Hector Shacklebolt
Nazwisko matki: Shacklebolt
Miejsce zamieszkania: Rodowa siedziba w Sussex
Czystość krwi: Szlachetna
Status majątkowy: Majętny
Zawód: Znawca prawa; urzędnik Departamentu Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów
Wzrost: 183
Waga: 85
Kolor włosów: czarne
Kolor oczu: czarne
Znaki szczególne: odznacza się w tłumie stylem ubioru, na ważne wydarzenia wybiera ekstrawaganckie szaty z licznymi zdobieniami przedstawiającymi m. in. kwiaty datury oraz lamparty symbolizujące ród Shackleboltów. Kiedy jego włosy odrosną na niepożądaną już długość, przypominają niewielkie, kontrolowane afro.
12 cali, dość giętka, Afromosia, łuska smoka
Slytherin
Skorpion
Martwe ciała bliskich
karaibskim wieczornym wiatrem, zapachem murów średniowiecznego zamku, świeżo paloną kawą, włosami żony
Shackleboltów jako najpotężniejszy ród w Wielkiej Brytanii
Historią magii, obecną sytuacją polityczną, podróżami, prawem międzynarodowym, kulturą Mezoameryki, historią niewolnictwa w dawnych koloniach angielskich
Dumie Portree
WCzytam, jeżdżę konno, podróżuję, zgłębiam tajniki magii rytualnej, wyplewiam ze słownictwa mojego syna amerykański akcent
Klasycznej, bluesa, jazzu
Chadwick Boseman
Później mówiono, że noc spędził przy łóżku matki. Całym ciałem opierał się o materac sypialnianego łoża. Drobnymi chłopięcym piąstkami podtrzymywał twarz, by nie osunęła się na pościel. Nóg nie czuł, dawno mu zdrętwiały. Śpiew lelka wróżebnika zwiastował nadchodzący świt, a także śmierć. Pierwsze promienie słońca przedarły się przez ciężkie, szare zasłony, rozświetlając na twarzy chłopca wyschnięte ślady kraterów pozostałych po wylanych strugach łez. Ciężkie kroki rozległy się w korytarzu. Szczęk klamki i skrzypienie starych drzwi zakłóciły niemal idealną ciszę, przerywaną jedynie ciężkim oddechem niespełna czteroletniego chłopca. Do sypialni wkroczył Lord Shacklebolt. Mocna dłoń spoczęła na szczupłym ramieniu dziecka. Dawał mu tym samym do zrozumienia, że wspólny czas z matką dobiegał końca. Kilka miesięcy wcześniej Lady Shacklebolt obiecała synowi, że choroba nigdy jej nie pokona. Po swojej stronie miała przecież magię rytualną, miała voodoo, a także najsilniejszą magiczną moc, jaką? tego jednak nie wiedział, dowiesz się w odpowiednim czasie mówiła z uśmiechem. Hector nigdy w życiu nie miał czuć się bardziej oszukany, jak tamtego dnia. Dnia, w którym po raz pierwszy światło dzienne ujrzały jego zdolności magiczne. Zdolności, które rodzicom dają pewność, że ich dziecko jest czarodziejem. Zdolności, już nie przeznaczone dla zamkniętych oczu lady Shacklebolt. Zdolności, które Lord Shacklebolt przyjął do świadomości z zadowoleniem, pomimo przybranej żałoby. Tuż po wyniesieniu lady Shacklebolt z sypialni, zasłony łóżka wraz z całą pościelą i drewnianym wezgłowiem stanęły w płomieniach.
Żałoba w rezydencji lorda Shacklebolta trwała dokładnie tyle, ile lord Shacklebolt uważał za słuszne. Gdyby ktoś nabrał ochoty, by zapytać o zdanie Hectora na ten temat, z pewnością odpowiedziałby, iż żałoba w domu trwała dokładnie tyle, ile to było konieczne, by uniknąć skandalu związanego z ponownym ożenkiem lorda Shacklebolta. Pomimo posiadania statusu wdowca oraz syna z pierwszego małżeństwa, ów dżentelmen nadal brylował na rynku ofert matrymonialnych jako jedna z najlepszych partii w świecie szlacheckiego establishmentu. Obiecywał dostatnie życie, orientalną rezydencję, a także dziedziczne tytuły Lordów Sussex. Nic więc dziwnego, że wkrótce próg rezydencji przekroczyła świeżo upieczona, kolejna lady Shacklebolt, wcześniej przedstawiana jako panna Slughorn. Po niezbyt długim małżeństwie z daleką kuzynką z własnego rodu, lord Shacklebolt postawił na prawdziwą różnorodność kulturową, podpartą więzią łączącą oba zaprzyjaźnione rody. Hector nie był kontent z powodu pojawienia się macochy. Nie rozumiał chłodnych i racjonalnych kalkulacji ojca, który wciąż nie stary, pragnął podtrzymania statusu głowy rodziny i przedłużenia rodu o więcej niż jednego dziedzica. Nigdy jednak Hector nie okazał niesubordynacji wobec lady Shacklebolt. Od tej pory ten tytuł nie oznaczał już matki, ale wysoką, obco wyglądającą bladolicą kobietę, tak różną od niego z wyglądu i jednocześnie dziwną; mógł policzyć wszystkie żyły na jej szczupłych dłoniach. Natomiast pulsowanie tętnicy, widywanej od czasu do czasu na jej skroni, napawała go niewyobrażalnym strachem. Lady Shacklebolt z początku niechętna na towarzystwo czterolatka, wkrótce zaczęła okazywać mu uprzejme zainteresowanie, z rezultatem, który miał zaowocować dopiero w przyszłości. Ojciec pracował nad charakterem Hectora od jego najmłodszych lat, niczym szwajcarski zegarowy wizjoner, podkręcając odpowiednio tryby, by chodziły wedle jego uznania i wyznaczały godzinę z dokładnością godną mechanizmu z Antykithiry. Gdy skończył szósty rok życia, jego dzień stał się pasmem rutynowych obowiązków. Śniadanie wczesnym rankiem, później nauki jeździectwa, kolejno lekcje muzyki, następnie retoryka, niderlandzki, francuski, hiszpański (język obcy we zależności od tego jaki nastawał dzień tygodnia) obiad, odpoczynek, nauki humanistyczne, nocą astronomia (w zależności od tego czy niebo było czyste i przejrzyste). Przyjście na świat młodszej siostry przyjął z umiarkowanym zainteresowaniem, kołyska z niemowlęciem znajdowała się poza jego zasięgiem, w salonach lady Shacklebolt, do których mógł wchodzić na specjalne zaproszenie. Dopiero kiedy dziewczynka podrosła, zdał sobie sprawę z jej obecności. Zdał sobie również sprawę, że od tej chwili uwagą ojca musi się dzielić, a niegdyś męskie konne przejażdżki zaczęły być zastępowane rodzinnymi wypadami we troje. Dopiero kiedy spędził pierwszy rok w Hogwarcie, z dala od domu, zdał sobie sprawę, że za nimi tęsknił najmocniej.
Widok zamku na skraju skały zaparł dech w jedenastoletniej piersi Hectora, kiedy razem z grupą pierwszorocznych przemierzał łodzią szkockie jezioro. Powietrze było bardziej wilgotne i chłodniejsze niż w rodzinnym Sussex. Magiczny urok psuły drobne, małe, szkockie muszki, które gryzły wszystkich, nie oszczędzając nawet przewoźnika. Kiedy Hector zasiadł do stołu z zielonym krawatem zawiązanym pod szyja był już dostatecznie pogryziony, by nie przespać pierwszej nocy w dormitorium z powodu swędzących ran po pogryzieniach i sapiących oddechów reszty chłopców, do których obecności musiał jeszcze przywyknąć. Mając na własność sypialnię i salon z balkonem, uważał za pewną degradację społeczną fakt, że tak małą i intymną przestrzeń jak sypialnię dzieli z innymi uczniami. Wiedział, że musi przygotować się na tę ewentualność, ale nie spodziewał się, że ich chrapanie może być tak uciążliwym doświadczeniem, kiedy sam miewał problemy z zasypianiem. Kolejny dyskomfort odczuł na drugi dzień rano, kiedy zalał go ocean białych twarzy przecinany gdzieniegdzie innymi odcieniami w palecie różnorodnych barw. Bardziej podobnymi jego własnej. Lord Shacklebolt przygotowywał go na taką ewentualność. Nigdy nie odczuł z tego tytułu swojej odmienności nieprzyjemności, ze względu na status krwi, który był bardziej newralgicznym elementem sporów w świecie magicznym. W naukę nie musiał wkładać w wielkiego wysiłku, z przedmiotów takich jak historia magii posiadał solidne podstawy wyniesione z domu, co umożliwiało mu polemizować i dyskutować z profesorem na temat kwestii czarodziejów w czasach inkwizycji, w czasach buntów goblinów i różnych wojen przewijających się przez Anglię. Przepadał za obroną przed czarną magią oraz zaklęciami i urokami. Zadowalający z eliksirów zawdzięczał lady Shaklebolt i Reginie, które to wspólnymi siłami przełamały jego początkowy opór do przedmiotu, dając mu prywatne lekcje w rodzinnej pracowni. Jedynie do transmutacji nie zapałał gorącym uczuciem. Kiedy nadeszły jego szesnaste urodziny, Lord Shacklebolt uznał, że to najwyższa pora, by podzielić się z synem testamentem, który miał czekać nań aż do siedemnastychurodzin. W paczce przyniesionej przez rodzinnego puchacza znajdowały się składniki i przedmioty stosowane w magii rytualnej. Wyglądały dziwnie znajomo. Przed dziesięcioma laty były bardzo powszechne w domu Shackleboltów, jednak po śmierci wcześniejszej małżonki lord Reginald postanowił ukryć je pod kluczem. Sam nigdy nie był amatorem voodoo, a kuzynki pogrążone w transie napawały go niesmakiem. Sam uważał siebie za angielskiego dżentelmena w każdym calu, ale uważał za stosowne, by spuścizna matki trafiła do syna, dlatego też spełnił jej ostatnią wolę wcześniej niż zakładała, uznając Hectora za wystarczająco odpowiedzialnego, by sobie z ciężarem rytuału znakomicie poradzić.
Pierwszym krokiem Hectora w dorosłym życie był staż w Ministerstwie Magii. Kilka kolejnych lat spędził na zgłębianiu prawa czarodziejów z położeniem nacisku na prawo międzynarodowe. Jeszcze w trakcie stażu odbył kilka, trwających ponad kilka miesięcy podróży na kontynent, przyswajając prawa obowiązujące w innych Ministerstwach Magii, między innymi w Austrii i Hiszpanii. Wróciwszy z jednej z takich podróży z nowymi doświadczeniami i pełen zapału do dalszej pracy, nadział się na surowe spojrzenie lorda Shacklebolta, który dał mu do zrozumienia, że w dobrym tonie byłoby odwiedzenie kilku sabatów w trakcie trwającego podówczas sezonu debiutantek.
- Jeśli nie chcesz obudzić się trzydziestoletnim starym kawalerem, - zagrzmiał lord - byłbyś też tak łaskaw skończyć z tą dziewką z ludu, z którą ostatnim razem cię widziano.
Hector spełnił życzenie ojca połowicznie, zaszczycając swoją obecnością kilka sabatów. Na każdym z nich przywdziewał szaty z domu mody Parkinsonów, wybierając najbardziej fantazyjne spośród najnowszych kolekcji, tym samym uwidaczniając jeszcze bardziej cechy różniące go od innych przedstawicieli młodego pokolenia. Korzystał też połowicznie z rozrywek, jakimi były dwa tańce na cały wieczór, jeden zarezerwowany dla Reginy drugi dla ich matki. Kiedy następowała prezentacja debiutantek, zazwyczaj już go nie było na sali, siedział pogrążony w pracy, która zabierał ze sobą do domu. Dlatego też, kiedy lord Shacklebolt opowiadał mu o jego przyszłej narzeczonej, miał o niej raczej mgliste wyobrażenie. Wieczorek zapoznawczy z panną Letitią w towarzystwie najbliższej rodziny i przyjaciół dał niezbyt udane efekty. Dłoń Letiti odbita na policzku Hectora, trzaskanie drzwiami, szloch dziewczyny, niezidentyfikowany grymas na twarzy Hectora. Ceremonii zaślubin towarzyszyła atmosfera pogrzebowa. Twarze nowożeńców dawały wyraz wzajemnej pogardzie i niechęci do tej drugiej strony. Ku zdziwieniu obu rodzin, niecały rok po ślubie, w 1950 roku przyszedł na świat chłopiec, któremu dano na imię Kingsley.
- Będzie wielkim czarodziejem, z oczu widać, że wyrośnie drugi Reginald - zauważył na widok chłopca, którego trzymał po raz pierwszy w ramionach zawiniętego w becik w barwach rodowych Shackleboltów. Efekty „wielości” Kingsleya były widoczne na pierwszy rzut oka. Młode małżeństwo Shackleboltów wcale nie przypominało tej pary, która stawała na ślubnym kobiercu przed rokiem. Sprawiali wrażenie najlepszych kompanów, posyłając sobie znad kołyski porozumiewawcze uśmiechy i spojrzenia.
Początek lat 50’ zastał Shackleboltów w Niderlandach, gdzie wkrótce po zebraniu Międzynarodowej Konfederacji Czarodziejów w Rotterdamie, Hector objął obowiązki ambasadora Wielkiej Brytanii w Holenderskim Ministerstwie Magii. Mimo wyprowadzenia się na przeciwległy brzeg kanału La Manche, Hector często podróżował pomiędzy Londynem a Amsterdamem. Podczas jednej z wizyt w rodzinnej siedzibie Shackleboltów doszło do skandalicznego zerwania zaręczyn Reginy. Rosnący gniew narastał w sercu Hectora, a pierwotny pomysł, by wyzwać byłego i niedoszłego szwagra na pojedynek został zastąpiony racjonalniejszym, bardziej fortunnym pomysłem, który wraz z rozwojem sytuacji coraz bardziej przypadał do gustu zarówno jemu jak i samej zainteresowanej. Mianowicie Regina na czas nieprzyjemnych plotek krążących po londyńskich salonach miała towarzyszyć jemu i jego żonie w podróży do USA. Nie sądził, by młodsza siostra zdawała sobie sprawę, że podróż na nowy kontynent może zabrać jej nie miesiąc, a kilka lat z życia, widząc jednak jej zaangażowanie w organizowanie kufrów dla swych strojów i kociołków, uznał, że będzie przygotowywać ją na tę ewentualność stopniowo. Spędziił w Ameryce w towarzystwie żony, syna oraz siostry ponad dwa lata. W trakcie tego czasu oprócz oddawania się obowiązkom dyplomacji, podróżował na południe, by zgłębić tajniki magii rytualnej i informacjei na jej temat zaczerpniętych z pierwszej ręki. Efekty niektórych badań nad tą dziedziną przerosły jego najśmielsze oczekiwania. Podróż po archipelagu Wielkich Antyli pozwoliła mu na przedefiniowanie na temat własnej tożsamości i swojego pochodzenia. Na Jamajce silniej niż kiedykolwiek dotąd odczuł obecność Alimende, swojego przodka, którego historię znał doskonale każdy członek rodu. Mimo krytycznej sytuacji, w jakiej się w życiu znalazł, potrafił zajrzeć w przyszłość i zasiać plon, który zaowocował wpływowym i bogatym rodem szlacheckim oraz zapanował nad ludźmi, którzy ośmielili się go niewolić.
Widok zalanego słońcem portu w Dover po dwóch latach rozłąki z ojczyzną napawał Hectora nieuzasadnionym optymizmem. W przeciągu ostatnich sześciu lat odbył za jego pośrednictwem więcej podróży niż poprzez kominki sieci fiuu w Londyńskim Ministerstwie Magii. W trakcie każdej z wcześniejszych podróży port zalany był strugami deszczu. Pierwszy raz widział go w tak miłej dla oka odsłonie. Starał się brać to za dobry omen, mimo złych wieści, które ściągały go na stare śmieci. Informacje o zmianach departamentalnych i pożarze w Ministerstwie Magii natychmiast dotarły do Magicznego Kongresu Stanów Zjednoczonych. Coraz większe niepokoje zawarte w kolejnych depeszach doprowadziły go do decyzji o powrocie do kraju. Gdyby o powód powrotu zapytał małżonkę, usłyszałby, że to z powodu Kingsleya, który umyślił sobie mówić z amerykańskim akcentem i nie zamierzał przestać mimo jej próśb i gróźb. Termin powitalnej wizyty u teściów zbliżał się nieubłaganie. Nadciągał skandal nad skandale, wkrótce plotka o tym, że syn Shackleboltów jest gołowąsem nieznającym zasad wysławiania się godnych chłopca z wyższych sfer dotrze do magicznego establishmentu.
Statystyki i biegłości | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 12 | (różdżka) |
Zaklęcia i uroki: | 20 | Brak |
Czarna magia: | 1 | Brak |
Magia lecznicza: | 0 | Brak |
Transmutacja: | 0 | Brak |
Eliksiry: | 0 | Brak |
Sprawność: | 7 | Brak |
Zwinność: | 10 | Brak |
Język | Wartość | Wydane punkty |
Język ojczysty: angielski | II | 0 |
niderlandzki | II | 2 |
francuski | II | 2 |
hiszpański | I | 1 |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty |
Astronomia | I | 2 |
Historia magii | III | 25 |
Retoryka | II | 10 |
Starożytne runy | II | 10 |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty |
Odporność psychiczna | II | 5 |
Szlachetna etykieta | I | 0 |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty |
Brak | - | 0 |
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty |
Literatura (wiedza) | I | ½ |
Literatura (proza) | I | ½ |
Malarstwo (wiedza) | II | 3 |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty |
Taniec balowy | I | 1 |
Jeździectwo | II | 7 |
Latanie na miotle | I | 1 |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty |
Genetyka (jasnowidz, półwila, wilkołak lub brak) | - | 0 |
Reszta: 0 |
Ostatnio zmieniony przez Hector Shacklebolt dnia 23.09.18 0:05, w całości zmieniany 5 razy