mugoli, nie była tak łatwa do obejścia. Poza faktem że głowa rodziny musiała wreszcie wytłumaczyć swojej żonie i dziecku co się stało, to pozostały jeszcze kwestie złamania prawa. Cała sprawa rozpoczęła proces długotrwałego ciągania się po sądach. Za sprawą poparcia dzięki pewnej dozie znajomości, jak i wyjątkowym okolicznościom, wliczającym zagrożenie życia, został uniewinniony. Przestępcy zaś niezwłocznie odszukani, wspomnienia na temat tego wydarzenia - wymazane, po czym oddano ich w ręce niemagicznych służb.
Rany się zaleczyły, jednak jak wiadomo...co już stracił, nie odzyska. Po nosze został jedynie pokiereszowany kikut. Wiele miesięcy uczył się na nowo sprawnie poruszać, jednak nadal tracił równowagę, jeżeli nie miał żadnego podparcia. Rodzina obmyślała kupno protezy, jednak jak się okazało, było to nawet ponad ich możliwości finansowe w tamtym momencie. Przez co mógł jedynie liczyć na jakieś tańsze laski, by się podeprzeć. Trzeba wspomnieć, że jedna nie starczała na długo, bo chłopak nadal rósł..
Gdy nadeszły jego 11 urodziny zobaczył na swoim parapecie sowę, trzymającą w dziobie wiadomość. Jak szybko się przekonał, była to wiadomość z Hogwart'u, zaadresowana do niego. Nie była to kompletna niespodzianka, otóż zaledwie krótko po dramatycznym zdarzeniu zaczął oddziaływać na swoje otoczenie. Jego magia zaczęła się ujawniać na bardzo różny sposób. Od zwyczajnego i niepozornego przesuwania się przedmiotów, często bez jego świadomości, aż do dosyć destrukcyjnych wybuchów pojedynczych przedmiotów pod wpływem emocji. Ciężko w sumie byłoby to wszystko zliczyć i przedstawić, zwłaszcza że w niektórych przypadkach sam nie jest pewny, czy to była jego sprawka. W końcu magia sama w sobie jest bardzo nieprzewidywalna. A zwłaszcza dotyczy to dzieci i młodzieży.
Pamięta wcześniejszy moment, gdy dowiedział się o istnieniu magii, zafascynowany nowymi możliwościami.
Jego odwiedziny wraz z rodziną na ulicę Pokątną nie owocowały w nazbyt niezwykłe wydarzenia. Ot zwykły zakup przedmiotów potrzebnych do szkoły. Tam właśnie zakupił swoją różdżkę zrobioną z figowca i rdzenia w postaci pióra dużego, uskrzydlonego konia. Pióra Abraksana. Jak usłyszał, było to całkiem interesujące połączenie. Oczywiście jak większość uczniów, musiał wcześniej wypróbować przynajmniej kilka innych różdżek, które jednak nie wykazywały chęci do współpracy z potencjalnym właścicielem.
Joshua zawsze chciał mieć zwierzaka, jednak nie było mu to dane w tym okresie. Pomijając już fakt wątpliwości rodziców, na temat tego, czy jest wystarczająco odpowiedzialny...głównym problemem był fakt, że ego matka była uczulona praktycznie na większość zwierząt i nawet sama obecność sów dostarczających pocztę, wywoływała u niej mocny katar, a przy dłuższym kontakcie, także duszności. Tak więc ze smutkiem w oczach, mógł jedynie popatrzeć sobie przez okna Magicznej Menażerii.
Kilka miesięcy później wsiadł do Hogwart Express, po krótkim pożegnaniu z rodzicami. Tak właśnie znalazł się w Hogwarcie. Musiał przyznać, że sam zamek doprawdy robił niesamowite wrażenie. Zwłaszcza gdy płyniesz przez tajemnicze, ciemne jezioro. Jednakże, Hogwart miał do zaoferowania więcej, niż sam ogólny wygląd z daleka, sama Wielka sala była olśniewającym widokiem. Jak w przypadku każdego roku, ceremonia przydziału była stresująca dla każdego pierwszoroczniaka. On raczej nie był wyjątkiem. Gdy Tiara Przydziału została nałożona na głowę jedenastoletniego Josh'a, usłyszał on jej głos. Stosunkowo dużo czasu zajęła jej decyzja, albowiem widziała w nim zarówno potencjał dla Ravenclawu (skąd pochodził jego ojciec), jak i Gryffindoru. Mimo kilku minut ciszy, po chwili cała sala usłyszała...."Ravenclaw!"
Pierwsze trzy lata w Hogwarcie wspomina dość pozytywnie. Samo to miejsce zachwycało go klimatem. Na początku nawet nieźle sobie radził w większości przedmiotów. Od samego początku uznawał nowe zaklęcia, które mógł wykorzystać w życiu codziennym, za fascynujące. Jak wiadomo, zaczynał jak każdy od prostych i podstawowych, takich choćby jak Wingardium Leviosa lub Lumos. Drugim jego ulubionym przedmiotem była transmutacja. Zdawał się mieć po prostu talent w tej dziedzinie. Podstawy transmutacji szły mu bardzo gładko, wręcz naturalnie. Trochę gorzej było choćby z eliksirami. Od zawsze miał pewne problemy z dokładnością, co wraz z jego brakiem zainteresowania danym przedmiotem, przełożyło się na wyniki. Co prawda przez te pierwsze trzy lata...radził sobie. Na pewno nie był wybitny, ale raczej profesorowie nie mieli mu nic szczególnego do zarzucenia.
Sytuacja rodziny także zdawała się poprawiać, gdyż obojga rodziców udało się znaleźć prace...no tak jakby. Nie dowiedział się o tym przez długi czas, jednak jego ojciec zaczął pracować "na czarno". Nigdy tak naprawdę nie wyjawił mu czym się zajmował.
Na trzecim roku także doszła Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami, choć wybrał ten przedmiot bardziej jako hobby.
Nigdy nie był szczególnie towarzyski, przez co nie miał zbyt wiele przyjaciół. Oczywiście nie musiało to znaczyć, że większość szkoły czuła do niego odrazę. Zwyczajnie nie miał zbyt bliskich stosunków z innymi ludźmi. Poza tym trzeba wspomnieć, że sam wykazywał pewne oznaki samolubności, co na pewno mu zbytnio nie pomagało. Mimo tego okazał się całkiem spostrzegawczy. Był dość empatycznym dzieckiem i nie trudno było mu odczytać uczucia innych ludzi. Oczywiście zdarzali się i tacy, którzy lepiej radzili sobie z aktorstwem i nadal byli kompletną zagadką. W Hogwarcie po raz pierwszy spotkał się z kwestią czystości krwi. Co prawda wiedział już wcześniej, że osoby wywodzące się z rodzin mugolskich, są nazywane mugolakami, jednak dopiero tutaj przekonał się, jakie to miało znaczenie dla innych. O ile nie spotkał się z negatywną reakcją we własnym domu, nie licząc może nieprzyjemnych spojrzeń, od pojedynczych osobników. Zastraszanie raczej nie było częstym zjawiskiem wśród uczniów Ravenclaw'u. Każdy był zajęty bardziej swoimi sprawami, niż troszczenie się o to, kto, z jakiej rodziny pochodzi. Oczywiste, że spotkał się z nieprzyjemnymi odzywkami od strony dużej części Slytherinu lub też pojedynczych osób z innych domów. Jednak jakoś się tym nie przejmował, skoro i tak nie rwał się do kontaktu z innymi ludźmi. Choć nadal odcisnęło to na nim pewien ślad, gdyż nigdy wcześniej nie spotkał się z żadną formą szykanowania.
Nie był dzieciakiem szczególnie zainteresowanym sportem, radził sobie nie najgorzej z podstawową nauką latania na miotle, jednak nigdy nie grał w Quiddich'a. Choćby utrata dużej części nogi byłaby tu problemem. Za to szybko odkrył, że całkiem nieźle radzi sobie w graniu w szachy. Na drugie Święta, które spędzał w domu, dostał własny zestaw szachów, całkiem niezłej jakości. Każde święta spędzał w ich domu, w ciepłej atmosferze. Choć nie była ona wcale cukierkowa. Mimo że byli w dużej mierze odcięci od magicznego świata, to wieści na temat Wielkiej Wojny Czarodziejów docierały także i do nich, budząc niepokój.
Między trzecim a czwartym rokiem dowiedział się, że będzie miał młodsze rodzeństwo. Para wiedziała o tym jeszcze przed wakacjami, jednak czekali do zakończenia roku, by zrobić mu niespodziankę. Brzuch Joanne był wyraźnie powiększony. Sam poród był wyznaczony na okolice września.
Tak więc czwarty rok w Hogwarcie zaczął się normalnie. Można powiedzieć, że wręcz nudno. Normalne zajęcia, wraz z krótkimi wymianami zdań między znajomymi. Przynajmniej tak właśnie było przez pierwszy tydzień.
Pewnego dnia, gdy siedział w Wielkiej Sali, jedna z sów dostarczyła wiadomość od z jego domu. Nie wiedział wtedy jak wiele zmieni ta wiadomość...
"Joshua, muszę poinformować cię, że wczoraj zostałeś starszym bratem. Wczoraj twoja matka urodziła dziewczynkę. Niestety muszę także przekazać ci złe wieści. Podczas porodu nastąpiły komplikacje, twoja siostra urodziła się zdrowa, jednak poród wiele kosztował twoją matkę. Przebywa teraz w szpitalu. Lekarze jednak nie mogą powiedzieć zbyt wiele na temat jej stanu.
Przez resztę dnia praktycznie milczał, zaniepokojony całą sytuacją. Nie miał już raczej ochoty na rozmawianie o tym temacie. Choć nadal miał nadzieję, że wszystko będzie dobrze i że wróci do domu...do mamy, taty i siostrzyczki...
Niestety jego ciche prośby się nie spełniły. Joanne zmarła zaledwie trzy dni później. Jej organizm nie wytrzymał drugiego porodu i nastąpiły nieodwracalne zmiany, które doprowadziły w końcu do jej śmierci. Mimo wiedzy i możliwości, lekarze byli bezradni, bo kobieta bardzo opornie reagowała na jakiekolwiek próby poprawienia jej stanu. I pewnego dnia zwyczajnie zgasła.
Joshua pojawił się na jej pogrzebie, który był cichą i bardzo przygnębiającą ceremonią. Poza tym był rozdarty. Wszystko było rozdarte i zniszczone. Nie mógł patrzeć na swoją siostrę, bez świadomości, że ona jest powodem śmierci jego matki...ale miał świadomość, że byłą jedynie małym dzieckiem. Nie była niczemu winna i nie wolno mu było obarczać jej winą...ale mimo tego...to bolało...
Musiał wrócić do Hogwart'u i jakoś żyć dalej. Musiał sobie poradzić z tym, choćby dla dobra jego rodziny. Choć nic nie było już takie samo. Dni zwyczajnie mijały, a chłopak jeszcze bardziej zamknął się w sobie, stając się wręcz aspołeczny. Jednak to nie był jedyny problem. Wraz z czasem zaczęły pojawiać się problemy z nauką. Chyba każdy wie, że wraz z postępem lat, nauka staje się coraz cięższa, więc trudno było mu utrzymać dobre oceny. Doszło do tego, że na koniec czwartego roku, ledwie udało mu się zdać testy. Życie się zasadniczo nie różniło aż tak bardzo...po prostu przekonał się, jakie naprawdę jest...
Można powiedzieć, że przebrnął jakoś przez resztę szkoły. Podczas jego szóstego roku, pojawił się nowy dyrektor szkoły, Grindelwald. Czasy się zmieniały, a Hogwart przestawał być tym spokojnym miejscem, które znał. Zwyczajnie przebrnął przez resztę lat, nie wychylając się zanadto. Pomogło mu w tym parę osób, które znał od dawna. Przeszedł przez Okropnie Wyczerpujące Testy Magiczne nawet z nie najgorszymi wynikami. Może nie były one wyśmienite, jednak udało mu się uzyskać całkiem wysoki wynik z zaklęć i transmutacji. Z reszty przedmiotów także nie poszło tak źle. Wyniki były co prawda przeciętne, jednak to nadal dawało nadzieję, patrząc na jego wcześniejszy stan.
Skończył w ten sposób Hogwart, zaczynając nowe życie...
Początki dorosłego życia również okazały się niełatwe. Po opuszczeniu Hogwartu Josh przez ponad rok starał się znaleźć pracę. Problemem było jednak, że nawet sam nie był pewny, co mógłby robić. Jego wyniki i umiejętności nie były wystarczające, by dostać zatrudnienie w bardziej wyspecjalizowanych zawodach. Nie był to pierwszy raz w życiu, gdy poczuł się jak kompletna porażka, siedząc w domu rodziców, jak pasożyt. Dodając jeszcze brak sprawności, przez który poruszał się o lasce lub też innego rodzaju podporze, mocno go ograniczał. Jedyne co mógł zrobić, to opiekować się młodszą siostrą, na czas pracy jego ojca. Przez jakieś półtora roku, spędzał z nią całkiem dużo czasu. W końcu głowa rodziny dzięki znajomościom dała radę załatwić mu staż w jednej z redakcji popularnych gazet w magicznym świecie. Zawsze każdy twierdził że ma ładne pismo, jak i całkiem nieźle radził sobie z wszelakimi pracami pisemnymi. Potrzeba mu było więcej praktyki, jednak zdecydowali się go przyjąć. I tak właśnie wszedł w okres prawdziwej dorosłości. Z pracą, mieszkaniem w niezbyt wielkiej kamienicy w Londynie. Zostało ono odkupione od pewnego czarodzieja, jest chronione czarami maskującymi. W ostatnim czasie, Joshua sprawił sobie zwierzątko. Co prawda początkowo planował sprawić sobie coś bardziej pospolitego, typu kot lub ewentualnie sowę. Jednak widok młodego Lelka Wróżebnika sprawił że nie mógł się oprzeć. Uważał je za piękne ptaki. Czytał już niegdyś o nich, gdy uczęszczał jeszcze do szkoły, jednak nie spodziewał się że trafi na taką okazję...
Statystyki i biegłości | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 6 | 0 |
Zaklęcia i uroki: | 10 | 0 |
Czarna magia: | 0 | Brak |
Magia lecznicza: | 0 | Brak |
Transmutacja: | 17 | 0 |
Eliksiry: | 2 | Brak |
Sprawność: | 2 | 0 |
Język | Wartość | Wydane punkty |
Język ojczysty: angielski | II | 0 |
Dodatkowy język | -I | 0 |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty |
Historia magii | II | 10 |
Zręczne ręce | II | 10 |
Zielarstwo | II | 10 |
Spostrzegawczość | II | 10 |
Opieka nad magicznymi stworzeniami | II | 10 |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty |
Mugoloznastwo | II | 0 |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty |
Brak | - | - |
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty |
Literatura (wiedza) | II | 3 |
Literatura (tworzenie prozy) | II | 3 |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty |
Latanie na miotle | I | 1 |
- | - | - |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty |
brak | - | 0 |
Reszta: 13 |
Różdżka, Lelek Wróżebnik
Ostatnio zmieniony przez Joshua Skeeter dnia 11.01.18 11:46, w całości zmieniany 2 razy