Wydarzenia


Ekipa forum
Wnętrze mieszkania
AutorWiadomość
Wnętrze mieszkania [odnośnik]18.07.15 14:49

Wnętrze mieszkania

Duże pomieszczenie łączące kuchnie, salon i jadalnię (a z uwagi na obecność szafy - również garderobę). Urządzone skromnie i praktycznie, nie jest szczególnie istotne, gdyż Rita dzieli swój czas gównie między pracownię i sypialnię (do której to można wspiąć się po drabince znajdującej się tuż obok wspomnianej już szafy).
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wnętrze mieszkania  Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Wnętrze mieszkania [odnośnik]20.07.15 8:21
Chociaż rozglądał się czujnie przez całą drogę, minęła on bez większych przeszkód, jeśli nie liczyć jakiegoś dachowca, który postanowił zeskoczyć na ziemię tuż przed jego nogami, ryzykując rozdeptanie, a już na pewno przypadkowe kopnięcie. Kot zwiał równie szybko, jak się pojawił i Colin nie zdążył nawet włączyć swojego trybu kociarza, by przygarnąć czarnego futrzana na ręce. Z drugiej strony głaskanie i dotykanie czegokolwiek na Nokturnie – w dodatku chodzącego własnymi drogami i posiadającego całkiem ostre pazury – nie musiało być wcale dobrym pomysłem.
W końcu jego wzrok padł na tabliczkę informującą o numerze domu i jak zawsze na jej widok lekko się wzdrygnął. Nie był przesądny w jakiś szalony sposób, ale magia liczb zwykle mocno na niego działała. Gdyby sam miał wybierać numer, pod jakim zamieszka, nigdy w adresie nie znalazłoby się nic z trzynastką. Drzwi skrzypnęły, gdy wchodzili do środka i Colin uśmiechnął się lekko, widząc znajome wnętrze, w którym od jego ostatniej wizyty nic się nie zmieniło. No, może poza jeszcze bardziej wyraźnym zapachu tytoniu, który mimo ziołowej domieszki drażnił nozdrza całkiem przyjemną wonią. Panujące na zewnątrz lipcowe lato zdawało się zapomnieć o tym małym mieszkaniu i łaskawie je oszczędziło – w środku nie było ani zbyt gorąco, ani duszno. Wręcz przeciwnie i Colin przypuszczał, że związek z tym może mieć jakieś wyjątkowo przydatne zaklęcie.
Wybrał jedno z krzeseł, siadając na nim wygodnie i odchylając się do tyłu. W dzieciństwie matka często go strofowała za takie zachowanie, raz z obawy, że krzesło mogłoby się przewrócić, a chłopcu stać krzywda... z drugiej z troski o samo krzesło, które z kolei mogłoby się przy upadku połamać. Tym razem jednak był daleko od rodzinnego domu, a kobieta przed nim w niczym nie przypominała jego matki. I może właśnie dlatego było w niej coś, co mimo dzielących ich różnic i zupełnie innych światów, do których należeli, kazało mu nie przerywać tej znajomości.
- Wychudzony kociak, którego żal kopnąć w dupę – prychnął, nadymając usta jak małe dziecko - chciałby zobaczyć, co masz mu dzisiaj do zaoferowania. Ostatni pergamin okazał się bardzo interesujący... może aż za bardzo, więc dla pewności dobrze go ukryłem. Gnojki z Ministerstwa ostatnio są nad wyraz aktywne – skrzywił się na samą myśl, co by się stało, gdyby jakiś nadgorliwiec odkrył jego tajną biblioteczkę. Wtedy żadne tłumaczenia, że do praktykowania czarnej magii mu daleko i jedynie fascynuje się samym faktem spisania tych potężnych, ale mrocznych zaklęć, na niewiele by się zdały.
Colin Fawley
Colin Fawley
Zawód : Właściciel Esów&Floresów i własnej sieci ksiegarni
Wiek : 36
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Zasada pierwsza: nie angażować się
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
A co, jeśli wszyscy żyjemy w świecie, który nie ma końca?
Nieaktywni
Nieaktywni
http://morsmordre.forumpolish.com/t592-colin-fawley http://morsmordre.forumpolish.com/t1184-poczta-kociarza-colina https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f123-inverness-stuart-street https://www.morsmordre.net/t2778-skrytka-bankowa-nr-117#44918 http://morsmordre.forumpolish.com/t1185-colin-fawley
Re: Wnętrze mieszkania [odnośnik]20.07.15 20:11
Numer kamienicy wybrała przed laty z pełną świadomością, choć mogła zdecydować się na nieco większe lokum na rogu z Pokątną i z milszą cyferką na przedzie. Jednak ta trzynastka i położenie na samym środku Nokturna tak bardzo przypadło jej do gustu! Skoro wszystko w jej życiu było na opak, czemu nie miałaby uznać pechowego numeru za dobry omen? W małym lokum, całkiem przyzwoitym jak na okoliczne standardy, żyło jej się od lat bardzo dobrze. Pozostali lokatorzy nie byli szczególnie kłopotliwi, metraż wystarczający, by pomieścić pracownię i nawet ciepła woda nie była aż taką rzadkością! Jak na tą część magicznego Londynu, to naprawdę porządne mieszkanie.
Ale jednak Nokturn to Nokturn - przed wejściem do środka, Rita mechanicznie sprawdziła czy zaklęcia rzucone przez nią na drzwi przed wyjściem są nienaruszone. Wszystko było w porządku, więc mogła spokojnie zaprosić go w swoje skromne progi. Zapewne wyjątkowo skromne z jego perspektywy - choć nie można było zaprzeczyć, że lokum Rity na swój sposób było bardzo przytulne i nawet ładne. Kiedy on usiadł, ona zakręciła się w części kuchennej pomieszczenia. Postukiwanie szkła, jasno sugerowała czym się tam zajmowała. Na stole zaraz wylądowały dwie szklanki i w połowie pełna butelka rumu, z której panna Rita szczodrze polała.
- No i nawet prychasz jak kot. - droczyła się ze złośliwym uśmieszkiem. - Ponoć kto z kim przystaje, takim się staje. Twoje koty tak na Ciebie oddziałują. - dodała, wspominając jednocześnie jego podopiecznych. Miał więcej kotów niż stereotypowa stara panna - i mówiła to ona permanentnie niezamężna! Stuknęła swoją szklanką, w jego i upiła spory łyk, nawet się nie krzywiąc. Rum miał słodkawy posmak, ale rozgrzewał jak należy. Machnęła na niego dłonią, jakby chciała go uciszyć - a może nakazać, by został w miejscu - i wyszła z pokoju. Oczywiście podążyła do swojej pracowni, do której bardzo rzadko zapraszała kogokolwiek. Nie było jej góra dwie minuty. W tym czasie coś załomotało za ścianą, coś cicho strzeliło i w magicznej aurze mieszkania dało się wyczuć zmianę, gdy Rita bawiła się z zaklęciami ochronnymi i maskującymi, których w pracowni nie brakowało. Wróciła dzierżąc w dłoniach malutką, czarną książeczkę, którą ostrożnie ułożyła na stole.
- Tylko nie dotykaj! - zastrzegła od razu ostrym tonem. Na dłoniach miała rękawiczki z cieniutko wyprawionej smoczej skóry. Ściągnęła jedną i podała mu. - Ostatnia osoba, którą próbowała ją otworzyć oberwała paskudną klątwą. Ja nawet nie próbowałam, nie moja bajka. - mruknęła, zerkając na tomik z pewną niechęcią. - Ale może Cię to zaciekawi. Choć otworzyć to bez różdżki może być ciężko. - z tymi słowami, przysiadła na drugim z całych dwóch krzeseł i sięgnęła po swoją szklankę.




She wears strength and darkness equally well
The girl has always been half goddess, half hell.

Rita Sheridan
Rita Sheridan
Zawód : Trucicielka, lichwiarka, hazardzistka
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
The black heart angels calling
With kisses on my mouth
There's poison in the water
The words are falling out
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wnętrze mieszkania  Tumblr_nedt1rBwd81rawb5do1_400
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t600-margerita-sheridan https://www.morsmordre.net/t714-poczta-rity#2428 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f100-smiertelny-nokturn-13-3 https://www.morsmordre.net/t989-panna-rita
Re: Wnętrze mieszkania [odnośnik]20.07.15 21:13
Po cichu liczył na jakąś małą, złośliwą uwagę dotyczącą jego miłości do kotów i oczywiście się nie zawiódł. Choć Rita nie należała to tych osób, które jego zadziwiającą fascynację tymi futrzakami uważały za zwykłą fanaberię i stukały się palcem w czoło, to nie przeszkadzało jej to raz na jakiś czas dać mu małego prztyczka w nos z tego powodu. Na zaczepki innych osób reagował o wiele bardziej nerwowo – dopóki nie nauczył się ignorować złośliwych spojrzeń i powątpiewających uśmieszków, gdy jego kocia hodowla rozrastała się w zastraszającym tempie. W końcu wziął się na sposób i na każdą kolejną zaczepkę odpowiadał twardo, acz uprzejmie, by rozmówca łaskawie zostawił jego kociaki w spokoju.
Upił łyk alkoholu i skrzywił się machinalnie. Mimo swojego wieku wciąż nie był przyzwyczajony do palącego trunku. Szuranie, chrobotanie i dziwne odgłosy z drugiego pomieszczenia trwały kilkadziesiąt ładnych sekund, ale tym razem nawet najbardziej podejrzany hałas nie sprawiłby, żeby się ruszył z miejsca. Przypomniał sobie, gdy był tu pierwszy raz i gdy nie uprzedzony wcześniej przez Ritę, pobiegł za nią, gdy tylko usłyszał nieprzyjemne pacnięcie czegoś o podłogę. Siła zaklęcia, która odrzuciła go do tyłu, jeszcze przez wiele dni dawała mu o sobie znać, gdy próbował usiąść na tej części ciała, gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę. Dlatego w spokoju odczekał, aż odgłosy za ścianą umilkną i aż Rita wróci niosąc – miał szczerą nadzieję – coś, co da mu zajęcie na kilka kolejnych tygodni.
Czarna książeczka, która wylądowała przed nim na stole, wyglądała na całkowicie zwyczajną. Na pierwszy rzut oka mogła być dziennikiem albo jednym z tych mugolskich nowych kalendarzy, które czarodzieje przerabiają na własne potrzeby. 365 eliksirów na każdy dzień roku albo 365 klątw... do wyboru, do koloru. Gorzej, gdy taki przedmiot trafi na powrót na mugolski rynek. Sięgnął po rękawicę, nałożył ją, a potem uniósł książeczkę, oglądając ją dokładnie w świetle wpadającym przez okno. Nie gryzła, jak kilka innych egzemplarzy, które miał nieprzyjemność badać, nie pluła jadem na kilka metrów i nawet podejrzanie nie śmierdziała. Była po prostu zwykłą czarną książeczką o niepozornym wyglądzie, którą można było przypadkowo podnieść, otworzyć z nikłym zainteresowaniem i... no właśnie, paść pod wpływem jakiejś klątwy.
Odłożył ją znów na stolik i ponownie sięgnął po szklankę z alkoholem, upijając o wiele większy łyk niż poprzednio i rozpierając się na krześle, bębniąc przy tym palcami w blat stołu.
- Piękno magicznych książek polega w zasadzie na tym, że ich magia jest z pozoru bardzo krucha. W końcu jaką siłę może mieć byle kawałek pergaminu albo grube tomiszcze, które zawiera w sobie jakieś dawno zapomniane receptury na eliksiry? Ale wystarczy otworzyć pierwszą stronę – przesunął palcami po okładce, praktycznie nieświadomy swojego ruchu - aby przekonać się, że ta pozorna kruchość bardziej przypomina pajęczą sieć. Jedna kartka prowadzi drugiej, druga do trzeciej, czwartej, dziesiątej... Pajęczyna tworzona przez książkę przestaje być nagle pojedynczą nitką, która nikomu nie wyrządziłaby krzywdy, ale staje się niebezpieczną siecią, w którą łatwo dajemy się złapać. – Oderwał wzrok od Rity i znów przeniósł go na książkę, uśmiechając się lekko. - Oczywiście, jeśli nie wiemy, że za jedną nitką chowa się cała sieć. A niestety większość czarodziejów wciąż ignoruje magię książek, podchodzi do nich lekceważąco i cóż... kończą jak Twój znajomy, którego trafiła klątwa.
Colin Fawley
Colin Fawley
Zawód : Właściciel Esów&Floresów i własnej sieci ksiegarni
Wiek : 36
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Zasada pierwsza: nie angażować się
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
A co, jeśli wszyscy żyjemy w świecie, który nie ma końca?
Nieaktywni
Nieaktywni
http://morsmordre.forumpolish.com/t592-colin-fawley http://morsmordre.forumpolish.com/t1184-poczta-kociarza-colina https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f123-inverness-stuart-street https://www.morsmordre.net/t2778-skrytka-bankowa-nr-117#44918 http://morsmordre.forumpolish.com/t1185-colin-fawley
Re: Wnętrze mieszkania [odnośnik]21.07.15 12:01
Jej oczy miały bardzo specyficzny kolor. W panującym w pomieszczeniu półmroku, niemal czarne tęczówki całkowicie zlewały się ze źrenicą. Z tego powodu odczytanie jakichkolwiek emocji z jej spojrzenia było niezwykle trudne. Obserwowała jego poczynania z książką i słuchała jego wywodu na temat magii zawartej w pergaminie i skórze. Była zaciekawiona czy znudzona? A może już dawno temu odpłynęła gdzieś myślami? Z Ritą nigdy nie można było mieć pewności. Bez pośpiechu sączyła rum ze szklanki, którą ujęła w dłoń pozbawioną rękawiczki. Palce, które wciąż oblekała smocza skóra, swobodnie spoczywały na stole, kilka centymetrów od przeklętego przedmiotu.
- Znajomy to dużo za powiedziane... - mruknęła, gdy wreszcie znów otwarła usta. W myślach przywołała obraz miotającego się po podłodze pomocnika handlarza, który próbował sprzątnąć książkę przed zakończeniem transakcji. Jej usta skrzywiły się leciutko, ale był to krótki przejaw emocji, nad którym błyskawicznie zapanowała znów przywołując na twarz absolutne opanowanie. Nie jej zmartwienie co stało się z tym chłopakiem. Sam się przecież prosił, dotykając tego czego nie powinien. Rita do takich rzeczy miała krótką pamięć i wkrótce wyrzuci nieprzyjemne wspomnienie z głowy. To ważna zdolność, gdy żyje się w jej świecie. Inaczej można oszaleć. Albo co gorsza, zacząć odczuwać przyjemność.
Odstawiła pustą szklankę i sięgnęła po butelkę. Jednak nie dolewała jeszcze, czekając aż on dopije swoją kolejkę. Palce niespokojnie zabębniły na szklanej szyjce.
- Dam Ci dobrą cenę. - podjęła po chwili, przenosząc spojrzenie z książki na jego twarz. - Ale chciałabym się dowiedzieć co jest w środku, jeśli ją otworzysz. - dodała. Nie było to szczególnie zaskakujące z jej strony. Zawsze, gdy trafiała na taki przypadek - tomiszcze niemożliwe o odczytania, przynosiła ją do niego. Był chyba jedynym znawcą, któremu mogła zaufać, że faktycznie pozwoli jej zerknąć do otwartej książki. Czarnoksięskie zaklęcia i ponure opisy zbrodni zbywała z reguły kiwnięciem głowy i nie zdradzała większego zainteresowania. Interesowały ją za to przepisy na eliksiry i traktaty zielarskie, z których robiła notatki. A czasem nawet prosiła o wpuszczenie do jego niezwykłej, nielegalnej biblioteczki, by ponownie przejrzeć książkę. Łatwo było się domyślić, że od wielu lat czegoś szukała. Czego? Nie mówiła dokładnie, ale z pewnością chodziło o jakąś wyjątkowo paskudną recepturę. Dlatego wyszukiwała każdą niedającą się otworzyć książkę. I oddawała ją Colinowi. To przynosiło obopólne korzyści.




She wears strength and darkness equally well
The girl has always been half goddess, half hell.

Rita Sheridan
Rita Sheridan
Zawód : Trucicielka, lichwiarka, hazardzistka
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
The black heart angels calling
With kisses on my mouth
There's poison in the water
The words are falling out
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wnętrze mieszkania  Tumblr_nedt1rBwd81rawb5do1_400
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t600-margerita-sheridan https://www.morsmordre.net/t714-poczta-rity#2428 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f100-smiertelny-nokturn-13-3 https://www.morsmordre.net/t989-panna-rita
Re: Wnętrze mieszkania [odnośnik]21.07.15 19:31
Potrząsnął w końcu głową, przerywając swój mały monolog i lekko się uśmiechnął, a kąciki jego warg zadrgały żartobliwie, jakby tylko czekając, aż Rita podniesie książkę ze stołu i trzepnie go w pysk, by przerwał swój wywód. Jedną z wad Colina było nadmierne uleganie swojej fascynacji książkami i gdy zaczął o nich już coś mówić – a mówił często, bo zadaniem jego asystentów było najczęściej wysłuchiwanie tego, co ma do powiedzenia – mówił długo, zawile i nie pomijał żadnego szczegółu.
Zerknął na dłoń kobiety sięgającą po butelkę z alkoholem i przykazał sobie w myślach, by nie pić za wiele. Raz, że alkohol przeszkadza w ubijaniu korzystnych interesów, a dwa, że w swojej obecnej sytuacji nie powinien poddawać się nałogowi. Ostatnie stresujące dni zachęcały po sięgnięcie po procenty, ale z doświadczenia wiedział, jak źle mogłoby się to dla niego skończyć. Już raz to przerabiał i zbyt długo dochodził do siebie, by ryzykować teraz powtórkę.
- Zawsze dajesz mi dobrą cenę – zauważył, mrużąc lekko oczy i wpatrując się w nią świdrującym wzrokiem, jakby widział ją po raz pierwszy w życiu. - Dlatego ubijanie z Tobą interesów jest, cóż... powiedziałbym, że bardzo przyjemne. - Brwi powędrowały nieco w górę, gdy wychylał ostatnie krople rumu ze swojej szklanki. - No i miło mieć kogoś, kto ratuje mi dupę w kryzysowej sytuacji – tym razem uzupełnieniem wypowiedzianych słów było wzruszenie ramionami.
Znów wziął do ręki książeczkę, tym razem jednak ściągając rękawicę ze smoczej skóry. Pewnym ruchem zacisnął na niej palce, ale znalezisko nie stanęło w płomieniach, nie zaczęło dymić, nie wystrzeliło żadną klątwą, ba, nawet nie drgnęło, leżąc bezpiecznie w jego dłoni. Uśmiechnął się z triumfem. Mógł świadomie zrezygnować z magii, przełamać różdżkę i próbować wycofać się z świata, który zdawał się go kompletnie nie rozumieć, ale to nie oznaczało, że magia tak szybko zrezygnuje z niego i wypuści go ze swoich macek. Wciąż miał w sobie moc, która tylko czekała na uwolnienie. Więc skoro tak, to dlaczego miał z niej nie korzystać w swojej codziennej pracy? Przeczucia nigdy go nie myliły – tak jak nigdy się nie mylił w przypadku oceniania książek.
Te niebezpieczne czuć było od razu, gdy promieniowały groźną magią. Wbrew pozorom najczęściej stwarzały wrażenie niepozornych, małych i całkowicie bezpiecznych, łatwo się więc było na nie skusić – o ile ktoś nie miał żadnego doświadczenia w postępowaniu z nimi. Ale kiedy ktoś wychował się z książkami, był otoczony książkami i książki stanowiły znaczną część jego życia... magia książek zaczynała z nim współpracować, pozwalając unikać niebezpieczeństw, na które narażali się nieświadomi ignoranci. Potarł okładkę i otworzył książkę na stronie tytułowej, a jego malce musnęły ostrożnie kryjące się w środku kartki.
- Sekretne życie gumochłonów jadowitych – odczytał, a jego brwi, jeśli to jeszcze możliwe, podjechały maksymalnie w górę, nadając jego twarzy osobliwy wygląd. - Wygląda na to, że ten Twój znajomy to za dużo powiedziane oberwał klątwą gumochłona – zakpił, ale zaraz spoważniał, zatrzymując nagle dłoń. Książka nie była taka zwykła, na jaką miała wyglądać. Wyraźnie czuł, że coś jest nie tak. - Albo ktoś próbuje coś przed nami ukryć. To jednak muszę zbadać w swojej pracowni w towarzystwie asystenta... oczywiście nie tego, którego wyleję po powrocie do biura.
Colin Fawley
Colin Fawley
Zawód : Właściciel Esów&Floresów i własnej sieci ksiegarni
Wiek : 36
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Zasada pierwsza: nie angażować się
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
A co, jeśli wszyscy żyjemy w świecie, który nie ma końca?
Nieaktywni
Nieaktywni
http://morsmordre.forumpolish.com/t592-colin-fawley http://morsmordre.forumpolish.com/t1184-poczta-kociarza-colina https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f123-inverness-stuart-street https://www.morsmordre.net/t2778-skrytka-bankowa-nr-117#44918 http://morsmordre.forumpolish.com/t1185-colin-fawley
Re: Wnętrze mieszkania [odnośnik]22.07.15 16:56
Raczej nie planowała takiego zamachu. Raz, że książki szkoda. Dwa, że twarzy też szkoda. Zawsze miała słabość do tej jego nieprzeciętnie ładnej buźki. No i przynajmniej częściowo rozumiała tą fascynację książkami. Czy ona nie czuła się podobnie rozmyślając o swoich eliksirach? Czyż nie poświęciła im całego swojego życia? Do tego dochodziły jeszcze zakrojone na całkiem szeroką skalę poszukiwania zapomnianych receptur, do których częściowo go angażowała. Tyle niezwykłych alchemicznych skarbów czekało na odkrycie! Jak chociażby eliksir Rue, który przed laty uwarzyła po raz pierwszy według przepisu znalezionego w postrzępionym notesie kupionym za grosze jeszcze u żyjącego wtedy Huberta Burke. Miał do niej staruszek słabość, z sobie tylko znanych powodów. A potem na tym eliksirze wyrobiła sobie opinię. Pani od eliksirów. Pani od trucizn raczej! Jedyna, która w tak dobrej cenie mogła pozbawić Cię bękarta. Zabawne, bo przecież jej samej niewiele do bękarta brakowało. Chyba uciekła myślami trochę za daleko, bo znów na jej wargach błądził ponury grymas. Na pocieszenie rozlała im jeszcze trochę rumu. Sobie znacznie więcej. Nie żeby mu żałowała, ale dostrzegła jak zerkał na butelkę. Z nich dwojga to Rita zawsze wlewała w siebie więcej procentów. Teraz też szybko zamoczyła usta w słodkim alkoholu, jakby chciała spłukać z usta posmak dawnych i obecnych win.
- Myślałam, że ubijanie ze mną interesów jest przyjemne z wielu różnych powodów. - zamruczała, mrużąc jednocześnie figlarnie oczy. Potrafiła błyskawicznie zmieniać wyraz twarzy. Jakby zrzucała jedną maskę i ubierała kolejną. - Dobre ceny, dobry alkohol... Inne różne profity. - zaśmiała się cicho i dość znacząco. - Ale jak widać wybawca też ze mnie całkiem niezły. Kto by się spodziewał? - westchnęła na koniec, a potem rozparła się wygodniej na krześle. Jej palce wciąż ślizgały się po szklance przechylając ją raz w jedną, raz w drugą stronę.
Z pewnym niepokojem obserwowała jak chwyta książkę gołą dłonią. Jej mięśnie delikatnie napięły się w oczekiwaniu, jakby bała się, że zaraz będzie musiała go faszerować jakimiś eliksirami uspokajającymi. Choć skąd pewność, że to w jakikolwiek pomogłoby przy klątwie? Na tym rodzaju magii znała się przecież dużo mniej. Jednak nie wykonała żadnego ruchu, by go powstrzymać. Pokiwała za to głową z uznaniem, gdy z taką łatwością oswoił tomik. Słysząc tytuł dzieła z pewnym zaskoczeniem uniosła brwi do góry. W pierwszej chwili zirytowała się, że coś tak bzdurnego kosztowało ją aż tyle złota i zachodu, ale błyskawicznie nakazała sobie spokój. Pozory mogą przecież mylić.
- Już się przestraszyłam... - burknęła pod nosem. - Nie pytam czy zdołasz wydobyć z tego tomiku jego sekrety, bo jestem pewna, że tak. - kontynuowała, gdy jej dłoń znów sięgnęła po papierośnicę. - Zapytam więc jak długo może to potrwać. - uśmiechnęła się lekko i wsunęła w kącik ust tlącego się papierosa.




She wears strength and darkness equally well
The girl has always been half goddess, half hell.

Rita Sheridan
Rita Sheridan
Zawód : Trucicielka, lichwiarka, hazardzistka
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
The black heart angels calling
With kisses on my mouth
There's poison in the water
The words are falling out
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wnętrze mieszkania  Tumblr_nedt1rBwd81rawb5do1_400
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t600-margerita-sheridan https://www.morsmordre.net/t714-poczta-rity#2428 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f100-smiertelny-nokturn-13-3 https://www.morsmordre.net/t989-panna-rita
Re: Wnętrze mieszkania [odnośnik]25.07.15 10:27
Nie znał osoby, która nie miałaby przynajmniej jednej rzeczy fascynującej ją do tego stopnia, że przez całe życie dążyła do tego, by tą rzecz odkryć. Nie znał takiej osoby i nie wierzył, że gdzieś taka istnieje: tak nudnych i nieciekawych osób bez żadnych zainteresowań po prostu nie mogło być. Podobnie jak z nimi. Fascynacją Rity były eliksiry i ten jeden szczególny; jego interesowały książki i ich tajemnice. Ale były też osoby, które wręcz fanatycznie interesowały się czymś zupełnie innym, osoby przykładające największą wagę do kwestii, które Colina niewiele interesowały. Czystość krwi, którą zapewne by mu wpajano, gdyby przechodził typowo rodową edukację, traktował jako formę specyficznego dodatku do każdej osoby. To nie czystość krwi, jej metaforyczna błękitna barwa świadczyły o człowieku, ale jego czyny i postępowanie.
Nie przebywał na szlacheckich salonach tak długo, jak większość arystokracji, a od ostatniego roku wręcz unikał takich zgromadzeń, ale nawet tych kilka przypadków, gdy pojawił się na eleganckich bankietach, uświadomiło mu, że szlachectwo ma w sobie coś, co w rzeczywistości odrzuca i zniechęca. Wyniosłość i arogancję, której nienawidził najbardziej ze wszystkich cech, jakie mieli ci arystokratyczni idioci.
- Być może powinnaś rozważyć karierę strażniczki jakiejś wyjątkowej arystokratycznej ofermy – prychnął, lekko mrużąc oczy, ale nie zamierzał kontynuować tematu. Obecna profesja Rity była mu z jednej strony na rękę, bo wiązała się z możliwością pozyskania atrakcyjnych książkowych eksponatów, z drugiej jednak nie każdy eliksir wytworzony przez nią zyskiwał aprobatę w oczach Colina. Gdyby jego matka znała kogoś takiego jak Rita i w tamtej kryzysowej sytuacji postanowiła z takiej pomocy skorzystać... Otrząsnął się z ponurych myśli, a jego spojrzenie stało się na powrót jasne i przejrzyste. - Wiesz, póki jeszcze jesteś młoda, w pełni sił i nie musisz podpierać się laseczką – lekka kpina w jego głosie ustąpiła miejsca ciekawości, gdy pochylił się znów nad książką.
Ile podobnych okazów miał w swoich rękach przez ostatnie lata? Książek, które pod nieciekawą powierzchnią skrywały intrygujące sekrety i informacje, które nie powinny trafiać do nieodpowiedzialnych osób? Przekartkował powoli książeczkę, ale ta – zapisana drobnym druczkiem i z ogromną ilością rycin – nie sprawiała wrażenia zbyt chętnej do współpracy. Może jakieś silne zaklęcie załatwiłoby sprawę, ale nie chciał ryzykować uszkodzenia książki. Westchnął i zamknął ją, przykrywając okładkę dłonią.
- Za kilka dni ta książka powie mi o wszystkich swoich sekretach... albo będę wiedział wszystko o jadowitych gumochłonach – wzruszył ramionami. Rzadko się zdarzało, by się mylił co do zawartości książki, a w tym wypadku był pewien, że z pewnością nie ma ona nic wspólnego z gumochłonami, ale rzeczywisty stan rzeczy będzie mógł dopiero poznać w swojej pracownicy. Wbił spojrzenie w Ritę, rozważając, czy jednak nie skusić się na kolejną szklaneczkę rumu. - A co z Nokturnem? Jakieś niewyjaśnione zbrodnie, zaginięcia czy kradzieże, o których powinienem wiedzieć, a o których się głośno nie mówi?
Colin Fawley
Colin Fawley
Zawód : Właściciel Esów&Floresów i własnej sieci ksiegarni
Wiek : 36
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Zasada pierwsza: nie angażować się
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
A co, jeśli wszyscy żyjemy w świecie, który nie ma końca?
Nieaktywni
Nieaktywni
http://morsmordre.forumpolish.com/t592-colin-fawley http://morsmordre.forumpolish.com/t1184-poczta-kociarza-colina https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f123-inverness-stuart-street https://www.morsmordre.net/t2778-skrytka-bankowa-nr-117#44918 http://morsmordre.forumpolish.com/t1185-colin-fawley
Re: Wnętrze mieszkania [odnośnik]27.07.15 1:30
Czystość krwi... Trudno o rzecz, która obchodziłaby ją mniej. Z doświadczenie wiedziała, że wszyscy krwawią na ten sam kolor. Co więcej - wszyscy tak samo umierają, gdy dodać do ich napoju truciznę. Sześć pokoleń szlachetnych przodków w niczym tu nie pomagało. Szlamy i arystokraci: tak samo wpadają w objęcia nałogów, ulegają pokusom i chorym fascynacjom. Za to najbardziej kochała ten pokręcony, brudny i często brutalny świat Nokturna - nie liczyło się to kim się urodziłeś, ale jak wiele umiesz sam wywalczyć. Gdy świat jej matki ją odrzucił, to właśnie tutaj znalazła schronienie. Stworzyła się na nowo, uważnie zacierając każdy ślad łączący ją z bogatą w skandale przeszłością. Tak dokładnie, że w czasie tego procesu nawet jej rodzina musiała zniknąć. Oczywiście wciąż byli tacy, którzy wiedzieli... Ale w ten czy inny sposób zapewniła sobie ich dyskrecję.
Zawsze bawiło ją to jak Ci wszyscy szlachetnie urodzeni panowie i eleganckie panie lgną do jej świata. Robili tu interesy, szukali uciech i łatwych (choć często nielegalnych) rozwiązań dla swoich problemów. Trudno policzyć ilu przewinęło się przez jej malutki salonik w takim czy innym celu. Z iloma miała przyjemność dzielić nie tylko papierosa, ale i działkę Pyłku, opium czy jakiejkolwiek innej substancji. Ilu z nich ograła w karty na brzęczące wesoło monety. Gardzili nią. Widziała to w ich oczach i uśmiechach. Alchemiczka niewiadomego pochodzenia, która żyła w klitce wielkości przeciętnej garderoby szlachetnej damy, i zarabiała na życie mordując nienarodzone dzieci. Ale i tak wracali. Etatowi hipokryci.
- Nikogo nie byłoby na mnie stać. - odparła bez chwili wahania, z pełnym samozadowolenia uśmieszkiem. Strzepnęła popiół do stojącej na stole popielniczki, która była niebezpiecznie bliska przepełnienia i znów wsunęła filtr między wargi, by się zaciągnąć. Zapach tytoniu i szałwii drażnił nos. - Nawet Ciebie, staruszku. - dodała mrużąc lekko powieki. Jak każda kobieta, tak i Rita niechętnie słuchała czegokolwiek na temat swojego wieku. Nawet jeśli wciąż była młoda, a on nie zasugerował jej niczego poza tym, że starość kiedyś dopadnie ją, jak i wszystkich. Najwyraźniej i ona uznała temat zaułka i jej interwencji za zamknięty. Zamilkła, zajęta posyłaniem pod sufit kolejnych chmur dymu i stopniowym osuszaniem szklanki.
Obserwowała go jednak cały czas kątem oka. Śledziła ruchy, interpretowała mimikę, zgadywała kolejne gesty. Czasem zastanawiała się jak bardzo pogardza nią Colin Fawley. Nie był wprawdzie taki jak inni szlachetni panowie, ale daleko mu też było do takich jak Rita. Sądziła więc, że tak jak wszyscy czasem musiał patrzeć na nią z niechęcią. Nie żeby miała z tego powodu płakać czy unosić się dumą i zrywać znajomość. Znała swoją wartość i nawet jego opinia, człowieka, który mimo wszystko był jej bliższy niż większość klientów, obchodziła ją tyle co zeszłoroczny śnieg. Po prostu była ciekawa.
- Rozliczymy się więc, gdy już będziemy wiedzieć co jest w środku. - odparła miękko, z lekkim wzruszeniem ramion. Machnęła krótko wyjętą z kieszeni różdżką, przywołując z pracowni duży arkusz brązowego papieru, który miękko wylądował na stole. Zdjęła już rękawiczkę ze smoczej skóry, najwyraźniej więc Colin sam miał zapakować swoją nową zabawkę. Rita nie czuła się na tyle odważna, by dotykać zaklętego tomiku. Nie brakowało jej za to odwagi, by znów pociągnąć ze szklanki.
- Wiesz, zawsze mówi się dużo. - mruknęła, gasząc papierosa w popielniczce. - Ale prawdy jest w tych opowieściach tyle co kot napłakał. Choć często słyszy się ostatnio o zapotrzebowaniu na Śnieżkę. A to nie wróży najlepiej populacji will i pół-will. - nie wiedziała czy znał takie kobiety, ale może akurat? Wtedy warto by je ostrzec przed wycieczkami w nieznane. Ona nieco niepokoiła się o tą jedną przedstawicielkę mieszańców, którą znała. Części handlarzy było obojętne wszak czy zrobią działkę z wili czy jakiejś potomkini. Grunt żeby zarobić.




She wears strength and darkness equally well
The girl has always been half goddess, half hell.

Rita Sheridan
Rita Sheridan
Zawód : Trucicielka, lichwiarka, hazardzistka
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
The black heart angels calling
With kisses on my mouth
There's poison in the water
The words are falling out
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wnętrze mieszkania  Tumblr_nedt1rBwd81rawb5do1_400
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t600-margerita-sheridan https://www.morsmordre.net/t714-poczta-rity#2428 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f100-smiertelny-nokturn-13-3 https://www.morsmordre.net/t989-panna-rita
Re: Wnętrze mieszkania [odnośnik]29.07.15 10:38
Zdarzały się momenty, gdy tak jak Rita i inni mieszkańcy Nokturna nie zwracał uwagi na czystość krwi i całą absurdalną otoczkę z nią związaną. Gdy z niechęcią spoglądał na tych, którzy głosili płomienne mowy o konieczności zachowania arystokratycznych obyczajów i potępiających wszystkich, którzy poszli za głosem serca i rozsądku, nie patrząc na krew swojej partnerki czy partnera. Były momenty, gdy zatapiał się w fotelu z książką i zapominał, że setki mil dalej w gabinecie ministra i gabinetach szefów departamentów zasiadają arystokratyczne szumowiny, knujące tylko o tym, jak zapewnić sobie jeszcze więcej przywilejów w imię tej fałszywej czystości krwi.
Na pewno byłoby mu łatwiej nienawidzić arystokracji, gdyby sam nie był jej częścią. Gdyby patrząc w lustro nie musiał codziennie się pytać, czemu los dał mu nazwisko arystokratycznych dupków i nieodwracalnie związał jego życie z ich życiem. Przez trzydzieści pięć lat udawało mu się patrzeć w lustro z zimną dumą, której nauczyła go matka i która pomagała mu przeżyć każdy kolejny dzień poza świadomością, że samemu jest arystokratą. Ale ostatnio było to coraz trudniejsze. Coraz trudniej było mu separować się od swojego pochodzenia i nie zwracać uwagi na to, że jego nazwisko jest rozpoznawalne. Z doświadczenia wiedział również, że interesy o wiele łatwiej szły wtedy, gdy firmował je swoją osobą, podpisując magiczne umowy wielkim F. Jedynie tutaj, w tym paradoksalnym zaciszu Nokturnu mógł przestać być arystokratą na pokaz. W ciemnych zaułkach nikt nie pytał o nazwiska; w ciemnych zaułkach nasłuchiwano brzęku monet.
Przezornie darował sobie kolejną mało elegancką uwagę o wieku Rity, przygryzając język w ostatniej chwili; niezależnie od tego, co ich łączyło, to nadal on był osłem bez różdżki. A zirytowana kobieta z różdżką w ręku była... cóż, śmiertelnie niebezpieczną zirytowaną kobietą z różdżką w ręku. I jakkolwiek wierzył, że ma w swoich szafkach przynajmniej tuzin trucizn, których tylko jedna kropla zabiłaby go w jakiś brutalny, przepełniony torturami i cierpieniami sposób, to wierzył również, że zna przynajmniej dwa razy tyle zaklęć, które zrobiłyby to z równą skutecznością.
- Skoro jest popyt, to będzie i podaż, prawa rynku, których nigdy nikomu nie udało się zahamować – powiedział, pakując jednocześnie książkę, starannie zawijając ją w papier, jakby chciał chronić tomik przed niechcianymi oczami innych. - Brutalność naszej branży jest czasem przerażająca, ale tylko dzięki temu udaje się nam funkcjonować. Przeżyją najsilniejsi – dodał, pozostawiając swoje słowa w próżni z ich dwojaką interpretacją. Przeżyją ci kupcy, którzy potrafią się odnaleźć na rynku, czy przeżyją te osoby z magicznymi domieszkami, które okażą się faktycznie najsilniejsze? - Ale nasze ministerstwo woli się bawić w kotka i myszkę z arystokratami, negocjując z nim kolejne przywileje, niż pójść w kierunku zaostrzenia prawa za przestępstwa, które wymagają silnej ręki. – Zacisnął zęby, wypuszczając powietrze przez nos, w jednej chwili tracąc swój cały dobry humor. Dbanie o własne sprawy i sprawy szlachty były ostatnio chyba jedynym zajęciem całego sztabu urzędników. Na potrzeby tych najmniejszych, pochowanych w zaułkach i ukrywających się przed brutalnością świata mało kto zwracał uwagę.
Colin Fawley
Colin Fawley
Zawód : Właściciel Esów&Floresów i własnej sieci ksiegarni
Wiek : 36
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Zasada pierwsza: nie angażować się
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
A co, jeśli wszyscy żyjemy w świecie, który nie ma końca?
Nieaktywni
Nieaktywni
http://morsmordre.forumpolish.com/t592-colin-fawley http://morsmordre.forumpolish.com/t1184-poczta-kociarza-colina https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f123-inverness-stuart-street https://www.morsmordre.net/t2778-skrytka-bankowa-nr-117#44918 http://morsmordre.forumpolish.com/t1185-colin-fawley
Re: Wnętrze mieszkania [odnośnik]09.08.15 19:10
/trochę nam się to przeciągnęło, trzeba kończyć!/

Gwałtownym gestem wcisnęła tlącą się niemrawo końcówkę papierosa do popielniczki. Dopiła rum, wypuściła dym nosem, a szkło głośno odstawiła na odrapany stolik. W jej gestach widać było wyraźną irytację, jakby nagle cała ta rozmowa przestała jej się podobać. Nie sposób było odgadnąć co poruszyło jakąś czułą strunę, co ją tak wzburzyło. Z Ritą nigdy nic nie było proste czy oczywiste. Była jak ta książeczka, którą Colin skwapliwie owijał w papier - tajemnicza i niebezpieczna. Próby zgłębienia jej sekretów również mogły się skończyć klątwą. Można było albo zaakceptować jej humorki albo pójść do diabła i nigdy więcej nie pokazywać jej się na oczy.
- Popyt i podaż... Nikt chyba nie zna się na tym tak dobrze jak my, prawda? - zaśmiała się sucho, jednocześnie podnosząc się z krzesła. Czarna spódnica zawirowała jej wokół kostek, gdy obróciła się na pięcie i podeszła do kominka. Wygaszone palenisko było szare od popiołu, ewidentnie niesprzątane od tygodnia, chwilowo niezdatne do użytku. - Najsilniejsi, najbardziej bezwzględni albo Ci, którzy mają największe plecy. - dodała kwaśno, znów wyciągając różdżkę. Zaklęciem wyczyściła kominek, choć niezbyt dokładnie, bo  jednak zaklęcia gospodarskie nigdy nie należały do tych, z których korzystała najczęściej. Efekt był jednak na tyle zadowalający, by mogła wrzucić do środka kilka kawałków drewna i rozpalić płomień. Zamarła na chwilę, cały czas odwrócona do niego plecami. Spojrzenie czarnych oczu utkwiła gdzieś w rosnących płomieniach. Z jakiegoś powodu do głowy przyszedł jej wuj Horacy, który w szkole zawsze tak wspaniale udawał, że jej nie zna. Choć był ojcem chrzestnym jej matki! Co przywołało wspomnienie starego Slughorna, nie wiedziała. Ale tylko pogorszyło jej nastrój. Westchnęła bezgłośnie i otwarła stojącą na gzymsie szkatułkę, w której nie było jednak nawet odrobiny proszku Fiuu. Zupełnie zapomniała, że miała uzupełnić zapasy.  
- Może to i lepiej. - zażartowała gorzko. - Są tak zajęci lizaniem arystokratycznych dup, że nie mają czasu przeszukać moich szkatułek. Nie żebym się chwaliła, ale pewnie sporo moich błyskotek posłałoby mnie pod Tower. - oparta o gzyms, obserwowała go teraz z niemożliwą do odczytania miną. Po plecach prześlizgnął jej się niemiły dreszcz, bo przecież gdyby kiedyś wszystkie jej występki wyszły na jaw skończyłaby w Azkabanie. Ale o tym nie musiała mu wspominać, bo i po co?
- Ani ty, ani ja nie zmienimy tego świata. Jak dobrzy handlowcy możemy się jedynie dostosować.- dodała tonem, który ewidentnie kończył temat. - Skończył mi się proszek Fiuu. Jak chcesz wracać do domu kominkiem, musisz zejść na dół, do Burka.
Wypraszała go, a jakże. Bez odrobiny skrępowania. Nie była to jednak żadna nowość - gdy traciła ochotę na towarzystwo, zawsze komunikowała to bardzo otwarcie. Damą wszak nie była nigdy, nie miała więc zamiaru troszczyć się o zasady dobrego wychowania. Jej wyczekujące spojrzenie, ponaglało do błyskawicznego opuszczenia lokum. Ponury nastrój Rity sprzyjał wszak jedynie truciznom.




She wears strength and darkness equally well
The girl has always been half goddess, half hell.

Rita Sheridan
Rita Sheridan
Zawód : Trucicielka, lichwiarka, hazardzistka
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
The black heart angels calling
With kisses on my mouth
There's poison in the water
The words are falling out
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wnętrze mieszkania  Tumblr_nedt1rBwd81rawb5do1_400
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t600-margerita-sheridan https://www.morsmordre.net/t714-poczta-rity#2428 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f100-smiertelny-nokturn-13-3 https://www.morsmordre.net/t989-panna-rita
Re: Wnętrze mieszkania [odnośnik]09.08.15 20:29
Skończył zawijać książkę i wstał z krzesła, chowając tomik w przepastnej kieszeni, która kryła już nie takie rzeczy i nie takie skarby, bezpiecznie chroniąc je przed wzrokiem ciekawskich i przed ewentualną kontrolą, gdy wchodził do budynku ministerstwa. Magiczne kieszenie czasami jednak się przydają. Położył dłonie na oparciu krzesła i oparł się na nich swoim ciężarem, aż drewno jęknęło w geście protestu.
Och tak, kusiło go, żeby dopytać, żeby poznać jej małe sekrety, które mogłyby mu dać pewną przewagę w tej znajomości. Kusiło go, by uczynić ją jedną z tych wielu, którzy nieopacznie zdradzili się przed nim swoimi tajemnicami, świadomie lub nieświadomie związując swój los z jego zachcianką. Wiedzieć o kimś rzeczy, które nie powinny nigdy ujrzeć światła dziennego - cóż to była za władza i potęga! Uzależnić człowieka od siebie, sprawić, by każdy jego krok był kontrolowany i zależny od własnego kaprysu. To otwierało wiele furtek i dawało wiele możliwości, ale i przysparzało mnóstwa wrogów.
Spojrzał z zamyśleniem na Ritę stojącą przy kominku. Znał ludzi silniejszych od niej, z większą władzą, niebezpieczniejszych, z którymi zaczął tę grę; zaryzykował i ryzyko okazało się opłacalne. Ale ona nie była tylko kolejnym punktem na liście do odhaczenia. Bilans zysków i strat okazałby się w tym wypadku niekorzystny, gdyby Colin spróbował z niej takiej samej gry. Warto było mieć kogoś na Nokturnie. Zaufanego? Może nie do końca, ale na pewno chętnego robić dobre interesy. Westchnął i pokręcił głową. Nigdy nie należała do subtelnych i właściwie powinien jej być wdzięczny, że wyganiała go w tak porządny sposób, a nie w sposób jeszcze mniej subtelny. Był pewien, że niejedna osoba opuściła jej mieszkanie z przysłowiowym kopem w dupę. Albo i zaklęciem w plecy.
- Na pewno nie odnalazłabyś się na arystokratycznych salonach z takim eleganckim podejściem do swoich gości - mruknął złośliwie, poklepując materiał w miejscu, gdzie schowana była książeczka. - Odezwę się w jej sprawie w ciągu kolejnych dni. Nie daj się zabić do tego czasu. - Przewrócił oczami, doskonale wiedząc, że na Nokturnie z ich dwojga to on miał więcej powodów do zmartwień. I okazji do szybkiej śmierci. Skinął jej jeszcze głową, mimo wszystko lekko oburzony, że potraktowała go tak obcesowo, wykręcił się na pięcie i zniknął za drzwiami.

z/t x2 :3
Colin Fawley
Colin Fawley
Zawód : Właściciel Esów&Floresów i własnej sieci ksiegarni
Wiek : 36
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Zasada pierwsza: nie angażować się
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
A co, jeśli wszyscy żyjemy w świecie, który nie ma końca?
Nieaktywni
Nieaktywni
http://morsmordre.forumpolish.com/t592-colin-fawley http://morsmordre.forumpolish.com/t1184-poczta-kociarza-colina https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f123-inverness-stuart-street https://www.morsmordre.net/t2778-skrytka-bankowa-nr-117#44918 http://morsmordre.forumpolish.com/t1185-colin-fawley
Re: Wnętrze mieszkania [odnośnik]19.09.15 23:19
| Po spacerze po plaży, przed oficjalnymi zaręczynami - umówiony listownie czwartek.

Evandra nie miała większych problemów z wyrwaniem się spod czujnej opieki rodziny - ostatnio, odkąd Rosier złożył jej tę feralną wizytę, rzadko opuszczała swój pokój, nie mając najmniejszej ochoty na rozmowy z tymi, którzy zdradzili jej zaufanie i postanowili wydać ją za znienawidzonego mężczyznę. Również i jej rodzice nie szukali z nią kontaktu, najprawdopodobniej obawiając się naprzemiennych napadów gniewu i rozpaczy. Domyślała się, że woleli poczekać do tego przeklętego obiadu, na którym Tristan oznakuje ją swym pierścieniem, poczekać, aż kornie ugnie się pod ciężarem arystokratycznego obowiązku, aż zrozumie, że to nieuniknione i bunt niczego nie zmieni. Chyba nikt nie obawiał się, że naprawdę mogłaby uciec, zniknąć, zawalczyć o swą godność w tak dramatyczny sposób. Czy umiałaby odejść, porzucić swe wygodne życie, pozbawić się tym samym nazwiska, rodziny, przyszłości...?
Nikogo nie było już w salonie, gdy po cichu przekroczyła jego próg, niosąc w dłoni niewielką sakiewkę z niezastąpionym proszkiem Fiuu. Była chorobliwie wprost blada, zaś podkrążone, zaczerwienione oczy zdradzały, że przepłakała większość mającego się ku końcowi dnia. Nie wiedziała, gdzie zniknął Caesar, czy przypadkiem nie zrozumiał czegoś na opak, nie wiedziała też, co myśleć na temat ich ostatniej rozmowy, co ze sobą zrobić, by przestało boleć - dlatego cieszyła się, że Rita odpisała i przystała na propozycję rychłego widzenia. Spotkanie z mieszkającymi na Nokturnie kobietami jawiło się młódce jako jedyna nadzieja, ratunek z tej sytuacji bez wyjścia; one przecież musiały rozumieć, jaką krzywdę robiła jej rodzina, musiały pomóc zadecydować, co czynić... A jeśli nie, to chociaż przynieść ukojenie rozmową. Zamykanie się w domu, z dala od świata, odbierało jej oddech, zaś dalsze uciekanie od Nokturnu mogło odciągnąć ją od niego na zawsze.
Wahała się chwilę, nim wypowiedziała adres Rity i wkroczyła w płomienie - lecz w końcu zdecydowała się na ten krok i przeniosła do jej mieszkania, zanosząc się cichym kaszlem. Cały świat zawirował, żołądek zaczął się buntować, zdecydowanie nie była w najlepszym stanie do takich podróży, jednak sieć Fiuu i tym razem jej nie zawiodła, naprawdę znalazła się w nieco upiornym mieszkaniu alchemiczki. Chwała Merlinowi.
Otrzepała materiał swej prostej, skromnej sukni i sięgnęła dłonią ku rozpuszczonym, pozostawionym w nieładzie włosom, rozglądając się po pomieszczeniu w poszukiwaniu niewidzianych dawno kobiet. Żeby tylko znowu nie zaczęła krwawić, żeby tutaj nie zemdlała...

| Wybacz, że trochę bez ładu i składu, ale pierwsze posty są złe :c
Evandra C. Rosier
Evandra C. Rosier
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Smile, because it confuses people. Smile, because it's easier than explaining what is killing you inside.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Wnętrze mieszkania  E0d6237c9360c8dc902b8a7987648526
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t578-evandra-lestrange https://www.morsmordre.net/t621-florentin#1749 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/t1074-sypialnia-evandry#6552 https://www.morsmordre.net/t4210-skrytka-bankowa-nr-5#85655 https://www.morsmordre.net/t982-evandra-lestrange#5408
Re: Wnętrze mieszkania [odnośnik]20.09.15 12:07
Wiedząc, że w jej domu ma pojawić się Evandra, Rita podjęła niemały wysiłek nadania swojemu domostwu pozoru uporządkowania. Podłoga była czysta, kurze starte (przynajmniej te w widocznych miejscach), a żadne zbędne przedmioty nie poniewierały się po stole czy kuchennych blatach. Nie dość tego! Wnętrze zostało wywietrzone, a popielniczka - która zwykle niepodzielnie królowała na stole - teraz stała na przy uchylonym oknie. Tam też znajdowała się sama Rita. Przysiadła na szerokim parapecie, z nogą założoną na nogę i oczywiście paliła papierosa. Spowita w swoje czernie, z włosami opadającymi luźno wokół twarzy, wyglądała raczej niepokojąco. Zwłaszcza, że minę miała ponurą, a spojrzenie zaniepokojone. Zwykle wizyty panny Lestrange był ekscytujące. Młodziutka arystokratka była źródłem ciekawych obserwacji, rozrywką spoza jej świata. Była trochę jak egzotyczny ptak, który uciekł z ogrodu zoologicznego i teraz jednocześnie zachwycał i niepokoił w szarym krajobrazie codzienności. Zdawała się taka krucha i delikatna, że nawet Sheridan w którymś momencie nabawiła się odruchu martwienia się o nią. Było to dość niezwykłe, biorąc pod uwagę jak mało dbała o szczęście i bezpieczeństwo wszystkich z wyjątkiem Cassandry. Jednak ogień, który tlił się gdzieś w spojrzeniu młodszej alchemiczki musiał ją w jakiś sposób ująć. A może był to jej willi urok? Rita nie była tego  świadoma, ale również w pewnym stopniu ulegała jego działaniu. Zawsze miała słabość do blondynek, cóż poradzić?
Przez ostatnie dwa dni nieustannie powracał do niej temat Evandry. Zastanawiała się co też mogło się nieszczęsnej dziewczynie przytrafić i niestety każdy kolejny scenariusz był bardziej ponury. Zapewne stąd brała się jej nietęga mina. Towarzyszką jej milczenia od dłuższej chwili była Cassandra. Rita mocno uścisnęła przyjaciółkę, gdy ta przyszła. Potem jak zwykle podpytała o Lisę i samopoczucie, kazała się rozgościć. Szybko jednak zamilkła i wróciła na swój parapet. Miała zbyt wiele myśli w głowie... Wiele spraw, które powinna poruszyć z Cassandrą. Chociażby to, że w jej pracowni leżał list od Grahama, który raczył się wreszcie odezwać i potwierdzić jej przypuszczenia. Vassily miał wyjść, miał pojawić się na Nokturnie lada dzień. Rita co wieczór spodziewała się ujrzeć go za swoimi drzwiami z rządzą mordu w oczach, bo on przecież dalej myślał, że go wsypała. To wypalało ją od środka, bolało jak cholera. Bardziej niż chciała się przyznać przed sobą samą. Bo przecież nigdy by tego nie zrobiła. Nie jemu, cholernej zakale. Cass powinna wiedzieć. Ze wszystkich ludzi na Nokturnie, ona powinna wiedzieć co się dzieje. Nie dziś. Nie teraz. - postanowiła Sheridan, zerkając na przyjaciółkę kątem oka. Dziś miały już dość dużo na głowie.
Wreszcie płomienie w kominku zmieniły kolor na szmaragdowy i pojawiła się w nich znajoma sylwetka, Evandry. Rita upuściła ledwie odpalonego papierosa do popielniczki, zeskoczyła z parapetu i dwóch krokach dopadła do kominka, by pomóc dziewczynie.
- Jesteś wreszcie. - na jej ustach pojawił się bardzo blady uśmiech, który jednak szybko zniknął, gdy dostrzegła stan w jakim znajdowała się Evandra. - Słodka Morgano, dziewczyno wyglądasz jak duch. - westchnęła. Obawiała się, że młódka upadnie, taka słaba się zdawała, więc objęła ją ramieniem i podprowadziła do jedynego fotela w mieszkaniu, na którym to stanowczo ją usadziła. Jej czujne spojrzenie prześlizgnęło się po bladej, wymizerniej twarzy. Nie umiała nic zrobić, nic poradzić - to nie leżało w jej kompetencjach. Spojrzała więc z nadzieją na Cassandrę, szczęśliwa, że ma ją u swojego boku. Jeśli ktoś mógł ją teraz uspokoić to właśnie Vablatsky.


|wszystko jest pięknie <3 Cass, przepraszam, że tak Cię rozstawiłam po temacie bez pytania|




She wears strength and darkness equally well
The girl has always been half goddess, half hell.

Rita Sheridan
Rita Sheridan
Zawód : Trucicielka, lichwiarka, hazardzistka
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
The black heart angels calling
With kisses on my mouth
There's poison in the water
The words are falling out
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Wnętrze mieszkania  Tumblr_nedt1rBwd81rawb5do1_400
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t600-margerita-sheridan https://www.morsmordre.net/t714-poczta-rity#2428 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f100-smiertelny-nokturn-13-3 https://www.morsmordre.net/t989-panna-rita
Re: Wnętrze mieszkania [odnośnik]22.09.15 18:41
Jak tu świeżo, zdumiała się tuż przy wejściu, ściskając na powitanie Ritę; świeże powietrze we wnętrzach pokojów alchemiczek był trochę jak biały świąteczny obrus – niecodzienny zwiastun nadchodzącej uroczystości. Obie wyczekiwały wizyty Evandry równie niecierpliwie, przeciągające się milczenie oraz mglista wizja Lisy nie napawały optymizmem, jednakowo list od panny Lestrange niósł powiew nadziei, odezwała się  i miała przybyć na umówione spotkanie. Wszystko musiało być więc w porządku, uspokajała się całą drogę pokonaną pieszo od swojej kliniki do mieszkania przyjaciółki, z Lysandrą kurczowo trzymaną za drobną rączkę i odstawioną po drodze do Deirdre. Mała zauważyła, że coś było nie tak, ale Cassandra nie chciała jej tego wyjaśniać. Nie wiedziała, jak ponurą historią uraczy ich Evandrą, łabędzica w potrzasku, wolała więc nie brać na tę okazję dziewczynki, nie mniej stęsknionej za arystokratką. Ta rozmowa prawdopodobnie nie będzie się nadawała na dziecięce uszy.
Rozsiadła się na jednym z krzeseł, nawiązując krótką rozmowę z Ritą; jej parszywy nastrój nie dziwił Cassandry – była wszak całkowicie pewna, że wynika on wyłącznie z troski o zniknięcie półwili. Nie męczyła jej rozmową, upewniła się, czy i u niej wszystko w porządku, podziękowała również za opiekę nad małą Lisą przedwczoraj i westchnęła nad ciastkiem, przez które nie mogła zasnąć, ale przecież nic się nie stało, a małej wystarczyło trochę ciepłego wywaru z rumianku, żeby ból przeszedł. W zasępieniu wzięła od Rity papierosa, na powrót zasmradzając przewietrzone pomieszczenie i wraz z nią pogrązyła się w milczeniu. Bywały takie dni, wieczory i noce, podczas których wspólne milczenie było najwłaściwsze. I mówcie co chcecie, właśnie po tym dało się poznać przyjaciela. W końcu, z kominka buchnęły szmaragdowe języki ognia.
- Evandra – odezwała się półszeptem i natychmiast wstała, lecz Rita ją ubiegła i pomogła półwili wydostać się z kominka. Cassandra, nie zwlekając nadto, zbliżyła się do obu przyjaciółek, uważnie przyglądając się zaczerwienionym oczom łabędzicy. Jej twarz pozostawała niewzruszona, usta, nieco blade, zastygły w wąskiej kresie, lecz przyjaciółki doskonale wiedziały, że tak właśnie wyrażała troskę. Ruszyła za nimi niepewnie, ostrożnie i dopiero gdy gospodyni usadziła Evandrę na fotelu, czarownica objęła ją na powitanie z czułością.
- Już duchy są żywotniejsze. – Przeniosła zaniepokojony wzrok na Ritę, po chwili uścisnęła dłoń Evandry, wsłuchując się w puls; czy to był tylko atak serpentyny, spiętrzony przez ostatnie zmartwienia? - I o wiele mniej tajemnicze - dodała, wypuszczając smukłą dłoń półwili.




bo ty jesteś
prządką

Cassandra Vablatsky
Cassandra Vablatsky
Zawód : Szeptucha
Wiek : 28 (30)
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zamężna

i am my mother's savage daughter

OPCM : 0
UROKI : 0
ALCHEMIA : 16
UZDRAWIANIE : 28 +10
TRANSMUTACJA : 24 +2
CZARNA MAGIA : 1 +1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Jasnowidz

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t569-cassandra-vablatsky https://www.morsmordre.net/t943-zorya-utrennyaya#4959 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2811-skrytka-bankowa-nr-3#45477 https://www.morsmordre.net/t1510p15-cassandra-vablatsky#13947

Strona 1 z 3 1, 2, 3  Next

Wnętrze mieszkania
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach