Nic nie zapowiadało dzisiaj odwiedzin. Nazarius już od dawna nie miewał w swoim przybytku niespodziewanych gości. Głównie dlatego, że niewielu za nim przepadało, niektórzy zaś lękali się jego osoby. Miał kilku oddanych pracowników, choć kupował ich. I nigdy nie mógł być całkowicie pewien, że nie sprzedadzą go w momencie zagrożenia życia, czy też możliwości większego zarobku.
Dzisiaj pochylał się nad kolejną księgą, świeżym nabytkiem, za który zapłacił krocie i dla którego poświęcił kilkoro ludzi. Ale nie miało to znaczenia, nic bowiem nie mogło równać się z możliwością zdobycia potęgi, jaką obiecywała czarna magia jak i pogłoski chodzące o tej książce. Obcy głowy w ojczystym języku przyciągnął jego uwagę. Uniósł spojrzenie automatycznie sięgając po różdżkę i podnosząc się z kanapy na której siedział. Brwi zmarszczyły się, wraz z oczami gdy spoglądał w kierunku nieznajomych.
- Speculio. - wybrał prawie od razu, jeszcze zanim mężczyzna wypowiedział kolejne słowa. Sprawnie rzucone mogło choć na chwilę dać mu przewagę. Przynajmniej tak sądził, póki nie dostrzegł drugiego z mężczyzn. W tym wypadku sprawnie rzucone było w stanie choć na kilka chwil wyrównać ich szanse - oczywiście, zakładając, że jego przeciwnicy wiedzieli cokolwiek o magii i potrafili się pojedynkować. W swoim życiu miał już okazję stawać zarówno przeciw ignorantom, jak i tym, którzy rzeczywiście wiedzieli, co robią. Uniósł lewą dłoń i poprawił okulary na nosi. Brwi nadal marszczył się tworząc na czole podłużną zmarszczkę.
- Wchodzisz do mojego domu nieproszony i masz czelność stawiać żądania? - zapytał w rodzimym języku nie spuszczając spojrzenia z gości w jego salonie, pokonanie dwóch - nawet jeśli byli tylko młodymi młokosami mogło przynieść mu sporo problemów. Poprawił uścisk na różdżce. - Czego chcesz? - zapytał spokojnie, odchodząc krok od kanapy, różdżką nadal celował w mężczyznę. Głowa zaczynała tworzyć kolejne plany, poszukując najlepszego rozwiązania, które mogłoby przynieść mu zwycięstwo w potyczce - jeśli do tej miałoby w ogóle dojść. Choć, po wyrazie ich twarzy sądził, że nie wyją stąd bez tego, po co sądził. Dobrze, on również nie zamierzał oddawać własnych dóbr dobrowolnie.

The member 'Ain Eingarp' has done the following action : Rzut kością

---

'k100' : 85

— Masz coś, co należy do mnie — rzekł do niego bez akcentu. — Daj mi dostęp do swojej biblioteki, a to znajdę i wyjdę.— Dodał, trzymając swoją różdżkę wysoko uniesioną, w kierunku czarnoksiężnika. Zaczął sprytnym posunięciem, ale nie zamierzał pozwalać mu na przewagę. —Bucco— wyartykułował, celując nie w niego, a w stworzoną przez niego iluzję.

The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : Rzut kością

---

'k100' : 47

Bezpieczne wejście okazało się prostsze niżeli początkowo zakładali, bowiem gospodarz najwyraźniej nie pomyślał o zabezpieczeniu tylnej części budynku. Przemiana pozwoliła im uniknąć wcześniejszego rozpoznania, bowiem w ostatniej chwili zdążył zatrzymać ręką służkę i Ramseya, kiedy to wzdłuż korytarza przechadzała się druga z jego podwładnych.
-Crucio- wypowiedział pewnym tonem wchodząc do salonu z wysoko uniesioną różdżką skierowaną na oponenta. Nie przyszedł tutaj na pogawędki, nie zamierzał bawić się w negocjatora - skoro Nazarius nie był skłonny do rozmowy tylko od razu przeszedł do wzmocnienia ofensywy to najwyraźniej dialog był ostatecznością. Skuteczność Ramseya rozmyła iluzję, co szatyn skwitował kpiącym uśmiechem nie zamierzając powracać nader wcześnie do swego prawdziwego "ciała". Maska zapewniała mu anonimowość i dopiero, kiedy uzyska pewność, że wróg nie stanowi już niebezpieczeństwa przywróci własne oblicze. -Doskonale rozumiesz mojego przyjaciela, skrzyżowanie różdżek zapędzi Cię do piachu, a twoja śmierć jest nam obojętna. Nie musisz zginąć.- rzucił unosząc nieznacznie brew.

The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością

---

#1 'k100' : 16

--------------------------------

#2 'k10' : 9

Lustrował uważnym spojrzeniem mężczyznę. Powoli dokładnie zastanawiając się nad własnymi opcjami. W jego głowie pojawiło się jedynie kilka, jednak większość z nich zdawała mu się zwyczajnie nie odpowiednia. Czy też raczej, mało prawdopodobna przy jego usposobieniu. Przestąpił z nogi na nogę zadowolony. Tak, iluzja miała szansę mu pomóc. Tak długo, jak długo przebywała obok miała też być pierwszym - i łatwiejszym celem. Potrzebował jej, był tego świadom. Tak jak i zyskać na czasie i nie atakować bez sensu. Mogło wszak chodzić im o jedno z pomniejszych dział, które trzymał w swojej bibliotece. Tych, które leżały na wierzchu, tych, które cieszyły oczy. Inne tytuły mamiły tytułami, zmienionymi specjalnie. Jedynie on wiedział jak odnaleźć się w bibliotece. A przynajmniej tak mu się wydawało.
Przestąpił z nogi na nogę nie opuszczając różdżki. Spojrzenia nie odrywał nawet na chwilę, zdawał sobie sprawę z trudności własnego położenia. Gdy słowa potoczyły się bez akcentu zmarszczył lekko brwi. Miał wiele ksiąg, które przywiózł - kupił, albo zdobył w naprawdę przeróżny sposób.
- Czego szukasz? - zapytał spokojnie. Zerkając w kierunku półek. Zaczął zastanawiać się, czy będzie w stanie oddać księgę, czy też - wręcz przeciwnie, wpisywała się w poczet jego skarbów. Z którymi nie zamierzał się rozstawać. Niektórych nikt nie miał prawa ruszać, czy też dotykać. Niektóre miały pozostać jego na zawsze. Za niektóre był w stanie oddać życie, bowiem skrywały wiedzę, którą posiadało niewielu. - Protego Maxima. - zadecydował od razu, licząc na to, że różdżka go nie zawiedzie. Nie uśmiechało mu się pozbywać pomocy już na samym początku. Wzrok leniwie prześlizgnął się na drugą osobę w pomieszczeniu, a potem wrócił do pierwszego mówcy. - Skoro me życie jest wam obojętne, jaką mogę mieć pewność, że nie postanowicie mnie zabić niezależnie od rozwoju sytuacji? - zapytał unosząc lekko brew. Sam nie zostawił by przy życiu. Nie chciałby być później ściganym w odwecie. Wolałby też, by trop księgi - jednej, drugiej czy dziesiątej - urwał się tutaj. Upozorowałby pożar, tragiczny wypadek. Tylko tyle by starczyło.

The member 'Ain Eingarp' has done the following action : Rzut kością

---

'k100' : 36

Uniósł brew, kiedy spytał o cel ich wizyty. Myślał przez chwilę, czy prowadzić z nim negocjacje. Nie chciał go zabijać. To co wiedział mogło być przydatne - dla niego, dla nich, dla Czarnego Pana. Niemądre posunięcie, które brał pod uwagę wyłącznie jako ostateczność. Ale Nazarius mógł utrudniać im próby odnalezienia właściwego woluminu. Pomyślał o tym, przed czym przestrzegał Macnair. Podjął szybką i zdecydowaną decyzję.
— Corescident — wypowiedział płynnie i gładko, celując prosto w Nazariusa. Jego iluzja nie przetrwała. — To łaska— powiedział prostym językiem, ale nie miał wątpliwości, że Nazariusz zrozumie.




| Corescident -15 St

The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : Rzut kością

---

#1 'k100' : 76

--------------------------------

#2 'k10' : 2

Różdżka odmówiła mu posłuszeństwa podobnie jak Nazariusowi, którego wcześniej wyczarowana iluzja rozmyła się w powietrzu pozostawiając po sobie jedynie mgłę. Szatyn uśmiechnął się pod nosem, zbędne było im ryzyko, a owy czar takowe zapewniał. Rzecz jasna nie grali honorowo - pojedynek dwóch na jednego z góry skazany był na porażkę, ale gospodarz miał jeszcze czas na opamiętanie i oddanie im wolumina bez rozlewu krwi.
-Vulnerario.- powiedział cicho nie zamierzając wdawać się w zbędne dyskusje. Różdżka skierowana na jego wiodącą dłoń miała znacznie osłabić jego możliwości tym samym zapewniając im dodatkową przewagę. Silny czar Ramseya pomknął, szatyn znał ową inkantację i tylko umiejętności Nazariusa mogły uratować go przed paskudnymi konsekwencjami. -Znamy litość, ale brakuje nam cierpliwości.- rzucił oczywiście kłamiąc, bowiem litość była mu obca.

The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością

---

#1 'k100' : 23

--------------------------------

#2 'k10' : 5

Nie było dobrze i zdawał sobie z tego sprawę. Jak mogłoby być. Dwóch na jednego nigdy nie należało do przyjemnych sporów, a pewność bijąca z ich twarzy zdawała się mówić o tym, że dokładnie wiedzą co robić. Ale nie potrafił się poddać. Głowa szukała możliwych rozwiązań, szybko trafiając na pustkę, gdy jego iluzja rozmyła się wraz z atakiem jednego z mężczyzn. Został pozbawiony możliwość na wyrównanie walki równie szybko, jak szybko udało mu się ją stworzyć. Rozejrzał się krótko po pokoju, przeklinając to, że nie zabezpieczył się dokładniej i uważniej. Przez lata czuł jak staje się potężny, mało kto z jego pobratymców próbował stanąć mu na drodze. To uśpiło jego uwagę, teraz przekonywał się o tym gorzko. Przestąpił z nogi na nogę, a brwi samoistnie uniosły się ku górze.
Łaska. Litość. Zacisnął mocniej wargi a na twarzy na kilka sekund wykwitła złość. Przychodzili do jego domu, zamierzając zabrać coś, co należało do niego i mówili o łasce. Wkradli się do rezydencji niczym zwyczajni złodzieje. Po cichu, prawdopodobnie podstępem.
Zaklęcie pomknęło w jego kierunku, a jego inkantacja sprawiła, że jedynie mocniej zacisnął zęby. Nie było dobrze. Wiedział, że tak, promień który mknął w jego kierunku zdawał się nad wyraz silny. A on miał tylko jedną szansę na rzucenie poprawnego zaklęcia. Musiało być równie potężne, by było w stanie go obronić. Jednak, czy jego umiejętności miały nie zawieść go akurat wtedy, kiedy potrzebował ich najmocniej? Los lubił płatać figle. Jednym z nich miała być właśnie możliwość pozbawienia go jakichkolwiek możliwości. Ale nie mógł zwyczajnie przyjąć na siebie zaklęcia.
- Brednie. - mruknął jedynie w odpowiedzi. - Protego Horribilis. - wybrał wykonując poprzeczny gest różdżka. Miał szansę na obronę. Zareagował dostatecznie szybko, by tarcza mogła się uformować, jednak czy będzie dostatecznie silna, by nie przepuścić uroku? O tym miał się zaraz przekonać. I mocno wierzył w to, że mimo wszystko uda mu się ustrzec przed konsekwencjami, które przyjdzie mu ponieść jeśli będzie inaczej.

The member 'Ain Eingarp' has done the following action : Rzut kością

---

'k100' : 92