Diana Rowston
Nazwisko matki: McKinnon
Miejsce zamieszkania: Londyn, Anglia
Czystość krwi: Półkrwi
Zawód: Członek drużyny Quidditcha, ścigająca w Harpiach z Holyhead
Wzrost: 164 cm
Waga: 54kg
Kolor włosów: Rudy
Kolor oczu: Niebiesko-zielone
Znaki szczególne: Piegi
11,5 cala, dość sztywna, Jabłoń, róg Garboroga
Gryffindor
Słowik
Tarantula
Zapach świeżo skoszonej trawy oraz wiosennego wiatru
Stoi na podium, ma plakietkę kapitana drużyny, trzyma wielki puchar mistrzostw świata. Obok niej stoi mężczyzna, być może jej mąż. Diana jest tam uśmiechnięta i spokojna, niczego się nie boi.
Jej główną pasją jest Quidditch, którym interesuje się od najmłodszych lat. Oprócz tego interesuje się transmutacją i eliksirami oraz zbiera mugolskie znaczki.
Harpie z Holyhead
Quidditch, bieganie, jazda na wrotkach
Rick Charlie i jego Zmiatacze
Helena McKelvie
Młoda Anna McKinnon poznała swojego męża całkowicie przypadkiem, kiedy przechodząc przez mugolską część Londynu wpadła na niego potykając się o wystający kamień. Tom Rowston, zwykły mugol, rozpoczynający pracę w szpitalu, od razu poczuł do kobiety „to coś”. Oboje, całkowicie przypadkowo, mieli chwilę wolnego czasu, mężczyzna długo nie musiał nalegać wspólne spędzenie czasu, ponieważ ciepła kawa, którą zaproponował, w tak zimny poranek brzmiała wystarczająco kusząco. Spotykali się często, zawsze w tej samej kawiarni, przy tym samym stoliku, o tej samej godzinie. Nie wiedzieli o sobie za wiele, rozmawiali o wszystkim i o niczym. Nic nie zapowiadało wielkiego romansu. Annie nawet przez myśl to nie przeszło, kiedy nagle poczuła dziwny smutek, gdy musieli się rozstać, i zniecierpliwienie oraz tęsknotę czekając na kolejne spotkanie.
– Anno, opowiedz mi coś o sobie – zaczął Tom, delikatnie gładząc ją po zewnętrznej części dłoni. – Nigdy nie pozwoliłaś mi siebie odprowadzić, dlaczego?
Kobieta nie wiedziała, co ma odpowiedzieć. Ukryła twarz za burzą gęstych, rudych włosów, trwała w milczeniu nie patrząc na swojego ukochanego.
– Jestem czarodziejką.
Te słowa wypowiedziane tak nagle, pod wpływem impulsu, mogły całkowicie zmienić los obojga tych ludzi. Tom nie uwierzył, dopytywał, groził, że jeśli Anna nie przestanie sobie żartować, to źle się to skończy. Ona jednak uparcie trwała przy swoim. Rowston opuścił wściekle kawiarnie. McKinnon myślała, że już nigdy się nie spotkają. Przyszła tam znowu, po tygodniu, z nadzieją, że go spotka. Był tam, w dłoniach trzymał bukiet czerwonych róż. Uwierzył i zaakceptował jej inność.
Wspólnie zamieszkali w Londynie, Anna powoli wprowadzała go w świat czarodziejski. Oczywiście nie ominęły ją nieprzyjemności związane z poślubieniem mugola, Rowston jednak zobowiązał się nikomu nie zdradzić tej tajemnicy.
Piątego maja 1934 roku na świat przyszło ich jedyne dziecko. Małej dziewczynce nadali imię Diana. Żyli spokojnie, córeczkę wychowywali jak normalne dziecko, dziewczynka bawiła się z mugolskimi przyjaciółmi, często przebywała u rodziców ze strony ojca, ciesząc się towarzystwem swoich dziadków. Anna od małego wpajała jej, że nie wolno nic mówić o czarodziejach i o tym, co obie potrafią, oficjalnie nic się nie działo. Wcale nie posiadali samozmywających się naczyń, czy gadających obrazów.
W wieku ośmiu lat wybrali się na pierwszą wspólną wizytę na ulicę Pokątną. Diana miała wiele niespożytkowanej energii, którą jej rodzice chcieli jakoś rozładować. W grę wchodziły wrotki, wycieczki albo czarodziejska miotła, która została przegłosowana przez Dianę i, o dziwo, jej ojca. Mężczyzna był tym sportem bardzo zafascynowany, przyniesione przez małżonkę książki na ten temat pochłaniał w zadziwiającym tempie.
W wakacje, tuż przed skończeniem jedenastu lat, sowa przyniosła list z Hogwartu, na który dziewczynka bardzo czekała. Bała się, że nie zostanie przyjęta i jest za słabą czarodziejką, aby móc uczyć się w tak cudownej, jak wynikało z mamy opowieści, szkole. Z pojawieniem się biletu, wszystkie jej wątpliwości całkowicie się rozwiały. Na Pokątnej kupiła swoją pierwszą różdżkę. 11,5 cala, dość sztywna z jabłoni, z rogiem garboroga. Brzmiało strasznie, różdżka była jednak dla niej idealna. Tam też dostała od rodziców kota, białego perskiego, którego nazwała Gwiazdą.
W Hogwarcie została przydzielona do Gryffindoru. Tiara uzasadniając swój wybór, stwierdziła, że tak dobre serduszko odnajdzie się tam idealnie. Wola walki, sprawiedliwości i umiejętność odróżnienia dobra od zła, które w przyszłości się rozwiną, sprawią, że Diana będzie jednym z wielu uczniów, z których Godryk Gryffindor, mógłby być dumny. Oczywiście dziewczynka przez te wszystkie lata nie była święta. Zaprzyjaźniła się z grupką chłopców, małych rozrabiaków, z którymi trochę dokazywała. Potrafiła biegać z nimi po korytarzach, tworzyć katapulty z łyżek i rzucać w uczniów ziemniakami. Zdarzyło jej się nawet dwa razy nie przyjść na Historię Magii, której wręcz nienawidziła. I pewnie robiłaby to częściej, gdyby nie dostała wyjca od matki. Uspokoiła się dopiero w czwartej klasie, kiedy w końcu naprawdę mocno zaprzyjaźniła się z kilkoma dziewczynami. Zmęczyło ją też zachowanie chłopców, którzy dla Diany zaczęli stawać się dość uciążliwi i denerwujący. Jakby w ogóle nie dorastali. Rowston dostała się również do szkolnej drużyny Quidditcha i nie mogła zmarnować takiej szansy. W końcu, jeśli się nie wywiązuje ze swoich obowiązków, ma złą opinię i słabe oceny, nie można reprezentować swojego domu, w tak ważnych wydarzeniach, jak szkolne mecze. Gdy Diana zaczęła brać czynny udział w szkolnych mistrzostwach, okazało się, że ma prawdziwy talent. Z łatwością dorównywała umiejętnościom swoim starszym kolegom. Nikt się tego nie spodziewał, bo niby jak dziewczyna z centrum miasta, gdzie nie ma miejsca na jakiekolwiek treningi, z roku na rok staje się coraz lepsza. Rowston miała jednak dobrego nosa i farta, zaprzyjaźniając się z aktualnym kapitanem. Kilka rozmów, słodkie oczka i treningi na stadionie nie były już dla niej problemem. Chodziła tam często sama, jeszcze przed śniadaniem, wcześniej orientując się, czy aby nikogo tam nie będzie. Wtedy siadała na miotłę, brała piłkę, bo przecież do kafla nie miała dostępu, i trenowała rzuty oraz różne zwody. Takim sposobem zapracowała na swoje miejsce w drużynie.
Pod koniec Hogwartu, czyli w siódmej klasie, zajęła miejsce kapitana drużyny. Przez swój dom została wybrana jednogłośnie. W tym także czasie podczas meczów, na zawodach pojawiały się ważniejsze osobistości z różnych, angielskich drużyn. Oczywiście pojawiali się także przedstawiciele Harpii z Holyhead, który nie ukrywali swojego zainteresowania dziewczyną. Zaproponowali jej miejsce w swoim składzie, na co Diana zgodziła się bez zastanowienia. Na początku była tylko rezerwową, ale kiedy z zespołu odeszła jedna ze ścigających, Rowson momentalnie wskoczyła na jej miejsce. Kiedy w wieku trzynastu lat obejrzała mistrzostwa świata w Quidditchu, Harpie wpadły jej w oko. Od tamtego momentu marzyła o dołączeniu do właśnie tej drużyny. Fascynowało ją to, że przyjmują same kobiety i doskonale sobie przy tym radzą.
– Są cudowne! – Zawołała, wpatrując się w śmigające, zielone szaty.
– Kto? – Zapytała zaciekawiona Mari, która właśnie wycierała sos ze swojego sweterka.
– No Harpie! Są genialne! Same kobiety, a właśnie dają łomot takim facetom jak tym z Tajfunów. Tylko spójrz, jak one grają! Jak latają – zachwycała się.
– A tam gadasz, spójrz lepiej, jak przystojny jest Robert, ten bramkarz. Ciekawe czy ma dziewczynę…
– Chyba żonę i ty tylko o jednym – skarciła ją ruda.
Diana od pierwszego lotu na miotle, wiedziała, że to jest to. Niektórzy czują swoje powołanie. Jedni chcą być magomedykami, innych ciągnie do polityki, a ona uwielbiała ten dreszczyk adrenaliny, wiatr we włosach i uczucie rywalizacji. To było coś, co bardzo ją ekscytowało, dawało porządnego kopa energii i naprawdę cieszyło. Uwielbiała wygrywać, a gdy w Hogwarcie, a teraz razem z Harpiami unosiła wielki puchar do góry, była przeszczęśliwa.
Z Owutemów nie poszło jej najgorzej. Najlepiej poradziła sobie z zaklęć i transmutacji, które najbardziej jej się spodobały. Z Historii Magii ledwo zdała, nie było się jednak czemu dziwić. Od pierwszych lat ten przedmiot nie należał do jej ulubionych. W czasie nauki nie nauczyła się jednak teleportacji, dziewczyna zdecydowanie woli miotłę lub mugolskie środki transportu.
Aktualnie, tak bardziej prywatnie, Diana mieszka w kawalerce w mugolskiej części Londynu. Utrzymuje bliskie kontakty ze starymi przyjaciółmi z Hogwartu oraz tymi aktualnymi z drużyny. Nie narzeka na brak pieniędzy, kiedy grają dobre mecze, potrafią sporo zarobić. Marzy jej się pozycja kapitana, wie jednak, że przed nią długa droga. Kiedy już skończy swoją karierę, to stwierdziła, że będzie chciała pracować w Ministerstwie w departamencie Magicznych Gier i Sportów. Na razie nie ma jeszcze żadnego partnera, nie spotkała nikogo, kto by ją bardziej zainteresował. W sumie to nic dziwnego, jest w końcu bardzo wybredna. Ma duże wymagania co o wyglądu i charakteru. Musi to być osoba, na którą Diana zwróci uwagę już przy pierwszym kontakcie. W innych wypadkach zazwyczaj kończyło się to klapą.
Diana dla ludzi jest naprawdę dobrą osobą. Potrafiła pomóc nawet ślizgonom, za co nie raz była krytykowana przez swoich znajomych. Jeżeli ktoś potrzebuje pomocy, to nie liczą się dla niej jego poglądy i przynależności. Jeśli jednak ktoś z nią zadarł, to miał przechlapane. Rudzi zazwyczaj mają ogniste charaktery i taka też była Diana. Co to za problem kogoś spoliczkować, pociągnąć za włosy czy zwyzywać na środku Sali? Oczywiście w jej kartotece nie zabrakło szlabanów i zabranych punktów, ta jednak nie przejmowała się tym i walczyła o swoje — jak lwica. Kiedy opuściła Hogwart, zdecydowanie się uspokoiła. Opuszczając w miarę bezpieczne mury szkoły, musiała zacząć na siebie uważać, być czujną i nie wierzyć wszystkim, i we wszystko, chociażby ze względy na swoją krew, która ostatnio była bardzo ważna. Ona, tak jak i każdy, ma swoje dobre i złe cechy. Przede wszystkim, tak jak przewidziała Tiara, ma wielką wolę walki i sprawiedliwości, nie poddaje się pod byle niepowodzeniem i stara się dążyć do celu. Z tych złych stron: bardzo się spóźnia, lubi długo spać, przez co często cierpią ci, co byli z nią umówieni. Jest trochę naiwna, gdyby się nie bała, to pewnie nawet nie zastanawiałaby się, czy to, co jej mówią i proponują, jest aby na pewno prawdą. Prawdopodobnie, jeśli ktoś zdobędzie jej zaufanie, jeśli będzie tego chciał, będzie stanie ją w stu procentach wykorzystać, a ona nawet tego nie zauważy. Do tego jest trochę zaborcza i jak na jedynaczkę przystało, nie lubi się dzielić.
Jeśli chodzi o poglądy, to stara się nie wyróżniać. Z opowieści rodziców, zarówno mamy jak i taty oraz informacji, jakie krążyły w szkole, mniej więcej wie, co działo się za czasów wielkiej wojny czarodziejów. Bardzo jej się ona nie podobała i uważa ją za kompletną bezmyślność i głupot. Bardzo żałuje śmierci Albusa Dumbledora, ponieważ bardzo go lubiła jako nauczyciela. Tak samo jej mama zawsze powtarzała, że jest to wielki czarodziej, który był bardzo szanowany. Po jej opuszczeniu Hogwartu, posadę po dyrektorze Dippecie przejął Grindelwald i z tego, co dziewczyna słyszała od swoich młodszych znajomych, przestało być tam tak kolorowo. Diana cieszyła się, że ominęły ją jego rządy, które podobno całkowicie zmieniły szkołę.
Dochodzą ją różne plotki na temat Tom’a Roddle’a oraz jego „Rycerzy”. W głębi duszy ma nadzieję, że to zwykłe kłamstwa i sianie wśród ludzi zamętu i chaosu, aby ich osłabić. W razie czego jest jednak gotowa wziąć różdżkę i walczyć.
6 | |
3 | |
5 | |
1 | |
0 | |
0 | |
5 |
Różdżka, Miotła (bardzo dobrej jakości), Pasta Fleetwooda, Kot, Sowa
Witamy wśród Morsów
zegną się jak żelazo w ogniu
w owoc granatu martwy splot