Tangwystl Hagrid
Nazwisko matki: Bott
Miejsce zamieszkania: Londyn
Czystość krwi: półkrwi
Status majątkowy: średniozamożny
Zawód: Łamacz Klątwa na usługach Ministerstwa Magii, tester czarów z OPCM
Wzrost: 163
Waga: 62
Kolor włosów: Ciemnobrązowe
Kolor oczu: jasno niebieskie
Znaki szczególne: Odstające uszy, wyraziste brwi, piegi, podłużna blizna na lewym przedramieniu.
Jarzębina, Włókienko z pachwiny nietoperza, 12 cali, giętka
Gryffindor
Jastrząb
Akromantula
Zimowym porankiem, pomarańczami i cynamonem
Siebie wraz z pełną i sprawną rodziną
Starożytne Runy
Quidditch, co to?
testowanie uroków, łamanie klątw
raczkujący jazz
Alisha Nesvat
W 1933 walentynki w domu Hagridów nie tylko były świętem miłości, ale i świętem rodziny. Tego dnia na świat przyszła ich druga pociecha, upragniona dziewczynka, spełnienie marzeń każdej matki, rozrost zmartwień każdego ojca. Prozaiczność życia, tak zwyczajna - wręcz przepięknie nudna - była tym, ku czemu później zwracali tęskne spojrzenia. Do sprzeczek w ogrodzie między pociechami, do czytania bajek na dobranoc. Do małej miotełki na której siedziała tylko raz, ale po upadku nigdy więcej nie zapragnęła wzbijać się w powietrze. Upadku, który nie zderzył jej z ziemią. Miała wtedy cztery lata, było lato, siedzieli na ogrodzie. Dziecięca miotełka leżała na trawie zostawiona tam dosłownie przed chwilą. Jej brat się z nią nie rozstawał - i nigdy, ale to nigdy nie pozwalał po nią sięgać Tangie. A każdy doskonale wiedział, że zakazany owoc smakował najlepiej. Więc gdy tylko przedmiot zdał jej się niepilnowany pobiegła. Wsadziła ją między nogi - dokładnie tak jak to robił - i spróbowała polecieć. Ale miotła wyrwała się spod jej kontroli, a może nigdy pod nią nie była. Wzbiła się w górę, wysoko ponad dach ich domu, a małe rączki ześlizgnęły się z trzonka. Leciała. Krzyk rozdarł powietrze, gdy grawitacją ciągnęła ją ku ziemi. Strach rozpełzł się po niej szybko i okrutnie, zbierając żniwa na lata. Nie zderzyła się z ziemią, zawisła nad nią, skąd szybko zgarnęły ją ramiona matki. Pierwsze objawienie się mocy uratowało jej życie. Całe zdarzenie jednak zasiały niepewność i zdecydowanie odebrało chęć do zbliżania się do mioteł na długi okres czasu.
List z Hogwartu nie był zaskoczeniem. Choć mimo wszystko, zdradliwe serce otoczył niepokój. A co jeśli...? Co jeśli z powodu przeszłości z powodu nazwiska nie zdecydują się na jej przyjęcie. Jednak jej brat został, mimo wydarzeń które nie miały miejsca aż tak dawno. Otwarcie Komnaty Tajemnic. Prawdziwa tragedia. Okropna. Okrutna. Ale wiedziała, że Rubeus, nietuzinkowy, mający serce na dłoni, ogromnie wielki i równie mocno kochający, nie mógł tego zrobić. Zresztą, tak jej powiedział, a ona mu wierzyła. Bo był rodziną.
Nie było łatwo - zacząć szkołę niewiele po tym, co zdarzyło się w niej i o co oskarżono jej kuzyna. Nie było przyjemnie, gdy wyczytano jej nazwisko a po Wielkiej Sali przetoczył się szept. Oczy zwróciły się w jej kierunku, a Tangwystl starała się nie trząść za mocno. Nie trząść i nie patrzeć - niektórzy patrzyli ze strachem inny z zaciekawieniem. Jednak, uświadomiła sobie nagle, nikt nie był świadom jej, a jedynie historii, która zasiadła na jej nazwisku.
Przemknęła przez szkołę szybko, choć nie można powiedzieć, że niezauważalnie. Słyszała w swoim kierunku różne słowa, słyszała też różne w kierunku jej najbliższych. Raz nawet złamała jednemu ślizgonowi nos i zarobiła jeden z pierwszych szlabanów. Starała się nie wpadać w kłopoty, choć nie potrafiła powstrzymać słów w sobie, te wymykały się - czasem nieodpowiednie innym razem kompletnie bez sensu. Urazę potrafiła trzymać długo i trudno było przekonać ją, że się myli jeśli wiedziała, że jest inaczej. Nigdy nie zrozumiała, ani nie polubiła transmutacji. Nie potrafiła pojąć jaki sens i porządek był w zmienianiu jednych rzeczy w drugie. Rzeczy były jakie były nie bez powodu i nie bez przyczyny. Eliksiry wychodziły poprawnie, ale nie odnalazła upodobania w staniu nad kotłem. To Obrona Przed Czarną Magią całkowicie skradła jej serce i wraz z Runami - na które zapisała się z ciekawości - okazały się jej konikiem. Zatracała się w nich kompletnie i całkowicie - w Runach, rzecz jasna. Fascynowały ją, choć wielu postrzegało ją jako nudne.
Śmierć profesora Dumbledora nadeszła szybko i niespodziewanie. Trudno było jej jednoznacznie określić swoje odczucia względem wydarzenia. Była młoda, by je całkowicie zrozumieć. Jednak lubiła nauczyciela, a jego brak spowodował jakąś wyrwę, którą trudno było zastąpić kimś innym. Poza tym, zarówno Rubeus, jak i jej brat wyrażali się o nim z szacunkiem i sympatią. Sama więc przejęła sporo ich odczuć. Nastroje nie należały do najlepszych. Wielka Wojna Czarodziejów zebrała swoje żniwo zarówno w postaci ludzkich dusz, jak i uczniów, którzy nie wrócili do szkoły. Zabrakło też jej matki, co odczuła boleśnie zamykając się w sobie. Więcej milcząc. Mimo wszystko zjawiła się w szkole, wiedziała, że mama nie chciałaby by zaniedbała edukację. Ją i ojca wychował Hogwart. A ojciec dalej wierzył, że nadal jest w nim bezpieczna. Sam oddał się pracy całkiem, biorąc nadgodziny i nadwyrężając własne zdrowie. Rozumiała go, musiał znaleźć jakiś cel, by nie oszaleć.
Najmocniej i zdecydowanie zasłynęła jednak podczas lekcji z latania. Wieści najpierw obiegły jej dom, by później obiec całą szkołę. Odmówiła - zwyczajnie i stanowczo, gdy nauczyciel kazał im wzbić się w powietrze. A może raczej odmówiła dopiero zapytana. Przywołała miotłę zgodnie z poleceniem, a potem stała. Trzymając ją w dłoni, zdecydowanie odsuwając od ciała. Wspomnienia z dzieciństwa nie odchodziły pozostawiając w niej niepewności i niepokój. Może powinna była dać się przekonać, uwierzyć, że nic jej nie grozi, wykonać polecenie starszego. A jednak wolała ponieść tego konsekwencje, niż przekonać się prawdziwie jak mocno boli upadek z miotły.
Troll. Tak brzmiał wyrok. Szczęśliwie nie miał wpływu na edukację. Mimo to do grona przezwisk i tematów docinek dołączył kolejny. Tego dnia postanowiła, że nie potrzebuje latania w ogóle. Tego dnia postanowiła też, że jej noga nie postanie więcej na murawie boiska.
Szkoła minęła szybko. Na tyle, że gdy po siódmym roku Tanswystl wpatrywała się w okno, wracając do domu z Hogwartu po raz ostatni zastawiała się jak to możliwe. Czas zdawał jej się mocniej przypominać piasek przesypujący przez palce, a ona z roztargnieniem uświadomiła sobie, że nadal nie wie co chce robić.
Przemijanie czasu trafiło ją jeszcze mocniej w pierwsze wakacje dorosłego życia. Już dwa lata wcześniej to widziała. Jak ojciec wywija dziwnie dłonie, tłumacząc się nadmiarem rzucanych w pracy zaklęć. Miało to sens, pobolewanie kości, zdrętwienie rąk. Pracował jako auror, od lat nadwyrężał własne ciało do ostatnich granic, by zapewnić światu bezpieczeństwo. Nigdy im niczego nie brakowało, choć nie raz mówiła mu, że powinien zwolnić. Do utrzymywał sam, ale wypłata aurora starczała na ich trójkę. Jednak tym razem zdawało jej się to inne, poważniejsze. Zwłaszcza gdy drętwiało mu coraz więcej, widziała mniej płynne ruchy i w końcu zmartwiona i zaniepokojona zaparła się okrutnie.
Uzdrowiciel, natychmiast.
Zgodził się i chyba żałował tego przez kolejne lata. Diagnoza była jedna i bezlitosna. Dotyk Meduzy. Próbował udawać, ze nic się nie dzieje. Ale to nie zdało egzaminu. Musiał pogodzić się z wyrokiem, który nie był optymistyczny. Nie zostało mu wiele czasu - przynajmniej tak mówili. Niewiele można też było zrobić. Gdyby zdiagnozowano go wcześniej, istniałoby więcej możliwości. Teraz jednak choroba postąpiła za daleko. Rzucał się w sobie i na zewnątrz. Bywał cichy, a potem okrutnie nieprzyjemny, jakby winił cały świat. Czasem swoją frustracja wyładowywał na niej, co znosiła sznurując usta i lekko drżąc. Niezmiennie przynosiła eliksiry rozgrzewające pilnując by je pił i ruszał się, by choć odrobinę spowolnić postęp choroby. Z uporem wmasowywała maści w dłonie i skostniałe części gdy w końcu o to poprosił. O znalezienie stałej opieki i nie odkładanie własnego życia dla niego. Płakała wtedy strasznie. Ale był nieugięty. Gdy miała dwadzieścia lat straciła drugiego rodzica. Nie umarł, jednak nie mógł być już przy niej. Trafił do Munga i tam odwiedzała go możliwie najczęściej.
Czuła się samotna. Czuła się też zagubiona. Ale odpowiedź przyszła nieoczekiwanie. Szukała drogi, szukała powołania i pasji. Nie chciała być więźniem we własnym życiu. Chciała umieć pomagać, a może bardziej bronić. Nie nadawała się na aurora, ba, nie nadawała się walki. O klątwach usłyszała od brata, gdy opowiadał o jednej z klątw, która napsuła im nerów i znacząco utrudniła zadanie. Dopiero wezwanie łamacza umożliwiło im dostanie się do budynku. Wtedy zrozumiała, że mogła pomagać inaczej korzystając z tego co umiała. Trafiła na kurs ministerialny i po dwóch latach podeszła do egzaminu. Dwóch latach w których dowiedziała się, jak niewiele jeszcze wie. Dwóch lata, w czasie których poznała tajniki łamania klątw jak i dowiedziała się o ich typach i funkcjonalnościach. Zdała go mając na karku dwadzieścia dwa lata. Od tego czasu zaczęła pracę dla Ministerstwa łamiąc klątwy. Jednak nie tylko. Gdy nie dostaje wezwań od aurorów pomaga przy testowaniu czarów z dziedziny, którą opanowała najlepiej. Większość dnia spędza w salach w których trwają testy nad nowymi zaklęciami. Do pomocy przy klątwach rusza dopiero na wezwanie. Kilka razy skończyło się wybuchem i nieoczekiwanymi efektami. Podłużna blizna zostawiła ślad na lewej dłoni, jednak nic nie zagroziło jej życiu całkowicie.
Nadal szuka. Siebie i własnej drogi. Kroczy mniej pewna, bardziej smutna, jednak niezmiennie zdecydowana i odważna. Wadliwa, niepełna, ale stanowiąca całość. Tylko przyszłość zna jej drogę, jednak odkrywa ją łaskawie zakręt za zakrętem. Dokąd doprowadzi ją obrana ścieżka? Jedynie czas może pokazać.
Statystyki i biegłości | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 35 | +4 (różdżka) |
Zaklęcia i uroki: | 7 | +1 (różdżka) |
Czarna magia: | 0 | Brak |
Magia lecznicza: | 1 | Brak |
Transmutacja: | 0 | Brak |
Eliksiry: | 0 | Brak |
Sprawność: | 3 | Brak |
Zwinność: | 7 | Brak |
Język | Wartość | Wydane punkty |
Język ojczysty: angielski | II | 0 |
Dodatkowy język | I lub II | 1 lub 2 |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty |
Anatomia | I | 2 |
Astronomia | I | 2 |
Historia Magii | I | 2 |
Numerologia | I | 2 |
ONMS | I | 2 |
Starożytne Runy | III | 25 |
Spostrzegawczość | II | 10 |
Zielarstwo | I | 2 |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty |
Odporność magiczna | I | 5 (0) |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty |
Zakon Feniksa | - | 1 |
Rozpoznawalność | I | 0 |
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty |
Literatura(wiedza) | I | ½ |
Gotowanie | I | ½ |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty |
Jeździectwo | I | ½ |
Pływanie | I | ½ |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty |
Genetyka (jasnowidz, półwila, wilkołak lub brak) | - | 0 |
Reszta: 19,5 |
różdżka, sowa
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Tangwystl Hagrid dnia 17.09.18 19:18, w całości zmieniany 2 razy
for angels to fly
Witamy wśród Morsów
Kartę sprawdzał: Percival Nott
[25.09.18] Zdobyto podczas Festiwalu Lata: 1 odłamek spadającej gwiazdy
[11.10.18] Ingrediencje (lipiec/sierpień)
[18.08.20] Ingrediencje (kwiecień/czerwiec)
[21.01.21] Komponenty (październik/grudzień)
[20.02.20] Wsiąkiewka (sty-mar): +1 PB
[20.08.20] Wsiąkiewka (kwi-cze): +1 PB
[27.12.20] Wsiąkiewka (lipiec/wrzesień): +0,5 PB
[08.08.21] Wsiąkiewka (październik-grudzień): +0,5 PB
[30.09.18] Wykonywanie zawodu (lipcosierpień), +50PD
[12.11.18] Klub pojedynków (wrzesień), +10 PD
[26.03.19] Wsiąkiewka (wrzesień/październik), +30 PD, +0,5 PB
[26.03.19] Klub pojedynków (październik), +10 PD
[28.03.19] Osiągnięcia: Na głowie kwietny ma wianek, Nieugięty, Masakrator, +90 PD
[28.03.19] Wykonywanie zawodu (wrzesień/październik): +50 PD
[30.03.19] Rozwój postaci: +1 opcm, +2 uroki, -240 PD
[20.02.20] Wsiąkiewka (sty-mar): +60 PD
[22.02.20] Rejestracja różdżki
[26.02.20] Wykonywanie zawodu (sty-mar): +50 PD
[05.08.20] Wydarzenie: Na kogo wypadnie, na tego bęc; +60 PD
[20.08.20] Wsiąkiewka (kwi-cze): +60 PD
[20.08.20] Wykonywanie zawodu (kwiecień-czerwiec): +50 PD
[16.11.20] Rozwój postaci: +5 OPCM; -400 PD
[27.12.20] Wsiąkiewka (lipiec/wrzesień): +30 PD
[15.01.21] Aktualizacja postaci
[29.01.21] Wykonywanie zawodu (lipiec-wrzesień): +20 PD
[23.07.21] Spokojnie jak na wojnie: +12 PD
[08.08.21] Wsiąkiewka (październik-grudzień): +30 PD