Wydarzenia


Ekipa forum
Czarodziejska Opera
AutorWiadomość
Czarodziejska Opera [odnośnik]17.03.18 14:37
First topic message reminder :

Czarodziejska Opera

★★★
Wzniesiony w 1745 roku gmach opery był prezentem od ówczesnego nestora rodu Lestrange dla jego młodej żony - małżeństwo przeżyło ze sobą wiele szczęśliwych lat, a po śmierci spotkali się ponownie jako duchy, by zasiadać na widowni i podziwiać najważniejsze przedstawienia.
Fasadę budynku wieńczy wymowny cytat w języku francuskim, "Zamknij oczy i pozwól, by muzyka cię uwolniła".
Przestronne foyer uderza przepychem we wszystkie zmysły; wnętrze pełne jest złotych i marmurowych płaskorzeźb, sztukaterii i starannie wykonanych, czarodziejskich fresków. Widownia, mogąca pomieścić ponad dwa tysiące osób, utrzymana jest w przydymionych barwach błękitu i złota, posiada trzy piętra balkonów, z których rozciąga się wspaniały widok na ogromną scenę. Zaczarowane malowidło na suficie zmienia się zależnie od odgrywanych sztuk i ukazuje sceny, które mają w nich miejsce. Dzięki podziemnym korytarzom umożliwione zostało połączenie z wybrzeżem, dlatego rolę chóru niezmiennie pełnią przypływające stamtąd syreny, dla których przygotowano specjalny zbiornik wodny pod sceną.
Repertuar jest różnorodny, choć przeważają opery w języku francuskim, włoskim i niemieckim.
Budynek jest ukryty przed oczami mugoli, a jeśli jakiś pojawi się w okolicy, nagle przypomina sobie o ważnych sprawunkach i natychmiast powraca do domu.


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:30, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Czarodziejska Opera - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Czarodziejska Opera [odnośnik]04.05.20 19:23
Wendelina byłaby z takiego obrotu spraw – w przeciwieństwie do lorda Francisa – bardzo zadowolona. Ślub stulecia z przedstawicielem szlachetnego rodu, który podobnież do jej rodziny, parał się sztuką. Na dodatek miałaby kontakt z syrenami i mogła nauczyć się ich języka, a może nawet rozpocząć badania nad ich głosem. To naprawdę nie była taka zła wizja. Jej mąż zaś wcale nie musiał być człowiekiem do którego żywiła jakiekolwiek uczucia, aby być u jego boku szczęśliwą.
Och, to się dopiero nazywa prawdziwie dobre wychowanie, lordzie Francisie. Wszak to o detale chodzi, czyż nie? – spytała ściszając głos do nieco zalotnego szeptu.
Westchnęła, nieco zasmucona tą wieścią.
Trudno się z tobą nie zgodzić, jednak chyba żaden z trytonów nie zechce zostać nauczycielem, czyż nie? – spytała retorycznie. Tak dumny gatunek raczej nie zechce podjąć pracy nawet u tak szlachetnego rodu, jak Selwyni. – Jeśli jednak lord o kimś by się dowiedział… byłabym wdzięczna za informacje – powiedziała przymilnie, słodkim głosem. Może poczuje się odpowiedzialny za jej pragnienie? Kto wie. W każdym razie to dobrze wróżyłoby ich ewentualnemu małżeństwu.
Motylki w brzuchu i prawdziwe zauroczenie nigdy nie mogło być dane arystokracji. Mieli bogactwa, piękno, sztukę, wiedzę, władzę… Ale nie miłość, która w oczach Wendeliny jawiła się niczym niewiele warta nagroda pocieszenia dla tych, którzy nie mieli szczęścia urodzić się w szlachetnym domu. Z resztą, po co komu małżeństwo z miłości? Lordowie i tak mieli swoje kochanki na boku, a lady - kochanków. Nikogo to nie dziwiło. Szlacheckie małżeństwo miało wszak pomóc jedynie w kontynuowaniu odwiecznych tradycji. To dla lady Selwyn było jasne jak słońce od zawsze.
Rozumiem – powiedziała, nie mając zamiaru wchodzić w kompetencje specjalistów rodu Lestrange. Koniec końców, to nie była wszak jej rola. – Ma lord pełną rację. Mam jedynie nadzieję, że poczynania mojej cioteczki zjednają nam więcej rodzin i więcej z nich w końcu zrozumie, że może nam zaufać. – Westchnęła głęboko. – Pragnę przyjaźni arystokracji, lordzie Francisie. Nie naszych kłótni.
W końcu wciąż wiele z rodów miało do ich rodziny negatywne nastawienie, a tych o neutralnych stosunkach trudno było nazwać przyjaciółmi. Lady Selwyn byłaby jednak naprawdę rada, gdyby zaczęło ulegać to zmianie.
Ależ lord skromny! – powiedziała, kręcąc głową z uśmiechem. – Ma rola, lordzie Francisie, oscyluje wokół pomysłów oraz alchemicznych podstaw fajerwerków. Dalszą produkcją zajmują się moi inni krewni. Widzisz, Francisie… och… przepraszam… czy mogłabym tak mówić? Jeśli nie… oczywiście zrozumiem. W każdym razie… fajerwerki mnie fascynują, jak chyba każdego Selwyna. Jednak w końcowej fazie tworzenia potrafią być niebezpieczne, a tym powinni zająć się już mężczyźni – powiedziała z uśmiechem.
Pokiwała głową.
Sama prawda, sama prawda – przytaknęła. – Preferuje wszystko, co wzbudza mój zachwyt i emocje – odparła. – Ostanie lata spędziłam głównie na edukacji w dziedzinie astronomii i alchemii, muszę, jak sam widzisz, odświeżyć moją wiedzę w dziedzinie teatru i sztuki ogółem. Dlatego tak cieszy mnie ten wieczór. Och! To już się chyba powoli zaczyna, prawda?


Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy
Wendelina Selwyn
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Czy to płomyk, czy prawdziwy pożar?
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8170-wendelina-selwyn-budowa#234905 https://www.morsmordre.net/t8254-shaula#238605 https://www.morsmordre.net/t12169-wendelina-selwyn#374871 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t8256-skrytka-bankowa-nr-1956#238609 https://www.morsmordre.net/t8255-wendelina-selwyn#374079
Re: Czarodziejska Opera [odnośnik]05.05.20 11:16
Po tej operze nabiorę wprawy jogina i wyjadę do Tybetu prowadzić zajęcia oddechowe dla uduchowionych turystów. Jest to plan lepszy od położenia uszu po sobie i dalszego adorowania Wendeliny, która niedajMerliniejeszczesobiecośpomyśli. Wiem, że młodszy się nie staję, a założenie własnej rodziny nie napawa mnie tak wielkim przerażeniem, jak w zeszłym miesiącu, ale nadal upieram się przy swoim: chcę wybór.
I nie chodzi mi o uprzedmiotowienie panienek, przejrzenie katalogu z ich zdjęciami, umiejętnościami i specjalnymi talentami i na tej podstawie podjęcie decyzji, po prostu wolałbym, aby ten cały proces potoczył się... naturalnie. Niekoniecznie od pierwszego wejrzenia, ale bez nacisku na karku, groźby noża pod żebrami i śliskich spojrzeń przydupasów lorda nestora. Bez desperacji.
Im bardziej Wendelina się stara, tym mniej mi się chce udawać, że jestem zainteresowany. Zaciskam jednak zęby i wyobrażam sobie, że oto walka z finalnym przeciwnikiem na wymaksowanym poziomie, a po tym nic gorszego mnie już nie spotka. To tylko kwiaty i wieczór w operze, a nie zaręczyny.
-Moim zdaniem to kwestia intencji, lady Selwyn. Najpiękniejszy podarek ofiarowany od niechcenia nie dorówna starannie wybranej drobnostce - odpowiadam możliwie naturalnie, bo szept kobiety nieco mnie peszy. Zaraz uzna mnie za pierwszorzędnego nieśmiałka, choć to i tak lepiej, niż gdyby na jaw wyszły wszystkie moje brudy upchnięte w kieszeniach. Raz na jednym z charytatywnych rautów z nogawki spodni wyleciała mi zwinięta w kulkę skarpetka... To doświadczenie nie kwalifikuje się do powtórzenia.
-Trytony to dziwne stworzenia, lady Selwyn. Odpowiednie wynagrodzenie - i nie mówię to oczywiście o złocie, mogłoby je przekonać. To dumny ród, niezwykle mądry. Nie przywykły do tego, by służyć ludziom, jednak nie są obojętne na widzialne korzyści - stwierdzam, chyba nieco pocieszająco? Ja po roku intensywnej nauki mówiłem jaco-taco, a moje syrenki znacznie pomogły mi się wyciągnąć. Prywatne korepetycje dla Wendeliny pachną mi jednak co najmniej podstępem, więc utrzymuję to, co powiedziałam wcześniej: nie wiem, nie znam się, zarobiony jestem.
-Oczywiście, lady Selwyn. Jeśli tylko usłyszę o kimś odpowiednim, nie omieszkam cię powiadomić, madame - zapewniam, chociaż za kwadrans już uleci mi to z głowy, pozostawiając po sobie co najwyżej kaprys niemożliwy do pochwycenia. Szkoda.
-Wszyscy teraz tego potrzebujemy - komentuję, choć buty zostawiam na progu i nie znaczę błotnistych śladów tej rozmowy dalej. Gdybym rozwinął myśli, prędko na jaw by wyszło, że kompletnie się do siebie nie zgadzamy, a ja piję do delegalizacji szlachty - w pewnym sensie, owszem - bo do zmniejszenia naszego znaczenia. Dobrze mi z rodowym tytułem, elegancko się prezentuje przed mym nazwiskiem, ale żeby jakieś przywileje? Mam trzydzieści lat i dalej mieszkam z rodzicami, a to dopiero jest wstyd, zwłaszcza, że nie mam co marzyć o wyprowadzce. Trzyma się nas pod kluczem, jak jakieś egzotyczne zwierzęta, sami to sobie robimy. Ja chcę normalności, ona, blichtru i dominacji, nawet, jeśli jej przypadnie tylko ta urojona.
-Naturalnie, lady Selwyn - odpowiadam machinalnie, chociaż sam pozostaję przy sztywnym, formalnym tytule. Rozluźnienie obyczajów tutaj się nie sprawdzi, zresztą w przypadku obcej damy (ha, odwrotnie niż w małżeństwie) więcej szacunku przypada kobiecie - nigdy zatem nie brałaś udziału w tym procesie od początku do końca? Nie jesteś ciekawa, madame, jak to wygląda? Nie chciałabyś sama odpowiadać za wykonanie swoich projektów? - dopytuję lekko - mnie to aż by palce świerzbiły, żeby dorwać się do produkcji fajerwerków, nawet w charakterze podglądacza. Istnieją przecież eliksiry, dzięki którym mogłaby wślizgnąć się do laboratorium niepostrzeżenie.
-Również jestem podekscytowany, lady Selwyn. Dawno nie spędzałem wieczoru w równie miłym towarzystwie - gadam bzdury, ale tak wypada. Lepiej bawiłem się nawet z Philippą, mimo że wyzywała mnie od najgorszych i poszczuła smrodliwym urokiem. Rozsiadam się wygodniej, bo gong zapowiada początek przedstawienia, rozlega się donośna, dostojna muzyka, kurtyna się podnosi odsłaniając bogate dekoracje, a na scenę wpadają aktorzy. Odwracam głowę, by ukryć, że ziewam, kładę nogę na nogę i już w całości skupiam się na operze, ani na moment nie zerkając na Wendelinę. Stuprocentowe oddanie sztuce, mimo że nieziemsko chce mi się spać, to drzemka musi poczekać. Aktorzy otrzymują owacje na stojąco, a po wszystkim wyciągam dłoń do kobiety, pomagając jej powstać z obitego perkalem fotela.
-I co sądzisz o przedstawieniu, lady Selwyn? - uprzejmie zagaduję, puszczając ją przed siebie, by przetarła nam szlaki wąskim korytarzykiem. Odprowadzę ją do powozu i mam z głowy, odbębnione, ale z dumą wystawiam sobie solidne powyżej oczekiwań. Oby nestor zgodził się z tą oceną i nie suszył mi więcej głowy, bo więcej nie łyknę bujdy o kwiatach.


Tak, możesz zapalić znicz
Chociaż wiem, że już nic
Mnie nie czyni człowiekiem
Morgan Szalbierz
Morgan Szalbierz
Zawód : staram się
Wiek : 32
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Kawaler
I Tend The Light
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Duch
Czarodziejska Opera - Page 3 0a8b1-img_1302
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7974-francis-m-lestrange https://www.morsmordre.net/t8044-don-juan https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t7980-skrytka-bankowa-nr-1928 https://www.morsmordre.net/t8093-fransua-lestrange
Re: Czarodziejska Opera [odnośnik]05.05.20 12:53
Zachichotała perliście, zakrywając usteczka odzianą w rękawiczkę dłonią. Och, a więc lord Francis jest z tych, którzy tracą pewność siebie przy pięknych damach, gdy już może dojść do czegoś więcej! Tak, to na pewno było to. Choć lady Selwyn ceniła raczej odwagę i pewność siebie, a nie chowanie wzroku po kątach, to musiała przyznać, że miało to swój urok. Chyba powinna nauczyć się doceniać Francisa Lestrange, przynajmniej pozornie, jeśli miała czekać na jego pierścionek. Powinna o nim myśleć jak najlepiej i nie pozwalać sobie na niepochlebne skojarzenia, zwłaszcza w towarzystwie; tak, aby przypadkiem nie wypowiedzieć jakiś głupich słów. Wpadka wszak zawsze mogła się zdarzyć.
I tu masz rację – powiedziała, kiwając miedzianowłosą główką.
Dawne wpadki lorda Lestrange nie miały w tej chwili dla Wendeliny znaczenia. Grunt, że młody kawaler zachowywał się wobec niej adekwatnie i adorował ją w sposób wystarczający, aby nie miała wątpliwości, co do zamiarów – jego bądź jego nestora. Albo ich obydwu. To, kto lady Selwyn naprawdę zaprosił do opery nie miało większego znaczenia.
W takim razie może moim bliskim uda się któregoś z nich namówić do współpracy – odparła z ulgą w głosie i spojrzeniem, które zdawało się dziękować za słowa pocieszenia.
Normalność! Normalność tkwiła w szlachetnych rodzinach, w ich dystyngowanych zachowaniach i profesjonalnym podejściu do życia. Niżej urodzeni wszak za często przypominali zwierzęta, chędożąc się na prawo i lewo z kim popadnie, kończąc w rynsztokach i umierając na weneryczne choroby, bo przecież nie stać było ich na dobrych uzdrowicieli. Normalna była jedynie arystokracja i niektóre rodziny krwi czystej, które starały się iść w ich ślady. Reszta społeczeństwa powinna zostać jak najprędzej przetrzebiona. Współczesny świat schodził na psy, jednak lady Selwyn nie mogła przecież podzielić się swymi myślami z lordem Francisem. Nie żeby nie widziała wad w niektórych tradycjach. Uważała jednak, że te zawsze są lepsze od zepsucia, jakie trawiło ogół społeczeństwa.
Pokręciła głową, słysząc pytanie mężczyzny.
Zdarzało mi się obserwować, Francisie. I jeśli tylko masz ochotę, myślę, że nikt nie uzna tego za niestosowne, jeśli i do mnie będziesz się zwracał po imieniu. Wszak jesteśmy z tej samej, błękitnej krwi, nawet jeśli nasze pokrewieństwo jest bardzo odległe! – powiedziała z uśmiechem, rada, że mężczyzna przystał na jej drobną propozycję. – Wracając jednakże… prędko doszłam do tegoż wniosku, że nie powinnam zajmować się czymś więcej, lordzie Francisie. Wy, mężczyźni, lepiej znosicie niebezpieczeństwo. – Uśmiechnęła się ciepło.
Skupiała się na operze, doskonale się bawiąc. Już dawno nie widziała tak wspaniałych strojów i nie słyszała tak wspaniałych głosów! Gdy przedstawienie dobiegło końca, z radością wstała z miejsca, klaszcząc głośno.
Było wspaniale, lordzie Lestrange. Dziękuję za tak wspaniały wieczór – odparła, kierując się w stronę powozu zaprzęgniętego w latające konie.

| zt dla Wendy


Czas to przestrzeń.
Poruszasz się przez galaktykę.
Zaczekaj na
najjaśniejsze gwiazdy
Wendelina Selwyn
Wendelina Selwyn
Zawód : alchemiczka, astrolożka
Wiek : 25 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
Gdy Wasz świat spłonie, mój rozkwitnie pełnią swoich sił
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Czy to płomyk, czy prawdziwy pożar?
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8170-wendelina-selwyn-budowa#234905 https://www.morsmordre.net/t8254-shaula#238605 https://www.morsmordre.net/t12169-wendelina-selwyn#374871 https://www.morsmordre.net/f84-boreham-palac-beaulieu https://www.morsmordre.net/t8256-skrytka-bankowa-nr-1956#238609 https://www.morsmordre.net/t8255-wendelina-selwyn#374079
Re: Czarodziejska Opera [odnośnik]06.05.20 12:23
Mam cichą nadzieję, że na tym się skończy. Zaklaszczemy pięknie, gdy aktorzy kłaniać się będą ze sceny, raz jeszcze posłużę jej ramieniem, odprowadzę do powozu, otworzę przed nią drzwi, kradnąc zajęcie słudze - ciekawe, że w takiej formie to dopuszczalne, a gdybym zechciał na przykład przyjąć ją podobnie we własnym domu uznano by mnie za wywrotowca - ucałuję dłoń i tyle. Papa, do zobaczenia, oby nigdy. Wendelina odjedzie ku zachodzącemu słońcu, a ja powrócę do siebie i na pewno nie odezwę się do niej pierwszy.
Mógłbym ją spławić, zachowywać się jak burak i prostak, chuchać w twarz nieświeżym oddechem, lecz wieść poniosłaby się dalej, a tak jedyne co mi przyjdzie, to ewentualne nieodpisywanie na listy. Z tego wyłgam się zręczniej niż z towarzyskiej porażki, z której zresztą sprawozdanie muszę zdać nestorowi. Normalnie jak w szkole, irytuję się, machinalnie odgarniając swoje włosy. Atakowałem je już tyle razy, że pewnie można by z nich tłoczyć olej.
Czemu nestor sam nie zaprosił Wendeliny do opery albo nie wybrał się do niej z nestorzycą Morganą, skoro w głowie mu układanie się z Selwynami? Ja tam im nie ufam, to całkiem bezpieczna wymówka jak na obecne standardy. Nie zaczynam z czystą kartą, by mieć kilka próbnych strzałów, więc dobrze by było utrafić w dziesiątkę za pierwszym razem. Nawet jak nie miłość, to żebyśmy się chociaż lubili, jojczę sobie w myślach, jednym uchem słuchając, drugim wypuszczając przemowę Wendeliny. Chyba za nią nie przepadam i sam nie wiem, czy składa się na to wymuszenie z góry, czy faktycznie to ona składa się na moją delikatną antypatię.
-Trzymam kciuki - mruczę pod nosem tak, by tego nie usłyszała i uśmiecham się do niej lekko. Blado jak na moje możliwości, ale wyczerpałem już limit tryskania energią. Czuję się zmęczony i zniesmaczony, przede wszystkim sobą i całym tym cyrkiem. Wdzięczenie się kobiety zupełnie mi nie pomaga, choć wyważa dokładnie swą kokieterię. Chyba jestem zdeka przewrażliwiony.
-Lady Selwyn, sprawiłoby mi to niemałą przyjemność, jednakże z całą pewnością nie spotkałoby się to z aprobatą twych opiekunów. Nie wypada, bym zwracał się do ciebie po imieniu, to stanowczo nieeleganckie, zwłaszcza, że nie łączą nas - tu ciśnie mi się na usta jeszcze, a przed tym jeszcze dygoczę ze strachu - zażyłe kontakty. Może wkrótce to się zmieni i wówczas z satysfakcją będę nazywać cię Wendeliną - odmawiam jak najuprzejmiej potrafię, własne motywacje kryjąc za zasłonką konwenansów i szlacheckich zawiłości. Na coś się jednak przydają, choć gdyby nie one, nie znalazłbym się przecież w takiej sytuacji. Sobotni wieczór, dama, opera i ja. A mogłem właśnie obstawiać konie...
Kiwam głową, milcząc, ale przybierając lekko wyniosły wyraz twarzy. Bo tak powinienem się czuć, dumny z posiadania ding-donga, świadczącego o mych predyspozycjach. Tym razem nie potrafię jej przejrzeć - czy faktycznie tak sądzi, czy chowa się za wytartymi tekstami, które wtłaczane są dorastającym dziewczynkom do głowy. Jakieś ziarno prawdy w nich się znajduje, ale bez przesady: fajerwerki to nie zapasy z wilkołakami.
Fabuła wciąga mnie umiarkowanie, śpiew wywołuje ciarki na karku, ale i tak jestem wdzięczny, gdy mogę wynurzyć się z fotela i rozprostować kości. Zgodnie z wcześniejszym scenariuszem przykładnie odprowadzam Wendelinę do powozu i żegnam się z nią zwyczajowym muśnięciem dłoni.
-Cała przyjemność po mojej stronie, lady Selwyn - kłamię, a gdy znika jej kareta i ja znikam, z głuchym trzaskiem i gorzkim posmakiem łgarstw w ustach.

zt


Tak, możesz zapalić znicz
Chociaż wiem, że już nic
Mnie nie czyni człowiekiem
Morgan Szalbierz
Morgan Szalbierz
Zawód : staram się
Wiek : 32
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Kawaler
I Tend The Light
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Duch
Czarodziejska Opera - Page 3 0a8b1-img_1302
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7974-francis-m-lestrange https://www.morsmordre.net/t8044-don-juan https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t7980-skrytka-bankowa-nr-1928 https://www.morsmordre.net/t8093-fransua-lestrange
Re: Czarodziejska Opera [odnośnik]11.06.20 19:11
13 maja

Trzynaście minut pozostało do rozpoczęcia spektaklu i debiutu młodej śpiewaczki przed samą śmietanką towarzyską błękitnej krwi, która mimo wojny wciąż chętnie spotykała się w podobnych miejscach i okolicznościach.
Cały wieczór – od momentu przygotowań aż po zbyt wczesne zjawienie się w Hampshire – lady Shacklebolt była niezwykle milcząca. Nie przepadała specjalnie za operowymi występami, zamiast tego cieszyła oko eleganckimi wnętrzami a Czarodziejska Opera, choć nie do końca trafiała jej w gusta, z pewnością była zaprojektowana z dbałością o najdrobniejszy szczegół. Zajmowana przez Safię loża była jeszcze pusta, kiedy przybyła na miejsce. Z lekka znudzona badała położone naprzeciwko loże zatopione w cieniu, lecz ciemny kolor, którym były wytapetowane, dodatkowo je zaciemniał. Jedynie w lożach pierwszego piętra siedziała tylko jedna pani, rozparta na poręczy. Po prawej i lewej stronie, między wysokimi kolumnami, loże parterowe, ozdobione lambrekinami o długich frędzlach zaczynały powoli się zapełniać. Zamazywały się kształty biało–złotej sali w odcieniu delikatnej żółci. Zdawało się, że drobne płomyki wielkiego kryształowego żyrandola zasypywały salę pyłem. Sala wreszcie zapełniła się, rozmowy przycichały wraz z rozegraniem pierwszych nut i zjawienia się na scenie śpiewaczki, o której wszyscy żwawo rozmawiali w holu opery.
Hep!
Z przerażeniem przytknęła dłoń do ust i rozejrzała się nerwowo wokół, spodziewając się przeniesienia w odległe, dziwne miejsce. Tymczasem ku swojemu zdziwieniu wciąż znajdowała się w operze, u boku rodziców. Chociaż początkowo odetchnęła z ulgą, uznając, że na szczęście nie dotknęła jej czarodziejska czkawka, potem przypomniała sobie, że jedynie raz dotknęła ją zwykła czkawka, która była zdecydowanie bardziej nieznośna i nie istniały na jej zwalczenie żadne potwierdzone metody. Uznając, że najlepiej będzie, jeśli skupi się na występie i zapomni o tym drobnym incydencie, hepnęła znowu i znowu, na tyle głośno, że zafascynowana dotychczas śpiewaczką widownia poruszyła się. Z następnym czknięciem postanowiła opuścić lożę, słysząc wzrastający szmer i... widząc w swojej czkawce krótkotrwałe zbawienie. Młoda debiutantka raniła jej zmysły.
Muszę... muszę wyjść, za moment wrócę – szepnęła do ucha matki w ojczystym języku, po czym powstrzymując kolejne hepnięcie, pośpiesznie zamknęła za sobą drzwiczki. A kiedy skierowała się w stronę bufetu, tuż za rogiem zderzyła się z nadchodzącym z naprzeciwka mężczyzną.
Lordzie Black, przepraszam najmocniej – wydusiła niemrawo, cofając się zaskoczona. Z kolejnym czknięciem niemal lekko podskoczyła do góry, zakrywając usta ręką i już wiedziała, że następny ze sposobów, przestraszenie, na nic się nie zdał.



goddesses don't speak in whispers;
they scream.
Safia Shacklebolt
Safia Shacklebolt
Zawód : kapłanka
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
too late for tears, damage is done
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8545-safiya-shacklebolt#249238 https://www.morsmordre.net/t8578-ghede#251399 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f231-sussex-brighton-brighton-pavilion https://www.morsmordre.net/t8580-skrytka-bankowa-nr-2017#251404 https://www.morsmordre.net/t8579-s-shacklebolt
Re: Czarodziejska Opera [odnośnik]12.06.20 0:32
Szanowna matka wymagała od niego, aby spróbował choć odrobinę stępić temperament Walburgii, czy może raczej zbić na jakiś czas gorączkę trawiącą jej duszę, jakby w dokonanej ostatnimi czasy przemianie u syna doszukiwała szansy również dla córki. Ten pomysł nie był mu miły, lecz nie mógł odmówić rozpaczliwej prośbie rodzicielki, zwyczajnie nie miał serca jej odmówić, kiedy ewidentnie ostra migrena zaatakowała ją z powodu nieustannie padających jadowitych komentarzy. Jego siostra swoimi humorami potrafiła wszystkim uprzyjemnić życie. Kiedy Alphard z każdym kolejnym tygodniem stawał się bardziej statecznym lordem, umacniając tym swoją pozycję zarówno w całej ministerialnej machinie, jak i we własnym rodzie, frustracja Walburgii narastała. Czasem mimowolnie podejrzewał, że to właśnie jego powodzenie najbardziej ją rozjusza, choć był świadom tego, że od dnia zamążpójścia to Orion najłatwiej i najczęściej wyzwalał z niej pokłady złości. Mimo wszystko szczerze współczuł siostrze tego, w jak trudnym położeniu się znajdowała, pozostając bezdzietną damą po trzydziestce. Wiele w przeszłości było między nimi nieporozumień, bo nikt w rodzinnym gnieździe nie uczył ich bliskości, ale wcale nie życzył jej źle. Z powodu sentymentu złożył więc najstarszej z rodzeństwa zaproszenie do opery i, o dziwo, zostało przyjęte z jakąś ochotą. Lady Irma na tę wieść odetchnęła z ulgą i nakazała przygotować skrzatowi na wieczór spektaklu kwiatowych wonności.
W operze pojawił się z siostrą jakieś pół godziny przed operą, aby móc zamienić kilka słów z innymi widzami, szczególnie lordami noszącymi szanowane nazwiska. Rozmowy co chwila schodziły na politykę, niektórzy nawet wygłaszali opinię, że być może należało na jakiś czas wstrzymać życie towarzyskie. Black był odmiennego zdania, czego nie zamierzał kryć. Niby dlaczego mieliby ograniczać liczbę towarzyskich spotkań czy zamykać świątynie sztuki, jeśli tak naprawdę odnieśli ogromne zwycięstwo nad całym szlamem? Londyn stał się wolny od chorych idei, choć po kątach wciąż kryły się resztki plugastwa, w których tępieniu aktywnie uczestniczył, przy okazji znajdując sobie okazję do szlifowania szczególnych umiejętności. Dysputy jednak zostały przerwane, kiedy wszyscy ruszyli do swoich loży.
Walburga przez jakiś czas pozostawała milcząca, jednak po pierwszych kilku dźwiękach wydobytych przez debiutantkę zmarszczyła brwi, co było znakiem ostrzegawczym. Alphard chciał jak najszybciej opuścić strefę zagrożenia, kiedy wraz z kolejnym wyśpiewanym słowem po sali rozeszło się czknięcie. Instynktownie zaczął oczekiwać, że usłyszy też trzask teleportacji, lecz ten nie nadszedł. Bliski był parsknąć śmiechem, kiedy kolejne czknięcia odwróciły uwagę widowni od występu. Cóż, on był w stanie się powstrzymać, zaś tajemnicza persona nie miała takiej możliwości.  Nawet tak zaskakujące zdarzenie nie mogło zamknąć ust Walburdze, która zaczęła głosić swoje prawdy odnośnie braku kultury wśród zgromadzonej widowni oraz braku talentu u debiutantki, co rolę musiała uzyskać z pomocą koneksji i pieniędzy. Przed dalszymi uwagami Alphard uciekł, licząc na to, że poza salą operową spotka lorda, co również zdecydował się na ewakuację.
Chwilę po opuszczeniu loży nie tylko kogoś napotkał, co się niespodziewanie zderzył. Ostrożnie pochwycił drobne ramiona i przytrzymał kobiecą sylwetkę w pionie chwilę po zderzeniu. Kiedy tylko upewnił się, że dama nie upadnie z jego powodu, zabrał dłonie i odchrząknął nieco bezmyślnie, mimo wszystko zakłopotany. – To ja przepraszam, powinienem być ostrożniejszy – taki wypadek nie powinien mu się przydarzyć, a już na pewno nie przy młodej lady Shacklebolt, co dopiero wróciła do Wielkiej Brytanii z rodzinnej Jamajki. Musiał mieć na uwadze wrogie relacje panujące pomiędzy ich rodami, jednak czknięcie, jakie wypadło z ust damy, zaraz wywołało na jego twarzy subtelny uśmiech. – A więc to ty, lady, odpowiadasz za nagłe poprawienie mojego humoru – oznajmił z lekkim rozbawieniem pobrzmiewającym w jego głosie. – Czy mogę jakoś pomóc?
Alphard Black
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5607-alphard-black https://www.morsmordre.net/t5622-tezeusz#131593 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t5636-skrytka-bankowa-nr-1378 https://www.morsmordre.net/t5637-a-r-black
Re: Czarodziejska Opera [odnośnik]15.06.20 14:23
Kiedy wprost wybiegała z loży, nie spodziewała się spotkać na swojej drodze nikogo, a tym bardziej przedstawiciela niezbyt przychylnie nastawionego ku Shackleboltom rodu. Pomimo tej świadomości, gdy sięgała pamięcią, nie potrafiła sobie przypomnieć czy kiedykolwiek dała odczuć lordowi ów niechęć podczas uroczystości i odwrotnie – nie pamiętała, by podczas którejś krótkiej wymiany zdań Alphard okazał jej niechęć i wyższość, a wręcz przeciwnie. Lord zapisał się w głowie czarownicy dość dobrze, więc stres związany z zepsuciem mu występu lekko opadł. W gruncie rzeczy nigdy nie rozmawiała ze swoim ojcem na temat tego dlaczego negatywne relacje pomiędzy niektórymi rodami nie zmieniły się w przeciągu minionych kilku lat w miarę pojawiania się nowych członków i zawierania małżeństw, zwłaszcza w przeciągu ostatniego roku, gdy znaczna część z nich zmieniła front podczas szczytu w Stonehenge, wybierając słuszną drogę. Wiedziała jednak, że to było jedynie minimum w zmianie stosunków rodowych i szybko odpuszczała sobie wewnętrzne dywagacje, uznając, że bardziej od politycznych zawiłości woli przesadzanie roślin w ogrodzie.
Wraz ze słowami Alpharda i zauważonym w jego głosie rozbawieniem, gorąca fala rumieńca uderzyła na policzki ciemnowłosej. Wypadki chodziły po ludziach, ale czkawka do wypadków raczej się nie zaliczała. Była za to upokarzająca, zwłaszcza w instytucji kultury, w której przebywali sami wysoko sytuowani przedstawiciele szlachty w towarzystwie nieskazitelnych żon i niemniej uroczych latorośli, które podobny wybryk mogły potraktować jako punkt zapalny do ucierania nosa i złośliwych komentarzy. Życie pośród angielskiej arystokracji w głowie Safii przypominało safari, które odwiedzała podczas rodzinnych wizyt w Afryce; w każdej chwili można było stać się ofiarą. Na szczęście w krótkim życiu radziła sobie wprost wyśmienicie i zdawała się być ponad wszystkie nieprzyjemne utarczki, mogąc co najwyżej współczuć tym, którzy nie posiadali podobnie mocnej woli.
Obawiam się, że z całej sali zebranych osób tylko tobie poprawiłam nastrój, sir – w przeciwieństwie do stojącego przed nią lorda, w jej głosie pobrzmiewało dziwnego rodzaju zakłopotanie, bynajmniej nie spowodowane zepsuciem wieczoru zainteresowanym występem. Bardziej obawiała się interwencji zaniepokojonych rodziców, jeśli nie powróci w krótkim czasie z powrotem na swoje miejsce. Czknęła ponownie, a za tym odetchnęła bardzo głęboko, co jedynie nasiliło uporczywe czkanie.
Proszę sobie nie zawracać głowy, lordzie Black – odparła wolno, na tyle spokojnie, na ile mogła pomiędzy następnymi hepnięciami, które ku niezadowoleniu czarownicy zdawały się tylko nasilić – to tylko czkawka, przegapi lord znakomity występ, a tego bym sobie nie wybaczyła – jej słowa jednak nie zabrzmiały szczególnie szczerze co spróbowała ukryć pod grzecznym uśmiechem, ale od próby udawanych zachwytów, by nie urazić niczyjego gustu, miała większy problem – od czkania powoli zaczynał boleć ją brzuch i klatka piersiowa.



goddesses don't speak in whispers;
they scream.
Safia Shacklebolt
Safia Shacklebolt
Zawód : kapłanka
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
too late for tears, damage is done
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8545-safiya-shacklebolt#249238 https://www.morsmordre.net/t8578-ghede#251399 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f231-sussex-brighton-brighton-pavilion https://www.morsmordre.net/t8580-skrytka-bankowa-nr-2017#251404 https://www.morsmordre.net/t8579-s-shacklebolt
Re: Czarodziejska Opera [odnośnik]27.06.20 23:40
Natychmiast dostrzegł zakłopotanie lady Shacklebolt, przez co sam poczuł się zaraz lekko strapiony. O jedną chwilę za późno pojął, jak mogły wybrzmieć jego słowa, których zbyt dobrze nie przemyślał. Zazwyczaj pilnował się zdecydowanie lepiej, jednak obecna sytuacja była dla niego czymś zupełnie nowym. Spoważniał w końcu i przyjrzał się stojącej przed nim damie uważniej, w myślach stawiając się w jej sytuacji. Przede wszystkim nie była ona do pozazdroszczenia, przeciwnie, nie chciałby się w takiej znaleźć pośród zgromadzonej w operze śmietanki towarzyskiej.
Pragnę zapewnić, że wcale nie cieszy mnie twe nieszczęście, pani – powiedział cicho, przez co jego niski głos stał się ochrypły. Odchrząknął po tej wypowiedzi, postanawiając o tym, że zadośćuczyni czarownicy poprzez bycie jak najbardziej usłużnym. Przy kolejnych czknięciach, co nie dawały się zdusić, współczucie całkiem wyparło rozbawienie. – Niech lady nie myśli, że udzielenie pomocy w takiej sytuacji jest dla mnie kłopotem – zaznaczył od razu, nie chcąc zostać przepędzonym, mimo wszystko to nieoczekiwane spotkanie było dla niego dobrą wymówką, aby nie wracać do własnej loży. Naprawdę ciężko byłoby mu wysiedzieć mu na miejscu do końca spektaklu, kiedy zaznał już odrobiny wolności. – Przeciwnie, to prawdziwe wybawienie, kiedy nie potrafi się docenić sztuki, czym narazić się można nawet własnej siostrze – wyjawił zarazem dwie swoje słabości, czyniąc to niby dowcipnie, ale za nim krył się jego dramat. Być może do Safii nie dotarły żadne pogłoski odnośnie trudnego charakteru Walburgi, choć zdążyły o nim krążyć najprawdziwsze legendy. Gdyby ktokolwiek go poprosił wprost o ich potwierdzenie, śmiałek zostałby natychmiast przegoniony, ale w rodzinnym gronie pozwalał sobie czasem kąśliwie wypowiedzieć o starszej siostrze. Uwolnił się na chwilę od jej humorów, nie mógł wypuścić tej szansy z rąk.
Woda ponoć jest dobrym sposobem na pozbycie się czkawki – tak przynajmniej kiedyś usłyszał, choć nie pamiętał już od kogo i w jakich okolicznościach, mimo to zdecydował się podzielić tym pomysłem z ofiarą zwykłej czkawki. Zbliżył się do bufet i sięgnął po dużą szklanicę, szczerze wierząc, że sięga właśnie po wodę. – Proszę – zwrócił się do młodej szlachcianki, podając jej naczynie, gdy tylko do nie wrócił ostrożnym krokiem, niepozbawionym jednak elegancji.
Alphard Black
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5607-alphard-black https://www.morsmordre.net/t5622-tezeusz#131593 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t5636-skrytka-bankowa-nr-1378 https://www.morsmordre.net/t5637-a-r-black
Re: Czarodziejska Opera [odnośnik]28.06.20 17:43
Nie odpowiedziała już, uznając, że to niewielkie nieporozumienie powinno odejść w zapomnienie, zwłaszcza teraz, kiedy uporczywe czkanie chyba wcale nie zamierzało odpuścić. Ledwo brakowało, by odetchnęła z ulgą na wieść, że nie tylko ona chyba nie do końca rozumiała gust zebranych w operze czarodziejów i nie wynikało to z pochodzenia, czy wychowania, a najwidoczniej braku wrażliwości na piskliwy głos debiutantki, jednak powstrzymała się, markując swój gest lekko rozbawionym uśmiechem.
Oby twoja siostra, sir, nie zadecydowała wyruszyć na poszukiwania – stwierdziła, ale wątpiła, że miłośniczka sztuki byłaby skłonna opuścić występ niemal na samym jego początku – obawiam się, że wtedy oboje mielibyśmy problem – skończyła żartobliwie, licząc, że jej słowa nie zostaną odebrane nieopacznie. Nie miała nic złego na myśli, rzecz jasna, poza tym, że lady Walburga odkryłaby osobę odpowiedzialną za początkowe zakłócenia, przyćmiewające nawet śpiewaczkę. A to Safia uznawała za niesamowity, choć absurdalny, wyczyn. Za mniejszy z kolei narażenie się lady Black, która jawiła się w jej oczach jako zachowawcza i opryskliwa dama, której jednak się nie obawiała. Wprawdzie słyszała wiele opowiastek, czy niewybrednych plotek – a w plotkach ponoć zawsze było ziarno prawdy – lecz te niespecjalnie wywierały na niej jakiekolwiek wrażenie. Bo cóż mogły sobie faktycznie zrobić poza paroma niesympatycznymi uwagami skrytymi pod parasolem wymuszonej uprzejmości?
Widząc zaangażowanie Alpharda i faktyczną niechęć względem powrotu na salę, darowała sobie następne upieranie się przy swoim, przyjmując szklankę z wodą z krótkim podziękowaniem.
Miejmy nadzieję – upiła kilka łyków, a zaraz po tym uniosła wyczekujący wzrok na lorda, który najwidoczniej był tak samo zaciekawiony tym, czy pomogło, jak ona. – Jak twoje samopoczucie, lordzie Black? Czy ostatni okres, pomimo wielu zmian, nie przysporzył większych problemów? – zagaiła przy okazji, częściowo po to, by przerwać zapadłą pomiędzy nimi ciszę, częściowo ze szczerej ciekawości. Kiedy jednak ucieszona zauważyła, że czkawka odpuściła, hepnęła po raz kolejny niemal upuszczając szkło na ziemię.



goddesses don't speak in whispers;
they scream.
Safia Shacklebolt
Safia Shacklebolt
Zawód : kapłanka
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
too late for tears, damage is done
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8545-safiya-shacklebolt#249238 https://www.morsmordre.net/t8578-ghede#251399 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f231-sussex-brighton-brighton-pavilion https://www.morsmordre.net/t8580-skrytka-bankowa-nr-2017#251404 https://www.morsmordre.net/t8579-s-shacklebolt
Re: Czarodziejska Opera [odnośnik]01.07.20 18:41
Mą drogą siostrę na pewno już całkiem pochłonęła sztuka – odparł ostrożnie, znów pozwalając sobie na uprzejmy uśmiech. Chciał uspokoić damę, aby nie czuła się zakłopotana myślą, że ktoś jeszcze dowie się o tym, iż bliska była zniweczyć wszelkie wysiłki młodej artystki, aby zabłysnąć na scenie.
Znał swoją siostrę na tyle dobrze, aby wiedzieć, że ta mogłaby podążyć za nim tylko i wyłącznie w stanie silnego wzburzenia, które chwytało ją tylko w domowym zaciszu. Wcale nie miała tendencji do pilnowania go zawsze i wszędzie, jednak w sprzyjających okolicznościach – gdy nie śledziły ich cudze spojrzenia innych szlachetnie urodzonych – niewybrednie potrafiła wytknąć mu błędy i słabości. Tym razem jednak nie naraził jej się tak bardzo, po prostu wymknął się z loży, co nie było wielkim wybrykiem. Sztuka w żadnej formie nie była bliska jego sercu, co Walburga była skłonna nawet zrozumieć, wszak ich ród słynął z całkowicie innych cech. Od umiłowania piękna ważniejsze było nich prowadzenie politycznych potyczek celem utrzymania i poszerzania swoich wpływów. Mimo to Blackowie pozostawali bardzo dobrze obeznani z harmonogramem artystycznych wydarzeń, które często stanowiły okazję do zaaranżowania spotkania z ważnymi personami, gdy należało zamienić z nimi słowo. Alphard żałował, że za dzisiejszą wizytą w operze nie stoją właśnie takie ukryte motywy, może wówczas znalazłby w sobie cierpliwość, aby znieść śpiew debiutantki do samego końca. Znalazło się jednak coś, co zdołało go zaintrygować i pozwoliło mu uciec od znużenia oraz prawdopodobnego bólu głowy.
Safia przyjęła od niego szklankę wody i udało jej się zwrócić do niego bez żadnych trudności. Czyli nadszedł już kres dolegliwości, nawet się z tego ucieszył. – Nastał dla mnie bardzo pracowity czas, lecz nie śmiem narzekać – oznajmił jak najbardziej uprzejmie, nie wdając się jednak w żadne szczegóły. Za pytaniami nie kryła się zwykła uprzejmość, wyczuł w nich nutę ciekawości. – Mam nadzieję, pani, że twa podróż powrotna do Wielkiej Brytanii nie była w żadnej mierze uciążliwa – na zainteresowanie jego osobą odpowiedział tym samym, nie wstydząc się tego jakże dyplomatycznego zabiegu.
Alphardowi wydawało się, że czkawka odpuściła, lecz po chwili dama znów hapnęła. Przyjrzał się lady z dozą troski, choć zarazem był przekonany, że i tak uniknęła większego nieszczęścia. Czkawka teleportacyjna z pewnością niosłaby z sobą groźniejsze konsekwencje, coś o tym wiedział. Przeżycia po ostatnim epizodzie kłopotliwej dolegliwości nie zatarły się jeszcze z jego pamięci, mógł łatwo po nie sięgnąć. Darował sobie jednak dygresje o tym, że mogło być gorzej w przypadku czarodziejskiej odmiany czkawki. Zmarszczył lekko brwi, szukając kolejnego sposobu, który mógłby pomóc zakończyć mękę lady Shacklebolt, ale nie znał ich zbyt wiele. – Może wstrzymanie oddechu pomoże – zasugerował po chwili, postanawiając nie pozostawiać damy samej sobie w kłopocie. – Próbowałaś już tego, lady?
Alphard Black
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5607-alphard-black https://www.morsmordre.net/t5622-tezeusz#131593 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t5636-skrytka-bankowa-nr-1378 https://www.morsmordre.net/t5637-a-r-black
Re: Czarodziejska Opera [odnośnik]03.07.20 18:51
Chociaż pomiędzy wierszami zdołała odczytać, że najwyraźniej Alphard posiadał podobne podejście do sztuki, co ona, darowała sobie kontynuowanie tego tematu. Nie dlatego, że nie chciała, czy też z powodu uznania wymiany poglądów w tak błahej kwestii za spoufalanie się z rodem nieprzychylnie nastawionym, jednak odczuwała coraz mocniej upływający czas i pojawiający się za tym lekki stres. Nie była bowiem pewna jak długo znajdowała się poza salą i czy rodzice zdołali już zaniepokoić się jej nieobecnością, dopóki jednak nie zażegna kryzysu, nie zamierzała wracać na miejsce. Z następnego narażenia się lady Black oraz pozostałym miłośnikom opery mogłaby nie wyjść już bez szwanku.
Próbując nieco uspokoić galopujące myśli, skupiła się na rozmowie z lordem i szklance wody, trzymanej teraz dla bezpieczeństwa w obu dłoniach, aż ostatecznie odstawiła ją na blat i westchnęła przeciągle.
Dziękuję za troskę, podróż odbyła się bez większych problemów, choć trudno było się zaaklimatyzować z powrotem w nowej rzeczywistości – odparła zgodnie z prawdą, wiodąc spojrzeniem na kieszonkowy zegarek, a zaraz po tym czknęła znowu z miną cierpiętnicy. Może czkawka magiczna była bardziej niebezpieczna, lecz z pewnością nie tak uciążliwa i istniał na nią znany sposób... tymczasem Safia zmartwiła się, że jej dolegliwość potrwa jeszcze następnych kilka godzin, czego mogłaby nie znieść.
Prawdę mówiąc, absolutnie nie znam się na sposobach zwalczania czkawki, sir – a jedyny znany sposób ją zawiódł. – Może powinien lord odmierzyć czas? Kilka sekund? – zasugerowała. Odczekała chwilę, kiedy zaś Alphard ujął w dłoń zegarek, wstrzymała oddech. Metoda ta wydawała się jej niezbyt rozsądna, czego skutki powoli zaczynała odczuwać starając się opanować jednoczesne czkanie i nienabieranie powietrza, a kiedy porozumiała się z mężczyzną spojrzeniem, odetchnęła.
Tak wielki pech musiał spotkać mnie jak zwykle w najmniej oczekiwanych okolicznościach – zażartowała dla rozluźnienia napiętej, wyczekującej atmosfery a kiedy czkawka nie powróciła, przytknęła dłoń do ust. – Czyżby...? – wolała pozostać ostrożna w osądach i zbyt wczesnej radości, gdyż ta ostatnim razem przywołała uporczywe czkanie z powrotem.



goddesses don't speak in whispers;
they scream.
Safia Shacklebolt
Safia Shacklebolt
Zawód : kapłanka
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
too late for tears, damage is done
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8545-safiya-shacklebolt#249238 https://www.morsmordre.net/t8578-ghede#251399 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f231-sussex-brighton-brighton-pavilion https://www.morsmordre.net/t8580-skrytka-bankowa-nr-2017#251404 https://www.morsmordre.net/t8579-s-shacklebolt
Re: Czarodziejska Opera [odnośnik]05.07.20 18:04
Sytuacja polityczna znacząco zmieniła się od czasu wyjazdu lady Shacklebolt w rodzinne strony, to nie ulegało żadnej wątpliwości, gdy było zauważalne gołym okiem. W ciągu kilku miesięcy na dobre rozgorzał konflikt, który co chwila niszczył jakąś część Londynu. Chęć dowiedzenia się na ten temat czegoś więcej była czymś naturalnym, stanowiła wręcz przejaw instynktu samozachowawczego. Na całe szczęście żadna szlachcianka nie musiała w większym stopniu zamartwiać się tym, gdzie toczą się kolejne walki i jaki jest ich rozmiar. Polityka jednak wciąż definiowała ich dalszy los. Ustalenia z ostatniego szczytu w Stonehenge były najlepszym tego przykładem, kiedy wiele małżeńskich propozycji zostało wycofanych, a na ich miejsce zostały wysunięte następne. Sama Safiya mogła poznać czym jest narzeczeństwo właśnie dzięki przetasowaniom, jakie nastąpiły w stosunkach między poszczególnymi rodami.
Nawet naoczni świadkowie ostatnich przemian wciąż starają się do nich przyzwyczaić – odparł z pewną wyrozumiałością, choć sam należał do grupy, której kolejne zmiany nie zaskakiwały. Póki wszystko przemawiało na korzyść Rycerzy Walpurgii, był w stanie akceptować wszelkie przemiany polityczne i społeczne. Tych drugich to właściwie oczekiwał, chcąc wreszcie ujrzeć czarodziejskie społeczeństwo wolne od mugolskich naleciałości.
Szczerze powiedziawszy tylko te dwie metody obiły mi się o uszy – nie był nawet pewien kiedy i gdzie o nich usłyszał, choć wstrzymywanie oddechu wydawało się być rozwiązaniem intuicyjnym. Przytaknął na propozycję damy, skupiając się na wyznaczonym mu zadaniu. – Pięć sekund – zaproponował śmiało zaraz po sięgnięciu po kieszonkowy zegarek. Chłód i ciężar metalu w dłoni wydał mu się przyjemny. W myślach spokojnie odliczał kolejne minione sekundy, wpatrzony w tarczę zegara, choć dwa razy udało mu się zerknąć przelotnie na twarz damy, aby upewnić się, że nagle nie zasłabnie tuż przed nim. – Koniec czasu – zakomunikował krótko, wówczas mogąc uważniej przyjrzeć się swojej rozmówczyni. Stała o własnych siłach i póki co nie dane mu było usłyszeć kolejnego czknięcia. Może wreszcie odnaleźli remedium na tę niemagiczną odmianę czkawki.
Mam taką nadzieję – odparł na urwane pytanie damy, szczerze życząc jej tego, aby kłopotliwa przypadłość już do niej nie powróciła. – Choć może warto chwilę odczekać, tak na wszelki wypadek – zaproponował usłużnie, dumnie pozostając w tym samym miejscu, nie zamierzając pozostawić lady samej.
Alphard Black
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5607-alphard-black https://www.morsmordre.net/t5622-tezeusz#131593 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t5636-skrytka-bankowa-nr-1378 https://www.morsmordre.net/t5637-a-r-black
Re: Czarodziejska Opera [odnośnik]12.07.20 10:21
Doceniała starania Alpharda mimo tego, że pochodzili z waśnionych rodów, jednak coraz mocniej czuła jak zdrowy rozsądek nakazywał jej powrócić na salę. Chociaż najchętniej pozostałaby tu do końca występu, dzięki czemu ominęłaby ją wątpliwie miła migrena po opuszczeniu opery, zdawała sobie sprawę z tego, że jej rodzina z pewnością miała odmienne zdanie na ten temat. Co było całkiem zabawne i zaskakujące zarazem, bowiem jako jedna z nielicznych osób w rodzie niespecjalnie doceniała sztukę inną, niż teatralną, czy nawet piękną grę na instrumentach.
Odczekała kilka sekund, czkawka zdawała się odpuścić, lecz na wszelki wypadek postanowiła powstrzymać entuzjazm jeszcze przez chwilę, gdy nagle czknęła ponownie.
Och, jeszcze trochę i pobiję niepisany rekord w czkaniu – wydusiła pomiędzy kolejnymi hepnięciami, które znowu pociągnęły za sobą bolesny skurcz mięśni brzucha – z dwojga złego wolałabym jednak czkawkę magiczną; na nią przynajmniej jest sposób – kto wie, może odkryłaby w bonusie jakieś przyjemne, godne uwagi miejsca? Albo osoby? Wprawdzie zdawała sobie sprawę z ryzyka, jakie niosło za sobą takie przeskakiwanie, lecz teraz spadało ono na drugi plan.
Kiedy starała się odszukać jeszcze jeden z możliwych – i skutecznych – sposobów, dostrzegła wzrok lorda Blacka wędrujący poza jej ramię, a do uszu już wkrótce doszło echo kroków i... głos matki, który spowodował, że pokonała bolący brzuch, prostując się w sekundę jak struna.
Matko, dopadła mnie okrutna czkawka – zaczęła szybko, w ramach wyjaśnień, wiedząc, że starsza lady Shacklebolt bywała w swojej pobłażliwości niejednokrotnie mniej łaskawa od ojca – lord Black zaproponował mi szklankę wody, żebym mogła wrócić na ten cudowny występ; zdaje się, że woda pomogła – wkrótce po tym zwróciła się do mężczyzny – dziękuję, lordzie, za pomoc i jeszcze raz przepraszam za zabranie czasu; żywię nadzieję, że występ zdoła jeszcze cię zachwycić, sir – uśmiechnęła się, po czym ruszyła posłusznie za matką w kierunku wejścia do loży tortur, gdzie spektakl bynajmniej jej nie zachwycił a tylko nawrócił uporczywą czkawkę.

zt



goddesses don't speak in whispers;
they scream.
Safia Shacklebolt
Safia Shacklebolt
Zawód : kapłanka
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczona
too late for tears, damage is done
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8545-safiya-shacklebolt#249238 https://www.morsmordre.net/t8578-ghede#251399 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f231-sussex-brighton-brighton-pavilion https://www.morsmordre.net/t8580-skrytka-bankowa-nr-2017#251404 https://www.morsmordre.net/t8579-s-shacklebolt
Re: Czarodziejska Opera [odnośnik]12.07.20 21:11
Cały czas pozostawał świadom tego, że negatywne relacje panujące pomiędzy ich rodami powinny mieć przełożenie na jego obecną rozmowę z Safią, jednak w obecnych czasach zbyt wiele było pośród szlachty wrogości. Jeśli miał już kierować ją wobec kogoś, to wolał przelać ją w stronę swoich wrogów, z którymi nigdy nie przyjdzie mu się zjednoczyć z powodu poglądów. Bardziej nieufny pozostawał względem otwartym na mugoli rodom niż wobec Shackleboltów. Dość wybiórczo o niektórych urazach sprzed wieków zapominał, a o innych zaś wciąż dokładnie pamiętał, zważywszy na to, że z Rosieram chciał się związać małżeństwem, a do Crouchów dalej pałał tą samą niechęcią. Jednak w tym drugim przypadku rywalizacji o wpływy nigdy nie ustała i ustać nie zamierzała, dla obu rodów Londyn pozostawał zbyt ważnym ośrodkiem władzy.
Ubolewał nas tym, że czkawka powróciła, jednak nie mógł się zgodzić z tym, aby jej magiczna odmiana mogła być bardziej znośna. – Podczas mojego ostatniego epizodu czkawki teleportacyjnej trafiłem z wygodnego fotela do cudzych posiadłości, wód Tamizy, a potem z mokrego bagna do tej właśnie opery i ledwo uniknąłem przy tym ogromnej kompromitacji – wyjawił kilka szczegółów ze swojej przygody, nie kryjąc przy tym nieco zuchwałego uśmieszku, jakby swoją szczerością burzył ład zachowywany z pieczołowitością przez dawne pokolenia. Swoją postawą przełamywał konwenanse, ale w tym przypadku nie było to wcale groźne. Co najwyżej narażał się na śmieszność i kolejną szczyptę plotek na swój temat, jeśli dama zechce podzielić się jego historią z innymi mniej lub bardziej bliskimi jej szlachciankami. Ale czy dziewczęce opowiastki mogą bardziej wpłynąć na jego reputację, a nawet zrujnować ją całkowicie? Bardzo wątpliwie, mimo wszystko w ostatnich miesiącach traktowany był z szacunkiem jak rosnący w siłę polityk. Uwydatniło się to zwłaszcza po jego styczniowym awansie.
Spoważniał w jednej chwili, gdy dostrzegł zbliżającą się ku nim lady Shacklebolt. – Pani – powitał ją uprzejmie, oddając lekki pokłon w ramach powitania, choć w spojrzeniu starszej damy dostrzegał już wyraźny brak przychylności. Cóż, wciąż byli mimo wszystko zobowiązani do zachowywania pozorów uprzejmości wobec siebie. Był gotów już się wytłumaczyć, lecz to Safia jako pierwsza zaczęła objaśniać co się właściwie wydarzyło. Alphard jedynie zdołał przytaknąć jej wyjaśnieniom, by chwilę później w milczeniu odprowadzić spojrzeniem obie lady do ich loży.

| z tematu
Alphard Black
Alphard Black
Zawód : specjalista ds. stosunków hiszpańsko-brytyjskich w Departamencie MWC
Wiek : 29
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
step between the having it all
and giving it up
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t5607-alphard-black https://www.morsmordre.net/t5622-tezeusz#131593 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f184-grimmauld-place-12 https://www.morsmordre.net/t5636-skrytka-bankowa-nr-1378 https://www.morsmordre.net/t5637-a-r-black
Re: Czarodziejska Opera [odnośnik]21.09.20 18:15
5.08

Steffen wiercił się nerwowo na fotelu, słuchając Eugeniusza Onegina. Pośladki miał wciąż trochę poobijane po walce z ministerialnymi policjantami pod Domem Petriego, więc siedziało się niewygodnie. Przynajmniej nikt nie kojarzył jego nazwiska ani twarzy z rebeliantami, a już na pewno nie redaktorka "Czarownicy." Jedna z dziennikarek znających się na operze się rozchorowała (czy to eufemizm na zniknęła? Steffen pamiętał panią Skeeter, kiedyś raczyła go herbatą z rumem, ucząc go jak zmyślać zbierać listy do rubryki porad Wilhelminy - wyznała mu wtedy, że jej brat poślubił mugolaczkę i że tylko dwójka z jej bratanków pójdzie do Hogwartu. Czy to dlatego zniknęli, wszyscy? A może naprawdę była chora i tylko nie odpisywała na listy Steffa?), a naczelna uznała, że nie można zmarnować pierwszej premiery letniego sezonu w Hampshire. Doskonale nadasz się na jej miejsce, masz w końcu taki dar do rozmawiania z ludźmi! - oznajmiła biednemu Cattermole'owi, który z utęsknieniem czekał na przerwę i możliwość jakichkolwiek rozmów. Nie znał rosyjskiego, opera była przerażająco nudna, a treść - właściwie jeszcze bardziej przygnębiająca.
Początek przedstawienia spędził na uważnym rozglądaniu się po widowni, korzystając z tego, że uwaga wszystkich jest skupiona na scenie. Irytująco jasnej, ale miał dobry wzrok. Siedząc w bocznej loży (naczelna się wykosztowała!), powoli przesuwał spojrzeniem po lożach dla arystokracji. Podobno mieli tutaj przyjść Bulstrode'owie albo część młodych debiutantek. To plotki o nich interesowałyby "Czarownicę" najbardziej, a on - ubrany w gustowny (wypożyczony) smoking - miał dziś udawać kogoś godnego choć chwili uprzejmej rozmowy. Najbardziej zapracowany będzie w dłuższej przerwie między aktami, usiłował więc rozeznać się w ułożeniu widowni i zaplanować strategiczne wyjście na korytarz.
Opera była jednak nieznośnie długa i nieznośnie nudna. Ułożył już sobie cały plan kilka razy i nie miał już nawet ciekawych tematów do namysłu. Zastanawiał się tylko, czy Isabella Selwyn lubiła niegdyś podobne opery i było mu trochę przykro, że już nigdy nie będzie jej mógł wziąć na taki spektkal.
Ale może to dobrze - było tak strasznie nudno.
Mimowolnie zwrócił więc wreszcie uwagę na scenę, w duchu dziwiąc się tematom i obyczajom promowanym przez arystokrację. Nie rozumiał słów, ale akcja rozgrywała się wśród zamożnych. Tytułowy bohater był podstarzały i niezbyt atrakcyjny, ale najwyraźniej rozkochał w sobie pulchną sopranistkę, a potem zaczął tańczyć z jej... chyba siostrą?... i pojedynkować się z jakimś młodym tenorem.
Puf!
Nagle tenor padł na ziemię, chyba bez życia, a kurtyna opadła. Steffen zamrugał, rozdziawiając usta. Nie spodziewał się sceny śmierci, nie w tej operze, a pojedynek...
...pojedynek przypomniał mu o Bertiem. Zamrugał szybko, usiłując pozbyć się pieczenia w oczach i nie myśleć o poległym pierwszego lipca przyjacielu. Zaczęła się przerwa, więc wypadł na korytarz - ale po to, aby złapać oddech. Dopiero po kilku sekundach, gdy nieco się uspokoił, zdołał na powrót skupić się na pracy. Wyprostował się i ruszył po szampana, wypatrując w tłumie znajomych (ze zdjęć i z Hogwartu) twarzy.

a rzucam sobie na spostrzegawczość (II, +30)


intellectual, journalist
little spy



Ostatnio zmieniony przez Steffen Cattermole dnia 13.01.21 18:38, w całości zmieniany 1 raz
Steffen Cattermole
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7358-steffen-cattermole https://www.morsmordre.net/t7438-szczury-nie-potrzebuja-sow#203253 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f127-dolina-godryka-szczurza-jama https://www.morsmordre.net/t7471-skrytka-bankowa-nr-1777#204954 https://www.morsmordre.net/t7439-steffen-cattermole?highlight=steffen

Strona 3 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Czarodziejska Opera
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach