Wydarzenia


Ekipa forum
Schody
AutorWiadomość
Schody [odnośnik]04.06.18 0:55

Schody

Skręcone schody prowadzą na wyższe piętra. Brakuje kilku stopni, a kilka lubi czasem zniknąć pod czyjąś nogą. Uwaga na rośliny! Wszędzie ich tu pełno.


Ostatnio zmieniony przez Johnatan Bojczuk dnia 12.12.19 21:49, w całości zmieniany 1 raz
Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Schody [odnośnik]09.12.19 12:57
7.01

To był wyjątkowy dzień. Dokładnie o godzinie siedemnastej miał się rozpocząć kolejny już Salon Niezależnych, czyli artystyczna impreza organizowana przez moją mamę co trzy lata; wszystko się kręciło wokół tych, którzy byli zbyt brudni, nowocześni lub za mało utalentowani na to, by zawisnąć w tych pompatycznych galeriach rządzonych twardą ręką przestarzałych kanonów. Tutaj mogli zabłysnąć, pochwalić się swoimi osiągnięciami, obcować ze sztuką, która kwitła przecież na naszych oczach przechodząc różne transformacje. Czekały nas kolejne trzy dni ciągłych występów muzycznych, recytacji oraz innych artystycznych uniesień. Tylko trzy, krótkie dni, podczas gdy przygotowania ciągnęły się już od kilku tygodni, i dam sobie różdżkę złamać za to, że zanim wszyscy wrócą do domów minie kolejnych kilka. Stoję na schodach i zerkam w dół, na pomieszczenie pełne krzątających się ludzi. Wyglądaliśmy naprawdę elegancko, jak prawdziwa towarzyska śmietanka, tylko nasze odzienia pokrywały barwne wzory; ja sam miałem koszulę w wielkie, błękitne kwiaty i ciemny garnitur, trochę wysłużony, ale wciąż prezentujący się w miarę ładnie. Rzucam okiem na zegarek otulający paskiem mój szczupły nadgarstek i marszczę lekko nos.
- Powinna już tu być - rzucam półszeptem do mamy, która lekko niczym nimfa, niespiesznie zstępuje ze schodów. Boże, wygląda tak pięknie, cała aż promienieje, kiedy lawiruje między innymi w powłóczystej, delikatnej sukience. Uśmiecha się do mnie łagodnie i klepie mnie po ramieniu obiecując, że moja przyjaciółka na pewno się tu pojawi. Oby. Naprawdę chciałem, żeby Gwen wzięła w tym udział - po pierwsze wisiały tu również jej obrazy, a po drugie nasz wspólny kącik opatrzony był nie tylko nazwiskami, ale również informacją, że to dzieła pochodzące od Deformistów; być może była to dobra okazja do zapoznania innych z kształtującą się grupą, bo nie oszukujmy się, chętnych do współtworzenia prędzej znajdziemy tutaj, niż w angielskich galeriach sztuki. Wzdycham cicho, po czym schodzę na parter i staję w drzwiach wejściowych by zapalić papierosa. Chłód wdziera się do środka i sprawia, że moim ciałem wstrząsa dreszcz, ale w tej chwili mam na to totalnie wywalone, w zamian wbijam spojrzenie w furtkę. W sumie nie wiem skąd nadejdzie panna Grey - zmaterializuje się gdzieś? Skorzysta z miotły? Błędnego? W każdym razie dokładny adres wysłałem jej w liście z zaproszeniem.




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Schody [odnośnik]09.12.19 19:06
Chociaż Gwen naciskała, aby Johnatan powiedział jej, jak powinna się ubrać na Wieczór Niezależnych, chłopak uparcie trzymał gębę na kłódkę. Za nic nie chciał zdradzić jej, co powinna przywdziać. Znała go jednak wystarczająco, aby wiedzieć, że zwyczajny, wieczorowy strój w jego towarzystwie nie byłby najlepszym wyborem. Wyjęła więc z szafy czerwoną sukienkę z długimi rękawami. Ta miała dość oficjalny krój, choć jej barwy i nadruk aż krzyczały: „ŚWIĘTA!” Dostała ją od rodzicielki dwa lata temu i od tej pory nie miała wielu okazji, aby jej nosić. Góra stroju w czerwono-białe paski od razu zwracała wzrok, a spódnicę zdobiła wielka twarz Świętego Mikołaja oraz renifer, wszystko to w towarzystwie śnieżynek. Wydawać by się mogło, że do uzupełnienia tej kompozycji brakuje tylko wielkiego napisu „Coca-cola”. Na strój Gwen zarzuciła ciepły płaszcz.
Koło nogi dziewczyny dreptał powoli wyrastający szczeniak. Czarny pies przypominający niedźwiedzia miał przyczepioną do obroży czerwoną chustę, idealnie dopasowując się do swojej właścicielki.
Rudowłosa czuła lekką tremę. Nie miała pojęcia, czego spodziewać się ani po tym wieczorze, ani po mamie Johnatana czy jego domu, chociaż miała jak najlepsze przeczucia. Z resztą, nie wystawiała się szczególnie często w czarodziejskim świecie, więc cała sytuacja była dla dwudziestolatki swoistą nowością.
Przeteleportowała się kawałek dalej, nie wiedząc, gdzie dokładnie mieszka Johnatan, jednak w końcu udało jej się trafić pod właściwy adres. Bojczuk mógł zobaczyć opatuloną w twarz dziewczynę, która przemierzała ogrodowe zaspy śnieżne. W pierwszej chwili nie rozpoznała chłopaka, jednak gdy tylko zorientowała się, że to jego sylwetka majaczy w drzwiach, uniosła rękę.
Cześć! – krzyknęła już z daleka, czując jak zimne powietrze wdziera się jej do gardła. Chwilę później Betty zamachała wesoło ogonem: musiała wyczuć zapach Bojczuka. Gwen, nie patyczkując się, spuściła szczeniaka ze smyczy, który natychmiast pognał w stronę chłopaka, zaczynając go wąchać i obskakiwać.
Gdy podeszła do drzwi wejściowych, dała psu jeszcze chwilę na odrobinę czułości.
Nie jestem zbyt późno? – spytała, gdy pierwsza fala euforii Betty już minęła.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Schody [odnośnik]09.12.19 20:32
Powoli dopalam papierosa, wypuszczając spomiędzy warg ciężkie warkocze dymu, ale kiedy na horyzoncie majaczy mi znajoma sylwetka Gwen w towarzystwie równie znajomego pso-niedźwiedzia, to wyrzucam kiepa w śnieg i sam unoszę wysoko rękę, by jej pomachać. Chociaż chłód uparcie trzęsie moim ciałem, odzianym jedynie w niezbyt grube materiały garnituru, to wychodzę jej kawałek na przeciw, zatrzymując się na dole schodów, głównie dlatego, że dopada do mnie Betty.
- Betty!... - śmieję się, pochylając by dać jej dojście do mojej twarzy; daję się wylizać i sam głaszczę ją aż Gwen nie przystanie tuż obok nas. Wtedy prostuję plecy, poświęcając więcej uwagi dziewczynie, witam ją szerokim uśmiechem - Nie, jeszcze się nie zaczęło, na spokojnie - kiwam głową. Prowadzę ją do środka, oczywiście przepuszczając w drzwiach, chociaż to Betty jako pierwsza wpada do domu, wprowadzając tam trochę chaosu. Nikt jednak nie ma jej za złe podskoków, ani energicznego machania ogonem, ani nawet kilku radosnych szczeknięć, ba! Po okolicy toczą się wesołe westchnienia, przeplatane śmiechem i kilkoma zaskoczonymi piśnięciami. Ale nie patrzę już za psem, w zamian odbierając od Gwen płaszcz i odwieszam go na wieszak, a kiedy wreszcie dostrzegam jej dosyć oryginalną kreację to aż unoszę obie brwi.
