Lysander Cantankerus Nott
Nazwisko matki: Ollivander
Miejsce zamieszkania: Nottinghamshire
Czystość krwi: szlachetna
Status majątkowy: bogaty
Zawód: mistrz taneczny, mentor i krytyk tańca
Wzrost: 183 centymetry
Waga: 82 kilogramy
Kolor włosów: złocisty, miodowy blond
Kolor oczu: lodowato błękitne
Znaki szczególne: zawsze elegancko ułożone włosy (z nonszalanckim loczkiem tuż nad czołem); wysportowana, pełna gracji sylwetka; kokieteryjny uśmiech; donośny, dźwięczny lecz niski ton głosu
bardzo giętka, 13 cali, grenadil i włos z głowy nimfy
slytherin
paw
kule wspomagające poruszanie się
pasta do dębowych parkietów tanecznych, francuskie perfumy i specyficzny aromat skóry kobiety na karku
on sam otoczony dziesiątkami pięknych kobiet
wino, kobiety i taniec
zainspirował się słabością starszego brata do Jastrzębi
tańczy, gra na fortepianie, jeździ konno; wszędzie go pełno
klasycznej, ale ukrywa także słabość do tej wspólczesnej, zwłaszcza odmian jazzu
greg nawrat
Narodziny trzeciego syna nie zmieniły wiele w życiu lorda Notta i jego małżonki. Kolejny dziedzic, kolejny syn, kolejne ładne niemowlę, urocze dziecko i przystojny chłopczyk. Lysander Cantankerus - imię otrzymał po swym znanym przodku - chował się bez większych problemów, niczym rasowe stworzenie magiczne, cierpliwie przechodzące kolejne stopnie tresury. Szybko z troskliwych rąk matki przeszedł od ciężką dłoń ojca i guwernerów, od najmłodszych lat uczony dobrych manier, podstaw wiedzy artystycznej i historii magii. O ile lekcje powiązane w jakiś sposób z muzyką sprawiały mu wiele radości, to te wymagające zgłębiania nudnej wiedzy przyprawiały go o ból głowy. Znosił je dzielnie - wystarczyło raz narazić się na gniew protoplasty, by wyciągnąć odpowiednie wnioski - dochodząc do wniosku, że aby korzystać z arystokratycznych przywilejów, najpierw trzeba przeboleć śmiertelną rutynę domowej edukacji. Wypełniał obowiązki młodziutkiego dziedzica, które nie spadały aż tak wielkim ciężarem na jego drobne barki głównie dzięki posiadaniu dwóch starszych braci. To ich obserwowano czujniej, strofowano mocniej; to od nich wymagano więcej, podczas gdy Lysander cieszył się względną taryfą ulgową.
Bez wątpienia był także najbardziej urokliwym z braci; ani posępny Julius ani próbujący go naśladować Percival nie mogli poszczycić się prezencją cherubinka oraz podbijającym serca wszystkich uśmiechem. Lys zjednywał sobie ludzi, lubił błyszczeć, zwracać na siebie uwagę - zawsze pośrodku, w cieniu młodszych braci i maleńkiej siostrzyczki, robił wszystko, by zostać zauważonym. Przy okazji skrzętnie wykorzystując swą niewidzialność do własnych celów, głównie polegających na unikaniu karcącego wzroku guwernerów. Uwielbiał przebywać wśród krewnych, zwłaszcza płci pięknej - nieporadnie i zabawnie proszący damy do tańca, które to zajęcie ukochał od najmłodszych lat.
Marzył o Francji. O szkole, w której - podobno - nie trzeba było się aż tak wiele uczyć i do której chodziły najpiękniejsze i nieco przystępniejsze dziewczęta - nie wspominając już o nacisku kładzionym na edukację muzyczną. Lysander wiedział jednak, że jego marzenia o Beuxbatons są tylko mrzonkami, nigdy nie sprzeciwił się woli ojca. W pociągu do Hogwartu cierpiał w milczeniu - i pierwszy rok przeżył z tą samą, posępną miną do wyjątkowo fałszującej gry. Zblazowany uśmiech miał pozostać mu już na wieki, przykrywając chłopięcy strach. Przed nieznanym, przed oczekiwaniami rodziny, przed wymaganiami profesorów. Przekonanie, że zostanie przydzielony do Slytherinu - bo gdzieżby indziej? - okazało się słuszne. Dołączył do braci i ich egoistycznych, kostycznych i arystokratycznych znajomych, pozornie szybko odnajdując swoje miejsce w Pokoju Wspólnym. Wkupywał się w łaski starszych chłopców szlacheckim pochodzeniem, starsze dziewczęta podbijając uroczym uśmiechem i wyglądem cherubinka.
W szkole jego średniość, wyniesiona z domu, jeszcze się pogłębiła. Z żadnego przedmiotu nie osiągał zachwycających wyników. Brzydził się babraniem w ziemi, jak skrzat ogrodnik, z trudem więc znosił upalne poranki w szklarniach. Dym buchający z kociołka psuł złote loki, lecz dobrze krył przed wzrokiem Slughorna a współpraca przy tworzeniu eliksirów pozwalała na niewinne flirty. Nie wyniósł jednak z tych lekcji nic a nic, za co często krytykowano go w domu. Ambicje pokładano w Juliusie a później Percivalu, nie karano go więc tak mocno. Swym urokiem osobistym potrafił naprawdę wiele załatwić, umiejętnie akcentując swe dobre strony. Nie było ich wiele. Lubił historię magii, chwaląc się na prawo i lewo swoimi przodkami - chociaż tutaj jego wyśmiewane, drugie imię budziło szacunek - nieźle radził sobie na zajęciach transmutacji (złośliwie wykorzystując zwłaszcza te oszpecające wobec niechętnych mu uczniów), akceptował istnienie zaklęć, najlepiej odnajdując się w defensywie. Do skupienia się na tej dziedzinie zmusił go Klub Pojedynków, do którego ambitnie dołączył - i podczas pierwszego sezonu został tragicznie upokorzony. Gorycz porażki popchnęła go do ćwiczeń, nie tylko tych ściśle związanych z czarami. Odkrył także moc uników a swoje taneczne zdolności pozwalały mu rozwinąć rosnącą z każdym rokiem zwinność, sprawiającą, że widowiskowo unikał niektórych zaklęć.
Zawsze wyczekiwał wakacji - w końcu nie musiał marnować swego cennego czasu na bezsensowne ślęczenie nad grubymi woluminami, a mógł przeznaczyć go na prawdziwą naukę. Nottowie słynęli z doskonałego, szlacheckiego wychowania i umiłowania do sztuk pięknych, dlatego Lysander bez problemu odnajdywał w rodowej bibliotece woluminy poświęcone muzyce. Wyłącznie te książki potrafił czytać godzinami, wiedzę teoretyczną uzupełniając tą praktyczną. Był zbyt młody, by uczestniczyć w Sabatach, ale w dniach je poprzedzających, wykorzystywał przygotowania do własnych praktyk, obtańcowując zachwycone ciocie i kuzynki. Pewnie stawiał kroki, utrzymywał ramę, początkowo nieporadnie, lecz wraz z następnymi latami szło mu coraz lepiej. Żył jedynie dla tych słonecznych, letnich dni, spędzonych w saloniku muzycznym. Dla długich popołudni, podczas których ruszał w knieje wraz z lordami Nottinghamshire w pogoni za lisem. Dla parnych wieczorów, gęstych od coraz odważniejszych flirtów oraz tańców z rówieśniczkami, odwiedzającymi rodową posiadłość. To wtedy oddychał pełną piersią, niechętnie powracając do zamczyska. Miał tam przyjaciół oraz wiele sympatii, lecz czuł, że tam nie pasował, że marnuje młodość, że został zmuszony do czegoś, czego nie chciał - i być może właśnie to przeświadczenie, dzielone z bratem, pozwoliło mu z biegiem czasu zbliżyć się do Percivala.
Okropnie Wyczerpujące Testy Magiczne - chociaż dla Lysandra każdy egzamin nosił takie miano - zdał mniej niż zadowalająco, w dorosłość wchodząc w cieniu braci. Ojciec skupiał się na swym pierworodnym, co dawało mu możliwość przemykania po krużgankach irracjonalnych wymagań. Mężny starszy Julius święcił pierwsze triumfy w Ministerstwie i przynosił chwałę rodowemu nazwisku w urzędniczy sposób, podobnie Percival zyskujący szacunek jako łowca smoków - Lysander mógł więc poświęcić się swej pasji. Muzyka i taniec zawsze były dla Nottów ważne, dzięki błogosławieństwu Adelaide Nott oraz innych krewnych, rozpoczął więc szkolenia taneczne. Na dwa lata na stałe wyjechał do Francji, do znanego mistrza, by pod jego okiem kontynuować naukę i zdać egzamin w Magicznej Akademii Tańca. To tam był znów szczęśliwy, chwytał swoje młode życie garściami, robiąc to, co kochał. Ciężkie treningi pozwoliły mu na wyrobienie smukłego, lecz silnego ciała; wielu arystokratów mogło zazdrościć mu postury i gibkości, o płynnym i mocnym poruszaniu się nie wspomniawszy. Jego przyjaciele ze Slytherinu rozpoczynali wielkie polityczne kariery lub błyszczeli na uzdrowicielskich stażach - a on tańczył. Wbrew pozorom była to ciężka harówka, hartująca szlachecki charakter. Nie raz stawał do pojedynku o to, by zatańczyć z najpiękniejszą partnerką, nie raz knuł za plecami rywala, nie raz wypijał zdecydowanie za dużo drogiego bordeaux wydając rodzinną fortunę w magicznych kasynach - a wszystko to czynił z klasą, tanecznym krokiem przemierzając paryskie uliczki.
Zdobywał nagrody, wygrywał konkursy, lecz coraz bardziej skłaniał się ku nauce, zgłębianiu teorii muzyki. Pisywał do wziętych periodyków artystycznych, bywał w operach i na recitalach gwiazd, lecz także chętnie uczył tańca swoje bliskie krewne, poszerzając swoje znajomości jeszcze bardziej i spełniając towarzyskie obowiązki z prawdziwą przyjemnością. Młodziutkie damy, oddane w ręce zaufanego lorda, nie musiały bać się przypadkowych, plugawych guwernerów z gminu. Kursował pomiędzy Francją i Anglią, biorąc udział w maratonach tanecznych, ciągle tańcząc i o tańcu pisząc. W kwiecie wieku - gdy skończył 24 lata, stateczne już dla tancerza - zakończył swoją karierę. Zdobył magiczne mistrzostwo tańców towarzyskich, specjalizując się zwłaszcza w walcu angielskim i wiedeńskim, chociaż i foxtrot wychodził mu wyjątkowo umiejętnie. Skupił się wtedy na rozwoju teorii muzyki i na nauce - i na stałe powrócił do Anglii, osiadając w rodzinnej posiadłości. Kontynuował lekcje tańca towarzyskiego a także rozwijał swoje umiejętności krytyki, esejów i komentarzy dotyczących muzyki.
Uważano go za doskonałą partię - wykształcony, utalentowany artystycznie, przystojny - ale Lysander umiejętnie manewrował pomiędzy kolejnymi kandydatkami na narzeczone. Po raz kolejny chwiejne losy Percivala przychodziły mu z pomocą - zgodnie z tradycją najpierw należało dopilnować ożenku starszego dziedzica, znów więc na bracie skupiała się większość niecierpliwego poganiania. I Lys nie uniknął nerwowych rozmów, nasilających się zwłaszcza, gdy powrócił do ojczyzny. Ślub nie widniał na horyzoncie, ale pierścionek zaręczynowy, należący do babki, zdawał się grozić wybuchem szatańskiej pożogi za każdym razem, gdy Lysander otwierał kasetkę z biżuterią. Zgodnie z wolą, a raczej rozkazem ojca, przygotowywano go do zaręczyn z pewną szlachcianką. Przez kilka miesięcy pokazywali się razem na salonach, uspokoiło to niecierpliwość rodziny, lecz Lys nie zamierzał wiązać się z tą istotą na stałe. Tuż przed oficjalnymi zaręczynami wycofano się z nich, oficjalnie przez rodowe spięcia. Panna nie nosiła jeszcze pierścionka, nie obyło się jednak bez drobnego skandalu, mniejszego jednak, niżby miał miejsce już po uroczystym wręczeniu rodowego sygnetu.
Lysander kontynuował swoje hulaszcze życie, nie przejmując się polityką. Dobro rodu oraz czystość krwi były dla niego ważne, gardził mugolami, ale dlaczegóż miałby marnować swój cenny czas na zamartwianie się czymś tak plugawym? To, co brzydkie, po prostu ignorował, nie chcąc zmęczyć się walką. Wielkie wojny, rosnące w siłę ideologię, zrywane sojusze - świat polityki praktycznie go nie interesował, skupiał się tylko na godnym reprezentowaniu swego rodu. Życie to bal, bal pełen pięknych, wyrafinowanych ludzi - po cóż przejmować się czymkolwiek więcej? Ryzykowanie życie dla idei nie mieściło się mu w głowie, unikał więc spornych tematów. Zależało mu na wygodzie i własnym rozwoju; dorosłe lata spędził więc bez większych trosk. Spotykał się z pięknymi kobietami, przepuszczał rodzinne galeony w wykwintnych restauracjach i klubach dżentelmenów, jeździł konno, brał udział w pijackich pojedynkach szermierczych, flirtował i kradł pocałunki co odważniejszym damom. Brylował na salonach, cenił sztukę dobrej konwersacji - mknął przez życie tanecznym krokiem, zawsze czymś zaaferowany, w ruchu, nielubiący nudy.
Musiał się jednak ustatkować - rok temu zaręczył się więc z przepiękną półwilą z zaprzyjaźnionego rodu. Uwielbiał jej urok i wdzięk, lecz poza zachwytem wywołanym prezencją, nie czuł nic więcej. Nie potrafił wzbudzić w sobie prawdziwego uczucia - ani zachwytu narzeczoną ani strachu wydarzeniami, wstrząsającymi czarodziejskim światem. Chwytał życie pełnymi garściami, stroniąc od jakiejkolwiek ideologii. Urodzony egoista nie mógł przecież uwrażliwiać się na innych, unikał jasnych deklaracji - gardził osobami urodzonymi w mieszanych rodzinach, lecz takowe podejście do osób nieczystej krwi było oczywiste. Unikał ryzyka i wielkiej polityki, chcąc dalej wieść swe beztroskie życie, pełne Sabatów, pięknych kobiet, drogich alkoholi i tańca, stanowiących dla Lysandra definicję szczęścia. Był Nottem, z dziada pradziada - i zasługiwał na to miano, brylując na balach i dbając o muzyczną oprawę bankietów, ignorując przy tym czarnoksięską zawieruchę oraz koszmarne anomalie.
Dopiero w dniu ślubu Percivala obudził się zlany potem i przerażony zapewne bardziej od pana młodego. Oto i jego wolność miała się zakończyć, kłopotliwe starokawalerstwo brata rozpłynęło się w ślubnym, lekkim jak mgiełka, welonie Inary, i Lysander nie wątpił, że teraz cała uwaga rodziny skupi się na nim, wymuszając równie szybki ożenek i spłodzenie szeregu krzyczących niemowląt. Wie, że lada dzień to termin jego zaślubin znajdzie się na językach wszystkich zainteresowanych i ma nadzieję, że uda mu się odciągnąć ten dzień w nieskończoność. Wolność jest dla niego ważniejsza od ideologii, równości lub władzy - pragnie robić to, co sam sobie zaplanuje, pozostając niezależnym od wpływów innych. Na tyle, na ile jest to w przypadku wiecznego, nieodpowiedzialnego chłopca, w ogóle możliwe.
Statystyki i biegłości | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 10 | +5 (różdżka) |
Zaklęcia i uroki: | 10 | Brak |
Czarna magia: | 0 | Brak |
Magia lecznicza: | 0 | Brak |
Transmutacja: | 5 | Brak |
Eliksiry: | 0 | Brak |
Sprawność: | 15 | +5 (waga) |
Zwinność: | 15 | Brak |
Język | Wartość | Wydane punkty |
Język ojczysty: angielski | II | 0 |
Francuski | II | 2 |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty |
Historia magii | I | 2 |
Kłamstwo | I | 2 |
ONMS | I | 2 |
Retoryka | II | 10 |
Spostrzegawczość | I | 2 |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty |
Szlachecka etykieta | I | 0 |
Wytrzymałość fizyczna | I | 2 |
Odporność magiczna | I | 5 (0) |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty |
Brak | - | 0 |
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty |
Wiedza o literaturze | I | ½ |
Wiedza o malarstwie | I | ½ |
Wiedza o muzyce | III | 10 |
Gra na fortepianie | I | ½ |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty |
Taniec balowy | III | 25 |
Taniec współczesny | I | 1 |
Jeździectwo | I | 1 |
Szermierka | I | 1 |
Pływanie | I | 1 |
Latanie na miotle | I | 1 |
Reszta: 4 |
różdżka, sowa
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Lysander Nott dnia 20.09.18 16:50, w całości zmieniany 1 raz
Witamy wśród Morsów
[07.10.18] Zdobyto podczas Festiwalu Lata: 3 odłamki spadającej gwiazdy
[07.10.18] Ingerdiencje (lipiec/sierpień)
[02.10.18] Wykonywanie zawodu (lipcosierpień), +50PD
[10.12.18] Osiągnięcie: Na głowie kwietny ma wianek, +30 PD
[26.12.18] Wsiąkiewka lipcosierpień +30PD, +0,5PB
[06.01.18] Spotkanie na szczycie +10 PD