Rodowe rozpychanie się jest całkowicie niepotrzebne, a ja daję tylko znać, że wciąż żyję i bardzo nie podoba mi się ten niebieski niuans. Zresztą żaden by mi się nie podobał i nie będzie podobał w dalszym rozwoju sytuacyjnym... Zastrzegam sobie prawo do kierowania Twoim powrotem na łono społeczeństwa z większą surowością niż kiedyś. Spodziewaj się mojej inicjatywy za każdym razem, gdy wyda mi się to słuszne czyli zawsze #morgomodeneveroverprotectivebrotheractivated

Morgoth, aha, no to fajnie masz, brat Będzie tutaj tyle niebieskiego, ile mi się będzie podobało, a ty lepiej weź sobie porządny wdech, bo Ci się to przyda, jak Leia w najbliższych dniach będzie cię doprowadzała do białej gorączki. Pozdrawiam z największą serdecznością. Czarny Pan z tobą i takie tam.

Hej Wreszcie przychodzę. Jesteśmy rodziną, co prawda dalszą, ale możemy powiedzieć, że nasze relacje z Morgothem są bliższe niż łączące nas więzy krwi. Co więcej, oboje paramy się uzdrowicielstwem. Mi na pewno nie podobała się szlachcianka pracująca w szpitalu, ale wyraziłem się na ten temat raz jeden jedyny, kiedy dowiedziałem się o twoich planach. Pytanie brzmi, czy pamiętasz i czy chowasz urazę, czy machnęłaś na to ręką. W zależności od tego ułożą nam się dalsze relacje. Mogę żywić niechęć do tego co robisz (na pewno to w Mungu się czymś zaraziłaś i stąd choroba ), ale dogadywanie się z kuzynką byłoby dla mnie ważniejsze, nawet bardziej niż moje konserwatywne poglądy! Choć nie pozostanę dłużny jeśli zechcesz na mnie fukać. To już zależy od ciebie :D

Lupus, wydaje mi się, że na dłuższą metę Leia nie chowałaby do niego żadnej urazy, bo byłaby za bardzo zajęta tym, co ma zrobić. Poza tym ona zdaje sobie sprawę, że osobie o jej statusie to po prostu nie przystoi, ale chciała być Uzdrowicielką i postawiła na swoim. Na pewno trochę pomógł w tym też fakt, że ojciec ma do niej lekką słabość, ale myślę, że zaczynając staż, była również przygotowana na tego typu komentarze. Poza tym rodzina, nieważne jak daleka, jest dla niej bardzo ważna, więc wydaje mi się, że nie chowałaby do niego jakiejkolwiek urazy z powodu tego, co kiedyś jej tam powiedział albo jakie spojrzenia jej posyłał, gdy mijali się w pracy. Niemniej jednak czasami mogłaby go zaczepić w jakiś sposób, ale myślę, że to bez żadnego nieprzyjemnego kontekstu, tylko tak dla zabawy, bo z niej czasami jeszcze takie dziecko jest Poza tym myślę, że niedługo przestaną się mijać, więc Lupus będzie mógł odetchnąć, tak samo jak reszta rodziny.

Nie wiem doprawdy, dlaczego ktoś szarga moje dobre imię i to za moimi plecami. Tak ci powiem, droga Leio, że niejeden lord zazdrości mi fryzury (a ten konkretny to pewnie jeszcze zazdrości, że dam radę dalej niż on dobiec bez zadyszki!), ale przecież właściwie i do Ciebie, i do niego mam pewien sentyment, więc to już tak rodzinnie. Obiecuję, jak już się znajdę do uśpimy jego obawy - albo po prostu go zostawimy, co tam - i jeszcze naprawię czas, przez który zaniedbałem naszą przyjaźń małym prezentem także ja tu widzę pozytyw, no wiesz, herbatki, kwiatki, zwierzenia, podróże w opowieściach, i wszystko, czego lady sobie zażyczy, o.

(wpis dla formalności, wszystko wiemy)

Kolejny kuzyn, kolejny Black, ustawia się w kolejce i liczy na pozytywną relację.
Na pewno Leii i Alphardowi w dzieciństwie nie udało im się nawiązać jakiejkolwiek bliskiej więzi, zwyczajnie nie mieli na to szansy, bo różnica wieku mimo wszystko jest znacząca; dzieli ich blisko siedem lat. Zatem i w Hogwarcie nie mieli ze sobą dużej styczności, bo byli na zupełnie innych etapach edukacji, na dodatek, ku zdziwieniu wielu osób, w różnych domach. Gdy Leia kontynuowała naukę, Alphard zwiedzał Europę, a potem rozpoczynał karierę w Ministerstwie. Odnalezienie wspólnego języka mogło nastąpić po ostatnim roku nauki Leii, kiedy Alphard, może jako jeden z nielicznych, wyraził aprobatę wobec dążeń swojej kuzynki do samorealizowania się poprzez rozpoczęcie praktyki w Szpitalu Świętego Munga. Alphard przez swoje zachowanie i niektóre poglądy nie wpasowuje się w sztywne ramy, w jakich zamyka się Blacków, na przykład nie pojmuje zniechęcania młodych dam do dalszego rozwoju. Może dzięki temu zyskał sobie odrobinę sympatii Leii, a potem odnalazł w niej intrygującą rozmówczynię? I w końcu, o czym cicho marzę, rozwinęła się między nimi przyjaźń, bo łatwo im przychodzi dyskutować na różne tematy. Alphard mógłby wiele opowiadać o swoich podróżach, obserwacjach, jakich dokonał podczas zwiedzania magicznych zakątków Europy, nawet rozpoczynać wspólne dywagacje o istocie magii, jej naturze. Jeśli inaczej widzisz tę relację, pisz śmiało. A na zachętę udowodnię, że na pewno dobrze się razem prezentujemy: klik.

Constantine, co mogę powiedzieć, Morgoth będzie musiał się pogodzić z faktem, że Leia ma przyjaciół. O boże, jakie to straszne, co nie? Leia nie zamierza jednak rezygnować z tak ważnych dla siebie znajomości, tym bardziej, kiedy dopiero co je odzyskała, więc niestety przyszły pan domu niewiele w tym temacie będzie w stanie zrobić. Cóż, wianek na zgodę ma zbyt silną moc, aby można było teraz ich rozdzielić, więc czy Yaxleyowie tego chcą, czy nie, Leia spędzi trochę czasu u Ollivanderów, słuchając o kwiatkach Kostka. Ty za to dobrze, wiesz, że się tego momentu nie mogę doczekać

Alphard, matko kochana, nie sądziłam, że Leia zdobędzie jakiegokolwiek sojusznika w swojej walce o samorealizację, a tu proszę! Proszę Cię, tym to na pewno zyskał sobie więcej niż trochę jej sympatii, bo Leia rzadko kiedy spotyka się z tak pozytywnym odbiorem jej celów i w ogóle. Poza tym na pewno z ogromnym zainteresowaniem wysłuchałaby historii na temat jego podróży, a także pracy, bo z niej to ogólnie jest dobry słuchacz, po prostu. Ponadto ciekawskie z niej stworzenie, więc wydaje mi się, że Alphard czasami uginał się pod natłokiem jej pytań. Ona pewnie nie była w stanie odwdzięczyć się jej podobnymi historiami, jedynie tym, co przeczytała w książkach i niektórymi przypadkami z Munga, o których rzadko kiedy rozmawia z rodziną z oczywistych powodów. Jednakże na pewno Alphard mógł liczyć na wyrażanie przez nią swoich własnych opinii, bo do ich wypowiadania byłaby na pewno bardzo chętna, wiedząc, że ktoś chce słuchać tego, co ma do powiedzenia. Ich kontakt pewnie trochę się urwał, gdy zaczęła chorować na przełomie kwietnia i maja. Dopiero niedawno wstała z łóżka, co i tak jest swego rodzaju cudem, bo uzdrowiciele sugerowali jej rodzinie, żeby się z nią pożegnali, tak na wszelki wypadek. No, ale obecnie najgorsze ma już za sobą, więc w związku z tym mogą rozwijać swoją przyjaźń dalej, co do tego nie potrzebuję żadnego przekonywania

Jak tak patrzę, to więcej nas łączy jak dzieli, ale czy na pewno? Rodzina, Krukonki, ten sam rocznik i identyczne patronusy. Zainteresowania mają różne, chociaż od paru lat, Morrigan macza palce w magii leczniczej.

Wolałabyś pozytyw, negatyw czy neutral?

Morrigan, masz rację, że sporo je łączy. Poza tym Leia należy do osób, które starają się utrzymywać pozytywne kontakty z rodziną, szczególnie jeśli chodzi o Flintów, z których wywodzi się w końcu jej matka. W związku z tym nie sądzę, by z jej strony spotkały Morrigan jakiekolwiek nieprzyjemności. Myślę jednak, że wiele zależy od tego, jak Flintówna odebrała fakt, że Leia postanowiła podjąć się pracy w szpitalu, mimo że jest szlachcianką. Jednakże jeżeli postawimy na pozytyw, to myślę, że mogłyby się od siebie uczyć, skoro wspomniałaś, że Morrigan od pewnego czasu interesuje się magią leczniczą. W takim razie Leia mogłaby ją uczyć właśnie tego, a Morrigan ją tego, co wie o roślinach, bo jej wiedza na ten temat jest bez wątpienia o wiele szersza W swoim życiu Leia zawarła niewiele zbyt wiele przyjaźni, a poza tym na pierwszy rzut oka może wydawać się dosyć chłodna w obyciu, ale zyskuje przy bliższym poznaniu, także wydaje mi się, że chociaż była to długa droga, to obecnie mogłyby się przyjaźnić.

Odpowiada mi przyjaźń budowana od dzieciństwa, przez Hogwart aż do dorosłości oraz wzajemne czerpanie z doświadczeń w uzdrowicielstwie i zielarstwie.  

Morrigan sądzi, że leczenie w Mungu nie przystoi szlachciance, ale uznaje zwierzchność mężczyzn. Jeśli ojciec Leii i nestor rodu, nie zabronili jej pracy w takim miejscu, widocznie jest to w granicach poprawności, albo Leia prowadzi indywidualną selekcję pacjentów (?). Morrigan pewnie też odwiedzała Lady Yaxley w jej domu, kiedy ta była chora.

Morrigan, ojej, byłoby cudownie, gdyby ją odwiedzała! Co prawda kontakt jakikolwiek pewnie miały jedynie na początku, bo później Leia częściej spała/była nieprzytomna, ale na pewno doceniła to, że Morrigan przychodziła do niej nawet wtedy. I jeżeli praca staż Lei (na który i tak nie wróci, ech ) to nie jest żaden problem, to myślę, że wszystko mamy ustalone! Ale nie, nie robiła przy tym żadnej selekcji czy coś takiego, po prostu pracowała, jak każdy inny stażysta.

To mamy wszystko pięknie, ładnie ustalone. <3

A my chyba, droga kuzynko, nie mamy żadnych ustalonych relacji

Wygląda na to, że nie, ale już pracujemy nad tym! Z tego co wiem, w przeszłości Rosalie i Morgoth nie mieli zbyt dobrych relacji, w związku z czym wydaje mi się, że rzutowałoby to także na kontakty naszych pań. Ponadto dochodzi tutaj jeszcze kwestia tego, że Leia zdecydowała się na karierę uzdrowiciela, co pewnie wcale im nie pomogło, no chyba, że Rosalie - jako jedna z nielicznych - nie patrzyła na tę decyzję krzywym okiem. Ogólnie rzecz biorąc, Leia przechodzi teraz przez dosyć ciężki okres w swoim życiu (najpierw choroba, teraz narzeczeństwo), także szczerze mówiąc, przydałby się jej ktoś, z kim mogłaby porozmawiać o wszelkich bolączkach zwązanych z byciem żoną i w ogóle. Także gdybyś chciała, mogłybyśmy może pokusić się o ocieplenie ich relacji? Czy to miało miejsce jeszcze przed chorobą Lei, czy może zaczęłoby dziać się teraz, ale tak jak mówiłam, miłoby było, gdyby Leia miała wśród rodziny kogoś, z kim mogłaby po prostu porozmawiać