Aurelia Carrow
Nazwisko matki: Flint
Miejsce zamieszkania: York, Sandal Castle
Czystość krwi: Szlachetna
Status majątkowy: Bogaty
Zawód: Opiekun aetonanów
Wzrost: 160 cm
Waga: 45 kg
Kolor włosów: Ciemny
Kolor oczu: Szary
Znaki szczególne: Pieprzyk na policzku, blizna na obojczyku i łopatce
8 cali, dąb szypułkowy, łuska salamandry
Slytherin
brak
Chochliki kornwalijskie
Gruszką, mandarynką, jaśminem, kwiatem pomarańczy, figami, kawą, zmokniętym drewnem
Siebie z moim zmarłym narzeczonym
Zwierzętami, roślinnością, książkami, ludźmi
Nikomu
Opiekuję się zwierzętami, uprawiam rośliny, tworzę bukiety, jeżdżę konno po okolicznych lasach, obserwuję i słucham otoczenia, czytam, okazjonalnie gram na fortepianie
Muzyki klasycznej i jazzu
Lily James
Wieść o narodzinach kolejnego potomka rodu Carrow szybko obiegła bliskich. Jedni cieszyli się i gratulowali, pokładając w dziecku duże nadzieje na przejęcie rodzinnej spuścizny, drudzy z kolei dziwili się, wszak lady Carrow wypełniła swój obowiązek wobec męża czterokrotnie, wydając na świat silnych chłopców. Jeszcze inni złośliwie plotkowali w tajemnicy, że kobieta zatęskniła za obecnością dziecka w posiadłości, wypełniając sobie w ten sposób pustkę po dorosłych synach i nieobecności męża, który spędzał całe dnie na swoich zajęciach. Plotka ta nie mijała się w pewnym stopniu z prawdą, bo narodziny długo wyczekiwanej córki rzeczywiście przyniosły rodzinie wiele radości, kiedy pierwsza fala szoku opadła. Jedyne wątpliwości budziła drobna budowa dziecka, biała jak śnieg cera, kontrastująca z koralowymi wargami i ciemnymi jak kasztan włosami. Zamartwiano się nad jej stanem zdrowia, nie mogąc uwierzyć w to, że tak kruchemu ciału nic nie dolega.
Aurelia rosła jednak na silną dziedziczkę i stawała się z każdym dniem piękniejsza, nie przejawiając żadnego uszczerbku na zdrowiu. Zamiast tego, od samego początku wiadomo było, że w przyszłości zajmie się rodowymi aetonanami, do których ciągnęło dziecko podczas każdego spaceru po okolicznych terenach. Chociaż guwernantki zazwyczaj starały trzymać się ją na dystans od wierzchowców, ona sprytnie znajdowała drogę prowadzącą obok stajni. Gdy zaś podrosła, do nauk etykiety dołączyła nauka jeździectwa, a co za tym szło: legalny sposób na przebywanie wśród pięknych stworzeń. Zdolności magiczne dziewczynki ujawniły się w wieku pięciu lat w dość zwyczajny sposób. Pewnego razu pod wpływem negatywnych emocji, wywołanych widokiem nowego, świeżego trofeum przyniesionego do posiadłości, zupełnie przypadkowo, siłą woli i zdenerwowaniem, strąciła kilka innych powieszonych wysoko prosto na ziemię. Tak wielki dzień w życiu dziecka ucieszył wszystkich, poza ojcem - mimo dziecięcego wieku potrafiła dostrzec w jego oczach niezadowolenie i przeszywający na wskroś chłód, z którym spotkała się w późniejszym okresie jeszcze nie raz. Kolejna taka sytuacja miała miejsce podczas polowań, z którymi wewnętrznie się nie zgadzała. Fakt, że była jedyną dziewczynką wśród kilku braci nie stanowił dla niej żadnej taryfy ulgowej, wszystkich bowiem wychowywano podobnie, nie zważając na to, że zajęcia, które są dobre dla chłopca, niekoniecznie będą dobre i dla niej. Aurelia kochała zwierzęta na tyle mocno, że nie chciała ich ranić a wręcz przeciwnie, pomagać im i sądziła, że ich miejsce było na wolności: dlatego też nigdy nie chciała własnego domowego pupila. Płacz na widok uśmierconej sarny nie spotkał się z przychylnością żadnego z rodziców, chociaż stanowił mały przełom w jej wychowaniu. Od tamtej pory wprawdzie nie zmuszano jej do brania udziału w polowaniach, a zamiast tego znaleziono jej zajęcie zastępcze. Gry na fortepianie nienawidzi do dzisiaj, niezależnie od tego jak piękne utwory potrafią wyjść spod jej smukłych palców, podobną nienawiścią darząc wizyty u kosmetyczek i dobór nowych sukien, podczas których towarzyszyła matce.
Dzień, w którym poszła do szkoły stanowił dla młodej lady z jednej strony ucieczkę od przytłaczających młodociany umysł obowiązków, z drugiej zaś odciągał ją od ukochanych aetonanów, z którymi spędzała prawie każdą wolną chwilę. Stanowił też test z nauczanych ją w domu nauk. Na początku było ciężko; miała problem z odnalezieniem się w nowym towarzystwie, w zamian za to szybko dostosowując się do wyznaczonego przez lekcje trybu dnia. Wolne chwile spędzała na czytaniu i nauce, spacerach i obserwacji towarzystwa, które z każdym dniem utwierdzało ją w przekonaniu, że znacznie bardziej ceni sobie obecność milczących zwierząt. Nie dotyczyło to oczywiście osób o szlachetnym statusie, a tych z brudną krwią, którzy swego czasu krótkotrwale fascynowali ją (na odpowiednią odległość) rozbieżnością w wychowaniu i pewnych zachowaniach. Nie oznaczało to wcale, że spoufalała się z osobami o niższym statusie krwi, wszak wychowano ją w pogardzie i negatywnym stosunku. Nauka z kolei nie sprawiała Aurelii trudności i każdą informację niemal od razu przyswajała. Uważała, że wiedza jest najlepszym kluczem do władzy, przede wszystkim zaś chciała mieć pojęcie o czym rozprawiają mądrzejsi od niej, by kiedyś stać się odpowiednią rozmówczynią dla każdego. Szczególną radość odnajdowała w lekcjach zaklęć i w zielarstwie, a także w ONMS, na którym przeważnie była jednym z lepszych uczniów, również całkiem dobrze radząc sobie w warzeniu eliksirów i transmutacji. Mniejszą sympatią darzyła wróżbiarstwo oraz astronomię, jednak te dwa przedmioty pozwalały oderwać się myślami od tego co tu i teraz, stanowiąc miłą odskocznię od rzeczywistości. Relacje Aurelii z rówieśnikami przeważnie nie wykraczały poza te zwykłe, grzecznościowe; wiadomo było, że nie przepada za ludźmi i najwyższym uczuciem z jej strony była tolerancja. Zbyt długie przebywanie w towarzystwie odchorowywała na łonie natury. Znacznie łatwiej szło jej kolekcjonowanie wrogów, z którymi nie walczyła niczym innym, niż spokojem i milczeniem - spokój wyprowadzał nieprzychylne jej osoby z równowagi, a co za tym szło: szybko przestawała być celem ewentualnych ataków. Gdy jednak zdarzały się sytuacje, że spokój zawodził, uciekała w słowne potyczki i sporadycznie w wymierzanie złośliwych kar, wyrządzanych z rąk osób trzecich, niźli jej własnych, delikatnych i nieskalanych niczym. Po czasie uznała, że poza wiedzą, umiejętność okłamywania - wyuczonego w trakcie szkoły - również należała do przydatnych.
Jedyną osobą, która zdołała przebić się przez gruby mur roztaczany wokół przez panienkę, był niewiele starszy lord Black, w późniejszym okresie towarzysz długich spacerów i dyskusji. Z początku i doń nie pałała szczególną sympatią, co zmieniło się po pewnym czasie niezależnie od niej. Nie zauważyła, w którym momencie jego towarzystwo zaczęło sprawiać jej przyjemność i kiedy sama zaczęła szukać z nim kontaktu. W szóstej klasie postanowiła spróbować szczęścia, będąc prawie pewna, że ów lord żywi wobec niej podobne uczucia i w przyszłości zostanie jej mężem. Na koniec roku szkolnego pocałowała go... i zdziwiła się reakcją. W tamtym dniu poznała smak odrzucenia i złamanego serca, znacznie bardziej jednak uwierał ją brak konfrontacji i wyjaśnień. Lupus obraził się, zaś Aurelia wiedząc, jak uparty bywał - bo sama cechowała się podobnym uporem - przestała szukać z nim kontaktu, dokładnie po dwudziestym liście spisanym w środku nocy. Na ten ostatni dostała odpowiedź spisaną kobiecą ręką.
Wakacje po tym incydencie były chyba jednymi z najdłuższych w jej życiu, podobnie jak ostatni rok nauki, który ostatecznie ukończyła z dobrymi wynikami. Nie mogąc znaleźć sobie miejsca, swój smutek przekładała na pracę przy aetonanach i poszukiwanie czegoś, co odciągnie jej myśli od tego w jaki sposób została potraktowana przez miłość swojego życia. Czymś takim okazało się jeździectwo i samotne wycieczki po okolicznych lasach, do których z czasem dołączył lord Carrow. Miała wrażenie, że tracąc jednego mężczyznę, zyskała uwagę drugiego, o którego względy walczyła niemal od dziecka. Pierwszy raz w życiu poczuła, że między nią a ojcem nawiązała się nić porozumienia, do czego mimo wszystko podchodziła z pewnym dystansem. Nie była przyzwyczajona do okazywania ani odbierania uczuć ze strony rodzica, który był zarówno jej największym autorytetem, jak i zmorą (czego nie mogła powiedzieć o matce, będącej jej sojusznikiem i braciach, zawsze stających w jej obronie), ale chwile spędzane tylko i wyłącznie w jego towarzystwie znacznie podbudowały pewność siebie młodej kobietki. Na pierwszym w życiu sabacie pojawiła się więc jako dumna i wyrafinowana dama, niż dama-stroniąca-od-towarzystwa z odrzucającym wyrazem twarzy. Nauki wykładane przez guwernantki i lady Carrow wykorzystywała w pełni, nawet wtedy, gdy jej partnerem okazał się być nikt inny, jak lord Black. Chociaż oboje potrafili wśród ludzi stwarzać pozory i udawać, że ich relacja jest najzwyklejszą w świecie przyjacielską, tak kiedy tylko zostali sami, Aurelia odkryła, jak długo potrafi chować urazę niezależnie od wyrywającego się z piersi serca. Z urażoną damską dumą nie zamierzała walczyć, dziwiąc się, że ktokolwiek tego próbował. Wprawdzie wyjaśnili sobie wszystko i postanowili spróbować od nowa, bo pokazując chociaż odrobinę łaskawego serca pozwoliła powiedzieć Lupusowi wszystko, co próbował jej przekazać przez blisko rok, jednak życie okazało się mieć wobec niej inne plany. Pół roku po sabacie wybrała się na samotną przejażdżkę po pobliskich terenach, otwierającą w jej życiu kolejny rozdział, minione sześć miesięcy przekreślając grubą kreską.
Podczas wycieczki dowiedziała się co to strach i zagrożenie, kiedy bliskie spotkanie z chmarą chochlików kornwalijskich zakończyło się katastrofą. Chochliki były zawzięte, nic nie robiły sobie z błagania i próby śpiewania ich piosenki; aetonan spłoszony uciekł, zaraz po tym jak zrzucił na wystającą z ziemi gałąź szlachciankę, a ona została wymęczona i wytargana za włosy, tracąc przytomność z przeszywającego na wskroś jej ramię bólu. Uratował ją jej – wtedy – przyszły narzeczony, z którym zaręczono ją dopiero w wieku dziewiętnastu lat (wcześniej uznano, że jest jeszcze młodziutka i nieobyta, więc chciano zatrzymać ją w rodzinnym domu, choć już wtedy kontrakt ślubny został spisany). Niezależnie od tego, jak bardzo serce rwało się do Innego, Aurelia nigdy nie sprzeciwiła się woli rodziny, której była wdzięczna za wychowanie i wszystko, co dla niej robili. Z każdym dniem ograniczała kontakt z Lupusem, zajmując się Gabrielem. Chociaż czuła się dobrze w jego obecności i zdołała zapałać doń nawet sympatią, wiedziała, że raczej nie będzie w stanie go w pełni pokochać, ale mimo to upatrywała w ich związku szczęśliwej przyszłości. Podświadomie porównywała obu mężczyzn do siebie, zawsze doszukując się w swoim narzeczonym wad – nawet, jeśli były tylko wyssanymi z palca pomysłami. W międzyczasie dalej świeciła przykładem idealnej córki, szczególnie na salonowych spotkaniach, znajdując ukojenie rozdartego serca we florystyce. Znajomość roślin, kwiatów i odrobina smaku pozwalała wytwarzać młodej lady piękne wiązanki, którymi obdarowywała gospodarzy spotkań. Po roku, a dokładniej tydzień przed ślubem los zakpił z niej ponownie, pozwalając nagłemu atakowi choroby zabrać narzeczonego na drugi, lepszy świat. Od tamtej pory przestała myśleć o kimkolwiek, zatracając się w swoim świecie i zajęciach, stwarzając pozory, że wszystko jest w porządku, dokładnie tak, jak robiła to przez całe życie i tylko wprawny obserwator był w stanie dostrzec w jej oczach ból, z którym się zmaga. Ilość przykrych doświadczeń pozwoliła Aurelii zbliżyć się do swojego rodzeństwa, szczególnie do Adriena i jego córki, prosząc brata o nauki anatomii i magii leczniczej, a Inary - o podszkolenie w tworzeniu prostych eliksirów. Tym samym złapała podstawową wiedzę w dwóch nowych dziedzinach oraz w jednej, nieco zapomnianej po ukończeniu szkoły. Wierzyła, dość naiwnie, że następnym razem będzie mogła uchronić bliską jej sercu osobę, próbując wyprzeć z siebie myśl, że być może jest chodzącym pechem. Ilość doświadczeń doprowadziła również do tego, że potencjalnych kandydatów na męża w ostatnim czasie celowo odstraszała uporem, kaprysami i okropnym zachowaniem, pokazując się z najgorszej strony, ale świadomość tego, że rodzice powoli tracą cierpliwość utwierdza ją w przekonaniu, iż niedługo jej wolność się skończy.
Statystyki i biegłości | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 0 | Brak |
Zaklęcia i uroki: | 16 | Brak |
Czarna magia: | 0 | Brak |
Magia lecznicza: | 5 | +3 (różdżka) |
Transmutacja: | 5 | +1 (różdżka) |
Eliksiry: | 5 | +1 (różdżka) |
Sprawność: | 4 | Brak |
Zwinność: | 10 | Brak |
Język | Wartość | Wydane punkty |
Język ojczysty: angielski | II | 0 |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty |
ONMS | III | 25 |
Zielarstwo | II | 10 |
Historia magii | I | 2 |
Astronomia | I | 2 |
Anatomia | I | 2 |
Retoryka | I | 2 |
Spostrzegawczość | I | 2 |
Kłamstwo | I | 2 |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty |
Szlachecka etykieta | I | 0 |
Szczęście | I | 5 |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty |
Brak | - | 0 |
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty |
Muzyka (fortepian) | I | ½ |
Muzyka (wiedza) | I | ½ |
Literatura (wiedza) | I | ½ |
Florystyka | I | ½ |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty |
Jeździectwo | II | 7 |
Taniec balowy | II | 7 |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty |
Brak | - | 0 |
Reszta: 5 |
Różdżka, sowa
[bylobrzydkobedzieladnie]
Don't underrate it.
Witamy wśród Morsów
[17.05.18] Wsiąkiewka (maj/czerwiec): +1PB
[13.10.18] Wsiąkiewka (lipiec/sierpień): +2PB
[17.05.18] Wsiąkiewka (maj/czerwiec): +30 PD, +1PB
[21.05.18] Wykonywanie zawodu (majoczerwiec) +50PD
[17.06.18] Zdobyto podczas Festiwalu Lata: włos z grzywy jednorożca
[18.09.18] Zdobycie osiągnięcia (Na głowie kwietny ma wianek), +30 PD
[13.10.18] Wsiąkiewka (lipiec/sierpień): +90PD, +2PB
[05.01.18] Zdobycie osiągnięcia Weteran, +100 PD