Wydarzenia


Ekipa forum
Alejki w ogrodzie
AutorWiadomość
Alejki w ogrodzie [odnośnik]05.02.18 16:56
First topic message reminder :

Alejki w ogrodzie

Pełne pięknych rzeźb i roślinności, łączące najbardziej reprezentacyjne punkty ogrodu. Przechadzając się nimi można trafić do oranżerii, fontanny, kamiennego pola do szachów o średniej wielkości... jeśli nie jesteś pewien, gdzie iść, zapytaj rzeźbę. Są bardzo kulturalne i serdeczne, ożywają, jeśli tylko uprzejmie je o to poprosisz. Mimo wszystko droga jest dosyć prosta, Ollivanderowie nie mają tu zawiłych labiryntów. Jeśli się zmęczysz, na pewno odnajdziesz urokliwą ławeczkę - mają tendencję do wyrastania spod ziemi - dosłownie. Kwiaty oplatają je estetycznie, jeśli pogoda jest sprzyjająca.


[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 01.11.18 18:09, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Alejki w ogrodzie - Page 6 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Alejki w ogrodzie [odnośnik]01.12.18 16:32
Ok, jako że walecznych morsów zostało maleńko, trzeba troszkę zmienić zasady, mam nadzieję, że to zrozumiecie <3 Przy takiej ilości graczy przeganianie postaci od wybranej (jeśli użytkownik jest przekonany że jest ona właściwą) rzeźby mijałoby się z celem, rezygnuję więc z zakazu dwukrotnego podchodzenia do jednej rzeźby przez tę samą postać.
Charlene będzie mogła próbować dalej.
Jeśli chodzi o męską część zawodów - zabronienie Benowi powrotu w to samo miejsce byłoby niesprawiedliwe, jednak Josephowi udało się wreszcie zapanować nad niuchaczem (gratulacje!) i (o ile zechce ruszyć do kobiety z dzieckiem i jeśli Ben przy niej zostanie) żeby uniknąć "okupowania" rzeźby, do jednego posągu mogą podejść jednocześnie dwie postaci.

O ile wcześniej zostawiłam to zasadzie "kto pierwszy ten lepszy", tak teraz sądzę że bardziej uczciwe będzie wyłonienie ewentualnego zwycięzcy przez po prostu wyższą kostkę z uwzględnieniem plusów i minusów biegnących z posiadania biegłości lub jej braku.

Przepraszam Was za zamieszanie teraz i w trakcie - troszkę się zagubiłam we własnym roztrzepaniu no i nie przewidziałam że zniknie połowa grających, przez co wcześniejsze zasady na finiszu trochę tracą sens.





Matka słuchając muzyki Benjamina uśmiechnęła się łagodnie, może odrobinkę pobłażliwie, choć było w niej zdecydowanie wiele życzliwości. Berbeć z kolei otworzył szeroko oczka i wlepił je w wielkiego brodacza. Na chwilkę zamilkł, wyciągając rączki w jego stronę najwidoczniej zainteresowany dziwnymi odgłosami jakie ten zaczął wydawać przy pomocy swojej "zabawki". Zdecydowanie się jednak nie uspokoił, może bardziej wyglądał na rozbawionego czy zainteresowanego.
- Hmm... jakiś efekt osiągnąłeś, jednak przyznaję że nie jestem w pełni przekonana. - przyznała wprost, znów obdarzając Benjamina życzliwym, ciepłym uśmiechem i delikatnie bujając malca w rękach. - Ale jeśli chcesz, możesz spróbować jeszcze raz. - dodała zaraz.




W tym czasie Joseph wykonał zadanie wydane mu przez małą dziewczynkę. Ta uśmiechnęła się wesoło, przytykając rączki do buzi i skakała chwilkę radośnie ale nie sięgała dłońmi do ładnego owada nie chcąc go zmiażdżyć. W końcu pozwoliła Wrightowi wypuścić motylka.
- Po muszkę, pan musi iść o tam bardziej!
Poleciła mu zaraz, palec prawej rączki wyciągając w kierunku północnym. Najwidoczniej nikt jej jeszcze nie nauczył, że nie wypada pokazywać palcem.
Szczur nie potrzebował większej zachęty, znów zaczął szaleć i wyrwał do przodu, być może w konkretnym celu, być może po prostu w celu szarży i boju z sobie tylko znanym przeciwnikiem.




Charlene mimo dużych ambicji i chęci sprostania wymaganiom dalekiego wuja, nie zdołała złapać znicza. Jej dłoń zaledwie o centymetr minęła znicz, palce musnęły skrzydełko, co zachwiało jego ruch, jednak niestety nic ponadto. Bowman Wright nie wydawał się jednak szczególnie zdziwiony czy niezadowolony, najwidoczniej pozostawał dość otwarty dla osób o innych talentach niż jego własny. Nadal także szczerzył zęby w uśmiechu.
- Noo, niestety. Ale wiesz, jeśli zechceesz, możesz spróbować jeszcze raz. Zapewniam, że warto.
Dodał zaraz, być może chcąc nagrodzić upór Charlene która wciąż starała się wykonywać zadania rzeźb.




| W tej kolejce się tylko przemieszczamy, postaci które chcą pozostać na polu na jakim się znajdują nie muszą pisać posta - brak posta to informacja o braku ruchu.
| Jeśli zostajecie tam, gdzie jesteście czas na wykonywanie zadań będzie w następnej kolejce.
| Macie czas do jutra do 14.00, jeśli ktoś kto będzie chciał napisać posta nie zdąży do tego czasu, proszę o informację na gg lub pw na Bertiego Botta - zaczekam. Mój post powinien pojawić się niedługo po czternastej, jeśli nie będzie żadnych zakłóceń <3


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Alejki w ogrodzie - Page 6 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Alejki w ogrodzie [odnośnik]01.12.18 23:48
Ładnie mu poszło. Upolował motyla bez najmniejszego problemu i co więcej: nie zrobił mu przy tym krzywdy. Złapał go w dwie dłonie zamykając go w nich jak w klatce, po czym z lekkim uśmiechem zwycięzcy kucnął ponownie, skinieniem głowy zachęcając posąg dziewczynki, by się zbliżył.
- Tak jak sobie panienka zażyczyła - oświadczył poważnym tonem (jak na rycerza przystało), ale jednak nadal z uśmiechem i oczami błyszczącymi rozbawieniem. Jej entuzjazm i radość utwierdziły go w przekonaniu, że dobrze zrobił złapawszy kolorowego owada.
Kiedy motyl przestał trzepotać mu w dłoniach najwyraźniej uspokojony, że nikt nie chce mu zrobić krzywdy, Joe powoli i ostrożnie rozchylił palce, a później całą dłoń tak, by rzeźba dziewczynki mogła oglądnąć owada. Sam zresztą też przyglądnął mu się z ciekawością. Proszę bardzo jakie ładne zwierzę. I niemagiczne. Same plusy.
Kiedy dostał przyzwolenie uniósł lekko dłoń, a motyl wzbił się ponownie w powietrze dołączając do pozostałych. Joseph zaś podniósł się z kucek.
- Tak zrobię, dziękuję - powiedział jeszcze na radę rzeźby i już miał ruszyć w tamtym kierunku, kiedy Szczur ponownie się ożywił i wyskoczył z jego kieszeni. Znów ciągnął Wrighta w krzaki, ale w zasadzie w tą stronę, którą doradziła dziewczynka... więc westchnął cicho i jeszcze raz postanowił zaufać niuchaczowi. I chyba nawet się to opłaciło, bo Szczur tym razem wcale nie zamierzał sobie znaleźć ustronnego miejsca do czyszczenia futerka, co to, to nie! Ciągnął wprost do jednej z rzeźb - rzeźby kobiety z dzieckiem na rękach. Rzeźby, przy której stał...
- Ben - Joe był tak zaskoczony, że spotkali się przy jednym posągu, że zapomniał zupełnie o niesfornym niuchaczu i nie opanował go w porę - Szczur zupełnie bezczelnie wskoczył na rzeźbę najwyraźniej chcąc coś zwinąć (albo po prostu był niespełna rozumu).
- Szczur, uspokój się - syknął czym prędzej ściągając stworzenie z kamiennej kobiety. - Bardzo za niego przepraszam - zwrócił się już do niej. - Zdaje się, że tym razem dobrze trafiłem - dodał zerkając to na rzeźbę to na brata i tylko uśmiechał się coraz szerzej i tylko odrobinę chytrze. Jakoś nie zauważył, żeby Ben miał w rękach muchę Pana Młodego. Zamiast niej wciąż trzymał harmonijkę.
- I chyba nawet znam tą piosenkę - powiedział jeszcze już całkiem rozbawiony zaistniałą sytuacją.
Oczywiście, że znał tą piosenkę. Nie dość, że mu ją śpiewano, to pamiętał bardzo dobrze, że sam Ben mu ją też wygrywał na harmonijce nie raz i nie dwa, kiedy sam był szczylem. Tak jak robił to przed chwilą.

A4


Beat back those Bludgers, boys,
and chuck that Quaffle here
No team can ever best the best of Puddlemere!


Joseph Wright
Joseph Wright
Zawód : Bezrobotny
Wiek : 28 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
What if I'm far from home?
Oh, brother I will hear you call.
What if I lose it all?
Oh, sister I will help you out!
Oh, if the sky comes falling down, for you, there’s nothing in this world I wouldn’t do.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zjednoczeni z Puddlemere
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5364-joseph-e-wright https://www.morsmordre.net/t5428-do-joe#123175 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f108-piddletrenthide-79-kamienny-domek https://www.morsmordre.net/t5462-skrytka-bankowa-nr-1335#124469 https://www.morsmordre.net/t5441-joe-wright
Re: Alejki w ogrodzie [odnośnik]02.12.18 16:52
Kobieta gotowa była już wysłuchać kolejnej próby Benjamina, kiedy okazało się że kolejna osoba zmierza w ich stronę. W pierwszej chwili nawet i na Josepha spojrzała z łagodnym uśmiechem, zaraz jednak zaatakowana przez Szczura cofnęła się o kilka kroków, przytrzymując swoje marmurowe dziecko wyżej.
- Proszę nad nim trochę panuje! - odezwała się niezadowolona i zaczekała aż Joseph złapie swojego niuchacza i odciągnie go na bezpieczną odległość od niej i jej pociechy. Spojrzała na swoją marmurową suknię, westchnęła i znów zwróciła się ku obu braciom. - No dobrze. Myślę, że w zaistniałej sytuacji, wraz z Juliusem możemy oczekiwać konkurencji. Zobaczymy, komu pójdzie lepiej odegranie lub zaśpiewanie kołysanki. - stwierdziła, znów zwracając wzrok ku swojemu dziecku.


Wygrywa wyższa kostka, dopuszcza się korzystanie z biegłości śpiew lub gra na instrumencie, pod warunkiem że postać ten instrument ma lub jest w stanie go szybko zorganizować. Joseph ma -10 za zachowanie niuchacza. W wypadku śpiewu autorska piosenka może zostać nagrodzona bonusem +15. Wliczają się plusy oraz minusy za posiadanie biegłości lub jej brak. Benjamin może wykorzystać swój poprzedni rzut i nie grać w tej kolejce, wliczając bonus wyrzucił 25, może jednak wykonać jeszcze jedną próbę (korzystając z dowolnej biegłości), liczyć się będzie druga kostka.


- Dalej, dalej, trzymam kciuki! - Bowman Wright najwidoczniej był całkiem podekscytowany całą ta konkurencją i chętnie obserwował starania wszystkich dookoła. Wyglądał także w kierunku dwóch mężczyzn z którymi również był spokrewniony, to jednak dyskretnie i nie za często, główna część jego uwagi zdecydowanie należała do Charlene. Kibicował jej, jednak na pewno nie ułatwiał zadania - po sportowemu!


ST powodzenia to nadal 40, wlicza się podwojona sprawność.


| Macie czas do 03.12. włącznie <3


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Alejki w ogrodzie - Page 6 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Alejki w ogrodzie [odnośnik]02.12.18 17:26
Coś poszło nie tak, jakiś element harmonijki zgrzytnął szpetnie i z ustnika instrumentu wydobył się niezbyt przyjemny dla ucha skrzek. Benjamin skrzywił się, co tylko wzmocniło fałszywą nutę gamy; skoczna piosenka, przypominająca mu dziecięce lata, urwała się a dziecko znów nie wyglądało na uspokojone. Tak samo jego dobrotliwa mamusia, poprawiająca trzymanego w ramionach brzdąca. Zanim jednak zdążyłby przeprosić za to muzyczne faux pas, przyprawiające wszystkich w otoczeniu o krótki ból głowy, rzeźba została zaatakowana w zupełnie nowy sposób. Coś zaszurało, coś zapiszczało, coś zaskrobało pazurkami o postument - niesforny niuchacz zaczął wchodzić na niewinną kobietę, szybko jednak ściągnięty szarpnięciem smyczy i pełnym oburzenia rozkazem. Dziwnie znajomym, zwłaszcza w połączeniu z bezpośrednim zwrotem do adresata. Ben zerknął w bok, napotykając spojrzenie swego rodzonego brata.
- Joseph, co ty robisz z tym zwierzakiem - odparł od razu, zezując na szalejącego wokół brata niuchacza, niewychowanego, nieokiełznanego i proszącego się o kłopoty. W porównaniu z Szczurem Nozdrzec wydawał się oazą spokoju i cierpliwości; przebierał niewielkimi łapkami tuż obok Wrighta, łakomie zerkając na posąg kobiety. Nie wspinał się jednak na nią, posłusznie czekając aż Ben wyda ku temu odpowiedni rozkaz. - Nie potrafisz nad nim zapanować? Nic dziwnego, to w ogóle nie jest szczur, to niuchacz - upomniał młodszego brata, niezwykle przejęty tą pomyłką w nazewnictwie: on sam czuł się urażony, gdy ktoś nazywał go półolbrzymem, rozumiał więc niegrzeczne zachowanie niuchacza Josepha. Westchnął ciężko, ale mimo tego poklepał młodszego Wrighta po plecach, dodając mu animuszu. - Niech wygra najlepszy! - zdecydował, ponownie unosząc harmonijkę do ust, by jeszcze raz, tym razem precyzyjniej i z większym skupieniem wygrać na niej odpowiednią melodię. Miał nadzieję, że ścigający z Zjednoczonych dołączy do tego dwuosobowego występu z częścią wokalną oraz że wujek Bowman Wright obróci się na swym cokole tak, by móc zobaczyć ten fenomenalny spektakl na dwa głosy. A właściwie na jeden głos i jedną melodyjkę, wygrywaną żwawo na harmonijce. Wkładał w muzykę swe całe, pijackie serce, przekrzywiając głowę i przytupując sobie nogą.

| gram na harmonijce, +10


Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Alejki w ogrodzie - Page 6 Frank-castle-punisher
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t656-benjamin-wright https://www.morsmordre.net/t683-smok#2087 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f203-kornwalia-sennen https://www.morsmordre.net/t4339-skrytka-bankowa-nr-178#92647 https://www.morsmordre.net/t1416-jaimie-wright
Re: Alejki w ogrodzie [odnośnik]02.12.18 17:26
The member 'Benjamin Wright' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 38
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Alejki w ogrodzie - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Alejki w ogrodzie [odnośnik]02.12.18 23:31
Mimo szczerych chęci Charlie, wykonanie zadania okazało się wcale nie tak proste. Prawdopodobnie zabrakło jej niewiele, znicz w ostatniej chwili odskoczył. Jedynie musnęła palcami skrzydełko, ale nie zdołała zacisnąć palców na piłeczce. W ludzkiej postaci nie miała aż tak dużej zręczności jak w kociej – choć jako kot z pewnością nie złapałaby znicza. Może i dobrze zrobiła, że nie przyznała się posągowi dalekiego wuja do łączącego ją pokrewieństwa z Wrightami, bo to mogłoby oznaczać jeszcze większą presję.
Zdawała sobie sprawę, że teoretycznie to trudne nie było, wiele dzieciaków w Hogwarcie by sobie z tym poradziło, a Ben i Joseph mogliby złapać tego znicza i z zamkniętymi oczami. Kątem oka zerknęła na to, jak poczynali sobie jej krewniacy, ale byli pochłonięci wykonywaniem własnych zadań. Czyżby aż tak spieszyło im się do znalezienia muchy i rychłego ożenku? Nie spodziewałaby się tego, znając niefrasobliwe podejście do życia obu Wrightów, którzy wciąż uparcie trzymali się kawalerskiego stanu. Młodszy z nich robił karierę w świecie quidditcha, starszy zmienił swe życiowe priorytety i został gwardzistą w Zakonie Feniksa, poświęcając się idei. Ciekawe, czy Joseph o tym wiedział, czy żył w nieświadomości tego, dlaczego Ben często wracał pokiereszowany? Ona sama przez kilka dłużących się tygodni ukrywała przed siostrą przynależność do Zakonu, ale pewnego dnia odetchnęła z ulgą, gdy ktoś, kto mógł to zrobić, wprowadził Verę i nie musiała już jej okłamywać. Nie lubiła być nieszczera, zwłaszcza z bliskimi.
Szybko jednak porzuciła zastanawianie się nad prywatnymi sprawkami krewniaków, posąg Bowmana Wrighta dał jej drugą szansę na próbę schwytania znicza. Czyżby to właśnie on skrywał w zanadrzu welon? Tego nie mogła być pewna, ale może wskazówka poprzedniego posągu była prawdziwa. Zabawa jeszcze się nie kończyła, miała szansę, by znów spróbować.
- Spróbuję. Może teraz się uda – zapewniła.
W końcu musiało wyjść. Skupiła swoją uwagę na zniczu, próbując znów wybadać moment, kiedy piłeczka obniży lot. Po raz drugi podskoczyła, wyciągając w górę rękę wiodącą i próbując zacisnąć palce na piłeczce. Może tym razem jej się uda? Byłoby jej trochę wstyd, gdyby się nie udało, była przecież w połowie Wrightem, nawet jeśli jej życiowe pasje były niezbyt wrightowskie.

| próbuję złapać znicza!




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Re: Alejki w ogrodzie [odnośnik]02.12.18 23:31
The member 'Charlene Leighton' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 66
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Alejki w ogrodzie - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Alejki w ogrodzie [odnośnik]03.12.18 12:35
- Ten niuchacz jest zepsuty, tak? - mruknął do brata, coby go o tym doniosłym fakcie uświadomić. Szczur był zepsutym niuchaczem i nie działał jak trzeba, a teraz już mu całkiem odbiło skoro zamiast na Joey'a bezczelnie zaczął się rzucać na posągi matek z dziećmi. Ale spokojnie, teraz już wszystko było pod kontrolą i Joe panował nad zwierzakiem.
- Wiem, że to nie szczur, po prostu tak ma na imię. I mu pasuje - dodał lekko obruszonym tonem, że posądzono go o AŻ TAKĄ niewiedzę z zakresu opieki nad magicznymi stworzeniami. Owszem, nie był ekspertem, ale jeszcze szczura i niuchacza potrafił odróżnić (między innymi dlatego, że szczur by się na niego nie rzucał).
Ale mniejsza już o to, bo właśnie nadeszła chwila, kiedy to znów mogli ze sobą rywalizować! I to jeszcze jak! W usypianiu dziecka. Już widział oczami wyobraźni minę mamy jak jej o tym powie.
Benjamin ponownie zabrał się za wygrywanie na harmonijce znanej im melodii, ale Joe postanowił zmienić słowa piosenki, bo... czemu nie? Miał tylko nadzieję, że niemowlę nie zareaguje na kołysankę tak samo jak przed chwilą kot Melchior - i nie wyskoczy z objęć matki, żeby poraczkować, gdzie raki zimują.
- Usypiają już ogrody
Otulone szumem wody.
Śpią już kwiaty i powoje
I ty zamknij oczy swoje.

Kiedy uśniesz w rękach mamy,
Przybędą rycerze i piękne damy.
Księżyc stanie ci na straży,
Coś pięknego się wydarzy.

Bo w ramionach swojej matki
Ujrzysz we śnie wielkie statki.
Będziesz dzielnym marynarzem,
Podryfujesz do swych marzeń.

Wzbijesz się hen w przestworza,
Błękitem podobnym tylko do morza
I na najwspanialszej miotle, wierz,
Wygrasz swój największy mecz.

Żeby tak się jednak stało,
Zwykła magia to za mało -
Daj się ukołysać mamie,
Wtedy się to wszystko stanie.


Starał się jak mógł, ale czy maluch przy tym uśnie? Tego już nie mógł być pewny. Przynajmniej Szczur się uspokoił zwinięty w kłębek między Josephem a Benjaminem.

brak biegłości śpiewania -50
niegrzeczny niuchacz -10
autorska piosenka +15


Beat back those Bludgers, boys,
and chuck that Quaffle here
No team can ever best the best of Puddlemere!


Joseph Wright
Joseph Wright
Zawód : Bezrobotny
Wiek : 28 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
What if I'm far from home?
Oh, brother I will hear you call.
What if I lose it all?
Oh, sister I will help you out!
Oh, if the sky comes falling down, for you, there’s nothing in this world I wouldn’t do.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zjednoczeni z Puddlemere
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5364-joseph-e-wright https://www.morsmordre.net/t5428-do-joe#123175 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f108-piddletrenthide-79-kamienny-domek https://www.morsmordre.net/t5462-skrytka-bankowa-nr-1335#124469 https://www.morsmordre.net/t5441-joe-wright
Re: Alejki w ogrodzie [odnośnik]03.12.18 12:35
The member 'Joseph Wright' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 87
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Alejki w ogrodzie - Page 6 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Alejki w ogrodzie [odnośnik]04.12.18 0:28
Rzeźba nie gniewała się długo o zachowanie Szczura oraz zareagowała na przekomarzanie Wrightów, zerkała na swoje dziecko i kołysała je lekko. Mały Julius z kolei obserwował ich swoimi dużymi, dziecięcymi, ciekawymi świata oczami i wyciągał rączki. Zaraz dookoła dało się słyszeć wygrywaną melodię do której zaczął śpiewać Joseph i... i wyglądało na to że i matka i dziecko tym razem są bardzo zadowoleni. Malec troszkę gaworzył próbując się wbić w rytm i troszkę się zaśmiał, zaczął uśmiechać i ciągle wyciągał ku harmonijce rączki.
Kobieta za to niewątpliwie zaklaskałaby w ręce, gdyby nie trzymała w nich swojego dziecka.
- Mmmm, muszę przyznać, że obaj się świetnie popisaliście i Julius chyba się ze mną zgadza. Prawda? - spojrzała na wesołego malca. - Na prawdę trudno zdecydować szczególnie że piosenka była przecudna. - zaznaczyła jeszcze, oczywiście nie wiedząc o tym że słowa zostały wymyślone na poczekaniu, rzeźba nie bardzo zna się na nowych piosenkach, tak czy inaczej ta ewidentnie ją oczarowała. - Jednak muszę przyznać, że chyba harmonijka urzekła mnie mocniej. Serdecznie gratuluję.
Przyznała w końcu, a z miejsca w swej marmurowej sukni do którego mogłaby przytwierdzić różdżkę wyjęła muszkę pana młodego i podała ją Benjaminowi.
- Niech będzie dobrą wróżbą.
Oznajmiła. Rozległy się rzecz jasna brawa obserwatorów, choć niewątpliwie najgłośniej dało się słyszeć uderzanie marmuru o marmur - oto Bowman Wright w wersji człowiek z marmuru oklaskiwał zwycięstwo krewniaka.

Wright odwrócił wzrok od Charlene tylko na chwilkę, musiał oklaskać w końcu swojego dalekiego kuzyna. Zabawa jednak się nie skończyła, a on chciał znać zakończenie, chciał zobaczyć czy młodej dziewczynie uda się wykonać zadanie. Była dość niepozorna, jednak zadanie było dostosowane na tyle by i taka osóbka miała na to szansę. A on cóż - po prostu dobrze się bawił.
W tym momencie Charlene wyskoczyła i zacisnęła dłoń na chłodnym, kamiennym zniczu który podobnie jak prawdziwy, po chwili zwinął swoje skrzydełka.
- Brawo! - Bowman znów zaczął klaskać, podobnie jak wszyscy obserwatorzy którzy zebrali się by obserwować starania śmiałków. Oni z wygodniejszych do obserwowania miejsc zapewne wcześniej dostrzegli, że Wright sięgnął po ukryty za sobą biały welon. - Gratuluję, młoda damo, gratuluję serdecznie!
Powiedział z entuzjazmem, podając przedmiot pannie Leighton, przestając jednak klaskać - najwidoczniej połapał się, że dla niektórych ten dźwięk nie jest najprzyjemniejszy.
- Wspaniale sobie poradziłaś.
Pochwalił jeszcze. Uczestnicy mogli zejść z pola, a zwycięzców rzecz jasna witano oklaskami.


- Gratuluję zwycięzcom. - Julia wyszła przed nich z łagodnym uśmiechem, oboje delikatnie uścisnęła. - I oczywiście zapraszam na parkiet.
Zachęciła także zgodnie z tradycją zachęcając parę, która złapała atrybuty ślubne do tańca.





Tak więc event się kończy, serdecznie gratuluję zwycięzcom i dziękuję za grę, wszyscy radziliście sobie z niuchaczami z niebywałym urokiem i mam nadzieję że dobrze się przy tym bawiliście <3

W tym miejscu można już pisać swobodne fabuły, gdyby ktoś miał ochotę na spacer lub pogawędkę z wyrzeźbionymi sławami.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Alejki w ogrodzie - Page 6 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Alejki w ogrodzie [odnośnik]05.12.18 10:15
Joe zakończył kołysankę i zamilkł spoglądając wyczekująco to na kamienne dziecko, to na jego mamę. Wyszło dobrze, tak mu się wydawało przynajmniej - nie było płaczu, złości i prób ucieczki w wykonaniu malca, a to już sukces sam w sobie.
Chwilę później zaś werdykt został wydany, a nagroda - mucha Pana Młodego - wręczona zwycięzcy.
Joseph, mimo, że starał się jak mógł i dał z siebie wszystko, wcale nie czuł żalu, że to nie on nim został. Doskonała zabawa rekompensowała wszystko. Zresztą... w końcu to jego brat, nie? I obaj dali czadu!
- Przegrać ze starszym bratem to nie wstyd - podsumował wesoło (i jakże dojrzale jak na niego, który od najmłodszych lat starał się być we wszystkim lepszy) i solidnie klepnął Bena po plecach. Cieszył się, a jakże. Tym bardziej, że mimo kapryśnego niuchacza udało mu się dotrzeć aż tutaj, można powiedzieć: że do finału, a cała zabawa była przednia bez dwóch zdań.
- No, Benji, gdybyś jeszcze miał jakieś wątpliwości, to teraz chyba wiesz, który z nas jako pierwszy ma zmienić swój kawalerski stan - dodał szczerząc się radośnie do brata. - Do tego momentu sam się wstrzymam z żeniaczką - zakomunikował tak na wszelki wypadek. Niech Wielki Ben ma to na uwadze jak następnym razem będzie marudził, że chciałby bratanka albo bratanicę. Jest starszy i ma pierwszeństwo, ot co.
W międzyczasie Joe usłyszał donośne brawa ze strony rzeźby ich wuja i sam zaśmiał się ponownie do niego machając, by zaraz samemu dołączyć się do braw, kiedy Charlie zdobyła welon Panny Młodej. No i jak pięknie się wszystko układało? Zaraz... czy nie tak samo było na weselu u Bartiusów? Joe nie był pewien, choć coś mu się tłukło po głowie na ten temat. Wtedy był bardziej pijany niż dzisiaj, więc w sumie nic dziwnego, że nie pamiętał tego za dobrze... ale dzisiejszy dzień - oj tak, zapamięta na długo.
- Świetnie! Szykuje się dużo ślubów i wesel w rodzinie - aż zatarł radośnie ręce spoglądając to na brata, to na kuzynkę.


Beat back those Bludgers, boys,
and chuck that Quaffle here
No team can ever best the best of Puddlemere!


Joseph Wright
Joseph Wright
Zawód : Bezrobotny
Wiek : 28 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
What if I'm far from home?
Oh, brother I will hear you call.
What if I lose it all?
Oh, sister I will help you out!
Oh, if the sky comes falling down, for you, there’s nothing in this world I wouldn’t do.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Zjednoczeni z Puddlemere
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5364-joseph-e-wright https://www.morsmordre.net/t5428-do-joe#123175 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f108-piddletrenthide-79-kamienny-domek https://www.morsmordre.net/t5462-skrytka-bankowa-nr-1335#124469 https://www.morsmordre.net/t5441-joe-wright
Re: Alejki w ogrodzie [odnośnik]05.12.18 17:28
Akompaniowanie młodszemu bratu, posługującemu się dziwnymi dźwiękami, bliższymi tym wydawanym przez magiczne stworzenia, dało Benjaminowi wiele radości. Tupał przy tym nóżką i próbował się nie uśmiechać - napięte usta zniweczyłyby całe muzyczne skupienie. Słucha słów brata, zastanawiając się, czy ten wymyśla je na poczekaniu, czy też po prostu nie pamięta lat dziecięcych, gdy najbliżsi kuzyni przygrywali sobie wzajemnie, śpiewając tym głośniej, im więcej ognistej whisky wypili. Właściwie nie było to istotne, ważne, że wszyscy zainteresowani doskonale się bawili. Joseph piejąc niczym magiczny kogut o poranku, Wright harmonizując nieposłuszne nuty a maleńki Julius - wymachując piąstkami, wyraźnie ucieszony z takiej rozrywki. Uspokoił się, przestał wykrzywiać pulchne usteczka. Rzeźba matki także wydawała się ukontentowana.
- Klawo nam poszło - szepnął do Josepha jeszcze przed werdyktem; werdyktem, którego się naprawdę nie spodziewał. Zarechotał z uciechą, gdy kobieta to jemu przyznała palmę pierwszeństwa, jednocześnie darując mu elegancką muchę. Ben przyjął ją z ukłonem i dość nieporadnie, korzystając z pomocy brata, zawiązał ją wokół szyi. Kokarda ginęła w bujnej brodzie, ale odróżniała się od włosów kolorem, dlatego nikt nie mógł mieć wątpliwości co do personaliów zwycięzcy. - O włos, braciszku, o włos. Ożenisz się po prostu dzień później niż ja! - podsumował wesoło, zbyt pijany i podekscytowany nagłym zwycięstwem, by zawstydzać się z powodu perspektywy intensywniejszego przypominania mu o ożenku. Nie był ze szlacheckiej rodziny, ale i tak rodzina zerkała na niego z niecierpliwością, oczekując kolejnego pokolenia kędzierzawych, barczystych Wrightciątek, wychowujących się na szkockiej ziemi.
Chciał skoncentrować się teraz na dobrej zabawie a nie na okłamywaniu najbliższych; roześmiał się raz jeszcze i z niecierpliwością rozejrzał dookoła, licząc na to, że welon zdobyła jakaś krągła, odważna blondynka, która dotrzyma mu kroku w tańcu połamańcu a może - dla dobra całej rodziny i uspokojenia plotek - pozwoli sobie skraść soczystego całusa. Wtem ujrzał, że los uśmiechnął się do Charlene, jego bliskiej kuzynki. Mina mu odrobinę zrzedła, nici z chętnej do harców przykrywki, ale szybko kąciki ust uniosły się w górę. Ben poklepał Josepha po ramieniu, życząc mu doskonałej zabawy, po czym ruszył ku swej partnerce w wyjątkowym tańcu. Skłonił się przed nią dwornie, mocno już wstawiony. - Mam nadzieję, że żaden zadurzony w tobie kawaler nie spróbuje obić mi twarzy. I tak nie wyglądam najlepiej - palnął beztrosko, ujmując dłoń Leightonówny, by poprowadzić ją w tańcu. Nieporadnym, ale wesołym; nie dawał Charlie odpocząć, niezgrabnie prowadząc ją przez parkiet. Byli bliskimi krewnymi, nikt nie liczył więc na jakąś romantyczną sensację. - Dobrze się bawisz? - spytał, przekrzykując muzykę. Może i wzbudzali zainteresowanie nadętych szlachciców, spoglądających z mieszaniną zażenowania i ciekawości na dzikie pląsy dwumetrowego brodacza, ale Wright nic sobie z tego nie robił.


Make my messes matter, make this chaos count.
Benjamin Wright
Benjamin Wright
Zawód : eks-gwiazda quidditcha
Wiek : 34
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I wanna run against the world that's turning
I'd movе so fast that I'd outpace the dawn
OPCM : 37 +7
UROKI : 34
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 43
Genetyka : Czarodziej
Alejki w ogrodzie - Page 6 Frank-castle-punisher
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t656-benjamin-wright https://www.morsmordre.net/t683-smok#2087 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f203-kornwalia-sennen https://www.morsmordre.net/t4339-skrytka-bankowa-nr-178#92647 https://www.morsmordre.net/t1416-jaimie-wright
Re: Alejki w ogrodzie [odnośnik]05.12.18 19:38
Za drugim razem Charlie udało się schwytać znicza. Podskoczyła w dobrym momencie, a jej palce zacisnęły się na kamiennej replice złotego znicza. Najwyraźniej jednak jakieś geny Wrightów w sobie miała i nie skompromitowała się zupełnie. Piłeczka została złapana i złożyła skrzydełka zupełnie jak prawdziwy znicz.
Jak się okazało, to Bowman Wright faktycznie skrywał w zanadrzu welon.
- Dziękuję – powiedziała Charlie, rumieniąc się z przejęcia. Zdawała sobie sprawę, że nie tylko posąg dalekiego wuja ją teraz obserwował, a także inni goście weselni, którzy przyszli popatrzeć na zmagania kilku śmiałków. Nie spodziewała się, że to akurat ona odnajdzie welon. Ciekawe, czy rzeczywiście coś w tym było, i mogło to oznaczać, że kiedyś było jej pisane małżeństwo? Pytanie tylko, z kim? Na ten moment, jak jej się wydawało, w jej życiu nie było nikogo, z kim mogłaby spędzić resztę swoich dni, a i czasy nie sprzyjały zakładaniu rodziny.
Ku jej zaskoczeniu, muszkę zdobył Ben. Kątem oka widziała muzyczne zmagania kuzynów, i ostatecznie to starszy z nich zdobył ślubny atrybut. Charlie pomachała im. Po chwili podeszła do nich obojga Julia, gratulując im wygrania konkurencji, choć Charlie poczuła się jeszcze bardziej zakłopotana, kiedy okazało się, że wypadało im zatańczyć. Ostatecznie byli bliską rodziną, Charlie nigdy nie patrzyła na Bena inaczej niż jako na starszego kuzyna. W szlacheckich rodach podobne sytuacje pewnie nie budziłyby niczyjego zdziwienia, słyszała, że małżeństwa kuzynostwa są tam czymś normalnym i często spotykanym, ale nie było tak w świecie Leightonówny, podobnie jak nie było w nim aranżowanych małżeństw, presji ani bycia na świeczniku.
Ale uśmiechnęła się do niego, widząc że i on był nieco zdziwiony, pewnie także nie spodziewał się podobnego obrotu sprawy. I przecież, jak przystało na krewniaków, mogli ze sobą zatańczyć całkowicie niezobowiązująco i dla zabawy. Podała mu swoją rękę, pozwalając, by poprowadził ją na parkiet.
- Na ten moment jeszcze takowego nie ma, więc nie musisz się obawiać – zapewniła go; nie było nikogo, kto mógłby podnieść rękę na Bena za ten niewinny taniec z nią. Zresztą, niewielu miałoby szansę to zrobić, jej kuzyn nie tylko miał słuszną posturę, ale i siłę godną olbrzyma. Gdyby zechciał, zapewne mógłby z łatwością podnieść jedną ręką każdego podskakiwacza.
I jej taniec był dość nieporadny, bo tancerka była z niej żadna, aczkolwiek przez to, że to było już jej drugie wesele w ciągu paru miesięcy, zapewne jej umiejętności nieco się poprawiły i nie była na parkiecie aż taką pokraką jak kiedyś. Pewnie nie przypominało to zbytnio żadnego konkretnego tańca, ale najważniejsze, że oboje dobrze się bawili, choć z racji dużej różnicy wzrostu, Charlene musiała mocno wyciągać ramiona, by dorównać wysokiemu jak dąb Benowi. Ludzie pewnie szeptali, ale i tak była dla nich zupełnie obcą, anonimową twarzą. Nieznaną dziewczyną z ludu, która jakimś cudem zdobyła welon szlachcianki. Mogła przysiąc, że dostrzegała nieco zażenowane spojrzenia niektórych wysoko urodzonych, a może tylko jej się wydawało?
- Tak – przyznała. – Trochę dziwnie się czuję, nie spodziewałam się, że to będę ja... Ale najważniejsza jest dobra zabawa, prawda?
Ten taniec należał do nich, bez względu na to co niektórzy mogli myśleć i pomimo tego, że byli rodziną. A później, po wszystkim, zabawa trwała dalej.

| zt. x 2




Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Charlene Leighton
Charlene Leighton
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Chciałoby się uciec,
ale nie przed wszystkim się da.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5367-charlene-leighton https://www.morsmordre.net/t5375-listy-do-charlie https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t5388-skrytka-bankowa-nr-1338 https://www.morsmordre.net/t5387-charlene-leighton
Re: Alejki w ogrodzie [odnośnik]08.12.18 23:22
Wyraźnie się w tym wszystkim pogubiła. Podeszła do rzeźby przedstawiającej Merwyna Złośliwego, który zażądał od niej wymyślenia nowej inkantacji zaklęcia.
- Ale jakiego zaklęcia - zdziwiła się Maxine.
Spojrzała na mężczyznę wyraźnie skonfundowana, a potem na Złotko. Niuchcacz nie miał ochoty na tę zabawę. Zaczął się wyrywać i ciągnąć, chcąc uciec jak najdalej od Maxine. Próbowała przywołać zwierzę do porządku, ciągnąc za smycz i sycząc ze zniecierpliwieniem, ale niuchacz był głupszy niż podejrzewała. Naprawdę była beznadziejna, gdy chodziło o opiekę nad magicznymi stworzeniami. Pamiętała z lekcji w Hogwarcie, że nawet gumochłon pod jej opieką nie skończył za dobrze. Zdechł, bo przekarmiła go sałatą. Westchnęła ciężko, wracając spojrzeniem do rzeźby.
- Czemu tak na mnie patrzysz? Masz jakiś problem? - warknęła do Złośliwego. Przypomniała sobie, że już w latach szkolnych ta rzeźba wyjątkowo działała jej na nerwy.
Przez przeklętego niuchacza nie mogła się skupić. Inni dawno wykonali już swoje zadania i lawirowali pośród rzeźb, poszukując welonu i muszki, a ona stała i stała przy jednej... Myślała intensywnie nad inkantacją, ale nie potrafiła wymyślić nic. Absolutna pustka.
A potem Złotko zaczęła wyć tak, jakby obdzierała ją ze skóry. Opętańczo, głośno, zwracając na siebie uwagę gości obserwujących całą zabawę. Miała wrażenie, że ją za to winią. Czerwona jak burak zeszła z pola na bok i zwróciła niuchacza służbie rodu Ollivander musiała zrezygnować z zabawy, nim panna młoda oskarży ją o znęcanie się nad zwierzętami.
Obserwowała innych z boku; cóż, nie potrzebowała odnaleźć tego welonu. Nie zamierzała przecież wyjść za mąż, ot co. Mężczyźni byli zwyczajnie beznadziejni. W końcu oczepiny dobiegły końca. Starszy z Wrightów odnalazł muszkę, a welon otrzymała panna Leighton, którą także widywała na spotkaniach Zakonu Feniksa.
Westchnęła ciężko i skierowała swoje kroki na parkiet, z wysoko uniesioną brodą; nie znosiła przegrywać, naprawdę. Maxine miała duszę sportowca, a we krwi ciągotę do rywalizacji. Wszelkie konkurencje zazwyczaj traktowała bardzo poważnie. Cóż, to najwyraźniej nie był jej dzień. Miała nadzieję, że tańce poprawią jej humor - ale trochę się pomyliła.
Cóż, na ślubie szlachty nie grali rock'n'rolla, a ona nie znała kroków tańca balowego. Pozostało jej więc delektowanie się drogim alkoholem - chociaż tyle.

| zt



That girl with pearls in her hair
is she real or just made of air?

Maxine Desmond
Maxine Desmond
Zawód : Szukająca Harpii z Holyhead
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna

she's mad, but she's magic
there's no lie
in her fire

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
mad max
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5560-maxine-desmond https://www.morsmordre.net/t5599-leopoldina#130569 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-swansea-st-helen-avenue-7 https://www.morsmordre.net/t5601-skrytka-bankowa-nr-1376#130573 https://www.morsmordre.net/t5600-maxine-desmond#130571
Re: Alejki w ogrodzie [odnośnik]10.02.19 20:07
Spojrzała w lusterko trzymane przez jakąś rzeźbę i na prawdę nie mogła się nadziwić że blond kok jaki ma na głowie trzyma się tak perfekcyjnie. Wszystko dzisiaj było dziwne, ale tak przyjemnie dziwne, dziwnością niesamowitą i wyjątkową, bajkową. Była tu w końcu ze swoją miłością, pierwszą osobą w życiu która poruszyła jej serce i mogła marzyć, że tak już będzie nawet jeśli były to marzenia głupie.
- Pięknie panienka wygląda, ja jednak troszkę poprawiłabym tę kokardkę. - odezwała się rzeźba przedstawiająca młodą kobietę w eleganckim stroju. Kobieta przypatrywała jej się może troszkę krytycznie, ale z uśmiechem i jakąś taką uprzejmością, wzbudzała zaufanie, więc Charlotte radosna, i oczarowana tym miejscem i samymi ożywionymi rzeźbami podeszła trochę blizej, zerkając na niewielką kokardkę przy cienkim pasku materiału w swojej, a raczej nieswojej talii.
Konkurs skończył się tu już z godzinę temu, powoli robiło się ciemno, to jednak tylko dodawało temu miejscu uroku, w świetle świec wszystko wydawało się jeszcze bardziej magiczne i romantyczne.
- Ta kokardka? - więcej ich nie miała, i tak prosiła Alexandra o to żeby jej suknia była jak najskromniejsza, nie chciała czuć się jak przebrana na święta choinka czy coś, raczej przywykła do swoich prostych strojów. Choć też trudno zaprzeczyć, że ta piękna suknia dodawała jej pewności siebie i dała wiele radości - wydawała jej się idealna, nie przestrojona, ale jednak pasująca tutaj. - I co z nią zrobić?
Zagadnęła, bo zdawało się, że rzeźba się zna.
- Przesuń ją troszkę bardziej ba bok, kochanie. - zaproponowała tamta, a kiedy Lotta w ciele Fabienne Selwyn spełniła jej propozycję, pokiwała głową z wyraźnym zadowoleniemm. - Od razu lepiej! Wspaniale. Mam nadzieję, że dobrze się dziś tutaj bawisz? Stoję w ogrodach Ollivanderów od czterdziestu lat, mogę chyba stwierdzić, że śluby to oni potrafią urządzać.
Dodała zaraz marmurowa kobieta z niekrytą dumą, co trochę Lottę rozbawiło.
- Kim pani właściwie jest? - spytała ciekawsko. - I tak, bawię się świetnie. - dodała nie próbując nawet ukryć, że wszystko tutaj ją oczarowało. I póki co szło tak zadziwiająco dobrze!


link do rzutu na anomalię: nic się nie dzieje


One day
the Grave-Digger had been approached by the stranger, who asked the way to town. He seemed strangely familiar, although they had never met.
Charlotte Moore
Charlotte Moore
Zawód : Pracownica sklepu ze zwierzętami
Wiek : 16
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Altruiści i idioci umierają młodo.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Charłak
Alejki w ogrodzie - Page 6 Tumblr_mkp6pdRTLW1qbxi45o8_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3142-charlotte-moore-budowa https://www.morsmordre.net/t3147-poe#51864 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f287-smiertelny-nokturn-13-12 https://www.morsmordre.net/t3187-charlotte-moore#53052

Strona 6 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Alejki w ogrodzie
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach