Wydarzenia


Ekipa forum
Edgar Butterbury
AutorWiadomość
Edgar Butterbury [odnośnik]16.07.15 18:23

Edgar Butterbury

Data urodzenia: 14.02.1929 r. (26 lat)
Nazwisko matki: Bolton
Miejsce zamieszkania: Hogsmeade 92
Czystość krwi: półkrwi
Zawód: żeglarz, podróżnik, handlarz i poszukiwacz skarbów
Wzrost: 169
Waga: 60 kg
Kolor włosów: brązowe
Kolor oczu: brązowe
Znaki szczególne: brak



Burza przygrywa do tańca
świst i grzmot wszystko przenika,
hej, ależ pląsa okręcik
noc dzisiaj skoczna i dzika.

Nigdy nie potrafił usiedzieć w jednym miejscu. Już w brzuchu matki wiercił się niemiłosiernie, przyprawiając Eloise Butterbury o mdłości - znosiła to jednak dzielnie i nigdy się nie uskarżała. Nie narzekała również wtedy, gdy jako kilkumiesięczny berbeć znikał niespostrzeżenie z dziecięcego łóżeczka, jak gdyby za sprawą zaklęcia pojawiając się w zupełnie innym pokoju. Brązowe oczy chłopca były zawsze niewinne i wesołe; błyszczały od budzącej się w środku magii. Po jakimś czasie i Charles Butterbury przyzwyczaił się do jego codziennych eskapad i bez słowa odprowadzał syna na miejsce.
Gdy chłopiec podrósł, nie potrzebował już magii - wystarczyła para zwinnych nóg i dziura w ogrodzeniu, aby wymknąć się z domu i budować na wzgórzach sekretne kryjówki, wspinać się na drzewa, kopać doły lub polować na gnomy ze starszymi dzieciakami z Hogsmeade. Był małym szelmą, łobuziakiem - wiecznie ciekawym świata, uśmiechniętym, wiertliwym. Eloise kręciła głową, gdy wracał do domu z pozdzieranymi kolanami lub podartą szatą, ale nigdy nie krzyczała. Był dobrym dzieckiem.
Źle się to dla niego skończy, narzekała tymczasem babcia Butterbury. Nie potraficie go przypilnować, cały czas tylko znika i znika. Eloise za nic jednak miała te słowa. Edgar to nasz mały podróżnik, uśmiechała się. Umie o siebie zadbać. Kiedyś zwiedzi cały świat.
Miała rację.


Hogwardzcy nauczyciele nie byli tak tolerancyjni. Butterbury, jeszcze raz zobaczę cię nocą poza dormitorium, to Merlin mi świadkiem, że przykleję cię do łóżka Zaklęciem Trwałego Przylepca!, groził profesor Werman za każdym razem, gdy spotkał go na błoniach lub na siódmym piętrze, tuż przy Pokoju Życzeń. Ledwo od nich wróciła, a znów muszę pisać sowę do twoich rodziców!, załamywała ręce profesor Dane, ciągnąc go za ucho i goniąc znad jeziora. Naderwane ucho, nazwali go więc potem żartobliwie Puchoni, przymykając oko na odejmowane Hufflepuffowi punkty. Nie mieli mu tego za złe, póki nadrabiał je quidditchem lub wynikami z zaklęć i astronomii. Poza tym był dla nich dobrym kolegą. Lubili go.
Na czternaste urodziny dostał od rodziców czarodziejską rafandynkę.

Jedynie babcia Butterbury nie potrafiła się z tym pogodzić i co jakiś czas wysyłała mu wyjca. Nigdy nie przepadała za wnukami, Galahadem, Arthurem i małą Wilhelminą, ale Edgar był z nich najgorszy: najmniej grzeczny i najbardziej podobny do matki, charłaczki. Jakże to tak, wiązać się z niemagiczną?, płakała w dniu ślubu swego syna. Uważała ten związek za farsę. Ilekroć pojawiała się w Hogsmeade starała się uprzykrzać Eloise życie, dyskretnie rzucając na domowe wypieki czar Natychmiastowego Zakalca lub narzekając, że zamiatanie podłóg bez magii może tak długo trwać. Dziadek Butterbury miał mniejsze ambicje. Chętnie przywoził Eloise najrozmaitsze prezenty, pomagał Charlesowi w prowadzeniu hodowli Memortków albo zabierał wnuki na wycieczki nad morze. Edgar lubił oglądać wtedy sunące po wodzie statki, marząc o własnym.
Uważaj, żeby cię jaka syrena nie zeżarła, śmiał się dziadek. Edgar kręcił głową. Dziadku, przecież baby ciągle się odchudzają.

Odkąd pamiętał, zawsze marzył o podróżach. Początkowo poza szczebelki dziecięcego łóżeczka, potem poza Hogsmeade, aż wreszcie - na koniec świata. Godzinami mógł słuchać starodawnych legend, opowieści o czarodziejskich skarbach, miejscach i stworzeniach, które opowiadał mu starszy brat, Galahad, gdy grali w karty lub odrabiali lekcje w pokoju wspólnym. Nocami studiował mapy i czytał o odległych magicznych krainach, fantazjując o podróży do Peru, poznaniu czarownic z Salem czy znalezieniu legendarnego Lwa Meksykańskiego, który podobno potrafił zionąć ogniem. Odkąd pamiętał zasypiał przy lewitującej mu nad głową zaczarowanej rafandynce.
W 1944 roku Galahad opuścił Hogwart i wypłynął na swój pierwszy rejs. Odtąd co tydzień pisywali do siebie listy. Edgar wysyłał mu wycinki z gazet i czarodziejskie zdjęcia Harpii z Holyhead. Galahad przysyłał zaś medaliony i muszelki z najdzikszych zakątków świata. Pewnego razu przysłał sproszkowane rybie łuski i wodorosty - smród w Wielkiej Sali był tak wielki, że Edgar zarobił szlaban.
Już wtedy wiedział, że chce zostać żeglarzem.




W szeregi żywych gór wodnych
szalone spiętrza się morze,
tu czarna zionie przepaść,
tam białość bucha w przestworze.

Skończył Hogwart, a na świecie skończyły się wojny mugoli i czarodziejów. Przez rok pomagał ojcu i Arthurowi przy hodowli Memortków, a wieczorami dorabiał sobie na poczcie w Hogsmeade. Nie była to jednak praca marzeń - nudził się tam. Oglądając kolorowe pocztówki i listy z całego świata marzył o zwiedzaniu odległych krain i o błękicie oceanu. Niestrudzenie zaznaczał na mapach kolejne miejsca, które chciałby odwiedzić.
Wreszcie, 11 kwietnia 1947 roku, pojawiła się przed nim okazja. Mam dla ciebie zlecenie, napisał Galahad. Szukamy korsarza z prawdziwego zdarzenia. Ktoś musi sprzątać nam kible.
I tak rozpoczęła się wielka przygoda Edgara: z wiadrem, mopem i całym światem stojącym przed nim otworem.

Załoga Galahada składała się głównie z najemników, którzy parali się poszukiwaniem i sprzedawaniem skarbów - zdobywając zlecenia od Afryki po Biegun Południowy podróżowali po świecie i polowali na czarodziejskie stworzenia lub szukali zatopionych statków, opuszczonych jaskiń i wysp pełnych kosztowności. “Rubinowy Troll”, bo tak nazwali statek, pełen był latających dywanów, zabytkowych obrazków i skrzyń ze złotymi monetami. Część z zarobionych pieniędzy bracia wysyłali rodzicom, dzięki czemu hodowla Memortków wciąż mogła istnieć.

Początki były trudne. Zanim został najemnikiem przez ponad rok był na statku osobą persona non grata, o najniższej randze. Nikt prócz Galahada nie liczył się z jego zdaniem. Edgar i ryby głosu nie mają, zawyrokowała zgodnie załoga. Cóż, ciężko jest podbić świat, gdy całymi dniami myje się pokład lub goni szczury. Nie zrażał się jednak i nigdy nie narzekał - był przecież tam, gdzie chciał być od samego początku, już od dzieciństwa. Zapach morskiej bryzy, złote plaże, gwarne oblane słońcem porty i szum oceanu nie były już tylko zdjęciem w dziadkowym "Atlasie świata czarodziejów". Wczesnymi rankami krążył na miotle dookoła statku, polując na jedzenie, a późnymi wieczorami wpatrywał się w gwiazdy lub pił Portera Starego Sue w portach na końcu świata. Na czarodziejskiej mapie odznaczał z uśmiechem na ustach kolejne miejsca, które udało mu się odwiedzić: bezludne wyspy, siedliska trytonów, tajemnicze jaskinie, opuszczone latarnie morskie i wioski czarodziejów... Żyć nie umierać.
Koniec końców lazur wody zawsze jednak przypominał mu o niebieskim domku w Hogsmeade pod numerem 92.

Po jakimś czasie wspólnej żeglugi bracia rozdzielili się. Galahad popłynął do Peru, Edgar do Egiptu. Za oszczędzone pieniądze wynajął niewielką kawalerkę w Aleksandrii, tuż nad brzegiem morza, gdzie ponad dwa lata handlował skarbami, zbierał zlecenia od miejscowych magów, a niekiedy dorabiał sobie w porcie przy wyładunkach statków.
To tam właśnie, w Egipcie, poznał Sally. Śliczna uzdrowicielka z czarodziejskiego szpitala zwróciła na niego uwagę już w pierwszym dniu, gdy tylko trafił na oddział urazów magizoologicznych. Cóż, praca przy rozładowywaniu nie zawsze była bezpieczna. Szpitalna sala, w której leżał, pełna była bohaterów: kairski poskramiacz smoków poparzony przez Rogogona, łamacz klątw pogryziony przez wilkołaka, egipska piękność podrapana przez Sfinksa, wreszcie i on - Edgar Butterbury pokąsany przez mięsożerną paprotkę. Po kilku dniach Sally przestała wreszcie się z niego śmiać i pozwoliła zaprosić się na kawę. A potem na kolejną. Zostanę tu na zawsze, napisał do Galahada, opalając się nad brzegiem morza. I tak spiekłem się jak stary Egipcjanin.

Wkrótce musiał jednak wracać do Anglii. Ojcowska hodowla Memortków podupadła, rodzice potrzebowali jego pomocy. Arthur, który miał im pomagać, coraz częściej wyjeżdżał do Londynu. Odnowił dawne hogwardzkie kontakty, podobno widywano go teraz na Nokturnie. Koresponduje z Riddle'em, dąsała się w listach Wilhelmina. Podobno założyli jakiś klub rycerski, pisała.

1 lipca 1955 roku, po ośmiu latach morskiej przygody, Edgar Butterbury wrócił więc do domu.



Z kajuty słychać przekleństwa
rzyganie i modły, wiadomo!
A ja się masztu trzymam
I chciałbym wreszcie być w domu.

Patronus: Pies symbolizuje przyjaźń, odwagę i czujność. Jeszcze do dziś przysłowiowa wierność psa czyni zeń szeroko rozpowszechniony symbol lojalności oraz mitycznego pomocnika i obrońcę — przede wszystkim kobiet i dzieci.

Wnętrze cieplarni było parne i duszne. Promienie słońca prześlizgiwały się między listkami roślin, robiąc zajączki na ścianach. Edgar wyciągnął dłoń przed siebie, a ciepły, jasny promyk otulił mu palce jak pierz. Dookoła pachniało wilgocią i karmą dla ptaków.

Gdzieś z tyłu skrzypnęły drzwi. Radosny śmiech Arthura i Wilhelminy poniósł się po cieplarni, budząc śpiące na żerdziach Memortki.

Tysiące czarodziejskich ptaszków wzbiły się w powietrze, tańcząc swój szaleńczy, niebieski taniec.
Był w domu.











 
8
1
3
0
1
0
5

Wyposażenie

psidwak Lord Aport, magiczny kompas, różdżka





Ostatnio zmieniony przez Edgar Butterbury dnia 25.07.15 16:08, w całości zmieniany 1 raz
Gość
Anonymous
Gość
Re: Edgar Butterbury [odnośnik]25.07.15 17:57

Witamy wśród Morsów

Twoja karta została zaakceptowana
INFORMACJE
Przed rozpoczęciem rozgrywki prosimy o uzupełnienie obowiązkowych pól w profilu. Zachęcamy także do przeczytania przewodnika, który znajduje się w twojej skrzynce pocztowej, szczególnie zwracając uwagę na opis lat 50., w których osadzona jest fabuła, charakterystykę świata magicznego, mechanikę rozgrywek, a także regulamin forum. Powyższe opisy pomogą Ci odnaleźć się na forum, jednakże w razie jakichkolwiek pytań, wątpliwości, a także propozycji nie obawiaj się wysłać nam pw lub skorzystać z działu przeznaczonego dla użytkownika. Jeszcze raz witamy na forum Morsmordre i mamy nadzieję, że zostaniesz z nami na dłużej!

Karta niejednokrotnie doprowadziła mnie do płaczu śmiechu. Edgar jest zabawny, być może odrobinę niezdarny, ale na swój sposób uroczy, zawzięty i lekkomyślny, zwiedził pół świata, poderwał zapewne niejedną Egipcjankę - lub to one poderwały go z ziemi, kiedy przewrócił się w piach! - mimo to wraca do szarego, deszczowego Londynu, żeby reanimować rodzinną hodowlę memortków. Miejmy nadzieję, że odnajdzie się w nim na nowo i być może Sally kiedyś go odwiedzi.  

OSIĄGNIĘCIA
Wagabunda - przecież zwiedził pół, prawie, świata!
 STAN ZDROWIA
Fizyczne
Pełnia zdrowia.
Psychiczne
Pełnia zdrowia.
UMIEJĘTNOŚCI
Statystyki
Zaklęcia i uroki:8
Transmutacja:1
Obrona przed czarną magią:3
Eliksiry:0
Magia lecznicza:1
Czarna magia:0
Sprawność fizyczna:5
Inne
teleportacja
WYPOSAŻENIE
psidwak Lord Aport, magiczny kompas, różdżka
HISTORIA DOŚWIADCZENIA
[18.07.15]klik


Caesar Lestrange
Caesar Lestrange
Zawód : sutener oraz brygadzista
Wiek : 30 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zaręczony
pięć palców co po strunach chodzą
zegną się jak żelazo w ogniu
w owoc granatu martwy splot
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Edgar Butterbury 9b2SB2z
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t661-caesar-lestrange https://www.morsmordre.net/t841-poczta-caesara https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t3056-skrytka-bankowa-nr-94#50106 https://www.morsmordre.net/t1615-caesar-lestrange
Edgar Butterbury
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach