Pokój dzienny
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Pokój dzienny
Ciepłe i przestronne pomieszczenie, które pełni ważną rolę w życiu Macmillanów. To tutaj, przy kominku, najwięcej czasu spędzają członkowie rodziny, popijają herbatę lub rodzinne wyrabiane alkohole, dyskutują na temat ostatnich meczów Quidditcha, zwykłych problemów lub po prostu odpoczywają po ciężkim dniu pracy, lub ciężkiej nocy.
Ze względu na bardziej „intymny”(tzn. domowy) charakter pomieszczenia, na ścianach znajdują się różnego rodzaju obrazy, w tym członków rodziny. Na półkach, naprzeciw kominka, znajdują się skromne puchary Quidditcha. Najważniejszy z nich wszystkich jest mały, srebrny puchar, który był pierwszą zdobytą przez Sorphona Macmillana nagrodą. Znajduje się on pod herbem rodowym i małym obrazem znikacza. Wokół niego porozstawiane są pozostałe „pierwsze” puchary obecnych członków rodziny.
Z okien, za dnia, zauważyć można polanę. Wiosną, latem i jesienią dostrzec też można Macmillanów pojedynkujących się na szable lub uprawiających zapasy, jeżeli akurat dopisuje pogoda i nie ma mgły.
Do pokoju dziennego zapraszane są osoby blisko spokrewnione z Macmillanami lub te, którym ród ufa.
Ze względu na bardziej „intymny”(tzn. domowy) charakter pomieszczenia, na ścianach znajdują się różnego rodzaju obrazy, w tym członków rodziny. Na półkach, naprzeciw kominka, znajdują się skromne puchary Quidditcha. Najważniejszy z nich wszystkich jest mały, srebrny puchar, który był pierwszą zdobytą przez Sorphona Macmillana nagrodą. Znajduje się on pod herbem rodowym i małym obrazem znikacza. Wokół niego porozstawiane są pozostałe „pierwsze” puchary obecnych członków rodziny.
Z okien, za dnia, zauważyć można polanę. Wiosną, latem i jesienią dostrzec też można Macmillanów pojedynkujących się na szable lub uprawiających zapasy, jeżeli akurat dopisuje pogoda i nie ma mgły.
Do pokoju dziennego zapraszane są osoby blisko spokrewnione z Macmillanami lub te, którym ród ufa.
- Całe szczęście, Nora. - odetchnęłam z ulgą spoglądając na nią. - Bo tych na jakiś czas mam dość całkowicie i kompletnie. A może bardziej wnętrza ich samego dokładnie. - wzdrygnęłam się mimowolnie na wspomnienie choć wcale nie było ono wyraźne, ale wyobrażałam sobie że musiało być w bebechach rybach wcale nie za fajnie. Bo fajnie to było wiadomo, na plaży na przykład, kiedy woda obywała kostki lekko w dzień upalny a nie we flakach wielkiej prehistorycznej ramory. Odebrałam od niej te pianki i szpikulec zadając pytanie bez zrozumienia patrzeć na jedno i drugie. Unosząc brwi kiedy powiedziała te nadzieje całe z niepewną miną całkiem. - Nikogo dźgać nie będziemy, okej? - upewniłam się marszcząc nos trochę. To w smak mi nie było za bardzo, bo samo dźganie przyjemne by chyba nie było - a mama radziła, żeby tego co tobie nie miłe było innemu nie brać i nie robić wcale. - W ogóle, mówiłam ci, że staż zaczęłam? - zapytałam spoglądając ku niej unosząc kąciki ust w uśmiechu widocznie zadowolona i szczęśliwa z tego faktu. - W sensie, zaczęłam już czas jakiś temu, ale zastanawiam się chyba nie widziałyśmy się trochę. - mówię myśląc bo pewna nie jestem komu mówiłam, a komu nie powiedziałam wcale.
- Pianki? - powtórzyłam po Norze zerkając na nie. W Stanach? To daleko było całkiem. Zmarszczyłam brwi mocniej, patrząc na kolejne działania w końcu samej podejmując się próby odciągając od ognia swoją, spaloną trochę dość niepewnie łapiąc za nią. - Oh. - wypadło z moich ust, kiedy oczy rozszerzył się mocniej. - Ojej. - wypadło za raz i mimowolnie pomyślałam o tym, że chłopacy byliby zachwyceni gdyby mogli spróbować tego chociaż trochę. Lidka pewnie by powiedziała że są w dechę czy coś. I Celine ona na pewno też była zaskoczona ale i zachwycona jak ja. - Abstrakcyjnie dobre. - oceniłam kiedy przełknęłam ją całość nadal zaskoczona tym faktem. - Dasz radę załatwić dla mnie trochę? Proszę, proszę, proszę. Moi przyjaciele byliby zachwyceni, Nora, nigdy nie widziałam ich wcześniej. - zaśmiałam się zaraz trochę zawstydzona jak powiedziała o tej precyzji, może nie zauważyła że przypilam swoją trochę? Ale ciekawość była mocniejsza a Nora i tak dalej mówiła. A ja spojrzałam za jej dłońmi na… spodnie? Uniosłam tęczówki i wróciłam nimi do nich - spodni znaczy. Przekrzywiłam głowę. By zaraz zamrugać kilka razy co mówiła? O butelce coś. Whisky? Skupiłam się na tym, żeby zrozumieć o co chodzi i o zakład chodziło jakiś, potakiwałam co jakiś czas głową. I nagle brwi mi się uniosły. - Chcesz się tam w ł a m a ć Nora? - zapytałam jej literując powoli słowa z niepewnością, może coś nie tak zrozumiałam. - Nie możesz tam wejść, w sensie no to wasz jest, nie? Bo ja bym go chętnie rozejrzała nigdy nie byłam w destylarni i w ogóle, ale wiesz… możemy tam wejść? - zastanowiłam się na głos i zastanawiałam wyraźnie, czy to było odpowiednie czy nie. No bo zakład to zakład - jasne. No i to jednak destylarnia która do nich zależała. Ale jak należała to czy trzeba było właśnie jakieś pozwolenia czy jak to działa w ogóle? Nora mówiła, że miała zakaz, to chyba potrzebne było jednak. Zawiesiłam na niej niebieski tęczówki w oczekiwaniu.
- Pianki? - powtórzyłam po Norze zerkając na nie. W Stanach? To daleko było całkiem. Zmarszczyłam brwi mocniej, patrząc na kolejne działania w końcu samej podejmując się próby odciągając od ognia swoją, spaloną trochę dość niepewnie łapiąc za nią. - Oh. - wypadło z moich ust, kiedy oczy rozszerzył się mocniej. - Ojej. - wypadło za raz i mimowolnie pomyślałam o tym, że chłopacy byliby zachwyceni gdyby mogli spróbować tego chociaż trochę. Lidka pewnie by powiedziała że są w dechę czy coś. I Celine ona na pewno też była zaskoczona ale i zachwycona jak ja. - Abstrakcyjnie dobre. - oceniłam kiedy przełknęłam ją całość nadal zaskoczona tym faktem. - Dasz radę załatwić dla mnie trochę? Proszę, proszę, proszę. Moi przyjaciele byliby zachwyceni, Nora, nigdy nie widziałam ich wcześniej. - zaśmiałam się zaraz trochę zawstydzona jak powiedziała o tej precyzji, może nie zauważyła że przypilam swoją trochę? Ale ciekawość była mocniejsza a Nora i tak dalej mówiła. A ja spojrzałam za jej dłońmi na… spodnie? Uniosłam tęczówki i wróciłam nimi do nich - spodni znaczy. Przekrzywiłam głowę. By zaraz zamrugać kilka razy co mówiła? O butelce coś. Whisky? Skupiłam się na tym, żeby zrozumieć o co chodzi i o zakład chodziło jakiś, potakiwałam co jakiś czas głową. I nagle brwi mi się uniosły. - Chcesz się tam w ł a m a ć Nora? - zapytałam jej literując powoli słowa z niepewnością, może coś nie tak zrozumiałam. - Nie możesz tam wejść, w sensie no to wasz jest, nie? Bo ja bym go chętnie rozejrzała nigdy nie byłam w destylarni i w ogóle, ale wiesz… możemy tam wejść? - zastanowiłam się na głos i zastanawiałam wyraźnie, czy to było odpowiednie czy nie. No bo zakład to zakład - jasne. No i to jednak destylarnia która do nich zależała. Ale jak należała to czy trzeba było właśnie jakieś pozwolenia czy jak to działa w ogóle? Nora mówiła, że miała zakaz, to chyba potrzebne było jednak. Zawiesiłam na niej niebieski tęczówki w oczekiwaniu.
she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
Pokój dzienny
Szybka odpowiedź