Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Dorset
Wzgórze
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Wzgórze
Znajdujące się tuż przy brzegu morza wzgórze stanowi doskonały punkt widokowy. Nieporośnięte drzewami, wystawione na działanie mocnego, nadmorskiego wiatru, pozwala na obejrzenie terenu Festiwalu Miłości z góry. Przez pierwsze trzy dni sierpnia na szczycie wzniesienia stoi Wiklinowy Mag: kilkunastometrowy drewniany posąg czarodzieja. Zostaje on magicznie ożywiony oraz podpalony trzeciego dnia Festiwalu, przyciągając śmiałków chcących zademonstrować swoją odwagę. Gdy opadają popioły, wzgórze staje się miejscem spacerów zakochanych - gwarantuje ono intymną atmosferę, ciszę oraz niezapomniane widoki.
Prawie dało mi się to uchwycić. Niemalże dostrzegł przeskakujące pomiędzy knykciami trzymającej różdżkę dłoni iskry. Magia jednak nie skumulowała się należycie, nie przybrała odpowiedniej formy, mocy. Najwyraźniej jawiące się przed jego oczami cienie musiały na niego wpłynąć bardziej niżby przypuszczał lub też promieniujący z oparzenia ból rozproszył w najmniej oczekiwanym momencie. Zmrużył powieki i patrząc spod nich na Maga ponownie skierował w jego stronę różdżkę. Nigdzie już nie biegł. Zatrzymał się i te kilka sekund stał na przeciw niego starając się skoncentrować i ponownie spróbować nakreślić różdżką inkantację którą wypowiedział na głos:
- Lamino Glacio!
|stoję w miejscu i czaruję
- Lamino Glacio!
|stoję w miejscu i czaruję
Find your wings
The member 'Anthony Skamander' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 30
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 30
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Przez chwilę mógł czarować swobodnie, jednak mimo to nie udało mu się rzucić celnego zaklęcia. Syknął z irytacją, dobiegł jednak już na prawdę blisko i odległość przestawała być problemem. Może więc tym razem się uda? Zatrzymał się w miejscu i usiłował skupić się na jednym celu, rzucić zaklęcie.
Silne zaklęcie - jeśli zamierza dorównać pozostałym.
- Bombarda Maxima!
Wyinkantował, by zaraz spostrzec, że ponownie leci w jego stronę ognista kula. Tym razem zwykłe protego nie wystarczy. Tego był pewien, widział jak jeszcze chwilę temu podobny pocisk solidnie poturbował Constantine'a.
- Protego Maxima!
1. Bombarda
2. Protego
Stoję w miejscu
Silne zaklęcie - jeśli zamierza dorównać pozostałym.
- Bombarda Maxima!
Wyinkantował, by zaraz spostrzec, że ponownie leci w jego stronę ognista kula. Tym razem zwykłe protego nie wystarczy. Tego był pewien, widział jak jeszcze chwilę temu podobny pocisk solidnie poturbował Constantine'a.
- Protego Maxima!
1. Bombarda
2. Protego
Stoję w miejscu
Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Bertie Bott' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 28
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
--------------------------------
#3 'k100' : 64
--------------------------------
#4 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 28
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
--------------------------------
#3 'k100' : 64
--------------------------------
#4 'Anomalie - CZ' :
524|534
Ja pierdolę, zajebista jest ta zabawa na śmierć i życie. Szkoda, że nie można się tłuc między sobą, żeby co silniejsi przeciwnicy poodpadali, ale trudno się mówi. Może kiedy indziej. Na razie cieszę się jak dziecko, bo wszędzie widzę demolkę. I do tego udaje mi się moje super chłodzące zaklęcie, jestem pod prawdziwym wrażeniem, naprawdę. Aż podskakuję sprawiając pewnie, że ziemia drży pod stopami tych stojących najbliżej mnie. Ale to po prostu taniec tryumfu, który trwa raptem krótką chwilę, to nic. Z uniesioną w górę różdżką rozglądam się czy ktoś jeszcze widział jak zajebiście sobie poradziłem z tą całą kukłą, ale reszta nie jest zainteresowana moimi poczynaniami. Wielka szkoda.
Z oczami dziecka wypełnionymi ekscytacją wpatruję się w opadające ramię tego całego maga. Ojej, tak mi przykro. Spoglądam dumnie na lewą stronę, bo tamci nie zdołali się jeszcze pozbyć tej całej wyklynowej ręki, co za patałachy. Drużyna prawej strony jest dużo lepsza, tak właśnie stwierdzam, o.
Ale nie wiem co ten Siergiej odpierdala, no naprawdę. Chyba sił mu już brak, bo tamten kolo okupuje tą skałę i okupuje, jakby tam klocka stawiał.
- Jak chcesz żeby ci pomóc Serż to wiesz - rzucam tubalnie do Rosjanina i szczerzę kły, bo to w gruncie rzeczy dość zabawne. Do tej pory Dolohov był całkiem niezłym przeciwnikiem w laniu się i w ogóle, a tu taki spadek formy. Nie wiem, może żonka mu nie gotuje już wcale i nie ma sił biedak. Trzeba było przyjść do mnie na porządną porcję szczurzego mięcha.
Niunia niestety nie odpowiada na mój ambitny sposób na podryw i to mnie wielce smuci, naprawdę. Nawet bardziej niż lecąca we mnie kula ognia. Prawdopodobieństwo, że znów się przed nią obronię, jest niewielkie.
- Protego - rzucam więc bez przekonania. Tamten buc ją olał, a jak ja się zaoferowałem, to nagle nie jest zainteresowana. Nigdy nie zrozumiem kobiet. Nic tylko łamią serca. - Caeruleusio - dodaję smętnie, próbując wcelować tym razem w lewe ramię tego drewnianego kolesia. Od zera do bohatera, czy raczej od bohatera do zera, szybko się to wszystko zmienia. Nie no, muszę wziąć się w garść, na pewno znajdzie się jakaś inna dobra duperka, która pomna na moje męstwo oraz bicek, który właśnie eksponuję, wpadnie mi w ramiona i uciekniemy w stronę zachodzącego słońca. Tak, dokładnie tak będzie.
Najpierw protego z anomalią, później zaklęcie z anomalią.
Ja pierdolę, zajebista jest ta zabawa na śmierć i życie. Szkoda, że nie można się tłuc między sobą, żeby co silniejsi przeciwnicy poodpadali, ale trudno się mówi. Może kiedy indziej. Na razie cieszę się jak dziecko, bo wszędzie widzę demolkę. I do tego udaje mi się moje super chłodzące zaklęcie, jestem pod prawdziwym wrażeniem, naprawdę. Aż podskakuję sprawiając pewnie, że ziemia drży pod stopami tych stojących najbliżej mnie. Ale to po prostu taniec tryumfu, który trwa raptem krótką chwilę, to nic. Z uniesioną w górę różdżką rozglądam się czy ktoś jeszcze widział jak zajebiście sobie poradziłem z tą całą kukłą, ale reszta nie jest zainteresowana moimi poczynaniami. Wielka szkoda.
Z oczami dziecka wypełnionymi ekscytacją wpatruję się w opadające ramię tego całego maga. Ojej, tak mi przykro. Spoglądam dumnie na lewą stronę, bo tamci nie zdołali się jeszcze pozbyć tej całej wyklynowej ręki, co za patałachy. Drużyna prawej strony jest dużo lepsza, tak właśnie stwierdzam, o.
Ale nie wiem co ten Siergiej odpierdala, no naprawdę. Chyba sił mu już brak, bo tamten kolo okupuje tą skałę i okupuje, jakby tam klocka stawiał.
- Jak chcesz żeby ci pomóc Serż to wiesz - rzucam tubalnie do Rosjanina i szczerzę kły, bo to w gruncie rzeczy dość zabawne. Do tej pory Dolohov był całkiem niezłym przeciwnikiem w laniu się i w ogóle, a tu taki spadek formy. Nie wiem, może żonka mu nie gotuje już wcale i nie ma sił biedak. Trzeba było przyjść do mnie na porządną porcję szczurzego mięcha.
Niunia niestety nie odpowiada na mój ambitny sposób na podryw i to mnie wielce smuci, naprawdę. Nawet bardziej niż lecąca we mnie kula ognia. Prawdopodobieństwo, że znów się przed nią obronię, jest niewielkie.
- Protego - rzucam więc bez przekonania. Tamten buc ją olał, a jak ja się zaoferowałem, to nagle nie jest zainteresowana. Nigdy nie zrozumiem kobiet. Nic tylko łamią serca. - Caeruleusio - dodaję smętnie, próbując wcelować tym razem w lewe ramię tego drewnianego kolesia. Od zera do bohatera, czy raczej od bohatera do zera, szybko się to wszystko zmienia. Nie no, muszę wziąć się w garść, na pewno znajdzie się jakaś inna dobra duperka, która pomna na moje męstwo oraz bicek, który właśnie eksponuję, wpadnie mi w ramiona i uciekniemy w stronę zachodzącego słońca. Tak, dokładnie tak będzie.
Najpierw protego z anomalią, później zaklęcie z anomalią.
no one cares
Oli Ogden
Zawód : zbir
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
- Kup mi whiskey.
- Będziesz pił whiskey? Jest 10 rano.
- W takim razie kup whiskey i płatki.
- Będziesz pił whiskey? Jest 10 rano.
- W takim razie kup whiskey i płatki.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półolbrzym
Nieaktywni
The member 'Oli Ogden' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 43
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
--------------------------------
#3 'k100' : 16
--------------------------------
#4 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 43
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
--------------------------------
#3 'k100' : 16
--------------------------------
#4 'Anomalie - CZ' :
192-25=167
Kolejna kula ognia sięgnęła celu i pierwsze ślady poparzeń wykwitły na titusowej skórze, ale trza było przeć do przodu! Jak to mówi stare porzekadło - padłeś? Powstań! Do najprzyjemniejszych to nie należało, ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, jeno trza walczyć dalej! Nie było czasu na płacz i zgrzytanie zębami, kiedy potężna kukła wciąż górowała na wzgórzu, nawet jeśli jedno z ramion opadło na podłoże poruszając pojedyncze iskry do powietrznego tańca. Machnął więc znowu różdżką, celując w Wiklinowego Maga.
- Lamino!
rzucam zaklęcie, nie zmieniam pozycji
Kolejna kula ognia sięgnęła celu i pierwsze ślady poparzeń wykwitły na titusowej skórze, ale trza było przeć do przodu! Jak to mówi stare porzekadło - padłeś? Powstań! Do najprzyjemniejszych to nie należało, ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, jeno trza walczyć dalej! Nie było czasu na płacz i zgrzytanie zębami, kiedy potężna kukła wciąż górowała na wzgórzu, nawet jeśli jedno z ramion opadło na podłoże poruszając pojedyncze iskry do powietrznego tańca. Machnął więc znowu różdżką, celując w Wiklinowego Maga.
- Lamino!
rzucam zaklęcie, nie zmieniam pozycji
Every great wizard in history has started out as nothing more than what we are now, students.
If they can do it,
why not us?
If they can do it,
why not us?
The member 'Titus F. Ollivander' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 27
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 27
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Ci z was, którzy walczyli z Wiklinowym Magiem po raz pierwszy, zaczynali rozumieć, dlaczego nazywano tę konkurencję morderczą. Pozornie niegroźna zabawa zamieniała się w dość bolesną egzekucję. Zaczarowany posąg, osłabiony i pokiereszowany, zdawał się dostać nowych sił i atakował was ze zdwojoną siłą. Nikomu nie udało się uniknąć ognistych kul a jedynie Anthony Macmillan uczynił Magowi jakąkolwiek szkodę. Posąg zachwiał się i wystrzelił setką iskier.
Siergiej był już poważnie osłabiony i poparzony, skóra na ramionach i klatce piersiowej bolała przy każdym ruchu. Mężczyzna nie był w stanie wypchnąć zza skały Drew; był też zbyt słaby na wykonywanie silnych ciosów a w dodatku anomalia pozbawiła go na kilka chwil wzroku. Na szczęście ociemnienie szybko minęło.
Do Drew także nie uśmiechnął się los. Zaklęcia okazały się nieudane a w dodatku poczuł się naprawdę źle, zauważając u siebie pierwsze objawy sinicy.
Foxowi nie udało się ani obronić przed palącą kulą, uderzającą go prosto w bark, ani wyczarować zaklęcia - powiodła się natomiast próba wbiegnięcia za skałę. Teraz to on znajdował się za lewym schronieniem.
Tuż po inkantacji wypowiedzianej przez Brendana wszyscy zgromadzeni poczuli dziwne drżenie powietrza. Zaznajomieni z czarną magią aurorzy mogli rozpoznać jej natężenie, drzewa otaczające półkolem nagie wzgórze zaszeleściły, jakby zerwał się potężny wiatr, którego jednak nie mogliście odczuć. Zrobiło się parno i duszno, powietrze zatrzymało się - wszystko to trwało zaledwie ułamki sekund, po których do waszych uszu doszedł potworny syk. Obok każdego z was zmaterializowały się - znikąd - węże; po jednym na jednego czarodzieja. W następnej chwili węże naprężyły się i zaczęły atakować.
ST wykonania odskoku przed atakiem węża wynosi 65. Przed wężem można się także obronić odpowiednim zaklęciem lub zaklęciem Protego. W związku ze specyfiką nagłego zdarzenia, fabularnie ta kolejka potrwa dłużej, dzięki czemu będziecie mogli wykonać więcej akcji. Dwie w przypadku osób niezaatakowanych przez Wiklinowego Maga (dowolna obrona przed wężem + zaklęcie) oraz trzy w przypadku osób, w których stronę mkną ogniste kule (dowolna obrona przed wężem + obrona przed kulą + zaklęcie). Można użyć zaklęcia Protego jeden raz, gdy sytuacja to umożliwia.
Pociski ognia poleciały w Anthony'ego Macmillana, Anthony'ego Skamandra, Fredericka, Floreana, Titusa i Oliego Aby się obronić, musicie skutecznie rzucić odpowiednie do waszego obecnego miejsca znajdowania się zaklęcie. Kule są zbyt szybkie i potężne, by wykonać fizyczny unik lub zejść z toru ich lotu w inny sposób. Jeśli nie zdołacie się obronić, otrzymujecie obrażenia (poparzenia) w wysokości 25.
Bonusy dla przebywających za skałami oraz zasady walki nie zmieniają się.
Sprawność węża: 15.
Żywotność węża: 90
| Żywotność Wiklinowego Maga: 452/1000
Udane zaklęcia w tej turze:
Anthony Macmillan: Deprimo (28)
Otrzymane obrażenia (całość):
Bertie: 25 (oparzenia), 25 (oparzenia): -10 do rzutów
Siergiej: 25 (oparzenia), 10 (tłuczone), 25 (oparzenia), 25 (oparzenia), 25 (oparzenia): 115/225, -20 do rzutów
Oli: 10 (tłuczone), 25 (oparzenia): 499/534
Brendan: 25 (oparzenia): 307/332
Drew:10 (tłuczone), 15 (anomalia) wyzerowane eliksirem
Anthony S: 10 (tłuczone), 25 (oparzenia); -5 do rzutów
Anthony M: 10 (tłuczone)
Titus: 10 (tłuczone), 25 (oparzenia)
Ulek:10 (tłuczone) wyzerowane eliksirem
Fox: 10 (tłuczone), 25 (oparzenia)
Constantine: 25 (poparzenia), 5 (psychiczne); - 5 do rzutów
Florean: 25 (oparzenia): 185/205, -5 do rzutów
Na odpis macie czas do 17:00 20.06.
Przypomnienie zasad: tutaj. Losowanie ofiar Wiklinowego Maga, jak zwykle, do wglądu w temacie Rzuty kością MG. W razie wątpliwości co do kolorów postaci lub innych kwestii lub zauważonych błędów zapraszam na PW do Deirdre.
Siergiej był już poważnie osłabiony i poparzony, skóra na ramionach i klatce piersiowej bolała przy każdym ruchu. Mężczyzna nie był w stanie wypchnąć zza skały Drew; był też zbyt słaby na wykonywanie silnych ciosów a w dodatku anomalia pozbawiła go na kilka chwil wzroku. Na szczęście ociemnienie szybko minęło.
Do Drew także nie uśmiechnął się los. Zaklęcia okazały się nieudane a w dodatku poczuł się naprawdę źle, zauważając u siebie pierwsze objawy sinicy.
Foxowi nie udało się ani obronić przed palącą kulą, uderzającą go prosto w bark, ani wyczarować zaklęcia - powiodła się natomiast próba wbiegnięcia za skałę. Teraz to on znajdował się za lewym schronieniem.
Tuż po inkantacji wypowiedzianej przez Brendana wszyscy zgromadzeni poczuli dziwne drżenie powietrza. Zaznajomieni z czarną magią aurorzy mogli rozpoznać jej natężenie, drzewa otaczające półkolem nagie wzgórze zaszeleściły, jakby zerwał się potężny wiatr, którego jednak nie mogliście odczuć. Zrobiło się parno i duszno, powietrze zatrzymało się - wszystko to trwało zaledwie ułamki sekund, po których do waszych uszu doszedł potworny syk. Obok każdego z was zmaterializowały się - znikąd - węże; po jednym na jednego czarodzieja. W następnej chwili węże naprężyły się i zaczęły atakować.
ST wykonania odskoku przed atakiem węża wynosi 65. Przed wężem można się także obronić odpowiednim zaklęciem lub zaklęciem Protego. W związku ze specyfiką nagłego zdarzenia, fabularnie ta kolejka potrwa dłużej, dzięki czemu będziecie mogli wykonać więcej akcji. Dwie w przypadku osób niezaatakowanych przez Wiklinowego Maga (dowolna obrona przed wężem + zaklęcie) oraz trzy w przypadku osób, w których stronę mkną ogniste kule (dowolna obrona przed wężem + obrona przed kulą + zaklęcie). Można użyć zaklęcia Protego jeden raz, gdy sytuacja to umożliwia.
Pociski ognia poleciały w Anthony'ego Macmillana, Anthony'ego Skamandra, Fredericka, Floreana, Titusa i Oliego Aby się obronić, musicie skutecznie rzucić odpowiednie do waszego obecnego miejsca znajdowania się zaklęcie. Kule są zbyt szybkie i potężne, by wykonać fizyczny unik lub zejść z toru ich lotu w inny sposób. Jeśli nie zdołacie się obronić, otrzymujecie obrażenia (poparzenia) w wysokości 25.
Bonusy dla przebywających za skałami oraz zasady walki nie zmieniają się.
- mapka:
Linia Startu jest już nieaktualna, znajduje się tam po prostu legenda waszych kolorów.
Zielona poświata obok każdego z was to węże.
Sprawność węża: 15.
Żywotność węża: 90
| Żywotność Wiklinowego Maga: 452/1000
Udane zaklęcia w tej turze:
Anthony Macmillan: Deprimo (28)
Otrzymane obrażenia (całość):
Bertie: 25 (oparzenia), 25 (oparzenia): -10 do rzutów
Siergiej: 25 (oparzenia), 10 (tłuczone), 25 (oparzenia), 25 (oparzenia), 25 (oparzenia): 115/225, -20 do rzutów
Oli: 10 (tłuczone), 25 (oparzenia): 499/534
Brendan: 25 (oparzenia): 307/332
Drew:
Anthony S: 10 (tłuczone), 25 (oparzenia); -5 do rzutów
Anthony M: 10 (tłuczone)
Titus: 10 (tłuczone), 25 (oparzenia)
Ulek:
Fox: 10 (tłuczone), 25 (oparzenia)
Constantine: 25 (poparzenia), 5 (psychiczne); - 5 do rzutów
Florean: 25 (oparzenia): 185/205, -5 do rzutów
Na odpis macie czas do 17:00 20.06.
Przypomnienie zasad: tutaj. Losowanie ofiar Wiklinowego Maga, jak zwykle, do wglądu w temacie Rzuty kością MG. W razie wątpliwości co do kolorów postaci lub innych kwestii lub zauważonych błędów zapraszam na PW do Deirdre.
|PŻ.: 205/215; OB.: 10 (tłuczone), bez kary do rzutów
Powinien się cieszyć, że trafił, ale nie mógł, gdy pozostali nie zdołali ochronić się przez pociskami. Jego kuzyn także oberwał, niestety. Być może dlatego właśnie nie potrafił znaleźć odrobiny radości w swoim szczęśliwym trafie. Co z tego, że się mu udało, skoro innym nie?
To nie by jedyny powód do zmartwienia, bo powietrze nagle dziwnie zadrżało, a to nie zwiastowało niczego dobrego, choć jeszcze nie wiedział co… Do pewnego momentu. Długo czekać nie musiał, bo wkrótce po tym dziwnym drżeniu zobaczył przed sobą węża. Jeden z nich właśnie próbował go zaatakować, na co szybko zareagował obroną:
– Protego!
Konkurencja stawała się coraz bardziej niebezpieczna. Mag wciąż stał i nie wyglądał na takiego, co to by miał się szybko poddać lub zostać spacyfikowanym. W dodatku te paskudne węże, które nie były przyjemnym dodatkiem. Westchnął cicho. Miał cichą nadzieję, że może tym razem wszyscy trafią w Maga, a to będzie jeden krok bliżej do zakończenia tego morderczego konkursu… ale droga przed nimi pewnie była jeszcze długa. Zresztą, nie było nad czym rozmyślać. Kula ognia właśnie pomykała w jego stronę, a on był wyjątkowo blisko kukły. Trzeba było wyjątkowo szybko zareagować, a nie było wystarczającej ilości czasu, żeby porządnie się skupić.
– Protego Maxima! – zakrzyknął natychmiast, mając nadzieję, że to pomoże w obronie przed takim ogniem… ale wątpił w swoje możliwości, nawet jeżeli miał duże chęci. Zaklęcia z zakresu obrony były przyjemne jedynie na zajęciach… jakieś… ponad trzynaście lat temu? Obecnie, szczególnie po wyjątkowo rzadkim używaniu różdżki w zakresie obrony, w trakcie trwania swojej wieloletniej podróży, szczególnie w południowo-wschodniej części Europy, jego pewność siebie była wyjątkowo niska.
Natychmiast postanowił odpłacić się kukle za obranie go za cel. Skoro ona kierowała w niego ogniem, to on chciał spróbować ją choć trochę ostudzić.
– Caeruleusio!
|Nigdzie się nie ruszam – (1) bronię się przed atakiem węża – (2) bronię się przed kulą ognia – (3) atakuję WM
Powinien się cieszyć, że trafił, ale nie mógł, gdy pozostali nie zdołali ochronić się przez pociskami. Jego kuzyn także oberwał, niestety. Być może dlatego właśnie nie potrafił znaleźć odrobiny radości w swoim szczęśliwym trafie. Co z tego, że się mu udało, skoro innym nie?
To nie by jedyny powód do zmartwienia, bo powietrze nagle dziwnie zadrżało, a to nie zwiastowało niczego dobrego, choć jeszcze nie wiedział co… Do pewnego momentu. Długo czekać nie musiał, bo wkrótce po tym dziwnym drżeniu zobaczył przed sobą węża. Jeden z nich właśnie próbował go zaatakować, na co szybko zareagował obroną:
– Protego!
Konkurencja stawała się coraz bardziej niebezpieczna. Mag wciąż stał i nie wyglądał na takiego, co to by miał się szybko poddać lub zostać spacyfikowanym. W dodatku te paskudne węże, które nie były przyjemnym dodatkiem. Westchnął cicho. Miał cichą nadzieję, że może tym razem wszyscy trafią w Maga, a to będzie jeden krok bliżej do zakończenia tego morderczego konkursu… ale droga przed nimi pewnie była jeszcze długa. Zresztą, nie było nad czym rozmyślać. Kula ognia właśnie pomykała w jego stronę, a on był wyjątkowo blisko kukły. Trzeba było wyjątkowo szybko zareagować, a nie było wystarczającej ilości czasu, żeby porządnie się skupić.
– Protego Maxima! – zakrzyknął natychmiast, mając nadzieję, że to pomoże w obronie przed takim ogniem… ale wątpił w swoje możliwości, nawet jeżeli miał duże chęci. Zaklęcia z zakresu obrony były przyjemne jedynie na zajęciach… jakieś… ponad trzynaście lat temu? Obecnie, szczególnie po wyjątkowo rzadkim używaniu różdżki w zakresie obrony, w trakcie trwania swojej wieloletniej podróży, szczególnie w południowo-wschodniej części Europy, jego pewność siebie była wyjątkowo niska.
Natychmiast postanowił odpłacić się kukle za obranie go za cel. Skoro ona kierowała w niego ogniem, to on chciał spróbować ją choć trochę ostudzić.
– Caeruleusio!
|Nigdzie się nie ruszam – (1) bronię się przed atakiem węża – (2) bronię się przed kulą ognia – (3) atakuję WM
Каранфиле, цвијеће моје
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
да сам Богд'о сјеме твоје.
Ја бих знао гдје бих цвао,
мојој драгој под пенџере.
Кад ми драга иде спати,
каранфил ће мирисати,
моја драга уздисати
Anthony Macmillan
Zawód : Podróżnik i wynalazca nowych magicznych alkoholi dla Macmillan's Firewhisky
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Na zdrowie i do grobu
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Anthony Macmillan' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 34
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
--------------------------------
#3 'k100' : 21
--------------------------------
#4 'Anomalie - CZ' :
--------------------------------
#5 'k100' : 13
--------------------------------
#6 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 34
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
--------------------------------
#3 'k100' : 21
--------------------------------
#4 'Anomalie - CZ' :
--------------------------------
#5 'k100' : 13
--------------------------------
#6 'Anomalie - CZ' :
Magia nie usłuchała. Czasami nie miałem wątpliwości co do tego, że jej kapryśna natura była kobietą. No i oberwałem. Trochę zwęgliła mi się szata, a ciepły ogień pocałował skórę. Mało przyjemny był to pocałunek. Ollivander zapewnie celowo zwolnił mi miejsce, przeczuwając, co się święci. Prawdziwy przyjaciel. Oszczędził mi dalszych kompromitacji, mogłem nawet sięgnąć po buteleczkę z eliksirem wzmacniającym. Długowłosy dostawał wciry, za to koperkowe chłopaczki, na których tak chętnie wylał pomyje, radzili sobie całkiem nieźle. Dobrze wybrałem sobie to miejsce, bo w moją stronę zmierzał właśnie kolejny, ognisty pocisk. Poczekałem, aż rozbije się o moją nową tarczę, po czym wychyliłem się zza skały, odpowiadając płonącej kępce witek atakiem. - Deprimo. - Z aktualnego położenia o wiele łatwiej było mi obierać cel. I choć kukła znajdowała się całkiem daleko, miałem przestrzeń na to, aby skupić się na kolejnym czarze. - Caeruleusio - Zainkantowałem; zupełnie nagle powietrze nieprzyjemnie zawibrowało, zupełnie tak, jak działo się to w pobliżu źródeł anomalii. Moje spojrzenie instynktownie zaczęło poszukiwać przyczyny tego zaburzenia, a tętno przyspieszyło - wokół znajdował się wielu czarodziejów, także dzieci. Jakby nie patrzeć, udział w Festiwalu był jedną wielką loterią - więc w chwili, gdy przede mną zmaterializował się jedynie wąż, odetchnąłem z ulgą. Musiał być stworzony z czarnej magii. Poruszał się szybko, zdążyłem jednak zauważyć, że nie był to jedyny wąż, który wypełzł znikąd. Mój wzrok w naturalnym odruchu powędrował w kierunku tłumu zebranych, nic jednak nie zdradzało, aby węży było więcej. Publika pozostawała bezpieczna. Jak na razie.
Moja różdzka ze świstem przecięła powietrze, obierając nowy cel.
- Vipera Evanesca.
eliksir jeśli mogę, atak x2, obrona
Moja różdzka ze świstem przecięła powietrze, obierając nowy cel.
- Vipera Evanesca.
eliksir jeśli mogę, atak x2, obrona
Kundle, odmieńcy, śmieci, wariaci,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
obywatele degeneraci,
ej, duszy podpalacze,
Róbmy dym
The member 'Frederick Fox' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 50, 65, 30
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 50, 65, 30
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
Obrona się nie udała, kolejne poparzenia pojawiły się na jego ciele. Nie było to przyjemne, nie zamierzał jednak się poddawać, ani wycofywać. Uniósł różdżkę, zamierzając ponownie atakować Maga.
Commotio!
Wyinkantował wyraźnie, energicznie poruszając przy tym różdżką. Chwilę potem stało się coś dziwnego.
Powietrze lekko jakby zadrgało, przez chwilę Bertie nie był pewien, co się dzieje, zaraz jednak obok niego zmaterializował się wąż. Spojrzał na zwierzę, przez chwilę w odruchu cofnął się zaledwie pół kroku, kiedy wpadł mu do głowy pomysł. Szybko - starając się rzucić swój czar, nim zwierzę rzuci się do ataku, skierował w nie swoją różdżkę.
- Animatoris.
Wypowiedział wyraźnie, znacznie spokojniej niż poprzednie zaklęcia. Myślami skupiał się na Wiklinowym Magu w nadziei, iż pośle zwierzę w ataku właśnie na niego. Był to może i ryzykowny ruch - jednak czy nie warto ryzykować?
Commotio!
Wyinkantował wyraźnie, energicznie poruszając przy tym różdżką. Chwilę potem stało się coś dziwnego.
Powietrze lekko jakby zadrgało, przez chwilę Bertie nie był pewien, co się dzieje, zaraz jednak obok niego zmaterializował się wąż. Spojrzał na zwierzę, przez chwilę w odruchu cofnął się zaledwie pół kroku, kiedy wpadł mu do głowy pomysł. Szybko - starając się rzucić swój czar, nim zwierzę rzuci się do ataku, skierował w nie swoją różdżkę.
- Animatoris.
Wypowiedział wyraźnie, znacznie spokojniej niż poprzednie zaklęcia. Myślami skupiał się na Wiklinowym Magu w nadziei, iż pośle zwierzę w ataku właśnie na niego. Był to może i ryzykowny ruch - jednak czy nie warto ryzykować?
Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Bertie Bott' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 31
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
--------------------------------
#3 'k100' : 44
--------------------------------
#4 'Anomalie - CZ' :
#1 'k100' : 31
--------------------------------
#2 'Anomalie - CZ' :
--------------------------------
#3 'k100' : 44
--------------------------------
#4 'Anomalie - CZ' :
Wzgórze
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Dorset