Wydarzenia


Ekipa forum
Biały Hol
AutorWiadomość
Biały Hol [odnośnik]26.03.18 19:45

Biały Hol

Marmurowa biel miesza się tu ze zdobieniami z ciemnego mosiądzu. Cała przestrzeń jest dobrze oświetlona licznie lewitującymi nad głowami żyrandolami. Palące się w nich świece rozpościerają przyjemnie kwiatową woń, której sercem jest oczywiście róża będąca rodowym symbolem mieszkających tu czarodziei. Służba zawsze jest gotowa pomóc z potrzebującym przechowania wierzchnim okryciem przybyłego, jak również spełnić każdą inną, mieszczącą się w granicach zdrowego rozsadko, zachciankę. Przycupnięte na poręczy kobiece figury ze świecznikami poręczy chórem witają przybyłego.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Biały Hol Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Biały Hol [odnośnik]15.04.19 6:13
21.11

Odpowiednia dawka czyrakobulwy była kluczowa. Isabelle cały poprzedni dzień spędziła, obserwując różnobarwne bąbelki. Panna Adora Blythe regularnie zaopatrywała się u Isabelle w eliksir upiększający. Ostanio zamówiła większą niż zwykle dawkę, zapewne z powodu przerwy w dostawach, spowodowanej wyjazdem Isabelle do Francji.
Lady Nott przyjęła Adorę w hallu. Dziewczyna przybyła dzisiaj w swoim "naturalnym" stanie. Nie była stricte nieładna, ale nie grzeszyła też pięknością. Miała mysie włosy, orli nos i niezdrową cerę. Widać też było, że nieco zanadto lubi ciasteczka, ale gdyby nieco je ograniczyła, mogłaby wyładnieć. Isabelle wiedziała też, jak działa na Adorę eliksir upiększający. Jej cienkie włosy robiły się wtedy lśniące, bujne i jaśniejsze. Zyskiwały też złotawego koloru. Cera wygładzała się, usta pęczniały, a rzęsy wydłużały się. Zmiany były na tyle widowiskowe, żeby dziewczyna przyciągała spojrzenia w sukni wizytowej, a zarazem na tyle subtelne, aby można je było przypisać naturalnemu urokowi, czy wieczorowej stylizacji. Nic dziwnego, że eliksir cieszył się takim powodzeniem - narzeczeni panien z dobrych domów mogli widzieć je w lepszej wersji przy każdym spotkaniu. Nie można go było pić codziennie, więc nie wchodził w grę przy długim związku albo małżeństwie. Ale na pierwsze tygodnie narzeczeństwa, czy poszukiwanie adoratora na balach wydawał się w sam raz. Adora była córką chełpiącego się czystą krwią rodu, który dorobił się małej fortuny. Jako jedynaczka, płaciła Isabelle bardzo szczodrze i chociaż panna Carrow nie przepadała za nią jako osobą, cieszyła się z takiej klientki. Początkowo potraktowała eliksir upiększający jako ciekawe wyzwanie, ponieważ słyszała o jego wysokim stopniu trudności. Potem wpadła w rytm zamówień, nawet nie myśląc o moralnych implikacjach specyfiku. Był w końcu jak makijaż, prawda?
-Dobry wieczór, Adoro. Ufam, że miewasz się dobrze? - Isabelle napoczęła obowiązkowe grzeczności, chociaż nie obchodziło jej zbytnio, co słychać u panny Blythe. Liczyło się, że dobrze płaciła. Panna Carrow nie chciała też odpowiadać na jej pytania - Adora wydawała się skłonna do plotek, a Isabelle miała już serdecznie dość fałszywego współczucia i osób wypytujących o Percivala.
Ale Adora miała dzisiaj na głowie inny temat.
-Właściwie doskonale, zaręczyłam się w zeszłym tygodniu! - promieniała, choć nie aż tak, jak promieniowało się po eliksirze upiększającym.
-Gratulacje! - Adora była kilka lat młodsza od Isabelle, więc alchemiczka zapomniała, że dziewczyna lada moment może wyjść za mąż. W końcu po to były jej te wszystkie eliksiry. Zamiast spytać o narzeczonego, zmartwiła się jednak potencjalną utratą klientki, a zarazem zastanowiła. Po co Adorze tak dużo specyfiku? Zwykle kobiety w stałych związkach ograniczały dawkowanie eliksiru. Miał w końcu urozmaicić uroczyste wieczory i przykuwać uwagę na przyjęciach, a nie być fundamentem relacji. -Przygotowałam dziesięć porcji, o które prosiłaś... - upewniła się więc trzeźwo. Miała nadzieję, że dziewczyna nie zmniejszy ani nie odwoła zamówienia. Spędziła nad nim w końcu sporo czasu.
-Cudownie! Za dwa, trzy tygodnie wpadnę po więcej! - ucieszyła się dziewczyna, nie bacząc najwyraźniej na krótkie tempo realizacji następnego zamówienia i zaawansowaną ciążę Isabelle. Alchemiczka zmarszczyła brwi - dwa, może trzy tygodnie? Nie miała co prawda teraz ze sobą robić, ale po pierwsze dziecko w każdej chwili mogło przyjść na świat, a po drugie Adora brzmiała jakby chciała używać specyfiku codziennie.
-Mam jeszcze jedną prośbę... - kontynuowała Adora, nie bacząc zupełnie na zdziwienie alchemiczki. -Byłabyś w stanie przyrządzić Amortencję?
Isabelle wzięła głęboki wdech, patrząc na dziewczynę szeroko otwartymi oczyma.
-Byłabym. - potwierdziła swoje umiejętności, nie mówiąc jednak wprost, że to zrobi. -Adoro, po co ci Amortencja i tyle dawek eliksiru? - spytała, patrząc na klientkę podejrzliwie.
Dziewczyna zarumieniła się lekko.
-Och, będę teraz spędzać coraz więcej czasu z Jonasem, a on jest taki przystojny i inteligentny...Wkrótce zorientuje się, że używam eliksiru! - przyznała, wbijając wzrok w ziemię.
-Eliksir jest od stosowania na specjalne okazje, to naturalne, że Twój narzeczony zobaczy cię bez niego. Spokojnie, jesteś...uroczą dziewczyną zmyślanie komplementów nie przychodziło Isabelle łatwo, ale kłamanie już tak ...a każdy mąż widzi w końcu żonę o poranku, zmęczoną, czy zmizerniałą. - próbowała uspokoić dziewczynę, ale napotkała tylko jej powątpiewające spojrzenie. Adora nic nie powiedziała, ale uniosła brwi, zupełnie jakby niewerbalnie zarzucała Isabelle, że jest w pozycji do dawania dobrych rad. Jej własny mąż wybrał coś (lub kogoś?) innego niż ją i rodzinę, tak głosiły plotki. Widząc dziwną minę klientki, Isabelle przez moment pomyślała o własnej decyzji, by nie upiększać się eliksirami. Może...może popełniła błąd?
Arogancki wyraz twarzy nie pomoże klientce uzyskać tego, czego chciała. Z nagłą stanowczością Isabelle obwieściła:
-Dlatego nie przyrządzę ci Amortencji, za żadną cenę. Relacje nie powinny być budowane na kłamstwie.
-A eliksir upiększający to niby co? Warzyła go Lady bez problemu! - Adora poczerwieniała lekko, najwyraźniej nie spodziewając się tak szybkiej odmowy. W końcu prosiła o Amortencję z taką beztroską, jakby chodziło o Auxlik.
-To...co innego. - Belle zawahała się na moment. -To powszechny choć drogi eliksir, na specjalne okazje, który zwodzi tylko wzrok. Amortencja wpływa na psychikę, odbiera wolną wolę i masz pojęcie jaka w ogóle jest droga? - kontynuowała, ale równie dobrze mogła mówić do ściany.
-Cena nie gra roli. - upierała się Adora.
-N i e. Żadna dobrze urodzona dama nawet nie pomyśli o regularnym...zniewalaniu kogoś Amortencją i ty też nie powinnaś. - ucięła Isabelle ostro.
-Może niektóre damy powinny.
Belle pobladła. Słowa były ewidentym przytykiem w jej stronę, spontanicznym, acz bolesnym. Adora sama w lot (o dziwo, bo zbyt lotna nie była) zrozumiała faux pas i szybko odwróciła wzrok. Isabelle z najwyższym trudem zachowała nad sobą kontrolę. Znosiła różne złośliwości po całej sytuacji z Percivalem, ale nikt nigdy nie miał czelności jej zasugerować, że powinna go poić eliksirami aby przy niej został. Że nie była dostatecznie dobra aby chciał to zrobić po prostu dla niej. W głębi serca wiedziała, że to Adora jest pełna kompleksów, że wszelkie złośliwości, manipulacje i pragnienie reperowania tego eliksirami, wynikają z jej własnej słabości. Ale była lady Carrow, głęboko zranioną lady, która również była pełna kompleksów. Która mimo wszystko nie poiła męża Amortencją i nie odreagowywała wszystkiego na przypadkowych rozmówcach. Która umiała zachować pokerową twarz, nawet teraz.
-Przepraszam, ja... - pisnęła Adora.
-Jesteś zestresowana zaręczynami, rozumiem. To duża zmiana w życiu. - przerwała jej Isabelle, uśmiechając się słodko, ale fałszywie.
-Tutaj są eliksiry i...och, zapomniałam o ostatniej porcji! - obwieściła, podając klientce kosz z miksturami.
-Ostatniej? Widzę tu dziesięć... - Adora była zdezorientowana, ale niezbyt bystra, a Isabelle umiała dobrze kłamać.
-Wczoraj warzyło się tak dobrze, że wyszło mi jedenaście. Ostatnia jest gratis, dla stałej klientki. Zamiast Amortencji. - zapewniła Isabelle i przeprosiła klientkę na momencik. Szybko udała się do pracowni, gdzie odnalazła fiolkę eliksiru Hanka Overa. Zręcznie przelała jej zawartość do buteleczki, której zwykle używała do mikstur upiększających i zmieszała z resztką eliksiru upiększającego. Czyrakobulwa była neutralnym składnikiem i nie powinna zareagować z ciemiernikiem - istniałą szansa, że oba eliksiry zadziałają na raz, nie wzbudzając podejrzeń. Miała szczerą nadzieję, że Adora nie zauważy subtelnej różnicy w smaku i że przepada za winem. Uśmiechnęła się pod nosem. Po kolejnym przyjęciu panna Blythe może mieć ogromnego kaca, który nie minie aż do zażycia antidotum. Czyli oby jak najdłużej.
Ze słodkim uśmiechem przyniosła eliksir klientce, nie mając żadnych wyrzutów sumienia. Podtruwanie złośliwych dam było czymś innym niż manipulacja kimś za pomocą Amortencji! Isabelle głęboko wierzyła w swoją moralną słuszność w tej całej sytuacji. Pożegnała się uprzejmie z Adorą, w duchu wiedząc, że odmówi jej kolejnej prośbie i skieruje ją do innej alchemiczki. Dziewczyna była na dobrej drodze do uzależnienia od środków upiększających i Belle nie chciała już przykładać do tego ręki ani znosić jej towarzystwa.
W nocy, jak zwykle, Belle nie mogła zasnąć, myśląc o Percivalu. O tym, dlaczego nie była dla niego wystarczająco dobra.
Aż w końcu wstała i aż do świtu uczyła się przepisu na Amortencję. Nigdy nie przydządzi tego eliksiru Adorze, ale jej samej...może się kiedyś przydać.

/zt
Isabelle Carrow
Isabelle Carrow
Zawód : Alchemiczka, szlachcianka
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
Stal hartuje się w ogniu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 xyz
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7146-isabelle-carrow https://www.morsmordre.net/t7207-listy-isabelle https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f52-west-yorkshire-wakefield-sandal-castle https://www.morsmordre.net/t7206-skrytka-bankowa-nr-1757 https://www.morsmordre.net/t7256-isabelle-carrow#195434
Re: Biały Hol [odnośnik]30.07.21 4:46
20.01.1958
Abraxas & Calypso

Szatańska pożoga strawiła fundamenty doczesnego świata, aby zrodził się z popiołów na zgliszczach niechlubnego tworu, niesłusznie określanego mianem cywilizacji. Z każdym dniem mugolska krew spływała potokiem na brytyjskich ziemiach w rytmie słodkiej pieśni propagandy, która dokładała cegiełkę do nawrotu dawnych tradycji. Choć cel był szczytny, a przynajmniej taką opinią kierowało się wielu prominentów finansujących przedsięwzięcie - gospodarka Anglii runęła w gruzach, sprowadzając ubóstwo nawet wobec wiernych sympatyków sprawy. Jednakże wojna to krew, a krew to ekonomia - ci nad wyraz zasłużeni (lub szlachetnie urodzeni), często i tak już bogaci, zdołali wielokrotnie pomnożyć swe majątki i upchać kieszenie, by nie martwić się dłużej podstawową potrzebą. Skrywani za fasadą dobrych duszków, ministerialni agitatorzy i antymugolscy Lordowie wygłaszali piękne słowa, inwestując ochłapy w charytatywne rozdawnictwa, które łechtały ego szarych mas; ludzi ulegających wpływowi propagandy w wierze, że cokolwiek znaczą. Pogrążeni w hipokryzji, dobrze sytuowani czarodzieje trwonili swe majątki, konsumując wykwintne potrawy i najdroższy alkohol, podejmując ważące losy polityczne decyzje w luksusowych dworkach, gdy innym brakowało suchej kromki chleba. A pieniędzy mieli tyle, że nawet w wojennej zawierusze obnażali majętność, często-gęsto wydając krocie na budzące zazdrość zbędne gadżety. Kto bogatemu zabroni?
Jak wielu arystokratów, Malfoy od narodzin cieszył się wszystkim, co najlepsze. Nie zadowalały go produkty niskiej półki, na które nawet nie ważył się spojrzeć - o ile nie wymagało tego dobro Sprawy, której dedykował życie; idei nadrzędnej nawet do chęci posiadania. Polityk musiał budzić majestat w swej dystynkcji; zamiłowanie do minimalizmu i natura estety sprawiła jednakże, że nie świecił oczywistym przepychem, gustując w nieznanych, lecz niebagatelnie drogich markach o najwyższej jakości, a wszystko to w schludnym wydaniu. Oryginalność i sympatia do zwierząt, jakimi się odznaczał, sprowadziła go tego dnia na dworek Sandal Castle, by zastąpić banalny, czarodziejski środek transportu - miotłę - czymś z klasą. Wybór padł na najlepszego skrzydlatego konia z hodowli włodarzy Yorkshire. To, który z aetonanów odpowiadał kryteriom, miał już ocenić sam Lord Malfoy.
- Lady Calypso. Rad jestem, że zgodziłaś się ugościć mnie na dworze i oprowadzić po rodowych stajniach. Słyszałem na ich temat najśmielsze rekomendacje. - zwrócił się do damy głosem pełnym dostojeństwa, nie wykrzesał z siebie krzty uśmiechu. Zgodnie z etykietą, pierwszeństwo w powitaniu pozostawił w gestii kobiety, dostosowując się do jej reakcji. - Wierzę, że z lady pomocą dokonam słusznego wyboru i wkrótce ścisnę dłoń z Lordem Carrow, pieczętując udany zakup jednego z tych imponujących stworzeń. - ze szlachcianką nie znał się nad wyraz dobrze. Oczywiście koegzystowali wspólnie na bankietach i zamienili niejedno słowo, lecz różnica wieku, brak czasu i wysoka pozycja skłaniała go ku bardziej intratnym znajomościom. Dziś jednakże korzystał z jej gościny, inwestując czas i potencjalnie pieniądz w rumaka, jakiego nie znajdzie w żadnej innej stajni na wyspach.
Choć głośno się o tym nie mówi, by nie podpaść samemu Abraxasowi lub jego ojcu - Ministrowi Cronusowi Malfoy - mężczyzna cierpi na genetyczne schorzenie, znane pod nazwą Dotyk Meduzy. Tym ważniejsza jest dla niego aktywność ruchowa i praca mięśni, które w przeciwnym wypadku zastygną, przeistaczając go w żywy posąg. Zwykła miotła jest narzędziem, z którego pomocą można uprawiać sport, lecz jazda konna - w tym przypadku raczej lot - to intensywna praca wielu mięśni i terapeutyczny kontakt z żywym stworzeniem. Jeśli więc zgłębiać się w szczegóły i motywacje, być może ów aetonan nie był jedynie fanaberią bogatego prominenta, a inwestycją w zdrowie? Głodni o pustych miskach takich pytań raczej sobie nie zadają; nie, żeby Abraxas miał z tego tytułu wyrzuty sumienia. Jego kręgosłup, ten moralny, zawsze był bardzo elastyczny. Tym większą hipokryzją się cechował, gdyby wziąć pod uwagę, że wiele z tych fałszywych ciepłych słów wobec niższych, czystokrwistych warstw społecznych to twór, który zrodził się w jego głowie.
Nienachalnym wzrokiem starał się obadać kreację kobiety, rzucając też nieznaczne spojrzenia na przechadzającą się po zamku służbę. Wypowiedzi Calypso absorbowały pełnię jego atencji, a w trakcie dialogu utrzymywał z nią dominujący, być może niezręczny kontakt wzrokowy.


Ostatnio zmieniony przez Abraxas Malfoy dnia 17.09.21 0:56, w całości zmieniany 2 razy
Abraxas Malfoy
Abraxas Malfoy
Zawód : polityk propagandysta
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Złotą, nie żółtą koroną się rządzi, inaczej Kingdoms Divided
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10189-abraxas-malfoy https://www.morsmordre.net/t10220-vaesen https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f383-wiltshire-wilton-rezydencja-rodu-malfoy https://www.morsmordre.net/t10222-skrytka-bankowa-nr-2296 https://www.morsmordre.net/t10221-abraxas-malfoy
Re: Biały Hol [odnośnik]09.08.21 16:25
Cały ród Carrow w obliczu trwającej wojny pozostawał nieco na uboczu. Nie posyłali swych mężczyzn na pierwszą linię ataku, a Calypso miała dopiero rozpocząć pomoc przy ministerialnych poleceniach. Nie było rzecz jasna wątpliwości, którą stronę konfliktu popierają — zawsze cenili sobie czystość i szlachetności płynącej w ich żyłach krwi, jednak w żadnym razie nie spieszyło im się do egzekucji, starając się raczej gospodarować ludźmi niższego statusu, jak służącymi, wynajdując dla nich zajęcia, których żaden godny czarodziej by się nie podjął. Któż bowiem ze szlachciców, czy nawet czarodziejów krwi czystej chciałby wyrzucać końskie łajno, czy czyścić kopyta. Byli ludźmi biznesu, inwestorami, a ich ród charakteryzowała smykałka do tego, by ów majątek pomnażać w sposób mądry poprzez zakup ziem, zwierząt, czy intratne małżeństwa. Starszy brat Calypso, Ares, choć był jej bratem jedynie w połowie, wciąż przebierał w kobietach, będąc mniej zdecydowany niż Calypso, która zdawała się mieć już upatrzony cel. Wielu czarodziejów, zwłaszcza mężczyzn rodów daleko od Yorku, mieli o młodej szlachciance raczej pobłażliwe mniemanie — ot kolejna niewiasta, która może usiąść obok i co najwyżej łatwo wyglądać. Gdy była jeszcze nieco młodsza nieraz buntowała się przeciwko takiemu traktowaniu, ale z każdym mijającym rokiem dostrzegała w tym swoją przewagę. Mężczyźnie w takich sytuacjach niezbyt często zdawali sobie sprawę z tego, że przyszło im mierzyć się z subtelnym wpływem na ich decyzję, nie wykorzystywała jednak tego zbyt często. Delikatne podszepty, poparte niespotykanymi dość zdolnościami i wielkim oczytaniem, sprawiały, że Calypso paradoksalnie stała się dość trudna do wydania za mąż. Niektórzy z młodych arystokratów bali się jej, że silna kobieta u ich boku, mogła umniejszać ich męskości. Byli też tacy, którzy zadanie może i chcieliby podjąć, ale teraz Calypso nie była zainteresowana, a jej ojciec nie wydał wciąż informacji o tym, u czyjego boku powinna kwitnąć jego biała różyczka. Niespotykanym było również to, jak dużą wiarę pokładał w swoją córkę i jej wiedzę na temat ich stajni. Owszem, nigdy nie zawiodła, jeśli chodzi o jeździectwo, często będąc na równi z braćmi, a czasem nawet zwinnością ich przeganiając — jej szczupła sylwetka nieraz nadawała odpowiedniej dynamiki zwierzęciu. Być może właśnie dlatego to właśnie ją, a nie melancholijnego Aresa, posłał na spotkanie z Lordem Malfoy.
- Niezmiernie miło mi jest gościć lorda na naszych ziemiach. - Wyciągnęła w jego kierunku dłoń, z której przed chwilą zdjęła prostą skórzaną rękawiczkę. Pozwoliła mu musnąć jej wierzch, nim cofnęła ją i z cichym szelestem odziała. Nie miała na sobie futra, czy płaszcza, ale też na prośbę ojca, nie założyła spodni, a elegancką, acz prostą suknię. Lord Malfoy najpewniej sądził, że kobieta w spodniach, to barbarzyństwo, a przecież mieli dzisiaj dopiąć wstępnych ustaleń odnośnie do wierzchowca.
Calypso rzecz jasna miała całą szafę sukni, ale posiadała też wygodniejsze do jazdy odzienie powszechnie uważane za męskie. Dzisiaj jednak mogła ustąpić panu ojcu, bo wszak miała jedynie prezentować, a nie dosiadać rumaków. - Drogi Lordzie zapewniam, że znam te zwierzęta całe swoje życie i będę w stanie dobrać je pod wytyczne, jakie od lorda otrzymam. - Skinęła lekko głową, a nienaganna fryzura, poruszyła się lekko od uderzenia wiatru, gdy wyszli przed posiadłość. Kilka kroków za nimi podążała niezwykle dyskretna wierna służka Calypso, jednak nie w charakterze przyzwoitki. Wierzono bowiem, że lord nie przybył tutaj w matrymonialnych, czy nieczystych zamiarach, był wszak żonaty. Służka miała być na każde zawołanie, by służyć okryciem, czy przywołaniem gorącego napoju.
- Ufam, że miał lord podróż udaną, niemniej jednak po prezentacji z przyjemnością zaprosimy lorda na kolację. Wszak w taką pogodę należy dbać o swoje ciało. - Uśmiechnęła się uprzejmie, pomimo tego, że mężczyzna był zdecydowanie poważny. Calypso nie wydawała się jednak speszona. Obracała się całe życie w towarzystwie mężczyzn ponurych i tajemniczych, więc jedynie dobre maniery sprawiały, że powstrzymywała się przed nieco bardziej swobodnym zachowaniem. - Zapraszam. - Wskazała mu drogę, którą ktoś przed jego przybyciem starannie odśnieżył, by przejście nie sprawiało najmniejszego dyskomfortu, czy nie groził upadkiem z powodu oblodzenia. - Lord pozwoli, że zapytam o charakter zwierzęcia, którego lord szuka. Coś już zupełnie odchowanego, czy może… - Podniosła na niego badawcze spojrzenie, które wielu onieśmielało, ale tutaj wiedziała, że co najwyżej zostanie potraktowana nieco poważniej. - Woli lord mieć wpływ na jego wychowanie? - Przy drzwiach stał czujny chłopak, który na ich widok machnął różdżką i otworzył ciężkie dębowe drzwi. Część wierzchowców była w środku, a część spacerowała na padoku. Tamte drugie można było oglądać ze sporego tarasu na dachu stajni. Zwiedzanie jednak mieli zacząć od tych, które właśnie się posilały.



Calypso Carrow


But he that dares not grasp the thorn
should never crave the rose

Calypso Carrow
Calypso Carrow
Zawód : Malarka, Arystokratka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
I won't be silenced
You can't keep me quiet
Won't tremble when you try it
All I know is I won't go speechless

OPCM : 10
UROKI : 5 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 10 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9571-calypso-carrow https://www.morsmordre.net/t9765-tea#296315 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f52-west-yorkshire-wakefield-sandal-castle https://www.morsmordre.net/t10558-skrytka-bankowa-2196#319978 https://www.morsmordre.net/t10406-c-carrow#314672
Re: Biały Hol [odnośnik]17.09.21 20:18
Subiektywnie, Abraxas nie przepadał za reprezentantami tegoż rodu. Żadne zwady bądź polityczne niesnaski nie miały szczególnego wpływu na odbiór oportunistycznych charakterów, które, jak ich postrzegał - nie zawracały sobie głów aktywnym uczestnictwem w trwającej wojnie. Owszem, nacechowani szacunkiem do błękitu i czystej krwi Carrowowie opowiedzieli się po stronie Czarnego Pana, lecz ich wpływ na arenie politycznej był znikomy. Posiadali przecież ogromną połać terenów, które przez niekonsekwencję w działaniach szły na zmarnowanie - demografowi trudno było teraz określać dokładne wartości liczbowe, lecz szacowało się, że ponad trzydzieści procent populacji podległych im hrabstw, to osoby o haniebnych promugolskich poglądach. Niestety nie byli osamotnieni w takich statystykach - podobny stan rzeczy utrzymywał się w pozostałych rejonach Anglii, a wyjątek stanowiły głównie nieliczne hrabstwa w głębi kraju oraz południowe tereny, rozciągające się pasem od graniczącego z Półwyspem Kornwalijskim Wiltshire po Kent, aż do Norfolk. Abraxas niczego nienawidził bardziej od ignorancji i lenistwa; liczył, że kiedyś przyjdzie dzień, gdy przyjdzie im - najbardziej zaangażowanym w sprawę - wymierzyć konsekwencje tej niekompetencji i wznieść się ponad tych, którzy okazali słabość.
Nieco przychylniej postrzegał oddanego sprawie Lorda Nestora, czyli ojca kobiety, z którą przyszło mu rozmawiać. Miał wyjątkową przyjemność zatańczyć z nią na noworocznej Maskaradzie i sporadycznie widywać na przeszłych, podobnych wydarzeniach. Nie bał się użyć stwierdzenia, że wyróżniała się ponad przeciętność dworskiego życia i trudno było określić, czy pochwalał te odstępstwa - nie znał jej zresztą dostatecznie dobrze, by mieć stabilną opinię - jednak w przeciwieństwie do swojego rodzeństwa, sprawiała wrażenie bardziej zaangażowanej. Malfoy doceniał jej artystyczną duszę i upatrywał w tym intratną okazję, by wykorzystać malarski talent w swoim propagandowym przedsięwzięciu. O tym jednakże mieli porozmawiać kiedyś indziej, dziś przybył tu w innym celu; również w roli przewodniczki lady Calypso zapowiadała się obiecująco.
- Z przyjemnością skorzystam z zaproszenia. - zgodził się pozostać na kolacji, która mogła stanowić okazję do przedyskutowania pewnych politycznych posunięć i finalizacji zakupu skrzydlatego konia. Jego mina pozostała niewzruszona, syn Ministra nie należał do osób, które szastały uśmiechem w geście dobrych manier. Podążał odśnieżoną drogą, dotrzymując jej kroku, lecz kiedy poczuł na sobie wymowne spojrzenie, zatrzymał się na chwilę, by podjąć kontakt wzrokowy i określić swoje oczekiwania.
- Ufam, droga lady, że w stajniach Waszego rodu znajdzie się młode, charakterne źrebię, w którego proces tresury i oswajania będę zdolny zaangażować się osobiście. Nie postrzegam się za wybitnego jeźdźca, wobec czego, być może ma lady odmienną sugestię? - skierował nieironiczne pytanie, bowiem istniała szansa, że ze starszym rumakiem poradziłby sobie lepiej. Nie rzucił spojrzenia na chłopca stajennego; rozejrzał się wokoło, gdy przeszli przez bramę, aby objąć wzrokiem znajdujące się tu skrzydlate konie i zdecydować, czy któryś na pierwszy rzut oka zwrócił jego szczególną uwagę. Interesował go rumak do lotów rekreacyjnych, koniecznie dopasowany do wysokiego wzrostu - tymi uwagami również się z nią podzielił, gdy rozpoczęli zwiedzanie.
Abraxas Malfoy
Abraxas Malfoy
Zawód : polityk propagandysta
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Złotą, nie żółtą koroną się rządzi, inaczej Kingdoms Divided
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10189-abraxas-malfoy https://www.morsmordre.net/t10220-vaesen https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f383-wiltshire-wilton-rezydencja-rodu-malfoy https://www.morsmordre.net/t10222-skrytka-bankowa-nr-2296 https://www.morsmordre.net/t10221-abraxas-malfoy
Re: Biały Hol [odnośnik]21.09.21 1:26
Calypso była żeńską przedstawicielką rodu, więc nie sądziła, że nawet gdyby stanęła pewnego dnia u boku czarnego pana, byłaby brana nieco bardziej poważnie. Może jedynie baliby się jej bardziej. Nie była więc przekonana, czy Lord Malfoy byłby chętny dyskutować z nią o finansach. Zresztą, w tej kwestii akurat, pomimo sporej swobody, wolała zostawiać tę kwestię mężczyznom. Jako artystka i nieco wolna dusza, zdecydowanie nie przykładała zbyt dużej wagi do pieniędzy. Oczywiście mogło to wynikać również z tego, że nigdy takowych jej w życiu nie brakowało i mogła dysponować nimi lekką ręką — to na zdobione suknie, na przyrządy malarskie, czy inne przyjemności.
Doceniała jednak fakt, że nie dyskredytował jej wiedzy o koniach z miejsca — Ród Carrow zdecydowanie należał do tych dumnych i być może dlatego zwlekali z otwartymi działaniami wojennymi. Lubili wszystko analizować, nie lubili popełniać błędów. Każda bowiem decyzja Czarnego Pana wiązała się z tym, że oni byliby stratni w ludzi. Mniejsza już o to, jakiego pochodzenia — pieniądze nie brały się z nieba, a ludzi, którzy wykonując odpowiednią pracę, uiszczali potrzebne podatki na ziemiach Yorkshire. Oczywiście czystokrwistym czarodziejom wolno było niemal wszystko, jak długo szanowali swoich lordów. Jeśli coś im się nie podobało, mogli wynosić się z ich ziem, majątek zostawiając za sobą.
Dzisiaj jednak miał być całkiem przyjemny wieczór, niespecjalnie obciążający ją jako kobietę potrzebą politycznych myśli. Od tego miała starszych braci i rodziców.
- Idealnie. Polecę za moment, by wszystko było gotowe. - W zasadzie nie musiała wydawać poleceń wprost, jej służka zareagowała na spojrzenie, dygnęła i szybkim, cichym krokiem odmaszerowała w kierunku kuchni.
Tymczasem oni byli już w stajniach, gdzie Calypso miała okazję pokazać kilka ich prywatnych okazów — potężne wierzchowce, które stanowiły doskonałość do rozpłodu, były pożądane w wielu rejonach kraju. Żaden z nich nie był jednak na sprzedaż — odpowiednio hodowane i krzyżowane na podstawie ich własnych drzew, zapisanych skrzętnie w księgach, raz do roku sprowadzały na świat źrebię, czasem dwa. Poprzednie mioty rozeszły się już, a z nadchodzącego większość była już zarezerwowana. Stanowiły mimo wszystko dużą rzadkość, a rozmnażanie ich bez szczegółowej wiedzy, jaką przez wieki nabyli Carrowowie, nie było wcale skuteczne. Aby uniknąć wad krwi, podobnie jak u czarodziejów, każdy hodowca powinien wraz z koniem nabyć jego rodowód, by uniknąć chowu wsobnego.
- Lord pozwoli do tego boksu. - Powiedziała, zatrzymując się przy ciężkich drzwiach. Na pierwszy rzut oka zdawałoby się, że jest zbyt drobna, by je poruszyć, ale jej dłoń zwinnie uwinęła się z zamkiem. Koń w środku poruszył uszami, ale nie wykonał żadnego gwałtownego ruchu.
- To Czarna Dalia. Spodziewa się źrebięcia, którego oczekujemy w przyszłym miesiącu. Ojcem jest stojący nieco dalej Koszmar. - Wskazała na odrębną część stajni, gdzie najwyraźniej swoje miejsce miały ogiery. Oba konie były czarne jak dno oka w środku nocy. Ich źrebie więc na pewno będzie równie niewidoczne na nocnym niebie. - To jedna z dwóch klaczy, której źrebie nie ma zapisu. Już. Poprzedni kupiec… - Przyłożyła dłoń do czoła klaczy i delikatnie pogładziła. - Nie miał szczęście w obecnych czasach. Dhalia i Koszmar po raz pierwszy zostali sparowani, więc ich źrebie będzie z pewnością unikatowe. - Zapewniła, bo pierworodne końskich par zawsze stanowiły największy kąsek. W zasadzie o śmierci kupującego dowiedzieli się raptem trzy dni temu, więc wieść o tym, że jedno ze źrebiąt będzie dostępne, nie była jeszcze powszechnie znana.
- Pokaże może teraz drugą klacz, która jest nieco bliżej rozwiązania, ale pod względem barwy, stanowi zupełne przeciwieństwo. - Oczywiście, jeśli lord chciał się przyjrzeć , to mogli w boksie Dhalii zostać nieco dłużej.



Calypso Carrow


But he that dares not grasp the thorn
should never crave the rose

Calypso Carrow
Calypso Carrow
Zawód : Malarka, Arystokratka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
I won't be silenced
You can't keep me quiet
Won't tremble when you try it
All I know is I won't go speechless

OPCM : 10
UROKI : 5 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 10 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9571-calypso-carrow https://www.morsmordre.net/t9765-tea#296315 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f52-west-yorkshire-wakefield-sandal-castle https://www.morsmordre.net/t10558-skrytka-bankowa-2196#319978 https://www.morsmordre.net/t10406-c-carrow#314672
Re: Biały Hol [odnośnik]12.10.21 1:09
Wśród arystokracji panowały z deka inne obyczaje, niżeli w strukturach elit Czarodziejskiej Wojny. Czarny Pan nie przebierał w środkach, a pośród jego uniżonych poddanych jawiły się osobistości z różnych sfer. Tam, gdzie w grę wchodziła wspólna idea, decydenci losów Wielkiej Brytanii nie mieli płci, tytułu, pozycji - wszyscy kajali się Temu, Którego Imienia Bali Się Wymawiać i jego najwierniejszym sługom. Choć grono Śmierciożerców było nieliczne, nie brakowało w nim kobiet, które prowadziły organizację ku zwycięstwu. Kobiety pośród Rycerzy Walpurgii były mniejszością deklasującą inne przedstawicielki płci pięknej charakternym, nierzadko dominującym usposobieniem, które determinowało ich siłę. Na szlachetnie urodzone damy spoglądano inaczej; miały pełnić rolę wizytówki, tudzież łona, które miało wydać na świat błękitnokrwiste dzieci. Wychowane od najmłodszych lat do roli idealnych żon nieczęsto otrzymywały szansę, by wykazać się na innym polu, co zazwyczaj tłamsiło drzemiący w nich potencjał. Choć oficjalnie lord Malfoy brnął w ten stereotyp, jego żona Alouette była powiernicą jego wszelkich sekretów, jego tajną bronią i najbardziej zaufaną personą. Abraxas oceniał ludzi przez pryzmat ich użyteczności, nie inaczej było z Calypso - czy mógł bowiem wyobrazić sobie lepsze towarzystwo w stajennej wycieczce, niżeli córkę samego nestora rodu słynącego z hodowli majestatycznych, skrzydlatych koni? Któż inny byłby bardziej kompetentny w oprowadzeniu go po wybiegu i asyście w doborze odpowiedniego źrebięcia? Syn Ministra może i nie przepadał za Carrowami, ale nie ważyłby się powiedzieć złego słowa na temat ich wiedzy o koniach. Podobnie jak polityczny dryg w żyłach Malfoyów (za wyjątkami, do których zaliczała się Cordelia), tresura tych stworzeń to nieodzowny element przedstawicieli tego rodu. Zawierzył więc decyzji Lorda Carrow, ciesząc się przy tym towarzystwem dobrze wychowanej damy, która posiadała w tej materii wiedzę zdecydowanie większą, niż on sam. Jak było powiedziane na początku - finanse to męska sprawa, tak bowiem nakazywały tradycje, ale to na barkach Calypso spoczął ciężar sprzedania politykowi skrzydlatego konia.
Na chwilę obecną szło jej całkiem nieźle, bo oferta pierworodnego źrebięcia karej klaczy przykuła jego uwagę w trymiga.
- Zaiste piękna to klacz. Poprzedni kupiec miał wyjątkowe nieszczęście, by nie doczekać nawet oźrebienia Czarnej Dalii. - odpowiedział, a na jego twarzy pojawił się uśmiech szarmancki, acz w zaistniałej sytuacji po prostu obrzydliwy. Malfoy demonstrował nim arogancję i zainteresowanie rzeczonym okazem. - Mniemam, że określenie płci źrebięcia nie będzie możliwe przed narodzinami. Zechciałaby lady podzielić się ze mną garścią porad względem różnic w odchowaniu klaczy i ogiera? Jestem gotów podjąć wyzwanie okiełznania temperamentu i humorów obu płci, aczkolwiek będę potrzebować wsparcia w tresurze. - jak wcześniej przyznał, nie należał do doświadczonych jeźdźców, lecz z arystokratyczną dumą trudno było się kłócić. Lady Carrow miała szansę na wyperswadowanie mu tego pomysłu, ale nie zniechęciła go do zakupu tak młodego aetonana. Przy odpowiednim wsparciu winien więc podołać wyzwaniu, koniec końców nie był to pierwszy koń, którego miał dosiąść; jeśli jednak chodziło o wychowanie tak młodego okazu, jego wiedza mogła być niewystarczająca.
- Nie będę krył zainteresowania potomkiem karej klaczy. Jeśli lady pozwoli, nim przejdziemy do kolejnego boksu, chciałbym dowiedzieć się więcej o historii Czarnej Dalii i Koszmaru. Jakimi atutami mogą pochwalić się te zwierzęta, czego możemy spodziewać się po źrebięciu? - w przypadku pierworodnych informacje były zapewne ograniczone, gdyż nie można było snuć przypuszczeń na podstawie statystyk poprzedniego potomstwa. Abraxas liczył jednak, że kobieta będzie w stanie udzielić mu satysfakcjonującej odpowiedzi, bowiem kupowanie kota w worku nie było najlepszym pomysłem.
Abraxas Malfoy
Abraxas Malfoy
Zawód : polityk propagandysta
Wiek : 35
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Złotą, nie żółtą koroną się rządzi, inaczej Kingdoms Divided
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10189-abraxas-malfoy https://www.morsmordre.net/t10220-vaesen https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f383-wiltshire-wilton-rezydencja-rodu-malfoy https://www.morsmordre.net/t10222-skrytka-bankowa-nr-2296 https://www.morsmordre.net/t10221-abraxas-malfoy
Biały Hol
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach