Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania
rest my chemistry
AutorWiadomość
sleep is good, he said, and books are better
▲ pochodzi z mugolskiej rodziny, w związku z czym nie miał kontaktów z magią, dopóki nie dostał listu ze Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, tak jak jakiego brat Cyrus trzy lata wcześniej. Ponadto ma jeszcze jednego brata, Tobiasa, który nie posiada żadnych magicznym zdolności.
▲ w szkole został przydzielony do domu Roweny Ravenclaw, którego był wychowankiem w latach 1940 - 1947. Od trzeciego roku należał do Klubu Pojedynków. Był zmotywowanym do nauki uczniem, systematycznym i wytrwałym. Ponadto już wtedy, za sugestią nauczyciela, zdecydował się na karierę uzdrowiciela. Jednocześnie każdego dnia musiał znosić wyzwiska ze strony Ślizgonów, a także innych uczniów, którzy ogromną wagę przywiązywali do czystości krwi.
▲ wyniki na Owutemach pozwoliły mu na rozpoczęcie stażu w Szpitalu Świętego Munga. Pierwsze trzy lata były dla niego bardzo ciężkie, ale po wybraniu specjalizacji, którą okazały się być zatrucia eliksiralne i roślinne, było mu trochę łatwiej. Obecnie jest pełnoprawnym uzdrowicielem na swoim oddziale.
▲ do Zakonu Feniksa dołączył w tym samym czasie, co jego brat. Stara się służyć Zakonowi swoją wiedzą, mimo że wojna sama w sobie go przeraża, przez co zmienił się także jego bogin.
positive
Cyrus
brother
am i enough?
Jayden
friend
do you know me?
Jessa
sunshine
are you there?
Josephine
teacher
can you teach me?
negative
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Orpheus Snape dnia 30.07.18 22:02, w całości zmieniany 5 razy
Gość
Gość
o mamo
byliśmy razem na roku więc nie wiem, czy chcesz mnie lubić czy kochać, ale wymyślmy sobie coś pięknie
byliśmy razem na roku więc nie wiem, czy chcesz mnie lubić czy kochać, ale wymyślmy sobie coś pięknie
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
wpadam, w końcu jesteśmy z jednego domu, a różnica wieku też nie jest kolosalna!
Gabriel X. Tonks
Zawód : zagubiony w wojennej zawierusze
Wiek : 30
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
I've got a message that you can't ignore
Maybe I'm just not the man I was before
Maybe I'm just not the man I was before
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Wiem, że parę lat różnicy wieku, ale przychodzę po coś! Chociaż byli w tym samym domu, to w Hogwarcie pewnie nie byłoby jakiegoś większego pola do poznania się bliżej, ale zahaczyłabym o Munga; Charlie od 1951 do 1954 roku miała staż alchemiczny, a po jego skończeniu pozostała w Mungu jako alchemiczka, więc na pewno musieli się zetknąć, zwłaszcza biorąc pod uwagę specjalizację Orpheusa. No i teraz Zakon też na pewno będzie dodatkowym punktem zaczepienia
Na coś luźniejszego mogę jeszcze Jocelyn podrzucić, też na relacje Mungowe, bo jest stażystką .
Na coś luźniejszego mogę jeszcze Jocelyn podrzucić, też na relacje Mungowe, bo jest stażystką .
Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Mogliśmy poznać się w Klubie Pojedynków, a ja byłam taka w gorącej wodzie kąpana, że jak ktoś spróbował Cię obrazić za mugolskie pochodzenie to zaraz chciałam mu przyłożyć Mogliśmy kiedyś wylądować na kremowym piwie w Hogsmeade i pogadać od serca albo o całkowitych głupotach, a później próbowałam przekonać Cię żebyś napisał za mnie wypracowanie z Zielarstwa albo chociaż pomógł przy mapie nieba na Astronomię. Po szkole pewnie trochę nam się znajomość rozmyła, ale gdy zaraz zobaczę Cię na spotkaniu Zakonu to odezwę się wkrótce i spróbuję wyciągnąć na te lekcje latania na miotle, które obiecywałam Ci kiedyś w szkole W skrócie: polubmy się!
when the river's running red and we begin to falter, we'll hang on to the edge...come hell or high water
Justine, oczywiście, że możemy się lubić! Przydadzą mi się jacyś przyjaciele ze szkoły, bo przecież nie samymi Ślizgonami mugolak żyje, prawda? Mogli siedzieć razem na niektórych zajęciach, gdybyś chciała, bo myślę, że jeśli chodzi do Orpheusa, to ludzie nie przepychali się, aby móc razem z nim dzielić ławkę. Pewnie pomagali sobie w nauce, bo jednak kariery wybrali dość podobne, więc pewnie podobnych przedmiotów uczyli się w szkole. Gdy zaciągnęła się do drużyny, on przychodził na każdy jej mecz. Od czasu do czasu mogła mu też pomagać w wyzbyciu się lęku przed lataniem, bo jednak wyskości to nie jest coś, co Snape lubi. Ich drogi pewnie trochę się rozeszły po szkole, gdy oboje skupili się na swojej karierze, ale Orpheus na pewno się o nią martwił, gdy Justine musiała zmagać się z klątwą, bo rozumiem, że to było po opuszczeniu przez nią Hogwartu? Wybacz, ale umiejscowienia tego w czasie nie do końca pojęłam, czasami głupi ze mnie człowiek, więc będziesz mi to musiała dookreślić. W każdym razie postawiłabym na dobrych przyjaciół, jeśli o nich chodzi, którzy troszczą się o siebie i utrzymywali kontakt, nawet wtedy, kiedy był on utrudniony przez raczkującą jeszcze karierę zawodową. No i na pewno byli zadowoleni, gdy jedno drugie zobaczyło w szeregach Zakonu!
Gabriel, jasne, że nie ma problemu z tą ich różnicą wieku, tym bardziej, że Orpheus przyjaźnił się w tym czasie z Justine. Mogli się właśnie poznać w ten sposób, w sensie, przez jego siostrę i w ogóle. Gabriel na pewno mógł liczyć na wsparcie Snape'a podczas meczów, bo chociaż z pewną dozą nieśmiałości, to jednak wykrzykiwał wraz z innymi hasła, które dopingowały ich drużynę. Myślę też, że Orpheus chciałby zaczerpnąć trochę wiedzy starszego kolegi, więc gdy poznali się trochę lepiej, sam przychodził do niego po radę w różnych sprawach. Na przykład jego zawsze bardzo stresowały egzaminy, dlatego pewnie przed swoimi SUM-ami chciał wiedzieć, jak Tonks poradził sobie z tym napięciem z nimi związanym. Gabriel mógł go też obronić przed przebrzydłymi Ślizgonami z raz czy dwa, bo tak do trzeciego roku nauki, to Orpheus w ogóle sobie z nimi nie radził. No i teraz ich znajomość na pewno się wzmocni właśnie przez to, że oboje należą do Zakonu Feniksa. Trzy miesiące po tym, jak Snape do niego dołączył, Gabe wyjechał, ale na pewno zdążyli znowu złapać kontakt, trochę może powspominać czy coś, bo domyślam się, że gdy Tonks ukończył szkołę, to więzy im się nieco poluźniły, bo oboje skupili się bardziej na sobie niż na przyjaźniach
Charlene, zetknąć zetknęli się na pewno, chociaż Orpheus w pracy to trochę taki oszołom, ale myślę, że jednym czy dwoma przypadkami mogli się zajmować wspólnie! On tak naprawdę wciąż był wtedy nowicjuszem, ale na pewno na poważnie wziął fakt, że ma obok siebie młodszą koleżankę, której trzeba pomóc i sprawić, żeby czuła się dobrze, bo sam pamięta, jakie piekło przeszedł, będąc na swoim stażu. Współpraca mogła im przebiec bardzo pomyślnie, więc pozostawili po sobie nawzajem dobre wrażenie, ale myślę, że ponownie mogli się spotkać dopiero na swoim pierwszym wspólnym spotkaniu Zakonu! Orpheus wciąż może ją traktować trochę, jak młodszą siostrę czy coś takiego, więc na pewno stara się mieć na nią oko! A jeśli chodzi o Jocelyn, to w pracy Orpheus stara się utrzymywać dobre kontakty ze swoimi współpracownikami i jak wspominałam, dla stażystów ma specjalne miejsce w swoim sercu, więc również postawiłabym na pozytywną relację. Myślę, że wiele też zależy od tego, jakie Vane ma relacje z Jaydenem, bo są chyba rodziną, o ile dobrze widzę?
Jessa, tak, tak i jeszcze raz tak! Orpheusowi pewnie nadal jest głupio, że go ludzie tak musieli bronić w szkole, ale no co powiedzieć, słaby był i tyle Jeśli chodzi o jakiekolwiek eseje, to Jessa na pewno nie musiała się o nic martwić, w ogóle to na pewno Snape starał się jej jak najlepiej odwdzięczyć za to, że była dla niego takim wsparciem. Widząc ją na spotkaniu, bez wątpienia się chłopaczyna poczuje o wiele lepiej, bo to w końcu twarz znajoma, a w dodatku tak dobrze się kojarząca! A jeszcze wracając do tych czasów szkolnych, to wydaje mi się, że Orpheus mógł mieć Jessę za swego rodzaju wzór, to znaczy, chciał być taki jak ona i móc się umieć postawić nie tylko w swoim imieniu, ale także osób słabszych. To mimo upływu lat pewnie się nie zmieniło
Gabriel, jasne, że nie ma problemu z tą ich różnicą wieku, tym bardziej, że Orpheus przyjaźnił się w tym czasie z Justine. Mogli się właśnie poznać w ten sposób, w sensie, przez jego siostrę i w ogóle. Gabriel na pewno mógł liczyć na wsparcie Snape'a podczas meczów, bo chociaż z pewną dozą nieśmiałości, to jednak wykrzykiwał wraz z innymi hasła, które dopingowały ich drużynę. Myślę też, że Orpheus chciałby zaczerpnąć trochę wiedzy starszego kolegi, więc gdy poznali się trochę lepiej, sam przychodził do niego po radę w różnych sprawach. Na przykład jego zawsze bardzo stresowały egzaminy, dlatego pewnie przed swoimi SUM-ami chciał wiedzieć, jak Tonks poradził sobie z tym napięciem z nimi związanym. Gabriel mógł go też obronić przed przebrzydłymi Ślizgonami z raz czy dwa, bo tak do trzeciego roku nauki, to Orpheus w ogóle sobie z nimi nie radził. No i teraz ich znajomość na pewno się wzmocni właśnie przez to, że oboje należą do Zakonu Feniksa. Trzy miesiące po tym, jak Snape do niego dołączył, Gabe wyjechał, ale na pewno zdążyli znowu złapać kontakt, trochę może powspominać czy coś, bo domyślam się, że gdy Tonks ukończył szkołę, to więzy im się nieco poluźniły, bo oboje skupili się bardziej na sobie niż na przyjaźniach
Charlene, zetknąć zetknęli się na pewno, chociaż Orpheus w pracy to trochę taki oszołom, ale myślę, że jednym czy dwoma przypadkami mogli się zajmować wspólnie! On tak naprawdę wciąż był wtedy nowicjuszem, ale na pewno na poważnie wziął fakt, że ma obok siebie młodszą koleżankę, której trzeba pomóc i sprawić, żeby czuła się dobrze, bo sam pamięta, jakie piekło przeszedł, będąc na swoim stażu. Współpraca mogła im przebiec bardzo pomyślnie, więc pozostawili po sobie nawzajem dobre wrażenie, ale myślę, że ponownie mogli się spotkać dopiero na swoim pierwszym wspólnym spotkaniu Zakonu! Orpheus wciąż może ją traktować trochę, jak młodszą siostrę czy coś takiego, więc na pewno stara się mieć na nią oko! A jeśli chodzi o Jocelyn, to w pracy Orpheus stara się utrzymywać dobre kontakty ze swoimi współpracownikami i jak wspominałam, dla stażystów ma specjalne miejsce w swoim sercu, więc również postawiłabym na pozytywną relację. Myślę, że wiele też zależy od tego, jakie Vane ma relacje z Jaydenem, bo są chyba rodziną, o ile dobrze widzę?
Jessa, tak, tak i jeszcze raz tak! Orpheusowi pewnie nadal jest głupio, że go ludzie tak musieli bronić w szkole, ale no co powiedzieć, słaby był i tyle Jeśli chodzi o jakiekolwiek eseje, to Jessa na pewno nie musiała się o nic martwić, w ogóle to na pewno Snape starał się jej jak najlepiej odwdzięczyć za to, że była dla niego takim wsparciem. Widząc ją na spotkaniu, bez wątpienia się chłopaczyna poczuje o wiele lepiej, bo to w końcu twarz znajoma, a w dodatku tak dobrze się kojarząca! A jeszcze wracając do tych czasów szkolnych, to wydaje mi się, że Orpheus mógł mieć Jessę za swego rodzaju wzór, to znaczy, chciał być taki jak ona i móc się umieć postawić nie tylko w swoim imieniu, ale także osób słabszych. To mimo upływu lat pewnie się nie zmieniło
Gość
Gość
Charlene, zetknąć zetknęli się na pewno, chociaż Orpheus w pracy to trochę taki oszołom, ale myślę, że jednym czy dwoma przypadkami mogli się zajmować wspólnie! On tak naprawdę wciąż był wtedy nowicjuszem, ale na pewno na poważnie wziął fakt, że ma obok siebie młodszą koleżankę, której trzeba pomóc i sprawić, żeby czuła się dobrze, bo sam pamięta, jakie piekło przeszedł, będąc na swoim stażu. Współpraca mogła im przebiec bardzo pomyślnie, więc pozostawili po sobie nawzajem dobre wrażenie, ale myślę, że ponownie mogli się spotkać dopiero na swoim pierwszym wspólnym spotkaniu Zakonu! Orpheus wciąż może ją traktować trochę, jak młodszą siostrę czy coś takiego, więc na pewno stara się mieć na nią oko! salute A jeśli chodzi o Jocelyn, to w pracy Orpheus stara się utrzymywać dobre kontakty ze swoimi współpracownikami i jak wspominałam, dla stażystów ma specjalne miejsce w swoim sercu, więc również postawiłabym na pozytywną relację. Myślę, że wiele też zależy od tego, jakie Vane ma relacje z Jaydenem, bo są chyba rodziną, o ile dobrze widzę?
Charlie nie jest uzdrowicielką, jest alchemiczką, ale jak Orpheus potrzebował jakiegoś eliksiru a ona akurat była na jego oddziale to mógł przychodzić i polegać na niej. Myślę, że Charlie by go polubiła; jest otwarta i miła, poza tym, byli Krukoni muszą się trzymać razem. Na pewno doceniała jego pomoc i mogła się narodzić między nimi sympatia. Bo przecież oboje cały czas pracują w Mungu, więc raczej nie było żadnej dłuższej rozłąki, na pewno czasem mieli okazję na siebie wpadać, albo Orpheus mógł wpadać na nią, gdy tylko przychodził do pracowni alchemicznej po jakiś specyfik. Nie musiało to być często, ale myślę że ilość pracowników Munga jest na tyle ograniczona, że przez te 2 lata od końca jej kursu musieli na siebie wpaść . A Zakon może ich relacje rozwinąć. W sumie to reflektowałabym na jakiś prackowy wątek, co ty na to?
Hm, co do Jocelyn, to ona stoi mocno okrakiem na barykadzie, jest neutralna do bólu i sama nie wie, co myśleć o obecnej sytuacji. Raczej nie jest osobą otwarcie promugolską, ale nie żywi też głębokich uprzedzeń. Jej ojciec pracuje na oddziale chorób genetycznych, ona sama póki co właśnie przeszła na trzeci rok stażu podstawowego i ma jeszcze rok do wyboru specjalizacji. Skłania się ku pozaklęciowemu, ale na pewno bywa czasem na oddziale zatruć, może pracowała kiedyś ze Snapem, ale to bym na fabułę zostawiła, by zobaczyć, jak to w praniu wyjdzie!
W każdym razie z Charlie pozytyw, i może fabularnie się uda coś ogarnąć z Jocelyn i Sophią
Best not to look back. Best to believe there will be happily ever afters all the way around - and so there may be; who is to say there
will not be such endings?
Tak bardzo się cieszę, że w końcu stworzył się kolega po fachu! TAK BARDZO. Będziemy się lubić? Musimy się lubić! Mamy taką samą pasję i oboje jesteśmy w Zakonie - nie widzę innego wyjścia. Konsultujmy się, dyskutujmy o antidotach, odsyłajmy do siebie pacjentów, bierzmy swoje dyżury kiedy zajdzie taka potrzeba - czasem kradnijmy sobie fartuchy, żeby nie było za nudno. <3
Don't pay attention to the world ending. It has ended many times
and began again in the morning
and began again in the morning
Charlene, nie chodziło mi o to, że ona jest uzdrowicielką, tylko o to, że z racji tego, iż Orpheus chciał specjalizować się w zatruciach eliksiralnych i roślinnych, pewnie czasami z nią pracował, no ale nieważne. W każdym razie na pewno korzystał z jej pomocy, kiedy akurat była do tego okazja i na pewno dobrze mu się ona kojarzy. A co do reszty, to rzeczywiście może lepiej jakoś fabularnie czy coś. Ogólnie to Orpheus jest miłym człowiekiem, z tym że nieśmiałym, więc jeżeli chodzi o Jocelyn, to na pewno odnosił się do niej życzliwie.
Archibald, ależ oczywiście, że będziemy się lubić! W swoich pierwszych dniach Orpheus na pewno był trochę niepewny, no bo jednak wydostał się z ochronnego płaszcza stażu i od tego momentu musiał się zajmować wszystkim na własną rękę. No, ale jeżeli miał obok siebie takiego życzliwego kolegę, jak Archie właśnie, to na pewno było mu łatwiej. Na samym początku pewnie nie było łatwo, bo jednak Snape to osoba skryta i nieśmiała, ale pewnie sporo czasu spędzali razem, więc szybko się do niego przekonał. I tak, co do tych wszystkich rzeczy, o których wspominasz, jestem jak najbardziej za, więc wydaje mi się, że pozostaje nam tylko spotkać się na fabule, jeśli będą do tego chęci i okazja!
Archibald, ależ oczywiście, że będziemy się lubić! W swoich pierwszych dniach Orpheus na pewno był trochę niepewny, no bo jednak wydostał się z ochronnego płaszcza stażu i od tego momentu musiał się zajmować wszystkim na własną rękę. No, ale jeżeli miał obok siebie takiego życzliwego kolegę, jak Archie właśnie, to na pewno było mu łatwiej. Na samym początku pewnie nie było łatwo, bo jednak Snape to osoba skryta i nieśmiała, ale pewnie sporo czasu spędzali razem, więc szybko się do niego przekonał. I tak, co do tych wszystkich rzeczy, o których wspominasz, jestem jak najbardziej za, więc wydaje mi się, że pozostaje nam tylko spotkać się na fabule, jeśli będą do tego chęci i okazja!
Gość
Gość
#zapłonroku
Prawda, prawda! Pewnie siadałam obok wcześniej niż sądziłeś z początku, że będę siedzieć. Może uznałeś że usiadałam obok, bo jestem miła, a ja po prostu jakoś tak wiem, kiedy ludzie są dobrzy - nie zawsze, czasem się mylę, ale nie myliłam się co do siebie. Pewnie razem się uczyliśmy, tak jak mówisz i może już w szkole przeczytaliśmy kilka ksiąg o magii leczniczej - niby jej nie uczą, ale my krukonami jesteśmy, to ta idea mogła nas zafascynować i zbliżyć.
Co do klątwy, to nie wiedział o niej nikt - nawet ja sama. Dowiedziałam się o tym dopiero po latach i mówiłam o tym na spotkaniu Zakonu, także każdy o niej wie - nie wszyscy, że miałam ją na sobie dwa razy. Raz właśnie po szkole, a drugi raz nie tak dawno temu, w maju ją ściągnęłam.
Możesz się o mnie martwić, bo ja to siebie zawsze stawiam na drugim miejscu, jeśli nie na ostatnim. Pomagam i staję w obronie tych, którzy sami nie są w stanie sobie poradzić - taka byłam już od szkoły, nie raz zbierając szlabany czy bęcki od ślizgonów. Więc pewnie i teraz się martwisz, że pracę w pogotowiu rzuciłam na rzecz zostania aurorem. Albo może znów od zawsze sądziłeś, że to nim powinnam być. Możesz wybrać.
Chyba wychodzi na to, że się trochę kochamy
Prawda, prawda! Pewnie siadałam obok wcześniej niż sądziłeś z początku, że będę siedzieć. Może uznałeś że usiadałam obok, bo jestem miła, a ja po prostu jakoś tak wiem, kiedy ludzie są dobrzy - nie zawsze, czasem się mylę, ale nie myliłam się co do siebie. Pewnie razem się uczyliśmy, tak jak mówisz i może już w szkole przeczytaliśmy kilka ksiąg o magii leczniczej - niby jej nie uczą, ale my krukonami jesteśmy, to ta idea mogła nas zafascynować i zbliżyć.
Co do klątwy, to nie wiedział o niej nikt - nawet ja sama. Dowiedziałam się o tym dopiero po latach i mówiłam o tym na spotkaniu Zakonu, także każdy o niej wie - nie wszyscy, że miałam ją na sobie dwa razy. Raz właśnie po szkole, a drugi raz nie tak dawno temu, w maju ją ściągnęłam.
Możesz się o mnie martwić, bo ja to siebie zawsze stawiam na drugim miejscu, jeśli nie na ostatnim. Pomagam i staję w obronie tych, którzy sami nie są w stanie sobie poradzić - taka byłam już od szkoły, nie raz zbierając szlabany czy bęcki od ślizgonów. Więc pewnie i teraz się martwisz, że pracę w pogotowiu rzuciłam na rzecz zostania aurorem. Albo może znów od zawsze sądziłeś, że to nim powinnam być. Możesz wybrać.
Chyba wychodzi na to, że się trochę kochamy
The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Zakon Feniksa
rest my chemistry
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania