Morrigan Dahlia Flint
Nazwisko matki: Nott
Miejsce zamieszkania: Posiadłość w Charnwood
Czystość krwi: Czysta szlachetna
Status majątkowy: Bogacz
Zawód: Magibotanik
Wzrost: 173 cm
Waga: 57 kg
Kolor włosów: Ciemnobrązowy
Kolor oczu: Niebieski; w zależności od światła, wpada w odcienie fioletu.
Znaki szczególne: Dosyć wysoka jak na kobietę, charakterystyczny kolor oczu, drobne piegi na nosie; nieduża blizna na łopatce po upadku z konia.
sztywną, czternastocalową, utworzoną z dębu czerwonego, z łuską popiołka jako rdzeniem
Ravenclaw
Łania
Zwłoki ojca, Rose i Rhysanda
Perfumami Rhysanda, wilgotną ziemią, konwaliami i bzem
Siebie jako Lady Crouch w otoczeniu wciąż żyjących bliskich
Magicznymi roślinami, historią magii, zaklęciami i podstawami magii leczniczej
Nikomu
Jeżdżę konno, strzelam z łuku i wciąż staram się nauczyć przyzwoicie tańczyć
Muzyki klasycznej
Adelaide Kane
Od kilku miesięcy wszyscy w drewnianym dworze na skraju Charnwood, byli postawieni w gotowości, ponieważ lady Flint nosiła pod sercem drugie dziecko. Wszystko wskazywało na to, iż największe pragnienie rodu Flint wreszcie się ziści. Kolejny potomek był iskierką nadziei na dziecica w tej linii rodziny. Złudnym szczęściem, którym napawali się wszyscy bliscy. Światełkiem pośród mroku, które zostało bardzo szybko zdmuchnięte, gdy tylko na świat przyszła kolejna dziewczynka. Był to jesienny, ciepły dzień, a złoto-czerwone liście tworzyły naturalny dywan przed dworem. Nikt jednak nie miał ochoty rozkoszować się piękną pogodą i radować się narodzinami dziecka, które nigdy nie będzie dziedzicem. Rozgoryczony Randolf dwa dni polował w lesie, chcąc odreagować kolejną… porażkę. Dopiero na trzecią dobę od porodu, bezimienne dziecko otrzymało imiona Morrigan Dahlia.
Lord Flint nigdy nie przypuszczał, że za grzechy popełnione w imię idei Ministerstwa Magii, przyjdzie mu zapłacić jeszcze za życia. Żona nigdy nie powiła mu syna. Czarę goryczy przelały narodziny trzeciej córki, bardzo słabowitej. Przez parę pierwszych dni nie było pewne, czy dziecko przeżyje. Złośliwi potrafili zarzucić, iż biodra Corinne, zwyczajnie nie są przystosowane do wydania na świat dziedzica. Kobieta wyniszczana powoli klątwą Ondyny, mimo to starała się nauczyć swoje córki wszystkiego, co określało ją jako dawną lady Nott. Pragnęła dla nich balansu pomiędzy tradycją własnego rodu, a rodu jej męża. Najstarsza córka - Rosemary, bardzo lgnęła do ojca. Łaknęła wypraw w głąb lasu, słuchania opowieści o centaurach. Lekcje etykiety schodziły na drugi plan. Najmłodsza - Macha, odziedziczyła po matce chorobę genetyczną, która wykluczała ją z większości aktywności na dworze Flintów. Była bardzo delikatna i wrażliwa. Chłonęła jedynie zasady dobrego wychowania i wiedzę o roślinach, brzydząc się polowaniami na zwierzęta.
Morrigan była podobna do Rose. W pewnym sensie zastępowały swojemu ojcu dziedzica, nie będąc delikatnymi dziewczynkami, która płaczą na widok zastrzelonej wiewiórki. Matka tego nie pochwalała i resztę ich wolnego czasu starała się wypełniać lekcjami dobrego wychowania, tańca i języka francuskiego. Próbowała zbalansować edukację córek, aby były wykształcone na wielu płaszczyznach.
Dobrymi lekcjami ogłady były spotkania z centaurami. Ojciec uczył swoje latorośle w jaki sposób się witać, rozmawiać, jak okazywać szacunek. Morrigan początkowo się ich obawiała, z czasem nauczyła się słuchać i czerpać z ich mądrości garściami, starając się zapamiętywać wszystko, co mówiły o gwiazdach i roślinach. Taka wiedza była bezcenna.
W kolejnych latach pojawiły się coraz większe rozbieżności między Morrigan a Machą. Mimo niewielkiej różnicy wieku, nie potrafiły być zgodne w swoich przekonaniach i wyborach. Nic więc dziwnego, że każda z nich trafiła do innego domu w Hogwarcie. Kiedy jesiennego dnia, w swoje jedenaste urodziny, otrzymała list ze Szkoły Magii i Czarodziejstwa, nie było pewne, czy Morr zacznie uczęszczać do szkoły. Ród Flint obawiał się Wielkiej Wojny Czarodziejów, która dotarła w 1945 roku do Anglii. Jednak do września przyszłego roku sytuacja ustabilizowała się na tyle, aby średnia Lady Flint mogła uczęszczać normalnie do Hogwartu.
Tiara doceniła chłonny umysł i drzemiący potencjał w drobnej szatynce i przydzieliła ją do Domu Kruka, tak jak jej starszą siostrę przed laty. Początki szkoły wspomina jako najlepszy okres swojego życia. Nocne rozmowy w dormitorium w przyjaciółkami, przeplatane wymienianiem się nowinkami naukowymi, wyczytanymi w nadprogramowych księgach. Naturalnie, zielarstwo było jej ulubionym przedmiotem i z racji na nazwisko, czuła się na tych zajęciach jak ryba w wodzie.
Z piątego roku w szkole pamiętała naprawdę niewiele. Spędzała cały czas nad książkami, pragnąc zdobyć jak najlepsze wyniki na SUMach. Właściwie robiła tylko przerwy na posiłki i sen, chociaż też nie zawsze. Zdarzało jej się nocami przewijać pergaminy pod kołdrą (za co ganiły ją nawet koleżanki z dormitorium), albo podczas śniadań. Radość Morrigan z otrzymanych wyników mogłaby trwać w nieskończoność, gdyby nie wieść o śmierci matki. Podczas śniadania w Wielkiej Sali, obie z Machą otrzymały listy przyniesione przez kruki. Corinne Flint odeszła podczas snu, kiedy jej ciało wreszcie się poddało i przegrało walkę z klątwą Ondyny.
Pogrzeb odbył się na jednym z londyńskich cmentarzy. Pojawili się przedstawiciele między innymi rodów: Avery, Black, Rowle, Fawley, Crouch czy Yaxley. Niezliczone ilości wiązanek i wieńców otaczały rodzinny grobowiec rodu Flint z wyrytym na płycie napisem: “Contra vim mortis non est medicamen in hortis”. Morrigan była tak bardzo pogrążona w smutku i egoistycznie twierdziła, że nikt nie może czuć się gorzej. Wtedy nie wiedziała, jak bardzo się myli. Nie dostrzegła tego, co powinno aż kłuć ją w oczy. Właściwie, nikt w rodzinie nie zauważył, że trzynastoletnia Macha nie jest w stanie poradzić sobie z tą sytuacją, a odebranie sobie życia było dla niej jedynym wyjściem. Nie minął nawet miesiąc, a na tym samym cmentarzu, rodzina Flint widziała znowu te same twarze, przeplatane uczniami Hogwartu, głównie Puchonami, chcącymi pożegnać koleżankę. Rodzinna krypta powoli się wypełniała osobami, które wcale nie zasługiwały na śmierć.
Morrigan naiwnie myślała, że w Hogwarcie uda jej się na chwilę zapomnieć o rodzinnej tragedii, że pochłonie ją nauka i łatwiej to wszystko przejdzie. Wystarczyło, aby pojawiła się na szkolnym korytarzu, a czuła na sobie wzrok innych uczniów i słyszała szepty: “To ta od Flintów, co jej matka umarła, a siostra się zabiła.”. Musiała przetrwać ten ciężki okres, który wywarł ogromny wpływ na jej system wartości. Podczas wakacji, zamiast iść na kolejną wędrówkę po lesie, wolała spędzać czas z ojcem i resztą rodziny, która stała się dla niej najważniejsza.
W roku 1952, przed rozpoczęciem roku szkolnego, na parapecie w sypialni Morrigan, pojawiła się szkolna sowa, która dostarczyła jej kopertę z plakietką prefekta naczelnego. Dołączone dwa listy, czytała kilka razy z uchylonymi ustami, nie dowierzając własnym oczom.
“Za postawę godną naśladowania wobec utraty najbliższych, wybitne wyniki w nauce i służenie pomocą rówieśnikom, cała kadra pedagogiczna wraz z dyrektorem Gellertem Grindelwaldem, mają zaszczyt powołać Panią Morrigan Dahlię Flint na Prefekta Naczelnego w roku szkolnym 1952/53.”
“Chłonny umysł, wiedza czerpana wprost od centaurów, zadziwiająco dobra ręka do roślin magicznych i precyzja w warzeniu eliksirów, muszą zostać wreszcie dostrzeżone i nagrodzone.
Z przyjemnością zapraszam Panią Morrigan Dahlię Flint do uczestnictwa w spotkaniach Klubu Ślimaka. Pierwsze spotkanie odbędzie się już w ostatni piątek września o godzinie dziewiętnastej w moim biurze.”
Młoda Lady Flint niestety nie mogła kontynuować nauki transmutacji po piątym roku w Hogwarcie, ze względu na uzyskanie niewystarczająco dobrej oceny na SUMach. Jednak nie podcięło to jej krukońskich skrzydeł i OWTEMy zdała na bardzo dobrym poziomie. Po ukończeniu Hogwartu spokój i harmonię odnajdywała w spacerach po lesie, tworzeniu kolejnych zielników, odwiedzaniu krewnych w ich dworach i pisaniu listów. Ważnym wydarzeniem w jej życiu, był pierwszy sabat. O ile z etykietą szlachecką sobie radziła, o tyle taniec balowy nie był jej najmocniejszą stroną. Oczywiście, znała podstawowe kroki, ale kiedy zaczynała rozbrzmiewać muzyka, miała spore problemy z synchronizowaniem ich z melodią w tle. Była tak zestresowana, że kiedy podszedł do niej Rhysand Crouch, zdrętwiała. Chłopak, który swoją kulturą i wychowaniem, imponował jej już w Hogwarcie. Nie wypadało odmówić tańca, ale deptanie przystojnego, młodego szlachcica nie było czymś, czym warto się chwalić.
W ostatnich latach nawet Randolf Flint zaczął podupadać na zdrowiu. Dotyk meduzy powoli zbierał swoje żniwo. Od zawsze dbał o swoją kondycję fizyczną, jednak przed chorobą nie da się długo uciekać. Młoda Flintówna obserwowała i słuchała uzdrowiciela, który przychodził na wizyty do ich posiadłości. Wymieniała z nim nawet listy, prosząc o rady i wskazówki, w jaki sposób może pomóc łagodzić ból swojego ojca. Oferowała pomoc przy warzeniu eliksirów łagodzących objawy choroby, dostarczając niezbędne zioła i rośliny. Po roku dobre chęci Morr stały się jej lekkim zboczeniem. Pożyczała od uzdrowiciela księgi dotyczące podstaw magii leczniczej, aby móc w razie potrzeby, udzielić doraźną pomoc ojcu. Studiowała je uważnie, aby później weryfikować swoją wiedzę i dopytywać uzdrowiciela rodu Flint.
Nie rozumiała, czemu od paru miesięcy aranżowane były wspólne kolacje rodów Crouch i Flint. Sądziła, że powodem jest znajomość Lorda Croucha z jej ojcem z Ministerstwa Magii. Neutralne rozmowy z każdym kolejnym spotkaniem, przybierały coraz poważniejszy wydźwięk. Przewijały się tematy polityki, planów na przyszłość, padały pytania o ewentualną karierę. Niezręcznie było spożywać posiłek w obecności młodego Rhysanda Croucha, na którego widok, uginały się kolana pod Flintówną, a alabastrowe policzki płonęły rumieńcem. Morrigan miała trudności z oswojeniem się, że blondyn, w którym była zadurzona od Hogwartu, wreszcie zaczął zwracać na nią uwagę. W jej oczach pojawiały się iskierki, kiedy odwiedzał ją w rodzinnej posiadłości, przynosząc bukiety kwiatów. Powoli zatracała się w tej relacji. Wspólne sączenie wina, próby nauczenia jej tańca, wymienianie listów i długie rozmowy, bardzo ich do siebie zbliżyły i Morrigan żywi tylko nadzieję, aby nie było to jednostronne.
Przy próbie wyczarowania patronusa, przywołuje wspomnienie jakim jest jedna z kolacji w rodzinnej posiadłości. Wtedy, kiedy jeszcze jej matka i młodsza siostra żyły, ojciec był w pełni zdrów, a starsza siostra jeszcze nie zdążyła wyjść za mąż i odciąć się od rodziny. Pamięta jak Randolf opowiadał o zabawnej sytuacji z polowania, kiedy to średnia córka strzeliła z łuku w niewłaściwe drzewo, a na nią i jej młodszą siostrę, rzuciły się nieśmiałki. Śmiech bliskich wciąż rozbrzmiewa w uszach Morrigan i przypomina o tym, że kiedyś radość miała na wyciągnięcie ręki.
Statystyki i biegłości | |||
Statystyka | Wartość | Bonus | |
OPCM: | 10 | + 1 (różdżka) | |
Zaklęcia i uroki: | 15 | + 4 (różdżka) | |
Czarna magia: | 0 | Brak | |
Magia lecznicza: | 5 | Brak | |
Transmutacja: | 0 | Brak | |
Eliksiry: | 5 | Brak | |
Sprawność: | 2 | Brak | |
Zwinność: | 3 | Brak | |
Język | Wartość | Wydane punkty | |
Język ojczysty: angielski | II | 0 | |
francuski | I | 1 | |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty | |
Zielarstwo | III | 25 | |
Historia Magii | II | 10 | |
OMNS | I | 2 | |
Anatomia | I | 2 | |
Retoryka | I | 2 | |
Astronomia | I | 2 | |
Numerologia | I | 2 | |
Spostrzegawczość | I | 2 | |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty | |
Szlachecka etykieta | I | 0 | |
Szczęście | I | 5 | |
Odporność psychiczna | I | 5 (0) | |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty | |
Brak | - | 0 | |
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty | |
Malarstwo (tworzenie) | II | 3 | |
Literatura (wiedza) | I | ½ | |
Literatura (tworzenie poezji) | I | ½ | |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty | |
Jeździectwo | II | 7 | |
Taniec balowy | I | 1 | |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty | |
Genetyka (jasnowidz, półwila, wilkołak lub brak) | - | 0 | |
Reszta: 0 |
Sowa, różdżka
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Morrigan Flint dnia 19.07.18 14:03, w całości zmieniany 8 razy