Bertie Bott
AutorWiadomość
Bertie Bott
1. Na start banalnie - jaki jest ulubiony kolor Twojej postaci?
Kolory żywe, pełne “głębii”, odcienie morskie, wszelkiego rodzaju błękity, im więcej pigmentu tym lepiej. O dziwo wcale nie muszą być “pstrokate”, jak możnaby podejrzewać znając młodego cukiernika, wystarczy że będą wyraziste.
2. Wykonaj "w imieniu" swojej postaci test MBTI. Jaki otrzymałeś wynik? Czy się z nim zgadzasz? Dlaczego?
Działacz.
”Nie interesuje mnie jak zarabiasz na życie. Chcę wiedzieć, za czym tęsknisz i o czym ośmielasz się marzyć, wychodząc na spotkanie tęsknocie swego serca. Nie interesuje mnie, ile masz lat. Chcę wiedzieć, czy dla miłości, dla marzenia, dla przygody życia zaryzykujesz, że wezmą cię za głupca.”
Oriah Mountain Dreamer
Oriah Mountain Dreamer
Już wstęp złapał mnie za serce i wszystko o czym myślałam to było “OMG to jest idealne”. Bert to totalnie typ podążający za marzeniami, dla którego nie ma rzeczy niemożliwych. Wiadomo, że świat go czasem sprowadza na ziemię, jednak 21 lat nie wystarczyło żeby przestał znowu z niej odlatywać. Jest w stanie oddać wiele za coś, w co inni nie będą wierzyli lub co nazwą głupotą: może nawet głupotą być, on jednak nazwie to przygodą, marzeniem. Może nawet miłością.
- Opis:
- Ludzie o osobowości Działacza to prawdziwe wolne duchy. Często są duszami towarzystwa, bardziej jednak niż zwykła ekscytacja i przyjemność chwili pociągają ich więzi społeczne i emocjonalne, które nawiązują z innymi. Obecność tych czarujących, niezależnych, energicznych i empatycznych osób, które stanowią 7% społeczeństwa, łatwo można odczuć w grupie.
- Opis:
- Nie chodzi im jednak tylko o błyszczenie w towarzystwie. Działaczy kształtuje ich wizjonerska natura, która pozwala im czytać między wierszami z energią i zaciekawieniem. Zazwyczaj postrzegają życie jako ogromną, złożoną układankę, w której wszystko jest ze sobą powiązane, w odróżnieniu jednak od osobowości z grupy Analityków, dla których ta układanka to seria operacji systemowych, Działacze patrzą na nią przez pryzmat emocji, współczucia i mistycyzmu, zawsze poszukując głębszych znaczeń.
Działacze są zdecydowanie niezależni i znacznie bardziej niż stabilności i poczucia bezpieczeństwa potrzebują kreatywności i swobody.
Wiele innych typów osobowości uważa te cechy za niezwykle pociągające, natomiast Działacze, jeśli znajdą coś, co rozbudza ich wyobraźnię, potrafią zaangażować się z energią, która sprawia, że trafiają w samo centrum uwagi, a pozostali towarzysze uznają ich za przywódców i guru – choć nie zawsze jest to położenie, które najbardziej odpowiada kochającym wolność Działaczom. Jeszcze gorzej jest, gdy osobowości te wpadną w wir żmudnej rutyny i zadań administracyjnych, które często wiążą się z rolą lidera. Samoocena Działaczy zależy od ich zdolności do tworzenia oryginalnych rozwiązań, muszą też wiedzieć, że mają swobodę innowacyjności – mogą szybko stracić cierpliwość lub zniechęcić się, gdy wpadną w pułapkę nudnej roli.
“Wizjonerska natura” brzmiała mi trochę na wyrost, dopóki nie doczytałam, że wszystko działa głównie przez pryzmat emocji. W gruncie rzeczy nawet i to do Berta pasuje, jednak jest to coś całkowicie nieświadomego, ukrytego po prostu za przekonaniem co do tego, że nie ma rzeczy niemożliwych i swego rodzaju kreatywnością (niektórzy by stwierdzili, że marnowaną na wypieki, skoro jednak on te wypieki kocha i chętnie się nimi dzieli, chyba marnowanie to jednak nie jest!).
Wszystko, co Bertie robi, robi z sercem i pełnią energii, a energii akurat nigdy mu nie brakowało: to fakt. Za “lidera” jednak raczej nikt by go nie wziął. Nawet w dziedzinie w której czuje się najpewniej - pieczeniu - woli stawiać na pracę zespołową i zachęcać innych. Może narzucić termin, czy inną bzdurę, jednak reszta po prostu się dzieje pomiędzy całą grupą. Bott po prostu nie ma zbyt dominującej osobowości, nie wzbudza posłuchu czy respektu potrzebnego naturalnym liderom, zbyt wyraźnie wiecznie błądzi z głową w chmurach by ktoś zaryzykował powierzenie mu odpowiedzialnego stanowiska.
Choć tak - gdyby takie szaleństwo kiedykolwiek miało miejsce, Bert najpewniej by się załamał pod nawałem nudnych obowiązków.
- Opis:
- NIE TRAĆ TEJ “DROBNEJ ISKRY SZALEŃSTWA”
Na szczęście ludzie o osobowości Działacza wiedzą, jak się zrelaksować i z pełnego pasji i entuzjazmu idealisty w pracy potrafią stać się wulkanem wyobraźni na parkiecie, często z nagłością, która potrafi zaskoczyć nawet najbliższych przyjaciół. Poczucie przynależności daje im też szansę na nawiązanie więzi emocjonalnych w innymi, dzięki czemu zdobywają cenne informacje o motywacjach swoich znajomych i kolegów z pracy. Uważają, że każdy powinien poświęć trochę czasu na poznanie i wyrażanie swoich uczuć, a ich empatia i towarzyska natura sprawiają, że emocje to dla nich naturalny temat do rozmów.
Ludzie o osobowości Działacza muszą jednak zachować ostrożność – jeśli za mocno zaufają swojej intuicji, zbyt wiele zakładają lub antycypują w odniesieniu do motywacji znajomych, mogą mylnie zinterpretować sygnały i zniweczyć plany, które przy przyjęciu prostszej taktyki byłyby łatwe do zrealizowania. Tego typu stres społeczny to prawdziwy postrach spędzający sen z powiek tych osób, tak ceniących harmonię. Działacze są bardzo emocjonalni i wrażliwi, a gdy kogoś rozdrażnią, odczuwają to obie strony.
Poświęcają wiele czasu na badanie relacji społecznych, uczuć i pomysłów, zanim rzeczywiście znajdą coś dla siebie. Lecz gdy już odnajdą swoje miejsce w świecie, ich wyobraźnia, empatia i odwaga mogą przynieść niesamowite rezultaty.
Bert dość łatwo się otwiera i nie widzi w tym nic złego. Nawet gdyby chciał coś ukryć, z twarzy Bertiego można wyczytywać jego emocje jak z otwartej księgi, nie potrafi chłopak kłamać, aktor z niego nędzny chyba, że gra ma być czysto ostentacyjna. Próby krycia się z czymkolwiek nie miałyby więc u niego większych szans: a on i z reguły nawet takiej potrzeby nie ma. To chyba z kolei sprawia, że ludzie dość szybko otwierają się przed nim, dość sporo osób chętnie opowiada mu o sobie i Bertie zawsze był z tego zadowolony, lubił słuchać. Co może być dziwne jak na tak naturalną gadułę.
- Opis:
Znani Działacze: Robert Downey Jr, Will Smith, Robin Williams, Drew Barrymore, Quentin Tarantino, Willy Wonka
JESTEM JAK IRON MAN!
3. Jakie marzenie miała Twoja postać w dzieciństwie? Jak widziała swoją przyszłość?
Codziennie inaczej. Jednego dnia Bertie był superbohaterem, innego dnia odkrywcą, kolejnego aktorem, dziennikarzem, aurorem. Nawet, kiedy dorósł się to mocno nie zmieniło, nawet teraz Bertie nie czuje się w pełni dobrze w swoim zawodzie. Uwielbia Słodką Próżności, odnajduje się tam, jednak nie czuje by było to jego miejsce na stałe.
Patrząc nie tylko pod względem zawodowym, Bertie zawsze widział swoją przyszłość w jasnych barwach. Marzył o podróżach i przygodach, o zabawie i właściwie to też nadal się nie zmieniło. Młody Bott od zawsze wierzył w swoje szczęście, wierzył w to, że kiedyś czeka go po prostu dobre życie. Na pewno nie sądził, że może czekać go udział w walce, jednak to że świat okazał się nie tylko radosny nie zmienia faktu, że Bertie uważa iż większość jego dziecięcych marzeń się spełniła.
4. Jak wyglądało pierwsze zauroczenie Twojej postaci? Jeżeli jeszcze nie miało miejsca - jak myślisz, jak będzie wyglądać?
Bert się po prostu zakochał. Na zabój. Oczywiście z początku bardzo niewinnie, miał w końcu tylko jedenaście lat, jednak szczerze, a uczucie towarzyszyło mu wiele, wiele lat. Była to znajomość burzliwa, pełna emocji, kłótni, problemów tworzonych przez obie strony, rzucania talerzami, krzyków i tych czułych chwil dla których warto było znów do siebie wracać. Trochę było to to czego Bertie potrzebował: ciągłe emocje, ciągle coś się działo, jednocześnie poczucie że obojgu na sobie zależy. Rzecz jasna było to silnie przeplecione młodzieńczym buntem i nadmiarem energii w przypadku obojga małolatów, stąd po części wiele głupot i dramatów dookoła.
Pierwsze zauroczenie Bertiego trwało osiem lat i miało skończyć się zaręczynami, świat jednak wywinął mu psikusa. I choć było to przykre doznanie, Bertie dobrze wspomina ten czas.
5. Co o Twojej postaci mówi jej różdżka i w jaki sposób objawiają się u niej te cechy charakteru?
Dość giętka, 16 cali, świerk i sierść psidwaka.
Dokładnie taka sama, jak ta która wybrała go w wieku jedenastu lat - mimo, iż zmieniał ją całkiem niedawno. Giętkość odnosi się rzecz jasna do swoistej elastyczności właściciela: Bertie przede wszystkim przyjmuje życie jakim jest i świetnie dostosowuje się do nowych sytuacji, szybko znajduje sposób w jaki powinien je odbierać, przyjmuje je do swojego świata na chwilę lub na stałe i po prostu sobie radzi, często nie zadając pytań. Druga rzecz to kwestia poglądów, w dużej mierze są przemyślane i jest co do nich pewien, nie ma jednak zamkniętego umysłu i zawsze słucha cudzego zdania - jeśli nie obraża ono jego bliskich rzecz jasna. Rozpatruje argumenty drugiej osoby, zmienienie jego podejścia do niektórych spraw może nie tyle jest proste, co jest wykonalne jeśli wskaże mu się kąt patrzenia, jakiego do tej pory nie widział, a jaki może zgrywać się z jego osobowością i wartościami jakie wyznaje.
Szesnaście cali z kolei to całkiem sporo, choć mieści się jeszcze w ogólnie przyjętej średniej. Patrząc na to z dość oczywistego punktu widzenia: Bertie jest dosyć wysoką osobą. Prócz tego? Cóż, może różdżka dostrzegła w nim potencjał, czy predyspozycje? Trudno powiedzieć.
Świerk jest drewnem dobrym do pojedynków w których Bertie bez wątpienia ma szczęście i jednocześnie radzi sobie całkiem dobrze. Lubi je jako sport i konkurencję, choć samo zadawanie bólu zdecydowanie go nie bawi. Jest to także drewno dla osób pewnych siebie i śmiałych, cechujących się poczuciem humoru - musiało więc wybrać wesołka, który czasem zbyt mało myśli, zbyt wiele robi, jednak uważa że świat od czasu do czasu potrzebuje uśmiechu, cokolwiek by się nie działo. No i cóż… czary sprawiające psikusy?
Podobno sierść psidwaka jako rdzeń dobrze świadczy o właścicielu - cokolwiek to oznacza. Trafia w ręce osób lojalnych, a choć na Bertiego można pod wieloma względami marudzić, akurat tą cechą zdecydowanie może się szczycić. Bliscy ludzie są dla niego najwyższą wartością, dla rodziny i przyjaciół zrobi absolutnie wszystko. Łatwo także nawiązuje nowe znajomości, jest otwarty i z entuzjazmem wpuszcza kolejne i kolejne osoby do swojego sercca.
6. Czy Twoja postać wciąż posiada swoją pierwszą różdżkę? Jeżeli nie - w jakich okolicznościach ją straciła? Jeżeli tak - czy ma do niej sentyment?
Od niedawna nie. Do tej pory Bertie uważał, że jest do swojej różdżki przywiązany, dostrzegał silną więź między czarodziejem i różdżką, z resztą teraz także nie nazwałby jej byle patykiem, jednak… Cóż, strata go nie obeszła. Była oczywista.
Bertie stracił różdżkę w wyniku odsieczy, został pojmany, w trakcie przetrzymywania odebrano mu różdżkę. Kiedy magiczna teleportacja go uwolniła, boleśnie odczuł brak możliwości czarowania. Kupienie nowej różdżki było czymś oczywistym, nowa jest niemal dokładnie taka sama jak poprzednia, różni się tylko wizualnymi detalami, Bertie nie myśli o poprzedniej, a cieszy się że żyje, konieczność wymiany przedmiotu okazała się w żaden sposób nie problematyczna.
7. Psidwak czy kuguchar?
Raczej psidwak, choć tak na prawdę jedyną słuszną odpowiedzią jest WSZYSTKO. Bertie uwielbia zwierzęta. Roger jest jego kompanem i przyjacielem, a to że kica i je marchewki jest tylko plusem. Jak i to, że nie potrafi marudzić na głupotę właściciela. Podobnie sowa Berta, Jerry, czarodzieje często nie przywiązują się do sów, jednak Jerry w stu procentach jest pełnoprawną częścią ekipy.
Bertie bez wątpienia znajdzie w sercu miejsce dla każdego zwierzęcia, gdyby miał wybierać między tymi dwoma pewnie wybrałby psidwaka, bo stereotyp tego czworonoga bardziej odporne jego osobowości. Jako osoba towarzyska,
8. Czy bogin Twojej postaci ulegał zmianom na przestrzeni lat? Jeżeli tak - dlaczego? Jakie wcześniej przyjmował formy?
Tak, nawet kilkakrotnie. Bertie jako dziecko obdarzone bardzo bujną wyobraźnią i patologicznymi kuzynami wysłuchał za dziecka wielu opowieści w związku z którymi w wieku ośmiu lat zaczął panicznie bać się klaunów. Wcześniej bardziej przerażał go żaboskrzek, potwór składający się z żabiego skrzeku o którym opowiedział mu właśnie jeden z kuzynów. W międzyczasie pojawiały się jeszcze inne rzeczy aż do czasu, kiedy chłopiec nie dorósł na tyle by zrozumieć, że to wszystko tylko głupie opowieści głupich dzieciaków. W sumie to teraz lubi klaunów, nie boi się ich, jednak raczej też nie wzbudzają w nim nadmiernego zaufania. Z o żaboskrzeku sam prawił opowieści swego czasu, żeby sprawdzić czy inne dzieciaki też się na niego nabiorą.
Obecnie? W sumie trudno powiedzieć, co by go przerażało tak na prawdę, Bertie raczej wyrósł z lęków przed potworami, choć zdecydowanie nie jest herosem i dałoby się napędzić mu pietra gdyby odpowiednio go nakręcić, na Nokturnie nie czułby się pewnie, choć niewątpliwie zgrywałby kozaka jak tylko by mógł (nędzny aktor), choć byle bandzior czy truchło też nie przeraża go na tyle by powiedzieć, że jest jego lękiem, raczej ulega temu co wystraszyłoby w większym lub mniejszym stopniu każdego, kto ceni swoje życie.
Nie ma się zresztą nad czym zastanawiać, Bertie nie widuje boginów często, dziś zdecydowanie byłaby to jakaś bliska osoba - nieżyjąca. Rodzina, czy przyjaciele są tym, co jest dla Bertiego najcenniejsze, skoczyłby za nimi w ogień, a nawet w stado klaunów. Od chwili zniknięcia siostry ich obecność i bezpieczeństwo przestało być dla niego oczywiste, a w miarę postępów politycznych i społecznych szaleństw jakie można było obserwować przez ostatnie miesiące, coraz częściej kiedy myśli o lęku, myśli właśnie o bliskich sobie osobach.
9. W jaki sposób Twoja postać odreagowuje stres?
Śmieje się. Zachowuje głupio. Robi wszystko na przekór, ucieka - nie dosłownie, nigdzie nie biegnie, a emocjonalnie, odcina się w jakiś sposób od tego, co go przeraża, stara się to odrealnić w swoich myślach, nadać temu inny wymiar. Tak jak bogina przegania się śmiechem - choć zapewne ten pełen stresu tylko by go podkarmił. Bert nie jest mistrzem radzenia sobie z emocjami i to jest najlepszy dowód. Jeśli może, po prostu idzie się napić, to sposób na rozluźnienie, poukładanie myśli, chociaż na chwilę, a tak poza tymi wszystkimi wymówkami - po prostu kolejna ucieczka. Innym razem idzie do bliskich osób, bo te przypominają mu o tym, że świat jest dobry i pełen dobra, pełen szczęścia, które tylko trzeba dostrzec. Czasami wymyśla jakiś głupi żart, lub całą ich serię. Czasami śmieje się więcej, jakoś tak bardziej szuka zaczepki - w jakiś sposób usiłuje odciągnąć własne myśli od źródła stresu, udowodnić sobie że nic tak na prawdę się nie zmieniło, było źle, jednak za chwilę znów będzie w porządku - bo wszystko musi kończyć się dobrze. Jeśli nie jest dobrze to jeszcze nie koniec.
10. Twoja postać jest skowronkiem - lubi wcześnie wstawać i zasypiać, czy sową - późno chodzi spać i późno wstaje?
Bertie jest zdecydowanie bardziej aktywny i kreatywny nocą, noc napełnia go energią do czynienia głupot i innych ważnych rzeczy. Niestety jednak cukiernia otwiera się codziennie o siódmej trzydzieści! Oczywiście nie codziennie pracuje i nie codziennie jest na sam ranek, jednak bardzo cierpi, kiedy zmuszony jest chwilowo zmienić swój tryb życia. Wstanie z łóżka o takiej porze jest dla niego bardzo ciężkim zadaniem - choć tyle w tym dobrego, że zwykle w ciągu kilkunastu minut jego organizm i tak dociera do naturalnego poziomu energii i miłości do świata, by nikt nawet nie spostrzegł, iż młody cukiernik w nocy wyczyniał jakieś szalone rzeczy (na przykład ratował świat, lub wymyślał nowatorskie magiczne słodycze) i spał zaledwie trzy godziny.
No, ale żeby odpowiedzieć na pytanie - Bott zdecydowanie jest sową, do skowronkowania zmusza go bieda i fakt, że na prawdę lubi swoją pracę.
11. Jak Twoja postać reaguje na krytykę - zarówno ze strony nieznajomych, jak i bliskich osób?
Bliscy go znają i Bertie zna siebie - jest świadom swoich wad, może właściwie to nie dzieli cech na wady i zalety, zwykle się śmieje, bo i krytyka w kierunku do niego zwykle jest jakąś formą naśmiewania się z ofermowatego głupka. Jeśli chodzi o coś bardziej poważnego, zwykle się zastanawia, często jest mu głupio, bo skoro bliscy są na niego źli, a nie po prostu poirytowani, coś musi być na rzeczy. Zależy od sytuacji - jest świadom tego, jaki jest, z większością swoich cech się pogodził, chyba nawet siebie całkiem lubi, jednak raczej nie reaguje na krytykę złością, przyjmuje ją, jest nawet gotów nad sobą pod niektórymi względami popracować, jeśli przyzna krytykantowi rację!
A obcy? Nie znają go. Mogą krytykować konkretne zachowania, nie tłumaczą ich i nie usprawiedliwiają tym, jaki jest więc właściwie ich krytyka może być bardziej szczera. Bott zwraca na to uwagę, choć zwykle stara się łagodzić sytuację - co poradzić, lubi sprawiać dobre wrażenie, łagodzić spory lub zamazywać swoją niezdarność społeczną. Zależy rzecz jasna od konkretnej sytuacji, jak wszystko z resztą, jeśli jednak krytyka jest słuszna, Bertie mimo to uśmiechnie się i postara na nowo zachęcić do siebie drugą osobę.
12. Jakie jest ulubione miejsce Twojej postaci i dlaczego?
Kuchnia? Trudno powiedzieć. Bertie jest bardzo przywiązany do Rudery, ma ją zaledwie kilka miesięcy, jednak bardzo się tam zadomowił, jest przekonany że się tam zestarzeje. Słodka Próżności bez wątpienia jednak także znalazłaby się na liście jego ulubionych miejsc. Podobnie dom rodzinny. Właściwie to każde miejsce, które kojarzy mu się z ciepłem i przyjazną atmosferą, chyba to jest jakaś cecha wspólna. Bertie jak na bardzo energiczną i ekspresyjną osobą, jest niesamowitym domatorem, który bardzo ceni sobie znajome miejsca, znajome twarze, uśmiechy bliskich. I kuchnia to w sumie nie żart, to tam zwykle Bertie przyjmuje gości, chętnie ich karmi, w wolnej chwili piecze nowe wypieki, obiad na kolejny dzień, grzańca by umilić sobie wieczór, lub bawi się w szalonego eksperymentatora i zastanawia się, jakie słodycze jeszcze mogą uświetnić ten ewidentnie niedocukrzony jeszcze wystarczająco świat.
13. Czy Twoja postać ma jakieś rytuały - coś, co robi każdego dnia, np. przed wyjściem z domu lub pójściem spać? Jakie?
Bertie ma swoje, często nierealne teorie na niektóre tematy, może opowiadanie o nich mogłoby być takim rytuałem? Wierzy, że rozmawianie z nożami, chochlami czy naczyniami pomaga zrobić dobry obiad, a żadne ciasto nie wyjdzie kiedy piecze się bez pozytywnych uczuć. Zawsze przed gotowaniem czy pieczeniem wyciąga wszystko, czego będzie potrzebował, to chhyba jednak po prostu zakodowany zwyczaj. A może można nazwać to rytuałem?
No i zawsze żegna się z Rogerem kiedy wychodzi z domu i zagląda do niego choć na chwilę, kiedy do domu wraca, to chyba najbardziej rytualna rzecz jaką robi. Prócz tego chyba trudno doszukiwać się w jego życiu czy zachowaniu jakichś stałych zwyczajów, czy punktów codzienności.
14. Co przyczyniło się do tego, że Twoja postać posiada takie a nie inne poglądy polityczne?
Chyba życie, wychowanie, jego osobowość? Bertie wychowywał się w rodzinie półkrwi, znał wielu mugoli, ma w rodzinie osoby o różnym stopniu czystości krwi, ma w rodzinie samych mugoli. Nie widzi wielkiej różnicy między jednymi i drugimi, choć dostrzega przyczyny dla których warto ukrywać ich świat. Nie raz miał szansę obserwować, jak reagują przerażeni ludzie, którzy nie wiedzą co dzieje się dookoła, zarówno czarodzieje jak i mugole, bardzo często reagują agresją chcąc się bronić nawet, kiedy tak naprawdę nie mają przed czym. Nie wiedzą tego.
Możliwe, że te, jak i wiele innych poglądów po części wpoiła mu rodzina, rodzice zawsze usiłowali tłuc mu do głowy, że ludzie są różni, trzeba do nich podchodzić empatycznie i próbować patrzeć na świat ich oczami. W tym ostatnim Bertie mistrzem nie jest, nie zawsze też może poszczycić się wybitnym uczuciem, miłość do świata ma w sobie jednak wielką i chyba nie da się stwierdzić, czy jest dla niego naturalna, czy spojona.
Dodatkowo szkoła, nowe znajomości, przynależność do Domu Gryfa, wszystkie osoby z którymi się spierał lub zgadzał. Bertie ma dość otwarty umysł, jego obecne przemyślenia to prawdopodobnie wynik nie tylko, co uformowało się w nim naturalnie, ale zestawienie tego z wieloma dyskusjami, sprzeczkami, rozmowami i wszelkiej maści kształtującymi światopogląd sytuacjami. Trudno wskazać większy konkret, niż po prostu osobowość i otoczenie.
15. Dlaczego amortencja Twojej postaci ma akurat taki zapach?
Bertie ma w sobie tę odrobinkę romantyzmu i jego amortencja pachnie jak perfumy, których używała jego pierwsza miłość. Miłość ta była burzliwa i dość nietypowa, w zamian bardzo długotrwała. I choć nie tak dawno przekonał się, że zdecydowanie należy do rzeczy minionych, jest jego wspomnieniem, wspaniałym jednak zdecydowanie nie do ożywienia, jest to wspomnienie piękne i bardzo przyjemne. Czy raczej cała masa wspomnień. Bertie przeżył w życiu bardzo wiele dobrych rzeczy, jednak bycie zakochanym uważa za jedno ze swoich najlepszych doświadczeń. Do dziś z resztą poszukuje równie silnego uczucia - choć bez wątpienia dziś wyglądałoby ono całkowicie inaczej.
16. Czy Twoja postać dobrze wspomina szkołę? Dlaczego? Jeżeli była uczniem Hogwartu lub Beauxbatons - czy uważała, że pasuje do swojego domu?
Tak. Szkoła dla Bertiego była wspaniałym czasem: mieszkał w dormitorium z osobami, które uwielbiał, miał dziewczynę która nie pozwalała mu się nudzić, poznał już wtedy swojego obecnie najlepszego przyjaciela - Titusa. Dookoła było mnóstwo możliwości, a świat wydawał się taki nieograniczony! Wszystko się dało, trzeba było tylko pokombinować, a Bertie kombinował bardzo chętnie. Wszędzie go było pełno, chętnie płatał ludziom psikusy, wygłupiał się, znajdował kolejnych przyjaciół, czasami także i wrogów, na okrągło coś się działo - jak nie wspominać dobrze takiego miejsca?
Bertie uwielbiał szkolne duchy, obrazy, był fanem meczów quidditcha, bez ustanku usiłował się dostać do drużyny, choć nigdy mu się to oczywiście nie udało. Bawił się w szkole doskonale, a i nie mogło być dla niego lepszego miejsca, niż Gryffindor, pasował tam doskonale, znalazł wiele bratnich dusz, spędził siedem niesamowitych lat i gdyby mógł, chętnie wydłużyłby te chwile beztroski.
17. Jak w mimice Twojej postaci odbija się jej zażenowanie?
Skrzywieniem. Po Bertiem generalnie widać wszystkie emocje jak na tacy, nie potrafi ich ukrywać, odbijają się w jego oczach, mięśniach mimicznych, gestach. Na zażenowanie reaguje więc skrzywieniem, zaciśnięciem ust, czasem lekkim wycofaniem. Czasem dodatkowo na jego twarzy pojawia się lekko zniekształcony uśmiech, coś jak to było tak beznadziejne, że powinniśmy udawać, że nigdy się nie stało. Należy jednak podkreślić, iż Bertie jest człowiekiem którego bardzo trudno jest zarówno zawstydzić, jak i zażenować.
18. Czy Twoja postać ma zwierzęta? Czy miała je w przeszłości? Jeżeli tak - jakie? Jaki jest jej stosunek do zwierząt?
Bertie ma królika - Rogera oraz sowę, Jerry’ego. Zwierzęta to jego kompani, często do nich mówi i nie widzi w tym nic dziwnego, spędza z nimi czas, wygłupia się, zaczepia, byłby w stanie bez większego problemu opisać osobowość każdego z nich, jak i osobowość każdego zwierzaka jakiego miał do tej pory. Lubi ich towarzystwo, uważa że są szczere i mają wielkie serca. Chyba też jeśli wie, że jego znajomi nie lubią ogółu zwierząt, sam ufa im odrobinkę mniej, choć jeszcze nie skreśla. Ostatecznie jedynie bezpośredniej agresji wobec zwierząt nie toleruje, podobnie z resztą jak agresji w stosunku do jakiejkolwiek bezbronnej istoty, lub nieuzasadnionej agresji w stosunku do kogoś, kto bronić się może.
Wierzy, że w zwierzętach jest mnóstwo jakiegoś rodzaju pozytywnej energii.
Nie jest mistrzem obchodzenia się ze wszystkimi, jednak radzi sobie z typowymi domowymi zwierzątkami i te zazwyczaj podchodzą do niego bardzo entuzjastycznie.
W domu Bertiego właściwie zawsze były zwierzęta, sowy rodziców, kot mamy (choć ten był już stary kiedy pojawił się Bertie i długo życia w towarzystwie żywotnego bachorka nie zniósł), jakieś rybki w akwarium, cokolwiek i chyba Bertie nie wyobraża sobie, że w jego domu mogłoby nie być jakiegoś zwierzęcia. Od czasu do czasu myśli o czymś jeszcze.
19. Czy Twoja postać dba o swój wygląd? Jak najczęściej się prezentuje? Jaką ma postawę, fryzurę, ubiór? Czy przykłada do niego wagę?
Niby tak, niby nie. W sumie to Bertie dużo nie robi, żeby dobrze wyglądać, nie spędza godzin na zakupach, nie dobiera koszul na trzy godziny przed wyjściem, jednak ostatecznie zawsze jakoś pilnuje swojej prezencji, zawsze jest ogolony, włosy ma przycięte na długość jaka mu odpowiada, nie można więc powiedzieć, że nie robi kompletnie nic. Kiedy wygląda dobrze, także czuje się pewniej.
Choć kiedy wygląda głupio, jego pewność siebie nie maleje, jedynie nabija się z tego więcej, są to jednak raczej jednorazowe sytuacje, nie norma.
Zazwyczaj raczej wtapia się w tłum, ma bardzo przeciętne ubrania, nic z najwyższej półki, jednak też raczej nie jakieś najgorsze staroci, w większości całkiem nieźle dopasowane. Lubi dżinsy i bardzo podoba mu się obecna moda na nie, generalnie zdecydowanie preferuje mugolskie ubrania, które wydają mu się wygodniejsze i bardziej swobodne. Fryzura chyba jest całkiem zwyczajna, po prostu dość krótkie, podcinane raz na miesiąc czy dwa włosy. Czasami zazdrości metamorfomagom możliwości zmian w każdej chwili, kilkakrotnie myślał o jakimś zaroście, nie miał jednak cierpliwości do czekania na niego.
20. Jakie złe wspomnienia wywołują spotkania z dementorami u Twojej postaci? Jeżeli nigdy nie miała z nimi do czynienia - jak myślisz, jakie by one były?
Wspomnienia z chwil niedługo po zaginięciu siostry, kiedy trzeba było powiedzieć o tym rodzicom, wspierać ich. Długo właśnie to były jego najbardziej traumatyczne wspomnienia: patrzenie na matkę, która zawsze była silną, twardo stąpającą po ziemi,trzymającą całą rodzinę w kupie kobietą: w tej chwili nagle stała się słaba i bezsilna, całkowicie załamana. Podobnie z ojcem, który zawsze był lekkoduchem, radosnym, wspaniałym, śmiesznym ojcem dla swoich pociech, idolem dla syna, w tej chwili nadal usiłował być silny, jednak od tej pory już nigdy nie był w pełni sobą. To jednak przeszłość, bardzo koszmarne wspomnienia, jednak życie toczy się dalej i dostarcza nowych koszmarów. Obecnie możliwe, że myślałby o Odsieczy - o człowieku, którego prawie udało mu się uratować, złapać nad przepaścią, jednak nie miał już czasu by wyciągnąć go z wyspy, człowieka który w końcu mimo jego (i oczywiście pozostałych) starań i tak umarł. Możliwe, że Bertie myślałby także o innych, o człowieku porzuconym w tunelu pełnym gazu, o kolejnych osobach które umierały dookoła mimo, że przecież przyszli im pomóc. Tę chwilę z całego tego koszmaru zapamiętał najmocniej, najbardziej wgryzła mu się w pamięć, czasami nadal o tym myśli, choć zawsze starał się odrzucać to co złe, kiedy już nie jest w stanie nic poradzić. Zawsze uważał, że jeśli nie jest dobrze to nie może być koniec. Nadal tak twierdzi - odsiecz jednak została zakończona, a Bott nie jest wcale pewien, czy jest dobrze.
21. O czym śni Twoja postać? Czy śpi spokojnie, może ma koszmary, a może nigdy nie potrafi zapamiętać swoich sennych wizji?
Bertie zawsze miał cudaczne sny. Raz gonił go ciasteczkowy potwór, innym razem wszyscy żyli i wykonywali swoje zwykłe czynności, jednak z jakiejś przyczyny byli kompletnie nadzy, w kolejnym śnie Roger był wielkości dorosłego człowieka i pertraktował z nim na temat własnego pokoju, bo jest już duży i należy mu się prywatność. Nic niezwykłego właściwie.
Jakiś czas po Odsieczy, czy raczej po powrocie do dom - owszem, miał koszmary. Usiłował zmusić się do normalnego funkcjonowania i upchać koszmary gdzieś w tył swojego umysłu, świad jednak podsuwał mu nowe. W maju Bertie odrobinę stracił poczucie bezpieczeństwa, które do tej pory było bardzo silnie wpisane w jego charakter. Obecnie jednak zaczyna znów sobie radzić. Koszmary ustały, a może już ich nie pamięta po przebudzeniu. Dawno właściwie nie miał zwyczajnego snu, te jednak najpewniej wrócą, kiedy i on odrobinę odreaguje..
22. Czy Twoja postać posiada jakieś charakterystyczne odruchy, mimowolne gesty, nerwowe tiki? Jeśli tak - jakie? W jakich sytuacjach się objawiają?
Zastanawiam się, czy uśmiech i gestykulacja się liczą. Bertie raczej nie ma tików nerwowych, wbrew całej jego wrażliwości, na swój sposób jest chyba dość wytrzymały, lub bardzo dobry w odkładaniu gdzieś na tylne półki umysłu tego, co złe. Gesty, nawyki - ma kilka gestów, które robi podobnie, jak ojciec. Ostentacyjne rozkładanie rąk, przeczesywanie włosów i niektóre z uśmiechów to dokładna kopia zachowań jego ojca, które mały Bertie naśladował i jakie teraz stały się jego gestami i nawykami, na co jedynie niektórzy obserwatorzy czasami zwracają uwagę.
Prócz tego właśnie żywa gestykulacja i uśmiechy chyba można wpisać jako jakiegoś rodzaju odruchy, których nie potrafi i nie chce się pozbyć. Ręce Botta żyją swoim życiem, jego twarz ma uśmiech na każdą okazję.
23. Jak na przestrzeni lat zmieniała się relacja Twojej postaci z najbliższą rodziną? Co było tego powodem?
Nie bardzo się zmieniła. Botty to rodzinne potwory. Wszystkie nawet, jak się do tego nie przyznają. Bertie zawsze tę swoją wielką, szaloną rodzinę kochał i był w stosunku do niej bardzo otwarty. Chętnie uczestniczył we wszelkiej maści rodzinnych spotkaniach, utrzymywał kontakt z kuzynami, czy wujami. Oczywiście rodzice i siostra zawsze byli na pierwszym miejscu i to też się nie zmieniło, trochę nawet mimo zaginięcia siostry: nadal nie dał spokoju, nadal sobie nie odpuścił i wciąż wyczekuje szansy znalezienia jej.
Wracając jednak do pytania: niewiele się zmieniło. W naturalny sposób Bertie stał się bardziej opiekuńczy względem rodziców, jak to zazwyczaj się dzieje kiedy dziecko dorasta, rodzina nadal się z niego nabija, mama nadal usiłuje go wychowywać i podkreśla, jaki to jest niereformowalny. Możliwe, że rodzice są trochę bardziej opiekuńczy i zmartwieni, boją się czasem, że i drugie dziecko im zniknie. Możliwe że powody jakichkolwiek zmian były dwa: jego wyjście na swoje, zakup własnego domu oraz zniknięcie jego siostry. Rodzice musieli sobie uświadomić, że to wieczne dziecko trochę dorosło, jednocześnie zaczęli się bać o to, że nie poradzi sobie z życiem, że stanie się z nim coś, jak z Aną. Zawsze byli jednak bardzo opiekuńczy, a on zawsze poświęcał im uwagę, nadal zagląda do nich względnie często. Oboje nadal są dla niego niewątpliwym wzorem, kimś niesamowicie cennym.
24. Jaki alkohol najbardziej lubi Twoja postać i dlaczego? A może w ogóle nie lubi pić?
Proste piwo, najlepiej pszeniczne. Choć gdy jest zimno, Bertie chętnie popija grzańce zarówno z piwa jak i z wina, rozgrzewa się nimi i się w nich rozsmakowuje. I nie przejmuje się, kiedy ktoś twierdzi, że to dla bab, grunt że jest pyszne i ciepłe. I ma alkohol.
Generalnie Bott alkoholu raczej nie odmawia, traktuje go jak sposób na rozkręcenie zabawy, sposób spędzenia czasu czy sposób na nadmiar stresu. Mimo to nie pije dużo jakoś wybitnie często, raczej od czasu do czasu, częściej wypije jedno piwo wieczorem, czy naleje sobie grzańca.
Innymi typami też nie pogardzi, przepada za smakiem whisky, choć zdecydowanie woli tę o bardziej wyrazistym, słodowym smaku. Nie lubi słodkiego wina, więc pod tym względem trudniej go zadowolić, generalnie mimo pociągu do słodyczy, Bott nie szaleje za nadmiarem cukru w alkoholu i wyjątkiem od tej zasady są jedynie domowe nalewki.
25. Jaki jest stosunek Twojej postaci do innych klas społecznych oraz osób o innej czystości krwi?
Właściwie to Bertie nie ma pojęcia, jakiej czystości krwi jest spora część jego bliskich znajomych. Jeśli nie było to istotne w jakichś okolicznościach (na przykład jeśli ktoś nie miał powodu bać się policji antymugolskiej), lub jeśli nie wyszło to w jakiejś rozmowie, po prostu nie zadawał tego pytania. Nie jest to dla niego w jakikolwiek sposób istotne, Bertie z równym entuzjazmem zaprzyjaźni się z mugolakiem, jak ze szlachcicem. Sam jest zaledwie półkrwi i zawsze bardzo mu się to podobało - to, że ma dostęp do OBU światów, a przecież oba są niesamowite i pełne wspaniałych rzeczy. Zawsze lubił obserwować rozmowy osób mugolskiego pochodzenia z czarodziejami czystej krwi, nieraz okazują się one w pewnym momencie całkiem zabawne.
Wiele uparcie i otwarcie promugolskich osób dyskryminuje szlachtę, bo Bertiego zawsze bawiło. Jasne, wielu szlachcicom współczuje straconego, czy utrudnionego dzieciństwa, to by było jednak na tyle, każdą osobę stara się odbierać osobno, każdemu daje taką samą szansę, bo dobro jego zdaniem kryje się głębiej, niż w genach rodziców.
26. Co czyta Twoja postać przed snem? A może wcale nie czyta, a robi coś innego?
Bertie raczej wchodzi do pokoju, mówi dobranoc zwierzakom, gasi światło i pada do łóżka. Jest bardzo energiczną osobą, której trudno jest skupić uwagę na czymś na dłużej - dlatego czytanie wychodzi mu powoli, łapie jakąś książkę, idzie coś zrobić, porzuca ją, wraca na kilka stron i tak dalej. Na pewno nie czyta przed snem, bo zwariowałby chyba z braku dodatkowego zajęcia, jeśli jest na tyle senny i zmęczony by usnąć z kolei - to po prostu usypia.
Nie ma też żadnych rytuałów pod tym względem prócz higienicznych czy związanych ze zwierzakami, Bott stara się zapełniać sobie całe dnie, często siedzi nad zajęciem jakie sobie znajdzie do późnej nocy i kiedy pada do łóżka, w sekundę po prostu przestaje istnieć.
27. Jak wyobrażasz sobie swoją postać za dwadzieścia lat?
Żona, przynajmniej dwójka dzieci, najpewniej bliźniaków, fasolkowe królestwo. Za dwadzieścia lat zapewne nie będzie już śladu po wojnie, patrząc z perspektywy Botta zakładam, że świat wróci do szeroko przyjętej normy, czarodzieje nadal będą w ukryciu, a podział związany z czystością krwi będzie miał tylko mniejsze i mniejsze znaczenie. Bertie będzie dalej produkował słodycze, bez wątpienia nadal będzie mieszkał w Ruderze, choć dom będzie miał inny charakter, kiedy zamiast współlokatorów będzie w nim po prostu rodzina (i duch). Nadal będzie to miejsce otwarte na gości, Bertie wciąż będzie rozdawał jedzenie. Ah, jedynie w salonie Rudery bez wątpienia stanie tron w kształcie fasolki.
Wracając do samego Bertiego, on bez wątpienia zawsze będzie sobą, wiecznym dzieckiem, będzie wpajał swoim dzieciom miłość do świata, w sumie to te dzieci powinny być już nastoletnie, więc same będą już sprawiały problemy, a Bertie będzie udawał oburzonego, żeby ukochana żona się na niego nie wściekała, że popiera złe zachowania i psoty dzieciaków. Żonę będzie wielbił i nosił na rękach, bo jak już Bertie na prawdę się zakocha to zdecydowanie jego ukochana spokoju nie zazna. Zapewne jakieś blizny po wojnie mu zostaną, zostaną jednak zepchnięte tam, gdzie zamykane są wszystkie minione problemy Berta oraz te problemy z którymi aktualnie Bott nie może nic zrobić, gdzieś do tyłu, gdzieś gdzie nie będą zbyt widoczne. Widzę więc dla niego radosne życie kogoś, kto z pełnią entuzjazmu będzie odbudowywał ten świat i pomagał mu pamiętać o tym, że dobro istnieje, a uśmiech jest istotny. Jednak jak będzie naprawdę - tylko Wielki Mors raczy wiedzieć.
28. Czy Twoja postać posiada przedmiot - może pamiątkę - do którego ma wielki sentyment? Jeśli tak, czym on jest?
Lusterko dwukierunkowe, które dostał od starszej siostry jeszcze w szkole. Jest to pamiątka słodko słona, po zaginięciu siostry przedmiot przestał działać, Bertie jednak jeszcze nie raz usiłował w ciemności szkła dostrzec twarz Anny. Mimo, iż trop z niego raczej nędzny i przedmiot stał się bezużyteczny, sentymentalność Bertiego nie pozwala mu tak po prostu go wyrzucić. Nadal leży w szafce obok jego łóżka, Bott nadal od czasu do czasu na nie zerka, nigdy nie myśli o tym, by się go pozbyć, czasami mówi do niego, zadaje pytania. Bertie zapewne ciężko zniósłby utratę tego przedmiotu.
29. Podaj jedną decyzję, która miała największy wpływ na to, kim obecnie jest Twoja postać. Czy Twoja postać podjęłaby ją ponownie, znając już konsekwencje?
Mało było takich istotnych decyzji w życiu młodego cukiernika. Praca? Ona na pewno do pewnego stopnia go definiuje, w jakiś sposób się z nią “zrósł”, choć pewnie jako kelner nie bardzo by się różnił od obecnego siebie. Praca w cukierni nadała jego życiu kierunek, trochę konkretu, sprawiła że skupił się w końcu na jednym zajęciu na dłużej, odkrył swoją pasję, w jakiś sposób też na niego wpłynęła, być może bez tego nadal skakałby od zlecenia do zlecenia, od zawodu na chwilę do innej chwilowej pracy, jak było to zaraz po szkole, kiedy usilnie szukał miejsca dla siebie.
Generalnie największa decyzja jaką podjął to wstąpienie do Zakonu Feniksa. Nic oryginalnego jak na Zakonnika zapewne, choć ta decyzja była dla niego czymś bardziej niż oczywistym, Bertie już od dawna denerwował się stagnacją, bezczynnością, zapewne gdyby nie wstąpił do Zakonu, na własną rękę próbowałby coś zrobić. Bez wątpienia byłoby to impulsywne, niezaplanowane, prawdopodobnie źle by się skończyło. Bott raczej nie jest strategiem, nie jest dobry w planowaniu, zdecydowanie woli działać więc szeregowy członek organizacji to pozycja dla niego.
Dzisiaj Bertie zdecydowanie zadecydowałby tak samo, nie byłoby innej odpowiedzi, niż tak, przekonania Botta się nie zmieniły, podobnie jak jego niechęć do nic-nie-robienia. Bertie jest mistrzem odpychania problemów na które nie może nic poradzić, jednak kiedy czuje że da się działać, ba - że powinno się działać, sytuacja ma się całkowicie inaczej. Zakon na niego wpłynął i niewątpliwie jeszcze wpłynie, Bertie jednak zgadza się na to w pełni - i wierzy, że w końcu osiągną swój cel.
30. Co dokładnie sądzi Twoja postać o czarnej magii?
Bert nigdy nie był jej ciekaw. Możliwe, że trochę się jej boi, odbiera jako coś bardzo destrukcyjnego dla czarodzieja władającego nią. Wierzy, że osoba władająca czarną magią z czasem wpuszcza w swoje serce coś bardzo mrocznego, sama potrzeba krzywdzenia ludzi z którą wiążą się te zaklęcia go odrzuca. Nawet teraz, kiedy uważa przemoc za konieczną w czasie walki i w razie potrzeby posuwa się do brutalnych zaklęć, nie wyobraża sobie sięgnąć po tę dziedzinę. Rzucanie okrutnych czarów nie jest dla niego łatwe, wbija się w jego duszę, pozostawia w niej niepewność i nieufność względem siebie i tego, co rozumie przez “bycie dobrym człowiekiem”. Nie pozwoliłby sobie na cokolwiek więcej i raczej nie ufałby osobie o której by wiedział, że tą magią się posługuje.
31. Czy Twoja postać przeklina? Jeżeli tak - jakich wulgaryzmów używa najczęściej?
Niezbyt często. Bertie raczej się nie denerwuje, trudno go zirytować, a bez silnych emocji nie ma potrzeby używania wulgaryzmów. Ekspresję wypowiedzi nadaje tonem czy gestykulacją i najwidoczniej to wystarcza.
Zdenerwowany nadużywa słowa “cholera”, choć trudno nazwać je przekleństwem, cholernymi też określa rzeczy problematyczne. Czasami zarzuci jakimiś wrzodami Merlina, jednak o cos cięższego kalibru zdecydowanie u niego ciężej. Musi być pod wpływem bardzo silnych, najpewniej negatywnych emocji.
32. Co najbardziej lubi w sobie Twoja postać - i dlaczego?
Łatwość w nawiązywaniu kontaktów. Bertie nie wie jak to się dzieje, ale się dzieje, nie ma problemu w tym żeby od słowa do słowa obcą osobę przeciągnąć na swoją stronę, znaleźć znajomych, zjednać sobie innych. Dla osoby towarzyskiej jest to bardzo przydatna cecha i Bertie szczególnie za nią w sobie przepada.
33. Czego najbardziej nie lubi w sobie Twoja postać - i dlaczego?
Bertie ma wielkie serce, a w nim trzyma mnóstwo bliskich osób. Czasami jednak jest dramatyczną ciamajdą pod względem empatii, od małego dzieciaka dokuczał innym, czasami nie mając do końca świadomości że sprawia im przykrość - i w mniejszej, łagodniejszej formie zostało mu to do dzisiaj. Jest absolutnie pozbawiony wyczucia, szczególnie kiedy jego umysł nakieruje się jakąś konkretną myśl.
Czasami też prędzej działa niż pomyśli, zbyt łatwo się ekscytuje i chce JUŻ, wszystko na zaraz przez co czasami rzeczy nie wychodzą mu takie jak powinny. Chyba głównie to - BB ma całkiem niezłą samoocenę i trzeba przyznać, jest postacią która całkiem samego siebie lubi - mimo niewątpliwych wad nad którymi może i się stara, ale nie do końca potrafi pracować.
34. Jaki charakter pisma posiada Twoja postać? Czy przykuwa uwagę do tego, jak pisze, a może czyni to niedbale?
Bertie stawia duże litery, z obszernymi kółkami w o, C itp, kropki nad i są u niego kółkami, z kolei, często łączy lutery (na przykład tt w nazwisku zawsze pisze z jedną poziomą kreską), linie proste stawia raczej pionowo, czasami przechyla na prawo, nie owalne litery zazwyczaj wydają się dość małe przy owalnych. Między wyrazami pozostawia dość spore odstępy - tak, zawsze zapisywał całe arkusze papieru na byle notatkach.
35. Czy Twoja postać posiada poczucie humoru? Jeżeli tak - jak byś je krótko opisał?
Tak… Bertie lubi się śmiać. Po prostu. Jego empatia z kolei ogranicza się pod tym względem dość mocno, czasami Bott rozproszony milionem myśli i pomysłów niekoniecznie myśli o konsekwencjach albo negatywnych stronach swoich żartów. Nie zawsze też rozumie że nie wszyscy dzielą jego poczucie humoru.
Tak czy inaczej bardzo lubi dokuczać innym, zaczepiac ich, w jakiś głupi sposób zazwyczaj. Robi psikusy, szczególnie kiedy chce odreagować ciężki okres, ucieka w głupie psztyczki. No i właśnie, jego poczucie humoru zdecydowanie nie jest wyrafinowane, na pewno jednak może się pochwalić kreatywnością w tworzeniu swoich psikusów - z których zapewne nigdy nie wyrośnie.
Prócz tego cóż, całkiem łatwo go rozbawić. BB to wesoły człowiek który szuka w życiu radości, a smutki spycha w głębokie odmęty podświadomości. Opowiedz mu dowcip, dostaniesz dwa w zamian, a cieszył się będzie przy tym niezmiernie.
36. Jak myślisz, jakie wrażenie sprawia Twoja postać na obcych - swoją postawą, mimiką, tym, co mówi i w jaki sposób?
Zależnie od sytuacji. Po Bertiem od razu widać kilka rzeczy: że jest otwarty, przyjaźnie nastawiony do wszystkiego co się rusza, w sumie do tego co się nie rusza też, po cóż ta dyskryminacja. Jest wesoły, a jego emocje są szczere. Dzięki temu nie miał nigdy problemów z nawiązywaniem nowych znajomości, uchodzi za osobę towarzyską, całą swoją postawą, swego rodzaju ekspresją zachęca do kontaktu. Czasami zapewne sprawia jednak - z powodu tych samych cech, zbytniej otwartości, wesołości, w zamian - nieporadności w stresowych, czy przykrych sytuacjach - na ignoranta, lub głupca. Pod wieloma względami jest to postać którą łatwo całkiem całkiem nieźle poznać już po pierwszym kontakcie.
37. Jaki jest stosunek Twojej postaci do dzieci? Jeżeli nie posiada własnych - czy chciałaby je mieć: teraz, kiedyś?
Nietrudno się domyśleć, że Bert z dziećmi doskonale się dogaduje. Nie ma z tym problemu, niezależnie od ich wieku, uwielbia się z nimi wygłupiać, czasami bawi go to, że to tacy mali ludzie którzy dopiero uczą się podstawowych rzeczy, lubi się temu przyglądać. W skrócie: Bott ma do dzieci wielkie serce i zdecydowanie chce kiedyś mieć. Nie należy go jednak pytać o płeć ani o ilość, zapewne już jedno dziecko w jego rękach byłoby katastrofą - czyż to nie jest człowiek katastrofa? - na dłuższą metę, on jednak chciałby niewątpliwie więcej. Ile? Trudno powiedzieć, niech się w każdym razie w Ruderze zmieszczą, bo z tego wspaniałego domu nie ma zamiaru się wyprowadzać.
38. Jaki Twoja postać ma głos - niski, wysoki, chrypliwy, lekko piskliwy? Mówi w sposób znudzony, wiecznie obojętny, czy może śpiewająco? Nie boi się mówić głośno czy może eterycznie szepcze - nawet wtedy, gdy nikt jej nie podsłuchuje?
Bertie wyraźnie moduluje głos, prawi opowieści, czasem mówi głośno, może zbyt głośno, jest w tym nieskrępowany, jeśli szepcze, zazwyczaj w sposób dość teatralny. Czasami nie do końca jest świadom tego, jak głośno mówi i nieświadomie ściąga uwagę osób dookoła, wystarczy jednak zwrócić mu uwagę, by zaczął mówić ciszej, choć wciąż nieskrępowany, z równie wielką pasją odczuwalną w tonie wypowiedzi. Dodatkowo bardzo żywo gestykuluje kiedy tylko wkręci się mocniej w rozmowę - czyli prawie zawsze - co niekiedy bywa wręcz niebezpieczne w zestawieniu z jego ekspresyjnym sposobem bycia i gapowatością. Jego dłonie żywo dosłownie prawią osobną opowieść z wprawą prawdziwego pantomima, choć co dziwne kiedy Bertie ze świadomością obserwuje swoje ręce i takie pokazywanie wychodzi mu zdecydowanie gorzej. Gestykulowanie jest u niego czymś zdecydowanie podświadomym, jednocześnie jednak czymś nad czym chłopak nie może zapanować, kiedy tylko przestaje o tym myśleć, jego ręce znów idą w ruch.
39. Jeżeli Twoja postać mogłaby zmienić jedną rzecz ze swojej przeszłości, zapobiec jakiemuś wydarzeniu, podjąć inaczej jakąś decyzję - co by to było?
Zaginięcie siostry. Wtedy nie mógł zrobić, przewidzieć, domyślić się niczego - i wciąż sobie z tego powodu psuje w brodę. Gdyby wtedy wiedział na co się zanosi, z całym swoim uporem, z całą namolnością jaką w sobie ma zatrzymałby Annę, w jakiś sposób zatrzymałby ją, pomógł jej. Oczywiście jest to czysta abstrakcja, nie ma konkretnej rzeczy jaką mógłby wtedy zrobić, błędy i zaniedbania pojawiły się dużo wcześniej, rozdzieliła ich także szkoła, jego próby zdałyby się zapewne na nic, Bertie jest jednak typem który nie potrafi mieć nadziei i zapewne gdyby mógł się cofać w czasie, próbowałby tego w nieskończoność i próbował robić cokolwiek by nie dopuścić do zaginięcia Anny - musiałby. Niezależnie od ilości porażek.
40. Jak myślisz - jak zginie twoja postać?
To właściwie nie jest łatwe pytanie, jeśli o Berta chodzi. Pierwsze o czym pomyślałam to, że któregoś razu potknie się na schodach i po prostu skręci kark - ot, głupota ale przy tej ilości wypadków, jakiej młody Bott ulega, wydaje się całkiem sensowna. Tylko to się kłóci z jego życiowym szczęściem. Podobnie jak bardziej dramatyczne śmierci w walce czy cokolwiek tego typu, Bert w końcu sam pcha się w wiele niebezpiecznych sytuacji, nie zawsze mierząc swoje siły na zamiary. Myślę jednak, że jego szczęście nie pozwoli mu zginąć, na pewno nie raz się solidnie poturbuje ale umrze w podeszłym wieku siedząc na swoim tronie w kształcie fasolki i opowiadając wnukom głupie dowcipy które będą go bardzo bawić. Bez wątpienia umrze, kiedy w końcu przyzna, że chodził po tym świecie już zbyt długo, będzie spokojny i uśmiechnięty, będzie wspominał najwspanialsze chwile swojego życia i z ciekawością po prostu ruszy ku światłu na końcu tunelu.
Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Ostatnio zmieniony przez Bertie Bott dnia 26.11.18 20:11, w całości zmieniany 6 razy
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Idź śmiało przez życie,
I byczą miej minkę.
Łap szczęście za ogon
I duś jak cytrynkę.
Gratulujemy zdobycia osiągnięcia:
ZŁOTY MYŚLICIEL
41. Która postać, także ze świata współczesnego lub historyczna, mogłaby być dla Twojej postaci wzorem do naśladowania albo mentorem?
Wzór do naśladowania czy mentor - to trochę wiele powiedziane, nawet idol to dość duże słowo, a już ma trochę okrojony wydźwięk. Bertie raczej nie jest typem człowieka szukającego mentorów, podziwia wiele osób, ale na tym podziwie można poprzestać.
Zakładając jednak, że Bertie pożył trochę dłużej i miał duży wgląd w mugolski świat, do głowy przychodzą mi dwie postaci. Jedną z nich jest Tesla - i oczywiście to wielki naukowiec i Bertie na pewno podziwiałby każdego mugolskiego geniusza, bo ej to są ludzie którzy wielkie rzeczy tworzą BEZ MAGII. A mądrych ludzi trzeba cenić. I wielu geniuszy jednocześnie chciało działać dla świata, a przynajmniej takie informacje można znaleźć w filmach dokumetalnych, internetach i innych takich, ale ten jednocześnie obracał mugolską magią w szczególny sposób, można chyba stwierdzić że robił to, co inni uważali za niemożliwe, nie pozwalał zbić się z tropu, nie rezygnował z działania mimo przeciwności losu i to, co robił - robił, żeby polepszyć życie ludzi dookoła siebie.
Druga postać, jakkolwiek to nie zabrzmi to David Copperfield, Bertie na sto procent byłby jego wielkim fanem. Głównie za kreatywność, właśnie za zdolność operowania “mugolską magią” w taki sposób, że pewno i czarodziej by się nabrał. O jego życiu niewiele wiem, ale to w sumie pierwsze nazwisko, jakie mi się nasunęło, bo zdolność do robienia show zestawiona z talentem do oszukiwania tych którzy chcą być oszukani, tworzenia swojej własnej magii i niewątpliwie dużą dawką ryzyka - to wszystko jest coś, co na pewno by Bertiego przyciągnęło.
Choć tak naprawdę Bertiego generalnie łatwo jest czymś zafascynować, szczególnie czymś mugolskim, co działa jak magiczne lub jeszcze lepiej - więc takich obiektów zainteresowania czy fascynacji mogłoby być bardzo, bardzo wiele.
42. Czego Twoja postać nie zrobiłaby nigdy, za żadne pieniądze i pod żadnym pozorem szantażu?
Trudno mówić o czymkolwiek “absolutnym”, kiedy właściwie wszystko zależy od okoliczności. Jakiś czas temu byłoby to pewnie świadome zrobienie dużej osobie poważnej krzywdy, czas jednak leci, ludzie się zmieniają, okoliczności otwierają człowiekowi oczy i pchają go do działań o jakie by siebie wcześniej nie podejrzewał: jest wojna a Bertie nie ma zamiaru umierać, jednocześnie nie zamierza zarzucać walki o lepszy świat.
Więc co?
Zdrada. To się raczej nigdy nie zmieni, choć każdy może inne działania za nią postrzegać. I chodzi tu zarówno o zdradę związkową - Bertie nie był nigdy dobry w trwałe związki, jednak kiedy już z jedną kobietą był to był jej wierny i nie było szans na jakiekolwiek romanse. Zdrada to jednak nie tylko miłość, ale i przyjaźnie i rodzina, tutaj mogłaby ona przyjąć różne formy, jednak Bertie niczego co uważa się za mieszczące pod tym słowem nie mógłby zrobić.
43. Twoja postać wybrała się do galerii sztuki a jej wzrok przyciąga jeden, konkretny obraz. Patrzy na niego przez dłuższy czas, zaskoczona i zafascynowana. Co znajduje się na malowidle? Jaki to rodzaj obrazu?
Man Ray "Gift"
Bertie nie zna się na sztuce. Nie interesuje się nią, może powiedzieć “ładne” czy “brzydkie”, może starać się doszukiwać ukrytych symboli i tak dalej, jednak raczej trudno sprawić by dany obraz sam przez się zatrzymał go na tyle długo, na tyle mocno przykuł jego uwagę by Bott się przy nim zatrzymał.
Najpewniej większą uwagę zwróciłby na dziela dadaistyczne. Nie mając podstaw historii malarstwa nie miałby rzecz jasna pojęcia co się tu w ogóle dzieje, intuicja jedynie podpowiadałaby mu, że to wszystko jest dziwne, nielogiczne, niewłaściwie posklejane. Inne i być może nawet pozbawione sensu.
Jednocześnie poczucie, że to jest na swoim miejscu i jest dokładnie takie jakie powinno być wywołałoby w nim bardzo przyjemne skojarzenia. Bott lubi takie rzeczy.
44. Animagowie zmieniają się w zwierzęta, pasujące do ich wyglądu lub charakteru. Co jeśli Twoja postać zostałaby zamieniona (mogła się zamienić? bo to w sumie różne rośliny mogłyby być) w roślinę? Jakim kwiatem, ziołem, drzewem lub innym elementem flory stałaby się?
Jabłonią. Jabłoń kojarzy mi się z czymś szalenie wszędobylskim (cóż, przynajmniej w Polsce, ale mi to w sumie wystarczy), drzewem które było na co drugim placu na osiedlu, które jest na większości działek, czy w okolicach domków jednorodzinnych. Generalnie jak na drzewo typowo owocowe, jest go względnie sporo, a to jedna z rzeczy które do Bertiego pasują - bo jego też jest dużo. Wszędzie. Pojawia się znikąd, jest na tyle otwarty, że i trafić na niego wszędzie można, przez jego paplanie ma się wrażenie, że jest go jeszcze “więcej”.
Jabłoń kojarzy się dość pozytywnie. Z czymś przyjemnym, daje cień (skojarzenie wzięte z wiersza z gimnazjum, ale nadal jakoś siedzi mi w głowie), potencjalne obiekty do zabawy (rzucanie jabłkami to w końcu super zabawa), czy po prostu smaczne owoce. No i właśnie, daje smaczne rzeczy! No, nic dodać, nic ująć.
45. Twoja postać znalazła się w baśni razem z trzema braćmi Peverell. Śmierć ofiarowała jej potężny artefakt: jakie byłoby jego działanie?
Prawdopodobnie byłby to mały przedmiot, ale dający jasne światło w najgorszych ciemnościach - także w ciemnościach jakie każdy z nas w sobie nosi. Działanie tego artefaktu niektórzy uznaliby zapewne za bezsensowne, może nawet szkodliwe, jednak wszystko zależy od podejścia, prawda?
Otóż, artefakt ten dawałby siłę do wiary w lepsze jutro nawet w najgorszych chwilach. Dawałby zwyczajnie nadzieję, nie pozwalałby jej utracić nawet wtedy, kiedy człowiek bez niego poddałby się i oddał żalowi. Dawałby człowiekowi wewnętrzną siłę w chwilach, kiedy brakuje mu jej najbardziej. Byłby to przedmiot z jednej strony złudny - każący dążyć do celu, próbować mimo porażek, które być może by się nie skończyły, artefakt nie obiecywałby powodzenia, a jedynie kazał działać i wierzyć. Tylko tyle i aż tyle.
46. Toczy się wojna, ale poza nią postaci też mają życie: co jest ich największym strapieniem poza kwestiami związanymi z głównym konfliktem?
Bertiemu już ponad rok temu zaginęła siostra. Anastasia była siostrą idealną, człowiekiem idealnym, to ona była rozsądna, była inteligentna, była po prostu najlepsza. Choć to on był młodszy, czuł że powinien się nią opiekować i - teraz, kiedy jej nie ma i nikt nie jest w stanie powiedzieć co jej się stało - czuje, że zawiódł. Często o niej myśli, zastanawiając się gdzie jest. Boi się, że ktoś zrobił jej krzywdę - to najbardziej prawdopodobna opcja po takim czasie. Nie wierzy, że mogłaby tak po prostu uciec - nie ona. Wierzy jako jeden z ostatnich, że Ana nadal żyje i że jeszcze się znajdzie. Mimo całej wojny, mimo tego że magia szaleje dookoła, Bertie nadal czasem jej wygląda, nadal stara się znaleźć sposób, przegląda jej stare rzeczy, szuka podpowiedzi, pyta ludzi lub szuka pomocy.
47. Jak Twoja postać znosi choroby, dyskomfort fizyczny i ból?
Bertie nie jest herosem, nie jest bohaterem i nie lubi bólu. Unika go jak może - oczywiście w zależności od ceny. Nie jest jednak także tchórzem, ani małym chłopcem - wie, że czasami ból jest konieczny by coś osiągnąć, nie boi się go do tego stopnia by dać się sparaliżować, jeśli w swojej głowie oceni cel za bardziej wartościowy niż poświęcenie. Warto także podkreślić, że Bertie jako bardzo energiczne, a jednocześnie szczególnie fajtłapowate dziecko i później dokładnie taki sam mężczyzna doznał w życiu wiele bólu. Włącznie z ucięciem sobie palców, złamaniami czy skręceniami - był to wynik głupich zabaw, czy po prostu jego gapiostwa. Musiał więc po części pogodzić się z tym, że ból jest związany z życiem i od czasu do czasu po prostu go spotyka, nie ważne co sam zainteresowany o tym myśli - można go tylko przyjąć.
Choć na pewno nie odda mu się z chęcią i radością. Niewątpliwie odczuwany ból widać po nim jak na otwartej książce, zdradza go mimika, zdradzają go gesty i zwyczajne ludzkie odruchy uciekania przed nieprzyjemnym odczuciem.
Jeśli o choroby chodzi - bywa różnie. Zdarza mu się dramatyzować, oplatać kołdrą i cierpieć w samotności, mędząc nad swym losem, zdarza mu się także twierdzić że absolutnie nic mu nie jest - to drugie jeśli z jakiejś przyczyny trafi do Munga, w którym leżenie po prostu potwornie go nudzi. Ileż można zaczepiać pielęgniarki?
48. W co zamieniałaby się Twoja postać jeżeli opanowałaby sztukę animagii i dlaczego - zakładając, że nie istnieją ograniczenia geograficzne pochodzenia zwierzęcia? Jeśli jest anmagiem - jaką inną formę mogłaby przybrać?
Pies jest patronusem Bertiego nie bez przyczyny - charakterem i zachowaniem młody Bott po prostu do tych zwierząt pasuje. Nie do jakichkolwiek rasowych, salonowych czy pokazowych pięknych psów, po których można spodziewać się konkretnych cech charakteru, chorób, wyglądu czy czegokolwiek. Nie jakiegokolwiek z rodowodem świadczącym o jakiejkolwiek wyższości. Zwykły kundel - kojarzący się z wesołym stworzeniem, które chadza własnymi drogami, nie jest doskonałe ale nikt nie oczekuje od niego by dążyło do absolutnej perfekcji. Absolutnie wierny tym którzy staną się mu bliscy, gotowy ich bronić, mieszczący w swoim sercu każdą osobę która zechce się zbliżyć i okaże dobre zamiary. Wreszcie - energiczny i często przynajmniej pozornie głupawy, czerpiący radość z prostych rzeczy.
49. Twojej postaci zostały trzy dni życia. Co zrobiłaby w tym czasie? Kogo odwiedziła? Jakby się zachowywała?
Trudno to w sumie przewidzieć. Bertie cholernie swoje życie kocha i gdyby miał pewność że skończy się ono już za chwilę, pewnie by się załamał. On chce żyć szczęśliwie i dąży do tego z całych sił, ma marzenia, ma bliskich, ma plany i co chwila tworzy nowe, perspektywa nagłego końca pewnie byłaby dla niego końcem samym w sobie.
Możliwe, że pożegnałby się z najbliższymi, choć trudno powiedzieć w jaki sposób. Na pewno nie mógłby zniknąć bez słowa, chciałby żeby wiedzieli, co się dzieje - jego rodzina dość już przeżyła w związku z zaginięciem Anastasii. Na pewno też chciałby mieć pewność, czy nie ma jednak jakiejś szansy - szukałby jej. Kiedy jednak by jej nie znalazł… pewnie by się upił, może zrobił imprezę, pewnie starałby się bawić. Ostatecznie znając życie po prostu by uciekł nie chcąc żeby bliscy na niego patrzyli, nie chcąc żeby widzieli jak się boi i jak bardzo nie chce, żeby przeznaczenie nadeszło. Nie chciałby widzieć ich smutku, stanowić ciężar, mieć świadomość że staje się częścią ich tragedii. Ostatecznie pewnie wyjechałby gdzieś daleko, może odleciał na motorze i dokonał żywota w samotności z jakimś niezłym widokiem.
50. Jak Twoja postać podchodzi do spraw moralnych, a zwłaszcza do stosowania Eliksiru Rue? Czy Twoja postać, jeśli jest kobietą, wypiłaby ten eliksir i w jakich okolicznościach? Jeśli mężczyzną - czy pozwoliłby partnerce na jego wypicie?
Jak zazwyczaj, wszystko zależy od sytuacji. Po pierwsze - bez wątpienia najważniejsza byłaby dla niego partnerka. Gdyby w grę wchodziło zagrożenie jej życia, zapewne pozostawiłby jej tę decyzję w dużej mierze, sam jednak skłaniałby się do skorzystaniu z eliksiru. Choć nie byłaby to łatwa decyzja i na pewno łatwo by się po tym nie podniósł.
W każdym innym wypadku - broniłby dziecka. Nie ważne, czy kobieta nie czułaby się gotowa, czy bałaby się macierzyństwa, czy chodziłoby o kwestie finansowe, Bertie nie pozwoliłby zabić swojego potomka. Czy raczej nie nie ważne - bo są to problemy z którymi trzebaby się zmierzyć - ale nie jest to w jego oczach wystarczająco duży argument.
Kiedy w grę wchodzi jego rodzina, pewnie patrzyłby na to jak na zabicie dziecka, nie ważne w jakim stadium rozwojowym by było. I nie chodzi to o jakiekolwiek kwestie biologiczne, Bertie chce rodziny, jest o tym przekonany, marzy o tym żeby w swoim czasie zostać ojcem i niewątpliwie poczułby się nim już w chwili kiedy o dziecku by się dowiedział. Nawet gdyby coś takiego miało wyjść jutro - a teraz, w lipcu byłaby to co najmniej niewygodna sytuacja, Bott jest bardzo młody i bardzo zadłużony (i nie ma partnerki ale gdybamy!), dla swojego potomka stanąłby jednak na głowie i zakręcił fikołka, byle zapewnić mu odpowiednie warunki.
51. Gdyby Twoja postać wygrała na magicznej loterii wygrała milion galeonów, co byś z nimi zrobiła?
Bertie zainwestowałby w przyszłość, to na pewno - właśnie powstają Fasolki Wszystkich Smaków, z jakim impetem mógłby zacząć gdyby miał takie pieniądze! Inwestowałby w lokal w świetnej lokalizacji, z kilkoma pomieszczeniami, na pewno też zapewniłby do niego jakieś atrakcje i gry, pewnie i same fasolki by szybko rozwinął, żeby miejsce było jak najwspanialsze.
Poza tym oczywiście spłaciłby długi - nadal wisi Titusowi mnóstwo pieniędzy za Ruderę i jej remont, fajnie by było żyć ze świadomością, że nie musi oddawać przyjacielowi sporej części każdej pensji i że będzie to trwało do starości!
Ale dalej? Właściwie to Bertie nie wiedziałby co z tymi pieniędzmim robić. Zawsze dobrze mu było na średniej półce życiowej, zakrawającą nierzadko o niską półkę, kiedy akurat wkopał się w długi czy inne problemy. Możliwe więc że zapomniałby o tych pieniądzach i je gdzieś odłożył, lub co bardziej prawdopodobne - zostawiłby sobie jakąś część “na czarną godzinę” i część zatrzymał na przyszłość żeby swoim dzieciom - które planuje mieć! - zapewnić spokojny start po szkole - a resztę oddałby komuś kto zrobiłby z tego lepszy pożytek niż on by mógł. Może kupiłby masę eliksirów dla Zakonu czy jakichś magicznych przedmiotów które pomogłyby im w walce? To w sumie brzmi jak niezły plan.
52. Jak Twoja postać świętuje sukcesy? Co postrzega jako takowe?
W sumie… to chyba zwyczajnie idzie się napić? Jak już świętuje, ale w sumie to jakoś mocno świętować nie potrzebuje. Bertie dostrzega nawet niewielkie sukcesy, wynalezienie nowego słodycza nawet, kiedy nie jest on jakoś rewolucyjny, naprawienie anomalii (gdyby mu się udało, hehe…) nawet, kiedy pozostaje ich jeszcze masa. Kiedy chodzi o coś dużego i faktycznie wesołego, adekwatnego, chyba po prostu sprasza bliższych znajomych, czy zabiera jednego przyjaciela, cokolwiek - i idzie się bawić jak zwykły, przeciętny człowiek.
53. Twoja postać wypiła veritaserum, które działa do kolejnego wschodu słońca. Może mówić tylko prawdę. Co się wydarzy, jak przebiegnie ten dzień?
W sumie to niewiele się zmieni. Bertie nie bardzo kłamie. Jedynie w temacie Zakonu, choć raczej unika tematu żeby nie musieć kłamać, bo zwyczajnie wie, że kłamca z niego nędzny i nic dobrego by z tego nie wyszło, gdyby pozwolił drugiej osobie drążyć temat. Tak to w sumie jedyna taka rzecz. Bertie nie potrafi kłamać, jest zbyt wylewny, zbyt silnie widać po nim wszystkie emocje, zbyt łatwo rozpoznać, kiedy coś kręci. Nie przywykł do tego z resztą, nie lubi tego robić i kiedy nie jest to z jakiejś przyczyny konieczne, po prostu kłamania unika. Wracając więc do pytania - nie wydarzyłoby się nic niezwykłego, najpewniej nic by się nie zmieniło.
54. Jaką rolę Twoja postać przejmuje w grupie? Sprawdź i zdecyduj na podstawie typologii.
W sumie to kilka rzeczy pasuje. Błazen - Bertie stara się żartować, kiedy nie czuje się swobodnie, co w sumie pasuje do tego opisu, stara się rozładowywać napięcie, kiedy uważa że jest to możliwe.
Maskotka - przez to, jak wiecznie się potyka, upuszcza, przez swoje głupie wypadki, ale też przez swoje szczególne szczęście, niewątpliwie zwraca na siebie uwagę, a trochę w ten sposób to rozumiem. Trochę inaczej się na niego patrzy, na trochę więcej mu się pozwala.
Z początku w ogóle nie spojrzałam na “liderów”, bo z Bertiego po prostu żaden lider, ale ten emocjonalny też ostatecznie pasuje. Oczywiście wszystko zależy od konkretnej grupy, bo i w każdej - w zależności od sytuacji i okoliczności - człowiek zachowuje się troszkę inaczej.
Mam wrażenie, że z tych opisów nic nie pasuje w pełni, ale dość sporo rzeczy pasuje po części.
55. Twoja postać otrzymała wizę do każdego, dowolnie wybranego, miejsca na świecie. Gdzie się wybierze i z kim? Co będzie dla niej główną atrakcją wyjazdu?
Bertie długo nie mógłby się zdecydować i pewnie ostatecznie ciągnąłby losy, czy coś w tym stylu. Dwie najciekawsze opcje to Ameryka Południowa albo Azja i w obu tych miejscach na pewno chciałby zwiedzić jak najwięcej. Przyczyna jest całkiem prosta, chciałby zobaczyć coś do granic możliwości INNEGO. W wypadku Ameryki byłby to pociąg ku dawnym kulturom, dawnym plemionom, tym co po sobie zostawiły, a kto wie może to tylko mugole myślą, że tych wspaniałych plemion już nie ma, a tak naprawdę one gdzieś tam ukryte są? Pewnie marzyłoby mu się też spotkanie z plemionami jakie nadal tam funkcjonują, przejście dżungli (nie ważne, że umarłby po drodze), oglądanie dzikich zwierząt i inne atrakcje, które by go zabiły.
Jeśli o Azję chodzi - czy to Chiny czy Japonia czy Korea, Bertie nie mógłby się nadziwić jakie to wszystko jest dziwne, jakie całkowicie inne i pewnie chodziłby zafascynowany jak dziecko i oglądał każdą drobną bzdurę, chciałby poznać kulturę tych ludzi, to jak żyją, dlaczego coś jest tak a nie inaczej, jakie są różnice. Poznając coś tak skrajnie innego, po prostu bawiłby się chyba najlepiej.
Kogo by zabrał? Trudno orzec. Pewnie przyjaciela, Tito już przetestował na jednej podróży, pewnie zdałby się i na innej, choć gdyby zabrał jakiegokolwiek innego kumpla, przyjaciółkę, znajomych, czy dziewczynę - pewnie bawiłby się równie dobrze, byle była to jakaś bliska mu osoba z którą można się dobrze bawić.
56. Jak twoja postać podchodzi do kary Azkabanu oraz pocałunku dementora za najcięższe czarnomagiczne przestępstwa? Jest za czy przeciw?
Chyba po prostu traktuje to jako fakt i tyle, nie zastanawia się nad tym głębiej. Gdyby miał podejmować jakąś decyzję, czy “głosować”, zmieniłby pocałunek dementora w zwykłą śmierć. Bo owszem, karę śmierci raczej Bertie popiera. Oczywiście, ma tylko 21 lat i łatwo jest mu o tym myśleć w sposób abstrakcyjny, z jakimś przykładowym, nieistniejącym człowiekiem. Śmierć jest w końcu taka przerażająco ostateczna i w przypadku rozważań o konkretnej osobie byłoby to o wiele trudniejsze. Bertie uważa, że w ludziach jest dobro, jednak jeśli jest ono tak głęboko zakopane pod warstwami rozgoryczenia i niewiadomo czego jeszcze, że dana osoba posuwa się do strasznych zbrodni, takiego człowieka powinno się usunąć ze społeczeństwa. Najlepiej za pomocą Azkabanu, ten jednak dożywotnio w oczach Bertiego także jest czymś gorszym od śmierci.
Mniej więcej taki byłby tok jego rozumowania. Pocałunek dementora to dla niego chyba za wiele, choć w jego głowie pewnie tli się, że takie kary są dobrym straszakiem. Że jeśli ktoś nie krzywdzi innych nie z poczucia, że nie powinien, a po prostu ze strachu to być może to jest dla takiej osoby dobry powód. Czy jednak Bertie jest zwolennikiem takich straszaków? Na pewno chce bezpieczeństwa w swoim kraju, chyba jednak nadal pocałunek dementora wydaje mu się zbyt drastyczny.
57. Twoja postać znalazła się na karcie Czekoladowych Żab. Z czego zasłynęła?
Oczywiście, ze słodyczy. Nawet gdyby zapomnieć, że Bertie w kartach w kanonie się pojawia, to po prostu jest pierwsze, co przychodzi do głowy. Bertie ma do nich szczególny talent, wyczucie, rozwija się w tej dziedzinie i nawet, jeśli nie przez same Fasolki to przez coś w końcu zasłynie.
No, drugą opcją jest zwycięstwo Nagrody Darwina, jakaś wyjątkowo durna śmierć, która zapisze się w historii.
58. Jakich cech szuka Twoja postać w przyjacielu? Jak podchodzi do przyjaźni? Czy ma ich wielu?
Bertie ma wielu przyjaciół i wszystkich ubóstwia, uwielbia, ufa im i tak dalej, jednak tego jednego, najlepszego przyjaciela ma jednego. Chyba nie bardzo go szukał, on po prostu się pojawił, jeśli powiedzieć, dlaczego Bertie zaprzyjaźnił się akurat z Titusem, główna rzecz jaka przychodzi do głowy to zgodny światopogląd, moralność na podobnym poziomie, podobny temperament i tendencja do robienia głupich rzeczy. Tito zawsze ma głowę pełną pomysłów i gotów jest zrobić wszystko w obietnicy dobrej zabawy - czyż nie musieli się połączyć w duet doskonały?
Skoro więc najbardziej zaprzyjaźnił się z osobą podobną do siebie, być może szukał jakiegoś rodzaju porozumienia?
Bo, jeśli chodzi o bardziej ogólne przyjaźnie i innych bliskich, Bertie w sumie to niczego nie oczekuje, przyjaźni się z bardzo różnymi osobami, ot kogo daje los i chyba jedyna rzecz jaka wśród jego przyjaciół tak na prawdę musi, musi się zgadzać to serce po właściwej stronie.
59. Eliksir Wielosokowy po dodaniu ludzkiego włosa za każdym razem przybiera inną konsystencję, zapach, kolor, smak, w zależności od osobowości jego właściciela. Jaki byłby ten eliksir po dodaniu włosa Twojej postaci?
Cytrusowy. Miałby wyrazisty, świeży smak, raczej słodkawy ale nie mdły, może jak lemoniada z cytryną i miodem, czy coś takiego. Trudno tu jakoś mocno uzasadniać, to wszystko jest dość mocno abstrakcyjne - to było po prostu moje pierwsze skojarzenie z energicznym temperamentem Bertiego i jego wesołym nastawieniem do życia. Z resztą - kiedy życie daje ci cytrynę, zrób z niej lemoniadę. Jakoś tak nawet to mi do Bertiego pasuje.
60. Czy Twoja postać podejmuje się zachowań ryzykownych? Dlaczego?
Tak. W tej chwili głównie dla Zakonu - bo wierzy, że to ryzyko jest warte świeczki, że walczy o lepszą przyszłość, o to by jego bliscy nie musieli oglądać wojny i całego tego koszmaru.
Zakon nie jest jednak jedynym czynnikiem, naprawy anomalii czy misje wykonywane dla Zakonu nie są jedynym co pcha Bertiego ku adrenalinie. Przede wszystkim robi to po prostu jego osobowość. Bott zwyczajnie lubi ryzyko, zawsze lubił. Lubił robić głupie rzeczy, bo z nimi wiązała się zabawa, czasem zwyczajnie z resztą nie myślał o zagrożeniu aż do ostatniej chwili. To chyba gen męskiej linii Bottów zbyt głęboko w nim siedzi, ot pociąg do durnych zachowań i wiecznego testowania swojego szczęścia, wieczne stawianie się selekcji naturalnej i uciekanie z jej szponów. I gdyby zabronić Bertiemu podejmowania ryzyka czy tego które ma sens, czy tego głupiego - pewnie i by się nie zanudził, ale na pewno czegoś by mu w życiu brakowało.
61. Postronny, obiektywny obserwator przygląda się Twojej postaci, przeczytał także jej życiorys. Jak określiłby ją w trzech słowach?
Za-dużo-szczęścia.
62. Twoja postać została Ministrem Magii: przedstaw podjęte przez nią decyzję i opisz ład, który zaprowadzi.
Łomatululeńkoco.
Urzędnik Bott to dla mnie totalnie mem. Minister Bott to jakaś abstrakcja, żart i po prostu nie. No, ale dobra. Projekt “Babeczka dla każdego kto ma kiepski dzień” powstałby na pewno szybko, podobnie jak projekt “Czekolada w poniedziałki”, jeszcze nie wiem jak by działał ale na pewno byłby super i sprawiłby, że ludzie trochę bardziej by poniedziałki lubili.
Jeśli jednak chodzi o poważne rzeczy to Bertie zwyczajnie szukałby osób zaufanych które uważa za znacznie bardziej rozsądne od siebie i sięgałby po ich rady. Pewnie byłby ministrem-wydmuszką, bo bałby się, że jego decyzje zaszkodzą społeczeństwu. Nie bez powodu wątpiłby w swoje zdolności jakiejś strategii, przewidywania, doskonale wie, że za bardzo chciałby, żeby wszystkim było dobrze i, że tak się zwyczajnie nie da. Rządy za niego sprawowałby więc tak naprawdę ktoś inny za jego plecami, a on tylko uważałby i pilnował - mimo zaufania - żeby wszystko faktycznie działo się jak najlepiej, żeby Londyn parł ku lepszemu. Zakładając jednak, że taką pomoc ma, albo sam jest trochę bardziej rozgarnięty, na pewno walczyłby z dyskryminacją, na pewno też starałby się o pomoc materialną dla ubogich rodzin posyłających dzieci do szkoły, pewnie chciałby stworzyć w Mungu coś na wzór Zakonowej Jednostki Badawczej, jakiejś dofinansowanej solidnie grupy która szukałaby nowych zaklęć i eliksirów leczniczych.
Na pewno też reagowałby na wszelkie działania zakłócające ogólny ład Londynu, w razie ataków czy zbrodni jak wysadzenie Ministerstwa, niewątpliwie powołałby do działania wszystkich aurorów, zrobiłby wszystko co możliwe by ułatwić im szukanie winnych, choć tu w jego gestii raczej wiele by nie było.
Możliwe, że próbowałby wprowadzić jakiegoś rodzaju kontrolę nad osobami które znają tajniki czarnej magii. Istnieją zaklęcia pozwalające sprawdzić, czy dany czarodziej się na niej zna. Trudno mi powiedzieć, co konkretnie by to było, jednak Bertie na pewno jakiś spis chciałby stworzyć i w obecnych czasach zwyczajnie kazał uważniej się takim osobom przyglądać kiedy dookoła dużo się dzieje. Możliwe, że miałyby zakaz wstępu na większe wydarzenia.
63. Jaką rolę w życiu Twojej postaci odgrywają miłość i czułość? Jak okazuje uczucia?
Eh. Bertie to emocjonalna buła. Trudno nie wiedzieć, kiedy żywi do człowieka jakieś cieplejsze uczucia, bo zwyczajnie to okazuje, chce polepszać tej osobie nastrój nawet, kiedy ten nie jest zły, czasem podrzuci jej coś smacznego i zwyczajnie chce z ową osobą spędzać więcej czasu. I oczywiście podobne uczucia odgrywają w jego życiu olbrzymią rolę, są po części dla niego sensem - miłość, czy czułość, zwyczajne posiadanie bliskich osób, trzymanie ich przy sobie. Bertie łatwo się przywiązuje, lubi otaczać się ludźmi, lubi kiedy w relacji pojawia się jakiegoś rodzaju ciepło nawet kiedy jest ono ukryte pod tym płaszczykiem dorosłości która każe trochę uczucia bardziej ukrywać.
64. Utraty którego zmysłu Twoja postać obawiałaby się najbardziej? Dlaczego?
Chyba słuchu. Smak w wypadku cukiernika jest bardziej oczywisty, jednak Bertie dałby radę żyć nie piekąc ciasteczek. Lubi to robić, ale nie jest to jakiś sens jego życia. Na pewno byłoby mu ciężko szukać nowego sposobu na siebie, ale nic straconego, prawda?
Utrata wzroku także nie byłaby łatwa, jednak Bertie ze swoim uporem na pewno nauczyłby się w końcu poruszać po świecie i miałby co najwyżej trochę wypadków więcej - nic szczególnego.
Słuch? Po pierwsze to olbrzymie ograniczenie w kontaktach z ludźmi. Już to by go wewnętrznie zabijało, byłby między ludźmi, jednak nie mógłby się z nimi porozumieć. I jasne, przez chwilę kalambury byłyby śmieszne, ale ile można? Mógłby też mieć przy sobie kartkę i długopis, to jednak nie to samo, trudno wyrazić wszystko na piśmie, trudno powiedzieć WSZYSTKO na piśmie, szczególnie kiedy jest się taką paplą jak Bertie. On zwyczajnie lubi gadać, lubi się śmiać, opowiadać bzdury, lubi słuchać też innych, ich bzdur i tych poważniejszych spraw. Fakt, że ludzie są obok, a on nie może się z nimi tak po prostu porozumieć byłby dla niego koszmarnie frustrujący, niewątpliwie jest to jedna z tych rzeczy które mogłyby w nim coś złamać.
65. Jaka cecha lub zachowanie drugiego człowieka najbardziej denerwuje Twoją postać? Co przekreśla szanse na porozumienie? Co może doprowadzić ją do szału?
Negatywne nastawienie do wszystkiego, pesymizm, zakładanie z góry że wszystko jest bez sensu, że się nie uda, że świat jest zły i niedobry, że wszyscy knują przeciw danej osobie, jadowite czy fałszywe zachowania. Dosyć sporo tego, jednak te rzeczy nie działają na Bertiego wybitnie mocno w pojedynkę. Nie ma nic do pesymistów, raczej z nimi dyskutuje, nie ma nic do osób podejrzliwych i tak dalej, żeby Bertiego naprawdę zirytować, trzeba kumulacji jakiegoś takiego jadu i zgryzoty. Choć bardzo możliwe, że na koniec młody Bott i tak zacząłby rozmówcy współczuć i zastanawiać się, co strasznego się w jego życiu wydarzyło że stał się takim zgryźliwym dziadem.
66. Twoja postać jest bardziej optymistą czy pesymistą?
Bert to absolutny optymista i chyba odpowiedź na to pytanie dla każdego kto choć trochę Bertiego poznał jest co najmniej oczywista. Oto osoba pełna entuzjazmu, wierząca w to, że jedyny koniec jaki może nastąpić to dobry koniec, a jeśli nie jest dobrze - to znaczy że trzeba jeszcze trochę zrobić, przejść trochę drogi, powalczyć o swoje szczęście. Bo na sam koniec będzie dobrze.
67. Kiedy ostatni raz Twoja postać była szczęśliwa? Tak naprawdę, w pełni? Co - lub kto - wywołuje w niej ten stan?
Ostatnimi czasy Bertie został wybity ze swojego naturalnego stanu radości, więc o dziwo odpowiedź nie będzie brzmiała “jest non stop”. To jednak niewątpliwie nie jest nic stałego, Bertie ma już taką osobowość, że lubi się cieszyć życiem, że powód do szczęścia znajduje w każdej bzdurze.
Jeśli chodzi o konkretną chwilę, będzie to dzień w którym zobaczył swoją siostrę - po raz pierwszy od ponad roku w trakcie którego nie było po niej nawet śladu. I choć miał nadzieję, ciągle wierzył że to się stanie to nadal kiedy ją zobaczył, trudno mu było uwierzyć, że to naprawdę się dzieje.
Co dziwne, ta radość wpędziła go w jakiegoś rodzaju konsternację i człowiek który zawsze ma nadzieję, zaczął mieć wątpliwości, czy to wszystko dzieje się na jawie. Tak, czy inaczej rodzina niewątpliwie jest tym, co Bertiego uszczęśliwia, podobnie jak przyjaciele, czy po prostu bliscy ludzie. Przy nich wszystko, co złe zwykle traci na znaczeniu, maleje, Bertie jest w stanie nabrać dystansu i poukładać sobie wszystko w głowie. I po prostu się cieszyć tym, że otacza się świetnymi osobami, jakie problemy mogą mieć znaczenie wobec tego?
68. Ze wszystkich swoich bliskich, rodziny, przyjaciół – czyja śmierć byłaby dla Twojej postaci najdotkliwsza i dlaczego?
Trudno powiedzieć, bo Bertie przeżyłby z wielkim trudem śmierć kogokolwiek ze swoich bliskich. Ma w końcu wspaniałych przyjaciół, kuzyno-brata, najlepszych rodziców pod słońcem. Jeśli jednak trzeba wskazać tylko jedną osobę, byłaby to chyba siostra. Była jego kompanem od zawsze, odkąd był mały, kiedy miłości i przyjaźnie pojawiały się, wymierały, kiedy kształtowały się jego relacje z otoczeniem, ona po prostu już była i była w świetny sposób, zawsze wszystko rozumiała, a nawet kiedy się kłócili to w sumie nie przestawał jej podziwiać.
No i od chwili w której została odnaleziona, Bertie zwyczajnie bardziej się o nią martwi. Jej zaginięcie było ciosem dla całej rodziny, jej odnalezienie było czymś niesamowitym, szokującym, rozbrajającym emocjonalnie i przez to wszystko, gdyby teraz miała nagle zniknąć na zawsze, umrzeć - Bertiemu bardzo trudno byłoby się pozbierać na nowo.
69. Twoja postać stworzyła dzieło życia, które stało się kamieniem milowym w rozwoju danej sztuki artystycznej (dowolnej - malarstwo, rzeźbiarstwo, muzyka, teatr). Jak wyglądałoby to dzieło, o czym by opowiadało?
Czy za dziedzinę sztuki można uznać pieczenie? Jeśli tak, odpowiedź jest oczywista, w końcu Bertie Bott nie bez powodu trafił do kart Czekoladowych Żab! No, ale żeby nie było, że idę na łatwiznę. Pewnie prędzej byłaby to rzeźba, niż obraz, Bertie zdecydowanie lepiej odnalazłby się w przestrzennych działaniach, na byłoby też pełne ekspresji, pozbawione dbałości o detale, raczej miałoby w sobie masę wyrazu. I niewątpliwie byłoby to dzieło o pozytywnej wymowie, być może opowiadałoby o tym, jak bardzo cenny i wspaniały jest czas dany nam na Ziemi, nawoływałoby do zarzucenia wojen i bezsensownych sporów i zwyczajnego cieszenia się nim - bo przecież świat to wspaniałe miejsce, a wojny sprawiają, że trudniej jest ten niezwykły urok dostrzec.
Bertie Bott, hipis lat pięćdziesiątych, a co.
70. Opisz doświadczenie, które wywołało u twojej postaci największe zażenowanie, zawstydzenie, jakie pamięta.
To… trudne. Bertie raczej mało kiedy się wstydzi. Nie ma wygórowanego ego, robi celowo wiele głupich rzeczy, trudno sprawić, żeby naprawdę się wstydził. Trochę to może mechanizm obronny, ale Bertie prawie od razu w krępujących sytuacjach zaczyna się śmiać, przeobrażać je w żart.
Chyba można tutaj wspomnieć o rodzinnych obiadach przy których młode pokolenie usiłuje sobie wzajemnie dokopać, dyskretnie podsuwając tematy krępujące dla jednego z nich, żeby drążyć i patrzeć jak ofiara się skręca i pragnie uciec, ale nie może bo to przecież rodzinne przyjęcie.
Ewentualnie jakiś nieudany żart, głupi psikus który nie wyszedł jak miał - choć to też raczej nie byłoby bardzo silne zażenowanie. W sumie najbardziej sytuacje, kiedy zdarza mu się palnąć coś głupiego w niewłaściwej sytuacji, a to zdarza się w sumie całkiem często - w sumie to to są chwile, które faktycznie mogą go zawstydzić, z których już nie tak łatwo mu uciec, choć trochę trudno wskazać jakieś faktycznie wielkie wydarzenie.
71. Jakie jest podejście Twojej postaci do porządku i bałaganu? Jak traktuje swoje mieszkanie lub dom?
O dziwo, Bertie raczej lubi porządek i raczej go pilnuje. Zmieniło się to dość mocno - bo jako dzieciak rzucał wszystko gdzie popadnie i w chaosie koszulek, książek i innych bzdur odnajdował się lepiej, niż w wymuszonym porządku, jednak z czasem się to zmieniło. Może trochę dorósł pod jakimś względem?
Teraz na pewno nie jest perfekcjonistą, wiele rzeczy ma niepoukładanych, ale ogólny ład w jego domu panuje. Nawet, jeśli rzuci ubrania w kont wieczorem, wchodząc do łóżka to z rana je poskłada i odłoży gdzie trzeba. Po podłodze walają się raczej zabawki królika, czy czasem jakieś jego jedzenie, ale dom jest zadbany, wszelkie zniszczenia - które od czasu do czasu lubią się pojawiać - naprawia jak najszybciej. Możliwe, że dlatego iż od dawna czekał na miejsce, które będzie mógł nazwać swoim. Miał już dość wynajmowanych pokoi, nie chciał wracać do rodziców, odkładał pieniądze by nie wszystko kupić z długów - i kiedy w końcu kupił, zabrał się za naprawę. Włożył w Ruderę tyle serca i wysiłku, że zwyczajnie nie mógłby o nią nie dbać, ten dom w dużej mierze jest jego “dziełem”, czymś do czego bardzo dążył. I jasne - wciąż sam w nim coś psuje za sprawą własnego gapiostwa, ale owych zepsutych rzeczy zwyczajnie nie mógłby naprawić.
Trochę może z resztą jest to kwestia tego, że zwyczajnie lubi mieć co robić, a w tym domu zawsze zajęcie się znajdzie, ale to już myśli dość daleko idące. Tak, czy inaczej Rudera nie jest perfekcyjna, ale jest coraz bardziej zadbana i nie jest w niej pedantycznie, ale porządku można się spodziewać. Chyba jest po prostu “domowo”.
72. Czy twoja postać potrafi łatwo wybaczać? Czy bywa pamiętliwa?
Wybacza i zapomina zdecydowanie zbyt szybko i zbyt łatwo. Oczywiście, to bardzo szerokie pytanie i trzebaby zacząć od “zależy co”, ale raczej nikt nie będzie tu podejrzewał, że mowa tutaj o sytuacji zrobienia komuś z jego bliskich poważnej krzywdy i tak dalej.
Tak czy inaczej - Bertie jest młody, ale wiele głupich rzeczy zdążył w życiu zrobić, czasem pochopnie, czasem pod wpływem emocji czy impulsu, więc jest w stanie postawić się na miejscu osoby która także zrobiła coś w podobnych okolicznościach. Nawet jeśli nie…
to cóż, Bott ma w sobie bardzo duże pokłady wiary w świat i ludzi, wierzy że każdy ma w sobie dobro do którego można się dokopać i jeśli ktokolwiek wyrazi potrzebę, on złapie za łopatę i będzie się doszukiwał. Oczywiście, do jakichś granic - ostatecznie sam chodzącą perfekcją nie jest. No i właśnie, wie że ludzie nie są doskonali, a nawet że do doskonałości bardzo im daleko, jemu także, dlatego wszyscy popełniają błędy większe, czy mniejsze. Mało jest błędów których by Bertie nie był w stanie wybaczyć.
Tak więc jeśli uwierzy, że druga osoba żałuje, że zrobiła coś, co mu zaszkodziło to raczej szybko zapomni o temacie i da drugą szansę. I tutaj może to być nawet coś całkiem sporego.
Bott jak już komuś daruje to później nie wypomina. Naprawdę wymazuje z pamięci to, czego pamiętać nie chce, co może być cholernie głupie, ale tak po prostu jest. Złość z resztą w mniej poważnych sytuacjach przechodzi mu zadziwiająco szybko. Musi ochłonąć, odreagować, pomyśleć, a wieczorem już nie pamięta o co chodziło, lub zwyczajnie nie chce sprawy roztrząsać.
Podsumowując - nie, Bertie nie jest pamiętliwy, wybacza bez problemu, a drugie, czwarte i dziesiąte szanse rozdaje każdemu, kto ma ochotę po takową sięgnąć.
73. Co Twoja postać uważa za swoje największe życiowe osiągnięcie?
To, że przeżył. Bertie ma dwadzieścia jeden lat, w tym czasie zdobył rekord w dziedzinie potknięć, upadków, głupich wypadków, głównie spowodowanych jego własnym gapiostwem. I co? Ma na koncie co najwyżej kilka złamań, incydent z odcięciem sobie palców, czy inne urazy które nie doprowadziły do trwałego kalectwa ani śmierci. Co w tym wszystkim istotne, Bertie wcale nie ucieka przed owymi wypadkami, nie drży na myśl o tym co mogłoby się wydarzyć, właściwie mało kiedy jakoś szczególnie wiele myśli o konsekwencjach. Idąc tym tropem - dawno już powinien rozbić się na jakimś budynku jadąc na swoim latającym motorze, powinien zlecieć ze schodów tym razem ten jeden ostatni raz, wejść pod mugolski samochód i ulec wypadkowi, spaść z wysokości, COKOLWIEK. Mimo faktu, iż Bertie całe życie właściwie bezczelnie kusi los, nadal żyje, nadal jest w pełni sprawny. Jak to się stało? Tego nie wie nikt, ale jest to nie lada osiągnięcie.
74. Po wybuchu anomalii forum Morsmordre przechodzi wielkie zmiany. Akcja dzieje się w Londynie w 2018 roku, magia nie istnieje a Twoja postać jest normalnym mugolem, żyjącym we współczesnym świecie. Jak wygląda jej życie? Rodzina, związek? Czym się zajmuje? Jakie ma problemy, pasje, marzenia?
Bertie jest cukiernikiem, zaczyna zakładać własną działalność. Idealnie wpasowuje się z resztą w pokolenie obecnych młodych-dorosłych, wiele wymaga od życia, ale wiele pracy jest w stanie zaoferować, wierzy w siebie, jest kreatywny i liczy że wytworzy, wypromuje własną markę. Niewątpliwie logo Fasolek Wszystkich Smaków jest już na jakichś przedmiotach codziennego użytku, ostatecznie zrobienie ich po mugolsku także byłoby realne. Na pewno ma dużo znajomych, chodzi na jakieś kursy gotowania, meetingi z youtuberami którzy zajmują się gotowaniem czy tworzeniem własnych rzeczy, szuka współpracy z ludźmi uzdolnionymi plastycznie, żeby jakoś wszystko dopracować. Rodzinę Bottów można na mugolski świat przełożyć bez problemu, część jest uczciwa do bólu, są przypadki które łamią prawo, wszyscy są ze sobą silnie związani, a mamuśka Bott jest wspaniałą kobietą którą sąsiadki kochają i nienawidzą, bo żadna nie potrafi zrobić lepszego jabłecznika niż ona.
Związku pewnie nie ma, ale pewnie się rozgląda jak to on, co rusz znów zakochując czy zauraczając, ganiając za jakąś panienką, a kiedyś na pewno zostanie przy jakiejś na dłużej.
Niewątpliwie jest też trochę hipsterem, ma kolorowego laptopa, torbę pełną jakichś naszywek i przypinek z zespołami muzycznymi albo symbolami bez znaczenia, kupuje dziwne ciuchy, często dla żartu, ale potem w nich chodzi.
Na pewno też uwielbia filmy i seriale o superbochaterach, nadaktywnie korzysta z twittera, lubi wrzucać głupie rzeczy na facebooka i zastanawia się, co by było gdyby magia istniała. Tak samo jak nad wieloma innym głupimi rzeczami - Bertie Bott nigdy się nie zmieni.
75. Co - i jak - Twoja postać lubi jeść? Jaki jest jej ulubiony smak lub potrawa? Jak podchodzi do tematów kulinarnych?
TAK.
I na tym chyba możnaby zakończyć tę wypowiedź jednak jak wiadomo, Morsy to dociekliwe stworzenia. Bertie to głodomor pierwszej klasy, niebezpieczne stworzenie które je wszystko co dobre i znajduje się na jego drodze. Radzimy uważać, kiedy wpuszczasz go do domu.
Tylko kruczek - dobre. Młody Bott ma bardzo wrażliwe kubki smakowe i kiedy coś mu nie smakuje, trudno jest mu się do tego zmusić. Czasami grzeczność sprawia że trzeba i nawet wypada pochwalić i się uśmiechnąć, są to jednak wyjątkowo ciężkie chwile w życiu Bertiego. Nie jest mocno wybredny, nie ma nic przeciwko domowemu jedzeniu, nie znosi jednak spalenizny, przesolenia, nadmiaru przypraw ani jałowości w daniach!
Nie jest sekretem, że Bert potrafi i lubi gotować. Ma do tego zwyczajnie talent, wyczucie nawet kiedy improwizuje. Druga rzecz jest taka, że z reguły po prostu chce mu się dopieścić każdy detal, każdy element przygotować idealnie.
Nie ma żadnych ulubionych trendów czy czegokolwiek takiego, zarówno w tym co robi jak i w tym co je. Ma być po prostu smacznie. Reszta to kwestia nastroju.
76. Jak Twoja postać postrzega prawo i jego przestrzeganie? Czy zasady są dla niej ważne? Jak zmieniało się podejście do przepisów i regulaminów na przestrzeni lat?
Prawo obchodzi Bertiego mniej więcej tyle że nie chciałby siedzieć w Tower. Prawo takie zapisane na papierze przynajmniej - tak jest odkąd zaczął dostrzegać, jak bardzo Ministerstwo może się owym prawem bawić. Nie wiąże go w żaden sposób z moralnością i uważa, że to właśnie moralność tak naprawdę stanowi prawo każdego normalnie myślącego człowieka. Problem pojawiłby się, gdyby zadać Bertiemu pytanie kogo uważa za normalnie myślącego. Każdy bowiem jest inny i nawet ci których młody Bott postrzega jako ogólnie dobrych członków społeczeństwa w wielu kwestiach mogliby się ze sobą zgadzać.
Idąc z innej strony można powiedzieć, że Bott żyje wedle prawidła “wolność jednego człowieka kończy się tam gdzie zaczyna się wolność drugiego” - co wydaje mu się szalenie ogólne, jednak szalenie trafne. Wyklucza z prawa czy moralności kradzieże, pobicia, morderstwa - a także wiele rzeczy jakich w ostatnich miesiącach dopuściło się Ministerstwo.
I choć uważa chociażby kradzież za coś złego w tym miejscu warto wspomnieć, że nie ma wątpliwości iż gdyby bardzo bliska mu osoba wpadła w kłopoty z powodu krazieży, czy pobicia - Bertie najpewniej starałby się pomóc tej osobie z całych sił z kłopotów wyjść lub odpowiedzialności uniknąć. Może nie jest to sprawiedliwe, jednak kiedy już ktoś dostanie się do jego serca, Bott pozostaje absolutnie wierny. Oczywiście trudno generalizować całkowicie, zbrodni dokonuje się z różnych przyczyn, towarzyszą temu różne okoliczności. Bott stara się rozumieć bliskich i nie oceniać nikogo, nie uważa się za osobę która ma do tego prawo. Jednocześnie najpewniej nie wybaczyłby poważnej zbrodni dokonanej na osobie która jest mu bliska - tu jednak chyba zaczynam odchodzić od tematu.
Bott rozumie prawo po swojemu, chyba jak każdy Bott z resztą. Jego serce i rozum są jednak zgodne co do tego, jak należy postępować i nie koniecznie jest to związane z czyimikolwiek dekretami.
77. Jakie trzy przedmioty - oprócz różdżki - zabrałaby Twoja postać na bezludną wyspę? Bez czego nie mogłaby sobie poradzić?
Nie ma przedmiotu jaki Bertiemu by wystarczył gdyby ten wylądował na bezludnej wyspie. Bott potrzebuje ludzi, im więcej tym lepiej. Łatwo nawiązuje nowe kontakty, zazwyczaj bardzo dba o dawne, ma dość duże grono przyjaciół i kilka szczególnie bliskich osób. Mógłby wynieść się do innego miasta - choć brakowałoby mu dawnych twarzy, na pewno szybko nawiązałby nowe znajomości. Na bezludnej wyspie jednak kompletnie by oszalał.
Wystarczyłaby mu więc różdżka - żeby się teleportować, szafka zniknięć - w tym samym celu, świstoklik, miotła - cokolwiek.
Gdyby jednak całkowocie nie było wyjścia, żadne metody na ucieczkę nie miały szans, najpewniej pomyślałby o dwukierunkowym lusterkiem, by zachować jakikolwiek kontakt ze światem.
Prócz tego może aparat? Mając różdżkę nie miałby problemu ze zdobyciem pożywienia, więc walkę o przetrwanie można wykluczyć. Może namiot ze śpiworem, jest dość kiepski w transmutację, więc zmienienie jakiegoś kamienia w łóżko mogłoby mu nie wyjść, więc dobrze mieć jakieś lokum. Nawet jeśli byłby to jednak magiczny odpowiednik namiotu mieszczący w sobie trzypoziomową willę z basenem, raczej nie cieszyłoby to młodego Botta, gdyby ten długi czas nie miał szans na jakiekolwiek towarzystwo.
78. Jakie cechy najbardziej podobają się Twojej postaci u płci przeciwnej?
Patrząc na kobiety z jakimi Bertie w swoim życiu był, z jakimi był najdłużej i jakie wpadały mu w oko - Bott chyba ma pociąg do kobiet bardziej energicznych, które choć po części mu w tej cesze dorównują. Nie lubi się nudzić, to na pewno. I choć we wczesnej młodości chętnie wdawał się w burzliwe relacje, dziś raczej nie dałby rady umawiać się dłużej z kobietą zbyt skorą do kłótni. Ze swoją osobowością lekkomyślnego błazna potrzebuje chyba kobiety wyrozumiałej i na swój sposób cierpliwej.
Trudno powiedzieć jednak na sto procent, ponieważ ostatecznie - Bertie nie ma receptury, dość łatwo się zauracza, kobieta nie musi wiele zrobić by zwrócić na siebie jego uwagę i nawet jeśli wygodnie jest mu się spotykać z bardziej żywotnymi osobami, najpewniej doceniłby także urok spokojnej romantycznej duszy. Chyba ważne, by kobieta miała to nieokreślone coś co zatrzyma jego uwagę na dłużej.
79. Jak Twoja postać traktuje skrzata domowego? Jak traktowałaby go, gdyby go miała?
Bertie czułby się szalenie głupio gdyby ktoś miał mu usługiwać. Został wychowany w ideałach wedle których nie powinno się traktować jakiejkolwiek istoty rozumnej jako gorszej od siebie i bardzo się tego przekonania trzyma. Najpewniej dość szybko by owego skrzata uwolnił, zaoferował mu miejsce w Ruderze i stałby się jego kompanem. Pewnie chętnie by mu się przyglądał, bo i Bertie lubi dziwne stworzenia a za takiego bez wątpienia miałby typowego skrzata domowego.
80. Jaki znak zodiaku jest przypisany do Twojej postaci? Czy zgadzasz się z opisem? Czy pasowałby do niej inny? Jaki jest stosunek Twojej postaci do wróżb?
Czerwony kapturek. Zgadza się w jakimśtam stopniu, Bertie faktycznie ma problem z odmówieniem pomocy, traktuje ludzi tak jak sam chciałby być traktowany. Uciekanie w marzenia? Hm, marzenia - tak, uciekanie - nie. W tym rzecz, że Bertie raczej chce przyciągnąć swoje marzenia do siebie, niż uciekać ze świata do nich. I tak, Bertie lubi mieć sporo zajęcia, lubi ciągle mieć co robić, może to być zastępstwo dla tej pojedynczej aktywności angażującej, zajmującej cały umysł. I czasami Bertie trochę w te zajęcia ucieka, żeby nie myśleć, jak już zbyt wiele złych myśli do niego dociera, prawda. Nadal jednak - nie jest to sytuacja częsta, Bertie raczej po prostu jest energiczny, skupia się na pozytywach, a kiedy coś mu nie odpowiada, próbuje to zmienić. Dopiero, kiedy nie może, faktycznie wypycha w dal fakt istnienia problemu.
Dalej tak - Bert jest romantykiem, marzy mu się wielka miłość, ma świetny przykład swoich rodziców i sam marzy o podobnym związku, trochę burzliwym ale pełnym miłości i ciepła. Może fakt, że zdarza mu się skakać z kwiatka na kwiatek jakoś bardzo się z tym nie zgrywa, jednak cóż - on za każdym razem wierzy, że tym razem to już na prawdę to! I kiedyś na prawdę tak będzie.
Pragnie intensywnych uczuć, lubi kiedy generalnie wszystko jest intensywne i to dotyczy rak związków, jak i zwyczajnie życia, czy bzdur którymi się otacza.
Tak - dom jest dla niego ważny i tak - Bertie nieznosi konfliktów.
Tak- absolutnie nie nadaje się na kierownika czy biznesmena, ale nie nie przez wrażliwość czy brak pewności siebie, a przez zwyczajne roztrzepanie.
Co się nie zgadza? Bertie nie ukrywa swoich myśli jakoś szczególnie. Czasami, kiedy coś go trapi, a nie czuje że to właściwa chwila tak, zazwyczaj jednak po prostu mówi czy kiedy wymyślił coś durnego, czy kiedy coś mu nie odpowiada.
Nie jest też osobą, która idealizowałaby partnera. On w sumie lubi wady ludzi, lubi się z nich nabijać i jasne, zależy jakie wady to są ale na pewno nie jest osobą która by zasłaniała przed nimi oczy. Ot, wady to coś co czyni nas bardziej ludzkimi.
Nie jest też jakoś mocno podatny na wpływy innych, nie ma jakiejś szczególnej tendencji do uległości, raczej jest zwolennikiem jakiegoś rodzaju “partnerstwa”, wspólnego dochodzenia do rozwiązań. Tak więc spora część odpada, bo on też jakoś bardzo mocno też nie szuka silnych znajomych w których miałby oparcie. Oczywiście, przyjaciele są oparciem dla niego, ale on dla nich też - to dość normalne i raczej nie nadużywane.
No i ostatnia rzecz - brak wiary w siebie zdecydowanie nie jest cechą Bertiego.
Tak więc horoskop pasuje tak pół-na pół, część rzeczy jest bardzo trafiona, część całkowicie nie i jak przeglądałam inne znaki, wydaje mi się że z każdego dałoby się wyjąć i dopasować część, jednak nic nie pasuje jakoś faktycznie bardzo.
81. Jaką tajemnicę Twoja postać chciałaby odkryć?
Chyba nie ma czegoś konkretnego. Bertie jest ciekawy świata. Uczy się i eksperymentuje z dziedziną Uroków, więc może coś tutaj? Lub jakaś podróż, odkrycie nowego miejsca - to na pewno byłoby COŚ! Takich rzeczy możnaby wymieniać w nieskończoność, oczywiście na pierwszym miejscu jest tajemnica tego, co spotkała jego siostrę. Jedyne czego nie chciałby się dowiedzieć to chyba jak wyglądać będzie przyszłość - to jedyna rzecz jaką woli odkrywać z każdą sekundą i wcale mu się nie spieszy. Nigdy nie zazdrościł jasnowidzom ich zdolności patrzenia wprzód.
Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Jesteś słodki jak cukierek,
niezły z Ciebie też figielek,
chodźmy, razem pobrykajmy,
i swą przyjaźń wspominajmy!
Gratulujemy zdobycia osiągnięcia:
ZŁOTY MYŚLICIEL II
Bertie Bott
Szybka odpowiedź