Lazarus Dolohov [in progress]
AutorWiadomość
Lazarus Dolohov
Data urodzenia: 01.11.1920
Nazwisko matki: Mulciber
Miejsce zamieszkania: Norwich
Czystość krwi: czysta szlachetna ze skazą
Zawód: pracownik Departamentu Kontroli Nad Magicznymi Stworzeniami, członek (egzekutor) Komisji Likwidacji Niebezpiecznych Stworzeń
Wzrost: 187 cm
Waga: 85 kg
Kolor włosów: ciemny brąz
Kolor oczu: zielony
Znaki szczególne: liczne blizny rozsiane na rękach oraz ciele; ślad po poparzeniu na lewej łopatce; trzy, niewielkie ślady po ugryzieniach na przedramionach
Nazwisko matki: Mulciber
Miejsce zamieszkania: Norwich
Czystość krwi: czysta szlachetna ze skazą
Zawód: pracownik Departamentu Kontroli Nad Magicznymi Stworzeniami, członek (egzekutor) Komisji Likwidacji Niebezpiecznych Stworzeń
Wzrost: 187 cm
Waga: 85 kg
Kolor włosów: ciemny brąz
Kolor oczu: zielony
Znaki szczególne: liczne blizny rozsiane na rękach oraz ciele; ślad po poparzeniu na lewej łopatce; trzy, niewielkie ślady po ugryzieniach na przedramionach
13 cali, dość sztywna, judaszowiec, pazur garboroga
Slytherin
niedźwiedź brunatny
mnie samego - bezbronnego, rannego, żałosnego i... przegranego
metaliczną wonią krwi, płonącym drewnem sosnowym, porywistym wiatrem w zimie
drewnianą chatę pośród dolin abakańskich gór, przed której frontem czeka jasnowłosa kobieta
czarną magią, próbą udomowienia reemów, knajpianymi pojedynkami
Sępom z Vracy
hodowla świergotników i salamander, nielegalne rozgrywki w Creaothceann
Rick Charlie i jego Zmiatacze, pięknej Belli
Henrik Fallenius
Czy wartość wszystkich rzeczy nie na tym polega, że są one fałszywe?Czy właśnie SKŁAMYWANIE i CZYNIENIE FAŁSZEM, wkładanie sensu nie jest wartością, sensem, istotą? Czy nie powinno się wierzyć w Wyższy Cel nie dlatego, że jest prawdziwy, lecz dlatego, że jest kłamstwem?
Jeżeli czarodziej rzuca urok, to w tej chwili zaczyna istnieć rana, jaką zaklęcie w nieprzyjacielu wywierci za jakiś czas; jeśli kto zażywa dawkę nieuleczalnej trucizny, to w tej chwili zaczyna istnieć ostateczny proces śmiertelny, choćby jego chwila nadeszła dopiero za parę dni. Słusznie mówili starożytni: umarliśmy już z chwilą narodzin. Władzy nad dalszą
drogą zaklęcia i trucizny (i po części przeżywania się) nie mamy.
Drugi akapit, etc.
Patronus: Ursus arctos pojawiał się zwykle pod drzwiami chaty o świcie - ospałe, ciężkie kroki drapieżnika, charkotliwy oddech, donośne ziewnięcie, w końcu głuche uderzenie o drewnianą stróżówkę - symfonie dźwięków wyrywały Dolohova ze snu i - w niewerbalny, ponadzmysłowy sposób - zmuszały pięcioletniego Lazarusa, by podszedł do okna. Spotkanie z Miszą zawsze wyglądało tak samo: po jednej stronie szyby dziecko, po drugiej zaś - wsparta na przednich łapach bestia.
Jak olbrzymi kłąb futra.
Wcale niegroźny.
Jedynie zrozpaczony.
Obłoczki wydychanej przez zwierzę pary unosiły się w mroźnym powietrzu poranka, lśniące, rozumne oczy wpatrywały w przyciśnięty do szyby nos Lazarusa - Misza trwał tak, wsparty przednimi łapami o ścianę domu, nieruchomy, dziwnie apatyczny.
Może próbował coś powiedzieć. Wykrzyczeć. Wyszeptać na ucho pięcioletniemu chłopcu.
Może był po prostu wielką, groźną bestią, która tylko czekała, aż dziecko opuści bezpieczny azyl i wyląduje pomiędzy potężnymi, onyksowymi pazurami.
A może - dlaczego nie - może Misza był stróżem? Obserwował z oddali, jak mija rok, drugi, trzeci, patrzył bezradnie, kiedy chłopiec się wyprowadzał, uporczywie pytając dlaczego Anglia? i - gdy już sądził, że dopełnił swego obowiązku - zległ tam, gdzie odchodzą wszystkie niedźwiedzie.
Do krainy wiecznego, zimowego snu.
Jak olbrzymi kłąb futra.
Wcale niegroźny.
Jedynie zrozpaczony.
Obłoczki wydychanej przez zwierzę pary unosiły się w mroźnym powietrzu poranka, lśniące, rozumne oczy wpatrywały w przyciśnięty do szyby nos Lazarusa - Misza trwał tak, wsparty przednimi łapami o ścianę domu, nieruchomy, dziwnie apatyczny.
Może próbował coś powiedzieć. Wykrzyczeć. Wyszeptać na ucho pięcioletniemu chłopcu.
Może był po prostu wielką, groźną bestią, która tylko czekała, aż dziecko opuści bezpieczny azyl i wyląduje pomiędzy potężnymi, onyksowymi pazurami.
A może - dlaczego nie - może Misza był stróżem? Obserwował z oddali, jak mija rok, drugi, trzeci, patrzył bezradnie, kiedy chłopiec się wyprowadzał, uporczywie pytając dlaczego Anglia? i - gdy już sądził, że dopełnił swego obowiązku - zległ tam, gdzie odchodzą wszystkie niedźwiedzie.
Do krainy wiecznego, zimowego snu.
wartość statystyki zaklęć | |
transmutacji | |
obrony przed czarną magią | |
eliksirów | |
leczenia | |
czarnej magii | |
sprawności fizycznej |
wypisz po przecinku rzeczy (zwierzęta, inne) zakupione w sklepiku MG
Gość
Gość
Lazarus Dolohov [in progress]
Szybka odpowiedź