Adair Sorphon Macmillan
Nazwisko matki: Selwyn
Miejsce zamieszkania: Londyn, Wielka Brytania
Czystość krwi: Szlachetna
Status majątkowy: Bogaty
Zawód: Pałkarz Zjednoczonych z Puddlemere. Ambasador rodzinnej marki Macmillan's Firewhisky
Wzrost: 181 centymetrów
Waga: 78 kilogramów
Kolor włosów: Ciemny blond
Kolor oczu: Zielono–błękitne
Znaki szczególne: Zapach pasty Fleetwooda przebijający się przez bożonarodzeniowe perfumy od Lailii; lekko skrzywiony nos – pozostałość po bliskim spotkaniu z tłuczkiem i niewprawnym uzdrowicielem.
Dość giętka, 12 i 1⁄4 cala, lapacho, włos abraksana
Gryffindor
Airedale terrier
Dementora
Wrzosowiskiem, pastą Fleetwooda. Rozgrzaną słońcem skórą, palonym drewnem.
Siebie samego uznanego za najlepszego gracza qudditcha XX wieku
Qudditchem, wytwórstwem sportowych mioteł i Macmillan's Firewhisky. Sportowym rynkiem i zakładami bukmacherskimi
Jak na Macmillana przystało, Zjednoczonym z Puddlemere
Testuję asortyment Macmillan's Firewhisky, (po czym) biorę udział w wyścigach na miotłach. Grzeję się w blasku fleszy. Jeżdżę konno, poluję
Wszystkiego, co wpadnie w ucho.
Caoimhin O'Brien
Kornwalijskie wrzosowiska od zawsze kojarzyły się Adairowi z wolnością. Miejscem, w które nie docierały upomnienia i polecenia guwernera; gdzie nie trzeba było prostować pleców, ani uważać na czystość świeżo wykrochmalonych koszul. Wśród krzewinek nie było słychać nielubianego języka francuskiego, w którym to matka pytała "où vas-tu?" za każdym razem, gdy przyłapała go na wymykaniu się z dworu, kiedy akurat powinien przyswajać wiedzę niezbędną do życia na ukochanych przez nią salonach. Etykieta, taniec i heraldyka przegrywały w przedbiegach z jazdą konną i szermierką. Nie miały najmniejszych szans w starciu z qudditchem, którego reguły młody Macmillan potrafił bezbłędnie wyrecytować obudzony w samym środku nocy. Ojciec chłopca, lord Fearchar, śmiał się, twierdząc, że syn wpierw nauczył się latać na dziecięcej miotełce, a dopiero później pewnie trzymać się na nogach. Z pobłażaniem spoglądał na wybryki swojej młodszej latorośli, pocieszając żonę, iż to przejściowy etap, nieszkodliwa potrzeba wyszumienia się, przestudzenia gorącej krwi odziedziczonej po szkockich przodkach. Znad szklanki Ognistej cierpliwie tłumaczył, że nie należy zbytnio przejmować się potłuczonymi wazonami, ani nawet tym niewielkim pożarem w jadalni, który wybuchł wraz ze złością małego panicza, gdy zabroniono mu zabawy ze starszym bratem i ulubionym kuzynem, dopóki nie skończy obiadu, używając przy tym sztućców, jak na cywilizowanego człowieka przystało. To tylko czterolatek, nieskutecznie przekonywał lady Celine, nie zamierzając specjalnie strofować syna, którego pogoda ducha i żywotność napawały ojcowskie serce dumą. Cóż z tego, że bywał nieco niesforny? Czas prędzej czy później go utemperuje.
Jednym z pierwszym życiowych rozczarowań Adaira była informacja, że zanim dołączy do Aydena w Hogwarcie miną całe trzy lata, które w oczach ośmiolatka urastały do rangi wieczności. Wraz z nadejściem września dwór w Puddlemere pustoszał, pozbawiając chłopca dwóch towarzyszy wędrówek i zabaw, a jemu nie pozostawało nic innego, jak zadzierzgnięcie nowych znajomości wśród dzieci czarodziejów nie mogących pochwalić się szlachetnym nazwiskiem. Wychowanie w duchu szacunku i tolerancji sprawiło, że różnice społeczne nie stały na drodze nowych sympatii, a długie miesiące bez brata i Anthony'ego mijały jak za mrugnięciem oka, aż nadszedł ten upragniony czas, kiedy i on miał dołączyć do nich na King's Cross.
Gryffindor czy Hufflepuff? Zapatrzony w starszych Macmillanów Adair nie widział innej możliwości, jeśli chodzi o przydział domu w Hogwarcie. Prawdę powiedziawszy nie potrafił stwierdzić, gdzie bardziej chciałby trafić. Z całą pewnością wiedział tylko, że na pewno nie do Slytherinu i choć ojciec zapewniał go, że to dom równie dobry co pozostałe, to chłopiec wciąż nie mógł zapomnieć sugestywnego przewracania oczami przez Aydena, noszącego już od kilku lat złoto–czerwone barwy Gryffindoru. Szata z emblematem węża nie wchodziła w grę, dlatego z niewysłowioną ulgą przyjął decyzję Tiary Przydziału, dołączając do czekającego na niego brata i reszty Gryfonów, mających stać się jego nowymi domownikami, przyjaciółmi i współtowarzyszami szlabanów. Szlabanów, które zaczął kolekcjonować już w pierwszych tygodniach pobytu w szkockim zamku; podobnie sprawa miała się z wyjcami otrzymywanymi od lady Macmillan. Z pochwałami było zgoła inaczej – ilość tych wcale, a wcale nie można było nazwać imponującą.
Uczniem był przeciętnym. Nauka nie sprawiała mu większych trudności, ale również nie napawała entuzjazmem, nie wiązał z nią bowiem przyszłości. Już jako jedenastolatek miał jasno sprecyzowane cele, i tak jak zaklęcia czy obrona przed czarną magią wydawały mu się ciekawe i pożyteczne, tak eliksiry czy transmutacja nigdy nie znalazły się w kręgu jego zainteresowań. Lubił zielarstwo i opiekę nad magicznymi stworzeniami, obydwa te przedmioty często odbywały się na świeżym powietrzu, pozwalając odpocząć od grubych, chłodnych murów zamku, które niekiedy przytłaczały Adaira tęskniącego po kryjomu za kornwalijskimi wrzosowiskami i moczarami Queerditch Marsh. Brakowało mu również czynnego udziału w rozgrywkach qudditcha. Lekcje latania na miotle skwitował niedowierzającym uniesieniem brwi; naprawdę ktoś mógł tego jeszcze nie potrafić? Nie wywyższał się jednak, a wręcz przeciwnie. Chętnie i nienachalnie doradzał kolegom, niecierpliwie czekając na koniec pierwszego roku nauki i możliwość wzięcia udziału w rekrutacji do drużyny Gryffindoru. W Puddlemere najczęściej grywał na pozycji pałkarza, mimo że nie dysponował jeszcze zbyt wielką siłą. Nadrabiał ten mankament zwinnością i dobrą celnością, której ofiarą często padali jego współgracze. Nie w głowie mu było przekwalifikowanie się; to z pałką w ręku, posyłając tłuczek w stronę przeciwników czuł się najpewniej. Rok zajęło mu przejście z ławki rezerwowych do pierwszego składu – jako trzecioklasista urósł i nieco zmężniał, nie było więc dłużej wątpliwości, co do jego przydatności na boisku.
Ale chociaż w Hogwarcie czuł się pewnie i swobodnie, to letnie miesiące były jego ulubionymi. Powrót do Puddlemere zawsze był wyczekiwanym momentem, nabierającym dodatkowego kolorytu wraz z ukończeniem przez Adaira szesnastu lat, a co za tym idzie powolnym wtajemniczaniem go w działanie rodzinnej firmy zajmującej się produkcją ognistej whisky. Struktury przedsiębiorstwa i jego ekonomiczna strona nie interesowały chłopaka, aż tak bardzo jak sama produkcja dumy Macmillanów, lecz mimo tego nie traktował ich po macoszemu. Godziny spędzone nad księgami rachunkowymi i w destylarni odreagowywał na Queerditch Marsh, którego znajomy prymitywizm działał na niego kojąco, a zarazem motywująco, nie pozwalając spocząć na laurach. Niezmiennym od lat celem Adaira była zawodowa gra w qudditcha – dodatkowo, nie w byle jakim zespole, a w samych Zjednoczonych z Puddlemere, kolejnej chlubie rodzinnego miasteczka Macmillanów.
Kilkanaście lat treningów nie poszło na marne, owocując wymarzonym kontraktem ledwie kilka miesięcy po zdaniu przez Macmillana Owutemów i ukończeniu Hogwartu. Pozycja rezerwowego pałkarza Zjednoczonych z Puddlemere na dłuższą metę nie była spełnieniem marzeń, ale idealnym ku temu początkiem – zaczynał w pierwszoligowym klubie; ile osób mogło pochwalić się podobnym osiągnięciem? Osobiście nie znał ich zbyt wiele, co jeszcze bardziej łechtało jego ego, sprawiając, że obrósł w piórka. Wszystko układało się po jego myśli, a natłok nowych obowiązków pozwalał na zręczne i wiarygodne wymawianie się od arystokratycznych spędów, w których nie lubił i nie chciał uczestniczyć, wspominając swój pierwszy sabat jako uroczystość męczącą i nieciekawą. Polityczne gierki, sztuczne uśmiechy i konwenanse – sabaty były tym wszystkim, a on prawdę mówiąc, nie chciał mieć z nimi za wiele wspólnego, ograniczając swoją obecność na podobnych zgromadzeniach do niezbędnego minimum. Nieliczne chwile nieprzeznaczone na treningi wolał spędzać w siodle, polując lub objeżdżając rodzinne włości. Niemałą przyjemność sprawiała mu również gra w karty w niewielkim pubie w Puddlemere, gdzie razem z miejscowymi wymieniał się plotkami i wiadomości ze świata qudditcha, doradzając przy tym bukmacherskie typy warte obstawienia kilku galeonów. Towarzyskością, wesołym usposobieniem i brakiem arogancji właściwej wielu wysoko urodzonym na ogół zjednywał sobie życzliwość ludzi, zyskując przy tym coraz większą popularność.
Nie mógł przewidzieć, że fundamenty swojego szczęścia wybuduje na tragedii brata. Wejście do pierwszego składu drużyny miało gorzki smak. Nigdy nie chciał zajmować miejsca Aydena, a już szczególnie w podobnych okolicznościach. Śmierć szwagierki nie wstrząsnęła Adairem, aż tak bardzo jak widok zdruzgotanego brata, który ból i własną przyszłość topił w alkoholu. Może egoistycznie, chcąc zagłuszyć wyrzuty sumienia, że nie potrafi mu pomóc, młodszy Macmillan przekonywał siebie samego, że czas leczy rany i nie należy się wtrącać, pozwalając Aydenowi przeżyć stratę na jego własnych zasadach.
Źle znosząc grobową atmosferę otulającą dwór w Puddlemere, postanowił przenieść się do Londynu – posmakować życia na własną rękę. Nowopodpisany kontrakt pozwolił Adairowi na samodzielne sfinansowanie zakupu przestronnego apartamentu, w pobliżu którego coraz częściej można było spotkać fotoreporterów najróżniejszych czarodziejskich czasopism. Macmillan chętnie udzielał wywiadów, uśmiechał się do obiektywów aparatów i dbał, aby te uwieczniały jego wizyty w sierocińcach i na przyjęciach dobroczynnych. Nie mieszał się przy tym w politykę, nie komentował bieżących wydarzeń. Pokazywał, że środowisko sportowe jest ponad podziałami, kiedy w istocie po prostu nie zaprzątał sobie głowy podobnymi kwestiami, ciesząc się uprzywilejowaną pozycją arystokraty. Było w tym tyle samo niewinnej próżności, co działania według starannie przemyślanego planu stryja. Rosnąca sława młodego gracza qudditcha miała przyczynić się również do promowania rodzinnego interesu, dlatego też w niedługim czasie zaangażowano Adaira do roli nowego ambasadora Macmillan's Firewhisky. Miał dwadzieścia dwa lata i nareszcie czuł, że ogrom wyrzeczeń i wysiłku włożonego w pracę zaczyna obfitować. Bynajmniej nie sprawiło to, że zwolnił tempa; już nowy pomysł kiełkował w jego głowie, domagając się uwagi. Żeby mógł się ziścić Adair potrzebował więcej czasu, a przede wszystkim wiedzy – tak właśnie Macmillan zainteresował się wytwórstwem mioteł sportowych, po cichu marząc, że to właśnie tym zajmie się, gdy za parę lat przejdzie na emeryturę.
Dzięki bratankowi i Aydenowi, który otrząsnąwszy się po śmierci żony wrócił do roli idealnego, pierworodnego syna państwa Macmillan, presja związana z małżeństwem i doczekaniem się spadkobiercy nie ciążyła nad Adairem. Pozwalano mu na dużą swobodę, przymykając oko na mniej lub więcej znaczące sympatie, a i jemu nie śpieszyło się do zmiany stanu cywilnego. W kawalerstwie odnajdywał się znakomicie, a towarzyszący mu od dawna pogląd, że dzieci są niczym psy pokojowe, czyli do niczego, również nie skłaniał go do założenia własnej rodziny i nawet lady Celine zdawała się szanować jego zdanie. Dlatego niemałym zaskoczeniem była wiadomość, że obecna stabilna sytuacja nie miała prawa dłużej trwać.
Pozornie nic nieznaczący wieczór, który powoli wietrzał w pamięci, stał się dosłownie brzemienny w skutkach. Laila Weasley miała ogniście rude włosy i drwiącą minę, jakby nosiła w kieszeni fiolkę wywaru skorpenowego i pół korca innej trucizny w torebce. Za jej sprawą mdłe przyjęcie nagle nabrało kolorytu, a Adair świadomości, że tym razem nie ma do czynienia z arystokratką, która móżdżkiem zamieniła się z kanarkiem trzymanym w złotej klatce. Była interesująca w sposób nieczęsto spotykany, a mianowicie nie tylko dzięki niecodziennej urodzie, ale również temu, co miała do powiedzenia. Tego jednego wieczora, oczywiście. Nie przewidział, że ledwie trzy tygodnie później ogłoszona zostanie data ich ślubu, a do brukowców trafi informacji, jakoby przyszli państwo młodzi ceniąc sobie prywatność lady Weasley wcześniej nie obnosili się z matrymonialnymi planami, mimo że ich uczucie kwitło od miesięcy.
Odnalezienie się w nowej życiowej roli nie było proste, a sama Laila nie ułatwiała mu tego, a on pomimo złości, nie mógł się jej dziwić. To jej obiecująca kariera łamacza klątw uległa zawieszeniu, jeśli nie całkowitemu zaprzepaszczeniu. To ją rzucono na żer dziennikarskim hienom, wśród których już od kilku lat zręcznie obracał się on sam. Koniec końców przez jeden błąd skazała się na życie z kimś, kogo prawdopodobnie nigdy z własnej woli by nie wybrała. Nie potrafili się porozumieć, a ich londyński apartament pełen był wzajemnej niechęci i złości. Macmillan spędzał w domu jak najmniej czasu, trenując do późnych wieczornych godzin. Odnosił coraz większe sukcesy na boisku, przegrywając w życiu prywatnym. Właściwie niespecjalnie zależało mu na poprawieniu stosunków z jędzą publicznie nazywaną ukochaną żoną. Żyli razem, ale osobno, jak wiele arystokratycznych małżeństw.
Wszystko zmieniło się wraz z przyjściem na świat przyczyny ich pośpiesznie zawartego związku. Trzymając w ramionach syna, Adair zrozumiał słowa ojca powtarzającego, że posiadanie dzieci przypomina odkrywanie nowych, niezwykłych pokoi w domu, w którym mieszkało się całe życie. Bryan był doskonały, a ogrom uczuć rozpalających się w Macmillanie sprawił, że ten w domu przestał być wyłącznie gościem. Zapatrzony w pierworodnego, nie potrafił pozostawać dłużej nieczuły w stosunku do kobiety, dzięki której mógł doświadczyć tych zupełnie nowych dla niego uczuć.
Niefrasobliwość Macmillana w dużej mierze została zastąpiona odpowiedzialnością; nie mógł dłużej udawać, że nie dostrzega tego, co dzieje się wokół nich. Przeświadczenie o własnej nietykalności wynikającej z arystokratycznego pochodzenia runęło wraz z nadejściem sylwestrowej nocy, w czasie której dokonano zamachu na nestorów poszczególnych rodów. Zwykle niezainteresowany i nieangażujący się w politykę, zaczął większą wagę przykładać do zmian wstrząsających magicznym światem, choć publicznie wciąż milczał, nie przedstawiając swoich poglądów, stojących w opozycji do zmian wprowadzanych przez Ministerstwo.
Statystyki i biegłości | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 10 | + 1 różdżka |
Zaklęcia i uroki: | 10 | + 4 różdżka |
Czarna magia: | 0 | Brak |
Magia lecznicza: | 0 | Brak |
Transmutacja: | 0 | Brak |
Eliksiry: | 0 | Brak |
Sprawność: | 18 | + 4 waga |
Zwinność: | 16 | Brak |
Język | Wartość | Wydane punkty |
Język ojczysty: angielski | II | |
Francuski | II | 2 |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty |
Anatomia | I | 2 |
Zielarstwo | I | 2 |
Historia Magii | I | 2 |
Kłamstwo | I | 2 |
ONMS | I | 2 |
Retoryka | I | 2 |
Spostrzegawczość | I | 2 |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty |
Jasny umysł | III | 10 |
Silna wola | II | 5 |
Ekonomia | I | 5 |
Szlachecka etykieta | I | 0 |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty |
Brak | - | 0 |
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty |
Wytwórstwo (magicznych mioteł) | I | 1 |
Wytwórstwo (magicznych alkoholi) | I | 1 |
Literatura (wiedza) | I | 0,5 |
Malarstwo (wiedza) | I | 0,5 |
Muzyka (wiedza) | I | 0,5 |
Rzeźbiarstwo (wiedza) | I | 0,5 |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty |
Latanie na miotle | III | 25 |
Taniec balowy | I | 1 |
Jeździectwo | I | 1 |
Szermierka | I | 1 |
Pływanie | I | 1 |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty |
Brak | - | 0 |
Reszta: 1 |
Piersiówka "Bezdna"
Ostatnio zmieniony przez Adair Macmillan dnia 19.05.18 10:27, w całości zmieniany 2 razy