- Świetnie wyglądasz - kiwam z uznaniem głową, po czym wystawiam ku niej ramię, żebyśmy razem wkroczyli w tłum, tak będzie po prostu raźniej, szczególnie, że wielu spoglądało w naszym kierunku; cóż, każdy był ciekawy kogo przyprowadzę na to wydarzenie, bo zwykle orbitowałem wokół wolnych, uroczych dziewcząt czekając aż któraś wpadnie w moje sidła. Zdarzało się, że naprawdę w nie wpadały. Ale dzisiaj miało być inaczej, dzisiaj nie zamierzałem flirtować z żadną niewiastą by nie wzbudzać tym zazdrości (huehue) Gwen, ani nie psuć jej wieczoru - Chodźmy trochę bliżej, mama zaraz otworzy wystawę, później przedstawię cię innym - mówię, pochylając się lekko w stronę dziewczyny. Przystajemy na schodach, tak by mieć dobry widok na salon, gdzie wszystko miało swój początek. Sięgam po kieliszki szampana, lewitujące wokół nas, jeden z nich podając pannie Grey; zwykle piliśmy tu z butelek, ale podczas eleganckich Salonów Niezależnych, mama wyciągała z szafki swoje najlepsze szkło. Powietrze przeszył dźwięk sztućca obijającego się o kieliszek, więc zwróciłem twarz ku pani Bojczuk, rzucając do Gwen szeptem - To moja mama - a później następuje przemowa. Mateczka wygłasza niezbyt długi monolog powitalny, mówi o nowych trendach w sztukach, o naszych celach, po co i dlaczego się tu spotykamy, dziękuje wszystkim przybyłym, artystom i gościom, wspomina także tych, których nie ma już z nami, bądź którym nie udało się przybyć ze względu na różne okoliczności. W końcu otwiera wystawę, unosząc szampana w geście toastu. I ja spijam kilka łyków alkoholu, kiedy robią to także inni. Kolejny już Salon Niezależnych właśnie się rozpoczął, więc odwracam się w kierunku Gwen, szczerząc do niej w uśmiechu - Chcesz zobaczyć gdzie wisimy?




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Schody [odnośnik]09.12.19 21:58
Oddała Johnatanowi płaszcz, kątem oka próbując śledzić poczynania Betty. Trochę bezskutecznie: pies od razu pognał, aby pozwiedzać dom, kompletnie nie interesując się właścicielką. Przez mróz szczeniak był niewybiegany i Gwen nie do końca była w stanie na to cokolwiek poradzić.
Dziękuję – powiedziała z uśmiechem, kłaniając się w przerysowany sposób i dając się Johnatanowi prowadzić. Po chwili jednak zerknęła na niego z lekkim niepokojem: – Betty na pewno nic tu nie zniszczy? – upewniła się. Nie chciała nadużyć gościnności mamy Johnatana.
Bez oporu podążała za chłopakiem. To on znał ten dom i tych ludzi. Nie była tu gospodarzem i zdecydowanie pewniej się czuła, mając u swojego boku kogoś z organizatorów całego tego wydarzenia. Szczególnie, że – bądź co bądź – znała go całkiem nieźle. Nawet, jeśli czasem doprowadzał ją do białej gorączki.
Starała się zachować pogodę ducha, choć ta nie pozostała niezmącona. Wewnątrz wciąż pamiętała o niedawnej śmierci Bones i o tym, że pozorne zwycięstwo nieznanych bohaterów i tak na nic się nie zdało. Może anomalie zniknęły, ale podwładni Tego-Którego-Imienia-Nie-Wolno-Wymawiać wciąż dzierżyli władzę. Nastrój Gwen pocieszał jednak fakt, że takie wydarzenia jak to mogły utrzeć im nosa. W końcu kto to widział! Grupa artystów, mieszanego pochodzenia, bezwstydnie prezentująca swoje prace i wyobrażenia o świecie. Wszak do lepiej od sztuki przedstawiało wnętrze człowieka i jego pogląd na rzeczywistość?
Kiwnęła głową, gdy Johnatan wskazał jej panią Bojczuk, po czym uśmiechnęła się grzecznie do kobiety. Najlepiej byłoby, gdyby się jej przedstawiła, jednak w tej chwili nie było na to czasu. Pani gospodarz zaczęła przemawiać, a Gwen słuchała jej uważnie, nie spuszczając z niej wzroku. Powoli sączyła szampana, nie mając jednak zamiaru przesadzać. Odrobinka wystarczy! Głupio było jej odmówić Bojczukowi, ale za dobrze wiedziała, jak trunki na nią działają. Wolała nie rozpłakać się przy wszystkich zebranych.
Betty w międzyczasie znalazła sobie miejsce w kącie salonu, obserwując zebranych. Jej apaszka przyciągała wzrok wszystkich i gdy tylko przemówienie dobiegło końca, dwie dość młode artystki zaczęły głaskać pieska. Szczeniak wyraźnie nie miał nic przeciwko.
Jasne! – odparła, – Pokazuj! W ogóle… to taki ładny dom! Czemu uznałeś, że lepiej będzie mieszkać u Bertiego? Tu nie było w porządku? – spytała. Właściwie nieczęsto rozmawiali o przeszłości Johnatana. To chyba nie był temat, którym szczególnie chciałby się dzielić i Gwen starała się to uszanować. Ale skoro już byli w jego rodzinnym lokum pytanie wydało się zupełnie naturalne.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Schody [odnośnik]09.12.19 23:46
Zapewniam, że Betty nic tu nie zniszczy, a nawet jeśli to wszyscy i tak będą mieli na to wywalone, bo to stary dom i stare meble, a poza tym nikt za specjalnie się do nich nie przywiązywał. Jak nie to, to inne, z takiego wychodziliśmy założenia.
Kończę szampana i puszczam pusty kieliszek w eter, po czym z wolna prowadzę Gwen do naszego kącika Deformistów, gdzie obok wisiały stworzone przez nią i przeze mnie obrazy.
- Było! Oczywiście, że było! Tylko... no nie chciałem wiecznie siedzieć mamie na głowie. Właściwie wyprowadziłem się stąd zaraz po skończeniu Hogwartu, a do Bertiego trafiłem jakby... przypadkiem. Ernie powiedział mi o Ruderze i jakoś zakochałem się od pierwszego wejrzenia - śmieję się, kiwając lekko głową. Daruję sobie wdawanie w szczegóły, bo nie były zbyt interesujące - ot, po drodze mieszkałem jeszcze w Dziurawym Kotle, gdzie polewałem ludziom chrzczony browar oraz marne drinki, później bujałem się po świecie, śpiąc na hamaku w kajucie, od czasu do czasu schodząc na ląd, gdzie z kolei stacjonowałem w obrzydliwej kawalerce w porcie, dzielonej w dodatku na pół z Lemoniadowym Joe, którego kiedyś miałem za przyjaciela, ale ostatecznie okazał się szują, co mnie okradała z marynarskiej pensji. Epizodycznie zatrzymałem się u Leanne, ale dwójka jej zjebanych znajomych wyrzuciła mnie stamtąd zanim zdążyłem się pożegnać. Taka to właśnie historia.
Później zajęliśmy się wystawą - oglądaliśmy różne obrazy, wsłuchiwaliśmy w recytowane wiersze, wymieniając uwagi, a czasem śmiejąc głośno z krzywo kreślonych linii. Przedstawiłem Gwen wszystkim znajomym, a niektórym nawet opowiedziałem trochę o naszych wspólnych planach, że chcemy zorganizować wystawę i być może pracować pod szyldem Deformistów, ba, niektórzy zdawali się naprawdę zaintrygowani tematem. Najdłużej gawędziliśmy z mamą; była zachwycona panną Grey i po samym jej spojrzeniu wiedziałem, że w myślach już planuje nasze wesele. Częstowała nas sherry i nalegała, żeby skosztować, póki jest, bo schodziło w zastraszającym tempie. Sama trochę się upiła, więc zabrałem Gwen, zanim zaczęła opowiadać jej jaki był ze mnie słodki dzieciak. Czas leciał bardzo szybko, właściwie zanim się obejrzeliśmy było już grubo po północy i ekstatyczne recytacje wreszcie zamieniono na muzykę spływającą z instrumentów; niektórzy zdążyli już odpaść, inni wylegiwali się na jaskrawych poduchach, a my z Gwendolyn właśnie bujamy się leniwie do rytmu, bo przecież nie mogła odmówić mi tańca.
- I jak wrażenia? To był długi wieczór, co? - pytam, bo sam byłem już trochę zmęczony, ale bawiłem się wręcz wybornie. Okręcam się wraz z nią i potykam właściwie sam nie wiem o co dokładnie - może o własne stopy, a może o czyjąś wyciągniętą nogę; w każdym razie robię wielkie oczy, ale zanim zdążę zareagować, padam w poduszki i ciągnę za sobą Gwen, tym samym pozwalając by wyrżnęła centralnie na mnie.
- Ło Jezu... - jęczę cicho przez śmiech, spoglądając w dziewczęcą twarz, bo nagle jesteśmy tak blisko siebie jak chyba jeszcze nigdy, a gdy unoszę spojrzenie na sufit ponad jej ramieniem, widzę, że tuż nad naszymi głowami mrugają do mnie wesoło okrągłe oczy jemioły - Hm, to ciekawe - marszczę nos, ruchem głowy wskazując na roślinę, po czym powracam spojrzeniem do dziewczyny i rozchylam lekko wargi - Mogę? - wiadomo o co mi chodzi, bo wiadomo przecież co się robi pod jemiołą. Nie wiem czemu pytam, właściwie sam się sobie dziwię, więc mrużę delikatnie ślepia i wysuwam się w kierunku Gwen, chcąc ją pocałować. Chociaż trochę obawiam się tego, że zaraz dostanę w mordę - niemniej, kto nie ryzykuje ten nie pije szampana, pewnie zaraz się okaże czy było warto.




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Schody [odnośnik]10.12.19 0:44
To był błogi wieczór. Pełen nowych twarzy, rozmów o sztuce i podziwiania prac innych. Gdy zobaczyli już wszystko i porozmawiali chyba z każdym, przyszło im spędzić dłuższą chwilę z panią Bojczuk. Choć może nieco ekscentryczna, okazała się niezwykle urokliwą i otwartą kobietą, z którą rozmowa była czystą przyjemnością. W trakcie całego spotkania malarka ostrożnie dawkowała sobie alkohol. Naprawdę wolała z tym nie przesadzać. Wystarczyło, że Johny pił za nich oboje.
Nieco już zmęczona, zgodziła się na leniwy taniec z przyjacielem, początkowo trzymając dystans. Dziewczynie brakowało jednak kondycji, a późna godzina zrobiła swoje i prędko panna Grey pozwoliła się prowadzić Bojczukowi jak tylko mu się podobało. Jednocześnie próbowała powstrzymać cisnące się na ustach ziewanie. To było naprawdę emocjonujące popołudnie, a przecież i wcześniej nie leżała do góry brzuchem. Miała pełne prawo nie czuć się już najlepiej.
Taak – mruknęła nieco sennie, próbując otrzeźwieć. Spokojna muzyka wcale w tym nie pomagała.
Zaufanie pokładane w Johnatanie okazało się jednak zgubne. Chłopak potknął się o coś (może o własne nogi?) i pociągnął ze sobą na ziemię Gwen. Rudowłosa pisnęła cicho, zdziwiona obrotem zdarzeń. Poziom adrenaliny w jej żyłach natychmiast podskoczył i dziewczyna była już właściwie w pełni przytomna. Jej jasne oczy były szeroko otwarte.
Na szczęście w nieszczęściu, deformista wylądował na poduszkach. Dziewczynie było dane o wiele większe „szczęście”. Johnatan pociągnął ją bezpośrednio na siebie, z jednej strony ratując dziewczę przed upadkiem na podłogę, a z drugiej stawiając ją w dwuznacznej sytuacji.
Zmęczona i zaskoczona, potrzebowała dłuższej chwili, aby zorientować się, że powinna jednak z tego Bojczuka zejść. Otaczali ich przecież inni ludzie. Choć otwarci na świat i różnorakie koncepcje, na pewno nie powinni być skazani na tak nikczemne widoki!
Nim jednak doszła do tego wniosku, Bojczuk spojrzeniem wskazał jej jemiołę. Gwen, której myślenie zdecydowanie nie działało już tak jak powinno, zmarszczyła brwi. Dopiero, gdy Johnatan zadał jej (jakże grzeczne jak na siebie) pytanie, panna Grey odskoczyła od niego jak oparzona, niemal robiąc fikołka w otaczających ich poduszkach.
Johny? Co? Nie! – krzyknęła w międzyczasie. – Co ty sobie myślisz? – dodała już nieco ciszej, rozglądając się wokół. Czy nikt nie zwrócił na nich uwagi? Nie chciała się wstydzić ani za siebie, ani za Bojczuka.
Siedziała kawałek od niego, z rękami otaczającymi nogi, posyłając chłopakowi spojrzenie, w którym tliły się błyskawice. Czy on się nigdy nie nauczy?!


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Schody [odnośnik]10.12.19 17:57
Co odpierdalam znowu to ja nawet nie wiem; robię wielkie oczy i wypuszczam Gwen z uścisku, kiedy tak nagle odskakuje jak oparzona, odrzucając moje zaloty już po raz... któryś. Powinienem był wiedzieć jak to się skończy i dać se siana już na samym początku, po kiego grzyba jej w ogóle tę durną jemiołę pokazywałem? Przecież świetnie się bawiliśmy przez cały wieczór i jak zwykle musiałem spierdolić na sam koniec. W pierwszej chwili odchylam się w tył, topiąc w miękkości poduszek i skrywam twarz w dłoniach, oddycham kilka razy, by już za moment unieść ciało na łokciach. Wbijam spojrzenie w dziewczynę, z wolna zbierając się do siadu, krzyżuję nogi.
- Przepraszam! Ja nie wiem co mi odbiło, to ta głupia jemioła, pieprzony pasożyt - tłumaczę się, bo po prostu... chciałem żeby tradycji stało się zadość?... Nie, tak naprawdę zwyczajnie chciałem ją pocałować i to nie był pierwszy raz. Od zawsze czułem się dobrze w towarzystwie Gwen, uspokajała mnie. Była taka niewinna i wrażliwa, pełna naiwnej dobroci, tak inna od wszystkich dziewcząt, z którymi do tej pory zawiązywałem znajomości - wyuzdanych oraz drapieżnych furiatek. Kiedyś jarało mnie to, że kobieta jest nieprzewidywalną, demoniczną femme fatale, ale ostatnio coraz częściej łapałem się na tym, że mój wzrok biegnie za całkiem innym typem. Nie brakowało mi w życiu adrenaliny, tylko słodyczy. No i fakt, że ciągle, uparcie mnie odtrącała paradoksalnie działał niezwykle pociągająco, im dalej chciała mnie od siebie trzymać, tym bliżej niej chciałem być. Ponownie opadam na plecy, moszcząc się w poduchach i z dołu spoglądając na tą przeklętą jemiołę.
- Nie wkurzaj się na mnie, okej? - mówię cicho, przesuwając się nieco w bok, by zerknąć w kierunku panny Grey. Nie chciałem by była na mnie zła, albo coś w tym guście; by zdystansowała się jeszcze bardziej, potrzebowałem jej towarzystwa, bo była moją największą inspiracją, nawet jeśli nigdy nie powiedziałem tego głośno. Ale fakty mówiły przecież same za siebie, bo moment w którym zaczęliśmy się regularnie widywać zbiegł się w czasie z najbardziej płodnym okresem mojego malarstwa. Przypadek? Nie sądzę.




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Schody [odnośnik]10.12.19 18:31
Spojrzała na niego, kręcąc głową. Nie, zdecydowanie nigdy się nie nauczy. Gdyby Johnatan delikatniej wysyłał jej sygnały. Gdyby nie próbował się przed nią rozbierać. Gdyby nie wymuszał takich rzeczy! Kto wie, może i by się w nim zauroczyła? Bojczukowi brakowało jednak pewnej delikatności i dojrzałości, której Gwen szukała u mężczyzn. A jeśli dodać do tego jego… niezbyt obcesowe zaloty (kierowane nie tylko w stosunku do niej) to cóż, chwilowo nie miał szczególnych szans, aby zwrócić na siebie uwagę rudowłosej w TEN sposób.
W tej kawiarni też była jemioła? – mruknęła, unosząc brew. Właściwie teraz już nie miała mu tego za złe. Trudno było jednak traktować go zupełnie poważnie, gdy na jej oczach całował się z inną kobietą. Kto wie, może to była po prostu jakaś jego prywatna gra? Liczył, ile kobiet w życiu uda mu się pocałować? Gwen wcale nie poczułaby się zdziwiona. To nawet do niego pasowało.
Czar dobrego nastroju przysnął. Była zmęczona i nieco rozdrażniona przez Johnatana, dlatego właściwie zaczęła marzyć przede wszystkim o tym, by znaleźć się we własnym łóżku. Co prawda chłopak pewnie niemiałby nic przeciwko, aby Gwen spała u niego, ale dziewczyna nie chciała ryzykować, że pijany i zmęczony Bojczuk wpadnie na kolejny, iście genialny pomył.
Wzięła głęboki oddech. Dalsze kłótnie i wypominanie sobie wcześniejszych zdarzeń nie miało sensu.
Już nie będę. Ale nie życzę sobie więcej takich sytuacji, jasne? – powiedziała dość ostro, choć daleko było jej już do krzyku. – Ani takich, ani rozbieranych, ani w ogóle żadnych! Bo jeszcze będę ze sobą przyzwoitkę zabierać na spotkania z tobą! – zagroziła. – Męską! – dodała, żeby Johnatanowi nie przeszło przez myśl, że mógłby upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Chociaż właściwie… kto go tam wie. Po chwili doszła do wniosku, że gdyby przypadkiem dowiedziała się, że Bojczuk czasem zabawia się z panami to – choć to w jej oczach wydawało się co najmniej niesmaczne – też wcale nie byłaby zdziwiona. Ach ten Johnatan!
Zaczęła się rozglądać wokół.
Widziałeś gdzieś w ogóle Betty? Musiała się gdzieś zaszyć
W tłumie i przyciemnionym świetle nie było łatwo dostrzec czarnego psa.


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Re: Schody [odnośnik]10.12.19 22:41
Uśmiecham się na jej słowa, ale nic nie mówię. Nie mogę uwierzyć, że wciąż o tym pamięta! I że znowu wypomina mi tamten wieczór... chociaż przez to kiełkuje we mnie jakaś nie do końca zrozumiała nadzieja, która napełnia moje trzewia dziwacznym ciepłem. A może to przez alkohol? Nie żałowałem sobie tego wieczora i chociaż w miarę trzymałem fason, to nawet nie musiałem spoglądać w lustro by wiedzieć, że policzki mam rumiane jak jakaś jurna, wiejska dziewoja. Z tamtą lasencją z kawiarni i tak mi nie wyszło, okazało się, że ma narzeczonego i już niebawem planują wesele. Zaproszenia raczej nie dostanę. Podnoszę się jeszcze raz, wyciągając nogi i płasko wspierając na podłodze dłonie, wbijam spojrzenie w dziewczynę.
- No dobrze, obiecuję, słowo - zawahałem się - Gryfona - kiwam lekko głową, jedną dłoń wspierając na piersi, a drugą nieznacznie unosząc. Sam byłem kłamcą, ale większość Gryfonów chyba brzydziła się nieprawdą? Przynajmniej teoretycznie. Przynajmniej tak mi się wydawało. W sumie to nawet trochę dziwne, że będąc człowiekiem raczej tchórzliwym, o wątpliwej moralności przydzielono mnie do domu Lwa; kiedyś częściej nad tym rozmyślałem, dumając jak do tego doszło, ale nie wymyśliłem nic sensownego, więc dałem se siana i nie zaprzątałem głowy takimi przyziemnymi sprawami.
- Betty? Zaraz ją znajdziemy, nie bój nic - podnoszę się z ziemi i wyciągam dłoń do dziewczyny, żeby i jej pomóc wstać. Krążymy po salonie i kuchni, gdzie niedobitki przysypiają na krzesłach albo kanapach, kilka osób wciąż buja się do rytmu w jakiś szamańskich, dziwacznych tańcach, ale psa jak nie było tak nie ma - Hm, może na górze? - marszczę brwi i wbiegam na schody, przestępując od razu po dwa, uważnie omijając te, który lubiły nagle zniknąć pod czyjąś stopą i przed tymi także ostrzegam pannę Grey. Zaglądam do swojego starego pokoju, do gościnnego i w końcu do sypialni mamy - O - jeno jedna głoska wypada spomiędzy moich warg, bo naszym oczom ukazuje się iście rozkoszny obrazek - barwne chusty spływają z sufitu w stronę dużego materaca, na którym moja mama śpi sobie smacznie właśnie z Betty, wtulając się w nią jak w pluszaka - No to już jej chyba nie odzyskasz - śmieję się cicho, opierając o framugę - Poczekaj - na palcach zbliżam się łóżka i wspieram na nim kolano, by ostrożnie unieść rękę rodzicielki, mruczy coś pod nosem, ale szepczę by spała dalej, a ona kiwa przez sen głową. Równie delikatnie wyciągam psiaka z jej objęć - Chodź, Bets, twoja właścicielka cię potrzebuje.




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Schody [odnośnik]10.12.19 23:40
Uniosła sceptycznie brew. Johny i obietnice to chyba nie było najlepsze z połączeń, a przynajmniej w tej chwili tak się jej wydawało. Westchnęła jednak po raz kolejny, kręcąc głową i nie mając zamiaru tego głośno komentować. Miała tylko nadzieję, że chłopak naprawdę w końcu weźmie jej słowa na poważnie. Choć pytanie, czy za dwa dni o tym nie zapomni. Czasem odnosiła wrażenie, że Bojczuk ma pamięć złotej rybki.
Podała dłoń przyjacielowi, pozwalając podnieść się z miejsca. Jednocześnie przeszło jej przez myśl, że właściwie… wielu rzeczy mu nie mówi. Nie, żeby mu nie ufała. Wiedziała, że gdyby miała problem to Johnatan pewnie stanąłby na głowie, byleby tylko jej pomóc. Miała jednak wrażenie, że Bojczuk może nie wszystko zrozumieć bądź zrozumieć opatrznie. Z resztą, co on by mógł na jej „zakochałam się w żonatym szlachcicu”?
Właściwie mógłby spróbować wyrwać jego żonę, dla korzyści i swojej, i panny Grey, ale… ech, tak. Tego Gwen zdecydowanie wolałaby uniknąć. To nie są rzeczy, z których chciałaby spowiadać się Johnatanowi.
Podążyła za chłopakiem, poszukując psa. Bojczuk znał ten dom jak własną kieszeń, w przeciwieństwie do niej, więc dała mu się prowadzić. Nie nawoływała Betty. Było już późno i wolała przypadkiem kogoś nie obudzić. Okazało się, że dobrze zrobiła. Była przekonana, że zrywający się szczeniak obudziłby panią gospodarz.
Następnie Johnatan odprowadził ją pod drzwi. Gwen ubrała się, po czym zdecydowała, że wezwą Błędnego Rycerza. W końcu była z psem, godzina była nie ta, a wypity alkohol nie pomagał w koncentracji. Miała tylko nadzieję, że nie zaśnie wewnątrz autobusu.
Pożegnała się z chłopakiem, utrzymując odpowiedni dystans. Wolała przypadkiem nie wysyłać mu dwuznacznych sygnałów, aby w razie czego nie robić mu nadziei. Wprawdzie była przekonana, że Johnatan do jutra o całym zajściu zapomni (tak samo, jak o swojej obietnicy), ale na razie zdecydowała się tylko na krótki uścisk. Zapięła Betty smycz i opuściła dom, nie do końca wiedząc, co powinna o tym wieczorze myśleć.

| zt x2


But I would lay my armor down if you said you’d rather
love than fight
Gwendolyn Grey
Gwendolyn Grey
Zawód : malarka
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
I cry a lot, but I am so productive; it's an art.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
They are the hunters, we are the foxes
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5715-gwendolyn-grey-budowa https://www.morsmordre.net/t5762-varda https://www.morsmordre.net/t12139-gwendolyn-grey#373392 https://www.morsmordre.net/f179-dorset-bockhampton-greengrove-farm https://www.morsmordre.net/t5764-skrytka-bankowa-nr-1412#135988 https://www.morsmordre.net/t5763-g-grey#374042
Schody
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach