Sunčana strana ulice

14.02.18 22:33

Dzisiaj piję z Tobą, Tony

Lole, imaš li ikoga na svetu,
ili bi samnom na put mogla?
Hajde da menjamo planetu,
sutra dajem oglas.

Typowy Puchon. Zawsze tolerancyjny, uczynny i wrażliwy na cudzą krzywdę.

W Hogwarcie ciężko pracował na to, żeby dostać się do domowej drużyny Quidditcha. Później jednak, na 6-tym roku, ze względu na swoją matkę, postanowił zrezygnować z pozycji ścigającego i swoich marzeń o przynależeniu do Zjednoczonych z Puddlemere. Na tym samym roku zauroczył się w spetryfikowanej mugolaczce, choć starał się to (w miarę swoich możliwości) ukrywać.

Po tragicznym mezaliansie i szczęśliwie zakończonym dla niego procesie związanym z jej śmiercią (w którym został uniewinniony), zaczął zapijać smutki. W 1948r., za namową ojca, postanowił wyjechać w ośmioletnią podróż po wschodniej i południowej Europie. Miał poszukiwać inspiracji na nowe alkohole dla rodzinnego przedsiębiorstwa Macmillan's Firewhisky. W tym czasie kontaktował się listownie z ograniczoną liczbą osób, głównie z rodziną i niektórymi z przyjaciół. Do Anglii wrócił na początku czerwca 1956 r.

Pomiędzy jesienią 1948 r. a majem/czerwcem 1956 r. zdołał odwiedzić: Francję (przejazdem), Niemcy (wszystkie strefy okupacyjne; przejazdem), ZSRR (Rosję), Polskę, Czechosłowację, Rumunię (przejazdem), Bułgarię, Grecję, Albanię (przejazdem), Jugosławię [republiki: Macedonii, Serbii, Bośni i Hercegowiny, Czarnogóry, Chorwacji, Słowenii (przejazdem)].

Dnia 10 października postanowił otwarcie sprzeciwić się czarnoksiężnikom podczas zjazdu w Stonehenge i wsparł Anthony'ego Skamandera w rzucaniu zaklęcia Terremotio, mając nadzieję, że dzięki temu zakończy szaleństwo szlachty i lorda Voldemorta. Na nieszczęście trafiła go klątwa Cruciatusa. Zabił dwadzieścia osób (o czym pisał Prorok Codzienny i inne gazety). Od tego wydarzenia zupełnie zmienił swoje myślenie. Postanowił, że zemści się na wszystkich zdrajcach, którzy obalili lorda Longbottoma. Dnia 15 października 1956 r. został wcielony do Zakonu przez swojego kuzyna.

Dnia 10 maja 1957 r. stał się szczęśliwym mężem pięknej Rii Weasley.

Pragnienia
▲ Szukam wszelkiej rodziny, wszystkich powiązanych lub pochodzących z Macmillanów i Longbottomów i Selwynów. W dalszym stopniu z Weasleyów, (na nieszczęście) z Abbotów oraz innych możliwie spokrewnionych osób. Zadowolą mnie wszystkie ciotki, wujowie, kuzyni, itd.
▲ Jesteśmy spokrewnieni albo spowinowaceni? Spójrz na drzewo mojej rodziny i powiedz czy Cię brakuje!

Rodzina
Riatowarzyszka życiaHeathwrzosekVirginiagin
ArturwalecznyNealaLisicaReggieszczwany lis

Wrightowie
Hannahjak młodsza siostraJosephgraczRoselynlek

Przyjaciele
VincentłyżeczkaArchibaldprzyjacielCharlenekot

Puchoni
MarcellaglinaJadenie namawiaj do złegoHalbertmelisa
HerbertIndianinEverettWagabunda

Zakon
AlexFarleyAnthony)mądralaCedricgrumpy
UlyssesróżdżkiFlorianlodziarzSteffenszczur
MichaelwilkLucindaSelwynKeatłobuz
Williammajsterkowicz

Specjalne
Friedrichbyłeś mi naprawdę bliskiForsythialisty

Odwołania
▲ Wszystko co lubię i wobec czego jestem lojalny

[bylobrzydkobedzieladnie]

14.02.18 23:49

Dzień dobry, kuzynie :aaaa:

Ja mam matkę Longbottom, Ty masz matkę Longobttom - czy to nie były siostry? Bo jeśli tak, to jesteśmy bliskimi kuzynami.

Jestem trochę Twoim przeciwieństwem - zawsze odpowiedzialny (aż za bardzo), wiem, czego chcę i nie przejmuję się opinią innych i zawsze mówię, co myślę. Dzieli nas pięć lat, do niedawna to było całkiem dużo, ale w tym momencie ta różnica nie gra większego znaczenia. Mam bardzo jasne poglądy na wojnę i sprawę mugolską, zawsze staję w obronie niemagicznych i pewnie trochę się z Ciebie podśmiechuję, że układasz sobie życie tak, jak nakazuje Ci rodzina. Życzliwość i wrażliwość na krzywdę to cechy, które nas łączą i które mogły pomóc nam się do siebie zbliżyć. Lubmy się, pewnie uwielbiam wasze alkohole - choć nie przesadzam z ich ilością. Chyba że w mojej obecności spróbujesz obronić racje czystokrwistych wojowników, to położy się na naszej relacji cieniem, którego nic nie zmyje. Daj znać, w którą stronę wolisz iść!

15.02.18 0:46

Mam kuzyna i to Weasleya!

Myślę, że to mogły by być nawet siostry... ale brakuje nam Longbottoma, żeby to roztrzygnąć. idk

W każdym razie Tony z Brendanem na pewno są kuzynami. Przypominam tyko, że Tony'ego długo nie było w Anglii, więc sytuację w kraju z '48-'56 zna tylko z listów matki, ojca i ewentualnych krewnych, którzy o nim pamiętali i wiedzieli gdzie wyruszył/gdzie się w danym momencie znajdował. Myślę, że Tony na pewno miło wspomina Weasleyów, w tym i Brendana, chociaż trochę im współczuje sytuacji finansowej (i nie potrafi zrozumieć jak można było przehulać cały majątek na mugoli, zapominając o sobie, ale o tym głośno mówić nie będzie, chyba że ktoś go o to zapyta wprost). Także, Brendan zawsze może liczyć na to, że butelka whisky w domu Macmillana na pewno się znajdzie!

Jeżeli chodzi o mugoli - wszystko zależy od tego czy Bren uwierzył dowodom w trakcie procesu Tony'ego i werdyktowi sądu, że Tony jest niewinny śmierci mugolaczki, czy też ma co do tego werdyktu podejrzenia. Poza tym, jak wspomniałam, Tony jest po cichu po mugolskiej stronie (inaczej nie piłby z mugolami w Wschodniej Europie, ale o tym nie wie prawie nikt), a jednocześnie podoba mu się status szlachcica. O polityce nie będą (raczej) rozmawiać, bo polityka to nie bajka Macmillanów... no, chyba że jako politykę Brandan rozumie poszerzenie wpływów rodzinnej whisky Macmillanów na całą Europę iub uczynienie Zjednoczonych z Puddlemere mistrzem ligi i Europy! Jeżeli chodzi o ideologie - Tony bardzo się na nich przejechał, mając przed sobą przykład nieznanego jeszcze z imienia i nazwiska przyjaciela.

Myślę, że miłym urozmaiceniem mogłoby być to, że Tony mógł w dzieciństwie (a właściwie w czasie wakacji pomiędzy szkolnymi latami) być zmuszany do zabawy z Brendanem lub ewentualnie mogli razem się pojedynkować (mam tu na myśli szermierkę) lub jeździć konno.

Edit: mogą się kłócić o drużyny w Quidditchu.

15.02.18 1:06

Nieobecny traci, niech więc będą siostry!

Pamiętam - osiem ostatnich lat, czyli praktycznie cała dorosłość Brendana po ukończeniu szkoły. Wątpię, byśmy ze sobą listy wymieniali - pięć lat w wieku szkolnym to zbyt duża różnica, by zaprzyjaźnić się wtedy mocniej. Ale Macmillan to swój chłop, szanuję Waszą rodzinę od zawsze. Dobrze, że nie mówi głośno o swoim współczuciu, bo Brendan jest z tego niesamowicie dumny - i sam oddałby potrzebującym ostatnie pieniądze. Ani ich nie potrzebuje, ani nie chce, bo ma w życiu inne cele, a z tytułów lordowskich kpi sobie i żartuje - bez urazy. Po powrocie Anthony'ego mogą próbować odbudować znajomość - zapewne nie zostało mu w kraju wielu przyjaciół po tylu latach nieobecności.

Res iudicata pro veritate habetur - sprawę osądzoną uważa się za prawdę, Brendan daje wiarę sądowi. Pewnie od początku miał wątpliwości, czy ktoś taki jak Ty byłby zdolny do podobnego czynu, bo wszak jeśli jesteśmy rodziną, to coś o sobie wiemy. Mord - mord z nienawiści - to poważna sprawa, oskarża o nią ludzi, którzy czymkolwiek dali po sobie poznać nienawiść do tego świata. Jest aurorem, ma pewne doświadczenie w łapaniu czarnoksiężników i nic nie przemawia za tym, byś mógł być winny. Pomówienie to rzecz straszna, lecz zbyt błaha, by dać wiarę na ślepo.

O Quidditcha możemy się kłócić, a w dzieciństwie zapewne ani na szpadę ani w siodle szans z Tobą nie miałem, ale wspólne przejażdżki - czemu nie! - i kto wie, może to Ty nauczyłeś mnie śmigać na dziecięcej miotle, kiedy mama nie patrzyła? :> A Wasz alkohol - tego jestem pewien - jest najlepszy na całym globie i już.

15.02.18 14:30

no cześć morderczko, my się tu znać musimy! Wrightowie są od wieków powiązani z rodem Macmillanów (opis rodzinki), nie dzieli nas aż tak dramatyczna różnica wieku, w Hogwarcie Benjamin był rozpoznawalnym Gryfonem (ten wielki głośny pałkarz, potem kapitan drużyny - pewnie jemu pierwszemu sypnął się młodzieńczy wąs), później gwiazdą quidditcha - a potem zniknął na kilka lat, podróżując po Europie. i jak tak patrzę czasowo, to te podróże także się nam chronologicznie względnie zgrywają. możemy się więc zahaczyć już od dzieciństwa, możemy w Hogwarcie, możemy później na podróżach, możemy to wszystko połączyć - i idźmy w co najmniej dobrą komitywę. mój brat gra w Zjednoczonych, ja zostałem wzięty do Jastrzębi, kocham jednak ognistą whisky, rodzinne strony i widzę podobieństwo charakterów. lubmy się <3

15.02.18 15:07

Brendan
Dogadaliśmy się więc! Tony jak najbardziej mógłby próbować trochę uczyć Brendana latania na miotle (jak obie Longbottomówny nie patrzyły). Tak też myślę, że nasi faceci powinni obecnie próbować odbudować znajomość z dzieciństwa. Możemy też dodać jakiś mały wątek dziecinnych przepychanek/drobnych bójek związanych z tym, która drużyna Quidditcha jest lepsza, ale pomimo tego zostawilibyśmy dość pozytywną relację, choć trochę zdystansowaną (przez podróże).

Benjamin

Benjamin Wright napisał:Skazany przez samego siebie na banicję, Wright przez wiele miesięcy podróżował po Europie - zwłaszcza po Bałkanach - chwytając się wielu zajęć.

Ja myślę, że po pierwsze - Wright i Macmillan znali się z Hogwartu (bo różnica między nimi jest niewielka). I pomimo różnych domów (w tym i drużyn) mogli się lubić. Tony pewnie na pierwszym roku, może i drugim, mógł się trochę przyczepić do Bena, biorąc pod uwagę fakt, że Wright jest starszy o dwa lata. Tym bardziej zwracając uwagę na powiązania i zależności rodzinne! Potem mógł się odczepić od Bena, skupiając się na swoim fatalnie dobranym przyjacielu (który miał anty-mugolskie nastawienie). Co nie zmienia faktu, że Wrighta i tak traktowałby z należytym szacunkiem i przyjaźnią!

Tak też, myślę że na pewno znali się od małego, pewnie razem grali w Quidditcha i pewnie razem dorastali, na tyle na ile jest to możliwe. Jeżeli chodzi o podróże - myślę, że mogli się gdzieś spotkać na Bałkanach, przed tym jak Wright wylądował w więzieniu, może po wyjściu z więzienia? W sumie, Macmillan mógł też, za namową starego Macmillana (bo utrzymywał listowny kontakt z rodziną; o ile byłoby to możliwe), starać się jakoś zadbać o Bena, gdy ten znajdował się w więzieniu (jeżeli to pokrywałoby się z ich przebywaniem w tych stronach. Tony znalazł się na Bałkanach około 1950-1952 r. Może być też tak, że trochę ze sobą pisali podczas podróży?

A jeżeli chodzi o Quidditcha - odmienne drużyny da się przeżyć, ale Macmillan i tak będzie narzekać i mówić o jedynych, słusznych Zjednoczonych z Puddlemere.

Przy okazji - Tony miał kontuzję w '42 i zrezygnował z grania w drużynie Hufflepuffu, może i wtedy wymieniali by się listami (bo chyba wtedy już Wrighta nie było w Hogwarcie), a Macmillan pisałby Benjaminowi, że nie wie co zrobić, bo matka zmusza go do rezygnacji? Traktując go trochę jak powiernika w kwestii sportowej? idk

Próbuję myśleć, nie wiem co z tego wychodzi.

22.02.18 18:51

Macmillanowie stanowią dość istotny element historii rodziny Wright, powinniśmy mieć ze sobą duży pozytyw. Co prawda dzielą nas aż cztery lata, więc nawet jeśli znamy się ze szkoły, to pewnie nie mieliśmy ze sobą zbyt wiele wspólnego, ale przyszłość powinna skrzyżować nasze drogi ze sobą. Nie wiem, czy moglibyśmy razem dorastać, wychowywałeś się w Kornwalii, myzaś w Szkocji. Znasz jednak moich braci — Josepha, który gra w zjednoczonych i Benjamina, który grał w Jastrzębiach. Ja sama nie dostałam się do żadnej drużyny, nie byłam tak zdolna jak moi wspaniali bracia, więc zajęłam się sklepem dziadka — niewątpliwie, dziś robię najlepsze miotły w Londynie. Nie jestem najlepsza w picia alkoholu, błyskawicznie się upijam, ale może zrobisz ze mnie godnego moich braci zawodnika! Jeśli znamy się od dawna, na pewno darzymy się sympatią. Co prawda mam niewyparzone gębę, ale raczej nie powinno Ci to przeszkadzać, wierzę, że byś mi wybaczył.

Jeśli chodzi o Ramseya to choć jesteśmy z tego samego roku to znalazłeś się w Hogwarcie wcześniej niż on. Nie sądzę, by znali się dość dobrze, ale podejrzewam, że mogą się kojarzyć ze szkolnych korytarzy. Na pewno mijali się ze sobą, ale ktoś taki jak Mulciber pewnie nieszczególnie przyglądał się takiemu puchonowi jak Macmillan (to chyba komplement w jego wypadku!).

22.02.18 19:10

Przyjmuję wszystkich Wrightów i tulę jak własną rodzinę! Ładne panie witam jeszcze cieplej i przyjemniej!

Na pewno z Hanną znają się od dawna, a Tony nie przejmuje się jej niewyparzoną gębą! Właściwie, może to być dla niego dość urocze. Poza tym on lubi dość pewne siebie kobiety. Ale pewnie będą się kłócić o ulubioną drużynę Quidditcha. Tony może być dodatkowo zainteresowany miotłami.

Jeżeli chodzi o Ramseya, próbowałam uderzyć jakieś 20-30 minut temu, ale potem się rozmyśliłam, bo w sumie jedyne co dostrzegam to możliwość "kojarzenia się". Zawsze można to zmienić już na fabule. Gdzieś w przyszłości?

01.10.18 20:39

Kochana młodsza kuzyna melduje się! hug

05.11.18 14:31

Kuzynko moja słodka, daj mi czas na odpowiedź w formie prywatnej wiadomości! Chętnie coś wymyślę!

28.03.19 19:46

Hej Anthony. Pojawiam się tutaj, ponieważ wydaje mi się, że możemy być spokrewnieni Sunčana strana ulice 2573766412

Sylvia Slughorn, czyli moja chorowita matka pochodziła z rodu Macmillan, ale nie mogła angażować się w sportowe czynności, z których słynie twoja rodzina z powodu jej aktywnej Klątwy Odyna, która potem przeszła na mnie. Może Sylvia i twój ojciec byli rodzeństwem? Albo kuzynostwem?
Moja mama jest typową dobroduszną i tolerancyjną puchonką, bardzo podobną do Ciebie. Może była przed moimi narodzinami (zanim jej choroba pogorszyła się tak bardzo, że nie mogła wyjść ze swojej sypialni) twoją super-ciocią, która skończyła w nieszczęśliwym małżeństwie z wstrętnym Slughornem?

Może mnie nienawidzisz, że moje pojawienie się na świecie tak bardzo zniszczyło Sylvię, a może szanujesz to, że dbam mocno o swoją matkę i nie stałem się takim potworem jak mój ojciec? Oczywiście nasza relacja może mieć kompletnie inne podłoże niż rodzinne.

28.03.19 21:00

Hej Iapetos! Super, że jesteśmy spokrewnieni! Nie wiem czy jest siotrą mojego ojca, bo mój staruszek ma gdzieś około 60-70 lat (i chyba bardziej idzie w tę drugą stronę). Tak czy siak, decyzję pozostawiam Tobie w kwestii tego czy chcesz, żeby Twoja matuchna była najmłodszym listkiem z tej gałęzi czy może chcesz dać pole do popisu i rozwinąć nową gałąź (tzn. zrobić z Twojej mamy kuzynkę/bratanicę mojego ojca). Tak czy siak! Ja pewnie dobrze ją znam i pewnie nie podobało mi się to, że poślubiła Slughorna (nawet, jeżeli pewnie byłem za młody, żeby w ogóle rozumieć dlaczego wyszła za Twojego ojca). Do Ciebie pewnie nie miałem nic, bo jesteś znacznie młodszy, na sto procent się radowałem, kiedy się urodziłeś. W późniejszych latach może trochę się śmiałem z Twojego nastawienia, a czasem wychodziłem na miłego kuzyna (w zależności od nastroju, nie jestem idealny). To pewnie przeszło, kiedy pojawiły się moje problemy i generalnie pochłonął mnie alkoholizm i coś w rodzaju depresji.

Pewnie szanuję to, że szanujesz matkę, więc nie powinniśmy mieć raczej negatywnej relacji... albo możemy założyć relację mieszaną, typu: nie lubię Cię, ale szanuję i nie okazuję tego, że Cię nie lubię. Z pewnością źle się czuję z tego powodu, że Twoja mama nie może przekroczyć progu swojego "więzienia" (pewnie ja to tak nazywam). No, chyba że Ty masz coś przeciwko mnie, bo pomogłem w zniszczeniu Stonehenge... no i generalnie, że dałem znać wszystkim, że nie podoba mi się to, co się dzieje w Anglii. Chyba, że stwierdzimy, że całkiem się lubiliśmy pomimo różnic rodowych. Pytanie jak Ty reagujesz na to, co się stało 10. października.

21.09.21 19:23

Antek... Wróciłem ;_;

Organizacja

Aktualizacje

Kartoteki

Poszukiwania

Wydarzenia