Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania
Joszka zaprasza na palinkę
AutorWiadomość
▲ Dumny czarodziej czystej krwi o niefortunnym pochodzeniu ukraińsko-węgierskim.
▲ Urodził się w dzikiej rusińskiej wsi w Czechosłowacji, gdzie tępienie mugoli miało się we krwi.
▲ Część dzieciństwa spędził na węgierskiej wsi, a w 1939 uciekając przed wojenną zawieruchą, dołączył do zacnego grona wschodnich emigrantów zamieszkujących Londyn.
▲ W Londynie mieszkał sam ze swoim ekscentrycznym ciotecznym dziadkiem Bojczukiem, robiącym podejrzane interesy z podejrzanymi ludźmi. Dziadek razem z nieocenioną pomocą angielskiej gałęzi Bojczuków uczył chłopca żyć w cywilizowanym świecie.
▲ Problematyczny Puchon w latach 1943-1950 (raz wziął udział w meczu Quidditcha w 1947 i nie skończyło się dobrze).
▲ Pracuje jako uzdrowiciel w szpitalu św. Munga na oddziale urazów magipsychiatrycznych.
▲ Po pracy możesz go spotkać pijanego w barze wszczynającego bójkę, albo tańczącego hopaka. Zimą za to wyciąga z szafy łyżwy i staje się najpiękniejszą księżniczką na lodzie.
Gość
Gość
Joszka!!! Mój bliźniak tylko z matek innych i ojców w sumie też... No ale chociaż matka nie ta sama, łączy nas braterska sztama ja na palinkę zawsze chętnie :drink:
Też po coś przychodzę <3. Bardzo spodobała mi się oryginalna historia. Sophia kumplowała się w szkole z Johnnym, no i byliśmy na tym samym roku - Hufflepuff, lata 1943-50. Sophia grała w drużynie quidditcha i często dostawała szlabany i chętnie stawała w obronie słabszych. Ogólnie jest osobą tolerancyjną i nie przeszkadzało jej pochodzenie Josyfa z innego kraju, ale jego beztroskie mówienie o poglądach na mugoli i czarną magię mogło ją z początku odrzucać, bo jej zawsze w domu powtarzano że czarna magia to zło i trzeba uważać na każdego kto się nią fascynuje. Pytanie tylko, czy Josyf chciał przełamać złe pierwsze wrażenie i pokazać koleżance, że wcale nie jest taki zły? Podejrzewam, że ich znajomość mogła być zawiła, pełna wzlotów i upadków. Jestem też ciekawa, jak mogło to wyglądać po szkole - ale dużo zależy od tego, jak się do siebie odnosili w Hogwarcie, jak Josyf traktowałby Sophię? Na dorosłość też chętnie coś pomyślę, bo jako aurorka Sophia jest regularną bywalczynią Munga.
Never fear
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
Och, jak miło, „kolega” z oddziału <3 znajmy się, panie kolego, bo mało nas na tym zamkniętym! Czuję, że dogadają się z Richardem, powstanie między nimi jakieś porozumienie, chociaż Bojczuk jest trochę za bardzo nieokrzesany i dziwaczny, żeby spędzać z nim czas na przykład przy whisky po pracy. Richard nie zna, a w związku z tym też nie szanuje wschodu i jego kultury, zrozumiałby jednak kategoryczne podejście do mugoli itp. Poza tym, coś mi mówi, że mogliby razem podyskutować o (mocno) niekonwencjonalnych metodach leczenia w psychiatrii. Josyf ma akurat tyle lat, że jeśli nie masz nic przeciwko, Richard mógłby zająć się nim na czas specjalizacji i zobaczyć wtedy, że przechodzili przez to samo – mają niezdrową relację z alkoholem, sobą samym i innymi ludźmi. I stąd by się właśnie wzięło to porozumienie i w gruncie rzeczy coś dziwnego, ale dobrego w ich relacji, tak myślę.
Gość
Gość
Johnatan, najukochańszy kuzynku!!! ty jesteś zawsze zaproszony 24/7, to się samo przez się rozumie!!!
Sophia, uwielbiam to wszystko! Josyf w latach szkolnych, wbrew pozorom, był bardzo nastawiony na znalezienie przyjaciół i akceptacji, no i chcąc trzymać się blisko Johnathana, nie mógł pozwolić by Johnowa koleżanka go znielubiła. Więc mógł starać się, jakkolwiek nieudolnie, trochę bardziej dostosować do standardów Sophii. Poza tym, chociaż Josyf nie był typem, który stawałby w obronie innych, jak Sophia, to jeśli ktoś obraził ich hurtowo, na pewno stawał z nią ramię w ramię, żeby bronić honoru i dać im nauczkę, a potem wiadomo, że lepiej się odrabia szlaban w towarzystwie. I to może być bardzo fajna dynamika – w której generalnie się kumplują, ale co jakiś czas różnice w charakterach i podejściu do świata się o sobie przypominają i dochodzi do spięć. Chociaż z czasem, jak trochę dorośli, nauczyli się – szczególnie Josyf, bo to raczej jego niestosowne zachowanie najprędzej było powodem tych spięć – nie generować konfliktów i złośliwy komentarz ograniczyć do wywrócenia oczami.
Richard, bardzo mi się podoba taka relacja! I jak najbardziej Richard byłby dla Josyfa doskonałym mentorem, a Josyf zafascynowany jego wiedzą i doświadczeniem, tym bardziej chętnie wdawał się w dyskusje o psychiatrii, zwłaszcza jeśli dotykają zagadnień kontrowersyjnych i niekonwencjonalnych. I myślę, że w tym procesie poznawania się i odkrywania u siebie podobieństw i porozumienia, Richard mógłby stać się dla Josyfa pewnym autorytetem w sensie ponad zawodowym, biorąc pod uwagę, że Sykes jest typem angielskiego dżentelmena do którego Josyf w życiu aspirował. Także jeśli Richard naturalnie dystansowałby się od Josyfa poza pracą, tak nieświadomy tego do końca Josyf mógłby przeciwnie, dążyć do przyjaźni i aprobaty ze strony starszego kolegi po fachu.
Sophia, uwielbiam to wszystko! Josyf w latach szkolnych, wbrew pozorom, był bardzo nastawiony na znalezienie przyjaciół i akceptacji, no i chcąc trzymać się blisko Johnathana, nie mógł pozwolić by Johnowa koleżanka go znielubiła. Więc mógł starać się, jakkolwiek nieudolnie, trochę bardziej dostosować do standardów Sophii. Poza tym, chociaż Josyf nie był typem, który stawałby w obronie innych, jak Sophia, to jeśli ktoś obraził ich hurtowo, na pewno stawał z nią ramię w ramię, żeby bronić honoru i dać im nauczkę, a potem wiadomo, że lepiej się odrabia szlaban w towarzystwie. I to może być bardzo fajna dynamika – w której generalnie się kumplują, ale co jakiś czas różnice w charakterach i podejściu do świata się o sobie przypominają i dochodzi do spięć. Chociaż z czasem, jak trochę dorośli, nauczyli się – szczególnie Josyf, bo to raczej jego niestosowne zachowanie najprędzej było powodem tych spięć – nie generować konfliktów i złośliwy komentarz ograniczyć do wywrócenia oczami.
Richard, bardzo mi się podoba taka relacja! I jak najbardziej Richard byłby dla Josyfa doskonałym mentorem, a Josyf zafascynowany jego wiedzą i doświadczeniem, tym bardziej chętnie wdawał się w dyskusje o psychiatrii, zwłaszcza jeśli dotykają zagadnień kontrowersyjnych i niekonwencjonalnych. I myślę, że w tym procesie poznawania się i odkrywania u siebie podobieństw i porozumienia, Richard mógłby stać się dla Josyfa pewnym autorytetem w sensie ponad zawodowym, biorąc pod uwagę, że Sykes jest typem angielskiego dżentelmena do którego Josyf w życiu aspirował. Także jeśli Richard naturalnie dystansowałby się od Josyfa poza pracą, tak nieświadomy tego do końca Josyf mógłby przeciwnie, dążyć do przyjaźni i aprobaty ze strony starszego kolegi po fachu.
Gość
Gość
To możemy tak zrobić - czasem były zgrzyty przez te niezgodności w mentalności i podejściu do niektórych spraw, ale ogólnie z czasem mogli się polubić, kiedy Josyf dał się lepiej poznać i pokazał, że nie jest taki zły, a po prostu pochodzi z innego świata niż ten znany Sophii, a nie wszystko jest jednoznacznie białe albo czarne. I pewnie wie, że mimo wszystko Tiara Przydziału musiała coś w nim zobaczyć, skoro został Puchonem. Widzę to więc tak, że z początku mogła być nieufna, ale jednocześnie dałaby mu szansę, by zatarł złe pierwsze wrażenie. Mogli czasem odbywać wspólne szlabany i rozmawiać, a wtedy lepiej poznaliby swoje punkty widzenia. Sophia pewnie próbowałaby go trochę moralizować i pokazać, że czarna magia i przemoc są złe, i że może w jego stronach to było normalne ale nie tutaj. Więc sobie spędzili te siedem lat w szkole, a potem przyszła dorosłość - Sophia najpierw wyjechała na dwa lata do Ameryki, do brata oraz poznawać swoje korzenie, potem wróciła i poszła na kurs aurorski. Podejrzewam że ich drogi mogły się ponownie przeciąć gdzieś w Mungu, jak on był jeszcze stażystą, a ona jako kursantka może tam kiedyś trafiła?
A, i z Jocelyn mogli się kiedyś zetknąć w Mungu, jest tam stażystką - może trochę obawia się tego ekscentrycznego Bojczuka, ilekroć musi odbywać zajęcia na jego piętrze? ^^ Jeszcze mam Charlie, alchemiczkę, rok młodszą od Josyfa - też można coś pomyśleć!
A, i z Jocelyn mogli się kiedyś zetknąć w Mungu, jest tam stażystką - może trochę obawia się tego ekscentrycznego Bojczuka, ilekroć musi odbywać zajęcia na jego piętrze? ^^ Jeszcze mam Charlie, alchemiczkę, rok młodszą od Josyfa - też można coś pomyśleć!
Never fear
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
shadows, for
shadows only
mean there is
a light shining
somewhere near by.
Chyba nic już innego nie mogę powiedzieć niż: wszystko pięknie, dobrze, że pasuje, no i zobaczymy, co się ewentualnie dotrze w grze
Gość
Gość
Starszy o rok Puchon, do tego pracownik Munga? — przybywam, z zachwytem nad oryginalną kartą
Dla nas upatruję przepiękny neutralny negatyw, z być może ogromną obojętnością od strony Joszki. Bo chociaż panna Sprout należała — i wciąż ma to w sobie, nie ukrywajmy tego — do osób nad wyraz popularnych w czasach szkolnych, z łatwością nawiązujących wszelkie przyjaźnie tak Josyf...budził w niej naturalną niechęć, popartą przez plotki niesione szczurzymi szeptami. Jego komentarze odnośnie mugoli i czarnej magii, impulsywność doprowadzająca do krzywdy innych oraz dziwne stroje? Nie wspominając już o tym, co wyprawiał na meczu quidditcha? Nuu-uh. Zdecydowane nope nope dla tego pana. Tak też Rowan od tego Bojczuka trzymała się z daleka, traktując go jak powietrze, albo też krzywiąc się z niesmakiem, gdy tylko znalazł się w pobliżu, co sprawiało, że niemal natychmiast odsuwała się ze wstrętem. Od jej strony mógł co najwyżej usłyszeć `nie zbliżaj się do mnie dziwaku`, inne złośliwe komentarze sobie darowała ze względu na jego przyjaźń z Sophią. A, że kuzynkę kocha tak też z szacunku dla niej, interakcje z Joszką ograniczała do minimum.
Myślę, że tak zostało jej do dziś. Oddział Magipsychiatrii unika jak ognia i stara się mieć jak najmniej kontaktu z tamtejszymi uzdrowicielami. Generalnie nie patrz w jej stronę i nic do niej nie mów, a wszelkie ostre narzędzia trzymaj przy sobie i będzie dobrze
Dla nas upatruję przepiękny neutralny negatyw, z być może ogromną obojętnością od strony Joszki. Bo chociaż panna Sprout należała — i wciąż ma to w sobie, nie ukrywajmy tego — do osób nad wyraz popularnych w czasach szkolnych, z łatwością nawiązujących wszelkie przyjaźnie tak Josyf...budził w niej naturalną niechęć, popartą przez plotki niesione szczurzymi szeptami. Jego komentarze odnośnie mugoli i czarnej magii, impulsywność doprowadzająca do krzywdy innych oraz dziwne stroje? Nie wspominając już o tym, co wyprawiał na meczu quidditcha? Nuu-uh. Zdecydowane nope nope dla tego pana. Tak też Rowan od tego Bojczuka trzymała się z daleka, traktując go jak powietrze, albo też krzywiąc się z niesmakiem, gdy tylko znalazł się w pobliżu, co sprawiało, że niemal natychmiast odsuwała się ze wstrętem. Od jej strony mógł co najwyżej usłyszeć `nie zbliżaj się do mnie dziwaku`, inne złośliwe komentarze sobie darowała ze względu na jego przyjaźń z Sophią. A, że kuzynkę kocha tak też z szacunku dla niej, interakcje z Joszką ograniczała do minimum.
Myślę, że tak zostało jej do dziś. Oddział Magipsychiatrii unika jak ognia i stara się mieć jak najmniej kontaktu z tamtejszymi uzdrowicielami. Generalnie nie patrz w jej stronę i nic do niej nie mów, a wszelkie ostre narzędzia trzymaj przy sobie i będzie dobrze
I'd rather watch my kingdom fall
...I want it all or not at all
Rowan Sprout
Zawód : Uzdrowicielka na oddziale urazów pozaklęciowych
Wiek : 23
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
And if you take my hand,
Please pull me from the dark,
And show me hope again...
Please pull me from the dark,
And show me hope again...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Nieaktywni
cudownie! mam więc nadzieję, że niebawem uda nam się coś rozpisać
Joszka zaprasza na palinkę
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania