Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania
Once upon a time
AutorWiadomość
Her cherry lips haunt my dreams
Umiłowane dziecię słów oraz mody, obleczone w czar oraz urok osobisty. Stąpające z gracją po tym padole łez od 1937 roku, rozkwitające pośród skąpanych w słońcu murów Beauxbatons w latach 1947-1955, swymi talentami wpisujące się w poczet natchnionych Smoków. Błędny ognik wabiący naiwne dusze w bagniste odmęty metafor, miłośniczka towarzystwa oraz bywalczyni salonów. Kreatorka nowych stylów, sekretna autorka powieści romantycznych i opiekunka jednorożców. Wierz mi, chcesz ją znać.
▲ Autorka wkrótce aż dwóch powieści, wydanych pod pseudonimem artystycznym Damaris Grace. Odcienie magii, jako debiut literacki została przyjęta bardzo ciepło przez czytelników, którzy po dziś dzień wysyłają listy przesycone emocjami. Anomalie namiętności mają się ukazać na dzień po zakończeniu Festiwalu Lata, jako ukoronowanie tak pięknego wydarzenia. Fabuła obu książek została opisana we wsiąkiewce.
▲ Pierścionek zaręczynowy lady Parkinson, będzie z pewnością lepszy niż twój ♡
Tristan Rosier
Król róż
Flavien Lestrange
Syreni książę
Quentin Burke
Makowy rycerz
[bylobrzydkobedzieladnie]
Run your fingers through my hair,
Tell me I'm the fairest of the fair
Tell me I'm the fairest of the fair
Ostatnio zmieniony przez Elodie Parkinson dnia 28.07.19 22:56, w całości zmieniany 19 razy
Kochaj mnie
Mnie nie musisz kochać
Tak na poważniej, to zastanawiam się (i mam w związku z tym poważny problem) jak ugryźć ewentualną znajomość. Elodie i Zachary to całkowicie dwa odrębne światy, które mogłyby się zetrzeć podczas jakiegoś sabatu bądź innego przyjęcia/wydarzenia dla śmietanki towarzyskiej, ale czy nawiązaliby nić porozumienia? Żeby nie być absolutnie sztampowym, nie chcę proponować nic związanego z ewentualnym uzdrawianiem, ale kto wie, może to właśnie coś tak oczywistego mogłoby dać powody do napisania jakiejś bajki
Tak na poważniej, to zastanawiam się (i mam w związku z tym poważny problem) jak ugryźć ewentualną znajomość. Elodie i Zachary to całkowicie dwa odrębne światy, które mogłyby się zetrzeć podczas jakiegoś sabatu bądź innego przyjęcia/wydarzenia dla śmietanki towarzyskiej, ale czy nawiązaliby nić porozumienia? Żeby nie być absolutnie sztampowym, nie chcę proponować nic związanego z ewentualnym uzdrawianiem, ale kto wie, może to właśnie coś tak oczywistego mogłoby dać powody do napisania jakiejś bajki
Once you cross the line
Zachary Shafiq
Zawód : Ordynator oddziału zatruć eliksiralnych i roślinnych, Wielki Wezyr rodu
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am an outsider
I don't care about
I don't care about
the in-crowd
OPCM : 21 +1
UROKI : 4 +2
ALCHEMIA : 8
UZDRAWIANIE : 26 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 5
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
jesteśmy w tym samym wieku, debiutowaliśmy na salonach w tym samym czasie, nasze rody żyją w pozytywnych stosunkach, myślę, że musimy się znać! i dla odmiany przychodzę w sumie bez pomysłów
Every great wizard in history has started out as nothing more than what we are now, students.
If they can do it,
why not us?
If they can do it,
why not us?
my się chyba nie polubimy
there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
Śmierciożercy
Najsłodsza Elise, oczywiście, że cię kocham. Nawet wtedy, gdy zadzierasz nosek
Lordzie Shafiq, spoglądam na ciebie badawczo, być może trochę nawet marzycielsko, gdyż zawsze jakaś część jaźni mej zwykła oddawać się twórczemu snuciu fantazji. Nie odwracam wzroku, by w pokorze móc przyglądać się czubkom bucików, jakkolwiek piękne by nie były. Nie kłaniam się, choć dygam z lekkością, by zaraz słowem móc sprowadzić piaskowe burze, ciepło gorejącego słońca, bądź chłód godny pustynnych nocy. Nie kocham cię i kochać nie będę, lecz chciałabym cię jednak polubić lordzie Shafiq, tak ostrożnie i w zaciekawieniu. W twej twarzy widzę przecież odbicie dalekich krain, w twoich oczach kryje się historia tysiąca lat, tylko usta mogą milczeć, bowiem są kierowane głównie ku ptactwu. Lecz może coś mi jednak zdradziłeś? Pobudziłeś inspirację, myśli uraczyłeś opowieścią z tysiąca i jednej nocy? Spotkaliśmy się na wyjątkowo nieudanym przyjęciu sir, gdzie znudzenie oraz słabe wino napawało nas swoistym zniechęceniem. Czy udało nam się wspólnie mile ten czas spędzić, czy też opuściliśmy swe towarzystwo w jeszcze gorszych humorach?
Lordzie Ollivander, nie wiem do prawdy, co powinnam z lordem zrobić! Nie sądzę, by w dzieciństwie mogliśmy, choć słowo zamienić — chyba że był pan obecny, gdy wybierałam różdżkę przed wyjazdem do Francji, w sklepie Ollivanderów. Mogłeś się oburzać, iż to ja wcześniej ją dostałam, choć jesteśmy w tym samym wieku, mogłeś radośnie paplać o rdzeniach — ja i tak przyjmowałam to z uprzejmym, godnym młodej damy uśmiechem. Spotkaliśmy się oficjalnie na salonach, udało nam się pewnie z raz nawet zatańczyć podczas któregoś sabatu, przez co pańska matka zaczęła słać mi listy z zaproszeniami do waszej posiadłości. Ja nie wiem, czy ciebie to Titusie cieszyło, czy mogłeś mnie polubić przez te kilka chwil. Ja nie wiem co o tobie myśleć, bo mi Elise kilka przykrości o panu zdradziła, a mugolaków lubić to wstyd przecież i skaza dla szlachetnej krwi. Wiedz jednak, że boję się pańskiej matki i oby moje zaręczyny, nieco ją uspokoiły.
Panno Tsagairt, jest pani dla mnie uosobieniem końca. Końca rozkosznego dzieciństwa, fantazji oraz szalonych trzepotów serca, które z początku przecież sobie wmówione były. Jesteś ostrzem, przecinającym gardło, więżącym słowa w zalewającej się krwią krtani, prowadzącym wszelkie inspiracje ku nieuchronnej śmierci. Swoim istnieniem zburzysz mój świat, moją miłość do miłości zadepczesz i splamisz dobre zdanie, jakie dzierżę dla pewnego lorda. Obudzisz mnie ze słodkiego snu, wystawiając na chłód rzeczywistości. Mogłabym cię za to znienawidzić, znienawidzę zapewne, jeśli tylko uzmysłowisz mi, kim jesteś. Po latach jednak, jeśli los będzie nam łaskawy — odczuję wdzięczność. Śmiej się ze mnie i mojej naiwności, spróbuj zagrać w gierki słowne, wiedz jednak, że w labiryncie niedopowiedzeń zawszę znajdę drogę wyjścia.
Lordzie Shafiq, spoglądam na ciebie badawczo, być może trochę nawet marzycielsko, gdyż zawsze jakaś część jaźni mej zwykła oddawać się twórczemu snuciu fantazji. Nie odwracam wzroku, by w pokorze móc przyglądać się czubkom bucików, jakkolwiek piękne by nie były. Nie kłaniam się, choć dygam z lekkością, by zaraz słowem móc sprowadzić piaskowe burze, ciepło gorejącego słońca, bądź chłód godny pustynnych nocy. Nie kocham cię i kochać nie będę, lecz chciałabym cię jednak polubić lordzie Shafiq, tak ostrożnie i w zaciekawieniu. W twej twarzy widzę przecież odbicie dalekich krain, w twoich oczach kryje się historia tysiąca lat, tylko usta mogą milczeć, bowiem są kierowane głównie ku ptactwu. Lecz może coś mi jednak zdradziłeś? Pobudziłeś inspirację, myśli uraczyłeś opowieścią z tysiąca i jednej nocy? Spotkaliśmy się na wyjątkowo nieudanym przyjęciu sir, gdzie znudzenie oraz słabe wino napawało nas swoistym zniechęceniem. Czy udało nam się wspólnie mile ten czas spędzić, czy też opuściliśmy swe towarzystwo w jeszcze gorszych humorach?
Lordzie Ollivander, nie wiem do prawdy, co powinnam z lordem zrobić! Nie sądzę, by w dzieciństwie mogliśmy, choć słowo zamienić — chyba że był pan obecny, gdy wybierałam różdżkę przed wyjazdem do Francji, w sklepie Ollivanderów. Mogłeś się oburzać, iż to ja wcześniej ją dostałam, choć jesteśmy w tym samym wieku, mogłeś radośnie paplać o rdzeniach — ja i tak przyjmowałam to z uprzejmym, godnym młodej damy uśmiechem. Spotkaliśmy się oficjalnie na salonach, udało nam się pewnie z raz nawet zatańczyć podczas któregoś sabatu, przez co pańska matka zaczęła słać mi listy z zaproszeniami do waszej posiadłości. Ja nie wiem, czy ciebie to Titusie cieszyło, czy mogłeś mnie polubić przez te kilka chwil. Ja nie wiem co o tobie myśleć, bo mi Elise kilka przykrości o panu zdradziła, a mugolaków lubić to wstyd przecież i skaza dla szlachetnej krwi. Wiedz jednak, że boję się pańskiej matki i oby moje zaręczyny, nieco ją uspokoiły.
Panno Tsagairt, jest pani dla mnie uosobieniem końca. Końca rozkosznego dzieciństwa, fantazji oraz szalonych trzepotów serca, które z początku przecież sobie wmówione były. Jesteś ostrzem, przecinającym gardło, więżącym słowa w zalewającej się krwią krtani, prowadzącym wszelkie inspiracje ku nieuchronnej śmierci. Swoim istnieniem zburzysz mój świat, moją miłość do miłości zadepczesz i splamisz dobre zdanie, jakie dzierżę dla pewnego lorda. Obudzisz mnie ze słodkiego snu, wystawiając na chłód rzeczywistości. Mogłabym cię za to znienawidzić, znienawidzę zapewne, jeśli tylko uzmysłowisz mi, kim jesteś. Po latach jednak, jeśli los będzie nam łaskawy — odczuję wdzięczność. Śmiej się ze mnie i mojej naiwności, spróbuj zagrać w gierki słowne, wiedz jednak, że w labiryncie niedopowiedzeń zawszę znajdę drogę wyjścia.
Run your fingers through my hair,
Tell me I'm the fairest of the fair
Tell me I'm the fairest of the fair
Elodka moja
the vermeil rose had blown in frightful scarlet and its thorns
o u t g r o w n
Tristan Rosier
Zawód : Arystokrata, smokolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
the death of a beautiful woman is, unquestionably, the most poetical topic in the world
OPCM : 38 +2
UROKI : 30
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 60 +5
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15 +6
Genetyka : Czarodziej
Śmierciożercy
Moja inspiracjo, moje natchnienie, lordzie Rosier
Run your fingers through my hair,
Tell me I'm the fairest of the fair
Tell me I'm the fairest of the fair
Oooo w sumie to dobrze brzmi! Myślę, że mogłem być wtedy w sklepie, ba! Wuj akurat urzędował na zapleczu, więc gdy pojawiłaś się w Różdżkarnii zapewniałem, że na bank dobiorę ci różdżkę - więc tak, radośnie paplałem o rdzeniach i drewnach i innych takich rzeczach, o których przeciętny czarodziej nie ma za wiele pojęcia, już nawet sięgałem do półek, na szczęście wuj Garric pojawił się w porę, by mnie skarcić i obsłużyć klientów. Wtedy być może rzeczywiście się oburzyłem, że dostaniesz różdżkę jako pierwsza, może wypytywałem o to jak wyobrażasz sobie Hogwart, a jak zdradziłaś, że wybierasz się do Bobatą, to już w ogóle mnie zaintrygowałaś! Zawsze byłem ciekawskim stworzeniem, więc pewnie zadałem milion pytań... Myślę, że to by było całkiem urocze retro do rozegrania. Właściwie wydałaś mi się wówczas fajną dziewczyną, więc byłem tym bardziej zdziwiony, kiedy patrzyłaś na mnie jakoś tak niezbyt przychylnie, gdy podczas debiutanckiego sabatu poprosiłem cię do tańca. Nie wiedziałem, że to głównie sprawka Elise, nie wnikałem, nie rozmawialiśmy zbyt długo... Za to moja matka faktycznie słała mnóstwo listów do twoich rodziców, ale wieść o twoich zaręczynach trochę ją uspokoiła, mnie z kolei ucieszyła, bo to jedna szlachcianka mniej xd Pewnie patrzysz na mnie przez pryzmat tego, co mówiła o mnie Elise, ale być może spotkamy się kiedyś, gdzieś i trochę zmienisz zdanie? A może tylko utwierdzisz się w tych wszystkich niepochlebnych opiniach - pożyjemy, zobaczymy ;p
Every great wizard in history has started out as nothing more than what we are now, students.
If they can do it,
why not us?
If they can do it,
why not us?
myślę, że niedługo będziemy mieć dobrą okazję do pogawędki! chętnie zniszczę twój niewinny świat albo, początkowo, będę się doskonale bawić, ba, chętnie byłabym przez jakiś czas nieszkodliwą powierniczką twych westchnień.
there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
I'll lick your wounds
I'll lay you down
✦
OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
Śmierciożercy
Cóż, lordzie Ollivander jako mała dama byłam z pewnością zaskoczona — i całkowicie urzeczona! — że ktoś tak młody, mógłby nie tylko mieć taką wiedzę, ale i pomagać w sklepie przy różdżkach. Pewnie po przybyciu twego wuja próbowałam zdusić chichot, za który pani matka uraczyła mnie dosyć karcącym spojrzeniem. I być może — ale to całkiem prawdopodobne — zadzierałam nosek, bo Bobatą to szkoła jak z bajki, gdzie trudniej spotkać osoby o nieodpowiednim pochodzeniu. Myślę, że masz rację, z tego wyszłoby cudowne retro!
Ależ Elise bardzo mnie zmartwiła Titusie! Chociaż wasza niechęć trwa od dziecięcych lat, co traktować mogłam z pobłażaniem, bo dzieci bardzo łatwo do siebie zniechęcić, tak twoje niegodne zachowanie w szkole oraz nieodpowiednie kontakty wielce mnie zadziwiły. Taki się bystry wydawałeś, a tu takie okropieństwa! Pańska matka to jest temat rzeka, byłoby zabawnie rozegrać jej próby swat w retro, albo przed oficjalnymi zaręczynami (które kiedyś się napiszą, promys not promys)
Och, Dei. Zniszcz go, spal go, zadepcz, a potem wyśmiej z całych sił. Tylko proszę nie za szybko, bo chciałabym się trochę nim nacieszyć, w zaintrygowaniu wodzić oczami, wzdychać nad perfekcyjnym obrazem miłości. Zwierzać raczej ci się nie będę ( ), bowiem o moim zauroczeniu nie wie nawet Flavien (mam nadzieję, że nie wie, choć on zna mnie tak dobrze!), a ja się staram z tym kryć z całych sił. Jednak jeśli się spotkamy i przyjdzie nam przez chwilę porozmawiać, to z chęcią poruszę z tobą tematy romantyzmu ogólnego. Będzie to ładne starcie marzycielstwa ze sceptycyzmem, realizmu z nadzieją, a także próba sprowadzenia na ziemię. Któż bowiem zna okrucieństwo tego uczucia lepiej niż ty? Baw się mną, lecz tylko w sferze psychicznej bardzo proszę
Ależ Elise bardzo mnie zmartwiła Titusie! Chociaż wasza niechęć trwa od dziecięcych lat, co traktować mogłam z pobłażaniem, bo dzieci bardzo łatwo do siebie zniechęcić, tak twoje niegodne zachowanie w szkole oraz nieodpowiednie kontakty wielce mnie zadziwiły. Taki się bystry wydawałeś, a tu takie okropieństwa! Pańska matka to jest temat rzeka, byłoby zabawnie rozegrać jej próby swat w retro, albo przed oficjalnymi zaręczynami (które kiedyś się napiszą, promys not promys)
Och, Dei. Zniszcz go, spal go, zadepcz, a potem wyśmiej z całych sił. Tylko proszę nie za szybko, bo chciałabym się trochę nim nacieszyć, w zaintrygowaniu wodzić oczami, wzdychać nad perfekcyjnym obrazem miłości. Zwierzać raczej ci się nie będę ( ), bowiem o moim zauroczeniu nie wie nawet Flavien (mam nadzieję, że nie wie, choć on zna mnie tak dobrze!), a ja się staram z tym kryć z całych sił. Jednak jeśli się spotkamy i przyjdzie nam przez chwilę porozmawiać, to z chęcią poruszę z tobą tematy romantyzmu ogólnego. Będzie to ładne starcie marzycielstwa ze sceptycyzmem, realizmu z nadzieją, a także próba sprowadzenia na ziemię. Któż bowiem zna okrucieństwo tego uczucia lepiej niż ty? Baw się mną, lecz tylko w sferze psychicznej bardzo proszę
Run your fingers through my hair,
Tell me I'm the fairest of the fair
Tell me I'm the fairest of the fair
Otóż: ja Cię nie znam. To znaczy, z pewnością Cię widziałam na Sabatach, aczkolwiek, nawet pewniejsza siebie, nie patrzę zbyt uważnie na młode, śliczne dziewczęta (tym się zajmę, kiedy mój syn będzie w odpowiednim wieku). Za to, choć podchodzę już pod trzydziestkę, więc robi się ze mnie dosyć
Gość
Gość
Moda - Tak
Ploteczki - Tak
Beauxbatons - Tak
A pozostałym mówimy
Ploteczki - Tak
Beauxbatons - Tak
A pozostałym mówimy
The most dangerous woman of all
is the one who refuses to rely on your sword to save her
because she carries her own
Najpiękniejsza lady Avery, łap proszę ode mnie pw
I oczywiście, że z nami byle kto nie siedzi
I oczywiście, że z nami byle kto nie siedzi
Run your fingers through my hair,
Tell me I'm the fairest of the fair
Tell me I'm the fairest of the fair
Once upon a time
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania